W czwartek pochowaliśmy babcię. Pogoda w ten dzień była prawdziwie pogrzebowa. Było okropnie zimno i ponuro, i tylko nie padało na szczęście. Ale nie było najgorzej. Naprawdę, myślałam, że wszystko będzie bardziej przygnębiające i może nawet wstrząsające. Ale wszyscy się nawet trzymali - na tyle, na ile mogli oczywiście, bo przecież trudno oczekiwać, że ktoś nie uroni łez po stracie mamy lub babci.
Rytuał pogrzebowy jednak jest potrzebny jako pożegnanie. Bez tego byłoby wielu osobom trudniej. Oczywiście to wszystko nie dotknęło mnie tym razem tak bezpośrednio, więc jestem trochę zdystansowana i może więcej widzę. Ale jednak mam za sobą kilka pogrzebów bliskich mi osób (i obym teraz przez długi długi czas nie musiała mieć takich doświadczeń).
Muszę też powiedzieć, że pomimo tego, że czasami uważam, ze Franek jest wręcz aż zbyt opiekuńczy lub przesadza w swoim zaangażowaniu w życie dalszej rodziny (może to nie brzmi dobrze, ale wiecie, że sama jestem bardzo rodzinna, więc zapewniam, że chodzi raczej o drobne incydenty niż faktycznie istotne sprawy codzienne), to jestem z niego dumna. Babcią opiekowała się już od wielu lat siostra teścia, która z nią mieszkała. Tato Franka bywał u nich przynajmniej kilka razy w tygodniu, o ile nie codziennie, ale to jednak ciocia - starsza (prawie 70 lat), nie do końca zdrowa osoba była z babcią non stop. Praktycznie nie wychodziła z domu. Nawet zakupy robiła w sklepiku obok tylko wtedy, gdy ktoś ją na chwilę zmienił.
Ciocia opiekowała się swoją mamą najlepiej jak mogła i na pewno wkładała w to całe swoje serce, nie można jej niczego zarzucić. Ale na zajmowanie się domem nie miała już czasu, ani siły a poza tym przecież nie każdy ma do tego rękę, a mieszkanie, które zajmowały nie jest własnościowe, znajduje się w starej kamiennicy i jest dość w kiepskim stanie, co dodatkowo utrudnia dbanie o nie. Większość pomieszczeń, w zasadzie poza pokojem, w którym na co dzień przebywały babcia z ciocią, była mocno zapuszczona.
Franek pojechał do Poznania we wtorek i całą środę spędził na czyszczeniu, szorowaniu, trzepaniu, wycieraniu, myciu mieszkania cioci. Później pomagał mu jeszcze kuzyn, który przyleciał z Anglii na pogrzeb. Nikt o to Franka nie prosił, nikt nawet nie wspomniał, że wypadałoby jakoś przygotować to miejsce przed przybyciem rodziny, Franek sam o tym pomyślał, sam wyszedł z inicjatywą i po prostu wziął wiadro, szmaty, środki czyszczące i poszedł. (Podobnie kuzyn) Brat Franka mieszka w Poznaniu. Nie pracuje i razem z żoną, która teraz jest na macierzyńskim zajmuje się dwójką dzieci. Jest na miejscu cały czas, ale jednak nie pomyślał o tym, żeby pomóc i nawet nie zapytał, czy ta pomoc może się przydać. Ja wiem, że dzieci zawsze mogą być wymówką, ale przecież oni nie są jedyną parą, która ma dzieci na świecie - inni jakoś sobie radzą z wychowywaniem dzieci i innymi życiowymi sprawami. Szwagier nie wypina się na rodzinę. Utrzymuje ze wszystkimi dobre relacje, a gdyby ktoś go poprosił o pomoc nie odmówiłby (przynajmniej tak przypuszczam :)) i na pewno by się zjawił. Ale rzecz w tym, że Franka nie trzeba było o nic prosić, nie trzeba było się pytać, on po prostu zakasał rękawy i wziął się do roboty. I zapewniam, że to nie dlatego, że nie mamy dzieci... Dlatego właśnie jestem z niego dumna.
masz powody do dumy, na serio:)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę.. Niby nic takiego, ale naprawdę cieszę się, że Franek potrafi widzieć trochę więcej. Bo według mnie jego zachowanie własnie o tym świadczy.
UsuńPowod do dumy faktycznie masz;) Mi jeszcze nigdy nie bylo dane byc na pogrzebie i mam nadzieje ze nie predko sie z tym zmierze bo ominac mnie raczej nie ominie;/
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydaje..
UsuńNikogo nie ominie niestety. Ja mam już to za sobą i bardzo pragnę, żebym nie musiała się z tym mierzyć znowu przez wiele, wiele lat..
Rzeczywiście możesz być dumna :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze potrzebuję sugestii, nie lubię wychodzić z inicjatywą, ale uważam, ze to niedobrze i doceniam ludzi, którzy sami z siebie chcą się za coś zabrać.
Jeśli chodzi o znaczenie rytuału pogrzebu, w zupełności się zgadzam, bez tego kwestia czyjejś śmierci byłaby taka... niezamknięta, trudniejsza do zaakceptowania.
:)
UsuńWiesz co, ja nie chcę uogólniać - nie wiem, czy zawsze w każdej sytuacji należy przejmować inicjatywę - chyba nie. I ja chyba tego też nie robię. A w ogóle to uważam, ze czasami każdemu może się po prostu nie chciec. Ale piszę o tej konkretnej sytuacji, albo raczej - tym konkretnym przypadku. Po prostu czasami trochę jestem wkurzona, że kiedy trzeba w czymś pomoc, to zawsze jest tylko Franek i ja, a teściowie mają jeszcze drugiego syna i drugą synową.
Powód do dumy swoją drogą, ale dla mnie to znaczy też, że możesz na męża liczyć zawsze, że pomyśli o wszystkim, nie odmówi pomocy. Ty na pewno o tym wiesz :) a jeszcze móc się w tym utwierdzić, mimo okoliczności, musi być bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Chociaż muszę przyznać, ze ta jego chęć pomocy wszystkim dookoła czasami nie do końca jest mi na rękę - w takim sensie, że w przypływach czegoś w rodzaju frustracji mam wrażenie, że myśli o wszystkich dookoła, tylko nie o tym, co jest pod jego nosem, ale nie twierdzę, że nie przesadzam :) Jeśli chodzi o ważne sprawy, to nie zawodzi.
UsuńWiem, co masz na myśli i czasami będąc w związku też tak miałam. Ale jeśli nie zawodzi, to nie ma co panikować :)
UsuńDo panikowania na szczęście jeszcze mi daleeeko ;) Tak naprawde to ja naprawdę przesadzam, tylko czasami chciałabym byc w centrum zainteresowania, a nie jestem :P Takie wyznanie egocentryczki ;)
UsuńI słusznie;)
OdpowiedzUsuńEch trudne wydarzenia serwuje ten kwietniowy czas;|
Też mi się tak wydaje ;)
UsuńNo niestety :( Ja to już od lat się kwietnia obawiam, ale Tobie się to nie należało :/
Nauczyłam się już, że niekonieczne coś co dla nas jest oczywiste, naturalne, musi być tez dla innych. Niektórzy tak mają, że nie pomyślą, i wcale to nie musi być ich zła wola. Dlatego czasem warto im przypomnieć, poprosić...A niektórzy to myślenie o innych mają w genach :) Więc puchnij z dumy!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Frankowej babci...
Oczywiście, masz rację. Ja też to często dostrzegam. To, że tu nie ma mowy o złej woli jest pewne. Ale samo to, że brat nie pomyślał to też właściwie nie jest sedno sprawy, bo to też jak najbardziej rozumiem i nawet mnie to nie drażni specjalnie. Tylko wiesz, czasami mnie trochę denerwuje, ze zawsze do pomocy jesteśmy tylko ja i Franek, a przeciez jest jeszcze drugi syn i synowa i wkurza mnie to, że w razie czego, zawsze jest wytłumaczenie, że mają dzieci.
UsuńDziękuję
Uściskaj Franka ode mnie! Dobry chłopak...Masz szczęście!
OdpowiedzUsuńTak zrobiłam :) Dziękuję :)
UsuńTeż byłabym dumna :))
OdpowiedzUsuńNiestety takie sytuacje nie są mi obce, nam zupelnie nikt nie pomógł w jakikolwiek sposób przy pogrzebie Babci... ale sami daliśmy radę.
Prawda? :)
UsuńI tak wydaje mi się, że Twoja sytuacja jednak była bardziej skomplikowana i trudniejsza... Ale właśnie, jak trzeba, to człowiek daje sobie radę.
Duma, dumą, ale to powinno być normalne. Zakładając rodzinę powinno się być 100% pewnym, że na drugą osobę można liczyć. Dlatego dziwię się kobietom, które są mile zaskoczone, że mąż coś zrobił, albo wprost przeciwnie są wielce zdziwione, że facet nie radzi sobie z pewnymi rzeczami.
OdpowiedzUsuńSorry, że się wtrace, ale nie rozumiem Twojego komenatarza Melanii. Przecież Margolka moze na Franka zawsze liczyć, ale tu chodziło o coś innego, nie o pomoc dla niej. Franek zrobił coś, do czego w żaden, nawet najmniejszy sposób nie był zobowiazany o chyba o to chodziło.
UsuńA, ja nie rozumiem zdziwienia, że można komuś pomóc ot tak bezinteresownie. Ale w dzisiejszych czasach to chyba normalne, że ludzie znają się jedynie, jak czegoś potrzebują.
UsuńIza, dokładnie to samo chciałam napisać, ale wczoraj nie miałam czasu.
UsuńTeraz jednak zrobię to nawet poza kolejnością, bo Twoje komentarze melanii są naprawdę zaskakujące. Ty chyba czytasz inne notki niż ja napisałam :) Kto tu się dziwi?? Czy ja gdziekolwiek się dziwię?? Notka jest o czymś innym.
Nie jest też o tym, czy na Franka mogę liczyć, czy nie, jak zauważyła Iza. Napisałam po prostu że jestem dumna z tego, że potrafi się zachować w taki, a nie inny sposób, mimo, że nikt od niego tego nie oczekuje.
A Twoje słowa są sprzeczne, bo z jednej strony brzmi to tak, jakby bezinteresowna pomoc była zawsze na porzadku dziennym, a z drugiej zawsze narzekasz na ludzi w swoim otoczeniu i już wielokrotnie ci pisałam, że w takim razie nie zazdroszczę ci takich znajomych :)
A i jeszcze jedno - zauważyłam, że zawsze krytykujesz taką postawę, gdy ktoś kogoś pochwali za udzieloną pomoc albo za uprzejme zachowanie lub jest mu za coś wdzięczny, bo twierdzisz, ze to jest coś oczywistego. Widzisz, tu się różnimy, bo ja uważam, ze podziękować można zawsze, tak jak zawsze można o jakimś pozytywnym zachowaniu napisać. I nie uważam, ze takie zachowania są tak oczywiste, że aż nie należy o nich wspominać.
UsuńMylisz chyba zdziwienie z czymś innym :)
Z czym mylę zdziwienia?
UsuńJeśli chcę dla kogoś zrobić coś bezinteresownie to robię i nie oczekuję wdzięczności, ani nie żałuję zrobionego czynu.
Nawet nie wiem, jak to określić, bo skoro nie rozumiesz, o czym ta notka, to jak mam to wytlumaczyć? Tam jest wszystko, ale na pewno nie zdziwienie, ze Franek zachował się tak a nie inaczej!
UsuńNie chodzi o to, czy się oczekuje, czy nie,Franek też tego nie oczekuje. Ale chodzi o to, zeby potrafić DOCENIĆ! Tak po prostu, niezależnie, czy ktoś tego oczekuje, czy nie.
Tak sobie myślę, że chyba niezbyt fajnie jest tak niczemu się nie dziwić, z niczego się nie ciszyć, wszystko przyjmować za pewnik...
Ale mam wrażenie, że kompletnie nie rozumiesz co mamy na mysli
Napisałaś: Dlatego dziwię się kobietom, które są mile zaskoczone, że mąż coś zrobił
Usuńczyli rozumiem, ze każda wzmianka nawet w charakterze pochwały jest dla ciebie zdziwieniem.
Zgadzam się, że należy docenić, ale niektórzy nie doceniają i co poradzisz?
UsuńJeśli ludzie chcą być ze sobą to chyba raczej wiedzą, jaka ta druga strona jest. Bo później jest wielkie zdziwienie, że mąż się dzieckiem nie zajmie, lub w drugą stronę zaskoczenie, że wstanie do płaczącego niemowlaka w nocy. I co? To powinno być normą.
Ale motasz :)
UsuńTotalnie odbiegasz od tematu i trochę odwracasz kota ogonem.
Nie o tym jest ta notka. Naprawdę tego nie widzisz? Jeśli nie, to ja już tego lepiej nie objaśnię.
Melanii a bierzeszpod uwagę jeszcze coś takiego jak cheć sprawienia komuś przyjemności? Ja, podobnie jak Margolka staram się zawsze podziękować jak ktoś wyświadczy mi jakąś przysługę, choćby małą. Nie chodzi o to, by rzucac się komuś z wdzieczności na szyję gdy zrobi dla nas jakąś drobną przysługę, ale zauważyć to i podziękować zawsze warto. Albo powiedzieć komuś komplement, szczery oczywiście. Moja mama robi najlepszego kurczaka ns swiecie i wie o tym dobrze, ja go jadłam już milion razy, ale zawsz ejak jem to ją chwalę, jest to zawsze szczere, nie mam w tym ukrytego celu, ale wiem, ze mamie będzie miło. I można by teraz napisać, że nad czym tu sie spuszczać, przecież to normalne, ze mamy dobrze gotują, nic nadzwyczajnego. Ale nie trzeba zrobić nic szczególnego, by to zauważyć, docenić.
UsuńWspomniałaś o tatusiach, którzy w nocy nie wstają do dzieci. krzychu zawsze poczuwał się do bycia ojcem, nawet w nocy, w chorobie itd. Jasne, ze tak powinno być i powinno to być normą. Ale nie zawsze jest. A ja, zeby mu było miło, nie raz przy innych osobach to podkreslałam. Pewnie należy mi się za to nagana:P
Chyba złym mysleniem jets przyjmowanie wszystkiego jak oczywistą oczywistośc i zakłądanie, ze nikt nie robi łaski, że zrobi to czy tamto. Trzeba pamietać, że każdy lubi być doceniony.
Jeszcze jedno- piszesz, że jak robisz dla kogoś coś bezinteresowanego to nie oczekujesz wdzieczności. Ale przyznaj, nie jest Ci miło, gdy ktoś to zauwaza, doceni i podziękuje?
UsuńIza, dobrze to ujęłaś - ja też myślę, że to niefajnie tak uważać, że wszystko jest takie oczywiste i normalne zwlaszcza w zwiazku czy w rodzinie.
UsuńZresztą, nawet jeśli coś powinno być normalne, to ja uważam, że trzeba to zauważać i się z tego cieszyć. Dobre slowo nigdy nie zaszkodzi i czego jak czego, ale tego żalować nie można.
I jeszcze raz powtarzam, ja się nie dziwię, ze Franek tak się zachował, ja jestem po prostu z niego dumna.
No i widzicie melanii juz nic nie pisze, bo wie, choć tego nie przyzna, że źle zrozumiała Twoją notkę i jeszcze probuje odwracać kota ogonem....
UsuńKasia
A może nie pisze, bo nie ma czasu? Czy zawsze muszę siedzieć przy komputerze i śledzić blogi?
UsuńJeśli komuś sprawiam komuś przyjemność, to dlatego, że chcę, nie wymawiam, nie żałuję, nie oczekuję też pochwał, czy wdzięczności. Miło jest, jeśli ktoś doceni nasz gest, ale należy to do rzadkości. Dobre uczynki powinny być normą, a nie dawane od święta.
no właśnie "miło jest"- to jest kluczowe dla tej sprawy:) tylko nie wiem dlaczego należy to do rzadkości, ja mam odmienne zdanie:) Ale to chyba zależy od osób, wśród których żyjemy po prostu:)
UsuńCzyli co? Czyli podsumowując, głupia jestem, że sobie pozwalam na takie notki, a przede wszystkim, że w ogóle zwracam uwagę na takie oczywistości :)
Usuńmelanii, widzę, że neistety cały czas nie rozumiesz sedna sprawy. Albo raczej nie chcesz po prostu zrozumiec, tylko wiesz swoje i Twoja dyskusja toczy sie jakby obok.
Widzisz, rzecz w tym, że Franek nawet nie wie, ze ja napisałam tego rodzaju notkę - więc jego zachowanie nie miało nic wspólnego z oczekiwaniem na cokolwiek. A ja jako jego żona po prostu CHCIAŁAM o tym napisać, bo jest mi MIŁO.
I podobnie jak Iza mam zupełnie odmienne zdanie - dobre uczynki wcale nie należą do rzadkości, ja tak naprawdę codziennie spotykam się z gestami sympatii i dobrej woli - zarówno ze strony Franka, jak i ze strony koleżanek, czy też znajomych np. z pracy. Wydaje mi się, że wręcz to właśnie dla nas coś takiego jest bardziej naturalne niż dla Ciebie (a mimo to potrafimy to docenić)
WIęc właśnie - kluczowe jest otoczenie. I podejście do otoczenia . Ale o tym pisałam Ci już wiele razy
Ok, ja mam swoje racje, Wy macie swoje i może na tym zakończmy tę niefortunną dyskusję.
UsuńRacje swoje możesz mieć zawsze. Tu nie o to chodzi, tylko o to, że w tym wypadku Twoje racje są nie na temat i nie bardzo nie rozumiem, dlaczego próbujesz mi wmówić, że napisałam o czyms innym, niż faktycznie napisałam :)
UsuńBardzo mnie interesuje, jak się ma moja notka do Twoich spostrzeżeń, ale myślę, że wiem - po prostu nie masz w zwyczaju nikogo nigdy chwalić :) Gdy ktoś postępuje źle - w to ci graj, krytykujesz z góry na dół. Gdy ktoś zrobi coś dobrego - wzruszasz ramionami, bo to przecież taakie normalne i jeszcze znajdziesz coś, do czego można się przyczepić :) Dobrego słowa na czyjś temat z twojej strony sobie nie przypominam. I to jest moje spostrzeżenie oparte na naprawdę wielomiesięcznych obserwacjach Twoich zachowań w sieci.
Zachował się naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślę. Wcale nie musiał tego robić i nikt by nie miał mu tego za złe.
UsuńPogrzeb to nie jest miła i sympatyczna uroczystość:( Ważne jest aby w takiej chwili nie czuć się samotnym. Ja niestety mam podobne smutne doświadczenia i wiem ile znaczy wsparcie. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie. Póki co mało się dzieje, ale zawsze życzliwe osoby są mile widziane. http://domowrotek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitaj,
UsuńOj nie jest :( Ale tu trzeba przyznać, że mimo wszystko było.. rodzinnie.. Więc to chyba dobrze.
Dziękuję, zajrzę :) I również pozdrawiam.
Myślę, że ważne jest to co Franek zrobił. Może też Jemu dzięki takiej konkretnej pomocy łatwiej było przejść przez te chwile. Mnie często pomaga właśnie znalezienie zajęcia nie zależnie czy jest ono bardzo potrzebne czy trochę mniej.
OdpowiedzUsuńTak, ja tez myślę, że to ważne.
UsuńI masz rację, myślę, że to mogło mu pomóc również w tym sensie, o ktorym wspominasz.
Myślę, że Franek wykazał inicjatywę we właściwym momencie. Cenię takie zachowania.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo je cenię. Myślę, że w dużej mierze po tym poznaje się charakter człowieka.
Usuń