Marność nad marnościami i wszystko marność ten człowiek
Wulkan wybuchł i już człowieki się z miejsca na miejsce przemieścić
nie mogą. Popadało intensywnie i co drugi ludź ma problem z zalogowaniem
się na Onet. Słyszałam, że to własnie przez zagrożenie powodziowe.
(BTW: nie mogę wejść na blogi niektórych z Was, a czasami nie mogę
skomentować)
Tacy
Indianie taniec deszczu to wymyślili, ale nic mi nie wiadomo o takowym,
który by słońce sprowadził nad naszą krainę. A szkoda, odtańczyłabym z
miłą chęcią.
U
mnie zagrożenia nie ma. Warta nawet z brzegów nie wystąpiła a w moich
rodzinnych stronach opolskich Miasteczko wcale nie zalane a w Przymiasteczku
tylko ogródki i kawałek parku. Co nie znaczy, że się nie przejmuję, bo
serca z kamienia nie mam i żal mi tych, którzy mają poważne kłopoty.
Ale
niech pierwszy kamieniem rzuci ten, który nie jest ani trochę egoistą i
kto nie myśli sobie, kiedy widzi tragedię innych „dobrze, że nie mnie
to spotkało”. Jeśli naprawdę tak nigdy nie myślicie, to mogę się dać
ukamienować, bo ja niestety tak myślę. Biję się w piersi i głośno
przyznaję, że jestem egoistką… Empatii mam w sobie wiele – czasami aż
za wiele i przeżywam za bardzo sprawy, które mnie nie dotyczą. Ale, jak
wiadomo, jedną z najważniejszych potrzeb według piramidy Maslowa jest
potrzeba bezpieczeństwa i dopiero kiedy czuję, że ja i moi najbliżsi
jesteśmy bezpieczni mogę zdobyć się na to, żeby współczuć innym oraz im
pomagać. Znieczulona nie jestem i nie raz łzy mi w oczach stanęły z
powodu czyjejś tragedii, ale ukrywać nie będę, że bardziej porusza mnie
los osób, które znam – choćby z widzenia czy słyszenia.
Ludzie
muszą sobie pomagać. Zdarzyło mi się otrzymać od kogoś bezinteresowną
pomoc. Ja też kilkakrotnie takowej udzieliłam. Ale zawsze kieruję się
słowami Szymborskiej, że „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” i tak
naprawdę prawda o każdym z nas ujawnia się dopiero w sytuacji
kryzysowej. Mimo wszystko życie nauczyło mnie, żeby na wszelki wypadek
kierować się polityką „Umiesz liczyć? Licz na siebie…” A kiedy znajdzie
się ktoś, kto pomoże, można się tylko mile zaskoczyć.
Nie
chcę wyjść tutaj na osobę cyniczną. Bo prawda jest taka, że więcej we
mnie naiwności niż cynizmu z reguły i generalnie wierzę w ludzi i jakoś
trudno mi uwierzyć w ich podłą naturę. Ale rozumiem, że każdy przede
wszystkim chce swój tyłek zabezpieczyć. I chwała mu za to, bo jakby nie
zadbał o siebie, to jak może dbać o innych. Apeluję więc: bądźmy ludzcy,
zdobądźmy się na szczyptę empatii, ale nie zgubmy też w tym wszystkim
siebie. I obserwujmy innych, bo prawda jest taka, że nie wszyscy pomoc
potrafią przyjmować. I bynajmniej nie mówię tu o tych, którzy są na to
zbyt dumni, ale o tych z postawą roszczeniową, którzy myślą, że wszystko
im się należy, a sami palcem nie kiwną. Nawet w swojej sprawie.
Nie może wiecznie padać. Wierzę w to bardzo głęboko…
W zasadzie nie o tym miałam, no ale tak jakoś wyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz