*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Pierwsze koty za płoty?

Wiecie co Wam powiem? Dumna jestem z mojego Franusia :P
Pierwszy tydzień pracy za nim. Ale po tym pierwszym kryzysowym dniu chyba jest coraz lepiej. Stres go po prostu wtedy zeżarł...
Codziennie, kiedy zdawał mi relację miałam wrażenie, że jest coraz bardziej entuzjastycznie nastawiony. Powoli buduje już sobie zespół, a ludzie zaczynają go słuchać. Dzisiaj nawet komuś się wyrwało "panie kierowniku" :P Uczy się coraz więcej rzeczy i prawdę mówiąc, jak mi o tym opowiada to nawet ja sama, choć przecież wierzyłam w niego od samego początku, jestem w szoku, że tak szybko to wszystko załapał! Pierwszego dnia bardzo bał się, tego, że to nie będzie zwykła praca magazynowa, tylko taka związana z większą odpowiedzialnością, nadzorem, kontrolą, konserwacją maszyn... Drugiego, zobaczył, że to nie takie straszne, ale powiedziano mu, że to on musi sobie ustawić ludzi i tego się obawiał - jak to powiedział, nie wie, czy będzie potrafił trzymać ludzi w ryzach, zwłaszcza, że praca w Zielonej Firmie nauczyła go ogromnej cierpliwości oraz tego, żeby z nikim nie wchodzić w dyskusje. Okazało się jednak, że Franek całkiem nieźle sobie z tym jak na razie radzi...
Nie wchodząc w szczegóły, zespół Franka każdego dnia dostaje do obrobienia kilka tysięcy sztuk towaru. Niestety, maszyny, na których pracują są niedoskonałe a nawet awaryjne, więc trzeba je pilnować i czasami po nich poprawiać. Każdego dnia po pracy wszystko jest liczone - i niestety ostatnio nie wszystko się zgadzało. Kilka sztuk różnicy przy kilku tysiącach to niby niewiele, ale nie ma zmiłuj, bo to jest determinowane przez polskie prawo. Pierwszego dnia różnica - 23, drugiego 18, trzeciego 14.. Dzisiaj Franek powiedział swoim ludziom, że jeśli coś się nie będzie zgadzało, to nie wyjdą o trzeciej tylko będą siedzieć dopóki nie znajdą każdej różnicy. Efekt? Wszystko się zgadzało - co do jednego przy ponad dwudziestu tysiącach sztuk :) To się nazywa charyzma :D
A tak serio - naprawdę się cieszę, że Franek na razie potrafi się tam odnaleźć. Mimo tej mojej wiary w niego, sama też się trochę obawiałam. Wiedziałam, że to praca zupełnie inna niż jego dotychczasowe, w dodatku znam jego charakter - nie jest urodzonym przywódcą, nie jest też złotą rączką. Ale jak widać nadrabia swoją pracowitością i dokładnością oraz chęcią do nauki i poczuciem odpowiedzialności - reszta jakoś przychodzi.
Mam nadzieję, że nie podchodzę do tego ze zbytnim optymizmem. Wiem, za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie, żeby wyrokować... Ale taka jestem z niego zadowolona, że aż trudno mi te pozytywne myśli poskromić. Praca na razie na okres próbny i za marne pieniądze. I - jak to zazwyczaj bywa - na nieco innych warunkach niż było to obiecane. Ale ważne, że jest. I w weekendy nie pracują :) Mam nadzieję, że ten pierwszy tydzień to tylko rozgrzewka i będzie coraz lepiej. Oby mnie to pozytywne podejście nie zgubiło :P

Ale, ale! Jest jedna rzecz :( Przyszłam dzisiaj po pracy do domu - Franek był w trakcie szykowania obiadu. Poszłam do kuchni z nim porozmawiać, a on mówi - a może chcesz mi pomóc? Będzie szybciej... 
Chciałam, owszem, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo on już wydał rozkaz - no to pozmywaj. I nie czekając na moją odpowiedź przesunął mnie w stronę zlewu. Potulnie zapytałam, czy nie ma jakiejś lepszej roboty*, ale odpowiedział, że nie po czym padła kolejna komenda. Chwilę się zastanowił, popatrzył na mnie i powiedział to, co właśnie sobie pomyślałam: "O, widzę, że już zaczynam przenosić nowe nawyki z pracy do domu i dyryguję ludźmi"
No właśnie! A przecież już dawno ustalone jest, że w domu rządzę ja!

* generalnie nawet całkiem lubię zmywać - a przynajmniej wolę to od wielu innych domowych czynności, ale akurat nie miałam na to ochoty, a zwłaszcza moje paznokcie jej nie miały :)

24 komentarze:

  1. Strzeż tej pozycji! Nie daj się zdetronizować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj, czyżby ktoś tu naruszał istniejący porządek rzeczy, odpowiadający zresztą jednej i drugiej stronie? ;D

    A tak na serio, to świetnie, że Franek radzi sobie jeszcze lepiej, niż przypuszczałaś!

    Zaś w domu - w razie czego - ustawisz go do pionu ;P

    Pozdrawiam i powodzenia dla Franka w pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to było chwilowe :)
      Ja też bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że tak już zostanie.
      Dziękuję i też pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Wiedziałam, że mu ten pesymizm przejdzie :-)
    Ale Cię ustawił - a Ty, rządząca w domu - uległaś :D widać charyzmy ma więcej niż by się mogło wydawać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wiedziałam, ale w danym momencie nie jest fajnie, kiedy ktoś siedzi w złym nastroju.
      Ale kto powiedział, że uległam? :) Pokłady jego charyzmy musialyby być naprawdę ogromne, żeby to podziałało na mnie.

      Usuń
  4. skoro miesiąc ma średnio 30 dni to oczywiste jest, jak dwa razy dwa że powinno się pozwolić facetowi porządzić przez 1 dzień a potem wmówić mu, że to on ma najwięcej do powiedzenia przez resztę dni:)pozdrawiam
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę Ci zazdroszczę tej zmiany pracy Franka... Te wolne weekendy, i zapewne święta też... Podejrzewam normalne godziny pracy, jakaś 8-16 albo 7-15... I myślę, że praca mimo tego, że inna, to spokojniejsza. Łatwiej martwić się o maszyny niż o ludzi... A pewnie kasa prędzej czy później będzie się zgadzać ;) Zazdroszczę - ale tak pozytywnie, rozumiesz, nie z jakąś tam zawiścią :P Chociaż z drugiej strony, mój A. KOCHA Zieloną Firmę...wariat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszystko się zgadza. W święta magazyn na pewno nie pracuje, przynajmniej jeśli chodzi o dotyhczasową działalność. Godziny pracy ma na razie cały czas stałe, chociaż być może jak czasami będą go przesuwać na inne stanowisko, bo będzie musiał przychodzić na drugą zmianę tj. na 16-24 do pracy. Ale na razie nie było o tym mowy.

      No, Franek się nie zgadza z tym, że praca jest spokojniejsza. Wręcz przeciwnie, tu się zdecydowanie więcej dzieje. Ale nie ma co porównywać, bo to zupełnie co innego.
      Kasa? Chyba coś źle zrozumiałaś, bo Franek nie ma w ogóle do czynienia z pieniędzmi :)

      My też lubiliśmy poprzednią prace franka - oboje. Ale czasami lubienie nie ma nic do rzeczy.

      Usuń
    2. Chodziło mi o wypłatę ;)

      Usuń
    3. Acha :) To w ogole bym na to nie wpadła ;) Myślałam, że piszesz odnośnie tych niezgodności, o których ja wspominałam w notce.

      Jeśli przejdzie przez okres próbny i go zatrudnią to na pewno dostanie 1000 zł na rekę więcej. Ale teraz też nie jest najgorzej,bo ja mam dużo większe wynagrodzenie niż dotychczas - tak naprawdę głównie chodziło o to, zeby w ogóle miał pracę :)

      Usuń
  6. początki zawsze są trudne ale fajnie że Franek się odnajduje w nowej pracy :) później będzie już tylko lepiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Noo, to super, że marudzenie było na wyrost, oby było tylko lepiej :)
    Chociaż muszę przyznać, że rozumiem jego stres, maszyny jak maszyny, ale zarządzanie ludźmi mnie zawsze przerażało :) O ile organizowanie pracy, przydzielanie zadań nie stanowiłoby problemu, ale ustawianie ludzi to już inna bajka... Ale jak widać Franek się powoli wczuwa w rolę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby :)
      Ja myślę, że mnie też sprawiałoby to problem z prostego powodu - nie znoszę obiboków, kombinatorów i takich, którzy się nie przykładają i mają wszystko gdzieś. A niestety w każdej pracy niemal tacy ludzie się znajdą. A im więcej pracowników, tym więcej takich "elementów"

      Usuń
  8. Start nie zawsze jest łatwy, oby potem poszło już z górki! No i nareszcie jesteście razem :D A razem zawsze raźniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już liczę na to "z gorki" od jakiegoś czasu, ale jakoś się nie mogę doczekać :) Oby to było już :)

      Usuń
  9. Za chwile może się okazać, że odkryje w sobie potencjał o jakim istnieniu nie miał pojęcia;) Chyba powoli zaczyna się układać, co?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, już naprawdę boję się tak myśleć, bo co zaczynam w to wierzyć, to sypie się inna rzecz :) Staram się więc podchodzić do tego z ostrożnym optymizmem - nie dlatego, że boję się, że zapeszę, a po prostu obawiam się kolejnego rozczarowania :)

      Usuń
  10. :)) Bądź czujna! ale myślę, że bez tej "przypominajki" jesteś, bo co ustalone to święte, a zmiany ewentualnie po negocjacjach ;P
    Cieszę się i buzia mi się śmieje.
    Niech Wam się po prostu dzieje i dobrze wiedzie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no tej kwestii to mu nie podaruję ;) Myslę zresztą, ze to tylko chwilowe było :P
      Dzięki Roksanno :)

      Usuń
  11. Ty też jesteś na stanowisku kierowniczym, więc na pewni tak łatwo się nie dasz ;)

    OdpowiedzUsuń