*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 1 sierpnia 2012

Sny przedślubne (część druga, czy ostatnia? :)

Kiedy piszę codziennie to tak mi to mam mnóstwo pomysłów na notki i gdyby czas mi na to pozwolił to pewnie i kilka dziennie bym mogła publikować :) Ale jeśli tylko z jakiegoś powodu zwolnię i mam (niechże to nawet te dwa dni będą jak w tym wypadku :P) przerwę to jakoś gubię rytm i trudno mi sklecić cokolwiek. A przecież mam tyyyle do powiedzenia!

Ślub za 44 dni a więc czasu mało, żeby opisać wszystkie moje refleksje związane z tym wydarzeniem, więc muszę się spieszyć :) A przecież jest jeszcze reszta życia, niekoniecznie kręcąca się tylko wokół 15 września. No dobra, teraz już coraz bardziej wszystko się kręci właśnie wokół tego dnia, ale w zasadzie to dobrze, bo jak nie teraz, to kiedy? :))

Ależ wczoraj miałam sen! Pamiętacie może moją notkę o czarnych butach? (podałabym tu linka, ale niestety Onet twierdzi, że mój stary blog nie istnieje, albo że lista postów jest pusta, pora znaleźć trochę czasu na przeniesienie stamtąd notek zanim naprawdę znikną). W każdym razie już wtedy wiedziałam, że to pewnie tylko jeden z wielu snów przedślubnych, które mnie czekają. I miałam rację. Ale nie wszystkie sa warte opisania, natomiast wczorajszy mnie przeraził, bo znowu był niesamowicie realistyczny!

Otóż wszystko działo się w sobotę 15 września 2012. Od rana padało niestety i już wtedy pomyślałam sobie, że zawaliłam, bo zapomniałam odprawić czary mary zaklinające pogodę i nie wystawiłam butów na parapet :P Nic to jednak - dość spokojna poszłam do kosmetyczki i fryzjerki na upiększanie. Wtedy po raz pierwszy (nic że we śnie, odczucie było prawdziwe) poczułam podekscytowanie i motyle w brzuchu, kiedy zobaczyłam Franka bratową umalowaną i ubraną w sukienkę na wesele. Uświadomiłam sobie, że ubrała się tak na MOJE wesele :)
Czas gonił, z makijażu byłam zadowolona - z fryzury nieco mniej. Nie żeby mi się nie podobała, po prostu wydawało mi się, że wyglądam jak zawsze :) Ale nie lamentowałam i po prostu dalej przygotowywałam się do tego najważniejszego momentu. Po drodze miałam jeszcze kilka przygód, których jednak Wam oszczędzę (jakaś stłuczka, telefon, wypchane zwierzęta)...

Dwie godziny przed uświadomiłam sobie, że zapomniałam z Poznania obrączek! Szybki telefon do Franka, który miał dojechać i - uratował mnie, jak zwykle w takich sytuacjach, bo pamiętał :)
Godzinę przed - zaczynam się już coraz bardziej denerwować, a kiedy okazuje się, że zapomniałam kupić białych pończoch, albo chociaż rajstop, nie wspominając już o bieliźnie - stwierdzam, że psuję sobie ten dzień. I że szkoda, że nie będzie tak, jakbym chciała...
Ale kwadrans przed ślubem mam już dość - ryczę, bo nie wzięłam także rękawiczek, które kupiłam specjalnie do sukni. A najgorsze - że moje paznokcie są pomalowane na niebiesko! Zapomniałam ich zmyć! A więc ryczę i krzyczę do mamy, że odwołujemy ślub, że tak nie będzie. Moja mama równie zdenerwowana odkrzykuje, że nie da rady. Prawie się załamuję i... czuję, że się budzę! Niewiarygodne! Jak dobrze, że to tylko sen!

Na liście spraw do załatwienia dopisałam szybko obrączki, rękawiczki, pończochy :) Paznokci nie muszę, bo w ich sprawie jestem zapisana do kosmetyczki :)

Ps. Zdobyłam link dzięki chwilowej łaskawości Onetu --> TU :)

63 komentarze:

  1. Hihi, ja myślę, że to dopiero początek tych snów ;)
    Tylko jakies takie mało realne - Ty - zapominająca o tylu rzeczach i to w takim dniu???
    Nieee, scenarzysta do wymiany ;)
    Będzie pięknie - już to czuję :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jednak nie męczyły mnie za bardzo :))
      Może i mało realne, ale za to realistyczne :P:P Naprawdę byłam zaskoczona, kiedy sie obudziłam - a jednocześnie jakże szczęśliwa z tego powodu :)
      Wczoraj znajoma mnie pocieszała, że to zawsze na odwrót wychodzi, więc mam nadzieję, że jednak niczego nie zapomnę :)

      Usuń
  2. Matko, tak to opisałaś, że sama zaczęłam się denerwować! :))) Dobrze, że to tylko sen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żebyś wiedziała, jak mi ulżyło :)
      Ja miałam dość już w połowie tamtego "sennego" dnia :)

      Usuń
    2. Chyba nie ma opcji, żeby się nie denerwować w tym dniu. Na weselu, na którym byłam, państwo młodzi byli tak zestresowani, że nie mieli nawet siły się uśmiechać. Brali udział w tych wszystkich zabawach, tańczyli z minami ludzi, którym już wszystko jedno. Potem nieco stres im przeszedł. Szczerze mówiąc, dla mnie każdy, kto robi wesele, jest bardzo odważny ;D Ja się cieszę, że nie będę musiała przez to przechodzić. Choć, gdybym robiła, zaprosiłabym tylko i wyłącznie tych, których lubię - bez "oddawania" i zapraszania ciotek, wujków, kuzynów, których nie widziałam 20 lat. Więc, teoretycznie, stres powinien być mniejszy :)))

      Usuń
    3. Hmmmm, a ja nie wiem. Byłam w ciągu ostatnich sześciu lat na dziewięciu weselach i muszę przyznać, ze w ogóle nie miałam wrażenia, zeby się młodzi jakoś szczególnie denerwowali. Owszem, w kościele może tak - albo tuż przed. Ale już podczas wesela nie byli jakoś specjalnie zdenerwowani- jeśli już to tak w normie, jak każdy, kto chce, zeby mu wyszła jego impreza :)
      Ja tam się nie czuję odważna, dla mnie to wszystko jest po prostu ważne. I nie tylko chodzi o ślub, bo to zupełnie inna sprawa,ale wesele zawsze chciałam mieć a im go bliżej tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu :) Fajnie tak jeden dzień w życiu być w centrum uwagi, nie mogę się tego doczekać :))

      U nas akurat "oddawanie" idzie w parze z lubieniem :) Dzisiaj zamknęliśmy listę gości. Jestem strasznie ucieszona, bo wszyscy, na których mi zależało potwierdzili, że będą :)

      Usuń
  3. O rany, czy każda panna młoda to przeżywa? :P ja nie chcę, przecież ja przez takie sny zawału dostanę :P na tydzień przed ślubem to już pewnie w ogóle nie będę mogła spać i będę wyglądać jak bohaterka filmu "Gnijąca panna młoda" ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie chcę Cię straszyć, ale Ty w ogóle przeżywasz to wszystko dużo bardziej niż ja i to z większym wyprzedzeniem. Więc... lepiej się szykuj :)

      Usuń
    2. Ty to pocieszyć umiesz... :P Nie no, jak na razie żaden ślubny koszmar mnie nie nawiedził, ale w związku z tym, że masz rację, iż ja to ogólnie jakoś tak bardzo i z dużym wyprzedzeniem przeżywam, to pewnie lada moment zaczną mnie sny męczyć ;)

      Z tymi butami na parapecie to tak serio serio? :O nie słyszałam o tym :D

      Usuń
    3. :)) Nie no po prostu zdziwię się, jeśli nie będziesz tego przeżywać sto razy bardziej niż ja, bo mam wrażenie, że już tak jest :)

      Ja słyszałam o tym od żony kuzyna, jej się sprawdziło, bo lało calutki tydzień i w sobotę rano jeszcze a na ślub wyszło słońce :P

      Usuń
  4. Dobrze, że to tylko sen i w realu nie grożą Ci niebieskie paznokcie :)) Takie realistyczne sny są okropne, bo człowiek czuje się, jakby to wszystko było naprawdę, a nie tylko jakiś wytwór naszej wyobraźni. Całe szczęście, że po przebudzeniu można odetchnąć spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelki wypadek zmyłam je już dzisiaj :P:P
      Mi w tym śnie nawet do głowy nie przyszło, że to sen :) Byłam zdziwiona, że się obudziłam, ale też baardzo uradowana :)

      Usuń
  5. hahaha to sie usmialam:D na podstawie snow pisz scenariusze:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu mam koszmar a ta się śmieje! Phi! :)

      Usuń
    2. ale wiesz to sen z tych raczej nierealnych, tak niemozliwy, ze szok i nic tylko sie smiac z tego jaka wyobraznia plata figle:D

      Usuń
    3. Ponieważ wierzę w to, że sny mają sens, to potrafiłam go nawet odnaleźć :) Po prostu to jest jakaś forma mojego sposobu porządkowania i nformacji oraz spraw do załatwienia :)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Plusem takich snów jest to, że już te rzeczy nie wypadną z głowy:) przynajmniej ja tak mam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. najbardziej mnie interesuje czy wystawisz buty na parapet ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że wystawię! Przecież to pierwsza rzecz, o której zapomniałam we śnie :) Nie odpuszczę tego, bo jak tego nie zrobię i będzie padać to będę na siebie zła do końca życia :)

      Usuń
    2. niech żyją zabobony i ciemnogród !!

      Usuń
    3. Nie no, daj spokój Polly, nie bierz tego tak śmiertelnie poważnie :/ Przecież to ma być z przymrużeniem oka, jak horoskopy i kominiarze :/

      Usuń
    4. no właśnie ja tego poważnie nie biorę ale skoro zamierzasz wystawić buty za okno to Ty bierzesz :))) mam nadzieję, że buty kupiłaś takie jakie powinny być skoro wierzysz w te głupoty tzn. nie mogą mieć ani otwartej pięty ani palców bo wtedy szczęście z małżeństwa ucieka albo przodem albo palcami, nie powinny mieć pasków bo też przynoszą pecha i jeszcze coś tam co już nie pamiętam ale moja teściowa była w tych zabobonach obcykana. Nie zapomnij pluć i posypać soli przez któreś tam ramię no i wstań na tyle wcześnie żebyś zdążyła tak z przymrużeniem oka te wszystkie niezbędne gusła odprawić ;DDD

      Nie no weź ... ja Cię miałam za poważną osobę a Ty z butami na parapet no paranoja ślubna jakaś :D

      Usuń
    5. Myślę, że przesadzasz z tymi zabobonami i naprawdę złośliwości nie są potrzebne :)Jestem zdziwiona, że na podstawie jednej wzmianki wyciągasz tak daleko idące wnioski.

      Z przesądów, które usłyszę czasami wybieram sobie te wygodne dla mnie - i to te pozytywne, ale nie znaczy to, że podchodzę do tego śmiertelnie poważnie :/ Nie słyszałam nic o tym, o czym piszesz i mało mnie to interesuje - tak samo jak mało interesuje mnie, że podobno nie można mieć storczyków w bukiecie ślubnym, nie zamieniam go zmieniać.

      Ja traktuję to z przymrużeniem oka, bo nie wierzę, że na pewno nie będzie padać, tak samo jak nie wierzę, że coś tam przyniesie mi szczęście, ale po prostu lubię sobie czasami pozaklinać rzeczywistość - ot tak, dla zabawy.

      Z tego samego powodu odprawiałyśmy sobie z koleżankami andrzejkowe czary albo czytam horoskopy.Lubię się czasem powygłupiać, więc może rzeczywiście nie jestem taka całkiem poważna. Miedzy innymi dlatego na przykład wróżę sobie z jajek niespodzianek - to chyba też nie jest zbyt poważne no i przecież Ty też się w to bawisz - czy to znaczy, że podchodzisz do tego tak całkiem serio?, bo ja nie :)

      Usuń
    6. miałam w liceum na religii kiedyś o tychże właśnie zabobonach typu 13-tego w piątek itp. ksiądz nam mówił, że to nie zabawa tylko stare pozostałości po gusłach pogańskich i, że dla prawdziwego katolika wiara w takie bzdety to grzech. Dlatego dziwi mnie zawsze jak osoba wierząca zajmuje się takimi głupotami. Natomiast zabawa w jajko niespodziankę to kreatywne myślenie po to żeby sobie na podstawie jaja wymyślić co się może zdarzyć w danym roku. Raczej jest to coś całkiem innego niż wystawianie butów przed ślubem za okno.

      Nie jestem złośliwa tylko takie rzeczy irytują mnie u osób wierzących tak samo jak to, że katolik nie chodzący do kościoła nagle posyła dzieciaka np. do wczesnej Komunii ... nie kapuję takich postępowań

      Usuń
    7. Cóż, nie wiem, co mam jeszcze napisać, bo wydaje mi się, ze już wystarczająco się wytłumaczyłam. I mimo, że chyba zawsze zdawałam sobie sprawę, że za mną nie przepadasz, to jest mi przykro.
      Wiem, że wiara w takie rzeczy jest sprzeczna z tym, co głosi kościół - ale właśnie - wiara. A ja nie wierzę w żadne piątki trzynastego, w guziki kominiarskie i takie tam. Nie traktuję po prostu tego serio i tyle. Kompletnie sie tym nie zajmuję.

      Pierwszy komentarz dotyczący butów był z mojej strony mocno żartobliwy i przekorny i byłam w szoku, że odebrałaś go tak serio.
      Mam wrażenie, że klamka juz zapadła i czegokolwiek nie napisałabym w tym temacie, nie zmienisz swojej opinii o mnie, jako osobie zacofanej :)

      Ja mimo wszystko staram sie nie oceniać jakim katolikiem jest inny człowiek, który deklaruje się jako osoba wierząca i praktykująca, bo nikt nie jest idealny i nie wierzę, że każdy przestrzega wszystkich przykazań tak, jak powinien. Nigdy nie odważyłabym się komus wytknąć jakiegoś postępowania w kontekście jego wiary. W ogóle staram się na ten temat nie dyskutować ot tak, przypadkowo.

      Usuń
    8. ja też odebrałam ten pierwszy komentarz z butami jako żart no i właśnie myślałam że w kolejnym napiszesz, że żartowałaś i nie wystawisz ich a Ty mi jeszcze potwierdziłaś ha ha ha ...

      Kto Ci powiedział, że za Tobą nie przepadam. Jasne, że czasem mam inne niż Ty zdanie jak teraz np ale żeby zaraz tam nie przepadam. Jak za kimś nie przepadam to i nie czytam bo co się będę męczyć ...
      Umarłam ze śmiechu, że myślałaś, że Cię przez buty na parapecie zablokowałam, ale to ciekawe bo zanim wysłałam drugie zaproszenie to cały czas Cię normalnie miałam jako czytelnika. Nie wiem co się pierniczy hmmm ...

      A ja przecież sama jestem katolik nie teges wszyscy o tym wiedzą ale nie znaczy to, że mnie co innego u innych nie razi. Poza tym ja tej osobie też nie wytknęłam tej Komunii tylko tak sobie podałam tutaj jako przykład :)))

      I nie stresuj się pierdołami bo Ci przed weselem wyjdą zmarchy i będziesz musiała oprócz butów jeszcze inne gusła odprawić :PPP

      Usuń
    9. No właśnie widzisz, ja też byłam w szoku i pomyślałam, że naprawdę musisz mnie nie lubić :P Ja akurat mam podobne podejście i jak za kims nei przepadam to też do niego nie zaglądam a już na pewno nie regularnie, ale ktoś mi kiedyś napisał, że czasami lubi poczytać blogi osób, których nie lubi, więc chyba przestało mnie to dziwić :)

      Dobra, już mi lepiej :)Serio nie wierzę w takie rzeczy i nie do końca rozumiałam Twoje zbulwersowanie, ale teraz mi się rozjaśnilo. Mimo wszystko zaklinam czasami rzeczywistość - trzymanie kciuków, spisywanie życzeń na karteczce i wkładanie pod poduszkę... ale nie jest tak, że nie wyjdę z domu bo drabinę mi pod klatką ustawili. I nie siadam nawet na sekundę jak czegoś zapomnę, a wracam się prawie codziennie przy moim roztrzepaniu :) To wszystko nie jest na zasadzie wiary, wiesz, ja to traktuję raczej jak pozytywną afirmację. Absolutnie nie wierzę w to, że jeśli będzie padać, to dlatego, ze nie wystawiłam butów za okno, tak samo jak w to, że skoro będzie padać, to przepłaczę małżeństwo (czy jakoś tak) (ale wolałabym, żeby jednak było słońce :P chcielibyśmy sie przejechać kabrioletem!:))

      I tak jak Ci napisałam - absolutnie zdaję sobie sprawdę z tego, że nie musimy się ze wszystkim zgadzać, ale naprawdę myślałam, że trafiłam w jakiś Twoj czuły punkt i się obraziłaś... Dobrze, że to tylko jakiś tam błąd bloggera - swoją drogą niezły zbieg okoliczności :P

      Usuń
    10. moja teściowa święcie wierzy w te przesądy i do dziś jest przekonana, że się rozwiedliśmy ponieważ miałam buty nie pełne a wycięte no i padało w dzień ślubu więc dla niej te znaki były oczywiste, że nic z tego małżeństwa nie będzie ha ha ha ...
      O wystawianiu butów za okno zapomniała mi powiedzieć bo nie słyszałam o takim przesądzie ;D

      Usuń
    11. Ja nie znam takiej osoby - na szczęście, bo bardzo nie lubię jak ktoś tak gada - w sensie straszy, że jak nie zrobię tego i tamtego, to będzie źle. Przyznaję, że jestem trochę na to podatna, ale nie dlatego, że wierzę w takie rzeczy, tylko, że wierzę w samospełniające się przepowiednie (i afirmacje właśnie) - że jak człowiek sobie będzie powtarzał, że nie wyjdzie, to nie wyjdzie.
      Staram się nie czytac w ogóle o tych wszystkich przesądach, bo mnie to irytuje, ale czasami przez przypadek o czymś usłyszę. Na przykład niedawno przeczytałam, że mama nie powinna mnie ubierać do ślubu. A to właśnie ona sie będzie mną zajmować i jakoś się tym wcale nie przejmuję - tak jak storczykami w bukiecie :)
      Jeden z księży mówił tez o tym, że obsypywanie młodej pary ryżem, czy czymś tam jeszcze wywodzi się z tradycji pogańskiej i nie powinno się tego robić, no ale przeciez nie zabronimy gościom - jak będą chcieli, to sypną. Tylko, że my nie postrzegamy tego jako coś, co ma nam przynieść szczęście.

      Usuń
  9. Margolka, wszystko się uda i nawet nie będziesz wiedziała, kiedy to wszystko tak szybko zleciało. Mi w kościele zleciało jak 5 minut. Ksiądz też chyba był zestresowany (mieliśmy znajomego księdza), bo w kościele zamiast: Andrzej i Paulina powiedział w pewnym momencie: Andrzej i Paweł, a potem dodał Paulina, bo się zorientował. Ślub i wesele to naprawdę fajny dzień i wspomnienia, które pozostają na całe życie. I tak by się chciało wrócić do tego dnia.
    Jestem przekonana, że wszystko świetnie się uda, a nawet jeśli przydarzy się jakiś psikus, to świetnie sobie z nim poradzicie. Będzie dobrze! Trzymam za Was kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się uda :) Takie sny tylko przypominają mi o tym, co jeszcze trzeba zalatwić, wiec myślę, że to dobrze :)
      Tak, czytałam u Ciebie jak wyglądał Wasz ślub i o pomyłce księdza :) Kiedyś byłam na slubie koleżanki i tamten ksiądz też się pomylił: powiedział: Marcina i Mirosława :) zamiast Mirosławy :)
      Wiesz, nie musi być wcale idealnie, ważne żeby było fajnie :)

      Usuń
  10. Gdyby mi się przyśniło PRZED, że będę musiała osobiście ubrać córkę do ślubu... Załatwiłabym sobie jakąś fachową siłę niezaangażowaną emocjonalnie. Nagle się bowiem okazało, że nie ma komu i wypadło na mnie. Ręce mi się tak trzęsły, że to cud, iż nie porwałam kreacji! Najbardziej się bałam, że makijaż ,,przylgnie'' do sukni... Jakoś poszło, ale spociłam się jak mysz!
    Zanotuj sobie: wybrać opanowanego ,,ubieracza''!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie sądziłam, ze to może być takie stresujące :)
      Coż, mnie będzie ubierać własnie mama, ale znajac ją to będzie bardzo opanowana :)
      Co prawda przeczytałam wczoraj przypadkiem, że jest jakiś przesąd, że to nie matka powinna ubierać pannę młodą, ale co tam :)

      Usuń
  11. Oby to nie był proroczy sen ;)

    A co do tych białych pończoch to kojarzą mi się z podkolanówkami dziewczynek idących do komuni. Nie wiem dlaczego, ale większość panien młodych na ślub robi sobie tipsy z wzorkiem i ubiera białe pończochy, albo rajstopy.

    Wbrew pozorom blogspot wcale nie jest lepszy od onetu. Czasem nie mogę dodać komentarza, albo blogi przez dłuższą chwilę się nie otwierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że to nie możliwe.

      Co do pończoch - i co z tego? Mają może zakładać czarne rajstopy?? To jest w zasadzie jedyna okazja, kiedy można włożyć pończochy czy białe rajstopy. Podobnie ze wzorkiem na paznokciach (niekoniecznie tipsach,jest coś takiego jak żel na własną płytkę)Tobie nikt nie każe tego robić.
      Aaa - na komunii nie miałam podkolanówek tylko grube rajtuzy.

      Cóż, proponuję, żebyś poszukała dla siebie portalu idealnego :)

      Usuń
    2. Dyskutowałam ostatnio z panną młodą, która też nie rozumiała tej mody na białe rajstopy. Zgodnie stwierdziłyśmy, że istnieje kolor cielisty i dlaczego tego się nie ubiera?

      Mnie akurat się nie podobają białe rajstopy do sukni ślubnej,ale wiadomo-rzecz gustu :)

      Usuń
    3. Zdumiewasz mnie - podobnie jak ta panna młoda. A kto jej zabrania ubrać rajstopy w kolorze cielistym? To gdzieś jest zapisane, że trzeba się ubierać tak i tak?I raczej nie nazwałabym tego modą. A niektóre dziewczyny nawet butów białych nie wkładają, czy suknię mają w innym kolorze - bo im się po prostu białe nie podobają. A propos sukni - dziwne, ze suknia ślubna nie kojarzy Ci się z komunią.

      No to Ty sobie ubierz niebieskie, w czym problem?

      Usuń
    4. To raczej sukienki komunijne ostatnio kojarzą się, ze ślubem ;)

      Margolka czym Cię w niby zaskoczyłam? Ja powiedziałam, że mi się to nie podoba, a, jak komuś to odpowiada to okej. Każdy ma inny gust, a o tym się chyba nie dyskutuje :)

      Wyraziłam tylko swoje zdanie, ale zauważyłam, że zarówno w realu, jak i wirtualu nie można powiedzieć słowa krytyki, czy mieć innego poglądu.

      Usuń
    5. Napisałam już czym- że robicie z tego problem - bo nie wiem, dlaczego niby nie można założyć tych rajstop w innym kolorze? A co do dyskusji o gustach, z tego co kojarzę, to właśnie Ty w tym przodujesz.
      I proszę, odpuśc sobie ten najwygodniejszy argument (choć nie zawsze pasujący), że nie można powiedzieć słowa krytyki, bo po pierwsze, dla mnie stwierdzenie, że białe rajstopy są brzydkie nie jest krytyką a opinią.
      A po drugie, dlaczego niby nie możesz mieć tej opinii? Zabraniam Ci? Inni Ci zabraniają? Jakoś dotychczas zawsze pisałaś to, co chcesz, nie zważając na nic i na nikogo.
      Spójrz na komentarz KenG - ma zupełnie inny stosunek do wesel. I co? Kazałam jej stąd spadać w podskokach??

      Usuń
    6. Nie robimy żadnego problemu-po prostu to była rozmowa, zastanawianie się.

      Niczego nie zabraniasz, ale od razu zarzucasz mi złośliwość. Znów się powtórzę, że nie od dziś wiemy, że jesteśmy różne, nasze poglądy są zupełnie inne. Nie ma o co się denerwować :)

      Może czasem nie do końca potrafię sprecyzować to co chcę powiedzieć.

      Usuń
    7. Melanii, Ty mnie chyba jeszcze nie widziałaś zdenerowanej. Wierz mi, na nerwy z takiego powodu szkoda mi energii.
      Ty ciągle z ta złośliwością. A ja nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz o tym wspominałam, na pewno jeszcze w czasach onetu a to już jest parę miesięcy... Inna sprawa, że ty się do tej złośliwości sama przyznajesz, więc nie wiem w czym rzecz

      Usuń
  12. Ale świetnie to opisałaś :-) Normalnie razem z Tobą to przeżywałam:) Ale znając Twoją świetną organizację i planowanie z wyprzedzeniem to wszystko odbędzie się zupełnie na odwót także się nie przejmuj! Ja też miałam dużo dziwnych przedśubnych snów i żaden nie okazał się proroczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dobrze, przynajmniej trochę sie podzieliłam tym stresem :P
      Też mi się wydaje, że to raczej mało realne, zwłaszcza teraz, gdy sobie wszystko zanotowałam :):)
      Myślę, że to po prostu jakiś sposób radzenia sobie z tym przez moją podświadomość :)

      Usuń
  13. rozbroiły mnie "wypchane zwierzęta" w Twoim śnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ale musze przyznać, że istnieje pewne uzasadnienie ich pojawienia się w moim śnie :)

      Usuń
  14. Podobno najlepszą obroną jest atak ;)

    Jak napisałam nie zawsze potrafię sprecyzować dokładnie o co mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście - teraz na przykład nie mam pojęcia o co chodzi z tym atakiem. Nie wiedziałam, że odczuwasz potrzebę, żeby się bronić przede mną :)

      Usuń
    2. Słyszałam opinię, że czasem nie potrafię wyjaśnić o co mi chodzi że,nie umiem wyraźnie sprecyzować swoich opini, poglądów przez co mogę zostać źle zrozumiana. Widocznie moje komentarze dokładnie to odzwierciedlają.

      Usuń
    3. Być może. Tylko Ty wiesz, co chciałaś powiedziec. Moim zdaniem na pewno trudno jest odczytac Twoje rzeczywiste intencje.
      A internet i wymiana opinii bez gestów i tonu to dodatkowa bariera, więc trzeba byc bardzo precyzyjnym.

      Usuń
  15. Szczerze powiem, że bardzo ciekawy sen miałaś:P Ważne że sobie przypomniałaś i dodałaś do listy rzeczy potrzebnych:P zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie taki był cel mojej podswiadomości - żeby mi przypomniec o tym i owym :)

      Usuń
  16. ok, zeżarlo mi komentarz i musze pisac od nowa

    wyobraz sobie, ze tez mi sie snilo, ze zapomnialam kupic ponczoch (pojechalam po nie w koncu jakims zdezelowanym autobusem, ktorym o dziwo kierowal moj B.), a jak wrocilam do domu, okazalo sie, ze goscie juz czekaja i co najlepsze przyprowadzili swoich znajomych z USA!
    paznokcie tez mi sie snily, z tym, ze ja zapomnialam cokolwiek z nimi zrobic :P
    44 dni... zleci jak nie wiem :)
    u nas juz tylko 16 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że na blogspocie trzeba poczekać aż się strona do końca naładuje (w pasku adresowym) bo w przeciwnym wypadku anuluje się to, co sie napisało :)

      O zobacz, to z tym autobusem bardziej by do mnie i mojego Franka pasowało :):) Mam nadzieję, że dopisałaś sobie do listy pończochy i paznokcie? :P Chociaz na tym etapie pewnie masz to juz za sobą :)
      Wiem, że zleci.. przecie dopiero co u Ciebie bylo 50! Szok!

      Usuń
    2. ponczochy razem z reszta bielizny czekaja w szufladzie, a paznokcie bede robic dzien przed :)

      Usuń
    3. Ja też paznokcie robię dzień przed i jestem już umówiona z kosmetyczką :)
      Ale pończochy i resztę bielizny (mam tylko stanik, bo był potrzebny do przymiarki) muszę sobie kupić.

      U mnie to jest jeszcze inna kwestia - ja muszę pamiętać, żeby wszystko zabrać z Poznania i przewieźć do Miasteczka i to właśnie było problemem w tym śnie :) U Ciebie to odpada :)

      Usuń
  17. Im gorzej się śni, tym lepiej wyjdzie w rzeczywistości, tak mówią.
    A co z tymi wypchanymi zwierzętami? To przesąd jakiś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) A przynajmniej nic mi o takim nie wiadomo :))
      Po prostu tego dnia kiedy jechalam rowerem to mijałam prawdopodobnie potrąconego przez samochód jelenia. Wyglądał trochę jak wypchany, ale ogólnie się go wystraszyłam w pierwszym momencie no i potem w nocy miałam takie sny :)

      Usuń
  18. Mi mój ślub śnił się dwa razy (już:D). W pierwszym śnie w trakcie składania przysięgi wszyscy goście wyszli z kościoła bo się okazało, że nie ma mamy M. :) Ktoś z gości w końcu ją znalazł za kościołem i ona powiedziała, że wyszła bo tak się wzruszyła, że nie mogła na nas patrzeć :D Byłam na nią strasznie wściekła bo pomyślałam sobie, że jak to będzie na filmie wyglądać jak ludzie w połowie przysięgi wychodzą z kościoła :D :D
    A w drugim śnie pół godziny przed mszą okazało się, że mam super makijaż ale zapomniałam o fryzjerze i byłam załamana bo miałam bardzo mało czasu...Jak to się skończyło to nie wiem bo się obudziłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się juz ślub przyśnił kilka razy, ale zazwyczaj to były jakieś drobnostki, niewarte opisania :)
      Ciekawy ten sen z przyszłą teściową :) Ciekawe, co symbolizuje :P

      Usuń
  19. O matko, zestresowałam się czytając, ale najważniejsze, że dopisałaś do listy, teraz nie zapomnisz. Może Ci się jeszcze coś pożytecznego przyśni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisałam, dopisąłam :) Może to bylo jakieś senne przesłanie :)

      Usuń