Czy jestem patriotką? Tego właściwie nie wiem. Bo to chyba zależy od tego, po jaką definicję tego słowa sięgniemy. Nie jestem pewna, czy byłabym gotowa ponosić ofiarę za Ojczyznę ani czy umiałabym przedkładać jej dobro ponad dobro swoje i swoich bliskich. W zasadzie na ten moment wydaje mi się, że nie. Na szczęście nie muszę tego udowadniać.
Pod tym względem jestem trochę tchórzem i egoistką, bo wydaje mi się, że zawsze bardziej będzie mi zależało na dobru moim i mojej rodziny niż dobru ogółu - choćby miało to dotyczyć mojego kraju. Ale piszę to z perspektywy wolnej osoby żyjącej w niepodległej Polsce, kraju suwerennym i niezależnym. Nie znam odczuć osoby mieszkającej w kraju pod okupacją i... nie chcę poznać! Bardzo się cieszę, że mamy wolny kraj, że nie musimy walczyć o niego, ani do prawa do polskiego języka i polskiej kultury.
Gdyby rozszerzyć nieco definicję patriotyzmu lub dostosować ją do obecnych realiów, myślę, że pod wieloma względami faktycznie jestem patriotką. Być może nie jestem aktywistką, nie działam w żadnej organizacji czy to politycznej, czy społecznej, nie czuję potrzeby tak zwanego "zbawiania świata", czy w tym wypadku - kraju. Po prostu skupiam się na innych rzeczach w życiu. Ale interesuje mnie los mojego kraju. Jestem na bieżąco jeśli chodzi o wydarzenia polityczne i społeczne, mimo, że się nimi nie emocjonuję. Mam własne zdanie na wiele kwestii, które są obecnie poruszane na przykład w mediach, ale rzadko się na ten temat wypowiadam i nikogo nie usiłuję do swoich racji przekonywać. Absolutnie nie uważam, że wszystko jest idealnie w naszym kraju, ale nie należę do osób, które narzekają na wszystko jak leci i nikt ode mnie nie usłyszy, że Polska to "chory kraj".
Dla mnie chory nie jest - a przynajmniej nie bardziej niż wiele innych. Owszem, mamy tu wiele absurdów, wiele złych rozwiązań, przykro czasami człowiekowi na tę niemoc i bezradność, kiedy widzi, że nic nie może zrobić, po przepisy, bo głupie prawo, bo biurokracja, bo.. nie wiadomo właściwie co. Ale mimo to naprawdę rzadko narzekam, bo w zasadzie jakie mam do tego prawo? Nic mądrejszego nie wymyślę, nie mam pomysłu na inne rozwiązanie. A jeśli czasami mam, to jestem świadoma tego, że zapewne tylko mi się wydaje, że to takie proste i na pewno nie podjęłabym się próby jego realizacji, bo za słabo się znam na wielu rzeczach.
Ja po prostu lubię Polskę ze wszystkimi jej wadami. Uważam, że jestem Polką pełną gębą. Znam kilka języków, w tym dwa na wysokim poziomie, ale najważniejszy jest dla mnie ten mój język ojczysty. Dbam o niego i denerwuję się, gdy jest kaleczony. Lubię polską kulturę. Lubię nawet w dużej mierze polską mentalność! Oczywiście nie wszystko w niej lubię, ale nie generalizuję i wcale nie uważam, że wszyscy Polacy to marudy i kombinatorzy (takich nie znoszę) i za kieliszek wódki daliby się pokroić. Pewnie, że są tacy w naszym kraju. Podobnie jak chamy i prostaki :) Ale na moje szczęście większość osób, z którymi obcuję to zwyczajni, kulturalni, sympatyczni ludzie. I powiem Wam, że o wiele bardziej cenię sobie polską szczerość i powściągliwość niż zagraniczny sztuczny optymizm i fałszywą otwartość. Gdy mieszkałam w Hiszpanii irytowało mnie bardzo, że każda nowo poznana osoba rzucała mi się na szyję i traktowała jak przyjaciela na całe życie - niby to miłe, ale jednocześnie bardzo powierzchowne i sztuczne. W takich momentach człowiek gubi się i nie wie, na kogo tak naprawdę może liczyć. Polacy są trochę inni i mnie to zdecydowanie bardziej odpowiada.
Nie chciałabym wyjeżdżać. Tęskniłabym za Polską, za jej kulturą i jedzeniem. Na pewno nie dla mnie życie za granicą. Nie uważam wcale, że mamy tu kraj mlekiem i miodem płynący - oj daleko mu do tego. Ale ja po prostu akceptuję swoją Ojczyznę taką, jaka jest i szanuję ją właśnie za to. W takim sensie na pewno jestem patriotką. Zawsze otwarcie o tym mówię - chociaż nigdy nie próbuję na siłę przekonać kogoś, kto uważa inaczej, że się myli. Jest mi trochę przykro, gdy słyszę, jak niektórzy narzekają, ale zakładam, że mają ku temu powody. Chociaż przyznam, że czasami, gdy widzę, że niemal nienawidzą Polski, to dziwię się, co tu jeszcze robią - w czasach, gdy granice są otwarte. Uważam, że każdy ma prawo wyjechać i powinien to zrobić, jeśli jest mu tutaj tak bardzo źle. Wydaje mi się, że każdy kraj ma jakieś słabe strony - niektórym jest je łatwiej zaakceptować, innym trudniej. Polska na pewno tych słabości ma wiele, ale ja akurat potrafię je zaakceptować, chociaż oczywiście nie oznacza to, że przyjmuję wszystko bezwarunkowo, wszystkiem przyklaskuję albo jest mi wszystko jedno. Po prostu dokonałam świadomego wyboru - mieszkam tu, bo chcę, bo jestem Polką, czuję się Polką i czuję przynależność do tego kraju.
O tym wszystkim myślałam wczoraj, gdy przepełniona pozytywnymi uczuciami oglądałam relację z uroczystości odbywających się z okazji kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Z dumą patrzyłam na nasze mundury, na nasze biało czerwone flagi, napawałam się uroczystą atmosferą i cieszyłam się z tego, że mamy to wszystko łącznie z wolnością wypowiedzi, prawem do świętowania tego dnia, że mamy swoje tradycje i swój protokół dyplomatyczny.
I tylko wieczorem było mi naprawdę wstyd... Szkoda :( Ale jak widać, gdy kocha się swój kraj, trzeba się czasami i wstydu najeść...
Zdania mimo to nie zmienię - bo kto ja jestem? Polak mały rzecz jasna... Jak dotąd niezmiennie, nawet gdy bywałam na obczyźnie.
Kazdy kraj ma swoje wady zalety;) Ja tam kocham Polske jako kraj w ktorym sie urodzilam chociaz przyznam ze wczesniej nie irytowala mnie tak bardzo jak teraz. Moze dlatego ze mam porownanie i widze ze da sie inaczej.
OdpowiedzUsuńTy wiesz o tym najlepiej ;) A ja się z Tobą zgadzam.
UsuńNatomiast mnie chyba Polska nie irytuje teraz bardziej niż wcześniej - raczej wszystko zależy od sytuacji. I nawet porównanie sprawiło, że polubiłam ją jeszcze bardziej i poczułam, że tu jest moje miejsce :)
Ja jestem w stanie zaakceptować wiele w naszym kraju, ale nie złodziejstwa tych w stolicy, po prostu. A Polska podoba mi się głównie za to jaka jest piękna i ile oferuje walorów. Ale podobnie jak Ty, chyba zawsze będę miała na sercu dobro swoje i bliskich. Raczej nie potrafiłabym jak moja kuzynka powiedzieć, że "jestem patriotka i będę zawsze mieszkać w Polsce". Ale ona jest taka aktywistka, pis, marsze itp. Ja mam jednak inne podejście, jak masa ludzi ;)
OdpowiedzUsuńCo masz na myśli w pierwszym zdaniu, bo nie jestem pewna, czy rozumiem?
UsuńTo prawda, rzeczywiście o tym nie wspomniałam, ale ja też uważam, że Polska jest piękna i ma wiele do zaoferowania.
No właśnie, ja nie wiem, czy byłabym w stanie faktycznie walczyć za ojczyznę, gdybym miała bez tego święty spokój. Bo nie mam na myśli nawet czasów wojennych, ale takie okresy jak np. komunizm - dla niektórych czas fatalny, dla innych po prostu zwyczajny - i ci drudzy często oskarżani są o bierność itd. A ja być może też bym właśnie się do takich osób zaliczała, bo nie należę do osób, które się w takie rzeczy włączają.
Ja również nie jestem aktywistką i daleko mi do tego, co robi Twoja kuzynka, ale takie słowa chyba z czystym sumieniem mogę wypowiedzieć. Po prostu mieszkanie za granicą to nie dla mnie, ale możliwe, że kieruję się czymś innym niż Twoja kuzynka.
Mam na myśli to, że ci w sejmie i senacie podnoszą nam podatki, a sami mają kasy jak lodu, premie, odprawy, diety, czy pociągi za darmo.
UsuńJa też bym pewnie po prostu starała się w takim okresie żyć i przeżyć, bo łatwo nie było. Jednak nie czuje w sobie potrzeby udzielania się w ten sposób. To nie leży w mojej naturze.
Na pewno czymś innym, ona żyje polityka i krajem, jak cała część tamtej rodziny. A ja znowu czuje, że wyjadę i tego chce.
A, rozumiem. No tak, tu się z Tobą zgadzam, ja też nie rozumiem tego, że biorą aż tyle kasy i mają tyle przywilejów. Ale obawiam się, ze tak akurat jest wszędzie :(
UsuńNo właśnie - ja tak samo. U mnie w rodzinie nikt się nigdy raczej w politykę nie mieszał, więc oni nie wspominają tego, co było 30 lat temu jako coś bardzo złego - ot, żyli, jak mogli po prostu, ale nie był to dla nich czas ucisku.
Jeśli tak czujesz, to dobrze, ze masz takie mozliwości Ja nie czułam takiej potrzeby, ale jestem w stanie zrozumieć innych -chociaż przyznam, ze bardziej przemawia do mnie argument, że ktoś chce jechać, bo chce zdobywać nowe doświadczenia lub dostał prace, niż dlatego, ze po prostu ucieka.
Tak, na pewno w każdym państwie tak jest, ale patrząc na zarobki i ceny u nas, a na zachodzie, to sama wiesz.
UsuńTo nie byłaby ucieczka, bo nie mam przed czym :) raczej próba własnych sił i możliwości. Ale pewnie tak czy inaczej najpierw będę próbować u nas :)
Niby tak, ale przypuszczam, że na zachodzie to i oni więcej biorą, więc proporcja jest taka sama :)
UsuńDlatego wlaśnie napisałam, że taką motywację rozumiem. Generalnie nie mam nic przeciwko emigracji, po prostu nie jest dla mnie :)
Kiedy czasem patrzy się na to wszystko to ma się dość... PS sprawdź pocztę
OdpowiedzUsuńMożliwe. Ja jednak nie mam takich odczuć i naprawdę lubię Polskę mimo jej wad.
UsuńSprawdziłam, dziękuję! Jutro jescze odpowiem.
Podpisuję się pod tym postem. Bardzo podobnie to odbieram i odczuwam. Polska to nie eldorado, ale jestem daleka od narzekania, co niestety dzisiaj czyni moim zdaniem zbyt wiele osób i czasem mam wrażenie, że z marudzenia robi się sport - kto więcej. Oczywiście, każdy ma swoje powody i pewnie niełatwo jest żyć bez pracy czy chorować i czekać w kolejkach... Ale ja zawsze (i od zawsze) mam w sobie coś takiego, że potrafię docenić to co mam. Tak samo jest z kwestią o której piszesz - dostrzegam wiele pozytywów, bo przecież wiele innych krajów (w tym zachodnich) ma większe problemy wewnętrzne niż my. I choć rozważaliśmy z M. mieszanie za granicą (i w sumie nadal rozważamy) to gdybyśmy to zrobili, to nie ze względów takich, że jest nam tu źle, czy że chcemy stąd uciekać.
OdpowiedzUsuńJa też mam wrażenie, że niektórzy narzekają dla samego narzekania. Może i mają trochę racji, tylko ja po prostu nie lubię tego rodzaju marudzenia. I tak niczego nie zmienią, a często jest tak, że gdzie indziej wcale nie jest lepiej. Też mnóstwo rzeczy mnie wkurza, ale jakoś potrafię je w miarę możliwości zignorować na tyle, żeby nie psuły mi humoru.
UsuńA jak hymn przed meczem się słyszy, jaka duma człowieka rozpiera! A że język polski, mój kochany język, jest piękny to już nawet nie wspomnę ;))
OdpowiedzUsuńOczywiście :) Jest mnóstwo rzeczy, o ktorych w notce nie napisałam, ale Wasze komentarze ją w jakiś sposób uzupełniają :)
UsuńMogłabym się podpisać pod Twoim postem. Polska nie jest idealnym krajem, ale który nim jest? Mi dobrze się tu żyje i nie wyobrażam sobie wyjechać. Chyba bym się nie przyzwyczaiła..
OdpowiedzUsuńWłaśnie, też jestem pewna, że nawet na zachodzie ludzie narzekają na swój rząd i swój kraj, a przecież wielu w Polsce kraje zachodnie jawią sie jako raj ;) Pewnie niektóre rozwiązania mają dużo lepsze - ale inne gorsze lub takie same :)
UsuńJa też bym miała ogromny problem żeby się przyzwyczaić, dość ciężko mi się mieszkało w obcym kraju przez pół roku, bardzo tęskniłam. Hiszpania jest wspaniała - ale na wakacjach :)
A ja się Polką nijak nie czuję ale być może to wynika ze specyfiki mojej rodziny. Znaczna część mojej rodziny urodziła się w Stanach, kolejna część się tam wychowała, część jest w Niemczech, w Czechach, w Austrii. Jakoś chyba tak genetycznie mam przekazane że czuję się jak u siebie w każdym kraju w którym przebywam. I jestem pewna że za żaden kraj nie oddałabym życia ani nie ryzykowała zdrowia.
OdpowiedzUsuńMiałam pisać osobny komentarz, ale podczepię się pod ten. Chyba własnie dzieci z mieszanych rodzin, lub urodzone w róznych zakątkach świata, kiedy później znów się gdzieś przenoszą nie są moim zdaniem zakorzenione.Brakuje im swojego miesjca na ziemi, niekiedy nie wiedzą gdzie mają być, gdzie osiąść, nie przywiązująwagi do miejsc, czy ludzi.
UsuńByć może. Ja z kolei nie jestem absolutnie w żaden sposób przywiązana do konkretnego miejsca w Polsce - to znaczy oczywiście jest wiele miejsc, które są dla mnie bardzo ważne i do których ciągle wracam, ale nie jest dla mnie problemem to, że domem nazywam przynajmniej trzy miejsca w Polsce. Moja rodzina jest rozproszona po całym kraju i zawsze tak było, więc do dla mnie normalne - pewnie podobnie jest, jeśli ktoś ma rodzinę za granicą.
UsuńTeż mogę się tu podpisać z czystym sumieniem, Margolko. Za nic nie widzę siebie za granicą. Owszem, na kilka dni, ale na stałe? Never!
OdpowiedzUsuńO tak, obce kraje są cudne - ale tylko na wakacjach ;)
UsuńPolacy to taki specyficzny naród, że nawet jakby Polska była krainą mlekiem i miodem płynącą to i tak znaleźliby jakiś powód do narzekań... Większość moich znajomych i rodziny (tej, która nie wyjechała w świat) narzeka na życie tutaj, z reguły jestem jedyną osobą w towarzystwie, która twierdzi, że nie jest tutaj tak źle jak mówią i myślą... Bardzo często napada mnie myśl, że bardzo chętnie wypchnęłabym wszystkich maruderów na zawsze za granicę z zakazem powrotu i odebrała im polskie obywatelstwo skoro tak im ciąży... Niedawno spotkałam moją koleżankę z podstawówki, która 7 lat spędziła w Ameryce, w Nowym Yorku, z jej ust wypływa jeden, wielki pean na cześć idealnej Ameryki, a ja zamiast jej przyklaskiwać i pakować walizki bo "przecież tu wszystko drogie i nie ma perspektyw" jakoś jej jednak wcale nie zazdroszczę pobytu poza krajem i tych wszystkich cudowności za granicą bo podobnie jak Ty nie widzę się jako stała mieszkanka innego kraju a zamiast oślepiających świateł Nowego Yorku czy innego "super" miasta wolę przyciemnione światełko z latarni na krakowskich Plantach i "polskie cuda i radości dnia powszedniego..."
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Masz rację, część Polaków rzeczywiście taka jest - i to takie błędne koło, bo skoro mówi się, że Polacy narzekają, to takie osoby czują się usprawiedliwione.
UsuńNa szczęście w moim otoczeniu nie ma zbyt wielu takich maruderów, ale doskonale rozymiem Twoje odczucia...
Ja też wolę to, co polskie, zdecydowanie. Zagranica owszem, ale na wakacje :)
Ja ponarzekac lubie, ale wiem ze gadaniem nic nie zmienie. Tylko czynem. Chociaz w sumie, nawet proba zmiany czegos, zazwyczaj jest podkopana przez panstwo nic z tego nie wychodzi. Ostatnio rozmieszyl mnie podatek od wzbogacenia. Musimy panstwu zaplacic za to, ze sie wzbogacilismy. Masakra :/
OdpowiedzUsuńJa jednak akceptuję Polskę taką, jaka jest. Pewnie, że niektóre rzeczy mnie wkurzają, ale nie odczuwam takiej frustracji, jak Ty
Usuńa ja nie do końca potrafię wytłumaczyć dlaczego ale patriotką się nie czuję. Razi mnie wiele spraw i rozwiązań które moim zdaniem powinny obowiązkowo zostać natychmiast zmienione, razi mnie, że nasze państwo tak na prawdę w ogóle o nas obywateli nie dba, że nam nie pomaga ale nie będę tego tematu rozgrzebywać. Zdaję sobie sprawę z powiedzenia, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma i, że zamiast doceniać co się ma to chwalimy cudze ale mimo, że inne kraje mają swoje wady i bolączki uważam, że nasz po prostu nas nie wspiera.
OdpowiedzUsuńCzy wyjechałabym stąd ??? myślę, że gdybym miała dar do języków i umiała się porozumieć w jakimkolwiek poza Polskim to bym już była albo w USA albo w Niemczech albo nawet we Włoszech. Ale ponieważ wiem, że nie potrafię się tych języków nauczyć to raczej nie wyjadę bo po to, żeby w moim pojęciu mieć "lepiej" ale nie umieć się dogadać i mieć pracę nie wymagającą znajomości języka raczej nie ma sensu.
I to jest w sumie smutne, że trzyma mnie tak błaha rzecz przed tym żeby stąd nie wyjechać ...
Tak, jak napisałam, wiele rzeczy mnie denerwuje i ręce mi czasami opadają, ale chyba rzeczywiście - różnica polega na tym, że mnie aż tak to nie razi. Po prostu mimo wszystko dobrze się tu czuję i jeśli mi się nie wiedzie, to nie obwiniam za to kraju.
UsuńHmm, no rzeczywiście, trochę szkoda, że to tylko taki powód.
bardziej miałam na mysli nie to czy nam się wiedzie czy nie ale na przykład naszą służbę zdrowia. Znam coraz więcej przypadków ludzi którzy zmarli prawdopodobnie dlatego, że nie doczekali się w porę na badania i zabiegi bo takie były terminy leczenia, że choroba ich normalnie zjadła ... to mnie wkurza bo nasz system nie widzi potrzeby leczyć ludzi tylko normalnie eliminuje słabe jednostki to jest jakiś skandal. Płacimy na kasę chorych a potem i tak nas nie leczą bo nie ma terminów ...
UsuńRozumiem. Ja też nie odnosiłam się tak całkiem bezpośrednio do Twoich slów, a raczej pisałam bardziej ogólnie. Masz rację z tą służbą zdrowia i to jest jedna z tych rzeczy, które mnie denerwują. Ale po prostu nie jest to dla mnie argumentem za tym, zeby wyjechać albo nie lubić tego kraju
UsuńŁadnie to napisałaś i w dużej mierze Twoje pojęcie patriotyzmu pokrywa się z moim. Z patriotyzmem jest jak z miłością. Nie kochasz drugiej osoby za coś, ale pomimo czegoś. Ładnie to zaśpiewał Ciechowski: http://www.youtube.com/watch?v=zb9Obfsfhrw
OdpowiedzUsuńMasz rację, całkowicie zgadzam się z Tobą i tym porównaniem do milości -też o tym myślałam w ten sposób :)
UsuńJa chyba nie jestem wielką patriotką, ale wiem że nie mogłabym żyć w innym kraju i to nie dlatego, że kiepsko u mnie z językami tylko nie wyobrażam sobie siebie żyjącej w innym kraju choć miałam taki okres w życiu, że myslałam sobie "fajnie by było" jednak to nie dla mnie. U nas wiele rzeczy mnie irytuje i nie podoba mi się, ale jestem tu i chyba podziwiam za odwagę tych wyjechanych, ale wiem też że czasem za nich życie podejmuje decyzje i wyjazd to wynik pewnych konsekwencji...
OdpowiedzUsuńJa właśnie sobie też nie wyobrażam - nawet mimo tego - a może właśnie dlatego, że już tego doświadczyłam.
UsuńTeż mi się wiele rzeczy nie podoba, ale mimo wszystko lubię ten nasz kraj :)
Kilka lat temu powiedziałabym zapewne, że owszem, jestem patriotką i byłabym nawet gotowa walczyć za kraj, ale wyrosłam z idealizmu i teraz nie jestem pewna. Co do poświęceń dla ojczyzny trudno powiedzieć, jeśli nie musi się naprawdę decydować, ale obecnie uważam, że np. rodzina jest ważniejsza. A nawet w liceum kiedy zaczynała się dyskusja, czy nie byłoby lepiej dla Śląska, gdyby pozostał niemiecki, nietrudno było przychylić się do opcji, że może i lepiej.
OdpowiedzUsuńAle jestem przywiązana (chociaż myślę, że mogłabym mieszkać za granicą) i jest w Polsce kilka spraw wartych docenienia, na przykład bardzo mi się w naszym kraju podoba różnorodność i że wbrew temu, co może się wydawać, jest tu naprawdę wiele miejsc wartych odwiedzenia.
Na pewno mogę się podpisać pod Twoją opinią o narzekaniu - kiedy ktoś powtarza tylko, jak to tu źle, i że w takim kraju X jest wspaniale, chciałoby się zapytać, na co jeszcze czeka, niech pakuje walizki i jedzie. Oczywiście, w wielu krajach żyje się łatwiej, ale czasami obwinia się Polską (albo rząd) o wszystko, o to, że śnieg pada albo że szef jest nieuczciwy. Od jednego bawarskiego kolegi też się nasłuchałam, jaki to jego kraj jest niedobry, jak ogranicza jego wolność, jakie podatki płaci i tak dalej. Inny znajomy Niemiec powtarzał, że Polacy zawsze narzekają, jacy są biedni, ale tutaj akurat trzeba przyznać, że jego zdecydowanie stać na więcej :)
A ja nie wiem, czy byłam gotowa na taką walkę kiedykolwiek, ale tak, jak napisałam, cieszę się, że nie muszę się o tym przekonywać i obym nigdy nie musiała.
UsuńZdecydowanie w Polsce jest całe mnóstwo rzeczy, które warto doceniać - nie o wszystkim napisałam, bo nawet nie da się wszystkiego wymienić :) Wasze komentarze stanowią uzupełnienie notki.
Masz rację, tez mam wrażenie, że niekórzy o wszystko obwiniają kraj i rząd.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńI ja jestem dumna, że jestem Polką, choć w naszym kraju nie żyje się łatwo.
Tylko jedno mnie zesmuciło, że orzeł na naszym godle, to nie orzeł.
Pozdrawiam mile :)
To prawda, łatwo nie jest :) Ale i tak nie narzekam :)
UsuńRównież uważam siebie za patriotkę i wiem, że aby docenić Polskę trzeba wyjechać i... wtedy to już pozostaje tęsknota...Polacy cóz nie powinni być tacy zawzięci i czas najwyższy aby utopić zazdrość...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Ja rzeczywiście wyjeżdżałam, ale to nie wtedy dopiero doceniłam swój kraj, bo i tak było mi wystarczająco trudno wyjechać. Ale chciałam się sprawdzić - wiedziałam, że to tylko na okreslony czas, więc się zdecydowałam. Jednak ten wyjazd upewnił mnie, że to na pewno tu chcę żyć.
UsuńPozdrawiam również :)