Przyjechał
mąż. Postawił swoją walizkę i zastawił mi nią szafę z ubraniami :P I
oczywiście zajął połowę łóżka! Ale przyznać muszę, że i tak spało mi się
całkiem dobrze :D Na pewno lepiej niż przedwczoraj, kiedy to przez pół
nocy przewracałam się z boku na bok, nie wiedzieć czemu.
Do tego stwierdził, że lodówka należy do niego! W takim sensie, że to on zawsze
układa jedzenie w lodówce jak wracamy z zakupów. No i oczywiście już mi
wszystko poprzestawiał :)
Będzie się trzeba przyzwyczaić do ciała obcego w domu :P Czuję się, jakbyśmy dopiero teraz zamieszkali ze sobą po ślubie :D
To musi być ciekawe i nowe uczucie:) zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńTrochę jest :)
UsuńI znowu trzeba zaczynać wszystko od nowa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj, niestety...
UsuńPozdrawiam również.
Och, nowy początek, a nowe początki są takie słodkie... ;-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest w tym coś słodkiego ;)
Usuńto może druga podróż poślubna?:)
OdpowiedzUsuńJutrzenka
To byłby naprawdę dobry pomysł.. Aż sie rozmarzyłam :)
Usuńno to cieszę się, że już jesteście razem :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńMy też oczywiście :)
Po takiej przerwie w prawdziwym wspólnym mieszkaniu może być faktycznie trochę dziwnie ;P Ale teraz jest na pewno lepiej :)
OdpowiedzUsuńTak, ale jest dziwnie w zasadzie tylko dlatego, że od pierwszego dnia byłam tu sama i wszystko poukładałam sobie po swojemu.
Usuńważne,że razem!! :)
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńMargolko, pozdrawiam Was pięknie po przerwie ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Morgano ;)
UsuńPozdrawiam również!
długo nie będzie grozić wam rutyna :))
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że my rutynę lubimy :)
UsuńPrawie syndrom żony marynarza...
OdpowiedzUsuńNa szczęście prawie robi dużą różnicę ;)
UsuńI jest, jak powinno być :)))
OdpowiedzUsuńNo chyba tak już musi być, że szafa zastawiona :P
UsuńHe he, docieracie się :)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda ;)
Usuńu nas tez ukladnaiem jedzenia wlodowce zajmuje sie Krzchu:D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, w gruncie rzeczy to całkiem męskie zajęcie ;)
UsuńTakie jakby nowe początki ;) Dobrze, że jesteście już razem. Suma summarum to te złe rzeczy w dobre się trochę zmieniły. Wierzę, że teraz będzie przed Wami długa prosta :)
OdpowiedzUsuńJuż mam powoli dość tych nowych początków ;)
UsuńOd czasu do czasu każdy związek trzeba przewietrzyć, wtedy jednak przychodzi nowe. A nowe prawie zawsze niesie ze sobą coś lepszego i świeżego :)
OdpowiedzUsuńOby u nas sie obyło bez tego "prawie" ;)
UsuńMargolka, najbardziej rozbawiła mnie końcówka :D
OdpowiedzUsuńAle faktycznie coś jest na rzeczy, bo przed ślubem mieszkaliście jakiś czas razem i nie było tak, że Franek nagle zajął miejsce w domu, a tutaj początki były inne. Cieszę się z końca tej rozłąki :))
Właśnie - wtedy razem się przeprowadzilismy. A teraz ja już sobie wszystko po swojemu ogarnęłam i przyzwyczaiłam się do takiej a nie innej przestrzeni i dziwnie jest :)
UsuńPrzyzywczaisz się do obecności nowego lokatora, a następna przeprowadzka będzie we dwoje na szczęście :P
UsuńOby nie była za prędko ;)
UsuńDopiero co przeczytałam poprzedniego posta, Zielona Firma niestety kasuje dość sporo za odejście wcześniej niż po 5 latach.... Teraz była propozycja, żeby mój A. zrobił kurs również na autobusy, bo jest duże zapotrzebowanie, ale to kolejna lojalka, na kolejne 5 lat...
OdpowiedzUsuńAle czasem warto zapłacić, dla własnego szczęścia :)))
Tak, ale podpisując coś takiego, nikt nie zakłada, że będzie się zwalniał, więc to "nic nie kosztuje" My też nie zakładaliśmy. Jeszcze parę miesięcy temu cieszyliśmy się, ze ma stabilną pracę.
UsuńTakie kary nie do końca są fair w każdym przypadku.
Dla nas neiwyobrażalne byłoby życie w taki sposób przez kolejne półtora roku, zwłaszcza, gdy pojawiła się propozycja pracy.