W tym roku nie świętowaliśmy. Oczywiście złożyłam Frankowi życzenia urodzinowe, a dziś imieninowe. On mi wczoraj również. Prezenty też były, ale nastrojów do świętowania nie mamy na pewno. Moje imieniny i tak obchodzone są właściwie bardziej przez rodzinę Franka niż przeze mnie - wczoraj, kiedy Asystent stanął przede mną z czekoladkami i różą pomyślałam sobie, że chyba Dzień Kobiet jest i ja zapomniałam. Naprawdę! Dopiero po chwili spojrzałam w kalendarz i pamięć mi wróciła.
Tak więc nie przeszkadza mi, że nie świętowaliśmy imienin. Ale żal mi trochę urodzin Franka. Okrągłych. Wydawałoby się, że powinny być obchodzone huczniej. Z drugiej jednak strony, on nie przywiązuje do tego takiej wagi i wcale mu to nie przeszkadzało, więc to trochę łagodzi mój żal.
I tak wczoraj o dziwo poczułam się nieco lepiej. Najpierw się rano wypłakałam, ale później było mi nieco raźniej, choć właściwie nie wiem dlaczego. Tyle dobrze. Ale i tak świętować ochoty nie miałam.
Być może w weekend uczcimy tę okazję. Przyjeżdżają teściowie, przyjeżdża mój wujek i dziadek. Ale nie wiem, jak to będzie, bo przyjeżdżają przede wszystkim pomóc nam w przeprowadzce. To znaczy rodzice Franka mieli i tak przyjechać - właśnie na nasze urodziny i imieniny, ale teraz już wiadomo, że przede wszystkim będziemy się przenosić.
Mamy już spakowaną większość rzeczy. Zostały nam ubrania, buty, kosmetyki i naczynia - czyli rzeczy, których po prostu cały czas używamy. Całą resztę przewieziemy jutro. W niedzielę byc może dowieziemy część tego, co jest potrzebne na bieżąco - a może już wszystko. Nie wiem po prostu od kiedy zamieszkamy w nowym miejscu. Umowę mamy od przyszłego piątku, ale klucze już dostaliśmy - więc możemy mieszkać, tylko będziemy musieli już za media płacić. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak rozliczymy się z właścicielką obecnego mieszkania - musi nam oddać kaucję, oraz część opłaty za wynajem - proporcjonalną do przemieszkanych dni. Ale Franek chce uciekać jak najszybciej, więc pewnie jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, od poniedziałku już będziemy w nowym miejscu.
Mieszkanie to tak naprawdę nie jest aż tak wielkie zmartwienie (choć trochę też, ale o powodach tego innym razem) - zdecydowanie do przełknięcia. To praca cały czas mnie niepokoi. Właściwie myślę, że musimy liczyć się z tym, że Franek do końca roku nie popracuje i już w listopadzie dostanie wypowiedzenie. Po L4 poszedł w poniedziałek do pracy i chociaż wytrzymał, to plecy go bardzo bolaly. Zapewne trochę ze względu na niedoleczenie, ale w dużej mierze też z powodu stresu. We wtorek wstał do pracy bardzo zestresowany. Nie widziałam go jeszcze nigdy w takim stanie. Plecy bolały go tak bardzo, że w końcu zadzwonił do pracy, że nie da rady przyjść i musi iść do lekarza.
Lekarz dał mu skierowanie na RTG i do neurologa. Dodał też, że to jest poważna sprawa i dziwi się, że Franek miał zwolnienie tylko na tydzień (to był inny ortopeda niż ostatnio) - i że w ogóle nie powinien był iść do pracy w poniedziałek, bo mógł bardzo pogorszyć sprawę. Franek zwolnienie ma do 29 października. Wychodzi na to, że w tym miesiącu będzie w pracy trzy dni. Prezes był bardzo uprzejmy i wyrozumiały. Mówił Frankowi, że zdrowie jest najważniejsze i że ma się nie przejmować. Ale cóż... Nie zdziwi nas, jeśli 30 wręczą Frankowi wypowiedzenie. Myślę, że to bardzo prawdopodobne.
Zresztą sama nie wiem, co mnie bardziej martwi - świadomość tego, czy może fakt odwlekania nieuniknionego, bo przecież od stycznia i tak tej pracy nie będzie, a do tego czasu Franek osiwieje z powodu stresu, a ja razem z nim.
Nie chcę jęczeć tu i marudzić. Nie lubię tego, ale po prostu trudno jest mi znaleźć ostatnio powody do radości. A jeszcze trudniej jest przecież pisanie wesolutkim tonem o tym wszystkim, co powyżej, skoro wesoło wcale nie jest.
Dalej jestem rozdarta jeśli chodzi o pisanie. Umówmy się, że nie będę się ani zarzekać ani niczego obiecywać.
My tu jesteśmy aby cię 'wysłuchać' w radości i smutku...
OdpowiedzUsuńDziękuję. To miłe.
UsuńMargolko zgadzam się z Agnes - jesteśmy tu, by Cię wysłuchać. Życzę, by wszystko się poukładało i z pracą i ze zdrowiem. Posyłam ciepłe myśli i obiecuję pamięć w modlitwie.
OdpowiedzUsuńi ja sie zgadzam. w zyciu nie zawsze jest slodko i wesolo, wiec na blogach też. Trzymaj sie!!!!!!
UsuńAnuszko, dziękuję Ci bardzo!
UsuńIzolda, masz rację, ale po prostu nie lubię tego u siebie. Dzięki
Ja będę czytać wszystko co napiszesz. Postaram się wpadać często. Trzymam za was kciuki i niech Franek się trzyma. Nie przemęczajcie się zbytnio. Macie wspaniałe rodziny, więc będzie dobrze :3
OdpowiedzUsuńDziękujemy
UsuńPisz bo to czasem pomaga
OdpowiedzUsuńCzasem tak, dlatego właśnie sama nie jestem pewna, czego chcę, jeśli o to chodzi.
Usuńtrzymajcie się dzielnie.. najważniejsze, że razem..:*
OdpowiedzUsuńDziękujemy.
UsuńJeśli ktoś czyta Cię długo, to wie, że Margolka bez powodów nie narzeka i nie żali się ALE, kobieto, jesteś tylko człowiekiem! Nawet największy optymista ma w życiu takie chwile, kiedy wszystko jest na nie. Mnie się robi przykro od samego czytania o Waszych problemach, jest mi przykro, że tak radosna, pracowita i fajna para musi się borykać z takimi nerwowymi i zasmucającymi sytuacjami. Cały czas 3mam kciuki, żeby u Was wreszcie było lepiej, spokojniej, żebyście mogli być pewni następnego dnia i nie musieli się martwić o pieniądze, o pracę, o stan zdrowia, o miejsce zamieszkania. Powodzenia, Margolciu, przytulam z całych sił :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten wyczerpujący komentarz, który naprawdę w jakiś sposób podniósł mnie na duchu. Zrobiło mi się bardzo miło, gdy go przeczytałam. Cieszę się, że mnie rozumiesz i dziękuję.
UsuńPamiętaj, że wszystko mija, a po burzach przychodzą dni pogodne, ,,Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie''...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję. Czekam na tę normalność już przynajmniej.
UsuńMargolko, pisz jak chcesz, co chcesz i kiedy chcesz. Nikt nie oczekuje od Ciebie, że będzie tu tylko radośnie i przyjemnie. To Twój blog, Ty rozdajesz karty. Macie problemy, my to zrozumiemy :) jesteśmy tylko ludźmi, a życie nie jest kolorowe i przyjemne, niestety,
OdpowiedzUsuńNiby to wiem, ale po prostu sama nie lubię taka być i nie lubie pisać w taki sposób - z drugiej strony inaczej nie da się w takiej sytuacji, a czasami po prostu chcę coś napisać.
UsuńMargolko po prostu pisz tyle i w taki sposób na ile potrzebujesz.. Nie zaprzątaj sobie tym myśli, jeśli odczuwasz potrzebę by wyrzucić z siebie emocje czy wydarzenia minionych dni- po prostu pisz.. My znamy Cię od lat i doskonale rozumiemy.
OdpowiedzUsuńPo prostu przytulam:*
Dziękuję Gosiu.
UsuńJa widzę w tym wszystkim jedną pozytywną rzecz - Wy jesteście nieprawdopodobnie silni. Wiele osób by się poddało, pod nawałem problemów zniszczyłaby się więź między nimi, bo szczerze to trwać razem kiedy wszystko jest przeciwko Wam, to jest jeden z cudów dzisiejszych czasów.
OdpowiedzUsuńA inna sprawa - może wykorzystajcie jakoś Frankowe zwolnienie, jak się trochę podleczy niech zacznie szukać innej pracy, dopóki oboje pracujecie, to presja będzie ciut mniejsza.
Trzymam kciuki wyjątkowo mocno, żeby wszystko się poukładało.
I wszystkiego najlepszego dla Was - jeszcze chwila, i oby wszystko poszło z górki!
Hmm, trudno mi powiedzieć, czy rzeczywiście jesteśmy jakoś wyjątkowo silni - bardziej niż inni. Nie bardzo wiem, jak inaczej można się w takiej sytuacji zachować.
UsuńA prawdę mówiąc chwilami mam wrażenie, że sił już w ogóle nie mam.
Oczywiście wykorzystujemy to - tylko, że teraz mieliśmy/mamy na głowie przeprowadzkę, więc nawet nie bardzo jest czas na szukanie - inna sprawa, że tych ofert wcale nie ma dużo.
Dziękujemy
Przykro mi że tak wyszło z tym mieszkaniem ale ważne że macie już nowe i macie gdzie mieszkać. Franek musi teraz dbac o siebie, a jak lekarz mówi że to poważna sprawa to niestety ale zdrowie jest ważniejsze. Kochana trzymaj się dzielnie
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPrzecież to Twój blog, Twoje pisanie, Twoje radości, smutki, przemyślenia... Twoje decyzje ile z tego nam tu przekażesz. Ile i kiedy. Dla mnie zawsze byłaś autentyczna, tu, gdzie tak łatwo kreować siebie i swoją rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńNo to przeprowadzka na pewno wypadnie sprawnie i, pewnie na wesoło, mimo wszystko. Bo fajną tworzycie rodzinę, zgraną, lubiącą się, więc na pewno smutki na jakiś czas pójdą precz! :)
Franek niech szybko wraca do w pełni sił i zdrowia.
Z czasem się wszystko poukłada, i oby ten czas w zawieszeniu skrócił się do minimum.
Bo przecież wszystko mija!
Oczywiście masz rację, ale sama niedobrze się czuję, gdy piszę notki w takim nastroju - choć z drugiej strony czuję potrzebę, żeby coś napisać. Stąd moje rozdarcie,
UsuńRzeczywiście poszło nawet sprawnie. Weekend był nawet całkiem przyjemny.
Niby mija, ale ostatnio po prostu wszystko się ciągnie...
Oczywiście zapominałam napisać, że życzę wszystkiego co najlepsze, i rozwiązania wszystkich problemów z okazji Waszych świąt!!!!Ściskam.
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńKurczę, przykro mi :( Mam nadzieje ze z tymi plecami nie bedzie nic poważnego :( aha, najlepsze życzenia!
OdpowiedzUsuńPoważnego może nie, ale na pewno utrudniającego życie. Zwłaszcza w pracy.
UsuńDziękujemy!
Szkoda, że nie było nastroju do świętowania, ale co zrobić... Naprawdę przykre, że musicie się zmagać teraz z tyloma problemami, stresem i niepewnością, co dalej, musi się wam niebawem wszystko poukładać.
OdpowiedzUsuńA z pisaniem - Twoja decyzja, każdy zrozumie, że nie tryskasz radością albo zdecydujesz na chwilę ucichnąć. Przyjdą lepsze chwile, to i tutaj zrobi się znowu kolorowo.
No nie było.. Ale nawet jakoś nie rozpaczaliśmy szczególnie z tego powodu.
UsuńPrzyznam, że mam mocno dość już tych zmagań, a w to że się poukłada, coraz trudniej mi uwierzyć.
Cieszę się w takim razie, że rozumiecie, chociaż przyznaję, że ja sama nie czuję się dobrze, gdy moje wpisy mają taką formę.
Witaj
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam z serca już tylko dobrych dni i dużo zdrówka.
Jesteście razem, miłość pokona wszystkie "przeszkody".
Buziaczki i pozdrowienia gorące przesyłam :)
Serdeczności z okazji Waszych Świąt :)
Witaj Morgano, dziękujemy bardzo!
UsuńMargolko, przecież nie będziesz udawać, że jest miodzik, jeśli wcale tak nie jest... My to rozumiemy i brak chęci do pisania w chwili, gdy się ma poważne zmartwienia jest jak najbardziej zrozumiały... Ja to doskonale rozumiem, choć moje przyczyny były zupełnie inne...
OdpowiedzUsuńWiem, że to co napiszę niewiele da... ale bardzo mi przykro, że macie tak pod górkę i jeszcze te problemy zdrowotne Franka :(
No wlaśnie takie udawanie w ogóle nie wchodzi w grę. Stąd trochę mój dylemat, bo nie mogę udawać, że jest w porządku i pisać sobie luźno o jakichś drobiazgach, a z drugiej strony nie lubię tego smutku, zrezygnowania - nie lubię tego tu pokazywać. A potrzeba pisania się pojawia. I dlatego czuję się rozdarta.
UsuńDziękuję, to miłe.
Głowa do góry i będzie dobrze! Pozdrawiam serdecznie Mariusz
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńoj, żeby to było takie proste :)
Pozdrawiam również.
Mogę tylko napisać, że rozumiem Cię świetnie. Całe rozgoryczenie, zniechęcenie. Ściskam najmocniej i życzę Frankowi powrotu do zdrowia, bo to, mimo wszystkiego, najważniejsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję - w imieniu swoim i Franka
UsuńPo moich problemach widzę, że ten miesiąc to naprawdę piździernik, a rok naprawdę trzynasty. Miejmy nadzieję, że wkrótce się wszystko unormuje.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
Roku mam już powyżej uszu, ale z drugiej strony trudno mi wierzyć, że kolejny będzie lepszy.
UsuńDzięki
Trudne to wszystko...
OdpowiedzUsuń3 majcie się !
Bardzo.
UsuńMałgoś, rób jak czujesz. My tu będziemy czekać.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuńżycie niestety nie inspiruje do tylko optymistycznych notek, te mniej kolorowe to tez niestety nasza codzienność...
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Niestety.
UsuńSpóźnione, ale szczere, wszystkiego dobrego dla Was, niech to szczęście przypomni sobie kogo zgubiło i wynagrodzi wszelkie straty;*
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo Flo! :* Oj, bardzo bym chciała, żeby sobie przypomniało.
Usuń