Jak zawsze te kilka dni lipca, kiedy mam wiele okazji, żeby świętować, minęły błyskawicznie. Przez ostatnie dwa lata świętowaliśmy z Frankiem nad morzem, podczas krótkiego urlopu. Ale ten rok, jest zupełnie inny od wszystkich minionych, więc oczywiście musiał się różnić i w tej kwestii. Udało się jednak, że urodziny wypadły mi w niedzielę i nie dość, że odwiedzili mnie moi rodzice i siostra, to Franek miał wolną niedzielę oraz kolejne dwa dni, więc można powiedzieć, że świętowaliśmy w komplecie.
Achhh, wiem, że wspominam o tym co roku, ale naprawdę lubię dzień urodzin i nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że mija tak szybko? ;) Lubię przede wszystkim to radosne oczekiwanie na odpowiedź na pytanie: "kto w tym roku o mnie pamiętał?" :) Jest kilka osób, od których życzenia dostaję zawsze - obojętnie w jakiej formie - telefonicznej, smsowej, mailowej, osobistej itp. - i przyznam szczerze, że jest to grupa osób mi najbliższych i najważniejszych, więc byłoby mi przykro, gdyby o mnie nie pamiętały. Zawsze się tego trochę boję. Ale i tym razem nikt mnie nie rozczarował :) Przez chwilę myślałam, że nie odezwie się jedna moja koleżanka, ale zrobiła to następnego dnia - a to jak najbardziej też się liczy, bo chodzi mi tylko o pamięć, a nawet jeśli komuś się zdarzy, że w tym konkretnym dniu zapomni lub z jakichś powodów nie może się odezwać, to ważne, że pomyśli o mnie za chwilę :)
Być może niektórym się wydaje, że słowa "liczy się pamięć" są wyświechtane i stosowane, bo tak wypada. Ale ja się z tym nie zgadzam. Są okazje, kiedy to się naprawdę sprawdza i fakt, że dostaję od kogoś kilka ciepłych słów ma dla mnie ogromne znaczenie, bo wiem, że ta osoba - choćby nawet na co dzień nie miała ze mną kontaktu, choćby nie była ze mną jakoś szczególnie związana - pomyślała o mnie, pamiętała o moim święcie i po prostu się wysiliła na te parę zdań :)
W niedzielę pierwsze życzenia otrzymałam już o 2 nad ranem od Juski :P A potem przez cały dzień odbierałam miłe telefony i smsy. Świętowanie się przedłużyło, bo dopiero następnego dnia włączyłam komputer i zobaczyłam jak wiele miłych słów czeka na mnie w sieci ;)
Cały weekend praktycznie spędziliśmy spacerując po Warszawie. Potem rodzice pojechali, a Franek o 19:30 (bo to o tej godzinie dokładnie się urodziłam) otworzył szampana i powiedział, że w ramach prezentu mogę sobie wybrać grę, w którą zagramy. Poszłam w klasykę - Chińczyk. Graliśmy trzy razy, wygrałam 2:1 :) Ale późnym wieczorem, jak zwykle w ten dzień, zrobiło mi się nieco żal, że już koniec tego dnia. Ku mojemu zdumieniu, Franek powiedział, że jemu też szkoda, że się już skończył. Spytałam, dlaczego, a on powiedział, że wie, jak ja lubię urodziny i przez to dla niego to też jest szczególny dzień. To się nazywa empatia :P
Zaczęłam więc kolejny rok życia. I wcale mnie to nie boli ;) Prawdę mówiąc zawsze mam problem ze zrozumieniem, kiedy ktoś - zwłaszcza młodszy ode mnie, ubolewa nad tym, jaki to już stary jest, jak czas mu ucieka (no mnie też płynie szybko, ale nie mam poczucia, że go tracę), jak nie zdąży z tym i owym. Jest to dla mnie dość zabawne, ale z drugiej strony... cóż, chyba trochę takim osobom współczuję. To chyba nie są fajne odczucia, zwłaszcza w wieku dwudziestu kilku lat. Mnie tam jest dobrze i wyższa cyferka w metryce mi nie przeszkadza, dopóki mam poczucie, że wiem, co ze sobą robić.
Chciałam napisać, że uważam, że każdy ma tyle lat, na ile się czuje, ale w sumie to chyba trochę trudne czuć się na jakiś wiek ?:P Myślę, że chyba najlepiej, gdy człowiek po prostu robi swoje, czerpie z własnych doświadczeń, ale jednocześnie nie rozlicza się z każdego roku i nie rozpamiętuje go, a przede wszystkim niech sobie nie narzuca żadnej presji spowodowanej upływem lat :)
Wracając jednak do tego zaczynania - ponieważ urodziłam się w połowie roku, może uda mi się odciąć od tamtej nieudanej połowy i odliczać od nowa. Mieć nowe nadzieje i oczekiwać dobrego. Niechby było tak, jak napisała Flo. w urodzinowym smsie: "niech druga połowa tego roku zrekompensuje tą pierwszą z nawiązką"... Są ku temu widoki, choć jeszcze nie do końca jasne. Ale to już następnym razem :)
Oby słowa Flo sie sprawdzily:)
OdpowiedzUsuńOby.. bo naprawdę mi dokopała ta pierwsza połowa.
Usuńmądrze prawisz :))
OdpowiedzUsuńto przychodzi z wiekiem? ;))
Nie wiem, ja tak zawsze uważalam :)
UsuńWszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńDziekuję bardzo :)
UsuńOczywiście wszystkiego dobrego! ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie lubie urodzin,bo wtedy robie się o rok starsza;]
a wole być zawsze młoda i piękna ;D ;D hehe
Dziękuję :)
UsuńNo i właśnie chyba przeoczyłaś kluczową myśl tej notki :) Ja jak najbardziej mam zamiar być młoda i piękna, i upływ lat akurat wcale mi w tym nie przeszkadza. Naprawdę dziwię się ludziom, którzy tak dużą miarę przykładają do metryki :)
Ważne na ile kto się czuje lat
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale właściwie co to znaczy czuć sie na ileś lat? :)
UsuńW takim razie ja życzę Ci tego samego co Flo. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńspóźnione, serdeczne sto lat, dużo uśmiechu i pomyślności...
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Bardzo dziękuję!
UsuńWszystko ma swoje przeciwieństwo. Te Twoje urodziny w połowie roku są jak symbol, że życie składa się niemal w równej mierze z szarości i kolorów, radości i problemów itp. Pomyśl, jak nudna byłaby w gruncie rzeczy wieczna szczęśliwość... Buziaki serdeczne urodzinowe!
OdpowiedzUsuńPewnie masz trochę racji, ale jak się tak wszystko nie układa, to człowiekowi niewesoło i ogólnie w życiu źle.
UsuńDziękuję!
Spóźnione życzenia :* Oby Wam się wszystko szybko poukładało i teraz było już tylko z górki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA ja przy poprzedniej notce przypomniałam sobie, że w lipcu masz urodziny, poszperałam w notkach z ubiegłego roku i dumna z siebie, że wiem kiedy ten dzień... zapomniałam :// Ehh skleroza!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Margolko i spokojniejszej drugiej połowy tego roku :*
Nic się nie stało :) mnie się to też zdarza :) Też pamiętam kiedy masz urodziny, a jeszcze chyba mi się nie udało na czas z nimi zdążyć :)
UsuńDziękuję.
no to spoznione, ale szczere - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Niech spelnia sie wszystkie Twoja marzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńKochana, nie wiem, jak to się stało, z całego serca przepraszam Cię, że w tym roku zapomniałam o Twoich urodzinach :( Mówiąc szczerze, zgubiłam gdzieś mój notes z datami urodzin podzielonymi wg miesięcy i w tym roku co chwilę zaliczam taką wpadkę :-/ Mam nadzieję, że przyjmiesz "trochę" spóźnione, ale szczere życzenia wszystkiego najlepszego, niech każdy kolejny dzień tego roku będzie lepszy od poprzedniego, niech w Twoim życiu zapanuje spokój, radość, stabilizacja i pewność, że wszystko będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, naprawdę :)
UsuńDziękuję.
No to spóźnione życzenia wszystkiego najlepszego i żeby druga połowa roku rzeczywiście okazała się udana i łatwiejsza niż pierwsza. :)
OdpowiedzUsuńJa należę do tych skrzywionych, w tym roku miałam ochotę zrobić imprezę urodzinową dla kolegów z pracy, ale potem mi przeszło i cieszyłam się, że nie pamiętali, kiedy mam urodziny - przypomnieli sobie kilka dni po, że chyba jakoś w marcu, ale do dziś nie wiedzą dokładnie. W sumie to imprezę mogłabym zrobić, nawet się szarpnąć na jakieś własnoręczne przekąski i ciasteczka, ale nie z okazji urodzin - i nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć :P
Ale lubienie urodzin powinno być właściwie naturalne.
Dziękuję :)
UsuńHmm, nie myślę, że jesteś "skrzywiona", ale rzeczywiście, mnie, która tak lubi dzień urodzin, trochę trudno postawić się w sytuacji osoby, która odczuwa zupełnie inaczej :)
Wszystkiego najlepszego!!!- trochę spóźnione, ale szczere życzenia spełnienia wszystkich planów, i niech każda następna "rewolucja" niesie za sobą tylko same dobre zmiany!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń