Franek w zasadzie od początku założył, że świadkiem na jego ślubie będzie jego brat. I tak zostało. Pomijam już fakt, że przez chwilę chciał się rozmyślić ze względu na różne - określmy to - rodzinne komplikacje i rozważał poproszenie kolegi o świadkowanie, ale ostatecznie pozostał przy pierwszej decyzji.
Ja natomiast od razu miałam trzy kandydatki. W pierwszej chwili myślałam, że będę musiała poprosić o świadkowanie moją siostrę "bo tak wypada". To znaczy, ja wcale tak nie uważałam, ale obawiałam się, że inni będą tak uważać :) Łącznie z moją siostrą. A tymczasem ona mi jakoś do tej funkcji nie pasowała. Poza tym, bardzo chciałam, żeby śpiewała na naszym ślubie, a tego nie dałoby się połączyć. Ale zbyt długo się nie musiałam zastanawiać, bo dokładnie w dniu kiedy ustaliliśmy datę ślubu siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Ale wiesz, gdybyś chciała na świadka wziąć jakąś swoją koleżankę, to ja się wcale nie obrażę... ja się chyba nie nadaję" :) Podtekst był taki, że ona świadkową wcale nie chce być, ale wolała to powiedzieć delikatnie, w razie gdybym to ja się oburzyła, że jak to? siostra i nie będzie świadkową? :) A tu się okazało, że obie kombinujemy tak samo :)
Zostały mi jeszcze dwie kandydatki. To znaczy, ja od razu powiedziałam, że najbardziej pasuje mi Juska! No widziałam ją po prostu jako świadkową i już! Ale została jeszcze Dorota... "matka chrzestna naszego związku", jak to czasami określamy, bo przecież Dorota była ze mną, kiedy poznałam Franka, mieszkała ze mną przez cztery lata naszego związku, była z nami w różnych sytuacjach - można powiedzieć, że na dobre i na złe :) I fajnie byłoby, gdyby była świadkiem na naszym ślubie, ale... no też mi jakoś nie pasowała! Jednak to najpierw do niej zwróciłam się z zapytaniem, czy się nie pogniewa, gdybym nie poprosiła jej o świadkowanie. A ona... się ucieszyła! :) Powiedziała, że się nie nadaje, nie chce, nie lubi i że Juska się na pewno zgodzi, bo idealnie pasuje!
Byłam tego samego zdania. Juska zrestą znała mnie tylko chwikę krócej od Doroty - bo Dorota to była pierwsza osoba, którą poznałam w liceum - stałyśmy z całym tłumem "nowych" pod klasą, a ona do mnie podeszła, przedstawiła się i zapytała, czy będziemy razem siedzieć na angielskim :P (Wiedziała co robi, bo potem ja robiłam za nią zadania domowe, a ona mnie budziła, gdy przychodziła na mnie kolej, żeby przeczytać czytankę :D) A Juskę poznałam jakieś cztery godziny później, gdy razem z trzema innymi nowymi koleżankami z klasy wracałyśmy po WFie do domu w tym samym kierunku :) Franka natomiast Juska poznała jakieś półtora miesiąca po mnie, kiedy odwiedziła nas z Poznaniu (bo w tym czasie mieszkała w Opolu) i od razu powiedziała, że on jest wpatrzony we mnie jak w obrazek i świata poza mną nie widzi :) Zresztą pamiętam że to właśnie podczas tamtej wizyty ponad sześć lat temu, na wieczornej imprezie obiecałam dziewczynom, że zaproszę je na wesele :)
No, ale odbiegłam trochę od tematu. Juska faktycznie się zgodziła. Była nieco zaskoczona, ale ucieszyła się :) I ja też, bo wyobrażałam sobie, że świadkowa musi być zaangażowana, z inicjatywą, pomysłowa a przede wszystkim otwarta i bezpośrednia, żeby nie miała w razie czego problemu, żeby z obcymi dla siebie ludźmi pogadać. No i jeszcze musi to być osoba, którą będę mogła poprosić bez skrępowania o pomoc. I Juska właśnie taka jest! Nadaje się idealnie!
Chociaż przyznam, że nie spodziewałam się, że aż tak się w to zaangażuje :) A ona sobie nawet listę zrobiła, co powinna robić jako świadkowa (poczytała to i owo) i co powinna ze sobą mieć :P Już zaczęła kompletować jakieś tam plastry, czy tabletki przeciwbólowe dla mnie. Inna sprawa, że z racji swojego zawodu, talentu i hobby, przygotowywała nam zaproszenia i winietki. To już było poza zakresem jej obowiązków, podobnie jak dekoracja sali, ale ona to lubi :)
Ale podkreślić muszę, że Juska nie jest taka, ponieważ jest moją świadkową, a raczej jest moją świadkową, ponieważ taka właśnie jest :)
No i wszyscy są zadowoleni :) Ja, bo mam świadkową, jak się patrzy, no i siostra będzie mogła śpiewać :), Juska, bo się dobrze czuje w tej roli, siostra, bo ma spokój :) A najszczęśliwsza to jest chyba Dorota! :) Często mi powtarzała, że cieszy się, bo nie lubi niczego załatwiać i nie nadaje się do pełnienia "zaszczytnych funkcji". A ostatnio na panieńskim, jak już się wesoło zrobiło o mówiła mi, jak bardzo mnie kocha, to wyznała też (a w zasadzie wyznawała przez cały wieczór), że ma wyrzuty sumienia, że się tak nie angażuje, ale że ona po prostu taka już jest i że jest mi bardzo wdzięczna, że jej na tą świadkową nie wybrałam i takie tam :) A dodała jeszcze, że wszystko mi wynagrodzi, jak już będę miała dzieci - będzie z nimi ćwiczyć i chodzić z nimi na basen i nauczy je pływać i będzie z nimi grała w piłkę i będzie najlepszą ciocią :)
A ja znam ją na tyle, żeby wiedzieć, że jej brak zaangażowania nie wynika z braku zainteresowania a po prostu taka już jest:) Przecież wiem, że się cieszy i nie może się doczekać tego wesela. To mi wystarczy, zwłaszcza, że pewnie będzie rozkręcać imprezę. A poza tym wiem też, że właśnie do roli cioci nadaje się świetnie, więc na nią jeszcze przyjdzie czas :D
A tak w ogóle, to przecież i tak wszystkie będą świadkami naszego ślubu :D
I tylko jedna moja ciocia lekko się obruszyła, że to nie siostra będzie świadkować :) Ale już się z tym oswoiła. A mnie takie konwenanse denerwują. Gdzie to jest napisane, że rodzeństwo ma świadkować? :) Chyba lepiej, żeby rolę tę pełniła osoba, której sprawi to przyjemność i która dodatkowo mi pomoże, niż ktoś kto czułby się nie na swoim miejscu i niewiele byłoby z niego pożytku jako świadka :) My organizujemy swoje wesele po swojemu. Jesteśmy w dużej mierze tradycjonalistami, więc jest tradycyjnie, ale z drugiej strony, jak nam się coś nie podoba, to tego nie robimy :)
***
Zadzwonił dzisiaj do mnie Finansowy i powiedział, że ze względu na moją "szczególną sytuację" :P mam sobie wpisać zamówienie na kilkanaście butelek wina :)
***
Prognozy pogody na przyszły tydzień są naprawdę obiecujące :)) Oby tak dalej!
***
Franek dzisiaj rzucił tekstem: coraz mniej dni do wesela, a Ty codziennie jesteś ładniejsza.
No tak, po ślubie pewnie się skończą te komplementy :D
***
Czekając dzisiaj na przystanku na autobus zobaczyłam parę młodą, która robiła sobie zdjęcia w plenerze. Ludzie zwracali na nich uwagę, przyglądali się im. Jedna dziewczyna obok mnie powiedziała do chłopaka z którym była: "ciekawe kiedy ja będę w takiej sukni chodzić?..." A ja miałam ochotę krzyczeć: a ja już prawie za tydzień! Halo, niedługo jaaa!! :D
Ja natomiast od razu miałam trzy kandydatki. W pierwszej chwili myślałam, że będę musiała poprosić o świadkowanie moją siostrę "bo tak wypada". To znaczy, ja wcale tak nie uważałam, ale obawiałam się, że inni będą tak uważać :) Łącznie z moją siostrą. A tymczasem ona mi jakoś do tej funkcji nie pasowała. Poza tym, bardzo chciałam, żeby śpiewała na naszym ślubie, a tego nie dałoby się połączyć. Ale zbyt długo się nie musiałam zastanawiać, bo dokładnie w dniu kiedy ustaliliśmy datę ślubu siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Ale wiesz, gdybyś chciała na świadka wziąć jakąś swoją koleżankę, to ja się wcale nie obrażę... ja się chyba nie nadaję" :) Podtekst był taki, że ona świadkową wcale nie chce być, ale wolała to powiedzieć delikatnie, w razie gdybym to ja się oburzyła, że jak to? siostra i nie będzie świadkową? :) A tu się okazało, że obie kombinujemy tak samo :)
Zostały mi jeszcze dwie kandydatki. To znaczy, ja od razu powiedziałam, że najbardziej pasuje mi Juska! No widziałam ją po prostu jako świadkową i już! Ale została jeszcze Dorota... "matka chrzestna naszego związku", jak to czasami określamy, bo przecież Dorota była ze mną, kiedy poznałam Franka, mieszkała ze mną przez cztery lata naszego związku, była z nami w różnych sytuacjach - można powiedzieć, że na dobre i na złe :) I fajnie byłoby, gdyby była świadkiem na naszym ślubie, ale... no też mi jakoś nie pasowała! Jednak to najpierw do niej zwróciłam się z zapytaniem, czy się nie pogniewa, gdybym nie poprosiła jej o świadkowanie. A ona... się ucieszyła! :) Powiedziała, że się nie nadaje, nie chce, nie lubi i że Juska się na pewno zgodzi, bo idealnie pasuje!
Byłam tego samego zdania. Juska zrestą znała mnie tylko chwikę krócej od Doroty - bo Dorota to była pierwsza osoba, którą poznałam w liceum - stałyśmy z całym tłumem "nowych" pod klasą, a ona do mnie podeszła, przedstawiła się i zapytała, czy będziemy razem siedzieć na angielskim :P (Wiedziała co robi, bo potem ja robiłam za nią zadania domowe, a ona mnie budziła, gdy przychodziła na mnie kolej, żeby przeczytać czytankę :D) A Juskę poznałam jakieś cztery godziny później, gdy razem z trzema innymi nowymi koleżankami z klasy wracałyśmy po WFie do domu w tym samym kierunku :) Franka natomiast Juska poznała jakieś półtora miesiąca po mnie, kiedy odwiedziła nas z Poznaniu (bo w tym czasie mieszkała w Opolu) i od razu powiedziała, że on jest wpatrzony we mnie jak w obrazek i świata poza mną nie widzi :) Zresztą pamiętam że to właśnie podczas tamtej wizyty ponad sześć lat temu, na wieczornej imprezie obiecałam dziewczynom, że zaproszę je na wesele :)
No, ale odbiegłam trochę od tematu. Juska faktycznie się zgodziła. Była nieco zaskoczona, ale ucieszyła się :) I ja też, bo wyobrażałam sobie, że świadkowa musi być zaangażowana, z inicjatywą, pomysłowa a przede wszystkim otwarta i bezpośrednia, żeby nie miała w razie czego problemu, żeby z obcymi dla siebie ludźmi pogadać. No i jeszcze musi to być osoba, którą będę mogła poprosić bez skrępowania o pomoc. I Juska właśnie taka jest! Nadaje się idealnie!
Chociaż przyznam, że nie spodziewałam się, że aż tak się w to zaangażuje :) A ona sobie nawet listę zrobiła, co powinna robić jako świadkowa (poczytała to i owo) i co powinna ze sobą mieć :P Już zaczęła kompletować jakieś tam plastry, czy tabletki przeciwbólowe dla mnie. Inna sprawa, że z racji swojego zawodu, talentu i hobby, przygotowywała nam zaproszenia i winietki. To już było poza zakresem jej obowiązków, podobnie jak dekoracja sali, ale ona to lubi :)
Ale podkreślić muszę, że Juska nie jest taka, ponieważ jest moją świadkową, a raczej jest moją świadkową, ponieważ taka właśnie jest :)
No i wszyscy są zadowoleni :) Ja, bo mam świadkową, jak się patrzy, no i siostra będzie mogła śpiewać :), Juska, bo się dobrze czuje w tej roli, siostra, bo ma spokój :) A najszczęśliwsza to jest chyba Dorota! :) Często mi powtarzała, że cieszy się, bo nie lubi niczego załatwiać i nie nadaje się do pełnienia "zaszczytnych funkcji". A ostatnio na panieńskim, jak już się wesoło zrobiło o mówiła mi, jak bardzo mnie kocha, to wyznała też (a w zasadzie wyznawała przez cały wieczór), że ma wyrzuty sumienia, że się tak nie angażuje, ale że ona po prostu taka już jest i że jest mi bardzo wdzięczna, że jej na tą świadkową nie wybrałam i takie tam :) A dodała jeszcze, że wszystko mi wynagrodzi, jak już będę miała dzieci - będzie z nimi ćwiczyć i chodzić z nimi na basen i nauczy je pływać i będzie z nimi grała w piłkę i będzie najlepszą ciocią :)
A ja znam ją na tyle, żeby wiedzieć, że jej brak zaangażowania nie wynika z braku zainteresowania a po prostu taka już jest:) Przecież wiem, że się cieszy i nie może się doczekać tego wesela. To mi wystarczy, zwłaszcza, że pewnie będzie rozkręcać imprezę. A poza tym wiem też, że właśnie do roli cioci nadaje się świetnie, więc na nią jeszcze przyjdzie czas :D
A tak w ogóle, to przecież i tak wszystkie będą świadkami naszego ślubu :D
I tylko jedna moja ciocia lekko się obruszyła, że to nie siostra będzie świadkować :) Ale już się z tym oswoiła. A mnie takie konwenanse denerwują. Gdzie to jest napisane, że rodzeństwo ma świadkować? :) Chyba lepiej, żeby rolę tę pełniła osoba, której sprawi to przyjemność i która dodatkowo mi pomoże, niż ktoś kto czułby się nie na swoim miejscu i niewiele byłoby z niego pożytku jako świadka :) My organizujemy swoje wesele po swojemu. Jesteśmy w dużej mierze tradycjonalistami, więc jest tradycyjnie, ale z drugiej strony, jak nam się coś nie podoba, to tego nie robimy :)
***
Zadzwonił dzisiaj do mnie Finansowy i powiedział, że ze względu na moją "szczególną sytuację" :P mam sobie wpisać zamówienie na kilkanaście butelek wina :)
***
Prognozy pogody na przyszły tydzień są naprawdę obiecujące :)) Oby tak dalej!
***
Franek dzisiaj rzucił tekstem: coraz mniej dni do wesela, a Ty codziennie jesteś ładniejsza.
No tak, po ślubie pewnie się skończą te komplementy :D
***
Czekając dzisiaj na przystanku na autobus zobaczyłam parę młodą, która robiła sobie zdjęcia w plenerze. Ludzie zwracali na nich uwagę, przyglądali się im. Jedna dziewczyna obok mnie powiedziała do chłopaka z którym była: "ciekawe kiedy ja będę w takiej sukni chodzić?..." A ja miałam ochotę krzyczeć: a ja już prawie za tydzień! Halo, niedługo jaaa!! :D
Masz rację, w takim dniu konwenanse są nieważne, ważne, żebyście Wy z Frankiem czuli się komfortowo. A jeśli jeszcze Twoja siostra jest tym uszczęśliwiona, to już komplet.
OdpowiedzUsuńPS Ja też dziś widziałam sesję pary młodej w parku Mickiewicza, to ta sama?
Żebyśmy my się czuli komfortowo i żeby nasi goście też się tak czuli i dobrze się bawili :)
UsuńMoża ta sama :) Ja co prawda ich widziałam tylko z daleka a sytuacja, którą opisałam miała miejsce nieco później - kiedy oni już wyszli z parku i szli koło zamku. Ja akurat stałam po drugiej stronie ulicy :)
A o której widziałaś tę sesję?
Chyba około dziewiętnastej.
UsuńA no to nie wiem.. Ja wsiadałam do autobusu o 18:10,a oni już z tego parku wyszli. Może więc widziałaś kolejną? :)
UsuńWrrr nie mam cierpliwości do Twojego bloga!!! Czemu on się ładuje tak długo?
OdpowiedzUsuńU mnie świadkiem będzie moja siostra, chcociaż wydaje mi się, że nie za bardzo się do tego nadaje i nawet sugerowałam jej, że jak nie chce to nie musi;/ No ale świadkiem będzie. Liczę jednak, że nie będzie musiała nic robić, a przynajmniej spróbuje to tak załatwić.
Ivone, umiesz odpowiedzieć mi na to pytanie? Bo jeśli tak, to ja bardzo proszę :) Sama chciałabym wiedzieć, dlaczego się tak ładuje, zwłaszcza, że na początku tak nie było! Mnie to wkurza jeszcze bardziej - w końcu muszę czekać za każdym razem, gdy chcę na komentarz odpowiedzieć.
UsuńWiesz, ja nie liczyłam specjalnie, ze swiadkowa coś będzie robić, ale jak widzę zaangażowanie Juski, to stwierdzam, ze to jednak fajne jest, że się ta osoba tak wszystkim zajmuje:)
Chyba jest lepiej?? :)))
UsuńPousuwałam parę rzeczy - miałam kilka pustych kodów html, bo kiedy zaczynałam tu blogować, to nie zawsze umiałam z tego korzystać no i tak zostało..
Poza tym usunęłam listę blogów.. Ale to spróbuję potem przywrócić i zobaczymy, czy to bedzie przeszkadzało znowu.
Dobrze, że wszystkie tak otwarcie potrafiłyście o tym rozmawiać, bo to by dopiero było, gdyby siostra była świadkową, żeby sprawić Ci przyjemność, choć robiłaby to wbrew sobie, a Ty byś ją poprosiła, żeby jej przykro nie było, choć też byś to wbrew sobie robiła ;) Nieraz takie dogadzanie innym jest baaaardzo złe ;P
OdpowiedzUsuńkurczę, to nasza Lilianka będzie chrzczona dzień po waszym ślubie:)))
Tak, takie dogadzanie naprawdę bywa złe :) Ale my rzeczywiscie raczej jesteśmy wobec siebie uczciwe (mam tu na mysli i siostrę i koleżanki)i szczerze mówimy o swoich odczuciach :)
UsuńNo widzisz, będziemy pamiętać o sobie nawzajem :))
A jednak się da :) moja siostra była moim świadkiem, jednocześnie śpiewała i trochę nawet podyrygowała chórem Gospel, który upiękniał naszą ceremonię :)) I zapewniam, że żadna z tych funkcji na tym nie straciła, wręcz przeciwnie :))
OdpowiedzUsuńAle ja nie kwestionuję tego, ze u Ciebie się dało, czy, ze w ogóle się da to połączyć.
UsuńJednak piszę o swoim ślubie i naszej sytuacji :) A u nas się nie da jednego z drugim połączyć, bo osoba śpiewająca jest na chórze, obok organisty, a nie przy ołtarzu - czyli tam, gdzie powinna znajdować się świadkowa :)
Zresztą przecież i tak głównie chodziło o to, ze ona mi do tej funkcji nie pasowała a i ona wcale nie miała na to ochoty, wiec wyszło najlepiej :)
:)))) dobrze, ze postawilas na swoim, zrobiłas jak uwazasz i bedziesz na pewno zadowolona!:) a co do wina, ja tez tak chce:D
OdpowiedzUsuńIza to zabrzmiało jakbym toczyła o to zacięte boje przynajmniej z połową rodziny :P Zapewniam Cię, ze nie musiałam wcale stawiać na swoim, bo to się samo postawiło :) Dziewczyny mi nie pasowały do tej roli i słusznie, bo one wcale jej nie chciały :)
UsuńJa mam w domu jeszcze cztery kartony wina :P
Tiaaa... żona mojego brata obiecała w dzieciństwie swojej siostrze ciotecznej, że będą u siebie na ślubach świadkowały i z obietnicy się wywiązała, czego potem okropnie żałowała, bo nie dość że jej świadkowa nie pomyślała sama o tym, że spadną na nią jakieś obowiązki i musiała się bratowa o wszystko prosić, to w dodatku "organizując" panieński ze wszystkimi się pokłóciła i na niego nie przyszła. Ale najlepsze zostawiła sobie na koniec... rok później sama brała ślub, na świadkową wzięła.... jakąś swoją koleżankę :D
OdpowiedzUsuńNie no takie dziecięce obietnice to w ogóle są zabawne :P Ja też obiecałam swojej koleżance z przedszkola, a on przynajmniej sześciu lat nie mamy ze sobą absolutnie żadnego kontaktu :))
UsuńA jeśli chodzi o obowiązki świadkowej, to ja nie myślałam o tym - wydawało mi się, że to nie jest konieczne, ale teraz przyznam, ze to miłe, gdy świadkowa oferuje swoją pomoc.
Ja, jeśli będę wychodzić za mąż, to raczej żadnej swojej siostry na świadka nie poproszę. Po prostu już od dawna czuję, że powinna być to inna osoba. I choć prawie wszędzie na ślubach spotykam się z tym, że świadkami są osoby z rodziny, to ja zrobię chyba inaczej (o ile ta osoba się zgodzi, bo przymuszać nie będę ;)). Fajnie, że Wy jesteście zadowoleni ze swoich świadków :) Widać, że świadkowa totalnie wczuła się w swoją rolę :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja nie wiem, dlaczego tak się utarło, ze to ktoś z rodziny ma być świadkiem. To znaczy - jeśli to właśnie ta osoba z rodziny się najlepiej do tego nadaje i mamy z nią świetny kontakt, to jak najbardziej. Ale gorzej, gdy jest tak, bo "tak wypada".
UsuńJeśli czujesz, że jakaś osoba jest właściwa na to "miejsce" to jak najbardziej ją o to popros. Zakładam, że Twoje przeczucia są trafne :)
Mój brat ma za świadka szwagra, a dlatego, że teraz nie ma jakiegoś bliskiego kolegi, a ze szwagrem mają bardzo dobre relacje, lubią się, on ich powiezie do ślubu ;)
UsuńTeż tak zakładam, chociaż spodziewam się też focha innej osoby ;)
Kuuurde.... już raptem tydzień! A ja prognozy widziałam świetne! Oglądałam w niedzielę na TVN prognozę 16-dniową i pokazywali całkiem przyjemne temperatury! :)
No cóż, czasami i fochów nie da się uniknąć, ale rób tak, żeby Tobie pasowało :))
UsuńNoo, za tydzień i jeden dzień :P
Ale z tymi prognozami to różnie właśnie :/ W tv też wdziałam, że mam być ciepło i słonecznie a w necie codziennie jest co innego, niektóre są fajne - słońce i ciepło, a inne pokazują że będzie lało i będzie zimno :/ Ja niee chceee.
No cóż, po prostu muszę poczekać jak będzie, a nie patrzeć na prognozy :)
Ale dodam jeszcze, że nawet mnie cieszy, że teraz się zrobiło trochę chłodniej i deszczowo, bo licze na to, że równowaga w przyrodzie musi być :P
UsuńTen jeden dzień już w połowie jest! :D Ciekawe, co będziesz robiła o tej porze za tydzień? ;)
UsuńTrzeba być dobrej myśli! Pogoda będzie, zobaczysz :) A to jesienne powietrze jest lepsze niż letnie, mniej męczące :))
No tak, racja, a nawet za połową :P
UsuńA za tydzień to chyba będę właśnie kończyc paznokcie u kosmetyczki, bo na 12 jestem umówiona :)
Własnie na razie jestem dobrej myśli i nie ma w ogóle innej opcji :)Zaklinam rzeczywistość. Będzie samospełniająca się przepowiednia. No i racja z tym powietrzem :)
Oświeć mnie-jakie obowiązki ma świadek?
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje notki odnoszę wrażenie, że z weselami na których bywałam zawsze było coś nie tak ;) Słyszałam, że świadek oprócz pomocy przy organizacji ślubu i wesela-kupowanie kwiatów, pomoc przy wybórze sukni ślubnej, organizacja wieczoru kawalerskiego/panieńskiego na weselu ma zabawiać gości, tańczyć to z tym to z tamtym.
Pytam, bo zetknęłam się, że świadek "służy" jedynie do podpisania stosownych dokumentów i na tym kończy się jego rola.
Nie mam zamiaru Cię oświecać, bo świadkową nigdy nie byłam i nie wiem. Juski musiałabyś pytać, bo to ona czytała różne fora i gazety.
UsuńPoza tym, zdaje się, ze już kiedyś Ci pisałam, ze nie uważam, zeby Juska miała jakieś obowiązki wobec nas. Jeśli chodzi ci o to, ze napisałam "poza zakresem jej obowiązków" - to był żart.
Juska nie będzie kupowała żadnych kwiatów, ślub zorganizowaliśmy sobie sami (przy pomocy siostry), suknię wybierała ze mną Ala, a wieczór panieński organizowała Karola, więc jak widać nie wywiązała się ze swoich "obowiązków" właściwie :). A ja nadal uważam, ze jest najlepsza w tej roli. Chodzi o ogolne zaangażowanie a nie jakąś listę spraw.
A na przykład brat Franka jedynie podpisze dokumenty, nie angażuje się bardziej w nasze wesele (a my wcale od niego tego nie oczekujemy), wiec jak widać, wszystko zależy od człowieka po prostu. W ogóle od ludzi, bo przecież "rola" gości weselnych zazwyczaj kończy się na uczestnictwie w weselu, a tymczasem nasi goście bardzo nam pomagają w przygotowaniach.
Nie bardzo wiem, co było nie tak z weselami na których byłaś i dlatego to właśnie moje notki Cię o tym uswiadamiają?
Nie chodzi o to, że nie zrozumiałam żartu. Po prostu w luźnych rozmowach zewsząd słyszę, że świadek powinien się angażować w przygotowania, że powinien zrobić to o czym wcześniej napisałam-kupno kwiatów, organizacja wieczorów kawalersko-panieńskich, czy wreszcie dbanie o gości weselnych.
UsuńZ Twoich notek wynika, że nie chcesz wesela "odbębnić". Chciałabyś, żeby wszyscy dobrze się bawili, cieszyli się razem z Wami i dobrze z zapamiętali ten dzień.Aż czuć tą radosną atmosferę.
Większość wesel na których byłam były właśnie "odbębnione". A to goście źle usadzeni, a to para młoda wybyła na 3 godzinną sesję i pozostawiła gości samym sobie, a to "zmuszanie" do szukania osoby towarzyszącej. Niestety można na weselu się źle czuć, w sensie atmosfery, braku pary, czy zaniedbania przez parę młodą. Niestety trzeba wtedy kłamać w żywe oczy, że wesele cudowne, piękne, fantastyczne, mimo, że wesele było jednym wielkim niewypałem, żeby nie zrobić młodym przykrości,
Nie wiedziałam, skąd to pytanie, myślałam, że chodzi Ci o to, że napisałam o zakresie obowiązków właśnie.
UsuńTeoretycznie trochę tak jest - pewnie według tradycji, że świadkowie pomagają w organizacji. Inna sprawa, że zazwyczaj świadkami zostają osoby bliskie parze młodej a więc ich zaangażowanie jest w jakiś sposób naturalne.
Natomiast jak już wspomniałam, denerwują mnie tego typu konwenanse - niby dlaczego młody ma kupować młodej bukiet a młoda jemu koszulę?? Dlaczego suknię ślubną ma wybierać z mlodą świadkowa? Bzudra! Wszystko zależy od ustaleń i wszystko ma wyjść naturalnie, a nie sztucznie, żeby pasowało pod jakiś wzorek.
Ja chciałam, zeby Juska była świadkową, bo jest otwarta i bezpośrednia.
Oczywiście, że nie chcę wesela odbębnić, chociaż wydaje mi się, że ja się do jego przygotowania i tak przykładam mniej niż niektórzy :)Założę się, że są czytelniczki, które sądzą, że olewam sobie temat :D A to nieprawda, po prostu ważne są dla mnie inne kwestie niż to, czy na stołach będą kwiaty, czy świeczki :P
Ale jasne, że chcę, żeby wszyscy sie dobrze bawili, tylko, że zamierzam osiągnąć to poprzez miłą atmosferę a nie oryginalne rozwiązania. Mam nadzieję, że mi się uda.
No tak, to o czym piszesz się zdarza. Sama byłam na weselach, które nie do końca mi się podobały. Trudno powiedzieć kto lub co zawiniło. A może po prostu ja mam inny gust. W każdym razie to, w jaki sposób ja do tego podchodzę jest dla mnie po prostu naturalne i zwykłe.
No i super, ja też nie widzę żadnego problemu że świadkiem powinien być brat czy siostra, a nie osoby które bardziej pasują do tej roli.
OdpowiedzUsuńA co do "ładności" to nie miej obaw, po ślubie nic się nie zmieni :D Mi mąż często powtarza że wiek mi służy i pięknieję, a ja jemu wczoraj powiedziałam że wydaje mi się że jakoś jeszcze bardziej wyprzystojniał :P
Ja też nie widzę problemu, ale niektórzy sie temu naprawdę dziwią. Koleżanka, a nie siostra? no jak to? :P
UsuńFranek też twierdzi, że to się nie zmieni. pożyjemy, zobaczymy :D
dobra swiadkowa to prawdziwy skarb :) Nasi w zasadzie przyszli juz na gotowe i nie musieli nic robic i to nam jak najbardziej odpowiadalo i tak chcielismy. Ale tak jak jest u Was tez jest super, kiedy swiadkowie i przyjaciele angazuja sie w przygotowania na maksa :)
OdpowiedzUsuńMoja suknia wisi na szafie juz prawie 3 tygodnie :P I szkoda mi ja schowac czy oddac do czyszczenia. No bo jest taka ladna... :))))
Nasz świadek akurat też się nie angażuje. To po prostu zależy od osoby :) Ale nam to nie przeszkadza, nie oczekujemy wielkiej pomocy od innych :) Nie wybierałam świadkowej z myślą o tym, ile nam pomoże, ale pasowala mi, bo jest otwarta i zaradna. Jednak przyznam, że jak widzę jej zaangazowanie, to myślę sobie, że to jednak fajne jest.
UsuńJednak sądzę, że to powinno wychodzić naturalnie, a nie że młoda para wymaga od świadków tego zaangazowania :) A jak tego nie chcą, to świadkowie też na siłę pomgać nie powinni.
Moja jeszcze wisi w salonie :P Odbieram ją za parę dni..
wiele osób uważa, że świadkiem powinna być osoba z najbliższej rodziny, ale z drugiej strony nie każdy się do tego nadaje, więc nie ma sensu na siłę kogoś do tego ciągnąć, bo więcej stresu z tego wyjdzie niż przyjemności z wesela :))
OdpowiedzUsuńTak, wiem własnie, że wiele osób tak uważa, a dla mnie to trochę bez sensu jest. po prostu powinno się wybierać osobę, która nam pasuje do tej roli i która będzie z niej zadowolona :)
Usuńnie każdy dobrze się czuję w roli świadka, druhny itp. ja np. osobiście nie przepadam za sprawowaniem tej funkcji... byłam raz i świadkiem i druhną... koszmar... kamery przez całe wesele świeciły mi w oczy... a do tego wtedy towarzyszy niedoli przydzielili mi do bani...
OdpowiedzUsuńTak jest - nie kazdy się dobrze czuje jako świadek i ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Prawdę mówiąc znałam moją siostrę i wiedziałam, że nie bardzo będzie chciałam, choć przez chwile obawiałam się, że zwyciężą konwenanse :P Na szczęście nikt się u nas nimi nie przejmuje (oprócz tej cioci, która zreszta jest przyszywana :))Co do Doroty, to już w ogóle byłam pewna, że nie znosi się w nic angazować ani niczego załatwiac, nei mówiąc juz o byciu w centrum uwagi. A Juska jest zadowolona :) Dlatego wazne, żeby brac pod uwagę również odczucia potencjalnego świadka :)
UsuńTeż nie rozumiem tego, że rodzeństwo powinno świadkować. Ja z początku tez wybrałam siostrę jednak widzę, że jej to za bardzo nie pasuje ale nie wie jak to powiedzieć...
OdpowiedzUsuńNie lubię wszelkich "powinno" w takich wypadkach :) ma być tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, a nie, bo tak wypada :)
UsuńNie wiem jakie masz relacje z siostrą, ale warto może z nią szczerze pogadać po prostu.
:))) muszę się uśmiechnąć w reakcji na koniec notki :D Ale zanim to skomentuję, to odniosę się do tematu świadków :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze robicie!! wybierając osoby, które się po prostu do tego nadają :)) My też olaliśmy tradycję i ani mój brat, ani brat Kuby nie będą nam świadkować, bo żaden z Nich się do tego nie nadaje :-) Ja wybrałam najlepszą koleżankę: solidną, zorganizowaną, śmiałą, pewną siebie, miłą, uczynną i dyskretną, moim zdaniem nadaje się idealnie, a do tego tak się ucieszyła i przejęła, że wiem, iż sprawdzi się w tej roli doskonale. Kuba z kolei wybrał swojego najlepszego przyjaciela, z którym zna się niemal od urodzenia ;-) tu też nie wyobrażaliśmy sobie nikogo innego - bo Piotrek jest śmiały, rozrywkowy, wszystko potrafi załatwić, potrafi postawić na swoim, jest zabawny... Dobrze będzie :D
Jak tak przeglądam w myślach notki o Twoich znajomych, to faktycznie ta Juska najbardziej mi tu pasuje :D O Franka bracie chyba nic nie czytałam (??), nawet nie wiedziałam, że Go ma :D więc nie jestem w stanie się wypowiedzieć, ale ja wiem, że Wy wiecie, że dokonaliście odpowiedniego wyboru i to się liczy :D
A teraz druga część notki: uśmiechnęłam się już przy "szczególnej sytuacji" i winie :) bardzo to ładnie z Jego strony ;D Pogoda rzeczywiście ma być super, tylko chyba trochę chłodno, ale Was rozgrzeją emocje ;))) Tekst Franka powalający, wow jaki komplement, no proszę, proszę :D
Ale uśmiałam się najbardziej przy opisie tej sesji plenerowej :D hahaha, już sobie wyobrażam, jak Cię skręcało z ochoty, żeby wykrzyczeć całemu światu, że za chwilę to Wy tak będziecie :D
A my dwa dni temu, jak byliśmy na rowerach w parku, spotkaliśmy aż 3 pary na sesji plenerowej i przyglądaliśmy się temu wszystkiemu i z zaciekawieniem, i z rozbawieniem, a troszkę też chyba z przerażeniem, bo Kuba nie potrafi pozować do zdjęć, zawsze sztucznie zachowuje się przed aparatem, a jak stara się nie robić żadnej głupiej miny, to już w ogóle tragicznie wychodzi na zdjęciach :D chyba będziemy musieli poprosić koleżankę o jakąś sesję narzeczeńską, żeby Misiek się oswoił z obiektywem, bo nasze zdjęcia ślubne to może być wielka porażka :P
Wies, my tak ogólnie aż tak dużej wagi do wyboru świadków nie przywiązywaliśmy. To wyszlo trochę naturalnie, a już szczególnie u Franka. Wspominałam w notkach kilka razy o jego bracie (choćby ostatnio przy okazji chrzcin Franka bratanicy), ale nie rozpisuję się dużo na ten temat, bo nie mamy z nim jakichś sczególnie bliskich relacji. Oni są od siebie całkowicie różni. I sa po prostu braćmi, nie przyjaciółmi. Ale tak wyszło,że to on będzie tym świadkiem i teraz nam to nie przeszkadza, choć przez chwilę chcieliśmy się z tego wycofać, bo wkurzył nas jedną rzeczą. jednak, jak to między rodzeństwem bywa, rozeszło się po kościach i jest ok :) On się akurat nie angażuje w przygotowania, ale nam to nie przeszkadza, bo wcale nam na tym nie zależało.
UsuńW ogóle Warszawa się zachowuje fajnie jeśli chodzi o mój ślub a ostatnio nawet kazali wyslać do siebie listę prezentów, czym totalnie mnie zaskoczyli.
Ja właśnie słyszałam, że mają być upały. Widziałam nawet 31st na sobotę. Ale tak naprawdę na którą prognozę nie spojrzę, to jest inaczej. Wg niektórych ma lać cały tydzień od przyszłego piątku :/
No, aż tak to mnie nie skręcalo :) Ale po prostu ta dziewczyna mnie sprowokowała do takich myśli :) My nie będziemy mieć tego typu sesji nie w dzień ślubu. jakoś wydaje mi się to nienaturalne. Będziemy mielio robione zdjęcia w czasie wesela - ale też nie wyjeżdżamy nigdzie i nie zostawiamy gości samych sobie, a będziemy pozować w parku przy restaracji. goście będą mogli brać w tym udział.
No faktycznie, jak tak myślę o Waszych zdjęciach, to Kuba zawsze stroi jakieś miny :)
Pogoda będzie taka jak każdego 15.09 od pięciu lat, czyli idealna;D Mogę poświadczyć;p
OdpowiedzUsuńNaszymi świadkami byli znajomi ze studiów, ci najbliżsi. Pewnie wybrałabym siostrę, ale wtedy nie była pełnoletnia, więc była druhną. Jakoś nikogo nie dziwiły te nasze wybory, tzn. nie przypominam sobie;) Z tym, że u nas to całe świadkowanie w zasadzie ogranicza się do podpisu na dokumencie.
No mam nadzieję, bo dzisiaj z kolei widziałam jakąś prognozę że ma być tylko 18 st a wg innej ma lać!!! No to już wolę się skupić na tych optymistycznych prognozach, bo takie też są :P
UsuńA to nie wiedziałam, że świadkiem nie może być osoba niepełnoletnia? Myślałam, ze to tak jak w wypadku chrzcin, wystarczy, że ma 14 lat chyba.
U nas też wśród bliskich nikogo to nie dziwi. Prócz tej jednej cioci (to zresztą ciocia przyszywana, koleżanka mojej mamy, fajna, ale niesamowicie zbzikowana na punkcie różnych tradycji albo drobiazgów, przez nią musieliśmy się na przykład upewnić, czy tort będzie podawany na talerzu z serwetką :P). Ale reszta przyjęła to normalnie, a moi rodzice to w ogóle od razu powiedzieli, że siostra to się nie nadaje do tego :P
U nas świadek, czyli brat Franka też będzie tylko się podpisywał. Naszym kierowcą będzie kolega, starostą mój były szef. Ale, że Juska jest jaka jest, to się zaangażowała (mimo, że wcale od niej tego nie oczekiwałam) i teraz stwierdzam, że to fajne.
Wiesz u nas poranek był deszczowy, a gdy tylko MW wjeżdżał w Moje Góry nagle zrobiła się piękna pogoda;) Gdy wchodziliśmy do kościoła, z jednej strony było niebieskie niebo i słonce, a z drugiej nad górami malownicze granatowe skłębione chmury, które w promieniach słońca wcale nie wyglądały groźnie. Podczas kazania słonce to wychodziło to chowało się za tymi chmurami, ale przysięgę składaliśmy skąpani w tym słońcu, czyli tak jak sobie to wcześniej wyobrażałam;) Jak wyszliśmy z kościoła po chmurach nie było śladu;) Aaa no i wiatr wtedy tańczył z moim welonem tak, że MW mnie z niego odgarniał - moje ulubione zdjęcie to właśnie takie które to przedstawia;) Ech wspomnienia;) Nawet jeśli temp będzie poniżej tych 20 st. Wam na pewno nie będzie zimno;)
UsuńŚlub był konkordatowy, czyli świadek musiał być pełnoletni aby podpisać dokumenty do usc... no przynajmniej wtedy tak było. Oprócz tego u nas tak się przyjęło, że powinien być panną albo kawalerem (bo automatycznie jest starszą druhna/drużbą), więc np. brat MW odpadał od razu (całe szczęście;p). Starości występują na PZ, ale ślub był u mnie, więc nie było kogoś takiego;)
A dodam, że przed tym dniem caaały tydzień okrutnie padało i nikt nie wróżył nam dobrej pogody;)
UsuńJa przede wszystkim chciałabym, żeby nie padało... Trochę się boję o tą pogodę, no ale cóż, nic nie zrobimy :) No i jednak obawiam się, żeby nie było zbyt chłodno, bo zamarznę w tym kościele :))
UsuńA ja z kolei nie znam "pozycji" :) drużby, czy druhny. Raczej kojarzy mi się tylko z filmami zagranicznymi :) Starosta zresztą też nie wiem do czego służy. Nie było tak, że szukaliśmy kogoś na "starostę" a po prostu kogoś, kto będzie roznosił wódkę, a podobno to jest własnie starosta, chociaż słyszałam też wersję, że podczaszy :) Ja tam nie wiem, po prostu ludzie na naszym weselu robią lub będą robili akurat to, co do nich pasuje, bez specjalnego przywiązania do nazw :)
U nas alkohol rozdawała po prostu obsługa i to było dobre rozwiązanie, bo właśnie nikt nam do takiej funkcji za bardzo nie pasował;)
UsuńRozumiem to, bo szczerze mówiąc dla mnie te funkcje też nie były jakieś istotne. Nasi świadkowie wczuwali się na własne życzenie, ale też dlatego, że w ich rodzinnych stronach to raczej inaczej wygląda. Byli nawet zaskoczeni, że nic konkretnego od nich nie oczekujemy;)
Druhna/drużba po prostu siedzi za młodymi, zbiera kwiaty przy życzeniach, czasem bierze udział w jakiejś zabawie i właściwie to wszystko;) Nie ma to nic wspólnego z amerykańskimi filmami, to tradycja rodem z Gór;)
Nam jednak było szkoda dopłacać dodatkowych 200 zł za usługę roznoszenia alkoholu przez kelnerów,bo tyle to kosztowało, woleliśmy wydać to na coś innego :) A że R. nadaje się do tego idealnie, to już w ogole się nawet nie zastanawialiśmy, a on się bardzo ucieszył i powiedział, że to dla niego zaszczyt.
UsuńNo to na wszystkich weselach, na których byłam to własnie świadkowie się zajmowali tym, co napisałaś o drużbach :) I u nas też tak będzie, że będą siedzieć za nami i zbierali kwiaty. Można więc powiedziec, że i my mamy drużbów :)
A to w takim razie, co u Was wg tradycji robią świadkowie?
A to my to mieliśmy w cenie wszystkich usług.
UsuńTak jak pisałam wcześniej. Świadkowie to zwykle para (czyli ona i on;p) "drużbów" starszych (dlatego wskazane jest aby oboje byli wolnego stanu)ich dodatkową funkcją jest ten podpis na akcie ślubu. Do tego jest para drużbów młodszych. Jedni i drudzy siedzą za para młoda, czasami jest tak, że druhny wprowadzają do kościoła młodego, a drużbowie młodą. Gdy byłam świadkiem i starszą druhną na ślubie kuzynki to jechałam po młodego do jego domu, potem on jechał do młodej i z druga druhna wprowadzałam go do kościoła. My takich cyrków nie chcieliśmy mieć. Weszliśmy normalnie razem, a oni za nami;)
U nas to usługa dodatkowa, pewnie dlatego, że rzadko kiedy w ogóle jest potrzebna. U nas raczej zawsze ktoś z gości roznosi alkohol - zazwyczaj świadek, ale nie zawsze. Ja przyznam, że jakoś tak nawet nie pasowało mi, żeby to kelnerzy robili.
UsuńNapisałaś tylko o tym podpisaniu dokumentów , ale myślałam, że mają coś jeszcze "do roboty" :)
Haha, no mi to też troche wygląda na cyrki :P My też takich rzeczy nie lubimy i nie będziemy robić.
W każdym razie, wygląda na to, że my po prostu będziemy mieli świadków i drużbów w jednym i w okrojonym składzie :) Chociaż większość naszych znajomych zachowuje się tak, że można im tę rolę przypisać :)
kurcze z tymi świadkami to naprawde jest trochę problem, ja mam jeszcze trochę czasu, bo ślub będzie za dwa lata, ale już dziś wiem że będzie problem. Bo u mnie sytuacja wygląda tak, ze siostra moja chyba chce być świadkiem...a do tego mam dwie przyjaciółki które na to miejsce obstawiałam...i tak to własnie wygląda, nie wspominając ze m. też ma siostry...i na dzień dzisiejszy wymyśliłam, że będe miec 3 drużki, wszytskie ubrane tak samo i wszystkie trzy będą też siedzień ze mną w kościele.
OdpowiedzUsuńU mnie akurat właśnie to problemem nie było, ale wyobrażam sobie, że możesz mieć dylemat. Cóż, przede wszystkim myślę, że powinnaś do tej roli wybrać osobę, która sie będzie dobrze czuła jako świadkowa a jednocześnie Tobie pasuje :)
UsuńDobry pomysł masz z tymi drużkami z tym, że mi się akurat nie podoba pomysł ubierania dziewczyn tak samo. ja nie chciałabym w kazdym razie, żeby panna młoda decydowała w co mam się ubrać, nawet gdyby była moją dobrą koleżanką :P Ale wiem, że niektórym to odpowiada i jak najbardziej się na to godzą.
Ale przy okazji podzielę się z Tobą jedną obserwacją i moim przemyśleniem - jakiś czas temu widziałam wesele, na którym były trzy duhny ubrane tak samo i nie bylo to fajne, bo się te dziewczyny porównywało pod kątem tego, która wygląda lepiej a która gorzej. jeszcze jakby były tej samej postury, to miałoby większe znaczenie, ale była tam jedna nieco grubsza no i wygpadała gorzej od swoich koleżanek, a szkoda.
Taka długa notka, tyle radosnych opisów, a ja skupiłam się na zdaniu powiedzianym w plenerze i od razu zaczęłam rozkminiać o tym, co sobie mógł pomyśleć ten chłopak. Jeśli to nie było w formie żartu, reakcje mogły być różne - takie trochę podstawienie pod ścianą ;))) Niby drobiażdżek, a jednak...
OdpowiedzUsuńJak tak czytałam o świadkowaniu, od razu stanął mi przed oczami ślub koleżanki i jej świadkowa. Dokładnie taka jak Twoja Juska - i też się bardzo angażowała, w tym zorganizowała wieczór panieński. Obawiałam się nieco, że świadkiem mogę być ja (młodzi sami decydowali o wszystkim, nie że tradycja i co kto powie) i bardzo mnie ucieszyło, że wybrała właśnie tę koleżankę. W tej kwestii mam dużo wspólnego z Dorotą, tyle, że ciotką też nie będę :))) Byłam głównie wsparciem psychicznym, kiedy przyklapywała przy mnie i mówiła, że jest zmęczona i marzy o tym, żeby pójść spać :)))
Ale wiesz, to raczej był jej kolega. Nie wyglądali na parę ani z rozmowy też to nie wynikało, a dość długo z nimi czekałam na przystanku. Poza tym słyszałam co odpowiedział ten chłopak i to nie była odpowiedz potencjalnego przyszłego męża ani nawet przestraszonego kandydata na niego :)))
UsuńNo właśnie ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, jaka jest Dorota i że nie sprawiloby to jej przyjemności, gdybym ją poprosiła o świadkowanie (choć asekuracyjnie wolałam zapytać:)) i absolutnie nie mam do niej żalu o to, że się tak nie angażuje. Ona też mnie wspiera inaczej :P Dba ze mną o kondycję (chodzimy na aerobik razem) no i była na bieżąco z przygotowaniami :)
A Juska właśnie pasowała idealnie pod wieloma względami, po prostu taką ma osobowość świadkowej :) Chociaż panieńskiego nie organizowała, bo już dawno obiecała mi to inna koleżanka - ale też się zaangażowała, bo z tego co się dowiedziałam, pomagała tej Karolinie.
I sukni ze mną też nie szukała, bo wiem, że to z kolei nie w jej stylu a do tego idealnie nadała mi się Ala :)
To tak jak w życiu - wolę mieć wiele dobrych koleżanek od różnych rzeczy zamiast jednej przyjaciółki od wszystkiego. To mi się sprawdza tez przy organizacji wesela :)
no proszę a moja siostra też nie była świadkową na moim ślubie i też się ani nie obraziła ani się nikt temu nie dziwił. U mnie świadkowie byli w ogóle nietypowi bo wybraliśmy małżeństwo (mojego kuzyna z żoną) bo oboje mieli swoje funkcje i żadne z nich nie marudziło, że jego połowa się na weselu nudzi bo musi obtańcowywać gości :)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie to tak jak u nas :) Nikt się nie obraził i wszyscy są zadowoleni :) Ciocia tylko przez chwilę pomarudziła, ale to już taki typ, który się przejmuje wszelkimi konwenansami ;)
UsuńA u nas (nie mowię u nas na weselu nawet, tylko tak ogólnie, na weselach na których bywałam) świadkowie nie mają jakichś specjalnych funkcji, więc ich drugie połówki nie zostają na lodzie. Np. Franek był świadkiem na slube brata i tylko tyle, że nie jechałam z nim do kościoła, a z jego rodzicami a potem to już cały czas byliśmy razem. Nie ma też zwyczaju, że świadkowie zabawiają gości :)
Kiedy my się nad tym zastanawialiśmy to przyznam, że wcale nie zwracaliśmy uwagi na to, czy ktoś ma pare, czy nie :)
zawsze są takie ciotki co wiedzą najlepiej jak to kiedyś bywało i jak być powinno. Nie należy się nimi przejmować bo one już swoje śluby miały ;D
UsuńU mnie w rodzinie tak się przyjęło, że świadek prócz tego, że zajmuje się uzupełnianiem alkoholu na stole to przez grzeczność zabawia zawsze te ciotki w rodzinie które są pannami bez pary albo wdowami. Nikt nikomu nie każe ale jakoś tak się przyjęło a, że u mnie ja nie raz sama byłam na weselu bez pary, moja mama od 17 lat sama na wesela chodzi a jej siostra to samo bo jest panną to jest to miły zwyczaj bo się nigdy nie nudzą i nie siedzą za stołem. Dlatego dziewczyna świadka raczej mało z nim tańczy. Stąd taki był nasz pomysł.
No ona nie, bo nie ma męża :) Tak w ogóle to ona jest bardzo fajna, ale to przyszywana ciocia - koleżanka ze studiów mojej mamy no i widać że nie należy do rodziny, bo ma zupełnie inne podejście do wielu spraw niż my :)
UsuńNie, to u nas tak nie jest. Świadkowie nie zabawiają gości :) No, chyba, że chcą, ale nie z założenia.
Ja mam brata, a mój A. jest jedynakiem. Ja od początku wiedziałam, że świadkową będzie moja przyjaciółka a świadka długo nie mieliśmy bo On nie mógł się zdecydować. Z rodziny za bardzo nie miał kogo, wśrod znajomych, kolegów nie bardzo też. Chciał mojego brata... ale mu powiedziałam, żeby poszukał 'ze swojej strony'. Świadkiem był jego dobry kolega z pracy...Teraz, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że lepszego świadka nie mogiśmy trafić.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to Oni są bardzo podobni do siebie, niektórzy pytali czy to brat A... bo wydawało im się że A jest jedynakiem:D
Juska też jest do mnie podobna :) Wiele osób tak twierdzi a nawet jej mama kiedyś się pomyliła. Ja kiedy oglądam nasze zdjęcia też to czasami zauważam, więc ktoś mógłby tak pomyśleć, ale większość gości zna moją siostrę albo Juskę i wie, ze to koleżanka:)
UsuńU mnie będzie świadkiem moja siostra, bo jest mi bliska, a poza tym ona do takich spraw świetnie się nadaje. Lubi organizować, planować, załatwiać, dbać by wszystko szło gładko. Tak więc mam 2 w 1:) Gorzej ze świadkiem nr 2, czyli siostrą M, bo nie dość, że dziewczyna bardzo młoda (18) to nie bardzo się interesuję czymkolwiek prócz swoim chłopakiem. No ale to świadek M i niech tak zostanie;) Jakoś przeżyjemy;)
OdpowiedzUsuńJa tak naprawdę w każdym wypadku miałabym 2 w 1 :) Wszystkie osoby, zwłaszcza spośród znajomych są mi bardzo bliskie.
Usuń