*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 11 września 2014

W toku dwudziestego drugiego.

Zauważyłam, że jak się już zawieszę w pisaniu na dwa dni, to potem mi się trudno odwiesić :) A miałam napisać od razu!

Tasiemiec mnie zirytował ostatnio ponieważ okazał się uparciuchem (no bo chyba nie złośliwcem?) i na poniedziałkowym USG tak zacisnął nogi, że nie dało się niczego zobaczyć. Chyba pójdziemy na dodatkowe badanie prywatnie (być może 3D), bo nie chcemy mieć takiej niespodzianki, wolimy wiedzieć wcześniej - chociaż oczywiście gwarancji nie ma żadnej, że następnym razem się uda. W każdym razie mam nadzieję, że to jednak nie był przejaw ciężkiego charaterku, który dziecko odziedziczy po tatusiu (wystarczy, że ułożone jest tak, jakby trzymało obie ręce na kierownicy) - bo z opowiadań teściowej (oraz z własnych obserwacji, bo mąż wcale z tego jakoś specjalnie nie wyrósł) wiem, że Franek jako dziecko zawsze był na "NIE BO NIE!" Ja też jestem przekorna, no ale nie aż tak. Ale biada nam, jeśli Dzieciak się taki okaże do kwadratu.
A tak w ogóle, to stwierdziłam, ze chyba nie powinnam ciągle mówić Tasiemiec albo Dzieciak, bo siłą rzeczy zaimek, który się ciśnie na usta to "on". Muszę chyba zacząć czarować rzeczywistość jakąś Dzidzią albo Tasiemką. Swoją drogą to jakaś dyskryminacja, że aby była "ona" to chyba tylko ta, ekhm, infantylna dzidzia zostaje, a wszelkie ludziki, człowieczki a nawet ufoludki są rodzaju męskiego!

A tymczasem trwa tydzień dwudziesty drugi. W ostatni piątek Kasia stwierdziła, że chyba trochę zaczyna być coś widać. Chwilami też mi się tak wydaje - ale najwyraźniej tylko dla osób, które wiedzą, o mojej ciąży, bo wczoraj rozmawiałam z jedną babką, która pracuje w firmie, która jest naszym podwykonawcą. No i my tak sobie gadu-gadu o wszystkim, o niczym i o planach na najbliższą przyszłość i siłą rzeczy powiedziałam, dlaczego nie będę szukać pracy w najbliższych miesiącach. Kobieta szczenę zbierała w podłogi, po tym, jak już sobie mnie dookoła obejrzała... No więc nie, osoby z zewnątrz nadal nie są w stanie stwierdzić, że jestem w ciąży.
Ale z tym przyspieszeniem przybierania na wadze to prawda, bo coś się ruszyło i przytyłam kilogram od ubiegłego tygodnia. W obwodzie przybył mi 1 centymetr. To pewnie głupie, ale ogólnie nie najlepiej to znoszę :P Bo to przecież normalne a nawet konieczne, a mnie dziwi :) Oczywiście nie chodzi o to, że panikuję z powodu tego, co mi przybyło, tylko po prostu od razu mam obawy, że nagle przytyję 50 kilo i w ogóle, że będę grubo wyglądać (szczególnie, że właśnie nie mam takiego typowo ciążowego brzucha). Chyba po prostu jestem przewrażliwiona nieco na tym punkcie - wiele osób - również obcych - mówi o mnie, że jestem szczupła, a ja się zawsze wtedy dziwię, bo za szczupłą się nigdy nie uważałam (po prostu za normalną). A ja zawsze bardzo dbałam o swój wygląd - może bez szczególnych wyrzeczeń, bo raczej nie musiałam, ale jednak pilnowałam się, żeby mieścić się zawsze w swoje ubrania. A propos - na razie jeszcze się mieszczę :) Nawet spodnie z materialu, które w żaden sposób się nie naciągają i są zapinane na guzik mogę spokojnie nosić, choć zauważyłam, że już się lekko opinają - wygląda na to, ze właśnie osiągnęłam poziom 14go tygodnia, bo zdaje się, ze wtedy właśnie czytałam, że niektóre ubrania zaczynają lekko uwierać. :)

Samopoczucie nadal bez zmian - czyli dobre. Chyba się już przyzwyczaiłam do tego ciągłego sikania - na tyle, że czasami już nawet nie jestem pewna ile razy w nocy łaziłam do toalety, bo robię to na wpół śpiąco :) Serio, nawet oko tylko jedno otwieram ;) Ostatnio w ogóle dobrze śpię (odpukać!) nawet jak budzę się nad ranem, to zasypiam. Dzisiaj nie słyszałam nawet kiedy Franek wstawał do pracy i obudziłam się dopiero o 7:17 (od jakiegoś czasu nie nastawiam sobie budzika, jak mam się wyspać na zapas, to próbuję :P)

Wyczytałam też, że dla dobra kręgosłupa teraz należy chodzić na basen (dzisiaj się wybieramy, jak co tydzień zresztą) i ogólnie ćwiczyć. Choć niezbyt intensywnie, bo to może być niebezpieczne - i ja się tylko zastanawiam, co to znaczy zbyt intensywnie? :) No bo na pewno coś innego dla osoby, która raczej rzadko się rusza, a co innego dla mnie, która praktycznie codziennie uprawia jakiś rodzaj aktywności fizycznej. A przecież poczuć też coś muszę, bo jak to tak ćwiczyć i nawet pół zakwasa nie mieć? :P W każdym razie cały czas trzymam się tego, żeby nie dłużej niż 30 minut i bez podnoszenia tętna. Ale o tym to może następnym razem, bo i tak miałam bardziej szczegółowo o ćwiczeniach pisać.

47 komentarzy:

  1. Ja też się łapię na tym, że jeśli już mówię o tym, co mam w brzuchu, to używam słowa 'on'. Mąż się cieszy, bo by chciał, reszta która wie też mi wróży syna. Jedynie mój Tato stoi 'po mojej stronie' i twierdzi, że będzie dziewczynka ;)
    Co do aktywności fizycznej, to masz rację - kto był wcześniej do niej przyzwyczajony to nic złego się nie dzieje, kiedy nadal coś się robi. A jeśli, jak ja - było się raczej biernym w tych kwestiach, to większy wysiłek może bardziej męczyć. Teraz prowadzę także lekcje wf w mojej klasie i kiedy pokazuję jakieś ćiwczenie, to później czuję, że coś tam mnie kłuje, szczególnie przy skakaniu. Staram się więc więcej słownie instruować dzieci, by nie musieć biegać i skakać, jak one.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mówię zazwyczaj "ono" (bo dziecko), albo właśnie on - ale wcale nie dlatego, że mam jakieś przeczucia, czy coś tylko tak wychodzi i dlatego stwierdziłam, ze musze chyba się pilnować :)
      U mnie raczej nikt niczego nie wróży, ale wszyscy pytają, bo wiedzieli że mieliśmy USG i to mnie trochę irytuje :) Frankowi jest totalnie obojętne - i ze względu na mnie mówi, że w takmi razie niech będzie dziewczynka. Ale denerwuje mnie, że ludzie wmawiają mu, że on na pewno chce chłopaka, bo faceci zawsze chcą! Na pewno wszyscy lepiej wiedzą od Franka, czego on chce :)

      No przyznam, że gdybym usłyszała, ze ktoś nie ćwiczył w ogóle i nagle w ciąży zaczął, to bym chyba nawet lekko popukała się w czoło.. Ja po tylu latach regularnych ćwiczeń znam swoje ciało i wiem na co mogę sobie pozwolić - a mimo to nad niektórymi formami wysiłku sie zastanawiam. A co dopiero osoba, która dopiero w ciąży by zaczęła, naprawdę można sobie w ten sposób zrobić krzywdę. Ale też nie można się z nikim porównywać - dlatego jeśli ktoś powiedziałby mi (ale na szczęście nie powiedział :P), że to, co robię jest zbyt męczące, nie podobałoby mi się to, bo dla kogoś zrobienie jednorazowo 10 km na rowerze mogłoby być wykańczające, ale skoro ja codziennie jeżdżę na rowerze do pracy i to pod górkę, to jednak mam trochę inną wydolność niż osoba jeżdżąca tylko rekreacyjnie.
      No myślę, że faktycznie lepiej, żebyś starała się głównie instruowac niż pokazywać - w każdym razie jesli chodzi o skakanie. Ja wolałam z niego w ogóle zrezygnować. Może w tej kwestii akurat jestem przewrażliwiona, ale całkowicie wycofałam tę formę mojej aktywności. Biegać biegam - najczęściej na autobus ;))

      Usuń
    2. Ja też myślę "ono", ale jakoś tak, nie wiedzieć czemu, samo ciśnie się "on" :P Choć oczywiście moje oczekiwania są inne ;)
      Mnie też się bardzo nie podoba to, że wszyscy faceci jak jeden mąż mają chcieć synów. Cóż to za okropny stereotyp! M. chce, ale na pewno nie ze względu na swoją dumę czy honor (bo i takie słyszałam wytłumaczenia). Ma swoje powody, o wiele głębsze niż te stereotypowe.
      Wf mam 3 razy w tygodniu i muszę moje dzieci dośc mocno zdyscyplinować, by wykonywały moje polecenia jedynie po słownym wyjaśnieniu. Zawsze do dzieci bardziej trafia pokaz. Ale na pewno nie będę ryzykowała. Co można, to można, ale pajacyków wywijać nie będę :P

      Usuń
    3. U mnie ten "on" jest głównie przez Tasiemca i przez Dzieciaka :P Do tej Dzidzi się przekonać nie mogę :D
      No właśnie też nie rozumiem dlaczego ludzie tak zakładają. Wiem, że tak czasami faktycznie jest. Ale po pierwsze właśnie niektórzy chcą tego chłopca z innych powodów (nie tylko faceci) a po drugie niektórym jest naprawdę wszystko jedno. Swoją drogą - kiedy kobieta jasno mówi, że chce dziecko jakiejś płci (zwłaszcza dziewczynkę, tak mi się wydaje) to się zaraz jej mówi, że najważniejsze, żeby było zdrowe itp, a od faceta wręcz się oczekuje, ze będzie chciał syna.
      No rozumiem, czasami po prostu trudno się powstrzymać przed zrobieniem czegoś, czego teoretycznie się nie powinno. Jak ja miałam klienta, który powiedział, ze ma chory kręgosłup, to też mu pomagałam przetargać karton z winami, bo jakoś głupio mi było powiedzieć no to ja panu nie pomogę ;)) Gdybym faktycznie jakiś ból wtedy odczuwała albo coś to pewnie byłoby inaczej, ale nie widziałam żadnego zagrożenia.

      Usuń
  2. Nie prztyjesz z dnia na dzien 50 kilo, są kobiety, które tyją po 20- 30 kg ale to z obzarstwa, a nie w wynku wzrostu płodu. Płod wazy swoje, do tego macica i wody płodowe i to wszystko. Ja w ciazy przytylam 13 kg, z czego Patryk miał 4 i tydzien po porodzie wazylam tyle co przed ciaza. i nigdy nie kumalam ile musza jesc te kobiety, ze tyja po 30 kilo.... chyba obzeraja sie dniami i nocami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie wiem, ze to raczej niemożliwe - zwłaszcza, że to byloby drugie tyle ile ważę :P Ale w praktyce gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się taka myśl, że przytyję i nie będę mogła potem tego zrzucić :) Wiesz, to chyba właśnie o to najbardziej chodzi, ze ja jem całkowicie normalnie - tak, jak zawsze - ani ilości nie zwiększyłam, ani jakości ani częstotliwości. Więc jak przybieram na wadze, to jest mi dziwnie, mimo, że na logikę przecież wiem, skąd to się bierze :)
      No niektóre kobiety faktycznie w ciąży zaczynają się objadać i nie wiem, czy to wynka z tego, że naprawdę są takie głodne, czy po prostu sobie folgują, bo stwierdzają, ze teraz należy jeść za dwoje (swoją drogą nie znoszę, kiedy ktoś mi wyjeżdża z czymś takim, ze mam taeraz jeść więcej bo za dwoje - no ludzie, jak nie mieszczę, to się nie zmuszę!) Ale też np moja szefowa przytyła 35kg i zaraz po porodzie wróciła do swojej starej wagi, bo okazało się, ze jej organizm tak bardzo gromadził wodę! Strasznie się pociła kilka dni po porodzie i wypociła te kilogramy ;)

      Usuń
  3. skoro Twoja podswiadomosc w kwestii samopoczucie dziala, to moze i w kwestii plci zadziala, choc tu juz troche po ptakach jest :) no ale trzymam kciuki, zeby byla ta Twoja upragniona Tasiemka :) to kiedy idziecie na to usg 3D?
    U nas plec poznalismy dosc szybko, bo w 19 tc i to dzieki temu, ze Junior pieknie sie rozkraczyl i dumnie zaprezentowal swoje klejnoty :P Ja tam w sumie od poczatku bylam pewna, ze to chlopczyk, choc opinie byly rozne.
    Ja tez nie rozumiem tego, dlaczego faceci mieliby wolec synow. A skoro tak niby jest, to dlaczego zazwyczaj dziewczynki sa coreczkami tatusiow? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, nie sądzę, żeby w tej kwestii faktycznie to miało zadziałać, ale stwierdziłam, że nie muszę chociaż ograniczyć to mówienie "on" o Tasiemcu, skoro jeszcze nie wiadomo :) Jeszcze nie jesteśmy pewni, myślimy na ten temat.
      Mi się wydaje, ze 19 tydzień to i tak dość późno - a w każdym razie większość naszych znajomych i rodziny już około 15go tygodnia znała płeć. Ale to pewnie zależy od tego, kiedy sie idzie do lekarza. Mnie się wydaje, że ten nasz niepotrzebnie już próbował cokolwiek oszacowywać w tym 13 tygodniu (a dokładnie 12.0 ukończonych). Chociaz może z drugiej strony to jego 2:1 przynajmniej spowodowało, ze musiałam się oswajać z myślą, że może jednak to nie będzie dziewczynka.
      U nas raczej nie ma żadnych opinii, przewidywań, ani wróżenia - i mnie to cieszy, bo absolutnie nie wierze w takie rzeczy :))
      No ja własnie też nie rozumiem. A z tymi córeczkami tatusia to też nie do końca wiem o co chodzi -ja z moim tatą miałam dobry kontakt i jest dla mnei autorytetem, ale nigdy ta nasza relacja nie była właśnie taka tatusiowo córeczkowa, na pewno nie byłyśmy jakoś szczególnie przez tatę hołubione, zawsze miał i ma do nas zdrowe podejście :) Myślę, że to wynika glównie z tego, ze moi rodzice oboje mają bardzo stoickie podejście do życia i nie są jakoś szczególnie emocjonalni - co na szczęście w dużej mierze udało mi się po nich odziedziczyć (choć nie do końca niestety, bo aż takim stoikiem jak oni nie jestem)

      Usuń
    2. w 15tc tez bylam u lekarza i nawet probowal dopatrzyc sie plci, ale akurat Junior urzadzil sobie zjezdzalnie z mojej macicy i nijak nie dalo sie go podgladnac, bo byl bardzo zajety roznymi wygibasami :) Moze i niepotrzebnie Twoj lekarz sie doszukiwal tak wczesnie, ale z drugiej strony masz czas na to oswajanie, ze jednak moze byc inaczej niz to sobie wyobrazalas. Niebawem pewnie sie okaze jak to jest naprawde ;) mnie wrozenie wkurzalo, szczegolnie ze strony kolezanki z pracy, ktora zarzekala sie, ze nigdy sie nie pomylila i byla pewna, ze Junior jest Juniorka, ale jednak psikus :P i byla bardzo zniesmaczona, kiedy okazalo sie, ze jednak sie pomylila :P
      No wlasnie ja tez nigdy coreczka tatusia nie bylam, mimo tego, ze jestem jedyna, ale to chyba po czesci przez to, ze nasze relacje sa dosc chlodne i rzutuje na nie dosc kiepska przeszlosc. Ale znowu jak patrze na znajomych, ktorzy twierdzili, ze chcieliby chlopca, a urodzila im sie dziewczynka, to szaleja na ich punkcie i twierdza teraz, ze jednak dziewczyny sa fajne :P

      Usuń
    3. Powiem Wam, że ja się dość mocno nakręciłam tym, że szybko poznam płeć. Wymyśliłam sobie, że na najbliższej wizycie z środę (będzie to 12+5 tc) lekarz już mi coś powie i starsznie się na to nastawiłam. To ma być też dłuższe badanie NT, więc tym bardziej liczę na jakieś wieści, choć lekarz niczego takiego mi nie powiedział, by było to możliwe. Jak czytam np. kfiatuszka, że 'już' w 19 tygodniu poznała płeć, to nie mogę sobie wyobrazić, jak miałabym tak długo czekać :P

      Usuń
    4. Kfiatuszek - ale jednak i tak tej pewności nie mamy, więc myślę, że to było po prostu niepotrzebne, skoro to była taka zgadywanka raczej. To prawda z tym czasem, ale ponieważ i tak nie byłoby do dzisiaj wiadomo, to nie moglibyśmy się nastawiać - bo tak naprawdę oswajanie swoją drogą, ale nadal sobie nie mogę wyobrazić opcji z chłopcem :) Więc na jedno wychodzi
      Co do ostatniego zdania - słyszalam, ze tak bywa :) Chociaż akurat nie zauważyłam tego w swoim otoczeniu :)

      Ida - a to ja zupełnie inaczej. Absolutnie się nie nastawiałam tak wcześnie, bo wiedziałąm, ze to jeszcze jest mocno niepewne i właśnie myślę, ze niepotrzebnie tak się lekarz pospieszył, skoro nie było nawet 90% pewności. W sumie to byłam zdziwiona A tak naprawdę dzisiaj i tak nadal nic nie wiemy :) Z tego co się orientowałam w moim otoczeniu, to zazwyczaj z taką wiekszą pewnością płeć była określana tak pod koniec czwartego miesiąca najwcześniej - po skończonym 15 tygodniu (czyli w 16 tyg) A Ty juz teraz kończysz ten 12 tydzień, czy go zaczynasz?

      Usuń
    5. Jutro zaczynam 12 tydzień, a w dniu badania będzie 12 skończonych + 5 dodatkowych dni ;) Sama nie wiem dlaczego tak się na tą płeć nakręciłam, bo oczywiście doskonale wiem, że może to za wcześnie. Tu logika na mnie nie działa :P

      Usuń
    6. To jeśli zaczynasz jutro 12 tydzień, to chyba jutro będzie 11.0 skończonych, czyli w dniu badania będzie 11.5. Ja na początku nie wiedziałam jak to jest że następnego dnia zaczynałam 11 tydz a moja lekarka mówiła że jestem w 9 tym. Ale wytłumaczyła mi że tak się mówi bo trwa 10 tydz. ale skończonych jest 9 tygodni i 6 dni.i tak się oznacza badania. W poniedziałek na przykład kończyłam 21 tydzień, ale na badaniu mam 20.6. Rozumiesz o co mi chodzi?:) bo mnie się to wszystko wydaje skomplikowane i nie wiem po co się tak podwójnie liczy (czasami nie wiem czy jak lekarz mówi że coś ma być w 24tyg to liczy skończony czy rozpoczęty) ale zaczynam się przyzwyczajac,:)
      No może akurat u Ciebie będzie już widać:) na to pewnie też nie ma reguły, ale powiem Ci, że choć ja też wolałabym wiedzieć już, to ta niewiedza nie dokucza mi specjalnie:) Ale i tak w poniedziałek czułam sie zawiedziona

      Usuń
    7. Kurczę, no przecież. Czemu źle to napisałam? Oj, zmęczenie chyba. No wiadomo, że będzie 11 + 5 :P Cały czas o tym myślę, a piszę źle :D Miałam na myśli właśnie to, co napisałaś, bo wiem jak to się liczy i ja to działa, choć może czasem to skomplikowane ;)

      Usuń
    8. :)) Ja niby też wiedziałam, jak to się liczy, bo jakikolwiek kalkulator ciąży pokazywał np: 8 tydzień (7tyg3dni), ale i tak byłam lekko skonfundowana, kiedy lekarz posługiwał się innym tygodniem niż miałam w głowie. Tak, jak napisałam, teraz już się do tego przyzwyczaiłam, ale i tak czasami już samej mi sie miesza, czy jestem w tygodniu 22, czy 21 czy może 23 :)

      Usuń
  4. I znowu muszę napisać, że rozumiem z tą płcią :D
    Przez te nasze maile o ćwiczeniach i to, że teraz o tym wspomniałaś nabrałam ochoty na jakieś wygibasy i chyba coś dziś odpalę ;) poćwiczę intensywniej tak za Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Cieszy mnie to, bo lubię być rozumiana :P
      No to fajnie, ze Cię zmotywowała ta nasza wymiana doświadczeń :)) Czasami trzeba się po prostu zmobilizować i potem idzie - mnie też dopadały przestoje :)
      Poćwicz, poćwicz, bo ja na razie zdecydowanie muszę się oszczędzać :)

      Usuń
    2. Tylko szkoda, że następnym razem będę mogła poćwiczyć w poniedziałek ;)
      Twoje przestoje pewnie i tak były krótsze niż u mnie ;) ale myślę, że jak teraz zacznę, a plan zajęć mnie niemiło nie zaskoczy, to spokojnie okres jesienno-zimowy przetrenuję ;)

      I tak myślę, że Tasiemiec złośliwy nie jest, uparty też nie tylko może.. się wstydzi :P

      Usuń
    3. No to akurat zakwasy zejdą w samą porę, zeby znowu poćwiczyć (no bo jeśli nie ćwiczyłaś długo, to chyba się jakichś dorobisz? :)).
      Hmm, no trudno mi powiedzieć, ale zdecydowanie mi się zdarzały :) Tak miesiąc chyba zazwyczaj mogły trwać.
      Jeśli o mnie chodzi to właśnie ten okres jesienno-zimowy mocno sprzyjał ćwiczeniom :)

      No, to już brzmi zdecydowanie lepiej. To juz by świadczyło o tym, ze charakter raczej po mamusi :)

      Usuń
    4. Na razie nic mnie nie boli, ale też nie porwałam się na cardio tylko dość spokojny program wybrałam na początek ;)
      Ta zima jest chyba dobra na ćwiczenia, bo człowiek i tak nie ma dużej ochoty wychodzić, a czas jakoś trzeba spożytkować ;)

      No widzisz ;) Co Dziecko będzie Wam "świecić" po oczach swoją płcią ;) jeszcze jest taka opcja, że po prostu chce zachować to dla siebie. Przecież i tak dowiecie się w swoim czasie, znaczy jak urodzisz ;)

      Usuń
    5. No ja po przerwie też zazwyczaj idę w coś lekkiego, bo jednak można sobie krzywdę zrobić kiedy mięśnie są sztywne.
      Poza tym jednak jak chłodniej na dworze to choć początkowo trudniej się do ćwiczeń rozebrać to jest jakoś łatwiej, niż ćwiczyć kiedy na zewnątrz jest gorąco - przynajmniej ja tak mam :)

      No, to ja rozumiem :) Niech dba od początku o swoją prywatność, my będziemy je w tym wspierać :P (nigdy nie podobało nam się, kiedy dzieci np na plaży świeciły gołymi tyłkami - co z tego że małe? jakoś tak wydaje nam się to nieładne)
      Ee, tak dlugo to ja jednak nie chcę czekać, bo jak jednak miałby być ten chłopiec to wolę się z tego powodu rozpłakać wcześniej niż po samym porodzie :P

      Usuń
  5. no proszę Ty nie tyjesz a ja przybrałam 2 kilo i dziś mi klientka powiedziała, że coś mi wyraźnie w pupie przybyło bo widać ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no wiesz, mówi się, że w przyrodzie nic nie ginie :)

      Usuń
  6. Z tym charakterkiem to może być różnie. Genów nie oszukasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosiu przepiękna pozwól mi ciążę, jakakolwiek by się trafiła przeżyć, jak Margolka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Tylko odpukać trzeba -wszak przede mną jeszcze cztery miesiące :P

      Usuń
  8. Nie potrafię zgadnąć płci :) staram się wsłuchać w jakąś intuicję albo coś... ale nie działa :) będzie niespodzianka :D
    o matko, ja jestem tak zasiedziana, że już się zmęczyłam na samą myśl o pójściu na basen ;) będę się musiała za siebie wziąć, ale najpierw się obronię i zamknę sprawę studiów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze ;) Nie przepadam za takim wróżeniem :))
      No, czasami jak sięma dużo na głowie, to trudno się za aktywność fizyczną zabrać, chociaż przyznam, ze dla mnie zawsze to była przyjemna odskocznia.

      Usuń
  9. Tasiemka brzmi ładniej niż Tasiemiec :)
    Już chyba nie ma strachu, że przytyjesz, o ile - odpukać - nie przytrafią się żadne komplikacje np. wymagające leżenia. Na szczęście nie każda kobieta tyje, po jednej znajomej sama widziałam, że po urodzeniu dziecka schudła. :)
    Myśląc o ciąży bardziej bym się martwiła obciążaniem kręgosłupa, stawów i że mnie ktoś rozpycha od środka, ale ja to w ogóle mam straszne wizje.
    Z charakterkiem czasami bywa tak niesprawiedliwie, że dziecko, które dało w kość swoim rodzicom, swoje własne ma spokojne jak aniołek... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze ładniej :) W ogole wiele rzeczy jest ładniejszych w przypadku dziewczynek niż chłopców :))
      Nie no od leżenia to też chyba jeszcze nie jest aż tak łatwo przytyć - chyba, ze bym się obżerała jak głupia :P Ale na razie raczej mi to nie grozi, bo ja się ciągle czuję objedzona, nawet jak zjem niewiele!
      Na razie mój kręgosłup i stawy nie są obciążone, bo za bardzo nie ma tego obciążenia. Zobaczymy, jak będzie później, ale między innymi dlatego pilnuję się z tymi ćwiczeniami, zeby zapobiegać :)) A dziecko jak na razie to mnie raczej do środka rozpycha niż od.. :))
      Obyś miała rację, bo ja też byłam raczej niegrzecza :))

      Usuń
  10. A ja juz myslalam ze to tasiemiec rodzaju meskiego sprawil ze zaniemowilas;))
    Ciekawa jestem co pokaze kolejne usg:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no fakt, byłam trochę rozżalona, ale aż tak źle nie było :) Po prostu się zawiesiło. No ja też jestem ciekawa, ale też mocno się obawiam...

      Usuń
  11. Ale dlaczego "Tasiemiec" :P ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Musiałabyś się cofnąć do notek z początków ciąży :) Ale w skrócie chodzi o to, ze to trochę tak, jak bym nosiła w sobie małego pasożyta - bo np jem, a chudnę (tak było na początku) i w ogóle jakoś tak mi się kojarzy taki obcy we mnie siedzący :P

      Usuń
  12. Istotka jest rodzaju żeńskiego, a jednocześnie nie wskazuje na płeć - taka łamigłówka lingwistyczna, że musiałam trochę podrążyć :D :P

    Jak można być tyle czasu w ciąży i nie dać tego po sobie poznać? :P Czy lekarz potwierdza Twoją teorię, że rośniesz do środka? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, całkiem niezły pomysł :) Choć oczywiście ja raczej pójdę w Istotę, coby się za bardzo nie roztkliwiać :))

      No nie wiem, ale jak widać można :)
      Lekarze twierdzą po prostu, że wszystko zależy od przemiany materii, od ilości tkanki tłuszczowej, od mięśni brzucha i generalnie twierdzą, ze jestem szczupła, więc ich to nie dziwi :)

      Usuń
  13. A już myślałam, że się dowiem :) Czekam razem z Wami na tą wiadomość :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kto wie, czy nie masz przeczucia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, ze jakiego przeczucia? Chodzi Ci o to, ze mówimy "on"? Niee, nie i jeszcze raz nie :) To po prostu dlatego, ze Tasiemiec i Dzieciak siłą rzeczy wymagają zaimka "on". Przeczucia nie mam żadnego (a jeśli już to na samym początku po prostu nie przyjmowałam do wiadomości, ze będzie coś innego niż dziewczynka) a jakiekolwiek męskie przeczucia zduszałabym i tak w zarodku :))

      Usuń
  15. Ja tez pozno poznalam plec. Mowilismy ono lub on, a tu jest ona. Pamietam ze lekarz poki nie byl prawie na 100 % pewny to nie mowil by nam nie robic zludnej nadziei a pozniej zmieniac plec; )
    Po porodzie w drugim tygodniu wazylam tyle co przed ciaza. Nie miescilam sie w stare spodnie jednak. Kolezanka uswiadomila mnie ze musze poczekac az biodra wroca na swoje miejsce. I rzeczywiscie po miesiacu juz spodnie z czasow bez brzucha byly za duze ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to oby i u nas tak było :)
      Właśnie ja uważam, ze lekarz powinien tak własnie zrobić, że dopóki nie ma jakiejś tam pewności, to nie powinien nic mowić - jednak 60% to wydaje mi się trochę mało...

      Oj to ja też chciałabym tak jak Ty szybko po porodzie wrócić do dawnej wagi i rozmiarów :)

      Usuń
  16. A to przekorne Ono, nie chciało się odsłonić przed rodzicami ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano bardzo, nie spodobało mi się to, przez dwa dni byłam na nie zła :)

      Usuń
  17. U nas też nie chciało się pokazać aż do 32 tyg gdzie ponoć w całej okazałości pokazał się - On ;)
    Na basen też chodziłam na początku gdy tylko lekarz powiedział że już mogę, ale później zrezygnowałam przez dojazd i śmigam nadal na pilates :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, jeśli ja będę musiała czekać jeszcze te 10 tygodni, to zdążę się na to dziecko obrazić na amen :P
      No, ale przynajmniej jakiś chłopak! Dobija mnie kiedy słyszę, że wszystkim się trafia dziewczynka, bo to tylko pogłębia mój lęk, że dla mnie nie wystarczy...

      Usuń