*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 29 sierpnia 2012

Przedstawiam Wam...

Jak już wspominałam, jedna trzecia naszych weselnych gości to znajomi. To stosunkowo duża grupa, bo często zaprasza się tylko najbliższych przyjaciół albo samą rodzinę. A my, jak już wiele razy wspominałam, przyjaciół nie mamy :) Mamy za to sporo bardzo dobrych i bliskich znajomych, na których możemy liczyć i nie wyobrażamy sobie przeżywać tak ważnego dnia bez nich.

Któż będzie? Ano oczywiście Dorota i Juska :P One były zaproszone na moje wesele jeszcze w czasach, kiedy nie znałam swojego przyszłego męża.
Będzie też moja koleżanka Asia z Miasteczka z mężem - znamy się w zasadzie od przedszkola, ale w podstawówce nie utrzymywałyśmy kontaktów. A później, jakby nigdy nic, zakolegowałyśmy się w szkole średniej - mimo, że nie chodziłyśmy nawet do tej samej klasy. Kiedy poszłam na studia była w zasadzie jedyną koleżanką, z którą się spotykałam w Miasteczku. Teraz jest jedną z dwóch.
Będą też moje koleżanki ze studiów - o Ani i Karolinie już wiecie :) Mimo, że "rozstałyśmy się" już pięć lat temu, cały czas utrzymujemy regularne kontakty, a łatwo byłoby je zerwać, wszak dzielą nas tysiące kilometrów. Pamiętam, jak dziewczyny w 2007 zrobiły mi urodzinowe przyjęcie-niespodziankę właśnie u Karoliny. Zbiegło się to z zakończeniem przez nas studiów pierwszego stopnia i wiedziałyśmy, że nasze drogi się rozchodzą. Obiecałyśmy sobie wtedy, że będziemy gośćmi na swoich weselach :) Pamiętam nawet jak Karolina powiedziała mi (bo ja jako jedyna miałam widoki na męża i jak widać się sprawdziło :P), że ona może nawet rosołu nie jeść, ale na moje wesele chce przyjechać. Kiedy wysyłałam im zaproszenie, napisałam, że będzie dla niej nawet rosół i to w dodatku z makaronem :)
W każdym razie na trzecim roku zostało nas niewiele w grupie, mówiłyśmy nawet (a wykładowcy czasami się przyłączali), że jesteśmy grupą VIPów. Było nas sześć, ale jedna zawsze chodziła swoimi ścieżkami. W piątkę złożyłyśmy sobie tę obietnicę pół żartem-pół serio... Jednej dziewczyny nie zaprosiłam. Ale to historia na inny raz. W każdym razie, nie ze względu na obietnicę, ale z powodu tego, że nadal są mi bliskie, zaprosiłam trzy koleżanki z czasów studenckich. Trzecią jest Ala.
Alaprzyjdzie z R. Kojarzycie? R. to mój były szef :) Dobrze się składa, że są razem, bo odkąd go znam, miałam wizję, że R. będzie na moim weselu :) I to tyle jeśli chodzi o moją stronę.

Ze strony Franka będzie pięciu kolegów "osiedlowych". Fajne chłopaki! Naprawdę bardzo ich lubię i wspominałam tu już o nich od czasu do czasu. Będzie też Robert - kolega z podstawówki, oraz Krzychu (to takie poznańskie:P u mnie byłby Krzysiek:)) z dziewczyną. Z Krzychem to nawet nie wiem, gdzie się Franek poznał, pewnie też na osiedlu :) Byliśmy parę lat temu razem na wakacjach, choć wtedy dziewczynę miał inną. My jak widać przetrwaliśmy :))
Będzie też Karola z facetem - Karola to koleżanka Franka z poprzedniej pracy, aczkolwiek kiedyś już na blogu o niej wspomniałam - kojarzycie może jak ponad rok temu Franek stwierdził, że ukradłam mu koleżankę? :) No to właśnie o nią chodziło :) Drugą koleżanką z poprzedniej pracy będzie Mietkowa, o której też kiedyś pisałam. Mietkowa będzie z Mietkiem - Mietek to kolega, którego poznałam dokładnie w tym samym dniu, gdy poznałam Franka. Był moim sąsiadem i frankowym kolegą. W zeszłym roku byliśmy na ich ślubie - Mietkowej i Mietka, nie Mietka i Franka :P
To tyle. Aaa nie, przepraszam, Daga jeszcze, choć ona to tak jest w połowie drogi między znajomymi a kuzynostwem :) Jest po prostu przyszywaną kuzynką Franka - córką jego chrzestnej. Ja poznałam ją dopiero niedawno, ale od razu znalazłyśmy wspólny język :)

Są to osoby, z którymi cały czas utrzymujemy kontakt, które są nam bliskie, które po prostu bardzo lubimy. Napisałam o gościach ze strony mojej i Franka, ale tak naprawdę od jakiegoś już czasu to są nasi wspólni znajomi. Byli z nami, gdy się poznawaliśmy, przeżywali wraz z nami nasze kryzysy. A teraz przyszedł czas, kiedy razem z nami będą mogli się bawić na naszym weselu.
Niesamowite jest to, jak oni się angażują! Czekają i wraz z nami odliczają dni do ślubu. Jeden z kolegów kiedy jakiś czas temu spotkał nas przypadkiem na ulicy z daleka śpiewał "jeszcze sześć tygodni, jeszcze sześć tygodni..." Inni dwaj zorganizowali transport do Miasteczka. Kolejni planują Frankowi wieczór kawalerski. Robert użyczy nam swojego samochodu (który niemal zastępuje mu dziewczynę, więc to naprawdę ważny gest :)) i będzie naszym kierowcą. R. będzie roznosił wódkę (to się podobno nazywa bycie starostą albo podczaszym :P)
Koleżanki nie są gorsze - Karola organizuje mi wieczór panieński. Ala oglądała ze mną suknie ślubne i chodziła na przymiarki. Karolina już zaoferowała się, że będzie dmuchać balony i przyklejać naklejki na wódkę :) Daga uczy nas tańczyć. Juska zajmuje się zaproszeniami i dekoracjami. No i jest świadkową :) Śmiejemy się, że jeszcze Dorota nie ma jak na razie żadnej fuchy, ale ona zapewne zadba o dobrą zabawę na weselu :)

Wspaniała jest ta świadomość, że oni wszyscy cieszą się na nasze wesele niemal tak samo jak my. Odliczają razem z nami. Pytają, w czym pomóc. Pomijam już to, że wszyscy przyjadą! Nikt nie szukał wymówek.
Kiedy dodam do tego jeszcze inne osoby zaangażowane w organizację naszego ślubu i wesela - jak rodzice, moja siostra (która będzie śpiewać na ślubie), mama Juski, kuzynostwo, które razem z nami odlicza i przyjeżdża nawet zza granicy, myślę sobie - jak to dobrze, że robimy to wesele. Jest dla kogo!

52 komentarze:

  1. Ooo tak! Zdecydowanie macie dla kogo :D Taka ekipa pomocników, to skarb :) I fajne jest to, że oni sami wychodzą z inicjatywą pomocy :)) Nie jesteście zdani tylko na siebie :) No i na pewno będą się świetnie bawić na weselu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to skarb, chociaż tak naprawdę najbardziej cieszy mnie sama świadomość tego, że oni tak zwyczajnie, szczerze się cieszą :)To po prostu widać. I w ogóle - niemal wszyscy muszą pokonać kawał drogi, żeby dojechać. A nie było to dla nich problemem.
      Też myślę, ze się będą dobrze bawić. No bo właściwie - dlaczego nie ? :)

      Usuń
    2. Najwyraźniej te kilometry to dla nich żadna przeszkoda :)
      No nie ma przeszkód ku dobrej zabawie :) A towarzystwo, które się lubi zawsze fajnie się bawi ;) Coś mi się tak wydaje, że będzie Wam szkoda, że wesele minęło... ;)

      Usuń
    3. Widocznie, chociaż tak naprawdę myślałam, że będzie gorzej z frekwencją :)Zdawałam sobie sprawę z tego, że może nie być łatwo.
      Tez myślę, że przeszkód nie ma :) No i że się wszyscy polubią - bo jeszcze nie wszyscy się znają - albo tylko ze slyszenia :)

      Ja jestem tego niemal pewna :)

      Usuń
  2. Tacy znajomi to skarb i wiem, że będzie to udane wesele :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jest się z czego cieszyć, wspólnie:) No i jaka satysfakcja, bo gdy nie ma gości, który nie chcemy ale musimy, i takich co to nie chcą ale muszą, to wesele na pewno będzie udane!!! To jest własnie ta gwarancja!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, satysfakcja jest ogromna i takie poczucie spokoju... Że będą tylko te najważniejsze osoby.
      I to naprawdę miłe, gdy oni cieszą się wraz z nami.

      Usuń
  4. Słuszne podejście! W tym dniu najważniejsi są przyjaciele. Na naszym weselu byli praktycznie sami młodzi ludzie. Ciotki z wujami dopiero następnego dnia. Jeden się obraził nawet, ale co z tego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też większość to młodzi ludzie - osób "starszych" będzie niecałe dwadzieścia osób i są to tylko najbliżsi. Żadnych dalekich cioć :)
      Mamy nadzieję, że zabawa będzie udana :)

      Usuń
  5. Tak się właśnie zachowują prawdziwi przyjaciele, ale wiem, że Ty nie nie uznajesz definicji "przyjaźń".

    Co do zaproszeń to mnie się udało zeswatać jedną parę, śmiałam się wtedy, że muszę zostać świadkiem, wtedy panna młoda powiedziała, że obiecała już w dzieciństwie, koleżance, że będzie jej świadkiem, ale zaproszenie mi da. Później tłumaczyła, że okazało się, że mają za dużo gości, więc mnie nie zapraszają. Przykro, że nawet na ślub nie dostałam zaproszenia.

    Miałam też iść na wesele, jako osoba towrzysząca. Chłopak, któremu miałam towrzyszyć był w dobrych koleżeńskich relacjach z panną młodą, bardzo zaangażował się w pomoc przed weselem. I tutaj nastapiła podobna sytuacja do poprzedniej. Panna młoda tłumaczyła się zbyt dużą liczbą gości weselnych i stąd wynika brak zaproszenia.

    Dlatego, kiedy ktoś mówi, że mnie zaprosi, czekam na zaproszenie i nie wyrywam się z deklaracjami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie twierdziłam, że nie uznaję definicji przyjaźni, a że nie bardzo wierzę w przyjaźń w moim życiu a to jednak trochę coś innego. Po prostu nie muszę nazywać tych ludzi swoimi przyjaciółmi, żeby definiować to, co nas łączy. Zwłaszcza, że moim zdaniem ta definicja wcale tak trafnie tego nie opisuje.

      Ja tak naprawdę obiecałam Dorocie i Jusce i słowa dotrzymałam, bo już wtedy wiedziałam, że one muszą być na moim ślubie. Jeśli chodzi o te "obietnice" studenckie, nie były one na serio i już wtedy od razu powiedziałam, że nie wiem, jak będzie i że to jeszcze mnóstwo czasu... Nie myślałam o tym nigdy na poważnie i nie dlatego zapraszam te dziewczyny. W kazdym razie nigdy nie szafowałam zaproszeniami na moje wesele, którego nawet nie miałam w planach.

      Usuń
    2. Z tym świadkiem oczywiście żartowałam, ale koleżanka obiecała, że na weselu będę i zaproszenie mi da, a później tłumaczyła się nadprogramową liczbą gości, co miało ,być usprawiedliwieniem, że nie może mnie zaprosić.

      Sytuacja z chłopakiem nie wiem, jak do końca wyglądała-czy panna młoda obiecała zaprosić/powiedziała, że go zaprosi, czy sam liczył na zaproszenie. Mieli ze sobą bliski kontakt, utrzymywali koleżeńskie relacje, zaangażował się w przygotowania, pomagał jej, a ta również powiedziała, że ma już zbyt dużo gościi przykro jej, ale go nie zaprasza.

      Wydaje mi się, że nikt nie musi nas zapraszać-zaprasza się w końcu tych z którymi chce dzielić się ten dzień, a tym bardziej tłumaczyć się dlaczego nie dostajemy zaproszenia. Tłumaczenie jest według mnie strasznie żenujące. W obydwu przypadkach eleganckie byłoby wręczenie zaproszenia przynajmniej na sam ślub, niż składanie niespełnionych obietnic.

      Usuń
    3. Rozumiem to, że liczba gości może być już zbyt duża i trzeba ją ograniczać, co powoduje, że nie można zaprosić wszystkich, ktorych by sie chciało, ale zgadzam się, że to tłumaczenie się jest żenujące. Ja nie czuję potrzeby, żeby tłumaczyć sie komukolwiek - własnie dlatego, że zapraszamy tych, z którymi chcemy być tego dnia i powinno to być dla wszystkich jasne.
      Ale ja też nie składałam nikomu takich obietnic, więc i tłumaczyć się nie musiałam...
      Kiedy tworzyliśmy listę gości znajdowały się na niej początkowo moje dwie koleżanki (w tym ta jedna ze studiów) ale one o tym nie wiedziały. Niestety ze względu na to, że i tak wyszło nam za dużo osób musieliśmy kogoś wykreślić - no i padło właśnie na nie, jako na te, z którymi mamy dużo mniejszy kontakt, z którymi relacje nie są tak bliskie, a w przypadku tej dziewczyny chodziło jeszcze o inne sprawy

      Usuń
  6. Ale fajnie, że tak sami z siebie chcą pomóc i angazują się, a druga sprawa że pozwalacie im na to i jest wspólne oczekiwanie. Moja najlepsza koleżanka z czasów licealnych,z którą do dzisiaj mam kontakt niestety nie pozwoliła choć odrobinkę uczestniczyć w tych przygotowaniach nikomu poza swoimi siostrami. Szkoda, ale każdy robi tak jak uważa... :) jednak miło mieć w tym czasie wokół siebie takie osoby, które aktywniej niż pozostali uczestniczą w przygotowaniach i nie wszystko musi być wielką tajemnicą i zaskoczeniem dla gości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, również myslę, że to jest fajne :)
      Nie myślałam w ogóle o tym w ten sposób - od tej drugiej strony, że to my "pozwalamy" znajomym się w to angażować :) Ale coś w tym jest. Po prostu cieszy nas to, że oni są w to wlączeni, na niespodziankach i zaskakiwaniu nam nie zależy :))

      Usuń
    2. Jednak coś w tym jest. Ja akurat mam takie doświadczenia i tak to wyglądało te kilka lat temu z mojej perspektywy i choć może dziwnie brzmi te "pozwolenie", to w pewnym sensie trafna to nazwa :)) cieszyć się oczywiście masz z czego :) a te pomaganie chyba jeszcze bardziej potęguje tę radość z dnia ślubu u znajomych i reakcje typu "nie mogę się doczekać"; mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi, a z racji tego, że nie uczestniczyłam w czymś takim moja radocha była też innego rodzaju, już bez takiego przebierania nogami z tych pozytywnych emocji.

      Usuń
    3. Myślę, że wiem, o co chozdi :) Potrafię sobie chyba to wyobrazić, mimo, że na razie jestem z tej drugiej strony :) Ale to troche jest tak, że te osoby, które razem z nami odliczają, pomagaja nam i myślą o tym, żyją trochę tym ślubem a więc i ich pewnie to bardziej cieszy, niż tylko przyjść "na gotowe"

      Usuń
  7. streszczając w jednym zdaniu: Wasze wesele z takimi pomocnikami będzie po prostu zajebiste!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. i o to właśnie chodzi ! Żeby w tym waznym dla was dniu byli z wami osoby bliskie , a nie banda przypadkowych ludzi których nigdy w życiu nie widzieliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Na szczęście będą u nas tylko dwie osoby, których nigdy nie widzieliśmy :) Ale nie będą to osoby przypadkowe a po prostu osoby towarzyszące dwojga z naszych gości :)

      Usuń
  9. wspaniale mieć takich dobrych znajomych :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic tylko zacierać rączki i czekać na to wielkie wydarzenie dla Was i Waszych znajomych :-) Już się nie mogę doczekać relacji ślubnej!!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja po raz kolejny muszę napisać, że wybraliście sobie gości idealnych, tylko pozazdrościć takiego zaangażowania z Ich strony, czuję, że to będzie wesele roku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) Nie no może aż tak to nie :P Ale dla nas na pewno będzie to wesele życia :D

      Usuń
  12. W takim towarzystwie to będzie niezła zabawa :))

    mam do Ciebie prośbę - prosze o zaproszenie na adres : a.little.princess.pl@gmail.com

    a zaproszenie z goossiieekk śmiało mozesz usunąc, bo tego meila już nie bedę używać ;))

    http://a-little-princess-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :)
      Nie ma problemu, wyślę zaproszenie :)

      Usuń
  13. Super, na prawde super, że oni przeżywają to wszystko tak z wami, no ale w końcu jak sama powiedziałaś wasi dobrzy znajomi, na których zawsze mogliście liczyć to i możecie w takim oto momencie, bo jakże by inaczej ;)) Jak zwykle miło się czyta i po raz nie wiem już który powiem, że i ja nie mogę się tego wesela doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też uważam, że to naprawdę super :) W każdym razie sprawia mi to dużo radości.
      Miło mi, że czekasz razem ze mną :)

      Usuń
  14. Zawsze bylam za tym żeby na wesele zapraszać osoby ważne dla Młodych,a nie te które wypada. Fajnie się czyta że dla Waszych gości wesele jest nie tylko okazją do napicia się, ale na prawdę ważnym i radosnym dniem. Z takimi osobami na sali zabawę macie chyba gwarantowaną ;)
    Holibka, a u mnie nie było ani rosołu, ani makaronu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście w zasadzie nie mieliśmy żadnych osób do zaproszenia bo tak wypada :)
      Tak myślę, że będziemy się dobrze bawić, chociaż oczywiscie trema zawsze trochę jest :) Ale przyznam, że byłam na wielu weselach i nie spotkałam się z takim podejściem, że goście przyszli głównie się napić. U nas chyba też tak nie będzie.

      Ojej, nie wyobrażam sobie wesela bez rosołu (byłabym bardzo zawiedziona) a już na pewno nie mojego wesela :))

      Usuń
  15. Moj kolega powiedzial mi ze na moim slubie bedzie szedl przedmne i moim przyszlym emzem i sypal kwiatki, potem usiadzie wpierwzej lawce pomiedzy rodizcami ;) Oczywiscie zrobi tak jezeli go nie zaprosze;p Moj tata stweirdzil ze jak zaprosze kolegow to zeby balonikwo nei pompowali bo pozniej bedzie skazneie alkoholwoe w okolicy. Ale jak tak czytam Twoje notki to az Ci zazdroszcze znajomych i mam nadzieje ze moi tez beda uczestniczyc aktywnie na moim slubie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no to lepiej go zaproście :P
      Mam nadzieję, że Franka koledzy będą mimo wszystko znali umiar :) nie podejrzewam ich o to, żeby nie umieli się zachować, ale wiadomo - w takiej sytuacji jeszcze ich nie widziałam :)

      Usuń
  16. Na wszystkich weselach jakich byłam, gdzie było dużo młodych ludzi tworzyła się szczególna atmosfera. U nas było podobnie i nie żałuję zaproszenia ani jednej osoby. Z tego co piszesz u was będzie podobnie, a ludzie, na których zawsze można liczyć to skarb :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję w takim razie, że u nas będzie podobnie :)

      Usuń
  17. My niestety nie mogliśmy zaprosić znajomych z powodu ograniczenia budżetu. Musieliśmy spośród ponad 150 osób najbliżej rodziny wybrać tylko 90 więc gdzie tu miejsce na znajomych i jakby się czuła rodzina gdyby zamiast nich zaproszeni byli "obcy" ludzie. A wszystko przez to , że zarówno rodzina męża jak i moja jest bardzo duża. Zazdroszczę Wam, że macie to szczęście i możliwość zaproszenia tylu osób spoza rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sądzę, że mam dużą rodzinę, ale wyszło mi mniej osób. Może to też zależy od tego, kogo zalicza się do tej najbliższej rodziny :)My zaprosiliśmy tylko rodziców, dziadków oraz rodzeństwo rodziców i ich dzieci - a że dzieci już dorosłe to ze swoimi rodzinami.
      W każdym razie nie wyobrażam sobie wesela bez niektórych z tych znajomych bo oni też są dla nas jak rodzina :)

      Usuń
  18. Na pewno będziecie mieć świetną zabawę podczas wesela ;) a to już lada moment ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cóż..Tylko pozazdrościć:)

    OdpowiedzUsuń
  20. My też na swoim weselu mieliśmy wielu znajomych, głównie ze studenckich czasów, którzy towarzyszyli nam od samego początku naszego bycia razem i pamiętam, że ze zdziwieniem stwierdziliśmy wtedy, że cieszą się z nami tym wydarzeniem chyba bardziej niż niektórzy członkowie rodziny typu kuzynostwo, czy jakieś ciotki, z którymi przecież wiązały nas bliskie więzy krwi. Najlepsze moje wspomnienia z samego wesela związane są właśnie z tymi ludźmi, bo podchodzili bardzo entuzjastycznie do zabawy i rozkręcali skutecznie całe towarzystwo;)
    Takie imprezy z młodym towarzystwem po prostu nie mogą się nie udać;)

    ps. To ładowanie się strony i znikanie komentarzy kiedyś mnie zabije;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może nie mogłabym powiedzieć, że cieszą się bardziej niż niektórzy członkowie rodziny (nasze wesele jest specyficzne zwłaszca dla rodziny franka, bo nareszcie gdzieś sobie na wesele pojadą, dotychczas wszystkie były w Poznaniu, więc do doadtkowa atrakcja:)), ale na pewno są bardziej zaangażowani, niż wielu z nich :)
      Mam nadzieję, że u nas na weselu będzie podobnie, zwlaszcza, że orpocz sporej grupy znajomych, będzie równie duża grupa kuzynostwa w podobnym wieku.

      Mnie też to strasznie denerwuje :/ Masz pomysł, dlaczego tak się dzieje?

      Usuń
    2. Chyba trochę źle się wyraziłam... To nie było tak, że widziałam, że ktoś z rodziny nie cieszy się naszym ślubem, bo raczej większość przynajmniej wyglądała na zadowolonych;) Chodziło mi raczej o to, że znajomi bardziej uzewnętrzniali tą swoją radość czy zaangażowanie w całe zajście niż niektórzy członkowie rodziny, którzy co prawda są bliscy ze względu na pokrewieństwo, ale z różnych powodów trochę mniej z nami zżyci niż ta paczka znajomych. Wynikało to z tego, że ci znajomi byli z nami od samego początku naszego związku, część z nich, w trakcie narzeczeństwa i przygotowań do ślubu mieszkała za ścianą, więc siłą rzeczy byli bardziej w to wszystko wtajemniczani (zwłaszcza, ze pobieraliśmy się jako piersi z tej paczki i to "szaleństwo" robiło na nich wtedy wrażenie;p) niż np. kuzynka ze Śląska, która nie znała MW, albo jakaś jego ciotka, która na tym ślubie widziała mnie drugi raz w życiu (przed ślubem byliśmy za krótko razem aby poznać dokładnie całe swoje rodziny, zwłaszcza, ze na co dzień mieszkaliśmy w Kraku z dala od wszystkich). Na pewno nie miałam poczucia, że ktoś na tym naszym weselu jest "bo tak trzeba", ale przyznaje, że obecność co niektórych cieszyła nas szczególnie i niekoniecznie dotyczyło to kogoś z rodziny.
      Z tą dodatkową atrakcją w postaci wyjazdu było u nas tak samo, bo przecież ślub był w Moich Górach, w miejscowości turystycznej, zaś samo wesele było w stylu góralskim w regionalnej knajpce - czyli totalna egzotyka dla ludzi z Płaskiej Ziemi, czy Krakowa. Zresztą jakieś 80% naszych gości była przyjezdna, bo moja liczna rodzina rozsiana jest po Polsce i świecie;)

      No właśnie nie mam pomysłu. Twój blog ładuje mi się najdłużej i najczęściej na nim zapominam o tym, aby poczekać z pisaniem;|

      Usuń
    3. Ale ja właśnie dokładnie w ten sposob to zrozumiałam :) Nie wyobrażałam sobie, że ktoś w Twojej rodzinie się nie cieszył, raczej właśnie, że byli mniej podekscytowani tym faktem.
      U nas tylko pięć osób jest z Miasteczka, cała reszta będzie przyjezdna :) Akurat w przypadku mojej rodziny to nie aż taka atrakcja - bo każda uroczystość rodzinna wiąże się z wyjazdem do kogoś, ale Franka rodzina to Poznaniacy od pokoleń, więc dla nich to frajda

      Wkurza mnie to :/ Szkoda, ze nie wiem, co jest przyczyną

      Usuń
  21. Fajnie, że u Was na weselu będzie sporo znajomych :) Jak towarzystwo jest "za stare" to już zabawa nie ta, a młodzi zawsze chętni do tańców i konkursów :) Na pewno będzie fajnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście mam taką nadzieję, że będzie fajnie :)
      Też myślę, że to dobrze, jeśli wśród gości jest przewaga młodych.

      Usuń
  22. Na pewno młode towarzystwo rozkręci imprezę :) Tubycie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Aż mi włosy stanęły dęba na rękach :) Takie miłe ciarki mnie przeszły jak to czytałam. Tyle radości przekazałaś tym waszym ślubem :) A te 6 tygodni szybko zleci w wale tych przygotowań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało się tę radość przekazac.
      Ale itryguje mnie, skąd Ty wytrzasnęłaś te sześć tygodni?? :)))

      Usuń