Zawsze powtarzam, że mój ulubiony czas w roku to ten od maja do końca października. Ale stwierdzam, że chyba w ciągu tego półrocza jest jeden miesiąc, który lubię najmniej - a jest nim właśnie sierpień. Właściwie to nie wiem, dlaczego. Chyba jakoś źle mi się kojarzy. Rzecz w tym, że od piątku jest mi jakoś gorzej, czuję jakiś psychiczny dyskomfort bez konkretnej przyczyny. I tak sobie skojarzyłam, że to chyba właśnie przez sierpień, bo właściwie zawsze w tym miesiącu mój nastrój trochę się pogarsza bez powodu.
Mimo, że już nie chodzę od dawna do szkoły, to może pozostało gdzieś tam we mnie to skojarzenie, że sierpień to już bliżej niż dalej początku nowego roku szkolnego (mimo, że sama szkoła nie wzbudzała we mnie jakiegoś lęku)? Poza tym nie potrafię wyzbyć się poczucia, że sierpień to jest już schyłek lata. Tak, wiem, że to dopiero połowa, ale ja to właśnie odczuwam w ten sposób - że coś dobiega końca. Co roku piszę to samo, bo każdego roku tak samo dostrzegam te krótsze dni i chłodniejsze wieczory (choć ostatnio zdecydowanie nie można narzekać :)). To nawet trochę dziwne, bo generalnie, to ja wcale nie uważam, że te najdłuższe dni są tak całkiem najlepsze :) Ponieważ chodzę wcześnie spać, denerwuje mnie, gdy o 22 niebo na horyzoncie jest jeszcze szare, a jeszcze bardziej mnie wkurza, gdy wschód słońca budzi mnie przed czwartą - no, chyba, że jestem na urlopie, wtedy wszystko mniej mnie denerwuje :P W każdym razie ta długość dnia, jaka jest teraz teoretycznie odpowiada mi najbardziej, a w praktyce mi się nie podoba - głównie dlatego, że jest sierpniowa :)
W gruncie rzeczy nie wiem, o co chodzi z tym miesiącem, ale wzbudza we mnie jakiś rodzaj niepokoju. Z sierpniem jest u mnie podobnie jak z kwietniem... Opuszcza mnie wtedy dobry nastrój i nawet jeśli dookoła nie dzieje się nic złego, to nie potrafię pozbyć się tych negatywnych fluidów, które odbieram :)
Odliczam czas najpierw do długiego weekendu - bo bardzo możliwe, że odwiedzi nas wtedy kuzyn Franka z rodziną. Jesteśmy już wstępnie umówieni, ale czekam jeszcze na ostateczne potwierdzenie. Później do tego wesela - bo choć może teraz, jak już mam wszystko w miarę pod kontrolą (poza tym, że cały czas niepokoję się, jak się ze wszystkim wyrobię) nie jestem już tak niechętna, to jednak chyba wolę mieć tę imprezę już za sobą :) No po prostu pomimo całej mojej sympatii do mojego kolegi z pracy, z którym widzę się codziennie przez 6-7 godzin, nie czuję się z nim, a tym bardziej z jego narzeczoną szczególnie związana. W międzyczasie moi rodzice mają urlop i być może jeszcze do nas zawitają. Ale to jeszcze nic pewnego, bo muszą sobie najpierw ułożyć plan wakacji :)
Życie toczy nam się powoli i w miarę spokojnie. Są większe i mniejsze problemy, z którymi staramy się radzić sobie na bieżąco, są też większe i mniejsze radości, z których czerpiemy siłę. Jest więc zwyczajnie, ale mimo wszystko jakoś tak... sierpniowo:) I coś mi w tym nie pasuje. Ale to dopiero początek, mam nadzieję, że oswoję się z tym miesiącem :)
Sierpień mi trochę zalatuje jesienią :) Poranki są już inne, ciemno się szybciej robi, a na działce więcej liści. Nawet w sobotę stwierdziłam, że czuję jesień w powietrzu i choć dzień był upalny i piękny, to czas do godz 10 to taka niewiadoma pogodowa była, bo słońce nie wiedziało czy ma wyjść, a ostatecznie rozpogodziło się :) jak dobrze że lipiec w tym roku wyjątkowo udany, tylko ubolewam że było mi dane urlopować się w tym czasie i korzystać w pełni z ładnej pogody na działce, tylko dusiłam się w pracy w te tropiki :P
OdpowiedzUsuńNo, coś w tym jest. Może jesieni typowej jeszcze tak nie czuję, ale jak się popatrzy chociażby na roślinność, to zdecydowanie to widać - nie ma już tej soczystej zieleni i kolorowych kwitnących kwiatów...
UsuńTak czy inaczej pogoda w tym roku jest jak na razie naprawdę udana (no, poza czerwcem) - oby tak dalej i oby nam przyszła piękna, słoneczna i dłuuuga jesień :)
Za to jakie przyjemne są takie wrześniowe i październikowe dni, kiedy to można zdjąć kurteczkę bo za ciepło w niej i siedzieć jeszcze na ławeczce czy spacerować w słoneczny dzień... bo deszczowe i pochmurne dni są do kitu :)) w kwietniu za to lubię jak roślinki budzą się do życia, nagle wszystko jest zielone tak jak w tegoroczne święta, ale wiadomo że to ruchome dni :) Jednak lato zdecydowanie szybko mija, klimat coś wariuje i występują dziwne skrajności pogodowe.
UsuńTak to prawda, taką jesień ja też bardzo lubię. Ale teraz jeszcze chyba za wcześnie dla mnie, zeby o tym myśleć :) A deszczu nie znoszę :.
UsuńJa kwietnia nie lubię raczej z innych powodów - zdecydowanie nie pogodowych.
Takie skrajności jak te, ze nie ma zimy a lato jest upalne jak najbardziej mi odpowiadają :)
Ani się obejrzysz a już będzie jego koniec i po "strachu" ;p a później wrzesień i kolejne Wasze Święto ;D
OdpowiedzUsuńTak, tak sobie właśnei myślę, że pewnie szybko zleci :)
UsuńZ sierpniem mam podobnie, czuję już zdecydowanie, że to schyłek lata. Już słońce inaczej świeci, dni są krótsze i w powietrzu czuć to 'coś', co zwiastuje jesień. Wiem, to bardzo wcześnie, ale jednak.
OdpowiedzUsuńMam identycznie jak Ida..
UsuńJa przede wszystkim zauważam zmianę w roślinności - tak jak napisałam wyżej Antylii - nie ma już zielonych traw i kwitnących kwiatów, wszystko jest żółtawe - nawet drzewa już gdzieniegdzie "siwieją" jesiennie :)
UsuńCiekawe, że niektórzy mają jakieś "ale" (nie wiem, jak to nazwać!) czy też nieprzyjemne przeczucia/uczucia co do niektórych miesięcy. Dla mnie sierpień to miesiąc jak każdy inny ;) Schyłek lata dostrzegam w żółknących liściach... :(
OdpowiedzUsuńJa też - i w ogóle w żółknącej roślinności. Suchej trawie itp.
UsuńNo ja tak mam - przede wszystkim w stosunku do kwietnia i sierpnia właśnie. Czasami też listopada, ale to pewnie przez aurę.
Ja lubię sierpień, bo w sierpniu zostałam żoną :) w sierpniu byliśmy pierwszy raz naszą trójką nad morzem i mogłabym tak wymieniać i wymieniać :) mam nadzieję, że tegoroczny będzie dla Ciebie spokojniejszy, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, że minie nawet nie wiadomo kiedy :)
OdpowiedzUsuńNo, jak się ma dobre wspomnienia i pozytywne skojarzenia związane z danym miesiącem, to nietrudno go lubić :))
UsuńJa mam nadzieję przede wszystkim na to, że te moje niepokoje okażą się zupełnie niepotrzebne i szybko odejdą :)
Mam podobne skojarzenia co do sierpnia. Lubię ten miesiąc, bo jest letni, ale już wiadomo, że szybko minie lato, że znów będzie jesień itd. Dla mnie jest to trochę dołujące. Zawsze uważam, że lato trwa zbyt krótko. Te jesienne i zimowe miesiace się dłużą, trwają w nieskończoność, a te piekne, letnie raz dwa i nie ma:(
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja tak samo - lubię ten miesiąc, ale z tych wszystkich z całego okresu lubię najmniej, bo jakoś mi się kojarzy nienajlepiej - również z tym końcem lata. To prawda lato trwa za krotko.. Ja co prawda najbardziej lubię wiosnę, ale po prostu lato za szybko przechodzi w jesień, a z tą to juz różnie bywa - czasami jest pięknie, a czasami okropnie.
UsuńTak, bo wrzesien np może być piękny i ciepły, ale też simny i deszczwoy- nigdy nie wiadomo, jak będzie... ze wszystkich miesiecy najbardziej nie lubie stycznia i lutego i listopada.
UsuńNo wrzesień, jeszcze jak wrzesień - ten późniejszy czas jest dla mnei nawet bardziej istotny, bo jeśli jest zimno, to już dotkliwiej..
UsuńJa ogólnie nie lubię zimy, ale nie powiedziałabym, że nie lubię stycznia (kojarzy mi się z nowym początkiem) i lutego (dni są już dłuższe i wiosna za pasem), a co do listopada - wiele zależy od aury. Ale chyba już bardziej kwietnia nie lubię :P
kwiecień jest spooko, bo zazwyczaj jest już wmiare cipeło i się wygląda jak maja:)
UsuńU mnie to, czy lubię dany miesiąc, czy nie, niekoniecznie zależy od pogody w tym czasie. Gdybym tylko na to patrzyła, to pewnie nie lubiłabym całego półrocza :) czasami jest to powiązane, ale akurat w przypadku kwietnia, nawet jak jest słonecznie i ciepło, to dla mnie niekoniecznie jest fajnie i wiele razy ten miesiąc był do kitu.
Usuńa ja lubię wszystkie letnie miesiące od maja po wrzesień :)
OdpowiedzUsuńJa też lubie wszystkie, ale sierpień z tych wszystkich miesięcy lubię najmniej, za to dorzucam jeszcze do puli październik :)
UsuńSierpień rzeczywiście ma w sobie coś nostalgicznego. U mnie zaczyna się już wtedy tęsknota za wiosną i latem. Chociaż zawsze o tej porze odzywa się też nadzieja na piękną jesień. Bo mimo całej sympatii do wiosny, jesień uważam jednak za najpiękniejszą porę roku.
OdpowiedzUsuńTak, masz rację, ja też mam nadzieję, że chociaż piękna jesień osłodzi mi ten żal za latem :)
UsuńJa jednak najbardziej lubię wiosnę :)
a ja lubię sierpniowe wieczory i pierwszą połowę tego miesiąca, pod koniec sierpnia zawsze robi mi się natomiast żal, że już dni będą krótsze i że lato się kończy
OdpowiedzUsuńJutrzenka
To ja właśnie tak mam już na początku sierpnia, mimo, że to może być jeszcze nieuzasadnione
UsuńTrochę sobie pomilczałam pod Twoim postem, bo zaczęłam się usilnie zastanawiać z jakim miesiącem tak mam. Bo wiem, że z jakimś na pewno, ale czy akurat z sierpniem? Chyba nie - dla mnie sierpień był zawsze takim wybuchem lata, żniwami, słońcem rozgrzewającym asfalt aż do tonięcia w nim butów, wyblakłymi od intensywnego prażenia kolorami... Lipiec to było preludium ;)))
OdpowiedzUsuńI wymyśliłam - październik. Ewidentnie ku końcowi, ale jeszcze z posmakiem tego cudownego, co było i się skończyło. I z tym uczuciem smutku i lekkiego niepokoju bez konkretnego powodu :)))
To dla mnie zupełnie na odwrót - lipiec to pełnia lata, a sierpień jego schyłek :)
UsuńA październik to ja lubię, jakoś kojarzy mi się z tą ładną jesienią, choć oczywiscie nigdy nie ma pewności, że taka będzie w tm miesiącu :) Ale ja lubię albo nie lubię jakichś miesięcy nie tylko ze względu na pogodę, a głównei z powodu tego, z czym mi się kojarzą i akurat październik kojarzy mi się dobrze :)
A ja znowu bardzo lubię, poznaliśmy się z Kocurem w sierpniu :))
OdpowiedzUsuńNo, jak się ma takie pozytywne wspomnienia, to nic dziwnego ;)
Usuńhmm bo to jest tak że jak sierpień minie to już będzie z górki i przyjdzie zima :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
Usuńi ja mam to samo z sierpniem. chce żeby był już koniec tego miesiąca
OdpowiedzUsuńJa chyba też.. :)
UsuńA ja lubię sierpień, dla mnie to lato dojrzałe i o przepięknych kolorach. Wieczory właśnie chłodniejsze, te ostatnie były nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńI radość z lata, które jeszcze potrwa. Od września już się boję zimy :)
Mnie upały w ogole nie przeszkadzają, więc ochłodzenie odczuwam dość dotkliwie i to wcale nie na plus :)
UsuńJa właśnie nie czuję w sierpniu, ze lato jeszcze potrwa, tylko raczej myślę o tym, ze się kończy, natomiast we wrześniu cieszę się, ze jesień jest cieplejsza niż się spodziewałam (zazwyczaj) :)
A mnie się sierpień nawet podoba, nie taki upalny, jak zwykle bywa lipiec, ale ciągle lato. Bliskość jesieni też działa na plus, uwielbiam wczesną jesień. Ale długość dnia mi trochę nie pasuje, dopiero co był taki długi, a tu teraz coraz szybciej robi się ciemno.
OdpowiedzUsuńPróbowałam się zastanowić, kiedy mój nastrój bez powodu się pogarsza, bo zdarzają się takie okresy w roku, może nawet też zawsze w tych samych miesiącach, ale nie pamiętam :)
A mnie właśnie żal, że upały już mijają, kiedy nie jest gorąco, to już zdecydowanie nie to samo. Wczesną jesień tez lubię - ale sierpień to za wcześnie, zeby się nią cieszyć :)
Usuń