Na wstępie mała errata do poprzedniej notki - a konkretnie chciałabym zdementować niektóre z powstałych interpretacji odnośnie mojego/naszego sposobu jedzenia :) Po pierwsze takie próbowanie czyjegoś dania sprawdza się tylko w gronie bliskich mi osób - najczęściej rodziny właśnie lub bardzo dobrych koleżanek - ewentualnie osób, z którymi mam świetny kontakt i czuję się bardzo swobodnie :) Nigdy nie mam ciągotek, żeby zaglądać do talerza osobie, z którą nie czuję się szczególnie związana. Poza tym sama nigdy tego nie proponuję (no, chyba, że Frankowi) raczej takie "próbowanie" samo wychodzi spontanicznie, ani nigdy nie robię tego bez pytania. No i moje "grzebanie" nie polega na wydłubywaniu czegoś z cudzego talerza i robieniu na nim bałaganu ani na wyjadaniu komuś czegokolwiek (zwłaszcza gdy sobie tego nie życzy), a zazwyczaj polega na spróbowaniu kawałka czegoś albo po prostu wymienieniem się talerzem (zazwyczaj po uprzednim umówieniu się, że jemy po połowie :)) No! Lubię, jasność przekazu - nawet w sprawie tak błahej! :)
Jestem zmęczona. Skarżyłam sie Wam jakiś czas temu na sen kiepskiej jakości, ale ostatnio było dużo lepiej - w ostatnich dwóch tygodniach naprawdę się wysypiałam. Ale dzisiejsza noc to było jakieś nieporozumienie. Nie mogłam zasnąć, ułożyć się, a jak już się udało, to śniły mi się głupoty. W sumie spałam tylko cztery godziny i rano obudziłam się z ciężką głową. Cały dzień czułam się nie najlepiej, a jak na złość akurat dziś nie miałam w pracy ani chwili przerwy. Kiedy wróciłam do domu to już się tylko wykąpałam i nie mam zamiaru nic robić. Muszę ugotować zupę i zrobić pranie, ale już przesunę to na jutrzejszy poranek.
Ogólnie funkcjonuję zupełnie normalnie i wcale nie czuję, żeby fakt, że jestem w ciąży w jakikolwiek sposób miał mi cokolwiek utrudniać, czy uniemożliwiać, ale faktem jest, że chwilami zauważam mniejszą wydolność. Co mnie swoją drogą wkurza :)
Wczoraj na przykład poszliśmy rano do kościoła i w trakcie czytania Ewangelii zasłabłam. Już kiedy wstałam poczułam się nieswojo i stwierdziłam, że jakoś dziwnie nie mam siły. Po chwili zdrętwiały mi kończyny, zatkały mi się uszy, głowa zrobiła się ciężka i miałam ciemno przed oczami. Bałam się, że się przewrócę i będzie sensacja, więc stwierdziłam, że chyba mniejszym złem będzie zwrócenie na siebie uwagi faktem, że usiądę. Tak też zrobiłam i czekałam aż wrócę do siebie. Jeszcze nigdy w życiu nie zemdlałam i nie miałam zamiaru robić tego teraz :P Na szczęście sytuacja została opanowana :) Takie zasłabnięcie zdarzyło mi się tak ze trzy razy w życiu, zwykle bez konkretnego powodu i teraz też tak było. Bo ani nie byłam głodna, ani zmęczona, ani nie było mi gorąco... Widocznie organizm miał jakiegoś chwilowego focha.
Ale jaki Franuś był zatroskany :) Słowo daję, czasami prawie żałuję, że nie potrafię być bardziej w ciąży i udawać, że czuję się gorzej niż jest w rzeczywistości i nie daję się Frankowi wykazać, bo zdecydowanie byłby bardzo opiekuńczy. Ale może i na to jeszcze przyjdzie czas, póki co raczej cieszę się tym, że poza drobnymi dziwnymi stanami, których nawet nie potrafię bezpośrednio z ciążą powiązać, czuję się normalnie.
Wspominałam ostatnio, że czuję się grubo, prawda? :) Nadal mieszczę się we wszystkie ubrania - również spodnie dopinam bez żadnego problemu, ale mam wrażenie, że brzuch trochę mi widać. Osoby wtajemniczone mogą się już czegoś dopatrzyć. A tymczasem mnie się ten brzuch nie podoba ani trochę, bo nie wygląda mi wcale na ciążowy a po prostu na duży! :) Mam wrażenie, że tak samo wyglądam zawsze jak za dużo zjem. Nigdy nie miałam sylwetki idealnej ani za nią szczególnie nie goniłam, ale jestem podobno dość drobnej budowy i miałam jakieś tam swoje granice, których przekraczać nie chciałam, bo wtedy przestawałam się czuć dobrze we własnym ciele, a teraz mam wrażenie, że ta granica jest już mocno nadwerężona. Wiem, że to się pewnie wydaje głupie, ale naprawdę przez to, ze nie czuję się w ciąży, nie umiem tego nadal małego przecież brzucha uznać za coś normalnego, tylko zaraz mi się wydaje, że za dużo zjadłam :P Przybyło mi kilka gramów (może to efekt tych tysięcy kalorii pochłanianych w słoneczniku? :)), ale jeszcze nie przekroczyłam wagi, którą miałam, zanim Tasiemiec się zadomowił. Zastanawiam się, jak odczuję przekroczenie tej magicznej granicy, jaką są 52 kg :) A to pewnie nastąpi już niedługo - no i w zasadzie chyba lepiej, żeby się tak stało. Bo widzicie, z jednej strony czuję się gruba, z drugiej widzę, że ten brzuch jak na ciążowy jest mały i martwię się, czy wszystko jest w porządku, mimo, że każda wizyta u lekarze potwierdza, że tak właśnie jest. Ot, takie dziwadło ze mnie, nie potrafię się zdecydować :P
I ciągle zapominam pić! Tak, właśnie zapominam. Woda stoi na moim biurku cały czas, a ja nie pamiętam o tym, żeby po nią sięgnąć i się napić, bo zwyczajnie pić mi się nie chce. Mam sobie jakieś przypomnienie w komórce ustawić, czy jak? :P Jak Wy to robicie, że pijecie? :))
Wujek pojechał i znowu mi trochę smutno, że zostaliśmy sami. Ale jutro, jak dobrze pójdzie zobaczymy się z Karoliną hiszpańską ;) Przylatuje z Madrytu (tym razem leci przez Zurych:)) i przed odlotem do Gdańska zatrzymuje się jeden dzień w Warszawie. Jedziemy po nią na lotnisko i trochę sobie pogadamy :)
Najgorszy jest ten mały brZuch gdy wszyscy myślą że się przytylo. Mi kolega w pracy gdy byłam już w 6 miesiącu na wieść o ciąży powiedział ze o ciążę mnie nie posadził a raczej o to że za dużo podzielam w święta :]
OdpowiedzUsuńA co do troski ro przypomniało mi się jak w jednej książce przeczytała jak kobieta zadowala że nie udawała że ja poród bolał bo wtedy mogłaby tego argumentu używać późniejgdymąż skarżyłby się ma katar Jak nie zapomnę wyśle Ci ta książkę w pdf chyba że masz czytnik
No mnie raczej nikt o to nie posądza, bo ten brzuch tak ogólnie nie jest jeszcze widoczny - co najwyżej, jeśli ubiorę sukienkę, ale wystarczy, że ja to widzę :))
UsuńJa żałuję w tym sensie, że fajnie byłoby z tej troski skorzystać ;)) Ale to jakoś nie w moim stylu. Ale przyznam, ze nie wierzę, że kogokolwiek poród mógł nie boleć :) Nie mam czytnika
Ja byłam bez znieczulenia i powiem, że boli ale naprawdę nie aż tak bardzo jak sobie wyobrażałam ;) I tak szczerze to wolę poród niż ból zęba ;)
UsuńKsiążkę wysyłam. Może i się spodoba.
Ja wolę sobie nawet nie wyobrażać :) Ale jestem pewna, że boli :)
UsuńDzięki, dostałam :) Na pewno sobie ją przejrzę :))
'Żałuję, że nie umiem być bardziej w ciąży..' :-D Uwielbiam Twoje stwierdzenia;-))
OdpowiedzUsuńMyślę, że brzuch w ciąży to kwestia indywidualna, dla przykładu mnie w 16 tygodniu nikt o ciążę nie posądzał i każdy wtajemniczony był zdziwiony, a moja bratowa, aktualnie w tym samym tygodniu, wczoraj, na rodzinnej imprezie paradowała w ciążowej sukience i nikt nie miał wątpliwości..:-)
:))
UsuńTak, ja wiem, ze to na pewno kwestia indywidualna, ale ja się w zasadzie cieszę, że jeszcze go nie widać - zwłaszcza, kiedy porównuję jak to wygląda u innych na tym etapie. Ja wlaśnie jutro zaczynam 16 tydz i na razie też widac tylko, jak ktoś się tego doszukuje - no i zresztą po ubraniach też mogę to ocenić, bo wszystkie mi się dopinają.
16 tydzien... ja w 17 poczulam pierwsze ruchy, takze Margolcia, kto wie, moze niedlugo i Twoj Tasiemiec sie ujawni bardziej odczuwalnie :)
UsuńChyba na razie bardziej mnie to przeraża niż cieszy :))
Usuńjak poczujesz, to pewnie zmienisz zdanie na ten temat :)
UsuńNa razie nie jestem o tym taka przekonana :) Wydaje mi się, że już teraz mam odczucia bardzo odmienne od tych, które zazwyczaj mają kobiety w ciąży :) Powiedzmy - mniej euforyczne ;) nie żebym sie nie cieszyła, ale daleko mi do szaleństwa, jakiego wielokrotnie byłam świadkiem :) no, ale zobaczymy :)
Usuńno wlasnie zauwazylam, ze podchodzisz do swojej ciazy bardzo spokojnie i troche tak, jakbys obserwowala ja z boku :) Moze to dlatego, ze nie masz jeszcze takich typowych objawow, brzucha itp. A moze po prostu "ciazowy swir" tez Cie ominie :) W sumie jestes chyba pierwsza kobieta w ciazy, jaka znam, ktor podchodzi do sprawy w taki sposob :) a to bardzo ciekawe jest :)
UsuńWiesz, myślę, że to właśnie dlatego patrzę na ciążę z boku, że "ciążowy świr" mnie omija, a nie na odwrót :) I pewnie nie ma większego znaczenia, że nie odczuwam typowych objawów - bo tu też myślę, ze w dużej mierze jest tak, ze się wcale ich nie doszukuję.
UsuńWidzisz, mi się nigdy nie podobalo, jak kobiety zaczynały wariować na punkcie swojej ciąży i dzieci i zapominały o całym świecie, a przede wszystkim o sobie i dlatego mam ogromną nadzieję, że mi nie odbije :) Zapewne wiele z Was uważa, że moje podejście jest dziwne i wręcz niewłaściwe, ale cóż, taka jestem. - oboje z Frankiem tacy jesteśmy i liczym na to, że dziecko stanie się częścią naszej rodziny ale nie jej centrum.
A apropos picia- to ja piję chyba też za Margolkę:-P Ciągle mnie suszy;-)
OdpowiedzUsuńNo to na to wygląda. Ja wczoraj wypiłam pół kubka herbaty i trzy łyki wody. Dopiero wieczorem przypomniałam sobie, ze powinnam więcej
Usuńkurcze Margolka z piciem to ja mam to samo !!! potrafię przeżyć cały dzień na jednej herbacie do śniadania ... masakra ... nie pomogę Ci pić bo też na to sposobu nie mam :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja dokładnie tak samo - a latem to nawet herbaty czasami rano nie piję!
UsuńPodczas czytania wyjaśnienia wyobrażałam sobie takie dosłowne grzebanie sobie nawzajem w talerzach :P (wiem, że to zupełnie nie tak wygląda, ale taką scenę mam przed oczami)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony taki brzuszek, który wygląda jak po prostu większy, a nie ciążowy, nie jest może fajny (chociaż to pewnie tylko Ty widzisz), ale chyba musi się stopniowo powiększać :) Najważniejsze, żeby ze zdrowiem Twoim i dziecka było wszystko w porządku.
Zasłabnięcia mi się kiedyś zdarzały regularnie, ale nigdy nie rozumiałam, że można zemdleć i tego nie przewidzieć, zastanawiałam się, dlaczego np. w kościele ludzie nie usiądą albo nie wyjdą, kiedy robi im się słabo. Chociaż niby już wiem, że ludziom się może zdarzyć bez ostrzeżenia, a nawet sama, kiedy raz po pobraniu krwi zdarzyło mi się zemdleć tak do końca z utratą świadomości, też byłam pewna, że zdążę normalnie wyjść i usiąść. Nawet ciekawe uczucie, tylko to zrobienie sensacji już mniej...
Sposobu na picie nie mam, bo mnie się zwyczajnie chce pić. Kiedy mam wodę przy sobie, to czasami też tak odruchowo sięgam. A jeśli jestem czymś zbyt zaaferowana i zapominam, to mi potem organizm potrafi skutecznie przypomnieć.
Zdecydowanie to tak nie wygląda :)
UsuńNie wiem, czy jest fajny, czy nie, na razie dziwnie się z tym czuję i właśnie tak grubo :) Ale powiem Ci też coś, co jest zapewne bardzo niepoprawne politycznie :), że mi sie nigdy brzuchy ciążowe specjalnie nie podobały i nie uważałam tego za ładny widok, a raczej za konieczność no i trochę mnie przeraża myśl, ze i ja ten brzuch będę musiała mieć :) No, ale mus to mus :) Jakoś to przeżyję i może się przyzwyczaję nawet :P
No ja właśnie też nie wiem, jak to jest, że człowiek nie wie, że zaraz zemdleje ;) Mi się wydaje, że zawsze kiedy byłam tego bliska, pozbierałam się jakoś do kupy :) No, ale skoro się tak zdarza, to widocznie jest to możliwe :)
Ja mam wodę cały czas obok siebie, ale wcale po nią nie sięgam, nie mam w ogóle takiego odruchu. A i organizm mi się za bardzo nie przypomina, bo mi się zazwyczaj nie chce pić :/
oj, ja w pierwszej ciąży w Kościele miałam takie akcje co tydzień !
OdpowiedzUsuńMnie się to zdarzyło tylko teraz :)
UsuńJak tu nie pić w takie straszne upały?...
OdpowiedzUsuńMi się wcale nie chce pić :)
Usuńa będzie kiedyś zdjęcie brzucha? :-)
OdpowiedzUsuńEe, nie sądzę :) Przyznam, ze nie bardzo rozumiałam, dlaczego ktoś wrzuca takie zdjęcia i jaki jest tego cel :))
Usuń52 kg? To Ty jednak jesteś niższa ode mnie? Jakoś mi się wydawało, że albo równa, albo wyższa :))) Dla mnie 52 kg to malutko, sama mam tyle (tzn. mam nadzieję, że do tylu udało mi się w końcu dobić) i marzy mi się 55 kg. A i 60 chyba miałoby się gdzie upchać ;)))
OdpowiedzUsuńI też lubię próbować dań z cudzych talerzy. Ale tak samo jak Ty - podjadam tylko osobom, które lubię :)))
Ja jestem dość niska (co bardzo w sobie lubię :P) - mam 158 cm - no i zawsze wydawało mi się, ze jesteś sporo wyższa ode mnie :) Ale dość często wspominałam na blogu o tym, ile mam wzrostu :)
UsuńDla mnie waga optymalna to 50-52, niby wolałabym 48, żeby ładnie wyglądało, ale jak schodzę poniżej 50 to zaraz wszyscy zauważają, że schudłam, komentują to i mówią, że źle wyglądam :) Z kolei jak jest powyżej 52, to inni może tego nie widzą, ale ja się zaczynam źle czuć we własnym ciele.
Takie próbowanie to fajna sprawa, nie trzeba całkiem z niczego rezygnować :) Ale wlaśnie tylko w sprawdzonym towarzystwie
10 cm nas różni :))) Wspominasz, ale mam galopującą sklerozę, a poza tym jak już sobie stworzyłam Twój obraz w głowie, to nawet fejsbuczkowe zdjęcia mi go nie zaburzają ;D
UsuńNo tak mi się właśnie wydawało, że Ty z tych wyższych :))
UsuńJasne, rozumiem :) To jest chyba kwestia tego, ze ja z kolei jakaś taka dziwna jestem, że zapamiętuję takie szczegóły i stąd zawsze moje zdziwienie, gdy ktoś się dziwi albo pyta o coś, czego nigdy nie ukrywałam (jak np. wiek, wzrost albo nawet "grubość" :P)
Ja mam aplikację Water Your Body. I piję tę wodę i odhaczam te mililitry, bo wkurza mnie migająca kontrolna na telefonie :P Z tym, że nawet wypicie herbaty tam zaznaczam.
OdpowiedzUsuńMoże ciesz się, że Franek póki co nie przejawia większej troski ;) Spotkałam się ostatnio z koleżanką, która ma rodzić w lutym i jej mąż ma niezłego fioła ;) Pepsi nie, chipsy nie, samo zdrowe jedzenie ;) Chociaż może to też przez fakt, że jej początek był dość niespokojny i nerwowy. Franek może zacznie być bardziej aktywny w późniejszym czasie? :)
A miałam zapytać i zawsze zapominam. Wróciłaś już do ćwiczeń? I jeśli tak, to możesz mniej więcej napisać jak one wyglądają? Bo domyślam się, że bardzo intensywne treningi odpadają, a ciekawi mnie to.
A skąd wiesz, ile mililitrów wypiłaś? :)
UsuńJakoś tak nie korzystam z żadnych aplikacji poza rozkładem jazdy komunikacji miejskiej :P
Nie, Franek raczej nie ma skłonności do przesady a ja też jestem taką osobą, która potrafi się zazwyczaj sama sobą zająć, więc jego troska jest raczej umiarkowana ale w taki miły sposób :) Z tym odżywianiem się to on też tak ma i też krzyczy, ze czegoś mam nie jeśc albo nie pić i wiem, ze w wielu przypadkach ma rację i go słucham. Ale czasami jak sie uprę to się uprę i już :
Tak, wróciłam, ale teraz znowu musiałam na parę dni przerwać, bo mi się odezwała stara kontuzja ścięgna achillesa :( Cwiczę po pół godziny dziennie w tym rozgrzewka i stretching. NIe skaczę, więc cardio odpada, ale wszelkie ćwiczenia wzmacniające mięśnie już tak (tylko nie wiem, jak z mięśniami brzucha). Czasami ćwiczę sama z książek - wybieram ćwiczenia wzmacniające, ale w internecie jest pełno rożnego rodzaju filmików.
Mniej więcej wiem jaką pojemność ma mój kubek :D
UsuńBo czasami jak się człowiekowi zachce czegoś niezdrowego, to nie ma zmiłuj ;) ale pewnie jak ja, nie jadasz takich rzeczy często. Nie mam specjalnych wyrzutów jak najem się chipsów raz na kilka miesięcy ;)
Z tymi ćwiczeniami brzucha to pewnie musisz zapytać lekarza. Dobrze, że właśnie ten internet przychodzi z pomocą. Nie nudzą tak szybko ćwiczenia, bo można pozmieniać coś itp ;) Mam nadzieję, że ścięgno się uspokoi. A dokucza też przy chodzeniu?
Aa, myślałam, ze tak z butelki sobie popijasz :))
UsuńOj nie ma! Racja, nie jedam tego zbyt często - choć może częściej niż Ty :) Do słonych przekąsek mam słabość i czasami mnie nachodzi, ale sama rzadko je kupuję - raczej to przez Franka, który kupuje dla siebie chipsy i nie potrafi ich zjeść na raz, a jak leżą to ja zawsze po nie sięgnę :))
Własnie pytałam, ale lekarka mi powiedziała, ze w tej kwestii to raczej osoby prowadzące takie zajęcia bardziej się orientują niż ona. Ale masz rację - ćwiczenia z internetu są niezawodne :)
Co do ścięgna - własnie głównie przy chodzeniu dokucza i w ogóle zazwyczaj odzywa się właśnie wtedy, gdy dużo chodzę. Co parę lat mi to powraca.
Z butelki też. Mam zawsze półlitrową wodę jak gdzieś się wybieram ;)
UsuńChipsy to taki kusiciel, ręka wręcz sama po nie sięga :D Ostatnio z kuzynką zjadłyśmy paczkę do procentów. Smakowały mi :)
Bo, z tego co wiem, to jedna z najgorszych kontuzji dla wszystkich, którzy zajmują się jakimkolwiek wysiłkiem i sportem. Taka zmora właściwie.
A to ja zawsze stwierdzam, że jak mi się będzie chciało pić, to sobie kupię :) Nie ruszam się z domu tylko bez książki :)
UsuńMnie chipsy zawsze smakują :P Gdybym miała wybierać, czekolada, czy chipsy, to zawsze to drugie! :)
No trochę tak jest. Pierwszy raz ten problem pojawił się u mnie już w podstawówce, kiedy biegałam na zawodach. A potem właśnie się odzywa kiedy bardzo dużo chodzę albo mam większy wysiłek. Myślę, ze teraz wynikło to z tego, że podobno w ciąży stawy i więzadła stają się bardziej elastyczne a co za tym idzie łatwiej o kontuzję.
Tyle napisałam a to znikło...
OdpowiedzUsuńhttp://dzieci.pl/kalendarz-ciazy.html
Nie wiem czy trafilas już na te stronę ale ja z niej korzystam.
Z tego co pamiętam brzuszek pojawia się w pierwszej ciąży dość późno. A jak cycki rosną. :) Kobieta w ciąży potrzebuje minimum 8 godzin snu a z tym snem będzie coraz gorzej. Zwłaszcza gdy brzusio będzie większy. Pamiętasz jak pisałam o L4. To wtedy jest ten czas tylko dla Ciebie i malenstwa. A z tymi zaslabnieciami uważaj. One mogą się przytrafić w sytuacji gdzie nie będzie Franka ani laweczki. Twój organizm teraz szybciej się męczy. A z tym piciem to bez szału piję gdy potrzebuje. W każdym produkcie jest woda. Zjadając dostarczasz ją organizmowi.
Znam tę stronę, ale na stałe nie korzystam z zadnej jednej konkretnej strony - raczej jest tak, ze jak czegoś potrzebuję, to szukam w internecie.
UsuńWiesz, ja myślę, że to przede wszystkim sprawa indywidualna - znam osoby które w pierwszej ciąży miały widoczny brzuch na moim etapie ciąży. Mnie specjalnie nic nie rośnie :) Biust powiększył mi się raptem o 2 cm i na początku dziwnie się z tym czułam, ale teraz nawet na razie nie muszę zmieniać stanika.
Widzisz, dla mnie 8 godzin snu to absolutna norma i zawsze tyle spałam, dlatego teraz przeszkadza mi, kiedy śpię np 6h, bo czuję się potem cały dzien zmęczona. Poza tym wiele pisze się o tym, jak to przez pierwsze miesiące trzeba korzystać z tego, ze jest się sennym i spać, bo później nie będzie możliwości, a ja w ogole senna nie jestem. A wiem, że później brzuch w spaniu przeszkadza i już na samą myśl o tym jestem wkurzona :)) Ale na szczęście ostatnio już dobrze sypiam - poza tym niedzielnym epizodem (pewnie za gorąco było, lub byłam zbyt zmęczona, bo tak też mam, ze jak jestem mocno zmęczona to nie umiem zasnąć)
Tak pamiętam, ale ja na temat tej kwestii mam jasny pogląd - L4 to zwolnienie lekarskie, na ktore się idzie, gdy człowiek jest chory lub niesprawny, a ciąża to nie choroba. Jeśli okazałoby się, ze coś jest nie tak, ze są jakieś medyczne przeciwwskazania i lekarz kazałby mi iść na zwolnienie to bym poszła. Ale wiele osób traktuje zwolnienie (zwłaszcza w ciąży) jako dodatkowy urlop i bardzo mi się to nie podoba, dla mnie to dość nieuczciwe. No i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie, co miałabym robić całymi godzinami siedząc w domu :) Mam wystarczająco dużo czasu wolnego i dla siebie i dla Tasiemca :)
Tak, wiem, ze się trochę szybciej męczę, ale ja po prostu funkcjonuję normalnie - przydarzy mi się zasłabnięcie to trudno - nie jestem w stanie tego przewidzieć, jeśli dzieje się to bez konkretnego powodu. Ale nigdy nie byłam osobą przewrażliwioną na punkcie swojego samopoczucia i chyba nawet nie potrafię tego zmienić :)
Nie do końca tak jest z tą wodą - to prawda, że jest w jedzeniu, ale jednak powinno się pić więcej woday niż ja piję, widzę to czasami, że wypiłam za mało, ale ja po prostu rzadko odczuwam pragnienie.
mi w ciazy tai stan, ze czulam, ze zaraz padne na szczescie zdarzyl sie tylko raz, okropne uczucie;/
OdpowiedzUsuńNo, niezbyt przyjemne - ale znałam to bo wcześniej już mi się to ze dwa, czy trzy razy zdarzylo. Na szczęście szybko się ogarnęłam ;)
UsuńMojej koleżance, też drobince, brzuch wystrzelił dopiero w 6 miesiącu, więc masz jeszcze trochę czasu ;)
OdpowiedzUsuńNie powiem Ci, jak pić, bo ja piję mnóstwo. Tak sama z siebie. Jakiegoś wiecznego kaca mam chyba ;)
Ja tam nie wiem, czy jestem drobinka, bo ja tego nie widzę, tylko wszyscy zawsze tak mówią :P No ale fakt, że jak stoję na zdjęciach z innymi to się zawsze dziwię, że jakaś mała jestem :D
UsuńA mi sie właśnie wcale nie chce pić, rzadko odczuwam pragnienie.
Margolcia, ja typowego ciazowego brzucha nie mialam praktycznie do 20 tygodnia, tylko taki jakby przejedzony. Az czulam sie mocno zawiedziona, bo inaczej to sobie wyobrazalam, chcialam miec juz typowo ciazowa pileczke itp., a tu nic, wygladalam jakbym za duzo zjadla i tyle. Dopiero kolo 20 tc wyskoczyl mi w zasadzie z dnia na dzien, wlasciwie to nawet z nocy na dzien :P a pozniej rosl sobie pieknie. w 7 miesiacu byl jeszcze niewielki, za to od 8 rosl juz systematycznie, a na koniec byl naprawde spory, az sie dziwie, ze skora mi sie tak ladnie obkurczyla i rozstepow nie mam. A zaslabniecia mialam czesto, nigdy nie zemdlalam, ale z kosciola musialam wychodzic co niedziele. Jak dotrwalam do ewangelii to juz byl sukces :P
OdpowiedzUsuńJa może nie tyle jestem zawiedziona, co czuję się niekomfortowo, bo cały czas mam wrażenie, że przytyłam :)
UsuńJeśli chodzi o rozstępy to już od dwóch miesięcy codziennie dwa razy dziennie smaruję się różnymi olejkami i specyfikami na roztępy - zobaczymy, czy będzie efekt.
Mnie się to teraz pierwszy raz zdarzyło, nie wiem dlaczego, ale jakoś to przeboleję ;)
wiesz co, ja smarowalam sie takim balsamem z rossmanna
Usuńhttp://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=32226
nie wiem czy to zasluga balsamu, czy wlasciwosci mojej skory, ale nie mam ani jednego rozstepu, a brzuch mialam naprawde spory
Ja smaruję się oliwką dla dzieci, olejkiem bio-oil oraz jakimś kremem na rozstępny z bielendy :) - tak na zmianę :) Coś pewnie pomoże, ale ogólnie ja mam predyspozycje do rozstępów - moja mama po ciąży miała duże - więc raczej się spodziewam, że coś tam mi się niestety pojawi.
Usuńa widzisz, to nie jest tak do konca z tymi predyspozycjami, bo moja mama tez ma spore po ciazy na udach i brzuchu, a ja ani jednego
UsuńWiesz, od każdej reguły są wyjątki :) Nie twierdzę, ze na pewno tak będzie, ale jednak geny to geny (a ja jednak większość odziedziczyłam po mamie :P) a wszędzie gdzie tylko mowa o roztępach to jest i mowa o tym, że jak babcia i mama miały rozstępy to zachodzi wszelkie prawdopodobieństwo, ze się bedzie je miało - ale właśnie dlatego zapobiegam już teraz, żeby być może sie tego nie dowiedzieć:)
Usuńpewnie, zapobiegac trzeba :) i mam nadzieje, ze rozstepy Cie omina :)
UsuńCóż, zobaczymy - wolałabym oczywiście ich uniknąć, ale z drugiej strony są gorsze rzeczy :)
UsuńJeszcze Franuś będzie miał dużo czasu, żeby się powykazywać - a jak Mały się już urodzi, to dopiero będzie miał pole do popisu :)
OdpowiedzUsuńW takim więc razie życzę Ci pięknego ciążowego brzuszka :)
Pewnie będzie miał, ale ja tez jestem taka, że sama sobą się potrafię doskonale zająć i boję się, że zapomnę odpuścic i trochę się podelektować tą opieką :)))
UsuńByleby nie byl zbyt denerwujący (ten brzuch w sensie:))
Margolko gratulacje serdeczne!!! witamy w gronie mam :-D w pierwszej ciazy tez długo po mnie nic nie było widać dopiero w piątym miesiącu miałam maly brzusio takze wiesz brzusio wykielkuje a potem będziesz miała go dość;-) i chciała juz porodu :-). Będzie dobrze nie zamartwiaj sie! jesli moge spytać ktory to miesiac? bo ja zaczęłam 15 tydzień:-) czyli ko ncowke 4 mies.:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCoś Ty, ja się nie zamartwiam - czasami miewamy tylko takie niepokojące myśli, ale kiedy lekarz mówi, że jest ok, to zapominam o tym, a tymczasem raczej się cieszę z tego, że tego brzucha nie mam :)
Ja właśnie zaczynam 16 tydzień.
ps sciskam Was :-)
OdpowiedzUsuńOdściskujemy :)
UsuńPóki pracowałam jakoś też nie było po mnie specjalnie widać ciąży jakoś po 22 tyg zaczęłam mieć kształt ciężarnej, teraz trudno wyrzec się bycia w ciąży. Wydajność spadła mi jakoś tuż przed L4 więc długo można było udawać, że tylko się przejadłam ;)
OdpowiedzUsuńW kwestii wody to jednak mnie się chce pić więc nie wiem jak to robić żeby nie zapominać.
U mnie w pracy wszystko wiadomo już od dość dawna, więc na szczęście nie musze udawać przejedzenia :P, ale póki co właściwie się cieszę, że jeszcze niewiele widać.
UsuńA mnie się rzadko chce pić. Pragnienie odczuwam naprawdę w jakichś wyjatkowych sytuacjach.
Franek będzie miał okazję się wykazać pod koniec ciąży, a na pewno zaraz po porodzie, kiedy pomocy będziesz potrzebować. Teraz lepiej niech ani Ci nie będzie słabo, ani źle, dla Waszego bezpieczeństwa, bo zemdlenie może przynieść tylko szkody
OdpowiedzUsuńa i na brzuszek przyjdzie czas- zobaczysz :))
nooo..i ja śpioch potworny jestem...a co drugi tydzień śpię po 4-5 godzin, wstaję o 4.20 :))
Się okaże, czy będzie mial, czy nie :)
UsuńNo ja wcale nie mam zamiaru się osłabiać ;) A już na pewno mdleć, więc nie ma sprawy :) A i do brzucha wcale mi się tak nie spieszy :)
Ja z kolei śpiochem wcale nie jestem - zawsze bez problemu sie budzę i wstaję, ale pilnuję, zeby spać po 8 godzin i wiem, ze tyle mi potrzeba, żeby organizm w pełni się zregenerował. Jeśli spię krocej to się budzę bez problemu, ale w dzień nie czuję się najlepiej
Każda z nas jest inna, mi brzuszek pokazał się ( taki co to można by było już o nim powiedzieć ciążowy) w 25 tyg. Wcześniej tak jak opisujesz jakbym się za dużo najadła. A co do picia, mi tez sama woda nie smakuje, ale najłatwiej ją mieć przy sobie. Dlatego mam w torebce tabletki pluszzz magnez albo jakieś multiwitaminy, wrzucam do butelki i od razu lepiej smakuje. I wyczytałam, że zaczynasz 16 tydzień :-) w 17 tyg u siebie zaczęłam czuć "motylki " w brzuchu, pierwsze ruchy mojego syna :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa piję takie witaminki rozpuszczalne - ale nie więcej niż jedną dziennie, bo z tego co wiem, to częściej raczej nie jest wskazane. Ale tak czy inaczej w moim przypadku to nawet nie jest kwestia wody - bo taką mineralizowaną to ja nawet lubię (z naturalnymi bąbelkami) i nawet w domu nie mam za bardzo nic innego do picia, ale rzecz w tym, że ja po prostu nie pamiętam o tym, żeby pić, bo nie czuję pragnienia :)) Ja potrafię wieczorem się zorientować, że przez cały dzień nie wypiłam nic :)
UsuńWiele osób o tym mówi i wiele czytam, ze właśnie około tego 16 tygodnia już powoli można się nastawiać na pierwsze ruchy :)- nastawiam się więc, ale przyznam, ze jeszcze sama nie wiem jak do tego podchodzić ;)
Ja też dawniej nie piłam nic a teraz 3l wody to pikuś :P
OdpowiedzUsuń3l wody to ja w normalnych warunkach chyba w niecały tydzień piję :P
UsuńJa też nie piję ;-) Jak 2 lata temu w szpitalu lekarz kazał mi w ciągu doby wypić 3 l płynów, to płakałam nad butelką wody mineralnej, serio :P i myślałam, że mi pęcherz rozwali, co 5 minut łaziłam siku :P
OdpowiedzUsuńA widzisz, u mnie zupełnie inaczej - patrzę co jakiś czas na swoje odbicie w lustrze, stojąc bokiem i myślę sobie, jak to jest, że mam taki piękny ciążowy brzuszek, a ciąży brak :P serio wyglądam jak ciężarna, ale to pewnie trochę dlatego, że przytyłam, a trochę dlatego, że ta moja wielgachna torbiel się rozpycha i mi wypycha brzuch - tak to sobie tłumaczę :P
No! Wreszcie jakaś "normalna" :P Wcale Ci się nie dziwię! Ja kiedyś ledwo 1,5 wypiłam w ciągu dnia i bardzo ciężko mi to szło! I właśnie wkurza mnie to łażenie do toalety co chwilę przez to picie :))
UsuńHmm, może faktycznie ta torbiel jest tak umiejscowiona, ze tak to widać.
No ja na razie się ciąży u siebie dopatrzyć nie potrafię :P
Taka sama akcje mialam dwa tygodnie temu w kosciele... nie chcialam wychodzic bo balam sie ze upadne wiec nie chcialam malenstwa narazac na niebezpieczenstwo. Rowniez usiadlam i przeczekalam az wszystko minie i dopiero wtedy wyszlam na swierze powietrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze nic brzuszka nie widac... :( ale to dopiero prawie 12 tydzien wiec licze na to ze jeszcze urosnie :)
Ja obawiałam się upadku, zeby za bardzo sensacji nie wzbudzać :P Ale na szczęście opanowałam sytuację i później nawet nie wychodziłam, bo czułam się w porządku, mimo, że lekko osłabiona :)
UsuńJa póki co się nie martwię za bardzo tym brakiem brzucha :) Raczej chyba mi to nawet na rękę, w ogóle mam obawy, jak będę sobie radziła z jego powiększaniem się ;)
Ja piję w pracy szklankę wody o każdej pełnej godzinie, dzięki temu pamiętam, żeby się nawadniać i nie czuję się strasznie "opita".
OdpowiedzUsuńOjej, to przez osiem godzin daje jakieś 2 litry?! Strasznei dużo :) Dla mnei nie do przejścia, ja ledwo się zmuszam do wypicia 0,5l.
Usuń