Ale się cieszę :))) A rano było zupełnie inaczej. Miałam napisać notkę o tym, że jest mi smutno, bo zgubiłam łańcuszek, który dostałam od Franka na urodziny, ale miałam dzisiaj tyyle pracy. Rzadko się zdarzają aż tak intensywne dni. Ale od początku.
Rano chciałam założyć łańcuszek. Ostatni raz miałam go na szyi przedwczoraj. Poszłam na aerobik i w szatni zorientowałam się, że mam go na sobie. Zdjęłam go i włożyłam do kieszonki w torbie. Wracając z aerobiku zrobiłam jeszcze małe zakupy i poszłam do domu.
No i dzisiaj chciałam ten łańcuszek znowu założyć. Sięgam do torby, a tam - nie ma go! Wywaliłam wszystko i nic :( Zgubiłam! Przypomniałam sobie, że kiedy wchodziłam z tymi zakupami i wyciągałam z torby klucze, to coś mi wypadło na schodach - na półpiętrze, na którym akurat żarówka była przepalona, więc słabo było widać. Ale podniosłam wsuwkę do włosów i breloczek. I poszłam do domu. No i pomyślałam sobie dzisiaj, że łańcuszek wtedy mi też pewnie wyleciał.
Ze łzami w oczach wyżaliłam się Frankowi i poszłam do pracy. Ale mi było szkoda :( Zadzwoniłam jeszcze dla porządku do fitness clubu, czy przypadkiem nikt biżuterii nie znalazł, ale w zasadzie już spisałam go na straty. Wymyśliłam jeszcze, że powieszę na klatce ogłoszenie. Potem trochę przestałam o tym myśleć, bo zajęłam się pracą. Tuż przed wyjściem z biura stwierdziłam, że może jednak napiszę szybko jakąś kartkę, w której opiszę sytuację i podam numer kontaktowy, mimo, że niemal się pogodziłam z tym, że łańcuszka już nie odzyskam. Wydrukowałam krótki tekst i po przyjeździe do domu powiesiłam go na drzwiach wejściowych.
Po niecałych dwóch godzinach zadzwoniła kobieta, że wczoraj znalazła ten łańcuszek!! :):):) Przyniosła mi go, a w ramach podziękowania dałam jej butelkę czerwonego wina.
Ale się cieszę! :) Skakałam z radości :) Musiałam się aż z Wami całą tą historią podzielić. I pomyśleć, że prawie odpuściłam napisanie tego ogłoszenia! Jak dobrze, że są jeszcze ludzie uczciwi. Ja też w takiej sytuacji na pewno oddałabym znalezioną rzecz, ale różnie to przecież bywa.
Ja to jednak mam szczęście :) Tyle razy już coś pogubiłam, ale jakimś cudem większość z tych rzeczy potem odzyskuję. Święty Antoni chyba trzyma nade mną pieczę :P
moja szefowa zawsze mówi że jak nie mozna czegos znaleśc to trzeba się po modlić do św.Antoni ;)
OdpowiedzUsuńDobrze że zguba się znalazła ;))
Tez tak słyszałam ;)
UsuńBardzo się z tego cieszę!
Aż się milej robi wiedząc, że są dobrzy, uczciwi, bezinteresowni ludzie na tym świecie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda!
Usuńbyłoby szkoda łańcuszka, szczególnie, ze takie prezenty zazwyczaj opócz wymairy materialnego maja też sentymentalny:)
OdpowiedzUsuńTak, ten łańcuszek właściwie miał przede wszystkim wartość sentymentalną, nie inną... A w ogóle ja sie przywiazuje do przedmiotów.
UsuńDoskonale to rozumiem. Sama mam kilka rzeczy, też z biżuterii, które materilanie to już chyba zadnej wartosci nie maja, jak np srebrny łańcuszek do Krzycha, kóry był pierwszym prezentem jaki od niego dostałam, ale nie oddałabym go za nic, a zgubienie też bym przeżywała. Ale mniejsza z tym. Ważne, ze sie znalazł i kosztowało cie to tylko flaszke wina:D
UsuńNiewielki to koszt ;) A może przy okazji jeszcze naszą firmę rozreklamowałam :P
UsuńSentymenty są czesto droższe od kruszcu ;)
O tak, bo wiąża się ściśle ze wspomnieniami, a one bywaja bezcenne:)
UsuńOtóż to!
UsuńDobrze, że łańcuszek znalazł ktoś uczciwy :)
OdpowiedzUsuńA o pomocy św. Antoniego też już się nie raz przekonałam :)) ;)
Tak, bardzo się z tego cieszę.
UsuńJa chyba też ;)
super. MAsz racje - jak to dobrze, ze na swiece sa jeszcze uczciwi ludzie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńBardzo się ciesze, że tak sie to skończyło :)
Hmmm, bardzo optymistyczna historia :)
OdpowiedzUsuńPrzywraca wiarę w ludzi :)
Dobrze, że napisałaś o zgubie bo inaczej jak ta pani miałaby znaleźć właściciela, nie?! Super!!! Miłego dnia, weekendu w sumie :))
Bardzo optymistyczna, zwłaszca dla mnie :) I masz rację - przywraca, bo sądząc mniej więcej po niektórych osobach, które mieszkają w naszym budynku, myslałam, że to już nie do odzyskania.
UsuńMasz rację - a mało brakowało i zrezygnowałabym z tego pomysłu. Chociaz przyznam, że ja na miejscu tej pani sama napisałabym ogłoszenie, zeby znaleźć właściciela :)
Tobie również :)
oczywiście, że są uczciwi ludzie, czy Ty byś nie oddała czyjejś zguby, widząc ogłoszenie? I o to chodzi:) Uściski!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że bym oddała - nawet bez ogłoszenia, a raczej sama bym je napisała, że znalazłam coś takiego :)
UsuńAle niestety to wcale nie jest takie oczywiste - spotkałam się z różnymi ludźmi i część osób, po których w ogóle się tego nie spodziewałam naprawdę wyznaje zasadę, że "znalezione nie kradzione"
Pozdrawiam :)
No i takie historie przywracają mi wiarę w ludzi, którą jeszcze mam gdzieś głęboko ;-) Ja też Margolka bym oddała i zawsze oddaję, nawet jak czasami potem moim znajomi mówią, "no komórkę oddałaś kierowcy?! pewnie on sobie weźmie".
OdpowiedzUsuńJa też na pewno bym oddała, ale okazuje się, że to wcale nie takie oczywiste. BYłam kiedyś zdumiona podejściem moich znajomych, którzy wyznają zasadę, ze "znalezione - nie kradzione"
Usuńfajnie, że są jeszcze tacy uczciwi ludzie... kiedyś zgubiłam dowód osobisty, a znalazczyni osobiście przyszła do mojego domu, aby mi go oddać:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie :)
UsuńBardzo podnosi na duchu, gdy okazuje się, ze są ludzie którzy w ten sposób postępują :) Też bym zrobiła tak samo, jak ta osoba.
Cieszę się razem z Tobą :-)
OdpowiedzUsuńTo miłe :)
UsuńA czy święty Antoni, to nie jest właśnie od zgubionych rzeczy? Ostatnio na rekolekcjach koleżanka odpowiadała historię pewnej rodziny. Mama miała troje dzieci, dość roztargnionych i często coś gubiącyh i podaraowała im właśnie figurki św. Antoniego. Pewnej niedzieli, jednemu synkowi zginął jakiś zeszyt. Mama przypomniała mu, żeby pomodlił się do św. Antoniego. A on po chwili przybiegł do niej zrozpaczony i stwierdził, że św. Antoniego też zgubił ;-)
OdpowiedzUsuńNo jest - właśnie dlatego w ogóle go "zamieszałam" w tę notkę :)
UsuńCiekawa historia :)
Ja się przywiązuję do swoich łańcuszków i innych zawieszek czy temu pdoobnych rzeczy, więc byłabym niezadowolona po takiej stracie. Jakiś czas temu zrobiłam przegląd swoich duperek i niektórych się pozbyłam, ale tylko dlatego, że nie żal ich było, ale cała reszta musi być. Zgubiłam niedawno ulubiony cień do powiek i nawet po takim czymś ubolewałam :D
OdpowiedzUsuńTak, ja też się przywiązuję do takich rzeczy - i nie tylko. po prostu jeśli coś jest np. prezentem albo mam z czymś związane miłe wspomnienia, to żal mi, gdy zaginie.
UsuńNie dziwię się, myślę, ze też potrafiłabym nad tym ubolewać :)
Ja zazwyczaj znajduję zagubione rzeczy w dziwnych miejscach, o które bym siebie nie podejrzewała. Ale często mała mi coś buchnie i dlatego dana rzecz zmienia adres zamieszkania.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się znalazł. Uczciwa kobieta, a takich jest faktycznie mało. Tak jak ten mężczyzna, co pierścionek zaręczynowy kobiecie oddał. Wpadł do puszki z datkami czy jakoś tak. W tv o tym było.:)
Wysłałam na maila zapro do bloga.
A ja takiej małej nie mam a i tak ciągle coś mi ginie ;) To niestety przez moje roztrzepanie.
UsuńTak, bardzo się cieszę, że się znalazł :) Nie znam tej historii z pierścionkiem.. :)
Dostałam:) Dziękuję.
Jak fajnie coś takiego przeczytać, nie mówiąc już o doświadczeniu. Nie, żeby tam gubić od razu, ale gdy ktoś okazuje się uczciwy i oddaje zgubę to po prostu cieszy ogromnie. To bardzo buduje, bo fajnie mieć odczucie, namacalne, że ludzie wokół są w porządku, zwyczajnie dobrzy. Czasem brak wiary w nas, powoduje, że myślimy iż jest inaczej, a wystarczy sprawdzić :))))
OdpowiedzUsuńSuper!! aż mi się buzia śmieje, i nawet słonko przed chwilą wyszło ;P
Bardzo się wczoraj ucieszyłam, więc naprawdę doświadczenie jest fajne :)
UsuńTo prawda, to bardzo cieszy, bo chociaż nie uważam, że wszyscy dookoła się nieuczciwi, to wiem doskonale, że różnie z tym bywa, a niektórzy po prostu uznają, ze coś nie jest ich sprawą :) Poza tym - nie wiedziałam nawet, czy na pewno zgubiłam ten łańczuszek właśnie w tym miejscu :)
Dlatego bardzo się cieszę, że tak wyszło ;)
Jak miło ze strony tej pani, że się zgłosiła. Dobrze jest wiedzieć, że są uczciwi i normalni ludzie na świecie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuńo kurcze powiem Ci, że nie wiem czy bym z powodu łańcuszka napisała ogłoszenie. No może jakby był złoty to tak :))) fajnie, że się znalazł ;D
OdpowiedzUsuńNo to gdybym nie napisała, to bym go nie odzyskała :) Więc ewidentnie dobrze zrobiłas :)
UsuńA ja z kolei napisałabym takie ogłoszenie nawet gdyby chodziło o kawałek sznurka :P - jeśli tylko miałby dla mnie wartość sentymentalną. Przywiązuję się do rzeczy, zwłaszcza prezentów lub takich, z którymi są zwiazane miłe wspomnienia.
Jak dobrze że są jeszcze tacy ludzie :)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
UsuńO tak, bardzo dobrze :)
,,Jak dobrze mieć sąsiada''... - śpiewały kiedyś Alibabki. I sprawdza się!
OdpowiedzUsuńW takich sytuacjach, na pewno :)
UsuńJednak są, jak piszesz, uczciwi ludzie na tym świecie. I oby tylko takich spotykało się na swojej drodze :)))
OdpowiedzUsuńSą :) Tylko nie zawsze się ich spotyka, ale masz rację - oby częściej :)
Usuńciesze się, że zguba się znalazła. Ja w podobnych okolicznościach zgubiłam pierścionek, po kilku dniach okazało się , że miałam malutką dziurkę w kieszeni torebki - o której nie wiedziałam, i pierścionek wpadł ,,do środka" :))
OdpowiedzUsuńO tak, pod podszewkę w torebce to już mi wiele rzeczy wpadło :)
UsuńŚwięty Antoni to jest gość :)
OdpowiedzUsuńno i jeszcze sobie osobę do pomocy dobrą znalazł :)
pozdrawiam
Zgadzam się :)
UsuńI rownież pozdrawiam.
ja raz widziałam przy metrze ogłoszenie, że jednej dziewczynie spadła z palca obrączka i ją szukała. mam nadzieję, że jej poszczęściło się tak jak tobie, bo strata wartościowej sentymentalnie rzeczy boli najbardziej.
OdpowiedzUsuńmiłego dnia :)
Ja z kolei ostatnio w innej klatce schodowej w innym mieście widziałam ogłoszenie o zgubionej bransoletce. Też mam nadzieję, że również sie znalazła
UsuńI masz rację - najbardziej przykro, gdy zgubi się coś, co jest dla nas ważne.
Kobieta zrobiła dobry uczynek i to dobro z pewnością do niej wróci.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio po imprezie zgubiłam ładowarkę do telefonu :D
Też tak myślę.
UsuńRównież gubiłam już najrozmaitsze rzeczy. Ale jeśli chodzi o ładowarkę, to przynajmniej nie jesteś z nią związana emocjonalnie. (chyba :))
A czy to sie przypadkiem nie nazywa urodzic pod szczęśliwa gwiazdą?:)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
UsuńOd jakiegoś czasu zaczynam w to wierzyć :)
Nie wpadłabym na ogłoszenie z powodu zagubionej rzeczy. Jak widać warto:)
OdpowiedzUsuńJa o mały włos też bym nie wpadała - i nie miałabym teraz łańcuszka :)
UsuńCieszę się , że się znalazł bo wiem jak można się przywiązać do rzeczy, zwłaszcza ważnych dla nas.
OdpowiedzUsuńTo prawda, do tego łańcuszka naprawdę byłam przywiązana, przykro mi było, gdy okazało się, że go nie mam.
UsuńŚwietnie, że się łańcuszek znalazł! I dobrze, że napisałaś i zawiesiłaś ogłoszenie, jak widać ludzie są uczciwi i oddają zguby!
OdpowiedzUsuńŚwięty Antoni ma Cię w opiece!
Pozdrowienia
Chyba ma - zważywszy na to, jak często coś gubię i potem znajduję :)
UsuńTak, bardzo się cieszę, że napisałam to ogłoszenie :)
Też mam takie wyjątkowe i sentymentalne rzeczy:)
OdpowiedzUsuńMyślę, ze wszyscy takie mamy :)
UsuńWażne że się znalazł :) Ja niestety zgubiłam pierścionek , który dostałam od chłopaka i nie znalazł się...Płakałam dwa dni po jego stracie...zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńWitaj,
UsuńTo przykre :( Wcale się nie dziwię, też bym płakała..
Dziękuję za zaproszenie! Na pewno zajrzę.