*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Po weselu

I poszłam w końcu na to wesele, które było dla mnie tak problematyczne... Długo myślałam sobie, że już nie mogę się doczekać aż będzie "po", ale w ostatnich dniach te myśli zeszły na dalszy plan, bo akurat impreza, na którą nie miałam większej ochoty iść, była moim najmniejszym problemem.
A co ciekawe, zważywszy na okoliczności, nie dość, że nie było źle, to jeszcze było całkiem fajnie (tylko nie piszcie, że zawsze tak jest, bo wcale nie zawsze :P). Przede wszystkim jednak dlatego, że dzięki temu, że Franek czwartek miał wolny, w sobotę szedł do pracy udało mu się załatwić w piątek zamianę i pracował rano, a popołudniu pojechał razem ze mną i na ślub i na wesele :) Nie musiałam się więc martwić o dojazd ani o to, że zabraknie mi na wszystko czasu (zwłaszcza, ze fryzjerka wyrobiła się szybciej, niż zakładała).
Ślub był cywilny i trwał jakieś 10 minut. Przynajmniej miałam okazję zobaczyć, jak taki cywilny wygląda. Wesele też było trochę inne, niż wszystkie inne na jakich byłam w ciągu ostatnich dziewięciu lat (a było ich dwanaście, nie licząc naszego). O głębszych odczuciach ogólnych oraz ich przyczynach napiszę może przy innej okazji, natomiast jeśli chodzi o same wrażenia, to może nie wszystko mi się podobało, ale ogólnie uważam, że wesele było udane. 
Pierwszy raz na przykład spotkaliśmy się z tym (mimo, że o tym słyszałam, ale jeszcze nie miałam do czynienia), że na obiad podano wszystkim to samo danie w dodatku już rozłożone na talerzu. Na wszystkich weselach, na jakich byłam, zawsze było tak, że goście mieli do wyboru kilka rodzajów mięs i dodatków (surówek, a także np. ziemniaki, frytki, kluski itp.) - i odpowiadało mi to dużo bardziej. Tym razem na obiad były kopytka ze schabem w sosie grzybowymi z buraczkami. Danie było całkiem smaczne, ale mnie na przykład nie odpowiadały proporcje - dostałam trzy duże kawałki mięsa i trochę kopytek. Gdybym sama sobie nakładała na talerz, zdecydowanie wystarczył by mi jeden kawałek schabu, ale kopytek nałożyłabym sobie dużo więcej. Franuś ze mną na szczęście pohandlował i mimo, że też bardzo lubi kopytka, oddał mi trochę swoich za półtora kawałka mięsa.
Kiedy rozmawiałam z kolegą na temat tego, jaką będzie miał zupę, usłyszałam, ze rosół i flaki. Ale absolutnie nie przyszło mi do głowy, że to będą zupy do wyboru! Myślałam, że rosół będzie na obiad, a flaczki na przykład przed północą :) Poza tym zdziwiło mnie, ze nie było po obiedzie typowego deseru (że na przykład na stół wjechały ciasta i lody), tylko ciasta i owoce cały czas stały na stole obok (choć nie twierdzę, ze to było złe rozwiązanie)
Generalnie jednak, oboje z Frankiem stwierdziliśmy, że jedzenie było takie sobie...To znaczy, jak na wesele... Przystawki, które były cały czas na stole niespecjalnie przypadły nam do gustu, ciasta były nieco zbyt ciężkie, mój ukochany rosołek jednak bez smaku, a strogonow raczej smakował jak zupa gulaszowa (i jako ta zupa był całkiem do rzeczy) Na koniec stwierdziłam, że najbardziej smakował mi chleb ze smalcem z wiejskiego stołu! No i w sumie te kopytka :) Frankowi kopytka, tatar oraz kawałek płonącej szynki podanej przed północą z kaszą gryczaną i sosem (spróbowałam i potwierdzam, że smaczne, zresztą jako osoba, która jest bardzo wybredna jeśli chodzi o mięsa muszę obiektywnie stwierdzić, że mięsa ogólnie były całkiem niezłe - przede wszystkim bardzo delikatne, a to dla mnie zawsze najważniejsze - wystarczyłaby jedna żyłka i już bym nie przełknęła). Tak więc jak widzicie, nie było tak źle - ot po prostu w porównaniu do innych wesel na których byliśmy to wypadło pod tym względem najgorzej (dotychczas najgorzej było na weselu Mietków w Poznaniu, bo jedzenia było mało - nawet Mietek tak stwierdził i opowiadał później, że nauczony doświadczeniem, na naszym weselu z obawy przed tym, że później będzie głodny, na obiad nałożył sobie taką porcję, że później nie mógł zmieścić reszty; bo z kolei nasze wesele było jednym z najbardziej obfitych jeśli chodzi o ilość jedzenia - sami byliśmy tym zaskoczeni)
Za to oprawa muzyczna była bardzo fajna. Uważam, że panowie z zespołu naprawdę ładnie śpiewali i chyba tylko piosenka "Cudownych rodziców mam" brzmiała w ich wykonaniu gorzej niż oryginał. Franek był zaskoczony, że śpiewam razem z nimi ".. będzie, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało...", bo przecież ja nie znoszę tej piosenki. I owszem, nie znoszę - ale jak się okazuje tylko w oryginale, bo zespół wykonał ją tak dobrze, że mi się spodobała :) Poza tym wodzirej był świetny. Podobało mi się też, jak w pewnym momencie panowie zamienili keyboardy na akordeony i wyszli na salę, aby razem z gośćmi pośpiewać przy stole piosenki biesiadne. Dotychczas tylko raz się z tym spotkałam i to tylko dlatego, że goście sami zaczęli śpiewać. Szkoda, że u nas na to nie było czasu :P
Oczepiny trwały długo (a bardzo lubię tę część wesela) i były bardzo sprawnie i ze smakiem zorganizowane. Mimo, że nie znałam praktycznie nikogo, przyjemnie mi się obserwowało wszystkie zabawy.
Poza tym klimat całego wesela był fajny i stąd właśnie mój wniosek, że było ono udane. Bo przecież liczy się to, jak czują się i jak zachowują się goście, a miałam wrażenie, że wszystkim humory dopisują. Tak więc nawet fakt, że jedzenie nie do końca nam przypasowało nie oznacza, że cała impreza była do bani, a to, co napisałam powyżej, jest tylko zwykłą opinią a nie narzekaniem i krytyką. Uważam, że nie wszystko musi się każdemu spodobać, ale nie oznacza to, że trzeba siedzieć cały czas ze skwaszoną miną i od razu negować całą resztę :)

Nie doczekałam się niestety tortu, bo kiedy tylko oczepiny się skończyły, pobiegliśmy do Pary Młodej się pożegnać. Było już po pierwszej, a Franek następnego dnia szedł do pracy, więc musiał się wyspać (zwłaszcza, że prawie od 24 godzin był na nogach).
To było pierwsze takie wesele, na którym nikogo oprócz jednej pary nie znaliśmy, ale w ogóle nie przeszkadzało nam to w tym, żeby się dobrze bawić. Wręcz przeciwnie - dużo tańczyliśmy, bo nie zależało nam na tym, żeby pogadać z dawno niewidzianym towarzystwem. Miałam bardzo silne poczucie tego, że jesteśmy tam razem i to było bardzo przyjemne wrażenie. Tańczyliśmy tylko ze sobą, rozmawialiśmy tylko ze sobą i z moją koleżanką i jej chłopakiem (to ci sami, z którymi od czasu do czasu się spotykaliśmy) i czasami z Panem Młodym, który parę razy na chwilę do nas podszedł. Ale nie czułam żadnego niedosytu właśnie dlatego, że miałam tę świadomość, że jestem tam z Frankiem, a przez to, że byliśmy tam jednak obcy, potrafiłam się od tego wszystkiego odciąć i miałam wrażenie chwilami, jakby to była nasza prywatna impreza, tylko z resztą nieszkodliwych ludzi dookoła :P Poza tym to było jedyne wesele, na którym nie wypiłam ani kropelki alkoholu (zaczynam się do tego przyzwyczajać :)) oraz na którym tak dużo zjadłam (no bo przecież nie twierdzę, że to jedzenie było niesmaczne, tylko po prostu nieco poniżej moich oczekiwań :), a jakoś tak miałam więcej czasu, żeby świadomie sięgać po to i owo do przegryzienia niż na innych weselach).
Myślę, że ten wieczór będę wspominać bardzo miło i ostatecznie cieszę się, że trafiliśmy na to wesele, chociaż oczywiście zupełnie inne wrażenia miałabym, gdyby nie to, że Franek był ze mną od samego początku.

Jeśli chodzi o inne kwestie, to byłam bardzo zadowolona z mojej fryzury i nawet Franek powiedział, ze tylko na naszym ślubie miałam ładniejszą :P Chociaż wydaje mi się, że już to kiedyś słyszałam, więc albo naprawdę każda moja fryzura jest lepsza od poprzedniej, albo Franek ma słabą pamięć :P Ale grunt, że ja się dobrze czułam z tym, co miałam na głowie:


A, no i przy okazji macie okazję zobaczyć moją sukienkę, o którą pytałyście :) Tak właśnie wyglądała. Podoba mi się, bo nie jest typowo weselna i spokojnie będę mogła ją ubierać na inne okazje.
Jest na mnie odrobinę za szeroka w biodrach, ale jedyny rozmiar jaki był to 38, a że wyglądałam w miarę dobrze (i Frankowi się bardzo podobała), stwierdziłam, że ją wezmę, bo przecież na pewno przez te trzy tygodnie się nieco poszerzę.
No, ale się nie poszerzyłam, więc tak naprawdę sukienka mogłaby być odrobinę bardziej dopasowana, ale właściwie nie widać tego tak bardzo, a czasami warto mieć w szafie coś trochę większego niż codzienny rozmiar :)
Kiedy patrzę na te zdjęcia, to w sumie wcale się nie dziwię, że ludzie nie przepuszczają mnie w kasie pierwszeństwa (na szczęście tego nie oczekuję, choć czasami by się przydało :P) pomimo tego, że to już prawie półmetek, bo końcówka dziewiętnastego tygodnia. Ogólnie się cieszę, że nie muszę na razie jeszcze wymieniać garderoby, ale czasami czuję się dziwnie, gdy ktoś dowiedziawszy się, że jestem w ciąży z uśmiechem zerka ukradkiem na mój brzuch, a później gdy dowiaduje się, że to piąty miesiąc patrzy na niego już całkiem otwarcie z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. 
No przecież po co miałabym ściemniać? :)


A do tych butów miałam jeszcze idealnie dobraną kolorystycznie torebkę (Franek :P) i beżowe bolerko.

105 komentarzy:

  1. A ta Frankowa torebka to gdzie? Strój jest niekompletny :P
    Na zdjęciach brzuszek ledwo widać, a to już piąty miesiąc! Nie dziwię się zdziwionym ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oczywiście zapomniałam się podpisać. To byłam ja - motyl ;)

      Usuń
    2. No zapomniałam do zdjęcia ją założyć, bo to było tak na szybko :) Taka mała kopertówka :) Wspomniałam raz, że nie mam do tych butów żadnej torebki i następnego dnia kiedy przechodziliśmy przez pasaż handlowy Franek pokazał mi stoisko z torebkami. Słowo daję, ze w ogóle na niego nie zwróciłam uwagi. A co najlepsze, wskazał ręką akurat w taki sposób, że w oczy rzuciła mi się ta idealnie dopasowana torebka :)

      W dodatku ja nigdy całkiem płaskiego brzucha nie miałam, więc sama niespecjalnie widze różnicę (choć wiem, że jakieś 5 cm mi w obwodzie przybyło) Ja się właściwie też nie dziwię i generalnie mi to nie przeszkadza, ale czasami jest mi dziwnie z tym,że nic po mnie nie widać.

      Ps. A czyj to komentarz? :)

      Usuń
    3. A, no właśnie, zignoruj PS :)

      Usuń
  2. Mam bardzo szczupłą koleżankę, zawsze się z niej śmieję, że dziecko będzie nosiła w reklamówce ;) A Ty naprawdę elegancko wyglądasz. Brzuszek jest, ale taki jakby... końcówka trzeciego? Jak to wagowo wygląda?

    Jedzenie na weselu jest dla mnie bardzo ważne. Mam na myśli ciepłe dania, bo zimnej płyty nigdy nie jem. Ten schab z kopytkami i surówką jest w moim miejscu pracy podawany jako jedna z kolacji drugiego dnia. Z zupami to się zdziwiłam, ale.... fajnie mieć wybór :) Brak deseru po obiedzie też lipa :P zwłaszcza dla mnie- słodkiej dupy ;) Jednak ważne, że głodna nie byłaś! :)

    Nie wiem czemu, ale jak zobaczyłam fryzurę, to do razu pomyślałam "musi mieć dłuuuugie włosy" ;) a tak poważnie, to podoba mi się, bo (z tego co widzę i przypuszczam) nie wyglądała ona jak hełm na głowie z toną lakieru, nie do ruszenia :D Jakoś nie gustuję w upięciach, które nienaturalnie wyglądają. Może dlatego, że sama zazwyczaj wyglądam jakbym się miesiąc nie czesała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przez całe życie wyglądam jak w końcówce trzeciego miesiąca, bo nigdy nie miałam płaskiego brzucha :P Ja akurat nie jestem typowo szczupłą osobą, raczej normalnej budowy
      Jeśli chodzi o wagę to przybrałam to, co mi ubyło na początku a potem przez parę dni nawet wydawało mi się, że tyję, i doszłam aż do pół kg powyżej wagi sprzed ciąży, ale potem znowu spadło i teraz ważę cały czas tyle samo co przed ciążą.

      Tak, dla mnie ciepłe dania też są na weselu najważniejsze, a reszta to tylko dodatek, po który dość rzadko sięgam, bo zazwyczaj mi nie odpowiada, dlatego trochę się zawiodłam, bo według mnie mało tego było.
      Niby fajnie mieć wybór, ale ja tam wolę i jedno i drugie :P
      No właśnie mnie ten brak deseru też zdziwił, a jeszcze bardziej zdziwilo mnie, kiedy zaraz po obiedzie, gdy ludzie zaczęli spacerować i poszli np po kawę, ja poszłam do stolika po ciasto i kiedy wróciłam, to babka na przeciwko mnie skomentowała to (życzliwie, zeby nie było), że już słodkie tak szybko. A dla mnie to normalka, że deser jest po obiedzie właśnie.

      Naprawdę myślisz, że mam długie włosy?? :) A uwierzysz, ze nawet do ramion mi nie sięgają? :) Ja właśnie też nie lubię takich nienaturalnych trwałych upięć, dlatego chciałam tylko pokręcić włosy, ale jak mi babka zaproponowała upięcie z jednej strony i pokazała, jak mogłoby to wyglądać, to się zgodziłam i nie pożałowałam :)

      Usuń
    2. To palnęłam :P
      Faaaajnie masz z tą wagą :) może nawet do 10kg na plusie nie dobijesz?

      Ja zawsze mam wrażenie, że ciepłe dania są co chwilę, ale to po prostu czas mi tak na weselach leci. Nawet teraz, jak jestem z drugiej strony. I widzę, że jednak te ciepłe posiłki lepiej "schodzą" niż zimna płyta. Człowiek woli zjeść coś porządnego mimo wszystko.

      Też bym poszła po ciasto ;) nawet po mały kawałeczek. Może w stolicy inaczej interpretuje się deser? :D Albo o linię dbają. Chociaż te ciężkie ciasta świadczą inaczej. A dostaliście coś do domu?

      No jakoś tak pierwsze mi to wpadło do głowy :) chociaż z długich włosów miałabyś upięcie niżej, znaczy włosy zahaczyłyby o ramiona na przykład. Gdzie moja logika? :D
      Na fajną fryzjerkę trafiłaś, to się rzadko zdarza ;) byłam podobnie uczesana na swoją studniówkę, ale nie wyglądało to tak fajnie, kurde :P

      Usuń
    3. Spoko, nie mam kompleksów na tym punkcie :)) Jasne, że czasami lepiej byłoby mieć inną budowę ciała, ale w zasadzie rzadko kiedy faktycznie to się rzuca w oczy, więc nie doskwiera mi to szczególnie. Taką już mam budowę ciała - po mamie zresztą, która ma nawet większy brzuch ode mnie, a ogólnie jest dużo szczuplejsza :)
      Na to liczę! Mam postanowienie, zeby nie przekroczyć 60 kg, a to mi daje tylko 9 kg do przytycia. Na szczęście na razie jeszcze mam zapas :)
      Wiesz, tak trochę to jednak ten brzuch mi urósł, bo 5 cm mam więcej w obwodzie, ale ponieważ nigdy nie był całiem płaski, to tego nie zauważam specjalnie - zwłaszcza, ze nie musze zmieniać ubrań na razie.

      To mi chyba leci wolniej :P Na naszym weselu tylko faktycznie to jedzenie było co chwilę, ale u nas naprawdę było baardzo dużo jedzenia, sami nie spodziewaliśmy się, że aż tyle tego będzie, mimo, że przecież prawie wszystko sami zamawialiśmy (prawie, bo były też neispodzianki od firmy). Nawet nie podano jednej zupy, bo już nie było jak i dopiero na poprawinach była ;)

      Nie mam pojęcia, o co chodziło :) Ale ja mam tak zawsze, że od razu po jedzeniu mam ochotę na coś słodkiego :) Ludzie się często dziwią, gdzie to mieszczę.
      Nie, nie dostaliśmy, ale np w Poznaniu też niczego nie dają - poza takimi drobnymi upominkami jak np, czekoladki albo cukierki - no to teraz też dostaliśmy takie migdały w kolorowych skorupkach.

      Wiesz, ja w sumie sama się zdziwiłam, ze tak te włosy wyglądają, ale to chyba dlatego, ze są gęste no i właśnie dlatego, ze są na jedną stronę zaczesane.
      Pierwszy raz u niej byłam - zupełny przypadek, po prostu ma salon na przeciwko mojego mieszkania :) Ale faktycznie fajnie jej to wyszło.

      Usuń
    4. Powiem Ci, że ten brzuch to chyba jest takim "problemem" większości kobiet. Mam szczupłe nogi, ręce, ramiona, ale brzuch (spyrę :|) mam od zawsze i już nie wiem po kim ;)
      Myślę, że możesz nawet nie dobić do 60. Zwłaszcza, że chyba nie jesteś z tych kobiet, które obżerają się z samego tytułu bycia w ciąży ;)
      Te ubrania, to chyba Cię cieszą :) trudno nagle zmienić całą garderobę, a jak się musi, to zazwyczaj tak jest, że nie można nic znaleźć.

      A dostaliście to jedzenie z powrotem? Pewnie to pisałaś, ale mi umknęło ;)

      Oj, na słodkie zawsze znajdzie się miejsce ;) nawet w domu po obiedzie szukam słodkości.
      Rozumiem :) czyli ten zwyczaj nie wszędzie jest praktykowany ;) a migdały są dobre :)

      Na pewno. Przy rzadkich włosach nie byłoby takiego efektu, a Twoje wyglądają super :) Nie są jaśniejsze teraz?
      To teraz wiesz gdzie chodzić na przyszłość ;)

      Usuń
    5. Może, ale już kiedyś sobie pisałyśmy na ten temat w mailu i pisalam Ci, ze mi takie całkiem płaskie, wyrzeźbione brzuchy też mi się nie podobają szczególnie, więc w sumie nie narzekam :)
      Zobaczymy - na pewno nie będę płakać jeśli nie dobiję :))
      Masz rację, jem zupełnie normalnie - tak jak zawsze. Na początku odczuwalam silny głód dość często, ale teraz wcale, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że mogłabym jeść mniej niż kiedykolwiek, ale ponieważ zawsze miałam stałe godziny posilków to się ich trzymam.
      Nie wiem z czego to wynika, że niektóre kobiety muszą jeść faktycznie za dwoje, ja po prostu tego nie potrzebuję.
      No masz rację, zwłaszcza, że ma się świadomość, że te ubrania kupuje się na teraz, a za pół roku już mogą się do niczego nie nadać.

      Dostaliśmy :) Całe mnóstwo - wystarczyło dla moich rodziców, dla nas i rodziców Franka :) Mięsa pomroziliśmy i jedliśmy jeszcze przez jakiś czas (a były pyszne), ciasta porozdawaliśmy a resztę zjedliśmy. Bardzo fajnie, ze dostaliśmy to wszystko, bo na weselu wszystkiego się nie zjadło.

      Dokładnie, ja też zawsze na słodkie miejsce znajdę :)
      No, były nawet bardzo dobre :) Zjadłam swoje i Franka :P Ale szkoda, że ciasta nie dostaliśmy :)

      Dzięki :) W sumie też mi się naprawdę podobało.
      Nie zmieniałam w ogóle koloru włosów, więc naprawdę jestem zaskoczona Waszą reakcję :) NIe wiem dlaczego wydaje Wam się, że są jaśniejsze - może po prostu jak były związane to inaczej wyglądały? Trudno mi powiedzieć :)

      Usuń
  3. piękna sukienka i fajny kolor butów:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      To są buty , które sobie kupiłam na poprawiny swojego wesela - kosztowały ponad 200 zł i długo się zastanawiałam (kilka dni), czy je kupić, aż w końcu się zdecydowałam i nie żałuję, bo je uwielbiam :) Bardzo mi się podobają a do tego są strasznie wygodnie! Niektóre moje buty bez obcasów są dużo mniej wygodnie niż te szpilki :)

      Usuń
  4. Spokojnie, jeszcze Ci ten brzuch tak wystrzeli, ze nam się w kadrze nie zmieścisz:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja jestem jak najbardziej spokojna i wcale nie marzę o takim wystrzałowym brzuchu :) Wystarczy mi niewielki, taki, żebym w zimie nie miała większego problemu z zimowym płaszczem :)
      NIe ma mowy o niemieszczeniu się w jakikolwiek kadr :)

      Usuń
  5. Faktycznie ciąży w ogóle nie widać;)

    Ciężko mi się ocenia jak nie widzę twarzy. Zaskoczył mnie natomiast kolor włosów, nie wydawało mi się nigdy że masz taki jasny blond:) a fryzura widać robiona przez profesjonalistkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie widać, bo ja na co dzień i bez ciąży tak wyglądam :)

      Nie złamię swojej zasady, że na publicznym blogu nie pokazuję twarzy :) Trudno, musicie sobie jakoś radzić :)
      A to mnie dziwi Twoje zaskoczenie, bo ja już wrzucałam zdjęcia na których widać moje włosy i często pisałam, ze ich kolor to blond. Chociaz może faktycznie na tych zdjęciach wyglądają jaśniej, sama nie wiem...
      Trafiłam do tej fryzjerki przypadkiem, ale jestem bardzo zadowolona!

      Usuń
    2. No właśnie ze zdjęć zawsze wydawało mi się że masz ciemny blond;)

      Usuń
    3. Hmm, sama nie wiem. Kiedy ja patrzę w lustro, to też mi się wydaje, że to ciemny blond, ale te zdjęcia nie różnią się aż tak bardzo od tego, co mam na głowie.. :)

      Usuń
    4. Wiesz, tak sobie pomyślałam, ze mi zawsze latem włosy jaśnieją od słońca, więc możliwe, że po prostu inne zdjęcia były z innej pory roku.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Haha, ja to nawet jak się specjalnie nie najem miewam taki brzuch :) Czasami trochę mniej go widać, innym razem bardziej, ale nigdy nie jest płaski, więc teraz szczególnej róznicy nie odczuwam :)

      Usuń
  7. Tak bokiem to może i bym się czegoś dopatrzyła :P Bo przodem zdecydowanie nie.
    Miałam bardzo podobną fryzurę na lipcowe wesele, na którym byliśmy. Oprócz mnie podobne upięcia miało też kilka dziewczyn i wywnioskowałam, że to chyba teraz modne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bokiem to ja wyglądam tak samo i bez ciąży :P Tak, jak pisałam dziewczynom, nigdy nie miałam całkiem płaskiego brzucha - czasami był bardziej widoczny, innym razem mniej, dlatego teraz, mimo, ze w obwodzie jest niby te 5 cm więcej, nie zauważam szczególnej różnicy.

      Ja tam nawet nie wiem, co jest teraz modne :) Po prostu chciałam trochę inaczej wyglądać, więc poprosiłam o zakręcenie włosów, a babka mi zaproponowała podpięcie. Ale kiedyś miałam już podobną fryzurę na weselu jakieś trzy, cztery lata temu, więc to chyba nie jest sezonowe. Ale nie zauważyłam, żeby ktoś na tym weselu miała taką samą fryzurę na szczęście :)

      Usuń
  8. Hmmm, taki brzuch to ja mam zawsze jak wypiję szklankę coli/piwa/kakao :P Ty tego Tasiemca chyba w torebce nosisz, co? ;-) Sukienka super, też lubię takie uniwersalne, fryzura też fajna tylko kolor włosów mnie trochę zdziwił, bo wydawało mi się, że miałaś inny odcień - zmieniałaś? :) Fajnie, że Franek mógł iść z Tobą, samej na weselu wśród obcych ludzi na pewno nie byłoby zbyt komfortowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja taki mam normalnie :)))
      A widzisz, do zdjęcia zapomniałam torebki, Tasiemiec się nie załapał :)) Wiesz, ja się śmieję, że mi brzuch rośnie do wewnątrz :P Bo strasznie dużo sikam, a podobno w II trymestrze ta częstotliwość nie jest szczególnie duża.

      Dziękuję, też mi się podoba ta sukienka, ale głównie Franek nalegał, zebym ją wzięła i mnie przekonał :) Ja dopiero później się do niej przekonałam, gdy ją skróciłam (początkowo była za kolano, no bo to jednak rozmiar 38)
      Nie, nie zmieniałam koloru włosów od... hoho ho i jeszcze trochę, serio, nie pamiętam od kiedy, może nawet od liceum :P No ale może od słońca pojaśniały.

      No niezupełnie byłabym sama, bo była moja koleżanka i jej chłopak, ale na pewno nie miałabym za bardzo z kim tańczyć i ogólnie gorzej bym się czuła, a tak to Franuś przynosił mi to herbatkę, to chleba ze smalcem, bo sobie zażyczyłam :) Samej byłoby mi głupio po to chodzić :)

      Usuń
    2. Haha, tylko nie zostawiaj tej torebki w przypadkowych miejscach, bo jeszcze zgubisz Tasiemca, a jak tu rysopis podać? :P Mówisz, że do wewnątrz Ci rośnie? W sumie fajnie :P Ja i bez ciąży strasznie dużo sikam, więc chyba nie zawsze jest to powiązane z I trymestrem ;P

      Ja teraz jak kupuję jakieś sukienki, to staram się właśnie, żeby były takie uniwersalne, bo mam w szafie całe mnóstwo sukienek, które są typowo weselne i założyłam je raz, a teraz wiszą nieużywane, bez sensu :) A ta Twoja jest taka właśnie i na imprezę, i do kościoła i na niedzielny spacer :) Dłuższa może nie byłaby taka fajna, ale taka do kolanka jest w sam raz :D Najlepsza długość :) Hmmm może te loki uwydatniły jakoś kolor włosów, albo światło jakoś inaczej na nie pada? Bo zawsze mi się wydawało, że nie były aż tak złociste, tylko bardziej słomkowe :D No ale może to też dlatego, że rzadko Twoje zdjęcia oglądam :P

      No tak, ale sama w sensie właśnie takim, że nie miałby kto Cię obsłużyć i nie byłoby z kim tańczyć ;-) A wiesz, ja mam tak samo, zawsze głupio mi samej po takie rzeczy chodzić, na wczasach też zawsze po drinki, przekąski i inne takie posyłałam Kubę :))))

      Usuń
    3. Postaram się :P
      No na razie nie narzekam, bo raczej same plusy są tego małego brzucha, ale oczywiście czulabym się rozczarowana, gdyby tak miało być przez całą ciążę :D
      Ja nie znoszę sikania (wiem, że to głupio brzmi :P, ale naprawdę wkurza mnie, gdy muszę coś przerywać, żeby iść do kibelka) a ponieważ niewiele zawsze piję, to i nie sikam dużo - więc teraz bardzo mi to doskwiera. jeśli chodzi o związek z ciążą - wszędzie jest napisane, że sika się dużo w I trymestrze, bo zwiększa się ilość płynów w organizmie i później w III, bo pęcherz jest uciskany. A ja na pewno teraz sikam jeszcze więcej niż w I trym. i mam wrażenie właśnie, że pęcherz mi się skurczył, bo chce mi się strasznie, a potem niewiele leci :)

      No ja też mam kilka takich sukienek, ale na szczęście nie za wiele, bo faktycznie potem szkoda, kiedy nie ma ich jak drugi raz włożyć.
      Ja zawsze wszystkie sukienki i spódnice noszę przed kolana i ta mi nie do końca odpowiadała z taką długością za kolano, ale na szczęście dało się to szybko skrócić i już jest dobrze :) Nawet nie przeszkadza aż tak bardzo, że jest odrobinę za duża.

      No może, właśnei też pomyślałam, że może jak widziałyście zdjęcia ze spiętymi włosami to wydawaly się ciemniejsze. Nie wiem, ale naprawdę cały czas mam ten sam kolor (od przed ślubu):) A teraz to nawet już wieki całe nic z kolorem nie robiłam, bo przecież nie mogę za bardzo.

      No tak, to pod tym względem masz rację.
      O właśnie mam dokładnie tak samo, że mi głupio, chociaż wcale nie jest mi głupio się tym objadać :)))

      Usuń
    4. Hehe, no tak będąc w ciąży fajnie by było jednak przez jakiś czas, żeby było widać, że się w tej ciąży jest :P A widzisz, ja też piję mało, a sikam dużo, to już w ogóle jakiś paradoks :P Mnie zawsze wkurza, że przed podróżą/wyjsciem na zakupy itp. muszę iść siku, a w trakcie i tak mi się jeszcze co najmniej raz zachce :P

      No ja własnie policzyłam i takich typowo weselnych mam 6, więc przynajmniej o połowę za dużo :P Dla mnie taka długość tuż przed kolanem jest idealna, pasuje na wiele okazji i w sumie chyba niezależnie od wieku. Mam jedną sukienkę i jedną spódnicę sięgające mi do połowy łydki i nie noszę ich zbyt często, bo dziwnie się czuję :P

      Im dłużej patrzę, tym bardziej się przekonuję, że to jednak o te loki chodzi :)

      Dokładnie, objadać się mogę, ale niech inni nie widzą, że sama ciągle kursuję po coś do jedzenia :)) A biedny Kuba na każdym weselu lata też do kuchni po sam wrzątek, bo parzę sobie herbatkę koperkową na lepsze trawienie :D

      Usuń
    5. No, chyba tak, przez chwilę można by było na tą ciężarną wyglądać. Zwłaszcza w niektórych sytuacjach :) Bo zdziwienie w oczach mnie denerwuje jednak :)

      A to ja też ogólnie sikam stosunkowo dużo, jak na to, ze potrafię przez cały dzień wypić np. tylko jeden kubek herbaty :) Ale teraz to jest jakaś masakra niezależnie od tego, ile wypiję :)

      Hmm, ja mam chyba takich trzy.. Jedna z nich zresztą ma już naprawdę sporo lat, więc myślę, że nie jest najgorzej :) Tak, dla mnie też najlepsza jest długość przed kolano, jak jest za to się też dziwnie czuję, zwłaszcza, że jestem niska.

      Bardzo możliwe :)

      Ja się czuję skrępowana tak ogólnie, nawet nie samym faktem, ze znowu coś sobie nakładam, tylko jakoś tak jest mi nieswojo, gdy sama się obsługuję :) Trudno mi to wytłumaczyć :)
      Nosisz ze sobą herbatę? :)

      Usuń
    6. Noszę ze sobą herbatkę koperkową, a był czas, że jak szliśmy gdzieś w gości, to brałam swoją kawę i zawsze prosiłam gospodarzy, by się nie obrażali, bo to nie chodzi o to, że ich kawa jest niedobra, tylko, że każda inna niż moja szkodziła mi na żołądek ;-) to się na szczęście trochę uspokoiło, bo już mi było głupio :D

      Mam to samo z tym obsługiwaniem się, więc rozumiem w 100% :D

      Usuń
    7. Rozumiem, no wiesz, dla nas byłabys gościem idealnym, bo nie raz nam się zdarzało, że kiedy przyjeżdżali do nas rodzice Franka albo jego kuzyn z rodziną to prosiliśmy, żeby przywieźli swoją kawę, bo my kawy nie pijamy i w domu po prostu nie mamy czegoś takiego :)

      Usuń
  9. Masz szczęscie, ze tak wyglądasz w ciązy ;)) Po prostu super, a nie jak wielka ciężarówa....Naprawdę, ciąża Ci służy :) Dobre geny? Czy może wpływ ma też to, jak aktywna byłas przed ciążą? :) Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo cieszy, że nie mam na razie dużego brzucha, a przede wszystkim, ze nie przytyłam, bo bardzo się tego bałam. Na początku czasami się martwiłam, ze dziecko nie rośnie, ale odkąd czuję, ze się rusza, to się uspokoiłam.
      W każdym razie przyznam, że mi się nigdy za bardzo nie podobały te duże brzuchy (nawet u szczupłych kobiet), nie umiem tego określić - wiem, że dla wielu osób to piękny widok, a mnie jakoś zniechęca... Dlatego liczę na to, że aż taki mi nie urośnie jednak.
      Hmm, nie wiem, może i geny, choć moja mama miała trochę inny brzuch w ciąży i w piątym miesiącu już był raczej widoczny - ale ona też jest dużo szczuplejsza ode mnie.
      Nie wiem, jak się ma aktywność do tego, ale ostatnio wyczytałam, że mocne mięśnie brzucha mogą być powodem tego, że brzuch nie jest duży, a ja bardzo dużo ćwiczyłam przed ciążą właśnie na mięśnie brzucha. Jakiś lekarz podobno tak stwierdził, ale musze się jeszcze zapytać o to mojego, bo może to tylko takie gadanie.

      Usuń
  10. Na wielu weselach ostatnio najbardziej smakowały mi przysmaki z wiejskiego stołu... Wyglądasz ślicznie! Mnie Twoje ,,złote'' loki akurat nie zadziwiły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wiejski stół to w ogóle fajna sprawa - u nas też był :)
      Dziękuję bardzo! Mnie właśnie dziwi, że wiele osób się dziwi moim włosom, bo nie zmieniałam koloru.

      Usuń
    2. Pozwolę sobie tylko wtrącić, że i u nas, a także na wszystkich weselach, na jakich byliśmy, wiejski stół cieszył się największym zainteresowaniem :D Czy to nie dziwne, że ludzie elegancko ubrani, na eleganckim przyjęciu, wolą chleb ze smalcem i ogórki kiszone od fikusnych sakiewek i wymyślnych kanapeczek? :))

      Usuń
    3. Niee, dla mnie to ani trochę nie jest dziwne i właśnie dlatego nie było u nas żadnych fikuśnych kanapeczek tylko wszystko tradycyjne :)

      Usuń
    4. U nas też nie było, bo po weselu mojego kuzyna mama narzekała, że się nie najadła, bo były same takie rzeczy, że nawet nie wiedziała, jak to się je :D :P

      Usuń
    5. Wcale się jej nie dziwię :) Też byłabym zawiedziona

      Usuń
  11. Bardzo ładnie wyglądałaś:) Ale na prawde o ciąze bym Cie nie podejrzewała!:))

    Ciesze sie,ze dobrze sie bawiliście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Wiesz, że sama bym siebie nie podejrzewała. Zastanawiam się, kiedy zacznie coś widać,no bo przecież chyba w koncu musi :)
      Ja też się cieszę, bo ostatnie, czego trzeba mi było jeszcze to impreza, na której się będę nudzić.

      Usuń
  12. Przezajefajne loczki - choć też pomyślałam o tym, że są dużo bardziej blond niż mi się wydawało, że masz ;))) Zresztą cała fajnie wyglądałaś :)))

    Wesele, brrr! Przypomniałaś mi, że czeka nas to za rok. I jednak całą noc trzeba się będzie przemęczyć, nie uda mi się chyba umknąć wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia dlaczego tak Wam się wydaje - może po prostu na innych zdjeciach (np ze ślubu) miałam wlosy upięte, a wtedy zawsze wyglądają na trochę ciemniejsze.
      Dzięki :)

      Może okaże się, że jednak będzie fajnie - tak jak u nas :)

      Usuń
  13. pewnie brzuch zaraz da czadu. wesele się skończyło, sukienek weselnych nie trzeba zakładać to teraz wolność i swoboda dla brzucha! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale mi na tym nie zależy :)
      Prawdę mówiąc nie spodziewam się, żeby nagle miał wyskoczyć jakiś ogromny - ale na to że w ogóle będzie coś widać to jednak liczę :)

      Usuń
  14. Te loki wytrzymały całą imprezę? U mnie po godzinie byłaby miazga;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że wytrzymały. Mało tego, jeszcze całą sobotę i niedziele z tymi lokami przechodziłam, dopiero wczoraj myłam glowę.

      Usuń
    2. Ale to nie są sztuczne loki, tak? To nie ja kumam. Masz tak podatne na kręcenie włosy? Moje nawet dnia nie wytrzymują.
      Zazdraszczam;)

      Usuń
    3. To ja nie kumam, a nie "nie ja kumam":P
      Tak wychodzi, jak się trzyma kciuki za Młodą i pisze na klawiaturze;]

      Usuń
    4. No pewnie, że nie sztuczne :) To są loki na moich włosach - prostownicą zrobione, tylko nie wyprostowane, a zawinięte właśnie.
      Ja mam proste włosy, ani trochę się nie kręcą (co najwyżej z jednej strony nieco zwijają jak je źle ułożę, ale na pewno nie kręcą) - ale po prostu jak je raz ułożę porządnie to potem mam spokój na parę dni.

      Usuń
    5. Słucham? Że co takiego? Zrobiłaś tę burzę loków prostownicą? Mnie co najwyżej wychodzą fale przypominające w sumie z wyglądu wzburzone morze. Lokówką jeszcze bym może dała radę (na parę godzin), ale nigdy prostownicą.
      Mam właśnie proste jak druty i dość szybko poddają się skrętowi, ale tak samo szybko się rozprostowują.
      Miszczu;)

      Usuń
    6. Nie ja - fryzjerka :) Moja prostownica jest na to zbyt kanciasta :)

      Usuń
    7. Aaaaaaaa, to co się pucujesz? Nigdy więcej nie próbuj kłamać:P

      Usuń
    8. ??Nie rozumiem wyrażenia "to co się pucujesz"

      Kłamać? Znajdź mi proszę w mojej wypowiedzi zdanie, w którym piszę, że loki zrobiłam sama :) Zresztą w innych komentarzach pisałam o fryzjerce, nie moja wina, że masz skłonność do nadinterpretacji :)

      Usuń
    9. Nie jesteś miła. Nie gadam dziś z Tobą.
      To już humorki ciążowe? Bo nie wiem, na jak długo Cię znielubić:]

      Usuń
    10. Nie kumam Twoich wypowiedzi po prostu :)
      Ja nigdzie nie kłamałam, bo nigdzie nie napisałam, że sama sobie te loki zakręciłam, a naprawdę nie wiem co znaczy pucować.
      Nie miałam nigdy czegoś takiego jak PMS a więc i humorów ciążowych nei mam. Nie mam pojęcia jak to jest, kiedy hormony rządzą człowiekiem, bo nigdy tego nie doświaczyłam :)

      Usuń
    11. Bo nie pomyślałam, że to fryzjer, a Ty nie napisałaś wprost, a innych komentarzy nie czytałam.
      I nie kumam, dlaczego nie kumasz, skoro ja żartuję. Często tak masz ogólnie, że bierzesz na poważnie chyba moje wypowiedzi, które nie są na poważnie, co?;)

      Usuń
    12. Ok, ale skoro nie napisałam wprost to znaczy, ze nie napisałam wprost, ze to dzieło moich rąk, więc czemu od razu o kłamaniu piszesz? :)

      Ogólnie z żartami jest tak, ze w języku pisanym żart trudno wyczuć. A ja generalnie nie jestem typem, który jakoś szczególnie lubi żartować (a propos żartów miałam Ci nawet pisać pod Twoją notką aktualną, ale nie miałam czasu, później do tego wrócę), więc zawsze w pierwszej kolejności odczytuję sens dosłowny, bo generalnie bardziej sobie cenię rozmowy na serio niż te w żartach.
      Ale akurat jesli chodzi o tę sytuację, to domyśliłam się że żartowałaś i odpowiedziałam Ci w tym samym tonie: Kłamać? Znajdź mi proszę w mojej wypowiedzi zdanie, w którym piszę, że loki zrobiłam sama :) Zresztą w innych komentarzach pisałam o fryzjerce, nie moja wina, że masz skłonność do nadinterpretacji :)

      Usuń
    13. Nie do nadinterpretacji, nie nadinterpretuj.
      Jeśli nie doczytałam, to nie nadinterpretuję, a zwyczajnie piszę o tym, o czym wiem, nawet jeśli to nie wszystko, co powinnam wiedzieć.
      A ja właśnie cenię sobie rozmowy na serio, ale na żywca. Na blogach, pod notkami takimi jak o weselach, o włosach itp. w większości żartuję;)

      Usuń
    14. No ja w takiej sytuacji prędzej przyjęłabym za pewnik, że ktoś był u fryzjera, bo zazwyczaj przed takimi imprezami się chodzi do fryzjera :)
      Widzisz, a sama mojego żartu nie wychwyciłaś, więc jak widać to wcale nie jest takie łatwe odczytać czyjeś intencje w komentarzu na blogu.
      A ja generalnie w kontaktach między ludźmi - niezależnie czy tych wirtualnych, czy realnych - stawiam głównie na powagę. Nie mówię, że nie żartuję nigdy, ale rzadziej.

      Usuń
    15. Ja zawsze myślę o fryzjerze, ale w tym samym czasie rozmawiałam z Gabryśką o tym, że ona nigdy do fryzjera nie chodzi, tylko sama sobie fryzury robi i mi się pomerdałyście zwyczajnie:P
      Ależ ja go wychwyciłam, tylko tak ogólnie zwróciłam uwagę, żeś czepialska często;)

      Usuń
    16. Ja sama nie lubię się czesać, nei mam do tego cierpliwości i na pewno ładnie by mi nie wyszło.
      Może i jestem, a to dlatego, ze nie zawse jestem w stanie wyłapać Twoją intencję - żart to jedno, ale żart złośliwy to już zupełnie co innego i na tym punkcie jestem przewrażliwiona, a nie wiem czasami pod którą formę żartu podpiąć Twoją wypowiedź.

      Usuń
    17. No, ja też. Tzn. warkocza jakiegoś prowizorkę umiem zrobić, ale nic poza tym.
      Zawsze pod tę idealnie pasującą - ja nigdy złośliwa nie jestem, ja was lofciam, ja tylko czasem gdzieś bokiem złośliwość przemycę, ale nie zwracaj uwagi:D

      Usuń
    18. Mnie się nawet nie chce samej siebie czesać :P
      No własnie ja te boki baardzo zauważam :)

      Usuń
  15. Cudnie wyglądałaś, a fryzura przepiękna !!

    Mój nowy adres ale blog stary http://black-kotka.blogspot.com/
    Dawna Ana/ Szalona Ruda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      I dziekuję za adres bloga, bo znowu bym Ciebie zgubiła i byłoby mi bardzo głupio znowu się odzywać, że nie mam na Ciebie namiarów :)

      Usuń
  16. Wiesz Margolko z tym brzuszkiem to róznie bywa. Po mnie nie było widać nic do prawie 22 tygodnia ciąży za to póżniej, brzuszek wyskoczył. Wszystko zalezy od genetyki, predyspozycji etc. Nie jestem wysoką osobą, zawsze byłam szczuplą tak, ze brzuch wyglądał pozniej jak ogromna dynia. Ale to tylko parę miesięcy. Bardzo ładnie wyglądasz, Misterna fryzura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ze to indywidualna sprawa, no ale jednak częściej jest tak, ze ten brzuch widać, niż nie widać :) Gdyby było inaczej, to by się ludzie tak nie dziwili :)
      No, ja mam nadzieję, że jednak aż tak mi ten brzuch nie urośnie, żeby wyglądał jak dynia ;)))

      Dziękuję :) A zrobienie tej fryzury trwało jakieś 40 minut :) Jestem zaskoczona efektem

      Usuń
  17. o ja, gdzie Ty brzuch podziałaś? ja przy Tobie wyglądam już jak zaawansowana ciężarówka, a jestem daleko w tyle przecież :) śliczna sukienka i fryzurka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No jakoś się na razie nie wychyla :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  18. u nas na weselach też drugie danie jest podawane tak jak w restauracji -gotowe porcje na talerzu :) i ciasto też stoi na stołach całe wesele, ale do wyboru na pierwsze danie jeszcze nigdy nie miałam do wyboru rosołu albo flaczków, przeważnie jest rosół albo jakaś zupa krem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z tym naprawdę nigdy wcześniej nie spotkałam, przyznam, ze bardzo to dla mnie dziwne :)
      A co do ciasta - u nas też stoi przez całe wesele - ale na tych głównych stołach, a nie jakimś bocznym, że trzeba sobie specjalnie po nie iść :)

      Usuń
  19. Mam to samo z żyłkami na mięsie:) Ślicznie wyglądałaś. Również wywnioskowałam z fryzury, że masz dłuższe włosy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tknę takiego mięsa :) Ani wędliny :))

      Dziękuję :) Myślę, że to efekt tego, ze włosy byly zaczesane na jedną stronę, dlatego wydawały się dłuższe. Bo normalnie nawet do ramion mi nie sięgają.

      Usuń
  20. fiu fiu, ale lachon :P
    niedawno tez bylismy na weselu, z ktorego wrocilismy glodni, nie dosc, ze wybor byl marny, to jeszcze bylo tego tak malo, ze rano trzeba bylo organizowac cos, na zaspokojenie glodu :P masakra :) Ciesze sie, ze sie pobawiliscie i milo spedziliscie czas, jeszcze we dwoje :)
    A co do brzucha to do 5 miesiaca wygladalam, jakbym za duzo zjadla (budowe mam taka jak Ty), a pozniej pewnego ranka wstalam z lozka, a Mezu do mnie "Ejjj... ty masz brzuch" :) wiec wyskoczyl mi dosc niespodziewanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie my nie wróciliśmy głodni - wręcz przeciwnie, to było wesele, na któym zjadłam chyba najwięcej ze wszystkich :) Tylko tak ogólnie nie było to jedzenie jakieś szczególnie smaczne i wydawało mi się go mało - zwłaszcza jeśli chodzi o ciepłe posiłki, ale nie żebym się nie najadła, po prostu wybór był nieduży.

      Ja nawet nie wyglądam jakbym za dużo zjadła, tylko raczej normalnie, jak zazwyczaj :) Ja zawsze tak miałam, ze większy brzuch, a w innych mniejszy, ale to się raczej nie rzucało nikomu w oczy no i teraz też się nie rzuca.
      Tak, pamiętam że pisałaś, że chyba w 20 tyg brzuch tak nagle Ci się pojawił - no to cóż, mój ma jeszcze chwilkę, żeby się na ten tydzień załapać, ale czas ucieka ;) Na razie bez zmian :)

      Usuń
  21. Pięknie wyglądałaś, świetna fryzura :) Miałam kiedyś wielkie marzenie, żeby samej sobie takie loki ukręcić, ale nic z tego. Mam zbyt ciężkie włosy i nie posiadam dobrej lokówki (a prostownicy to już wcale ;P )
    Cieszę się, że Wam się podobało. Ja przed prawie każdą imprezą mam syndrom "żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce". I naprawdę zazwyczaj potem jest fajnie, przynajmniej w moim przypadku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja mam prostownicę, ale do kręcenia loków się raczej nie nadaje, bo jest zbyt kanciasta :) Mam podobno podatne włosy (tak mówi każda fryzjerka), ale sama nigdy nie próbowałam robić sobie takich rzeczy.

      Ja nie zawsze tak mam - a właściwie rzadko - żeby nie chciało mi się iść. Wszystko zależy od okoliczności. Ale w tym wypadku cieszę się, że było lepiej niż myślałam ;)

      Usuń
  22. Ja się pytam gdzie ta ciąża? :) też tak wyglądam na co dzień, zwłaszcza ostatnio, jak mnie przybyło o 10% po ślubie :P

    Ja również myślałam, że masz ciemniejsze włosy, ale taki odcień blondów lubię (nie taki zupełnie jasny, tleniony).

    Fajnie poczytać o weselach w innych stronach :) u mnie w regionie podstawa to jedzenie. Duuużo jedzenia :) a według mnie zwłaszcza dużo ciepłego jedzenia, dlatego u nas ciepłe jedzenie było max co jakieś 2 godziny :) wiejski stół mieliśmy (a na nim wszystko nasze, swojskie), ciasta i owoce również stały na osobnym stole, za to tort mieliśmy jakoś przed 22 (i nigdy nie spotkałam się z tym, aby był po północy).

    U nas kilka zespołów ma w zwyczaju wychodzić do gości i śpiewać z nimi piosenki biesiadne. Ludzie zwykle bardzo dobrze się przy tym bawią :) nie byłamza to na weselu na którym jest DJ :)
    Ja uwielbiam "Bałkanicę" a w przypadku "Cudownych rodziców mam" - wręcz przeciwnie :) ta druga wydaje mi się taka mało realistyczna, utopijna, w dodatku już mi się osłuchała. U nas mieliśmy coś innego :)

    Za długimi oczepinami nie przepadam, wg mnie godzina to maksymalny czas, jaki powinny zająć, bo zbyt długie zaczynają być nużące :)

    Powyższe opinie są oczywiście subiektywne, tak przy okazji Twojego opisu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, to Twój naturalny kolor włosów? :) ale super, taki naturalnie jasny :)) moje niestety są ciemniejsze :)

      Usuń
    2. No to ja Ci na to pytanie nie odpowiem :))

      Cóż, nie napiszę Ci niczego innego niż dziewczynom - nie wiem skąd ten wniosek, bo koloru nie zmieniam od kilku lat :) - latem włosy mam jaśniejsze, zimą ciemniejsze. Poza tym jak włosy są związane to tez wyglądają na ciemniejsze. Trudno mi powiedzieć, czy to naturalny kolor, czy nie, bo raczej pół na pół :) Przez bardzo długi czas w ogóle nie farbowałam włosów (w liceum miałam kilka "przygód", ale zawsze tylko na jakiś zbliżony do mojego kolor), ale kilkanaście miesięcy przed ślubem moja fryzjerka zaproponowała mi koloryzację, żeby jakoś odświeżyć kolor. Było to na tyle wcześnie, zeby znaleźć coś co będzie mi odpowiadało - no i właściwie za pierwszym razem już było ok - kolor trochę jaśniejszy od mojego, ale nie na tyle, zeby się to rzucało w oczy, wiele osób w ogóle zmiany nie zauważało. Przed ślubem pofarbowałyśmy odrosty i od tamtej pory jeszcze dwa razy robiłam tę koloryzację - ale zawsze na ten sam kolor. Ostatni raz to było chyba rok temu. A tak.. dokładnie rok temu, bo pamiętam, że podczas mojego urlopu na początku sierpnia ;) Dlatego właśnie myślę, ze to tak pół na pół - bo coś mi pewnie z tej farby na głowie zostało, ale też trochę się zmyła no i włosy mi odrosły, więc trudno mi powiedzieć :) W każdym razie latem zawsze mam jaśniejsze włosy, co mnie cieszy, bo podoba mi się taki kolor.

      U mnie też jedzenie to podstawa - zresztą nie tylko w moich okolicach, bo byłam w ostatnich latach na wielu weselach i tylko na jednym było kiepsko z ilością jedzenia.A na naszym weselu to pobiliśmy rekord chyba jeśli chodzi o ilość, bo wszyscy nam to "wypominali", że tyle jedzenia było :) Też mieliśmy wiejski stół, a poza tym jeszcze grilla wieczornego. Ale ciasta stały na głównych stołach - zresztą na każdym weselu na jakim byłam tak bylo i jakoś bardziej mi to odpowiadało, bo mogłam w każdej chwili po kawałek sięgnąć.
      U nas też tort był o 22 i wydaje mi się to lepsze rozwiązanie, niż jak wszystko jest o północy. Ale niektórzy byli bardzo zdziwieni tym, ze tort tak "wcześnie"

      Ja akurat byłam tylko na dwóch weselach (z jedenastu) w moich stronach - w tym na moim, więc nie wiem, czy to taka tradycja. Na jednym była biesiadna piosenka, ale za sprawą gości a nie zespołu. U nas pewnie by się to sprawdziło, ale kompletnie nie było na to czasu :P Mielismy za to śpiewających kelnerów.
      Bałkanica w oryginale jest dla mnie okropna, ale jak się okazuje, nie chodzi o samą piosenkę. Natomiast "Cudownych rodziców.." to dla mnie piękna piosenka i absolutnie nie uważam ją za utopijną. Nie wiem, może to kwestia relacji jakie się ma z rodzicami, ale jak dla mnie to jest ona całkowicie prawdziwa i żadna inna nie oddałaby lepiej naszych odczuć :)

      No dla mnie godzina to właśnie długie oczepiny :)

      Usuń
  23. Dobrze, że Frankowi w końcu udało się z Tobą pójść, bo samej to chyba jednak nie byłoby fajnie.
    Ja nawet lubię być na imprezie, na której znam właściwie tylko MW, bo odpowiada mi to uczucie niezależności. Jeśli chcemy to poznajemy nowe towarzystwo, a jeśli nie, to bawimy się tylko razem i tak jest super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też się cieszę, ze Frankowi się udało, bo od razu na wstępie bardziej nabrałam ochoty na to, żeby w ogóle tam jechać.
      No i masz rację, jest coś w tym uczuciu niezależności. My rzadko mamy okazję bywać na takich imprezach, bo jednak zazwyczaj wokół nas jest dużo znajomych i rodziny, ale teraz bardzo mi się podobało.

      Usuń
  24. Ciekawa fryzura. W ogóle podobają mi się loki robione prostownicą, kiedy miałam jeszcze kręcone włosy, lubiłam jej używać, żeby nadać swój skręt. Na ostatnie wesele mi fryzjer zrobił takie loczki, ale coś się słabo niektóre wredoty trzymały (a jak mi się wywiną końcówki, to się trzymają do kolejnego mycia!). Kolor masz też ciekawy, taki żywy, jakby był farbowany ;)
    Klimat na weselu jest najważniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekażę fryzjerce :P Chociaż sam pomysł z pokręceniem włosów był mój :) Ona tylko dodała upięcie.
      Co do koloru moich włosów - możesz przeczytać odpowiedź do Natalii, bo tam dość wyczerpująco o nim napisałam :P
      To prawda, klimat w dużej mierze robi imprezę :)

      Usuń
  25. bo na ciężarną to Ty w ogóle nie wyglądasz :P Nawet K. to potwierdził i zrobił karpia, gdy powiedziałam, że to już półmetek za chwilę :P
    jedynie można Ci tego zazdrościć, brak objawów, nudności, mdłości, wymiotów, złego samopoczucia, no i wyglądu zgrabnego a nie ciężarówkowego :D :))
    p.s wiesz, że Ty jesteś jedyną blogowiczką, która nie wiem, jak wygląda? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mojemu pokazałam te zdjęcia i spytałam "który to tydzień ciąży" a on do mnie "to ta pani w ogóle jest w ciąży?" a jak powiedziałam mniej więcej tydzień, to typowy karpik i "żartujesz" :D

      Usuń
    2. Wszyscy robią takiego karpia, jak się dowiadują :) Mało brakowało i nawet lekarz, do którego poszłam na USG zrobiłby taką minę, ale właściwie to bardziej ja się zdziwiłam, ze się mnie pyta, po co przyszłam :))
      Ja ciągle powtarzam, ze załatwiłam to wszystko sobie z moją psychiką :P Bo już dawno obiecałam sobie, ze ciąża nie wejdzie mi w paradę no i jak na razie to działa :)
      Ps. Nie wiem, ale w sumie mnie to cieszy :) To znaczy, nie to że jestem jedyną blogowiczką, tylko, że ogólnie udaje mi się w miarę zachować tę anonimowość jeśli chodzi o wygląd :)

      Usuń
  26. Najważniejsze, że sie dobrze bawiłaś i choć na chwilkę zapomniałaś o codzienności :-) pozdrawiam ciepło. Iskiereczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, też mnie cieszy, że chociaż na chwilę mi się to udało.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  27. Ja podobno mialam maly brzuch ale Ty masz mikroskopijny ;)
    Az mnei naszla ochota na kopytka! Nie pamietam kiedy jadlam je ostatni raz! Chyba kilka lat temu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak będzie później :) Mam nadzieję, ze coś będzie widać, ale tak bez przesady, zebym nie musiała nowego płaszcza zimowego kupowac najlepiej :P

      A ja akurat jadłam całkiem niedawno, bo dokładnie tydzień przed weselem robiłam je na obiad ;) Ale kopytka akurat chyba mi się nie znudzą :)

      Usuń
  28. Fajnie gdy coś problematycznego w efekcie okazuje się czymś fajnym, zabawnym i przyjemnym:)
    Loki imponujące! A i figura do pozazdroszczenia przez niejedną ciężarną :) Sama gdy byłam w ciązy z Tuską to do 5 miesiąca włącznie nosiłam swoje ciuchy sprzed ciązy, a w pracy nie wiedzieli,że spodziewam się dziecka. Ale niestety spowodowane to było tym, że przez 3,5 miesiąca ciągle zwracałam i chudłam... Za to później wystarczył tydzień i w nic już się nie mieściłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to prawda. Mam nadzieję, ze podobnie będzie z kolejnym wydarzeniem, które mi się szykuje za tydzień... :)
      Ja na razie też cały czas mogę chodzić w swoich zwyczajnych ubraniach, co mnie bardzo cieszy. Też schudłam na początku kilogram, ale nie mam pojęcia dlaczego, bo nie wymiotowałam w ogóle. W ogóle jak na razie to przytyłam niecałe pół kilo w stosunku do wagi sprzed ciąży.
      Mam nadzieję, że jednak u mnie ten przyrost - i wagi i brzucha, będzie w miarę stabilny a nie gwałtowny

      Usuń
  29. Jaka fajna fryzurka, bardzo ładnie i elegancko wyglądałaś a sukienka faktycznie na inne okazje też będzie pasować :)) Szkoda że ja w ubiegłym roku nie mogłam tak poszaleć, tzn. chciałam mieć tylko kilka takich kręciołków a resztę na prosto, tyle że od jakiegoś czasu mam słabsze włosy, trochę mi wypadło i nie daloby rady zrobić fryzurki o jakiej sobie myślałam. Teraz już czas podciąć moje końcówki, bo dziwnie się układają, ale może jeszcze pociągnę jakieś 3 tygodnie i te krótsze podrosną ciut :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No też mi się tak właśnie wydaje, ze w tej sukience jescze będę mogła nie raz wystąpić.
      Ja mam podobno bardzo gęste włosy i w dodatku podatne więc fryzura wyszła i nawet się trzymała.
      Ale ogólnie też musiałabym już podciąć włosy, poczekam chyba jednak aż pojadę do Miasteczka i pójdę do mojej fryzjerki.

      Usuń
    2. Ja takie miałam do czasu, podatne nie były ale osłabiły się znacznie na skutek stresów :( jak swego czasu robiłam pasemka blond, to fryzjerka twierdziła, że końca nie widać i faktycznie długo nam schodziło, no a obecnie to żadnych farb nie stosuję, w końcu włosy muszą być w lepszej kondycji :))

      Usuń
    3. Moje wlosy nawet się jakoś trzymają, mimo tego, że traktuję je suszarką i prostownicą :P

      Usuń
  30. No i gdzie ta ciąża? Nic nie widać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pola! Dokładnie godzinę temu szukałam telefonu, żeby napisać do Ciebie smsa z pytaniem co się z Tobą dzieje! Ale wtedy akurat przyszedł Franek z pracy i się z nim zagadałam.
      Wywołałam Cię myślami :)

      Nie mam pojęcia gdzie! Dzisiaj byłam u lekarza, babka jak się dowiedziała, że konczę 20 tydzień ciąży krzyknęła "Jezu, nic nie widać!"

      Usuń
    2. Jestem. Wróciłam. Żyję :)

      Usuń
    3. No to fajnie, bo naprawdę zaczynałam się niepokoić :)

      Usuń