*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 11 października 2013

Dzisiaj rano do mieszkania weszli nam komornicy. Właścicielka mieszkania twierdzi, że nic o tym nie wiedziała, bo siostra jej nic nie powiedziała. Mamy od dziś dwa tygodnie, żeby się wynieść.
Jeszcze jakieś powody do radości???

110 komentarzy:

  1. O ja pierniczę, gorąco mi się zrobiło jak to przeczytałam...
    Pisząc poprzedni kometarz miałam na myśli czas oczekiwania na rozwój wydarzeń, a nie konkretne sytuacje. A teraz to już się dzieje i trzeba działać. Nie dajcie się złamać, razem przez to przejdziecie, a za rok będziesz z dumą wspominała jak świetnie sobie poradziliście w tej koszmarnej sytuacji. Nie może być inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się dzieje cały czas - od kilku miesięcy. Nie należę do osób, które lubią biadolić i chociaż bywa, że martwię się na zapas, to nie zamartwiam się czymś, co jest mało prawdopodobne, dlatego tutaj piszę tylko o sytuacjach rzeczywistych i konkretnych.

      Usuń
  2. O jacie... trzmajcie sie bedzie dobrze... nie dajcie sie...to nie jest niczego warte. Wierze ze wszystko sie ulozy mocnotrzymamkciuki

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, tego już za wiele... Znowu zmiana :/ razem dacie radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim - znowu zła wiadomość i przyznam, że to już nas całkiem wykańcza.

      Usuń
  4. w sumie nie wiem co napisać ...

    OdpowiedzUsuń
  5. trudno cokolwiek napisać
    nie dajcie się !

    OdpowiedzUsuń
  6. To wygląda jak jakiś kiepski żart...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabrzmi być może jak kiepski żart, ale ja to myślę teraz, że po prostu Ktoś chce Wam coś powiedzieć, przed czymś większym uchronić... Pytanie czemu w taki mało delikatny sposób???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też pomyślałam, że to może jakieś znaki....

      Usuń
    2. Tylko co?
      A teraz jeśli to jakieś znaki, to w takim razie, co miało oznaczać przenoszenie mnie z Poznania do Warszawy kilka miesięcy temu? Przecież to nie do końca była nasza dobrowolna decyzja.

      Usuń
  8. Osz.. wierzyć się nie chce, wszystko na raz:/ Trzymajcie się! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Echhh..masakra..nawet nie wiesz jak Cię rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. :( Bardzo mi przykro, że ciągle macie pod górkę :( Przesyłam ciepłe myśli :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie dobrze, kwestia nastawienia i pozytywnego myślenia!
    I mówię to ja, bezrobotna absolwentka studiów wyższych, mieszkająca nie-na-swoim, w regionie Polski o najwyższym wskaźniku bezrobocia, dorabiająca od kilku tygodni gdzie popadnie, odkładająca na gorsze czasy z marnych zarobków -ile się da.

    Cieszę się życiem i doceniam to co mam. Od kiedy dwa razy dziennie pomagam kobiecie na wózku w dojeździe do pracy, zrozumiałam czym są prawdziwe problemy i zmartwienia, kiedy każdy przeżyty rok to cud, kiedy musisz prosić kogoś obcego żeby pomógł Ci się wykąpać, zrobić zakupy, pójść do fryzjera, dojść do pracy.

    Wiem, że jak się wszystko wali na głowę, to swoje trzeba się posmucić i żadne gadanie obcych osób nie pomoże, ale wiedz, że Wasze zmartwienia są do przejścia. A kiedy miną i trochę czasu upłynie, będziecie mogli z uśmiechem spojrzeć wstecz i cieszyć się, że daliście radę i już po wszystkim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      Nie wiem, czy zaglądasz tu częściej, czy po prostu wpadłaś i możesz mnie po prostu nie znać:) Nie należę do osób, które lubią biadolić i które wszędzie widzą tylko czarny scenariusz. Wręcz przeciwnie, doskonale wiem, jaką siłę ma pozytywne myślenie i w zasadzie w wielu sytuacjach właśnie tym się kieruję. Ale w momencie, kiedy od kilku miesięcy ciągle coś się wali, to naprawdę nie jest łatwo dalej wierzyć w to, że będzie dobrze.
      Uważam, ze nie można nigdy porównywać problemów jednej osoby, do problemów innej. To się po prostu nie sprawdza. Nikomu nie mozna powiedzieć, że jego problemy są niewielkie w obliczu cudzych, bo coś, co dla jednych jest błahostką, dla innych może być końcem świata - nigdy nie znamy całości sytuacji. Poza tym, to niczego tak naprawdę nie wnosi, nie jest pocieszeniem, że inni mają gorzej.
      Nie twierdzę, że nasze problemy nie są do przejścia. Ale jak wierzyć w pomyślną przyszłość, skoro wszystko, co dawało nam nadzieję się rozpada.
      Dziękuję za komentarz! Miło mi.

      Usuń
    2. margolka jesteś bardzo mądrą kobietą

      Usuń
    3. Miło mi, choć nie wiem, czym sobie zasłużyłam na taką opinię ;)

      Usuń
  12. Kurde, coś ostatnio Wam szczęście nie dopisuje. Ale po burzy zawsze wychodzi słońce :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz co, brak mi słów! Chyba właścicielka została by przeze mnie spoliczkowana za takie oszustwo! Jak ona spokojnie mogła spać? Niektórzy ludzie są nienormalni. Przykro mi i bardzo Wam współczuję. Trzymam jednak kciuki, żebyście znaleźli coś LEPSZEGO, a tamta właścicielka niech lepiej dogaduje się z siostrą, a teraz niech sama użera się z tymi komornikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam do niej pretensji, ona też ma swoje problemy. Chodzi mi tylko o to, że odbyło się to wszystko w ten sposób - bez uprzedzenia i w dodatku w momencie, kiedy i inne rzeczy nam się walą na głowę.

      Usuń
  14. trzymam kciuki za znalezienie szybko nowego lokum. Masakra co się dzieje z tymi ludźmi..myślała, że nie wyjdzie to na jaw czy jak ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale w sumie nie sądzę, żeby kierowała nią zła wola.

      Usuń
  15. No są ludzie i parapety, ale nocnikiem to już się trzeba urodzić... Na pewno dostawali pisma, że grozi im komornik, to nie wiem czemu głupa struga...
    Nie ma co teraz się załamywać, tylko z biegu szukać mieszkania, bo 2 tygodnie to bardzo mało czasu na przeprowadzkę. Oby się udało, chociaż jakieś "przejściowe" mieszkanie - szanse są większe, bo wiele osób nastawia się jeszcze na studentów to i mieszkań na rynku do wynajmu jest więcej... Trzymam kciuki, nie dajcie się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jaka jest jej sytuacja, nie wiem, jakie ma relacje z siostrą. Nie mam do niej pretensji.
      Samo znalezienie mieszkania, akurat nie wydaje się wielkim problemem- już w piątek, godzinę po otrzymaniu informacji umówiliśmy się na oglądanie czterech. Tylko to kwestia warunków.
      Nam chodzi o to, że wszystko wali się naraz i choć ciągle wyczekujemy jakiejś dobrej wiadomości, to dostajemy tylko kopa. Trudno się nie załamywać.

      Usuń
    2. Tak, wiem jak to jest. Chociaż podobno nie może być wiecznie pod górkę. Więc być może to co się dzieje, przez co musicie przejść, otworzy Wam jakąś furtkę.

      Usuń
  16. bez komentarza....
    co za nie odpowiedzialni ludzie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ludzie z każdym dniem jest stają się coraz gorsi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyżej - ludzi właściwie szczególnie za to nie winię.

      Usuń
  18. Matko, co a bezmózgi. Współczuje...

    OdpowiedzUsuń
  19. W pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć.

    Jednak pamiętaj że nic nie dzieje się bez przyczyny :** Trzymajcie się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku miesięcy usiłuję ten sens zobaczyć, a gdy wydawało mi się, że jest, to wszystko się posypało.

      Usuń
  20. Margolko, nawet nie wiem co powiedzieć... Za dużo złych wiadomości na Was spada ostatnio. Mam nadzieję, że wkrótce los się do Was uśmiechnie i będzie już tylko lepiej :* Trzymajcie się. Ważne, że możecie na siebie liczyć. We dwoje zawsze jest łatwiej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, na pewno jest łatwiej i to nie tylko chodzi o kwestie wsparcia, ale nie wyobrażam sobie organizowania przeprowadzki w momencie, gdybym była tu zupełnie sama.
      Ja wręcz nie mogę uwierzyć w to, że ciągle tylko złe wiadomości nam się dostają. Nie moge tego pojąć. Wydawałoby się, że skoro mamy pozytywne nastawienie i oswoiliśmy sie, wręcz polubiliśmy nową sytuację, choć wcale nie była nam na rękę, to podejście nam pomoże. Ale ono nic nie da, skoro ciągle dostajemy kolejnego kopa.

      Usuń
  21. o żesz ty...
    może ta sytuacja okaże się nieporozumieniem? co nie zmienia faktu, że już dłużej bym w takim mieszkaniu nie została.

    do nas komornicy pokali dwa razy i raz kurator. do poprzednich właścicieli. na szczęście wszystkie te sytuacje zakończy się tylko wpisaniem do akt informacji, że tamci państwo już tu nie mieszkają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest nieporozumienie.
      Zresztą wcześniej wiedzieliśmy, że prawdopodobnie będziemy się wyprowadzać, ale otrzymaliśmy inną informację, mieliśmy być dużo wcześniej uprzedzeni i nie miało się to odbywać w taki sposób.

      Usuń
  22. Ja pierdziele. ..Brak mi słów:/

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj... Nic nie dzieje się bez powodu, więc wierzę w to, że uda Wam się znaleźć coś lepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  24. o matko, czy to jakiś limit pechowy wiadomości wam się dostał ?

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakkolwiek by się miało skończyć z tym komornikiem, właścicielka powinna już do końca życia mieć problemy ze znalezieniem lokatorów (nawet gdyby chodziło o jakieś nieporozumienie typu niedopłata bądź przejściowe problemy finansowe, o których musiała wiedzieć). A Wy przynajmniej nie będziecie już mieszkać u kogoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest nieporozumienie.
      Ale ja nie mam do tej kobiety pretensji, nie pałam też chęcią zemsty. Ona w sumie też ma nieciekawą sytuację. Chodzi mi po prostu o to, że wszsytko dzieje sie na raz, że ciągle jak się ma coś spieprzyc, to się pieprzy. Ile można?

      Usuń
  26. o kurdę... No to ładnie...Mam nadzieje że dobrze się to skończy...zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj
    Bardzo mi przykro.
    Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Niestety wiem co czujesz, bo kiedyś też byłam w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że szybko uda się Wam znaleźć coś nowego i że traficie na kogoś uczciwego:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo mieszkanie nie jest aż takim problemem. Gorzej, że ciągle nie wiemy co dalej.

      Usuń
  29. O Bożesz ;o masakra aż normalnie jak to przeczytałam to serce mi jakoś tak zabiło szybciej .... Ale ludzie są nieprzewidywalni tak samo jak i życie. Ale dacie rade, trzymam kciuki, jesteście we dwoje, coś wymyślicie, na pewno będzie dobrze, ja w to wierze, po każdej burzy wychodzi słońce... A co nie zabie to wzmocni i niebawem to wszystko będzie już tylko wspomnieniem , całuje i ściskam. ! Trzymajcie się !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko kiedy nadejdzie to "niebawem"? :( Czekamy na to już od kilku miesięcy.

      Usuń
  30. Pocieszę Cię tak, że nic się nie dzieje bez przyczyny a każdy koniec to nowy początek. Rynek jest teraz przesiąknięty ofertami - dużo łatwiej coś kupić niż sprzedać i wynająć od kogoś niż komuś-więc na pewno szybko coś znajdziecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o sam fakt, że musimy znaleźć coś nowego, tylko o to, że ciągle mamy pod górkę, nawet, gdy wydaje się, że teraz już musi być lepiej.

      Usuń
  31. O matko, rzeczywiście spore nagromadzenie "atrakcji". Wiem, że trudno Ci w to teraz uwierzyć, ale wiele razy zdarzyło mi się, że najgorsze z pozory wydarzenia życiowe, zamieniały się potem w najlepsze. Trzymam kciuki, żeby u Ciebie też tak było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że często tak bywa, bo i mnie się tak często zdarzało. Ale to co się dzieje teraz, przekracza wszelkie pojęcie.

      Usuń
  32. Nie ma tego złego. To się zawsze sprawdza, więc głowa do góry, znajdziecie nowe lokum, Franek pracę, u Ciebie będzie ok i wszystko się poukłada, jestem pewna. Ja też nie lubię takich zmian, ale one w dalszej perspektywie okazują się dobre i potrzebne. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wiesz, ja od kilku miesięcy próbuję sobie to wmówić i próbuję w to uwierzyć. Na początku też mi się tak wydawało, ale teraz już nie jestem pewna niczego.
      Dzięki.

      Usuń
    2. Czasem to po prostu dłużej trwa, złe rzeczy lubią się przydarzać stadem i zwykle nie kończą się prędko. Ale się kończą. Musicie w to wierzyć, no i działać!

      Usuń
    3. Staram się, ale naprawdę jest coraz trudniej :(

      Usuń
  33. trzymam kciuki zeby bylo jzu tylko dobrze

    OdpowiedzUsuń
  34. Brak mi słów po prostu. Nie wiem co napisać. Trzymajcie się!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. O cholera. Czytam o mieszkaniu i o pracy Franka. I nie wiem, co powiedzieć, choć z obiecankami - cacankami sama jestem za pan brat. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że to wcale nie wyglądało na obiecanki-cacanki.

      Usuń
  36. Hm, nie jestem zwolenniczką węszenia spisków dziejów, czy różnych zabobonów, ale może to wszystko dzieje się po to, by pokazać, że życie w Podwarszawiu nie jest dla Was?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ido, proszę, nie bierz tego do siebie, ale nie chcę udawać, że coś takiego mnie nie rusza i napiszę wprost, że bardzo nie lubię tego typu sugestii. Łatwo się pisze takie rzeczy, gdy kogoś problem bezpośrednio nie dotyczy. Skoro to wszystko ma nam pokazać, że życie tu nie jest dla nas, to co miał pokazać parę miesięcy temu fakt, że moje miejsce pracy zostało przeniesione do Warszawy? Wszystko można rozpatrywać w takich kategoriach.
      Co mielibyśmy teraz zrobić? Wrócić do Poznania, gdzie oboje bylibyśmy bez pracy, bez perspektyw i gdzie mieszkalibyśmy z teściami na 30 m kwadratowych?
      Nie przyjechaliśmy tutaj, bo taki mieliśmy kaprys.

      Usuń
  37. Aż trudno w to uwierzyć... Rzeczywiście coś Was się uczepiło i puścić nie chce. Mój ostatni rok też taki był, ale teraz powoli zaczynam wychodzić na prostą, więc wierzę, że i u Was prędzej czy później tak będzie. I wiem, że chcielibyście, żeby to było prędzej niż później, ale życie bywa przewrotne i nigdy nie wiadomo co ma w zanadrzu... Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też trudno w to uwierzyć. Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje z naszym życiem - przewróciliśmy wszystko do góry nogami (nie dobrowolnie, ale zmuszeni przez sytuację), mimo to uwierzyliśmy, że będzie dobrze, myśleliśmy pozytywnie, mieliśmy wiarę i nadzieję na przyszłość. Ale teraz, kiedy jedno po drugim nam się sypie, naprawdę brakuje nam sił.
      Dziękuję.

      Usuń
  38. Może to nie to samo, ale ja tez kiedyś miałam tak, ze wszystko było źle. Jednak to chodziło o mój rodzinny dom. Zero spokoju.

    Po prostu trzymajcie się! Musi być dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  39. sytuacja jak z jakiegoś z filmu... ale nieprzyjemne sytuacje nie mogą trwać przecież wiecznie...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydawało, ale teraz juz sama nie wiem.

      Usuń
  40. D: To przerażające. Trzymam kciuki i wiedz, że masz moje duchowe wsparcie, bo innego nie mogę ci dać :(

    OdpowiedzUsuń
  41. Ostatnie zdanie mojego nowego wpisu: "Chociaż czasem mi się wydaje, że nie tak to powinno wyglądać". Nie tak... Nie wiem, czy czytałaś... i może mój komentarz pod tamtym wpisem Cię trochę wzburzy (z uwagi na - w pewnym sensie - porównywanie problemów jednych z problemami drugich), ale ogólnie być może odnajdziesz tam cząstkę siebie w tych zmaganiach z ostatnich miesięcy, które skumulowały się w ostatnim czasie.
    Trzymaj się Margolko. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam. Nawet jeszcze zanim przeczytałam ten komentarz. Ale nie byłam skłonna do wzburzenia, bo przyznam, że stres i zmartwienie przytępiły inne emoce we mnie.

      Usuń
  42. Aż ręce opadają, kurcze przykro mi. Trzymajcie się, macie siebie...

    OdpowiedzUsuń
  43. Trzymajcie się, a ja będę za Was trzymać kciuki!

    A nie myślicie o powrocie do Poznania? Rozważaliście taką opcję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      Nie teraz. To byłoby bez sensu. Przecież właśnie ze względu na moją pracę zdecydowaliśmy się tu przyjechać, więc głupota byłoby ja teraz samemu rzucać.

      Usuń
  44. Że też u was nagle tyle przeciwności, jedna po drugiej :/
    Można się załamać, ale trzymajcie się i niech wam jeszcze tych sił wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  45. Mogę tylko napisać, że "jutro będzie lepszy dzień". Dopóki macie Siebie i macie zdrowie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie tak myślę i okazuje się, że codziennie się mylę

      Usuń