No i doczekały się dzieciaki wakacji :) Pewnie bym tego nawet nie zauważyła, gdyby nie paradujące po ulicach w piątkowy poranek ubrane na galowo nastolatki, zakończenie mojego sezonu korepetycyjnego oraz fakt, że kilka osób z mojego bliskiego otoczenia to nauczyciele.
Trochę im -to znaczy tym dzieciakom - zazdroszczę. Ale nie tyle samych wakacji - bo to, że są wakacje oznacza, że we wrześniu trzeba by pójść do szkoły, a do tego etapu zdecydowanie bym się nie cofnęła :) Ale doskonale pamiętam, jak się czułam w momencie, kiedy już trzymałam w ręce świadectwo (zawsze z czerwonym paskiem :)) i zmierzałam w kierunku domu! Przede wszystkim czułam ogromną ulgę, że to już! Że będę miała teraz dwa miesiące luzu i przez ten czas nie będę musiała się stresować żadną kartkówką i żadną odpytką. Że będę miała czas na relaks, na ukochane książki, na porządki w szafkach. Że odsapnę, zmienię otoczenie, wyjadę. Czułam też dużą satysfakcję, że znowu udało mi się zrealizować pewne moje cele, że mam dobre oceny i wysoką średnią - czasami pozostawał jakiś niesmak po trudniejszej przeprawie z jakimś przedmiotem albo po prostu po gorszej ocenie, niż bym sobie życzyła, ale w ogólnym rozrachunku nie było najgorzej, więc szybko o tym zapominałam. Cieszyłam się, że mogę zamknąć ten rozdział - ten rok a w przyszłym roku będę mogła zacząć od nowa i skorygować ewentualne błędy.
Za tym trochę tęsknię - za takim poczuciem laby absolutnej :) I tego właśnie trochę zazdroszczę. Ale niezbyt mocno, bo teraz jest mi całkiem wygodnie. Szkoda mi tylko, że raczej sobie w tym roku porządnie nie wypocznę. Bo niestety wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będziemy musieli sobie jednak odpuścić. Pewnie wezmę sobie jakieś pojedyncze dni wolnego, być może uda mi się nawet gdzieś wybyć na chwilę, ale raczej nie ma co liczyć na jakiś długi, wspólny wyjazd gdzieś daleko razem z Frankiem tak, żebyśmy przez chwilę mogli zapomnieć o całym świecie :) Ale czasami tak trzeba. Franek zresztą sam mówi, że on sobie w domu już posiedział i na razie za tym nie tęskni. Jeszcze nie zdążył się zmęczyć, więc woli sobie ten urlop, który mu zaproponowali na październik zostawić na później, gdy będzie bardzie potrzebny - bo faktem jest, że mnie jego październikowy urlop nie bardzo urządza, bo swój będę musiała wykorzystać prawdopodobnie wcześniej.
Wiem, że się powtarzam, ale ta pogoda mnie naprawdę dobija. Mam już dość tego zachmurzonego nieba, mokrych ulic i przenikliwego chłodu, który wymusza na mnie, żebym u progu lipca wkładała na siebie podkoszulkę, sweter z długim rękawem i kurtkę! To już nie jest anomalia - to jest po prostu skandal!
A w ogóle to dzisiaj chyba wstałam lewą nogą - choć właściwie zły nastrój miałam od razu jak otworzyłam oczy, zanim jeszcze zdążyłam wstać :) Być może to właśnie ten brak słońca i mokre szyby, które dojrzałam przez przymknięte powieki mnie tak zdemotywowały na cały dzień? A dzień dziś istotny, bo za chwilę się zbieram i wychodzę pełnić zaszczytną funkcję przewodniczącej komisji inwentaryzacyjnej. Zamykamy rok i trzeba sprawdzić, czy aby żaden alkohol nam niepostrzeżenie nie wyparował ;)
A z odpowiedziami do komentarzy pod poprzednią notką wrócę później, bo już nie zdążyłam.
Daj spokój.... to ma być lato? Pazdziernik, a nie lato:(
OdpowiedzUsuńNawet w październiku czasami jest ładniej! :/
UsuńMasz racje,ta pogoda to jest skandal! Bo na dodatek mi sie dzieciaki pochorowaly:/ Ladny poczatek Amelkowych wakacji..
OdpowiedzUsuńJa teraz czuje sie troche jak na wakacjach;) Z tym ze obowiazkow mam o wiele wiecej niz za czasow szkolnych.. Tez mi czasem brakuje tej totalnej letniej beztroski:)
Skandal absolutny! Nie oczekuję nawet upałów - ale to zimno i ciągłe zachmurzenie są po prostu nie do zniesienia!
UsuńOoo, no to masz jeszcze dodatkowo na głowie chorobę :( Rzeczywiście kiepski to początek wakacji - mam nadzieję, ze to nic poważnego i szybko przejdzie!
A tymczasem delektuj się chociaż tym uczuciem, że jesteś trochę jak na wakacjach :)
Ja tym dzieciakom najbardziej zazdroszczę beztroski, tej niewiedzy, że życie bywa brutalne, że są choroby, trudności w życiu zawodowym i osobistym, problemy finansowe... Jak się jest nastolatkiem, to się zwykle o tym nie myśli, największym problemem jest nieszczęśliwa miłość, albo pała z kartkówki, o której trzeba powiedzieć rodzicom... Do tego chętnie bym wróciła. A wakacje mam już miesiąc, przede mną jeszcze co najmniej 2 miesiące i przyznać muszę, że zaczynam się trochę nudzić w domu :P
OdpowiedzUsuńWszyscy zawsze tak mówią, ale wiesz, to ja chyba byłam jakimś dziwnym dzieciakiem, czy też nastolatkiem albo miałam zdecydowanie poważniejsze problemy, bo nigdy nie chciałabym wrócić do tamtego czasu, tamtych problemów i tamtego przeżywania. Nie mówię, że było gorzej ale na pewno inaczej. A nawet jeśli moje problemy były z gatunku tych, które opisałaś, to było mi z nimi bardzo źle i kompletnie nie umiałam sobie z tym radzic. Nigdy nie byłam beztroską nastolatką - co to, to nie.
UsuńJa mam tak samo - w szkole było fajnie, ale za nic bym do tych czasów nie wróciła. Może i było mniej problemów, ale chyba było tak że były, ale zwyczajnie innego kalibru. Beztroska nie kojarzy mi się z byciem nastolatką. Ale ten stan wchodzenia w wakacje jest boski i jest to też wielki plus mojego zawodu :)
OdpowiedzUsuńA pogoda rzeczywiście ostatnio w kratkę.
Mi też absolutnie nie kojarzy się beztroska z tamtymi czasami - już prędzej z ostatnimi latami studiów. Byc może problemy były nawet mniejsze, ale ja tego wcale tak nie odbierałam. I nawet dzisiaj tak tego nie odbieram, bo wiem ile mnie to wszystko kiedyś kosztowało.
UsuńNie jestem nauczycielką, ale mam w swoim bliskim otoczeniu sporo nauczycieli i choć domyślam się, ze wakacje to zawsze fajna sprawa i na pewno odczuwa się je w mocno pozytywny sposób, to chyba jednak tak całkiem nie to samo, bo jednak nauczyciele w wakacje chyba mimo wszystko trochę pracy mają.
U nas to nawet kratki za bardzo nie ma tylko ciurkiem zimno jest :/