*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 6 lutego 2014

Słomiana wdowa

Od wtorku jestem słomianą wdową. Wysłałam w końcu Franka do Poznania. Mimo tego, że tak jak ostatnio pisałam, pogadaliśmy i zrobiło się lepiej, stwierdziłam, że to dobry pomysł, żeby Franek na chwilę zmienił otoczenie. On się wahał i miał lekkie opory, ale widziałam, że tak naprawdę chodzi tylko o to, że nie chce mnie zostawiać samej, a ochotę, żeby pojechać jednak ma. No więc kupiłam mu w Polskim Busie bilet w obie strony i we wtorek rano pojechał.
Mnie zostało jeszcze 19 dni urlopu z ubiegłego roku, więc  kiedyś muszę to wykorzystać. Postnowiłam więc wziąć wolne w piątek i dla siebie kupiłam bilet na jutro rano, a będziemy wracać razem w niedzielę popołudniu. 
Polski Bus niedawno otworzył bezpośrednią linię Warszawa-Poznań. Dotychczas kursował przez Łódź, co powodowało, że podróż wydłużała się o 1,5 godziny i trochę to było denerwujące, że zjeżdżaliśmy z autostrady i traciliśmy sporo czasu, żeby do tej Łodzi dojechać, a potem, żeby się wszyscy do autobusu zapakowali. Teraz jest lepiej i zdecydowanie bardziej się to nam opłaca niż jazda samochodem, bo jadąc w obie strony za same bramki na autostradzie płacimy 80 zł, a tu za bilety w obie strony dla naszej dwójki zapłaciliśmy 114 zł. A to i tak więcej niż moglibyśmy zapłacić, gdybyśmy się trochę wcześniej zdecydowali. Naprawdę można dostać bilety już za złotówkę :)
Minusem oczywiście jest to, że nie jesteśmy panami sytuacji i musimy się dostosować do godzin odjazdu, ale nie są one najgorsze. No i trzeba na Bielany dojechać, bo stamtąd odjeżdżają te autobusy a to jest niestety dla nas prawie drugi koniec Warszawy. Ale do przeżycia. Mimo wszystko myślę, że warto. Zwłaszcza, że przecież ja naprawdę lubię takie środki transportu :) Gorzej z Frankiem, on bardzo lubi jeździć samochodem, a bycie kierowcą po prostu uwielbia.

Doskonale wiecie, że lubię czasami pobyć sama i takie nasze "rozstania" dobrze mi robią. To pewnie dla niektórych z Was dziwnie zabrzmi, ale ja jestem nawet trochę nieprzyzwyczajona do tego, że Franek praktycznie zawsze jest obok :P - dotychczas bywało, że się mijaliśmy, kiedy on chodził na popołudnie do pracy i wtedy miałam czas, żeby się zająć swoimi sprawami. Potrafiłam więc tę jego zmianową pracę polubić. Teraz oczywiście też mogłabym się tymi swoimi sprawami zajmować nawet gdy Franek jest w domu, ale to jednak co innego :) Bo jak już jesteśmy razem, to wolę, żebyśmy robili coś razem :) I to oczywiście jest bardzo fajne, że ciągle jesteśmy ze sobą i że wszystkie weekendy mamy dla siebie, ale jednak taki już ze mnie typ, że potrafi znaleźć mnóstwo dobrych stron również w tych chwilowych rozstaniach. Podkreślam, że chwilowych, bo na dłuższą metę nie chciałabym, żebyśmy się widywali np. tylko w weekendy. Ale wiele już razy pisałam o tej swojej potrzebie niezależności, przy jednoczesnej potrzebie posiadania kogoś przy swoim boku na stałe :) Wbrew pozorom to się wcale nie musi wykluczać.

To, że Franek pojechał do Poznania beze mnie nie jest dla mnie niczym dziwnym, bo przecież wielokrotnie bywało tak, że gdy on pracował w weekendy, ja jechałam sama do Miasteczka. Ale o dziwo, jest mi trochę dziwnie :P O dziwo przede wszystkim dlatego, że przecież na początku przez kilka miesięcy byłam tu cały czas sama i w ogóle mi to nie przeszkadzało. A teraz jest trochę inaczej. Przypuszczam, że z dwóch powodów - po pierwsze odkąd mieszkamy w nowym mieszkaniu tylko RAZ się zdarzyło, że kiedy przyszłam do domu Franka nie było, bo akurat pojechał na rehabilitację. Jestem więc całkowicie przyzwyczajona do tego, że nigdy nie wracam do pustego domu i w zasadzie nigdy nie jestem sama. Po drugie - mimo wszystko czym innym jest zostawanie samej, bo Franek jest w pracy, a czym innym dlatego, że nie bardzo wie co ze sobą zrobić. Z tyłu głowy cały czas pozostaje myśl, że nie jest tak, jak powinno być, jak byśmy sobie życzyli...
Ale prawdę mówiąc dziwnie było tylko we wtorek, a wczoraj już się jakoś ogarnęłam i zorganizowałam. Wszystko mi już o wiele sprawniej szło i obiad sobie zrobiłam (no właśnie, przecież od trzech miesięcy zawsze przychodzę na gotowe :P) i posprzątałam (ciekawe spostrzeżenie - jak jestem sama to od razu mniej bałaganię, czyżbym podświadomie liczyła na to, że Franek za mnie posprząta? :P <czego notabene wcale nie robi>) i poćwiczyłam. Ale czekam już z niecierpliwością na jutrzejszy poranek, kiedy pojadę do Poznania. Cieszę się oczywiście, ale z drugiej strony wydaje mi się, że to jednak bylo krótkie rozstanie, nie zdąży się Franek za mną stęsknić :P

34 komentarze:

  1. Każdy potrzebuje pobyć trochę sam, ja też lubię, kiedy Moja Połówka wyjezdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie mogłabym się z Tobą zgodzić, ale wiem, że są pary, które nie chcą i nie lubią się rozstawać nawet na chwilę. Ale ja rzeczywiście potrzebuję czasami tej rozłąki i potrafię ją lubić, chociaż akurat w tym wypadku wolałabym, żeby okoliczności były trochę inne.

      Usuń
    2. Nierozstawanie się ani na chwilę jest niezdrowe i w końcu może wyjść bokiem:)

      Usuń
    3. Myślę bardzo podobnie :)

      Usuń
  2. Właśnie we wtorek szukałam połączeń na stronie Polskiego Busa, Katowice-Konin, ale nie znalazłam. W sumie chyba bałabym się ryzykować jazdę taki kawał nieznanym przewoźnikiem, więc cieszę się na ponowne dwa dni w pociągu, a pociągi kocham :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i w kwietniu prawdopodobnie znowu będę aż na 30 minut w Poznaniu :D

      Usuń
    2. Oni jeżdża tylko między kilkoma miastami w Polsce, choć oferta coraz jest coraz większa, bo od stycznia moja siostra może jeździć z Opola do Krakowa za ok 15 zł bez przesiadki i w 4h a nie jak dotychczas za 50 zł 5-6h z przesiadką i jeszcze zazwyczaj z opóźnieniem :)

      Przyznam, że nie miałam w ogóle takich oporów kiedy po raz pierwszy jechałam Polskim Busem. Nawet mi to do głowy nie przyszło. Ale komfort jazdy jest wysoki, bo siedzenia są wygodne (przynajmniej dla mnie), jest WIFi (to było dla mnie istotne, bo akurat musiałam pracować :P)no i przede wszystkim jest szybko, bo jeździ expresówkami i autostradami i nie zatrzymuje się prawie nigdzie. Wadą jest to, że nie ma miejscówek i chociaz dla każdego miejsca wystarczy, to denerwujące jest, że wszyscy się pchają :)
      Ja pociągi też lubię, ale zimą to jest dość ryzykowne rozwiązanie :) Spóźniają się i jest zimno :/
      Ale w moim wypadku glównie chodzi o cenę. Z Warszawy do Poznania za mniej niż 60 zł w jedną stronę pociągiem nie pojadę i to bez miejscówki. A Polski Bus to zazwyczaj 30 w obie :)

      Ciekawe, czy i ja wtedy będę :))

      Usuń
    3. Właśnie się uświadomiłam przeglądając ich rozkład. 15 zł to prawie za darmo :P

      Wiesz, strach przed nieznanym jest zawsze ;) Jakoś mam zawsze podwyższony poziom stresu jadąc gdzieś autem/busem/autobusem. O zimnie w pociągach mogę elaboraty pisać, pewnie przez to, że fundowałam sobie skoki temperatury dziś czuję się nie najlepiej.
      Cena faktycznie atrakcyjna. Ja obliczyłam, że jeśli PKP nie podwyższy cen, to uda mi się w dwie strony objechać za niecałe 70 zł, ale ja mam jeszcze zniżkę studencką :P

      Wszystko możliwe, ja wyruszam w weekend przed Wielkanocą.

      Usuń
    4. Tak, zwłaszcza, że naprawdę jest dużo zalet - choćby zagwarantowane miejsce siedzące :) A jak się kupi bilet z wyprzedzeniem (np 3 tyg) to i za złotówkę jest :)

      Niby Cię rozumiem, ale właśnie w tym wypadku niczego takiego nie odczuwałam.
      W ogóle to wydaje mi się, że jeśli chodzi o podróże to się chyba mocno uodporniłam podczas pobytu w Hiszpanii. Tam jeździłam autobusami z Madrytu do Cordoby, z Cordoby do Ciudad Real zupełnie sama i stresowałam się, ale dojechałam. Dojechałam też z Dublina do Limerick w Irlandii. Więc teraz jak mam przed sobą jakąś skomplikowaną podróż, to sobie zawsze myślę - z jednego końca Hiszpanii na drugi przejechałam, to tu nie dam rady? :PP

      No to kto wie, może sobie pomachamy?? :D

      Usuń
    5. Wooow, bilet za złotówkę mnie powalił :D Ciekawe, czy im się to opłaca.

      No tak :D Wszystko jasne :D Tyle kilometrów, w innym państwie hartuje człowieka. Ja zazwyczaj podróżuję z kimś i to w PL.

      Nigdy nie wiadomo :P W sumie żałuję, że tak krótko będę w Poznaniu. Pospacerowałabym nocą po mieście chętnie.

      Usuń
    6. Myślę, że tak, bo już dość długo to ciągną. Gdyby to był tylko wabik, to pewnie zrezygnowaliby z tego jak już mieliby klientów. Bo to też nie jest tak, że tych biletów za 1 zł jest dużo. Oni działają tak, ze im mniej osób wykupi bilet na dany kurs to bilet jest tańszy, cena rośnie wprostproporcjonalnie do ilości wykupiionych biletów, dlatego opłaca się kupować z wyprzedzeniem :)

      To prawda :) Choć myślę, ze podróżowanie w pojedynkę jednak też. Kiedyś się zdecydowanie bardziej stresowałam, teraz nawet lubię sama jeździć :)

      No szkoda. Gdybyś była dłużej to może by się dało to zorganizować tak, ze przyjechałabym ;)

      Usuń
    7. Rozumiem. Czyli tak czy siak wyjdą na plus pewnie. W sumie, jak teraz patrzyłam, to pociągi mają promocję 15% i 10% jeśli wcześniej kupi się bilet. Niby nic, ale zawsze coś,

      No ja się nie dziwię, można się pogrążyć w swoich myślach, czytać, pracować, jest wieeeele pozytywów podróżowania w pojedynkę.

      Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi dane być dłużej w Poznaniu. Ale w życiu wszystko jest możliwe :)

      Usuń
    8. To prawda - w towarzystwie fajnie, ale w pojedynke również :) A czasami nawet lepiej - zależy od towarzystwa :)
      No w każdym razie gdyby co, to wiesz :)

      Usuń
  3. Fakt, ciut krótkie te rozstanie i szybko spotkacie się ponownie, ale przecież nie o tęsknotę chodziło, a pozytywne fluidy dla Franka i ta zmiana otoczenia ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótkie. No, ale zawsze to coś :P Jak ja jeździłam do Miasteczka, to było jeszcze krócej :)
      No niby nie, ale tęsknota to byłby taki bonusik :)

      Usuń
  4. Nas czeka prawdopodobnie w kwietniu tygodniowe rozstanie:)

    Nareszcie się wyśpię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) To ja akurat lepiej śpię jak Franek jest obok, co nie znaczy, że jak go nie ma, to nie mogę :)

      Usuń
  5. Myślę, że troszeczkę ten Franek już się jednak stęsknił, zważając na to, że też ciągle od jakiegoś czasu jesteście razem , macie siebie obok a tu teraz pojechał sam ;))

    I znów wiem o czym mówisz, też czasami lubie a wręcz powiedziałabym, że potrzebuje takiego popołudnia tylko dla siebie, kiedy np K. idzie na drugą zmiane a ja mam na pierwszą, wtedy się mijamy albo jak ja mam wolne, a on jest w pracy, często K. prosi mnie, żebym się wtedy zamieniła na drugą zmiane, bo jak to mówi "pośpimy sobie, pobędziemy razem do południa a co Ty później sama będziesz robić jak ja jestem w pracy i o 00.30 dopiero bede w domu , zamien sie na drugą przynajmniej czas Ci zleci?"
    Hehehe .... A ja wlasnie potrzebuje tego , zeby pobyc w domu, bo jak jestesmy razem to jakos sie nie umiem zorganizowac ani porobic, nic takiego "pozytecznego" jak np nauczyc sie porzadnie, przygotowac do szkoly czy nawet jakoś gruntowniej posprzątać, wiem, że zrobie to dopiero jak będe sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mu tam jednak dobrze było, bo twierdzi, że się nie stęsknił - co w sumie dziwne, bo zawsze było inaczej.
      Tak, ja myślę, że takie chwile tylko dla siebie naprawdę są potrzebne i można w tym czasie naprawdę dużo zrobić :)

      Usuń
  6. ~Myślę, że zdążył się stęsknić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlaśnie chyba tak średnio. Nie rozumiem.. :)

      Usuń
  7. O, mamy dokładnie tak samo. Również nie jestem "bluszczem" i wcale nie cierpię jakoś szczególnie gdy facet gdzieś się zmyje na kilka dni :P Myślę że to fajna cecha, znam dziewczyny które popadają w czarną rozpacz bo ich misiaczek musi na delegacje i będą się widywać tylko w weekendy przez miesiąc -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też myślę, że to dobra cecha. W życiu różnie bywa i czasami po prostu trzeba takie rozstania znosić. Osoby, które nie znoszą samotności w sposób absolutny i nie bardzo wiedzą, co ze sobą w takich sytuacjach zrobić, bardzo źle to znoszą.

      Usuń
  8. Czytałam poprzednie wpisy ale nie było kiedy komentować, więc tutaj wszystko napiszę. Cieszę się że Wasza rozmowa na neutralnym gruncie się powiodła i jest lepiej. Mam nadzieję, że z czasem Frankowi uda się znaleźć pracę i wszystko będzie jeszcze lepiej .
    A w temacie wyjazdów. Myślę, że to jest potrzebne ale nie wszyscy potrafią znieść rozstanie. Ja zawsze staram się mieć wtedy czas dla siebie, taki zupełnie inny niż gdy jesteśmy razem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.. Ja też mam taką nadzieję..

      To prawda, nie wszyscy. Ja na szczęście nie mam z tym problemów, a wręcz potrzebuję tego od czzsu do czasu :)

      Usuń
  9. Rozumie Cię w stu procentach, bo jeszcze do niedawna mój luby miał pracę zmianowo/weekendową. I mimo że cieszę się, że teraz spędzamy razem każdy wieczór i weekend, to troszkę mi brak tamtej samotności :) Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rozumiem Cię" miało być...

      Usuń
    2. Pewnie, że to jest fajne, kiedy można spędzać ze sobą dużo czasu i na pewno z tego powodu nie narzekam :) Ale zdecydowanie czasami po prostu potrzebuję czasu tylko dla siebie - w pełnym rozumieniu tego słowa, czyli kiedy Franka po prostu obok nie ma :)

      Oczywiście wiem, ze to byl wypadek przy pracy ;)

      Usuń
  10. Wyjazd do Poznania może dobrze mu zrobi. Może już o tym wspominałam, ale rozumiem, że czasami doceniasz takie krótkie rozstania, nie wyobrażam sobie siebie jako zupełnie nierozłącznej, ale moja perspektywa jest nieco inna i mogę to tylko stwierdzić teoretycznie :)
    Nie przepadam za autobusami, trochę się obawiam nimi jeździć - z miejskimi tak nie mam. Pociągi za to lubię. Ale gdybym miała potrzebę, to Polskiego Busa bym rozważała, głównie z powodu ceny. Nawet już rozważałam, ale to było w celach służbowych i wtedy cieszyłam się, że nie musiałam korzystać, szybciej i wygodniej być podwiezionym autkiem pod drzwi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobił dobrze. Chociaż z nim w ogóle ostatnio jest trochę dziwnie.

      Ja własciwie nie mam oporów przed podróżowaniem ani pociągiem ani autobusem. Swego czasu tylko pociąg wchodził w grę, teraz na odwrót. Wszystko zalezy od sytuacji. Na razie bardzo sobie chwalę.

      Usuń
  11. Szkoda że u mnie PB tylko do Wawy jeździ ;/

    ja też jestem z tych co lubią mieć taki czas dla samej siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a byliście tak bliziutko, ehh
    :))
    Rozumiem Franka, bo też uwielbiam jazdę samochodem:))
    A rozstania dobre są!
    Takie na chwilę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy :))
      A mnie się trochę nudzi za kierownicą :)

      Usuń