*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 17 października 2014

Odzwyczaiłam się...

...od publicznej służby zdrowia*
Jak już wczoraj wspomniałam, w zasadzie niczego nowego się nie dowiedziałam w tej poradni. Myślałam, że umawiam się tam na jakieś indywidualne konsultacje z lekarzem, dietetykiem, może diabetologiem. Że zostaną przeprowadzone jakieś dodatkowe badania. A tu nic. Na izbie przyjęć po prostu mnie zarejestrowali i kazali czekać. Po jakimś czasie zostałam wezwana na KTG, w tym samym czasie, do tego samego gabinetu wezwano inną dziewczynę, żeby wypełniła dokumenty i też na KTG. Jak dla mnie to bardzo dziwna sprawa, że tak podwójnie to załatwiają, bo gdzie ochrona danych osobistych?; ale akurat ta laska była w porządku. Była tak samo niezorientowana jak ja! Bo nikt nam nie powiedział, po co tam właściwie jesteśmy i jaki jest plan dnia. Próbowałyśmy się czegoś dowiedzieć, ale kiedy dziewczyna o coś pytała, to usłyszała, że od tego był lekarz prowadzący i to on powinien jej wszystko powiedzieć, a kiedy ja zadałam jakieś pytanie, położna odpowiedziała mi - tu cytat: "Sorry pacjentko, ja nie mam czasu, mam innych ludzi! Wszystkiego się dowiecie". Nie była jakaś szczególnie niemiła, ale o bycie sympatyczną też bym jej raczej nie posądzała.
W ogóle to potem chyba o mnie zapomniała, bo siedziałam w tym gabinecie bez sensu sama, przez jakieś 15 minut, a potem po prostu kazała mi iść usiąść na ławeczkę razem z dwiema innymi dziewczynami i czekać. Zastanawiałam się, co mi tam będą robić przez tyle godzin i teraz już wiem - po prostu testowali moją cierpliwość. Bo ostatecznie było nas 9 i ciągle trzeba było czekać - najpierw aż wszystkie wypełnią dokumenty, potem na KTG wszystkich, później na wywiad lekarski itd itp. Dobrze, ze przynajmniej większość tych dziewczyn była w porządku, więc sobie trochę pogadałyśmy. Jak Franek do mnie zadzwonił o 12 i usłyszał, że przez dwie godziny miałam tylko badane tętno dziecka to mi niemal nie uwierzył. Później jeszcze tylko zrobili nam posiew i kazali wszystkim przejść do jakiegoś przedsionka, w którym była pogadanka z dietetyczką. Tam przynajmniej można było zadać jakieś pytania, ale tylko na forum i dotyczące diety. A potem to już tylko zawołali nas, żebyśmy odebrały wypisy ze szpitala i receptę na glukometr.

Poza zwykłym wywiadem lekarskim (przeprowadzanym przez stażystę więc wykorzystałam sytuację i o parę rzeczy podpytałam) nikt mnie o nic nie pytał, nikt nic nie sprawdzał. Po prostu przyjęto mnie jako pacjentkę z cukrzycą. Wiem, że niektóre z tych dziewczyn miały dwa razy robione obciążenie glukozą i drugie badanie potwierdzało im cukrzycę. Ale były też takie, które jak ja, powtórki nie miały.
Dobrze, że dostałam ten glukometr (i przykaz sprawdzania poziomu cukru na czczo i po trzech głównych posiłkach), a stosowanie diety na pewno mi nie zaszkodzi, ale jednak jestem mocno zawiedziona tą wizytą.
Zwłaszcza, że na przykład jedna położna ze szkoły rodzenia, z którą rozmawiałam dziwiła się, że dwa pierwsze wyniki miałam w normie a już od razu zdiagnozowano u mnie tą cukrzycę. Poza tym zgłosiłam się na królika doświadczalnego i biorę udział w badaniu do pracy doktorskiej . Pojechałam więc się dzisiaj dobrowolnie pokłuć, ale przy okazji miałam indywidualną rozmowę z inną dietetyczką. Ona chyba też nie jest pewna, czy ta diagnoza była na pewno trafna, bo nie miałam skoków cukru nawet kiedy zjadłam coś "zakazanego". 
Wiadomo - tylko się cieszyć z tego, że mierzenie poziomu glukozy po posiłkach wykazuje cukier w normie, a tak, jak wspomniałam, nic mi się nie stanie jeśli będę stosować się do diety cukrzycowej, a pewnie tylko zyskam (no, chyba, że nadal będę tak chudła, dzisiaj rano miałam już -1,2kg, czyli cofnęłam się do wagi z 27 września). Ale po prostu wolałabym mieć pewność. Cóż, chyba po prostu muszę właśnie tę cukrzycę przyjąć za pewnik w tej sytuacji i po prostu stosować się do zaleceń. Przynajmniej jest szansa, że po porodzie mi przejdzie, chociaż jasne jest, że będę musiała na dietę na pewno uważać już zawsze. Ale przynajmniej nie pożegnam się tak całkowicie z pierogami, kluskami i słodkimi bułkami :) Po porodzie nie trzeba już przestrzegać tych zasad tak restrykcyjnie.

A właśnie! Zapomniałam Wam ostatnio napisać, że moja siostra na zlecenie lekarza powtórzyła to badanie obciążenia glukozą i tym razem wyszło w normie, czyli jednak nie ma cukrzycy! Ewidentnie znajdujemy się w grupie ryzyka i nasza gospodarka węglowodanowa nie jest idealna, ale jednak jej przykład pokazuje, że może się zdarzyć i tak (choć oczywiście skoro nie jest w ciąży to jest to trochę inna sytuacja).

Nadal więc przyzwyczajam się do nowego sposobu odżywiania się. To znaczy dla mnie nie jest on aż tak zupełnie nowy, ale współczuję tym, które muszą się całkowicie przestawić. U mnie to jest tylko kwestia wyeliminowania tych słodyczy i białej mąki - ale też zauważyłam, że kiedy eksperymentuję i zjadam coś, co nie do końca jest wskazane, to cukier mi się trochę podnosi, ale nie przekracza normy. Nie będę tego jednak robić za często - jakoś wytrzymam jeszcze te trzy miesiące. No i jeśli o mnie chodzi, to o ile jeszcze do jedzenia kolacji jakoś się przekonałam, to najgorszy jest ten posiłek nocny! Mam go zjeść około pół godziny przed snem - straszne! Zwłaszcza, że bywają dni, kiedy o 20:30 oczy mi się już zamykają i ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę to przekąska :/ Nie wiem dlaczego zakłada się, że wszyscy ludzie chodzą późno spać i późno wstają. Na szczęście upewniłam się w kilku źródłach, że godziny posiłków po prostu trzeba dostosować do swojego rytmu dnia (zachowując przerwy między nimi 2-4 godzin), ale widziałam, że ta dietetyczka, która ustalała dietę najchętniej wpakowałaby wszystkich w szablon i tylko czekałam jak mi powie, że mam się kłaść później a potem zmuszać swój organizm do tego, żeby spał do 8:00 :P Ale potem chyba rozsądek zwyciężył i stwierdziła, że skoro śniadanie jem chwilę po 6:00, to faktycznie ten nocny posiłek nie musi być o 22:00.

I tak to właśnie wygląda. Będę po prostu funkcjonować na nieco zmienionych zasadach, które pewnie na złe mi nie wyjdą i dobrze, że mam możliwość kontrolowania sobie poziomu glukozy. Ale i tak wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwa. Cieszę się jednak, że nie jest tak najgorzej, a przede wszystkim, że nie kazali mi przychodzić po tygodniu na kontrolę (taka konieczność jest tylko wtedy, gdy pomimo wprowadzenia diety, cukier jest powyżej normy), bo przecież w przyszłym tygodniu z Frankiem wyjeżdżamy na ten wyczekany urlop!
Do Franka za to zadzwonił kierownik, żeby sobie zrobił badania okresowe, bo w styczniu kończy mu się termin ważności uprawnień do przewozu osób a tym samym jego prawo jazdy. W sumie dobrze, że już teraz dostał skierowanie i może się za to zabrać już po urlopie (a na pierwsze badanie zapisał się już na wtorek), bo jest szansa, że w grudniu będzie już po wszystkim (chociaż wszystko zależy od terminów szkoleń). Franek co prawda stwierdził, że ostatecznie przecież, jeśli z czymś nie zdąży, to może dokończyć w styczniu, ale powiedziałam mu, że w styczniu to on będzie miał inne plany, więc lepiej, żeby miał to z głowy wcześniej ;)

*miałam wykupiony przez firmę abonament w sieci prywatnych poradni medycznych, w których mam dostęp do wielu specjalistów i mogę wykonywać większość badań bezpłatnie; teraz przedłużyłam go sobie na preferencyjnych warunkach, dzięki czemu płacę mniej, niż gdybym miała tylko raz w miesiącu chodzić na wizytę do lekarza prowadzącego, a nadal mogę korzystać z wielu innych usług i nie czekać tygodniami lub miesiącami na przykład na konsultację z okulistą, czy neurologiem.

20 komentarzy:

  1. Czyli spoko! Wszystko pod kontrolą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to jest akurat plus, że mogę się kontrolować.

      Usuń
  2. Wczoraj bylam u endokrynologa i przy okazji pokazalam wynik swojego obciazenia, powiedzial ze idealny przy czym zaznaczyl ze lekarze gonekolodzy przesadnie stwierdzają u ciezarnych cukrzyce... cale szczescie ze w wiekszosci przypadkow zlecaja jedynie diete a nie leki czy insulinę... Dieta na pewno Ci nie zaszkodzi, a jak czasem zgrzeszysz to moze nic takiego strasznego sie nie stanie... ale gdybym miala zlecone leki to obowiazkowo zazadalabym powtorki tego badania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się tak właśnie wydaje, ze przesadzają. Powinni jednak zawsze kierować na powtórne badanie. Też się cieszę, ze nie muszę brać żadnych leków, bo właśnie dieta na pewno źle na mnie nie wpłynie. A tymczasem sobie eksperymentuję i sprawdzam, ze nawet jak zjem coś, czego nie powinnam, to cukier mi nie skacze.

      Usuń
  3. oto właśnie polska służba zdrowia :/ więcej się naczekasz w kolejce niż faktycznie jesteś u lekarza :/ dziwi mnie, że nie wysłali Cię na kontrolne badania, powtórzone, tylko od razu taka diagnoza :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Beznadzieja, nie wiem, dlaczego musimy płacić te obowiązkowe składki, lepiej byłoby płacić, ale samemu wybierać, gdzie się chce leczyć.

      Usuń
  4. Hm, szczerze mówiąc, dla własnego spokoju sama bym zrobiła sobie raz jeszcze to badanie, by się upewnić. Wiadomo - dieta, szczególnie taka nie zaszkodzi, ale ta myśl, że trzeba się z czymś ograniczać nie jest zupełnie komfortowa.
    A co do służby zdrowia, to ja chodzę prywatnie. Trudno, wydaję na to, mimo że spłacę składki, ale nie zniosłabym takiego traktowania.
    I jeszcze co do tycia, to co na to Twój lekarz? Nie powinnaś więcej przybierać? Żeby ta dieta nie była stosowana kosztem wagi, która jednak musi się podnosić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj się dowiadywałam, że żeby takie badanie miało sens, to trzeba je wykonać między 24 a 28 t.c, więc ja zwyczajnie już nie zdążę, bo w poniedziałek rano mam do załatwienia inną pilną sprawę, której nie mogę przełożyć. A potem i tak wyjeżdżamy. W każdym razie wczoraj z mamą rozmawiałyśmy i doszłyśmy do wniosku, ze tak naprawdę to niczego teraz nie zmieni. I tak jestem już "odnotowana" jako z cukrzycą, a że moja gospodarka węglowodanowa nie jest tak do końca w porządku jest akurat jasne. Nawet pomyślałam sobie, ze to może mieć dobre strony, bo będę pod większą opieką (a przy tym cukier mi nie skacze, więc nie muszę się niepokoić)
      Jeśli chodzi o ograniczanie się, to mnie to akurat nie przeszkadza (jeśli to nie na całe życie, to naprawdę nie jest dla mnie problem - z alkoholu też musiałam zrezygnować :)) - tak naprawdę i tak powtarza się, ze kobiety w ciąży nie powinny spożywać słodyczy i generalnie ta dieta cukrzycowa jest naprawdę bardzo zdrowa (ja po prostu lubię popełniać różne grzeszki żywieniowe i tylko w tym sensie muszę sobie czegoś odmawiać) Tak naprawdę powiem Ci, że nawet się cieszę, że przynajmniej będę miała pewność, że dziecku nie zaszkodzę - to jest dla mnie silnie motywujące i nie odczuwam dzięki temu żalu za jakimś hamburgerem albo batonikiem:P

      Ja już od dłuższego czasu przywykłam do tej wygody jaką jest sieć prywatnych przychodni - mogę się umawiać przez internet, cały czas sprawdzać, czy zwolnił się jakiś termin i a przy wizytach nie ma opóźnień. Dotychczas nic za to nie płaciłam, teraz opłacam abonament, ale i tak opłaca mi się on bardziej niż gdybym miała teraz chodzić do lekarza prywatnie i jeszcze dodatkowo robić różne badania. Publiczna służba zdrowia to dla mnie abstrakcja. Uważam, ze powinna być sprywatyzowana po prostu, bo to co jest teraz kupy się nie trzyma.
      A jeśli chodzi o tycie, to nikogo to nie niepokoi (a rozmawiałam o tym i z dietetyczką i z położną i z lekarzami) - zwłaszcza, ze od samego początku nie tyłam szczególnie. Widocznie taka moja uroda i dopóki dziecko normalnie rośnie, to powinnam się z tego cieszyć i chyba zacznę :P
      Cukrzycy ciążowej nie leczy się inaczej niż dietą albo insuliną, więc aby nie stosować tego drastycznego środka, to nie można diety nie stosować - nawet właśnie kosztem wagi. Zresztą akurat przy diecie cukrzycowej każdy chudnie i to jest normalne, tyle, że generalnie osoby z cukrzycą mają tendencję do tycia i często mają nadwagę - tu akurat im do szablonu nie pasuję :)

      Usuń
    2. Masz rację, zbytnia dociekliwość też niczemu nie służy, a zdrowa dieta Ci tylko pomoże.
      Co do służby zdrowia - zgadzam się, że powinna być sprywatyzowana, bo inaczej się już chyba nie da.
      Mnie też ostatnio lekarz powiedział, kiedy zapytałam, czy nie muszę już tyć, że absolutnie, mam jeszcze czas. Myślę, że kwestia tycia w ciąży jest dość mocno przekoloryzowana, bo przecież nie trzeba tyć od razu i na pewno nie jakoś szczególnie. Kiedy dziecko waży 160 gramów, tak jak u mnie, to niby po co mi jakieś 3 czy 4 kilogramy więcej. A tym samym łatwiej mi będzie po porodzie i to też mnie podnosi na duchu. Skoro z dzieckiem wszystko dobrze, to nie będę w siebie wciskała jedzenia, bo niby muszę już ileś kg przytyć. Dla mnie to logiczne.

      Usuń
    3. Wiadomo, że zależy w jakiej kwestii, bo ogólnie to ja dociekliwa jestem :P - ale w tym wypadku i tak badanie będę miała na pewno robione po porodzie, a po prostu teraz zrobiłabym je tylko dla siebie, bo w karcie ciąży - pochopnie, czy nie - i tak mam zaznaczony tamten wynik i właśnie cukrzycę. Na początku byłam załamana, bo wydawało mi się, że to oznacza, że już zawsze tak będzie, ale ponieważ widzę, że cukier po posiłkach mam ok, a podobno po porodzie gospodarka węglowodanowa się normuje, to widzę światełko w tunelu i już się tak tą dietą nie martwię. Wcześniej przyznaję, że trochę trudno było mi się zmotywować do tego, żeby całkowicie zrezygnować ze smieciowego żarcia (a wiadomo, że to niewskazane), więc teraz przynajmniej się zmobilizowałam :)

      Nie jestem ekspertem, bo gdybym była, to pewnie pracowałabym w ministerstwie zdrowia :P Ale wydaje mi się, że naprawdę jest jakiś sposób na to, żeby odprowadzać składki, ale nie do ZUSu tylko właśnie do jakichś prywatnych ośrodków które sobie wybierzemy. Tylko jak niektórzy ludzie słyszą "prywatyzacja" to od razu się pieklą i krzyczą, że wtedy leczenie byłoby tylko dla bogatych. A teraz to niby jest lepiej??

      Właśnie - teraz w siódmym i ósmym miesiącu w moim wypadku dziecko powinno zacząć już przybierać na wadze i pewnie w styczniu te 3kg osiągnie, więc przynajmniej 2 kilo przybiorę na wadze - plus jeszcze wody płodowe i inne płyny. Ale startuję przynajmniej z niższego pułapu, więc wydaje mi się, że jak przyjdzie pora to jednak przytyję. Nie chodzę głodna (często wręcz przeciwnie), ale widocznie mój organizm tak reaguje - wygląda na to, że wcześniej dostarczałam mu tylko pustych kalorii w słodyczach i niedozwolonym jedzeniu:)

      Usuń
    4. Aha, dodam jeszcze tylko, że wcześniej też sobie cały czas myślałam, ze chciałabym urodzić małe dziecko, bo latwiej, ale ostatnio na zajęciach z porodu dowiedziałam się, że niekoniecznie i już mi przeszło takie myślenie :P Okazało się, ze jak dziecko jest małe to może być trudniej, bo ma więcej miejsca w kanale rodnym i może się gdzieś zaklinować (co nie oznacza od razu jakichś komplikacji, ale po prostu może wydłużyć poród), więc teraz sobie myślę, że najlepiej, żeby moje dziecko było "standardowe" - 3-3,5kg :) Byleby nie urosło za bardzo! :) Położna mówiła, ze zdarzyło jej się odbierać pięciokilowego noworodka - masakra!

      Usuń
  5. Nie wiem czemu Twój przypadek został potraktowany tak mocno na wyrost w kierunku cukrzycy.. Na miejscu lekarki prowadzącej skierowałabym Cię od razu na powtórne badanie i dopiero z jednoznacznym wynikiem do poradni lub nie.. Z resztą wiesz co myślę na ten temat :) W każdym razie dobrze, że przestrzeganie zaleceń nie jest dla Ciebie uciążliwe. Obyś tylko nie spadała już z wagi..
    Fajnie, że wyjeżdżacie, trochę się oderwiecie, odpoczniecie przed życiową rewolucją :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie też nie wiem, a mojej lekarki pytałam, czy nie można by badania powtórzyć, ale ona kategorycznie stwierdziła, że nie bo to na pewno cukrzyca. Bardziej chyba i tak jestem rozczarowana tą poradnią. Trudno :(

      Nie jest aż tak bardzo, kiedy wiem, że produkty "zakazane" aż tak bardzo mi nie szkodzą, więc od czasu do czasu mogę lekko zgrzeszyć, a po drugie, jeśli mam świadomość, że później z tej restrykcyjnej diety będę mogła zrezygnować (choć pewne jej założenia na pewno będę musiała zachować) - te trzy miesiące jakoś mogę wytrzymać. Zwłaszcza, ze przynajmniej mam motywację, żeby odżywiać się w taki sposób, który nie zaszkodzi dziecku (wcześniej trudno było mi się zmobilizować, zeby całkiem zrezygnować z tego, co niezdrowe)
      Spadek wagi właśnie nikogo nie niepokoi - twierdzą, że to normalne przy takiej diecie. Na nikim nie robi wrażenia, że w siódmym miesiącu ważę tylko 3kg więcej niż przed ciążą, no więc staram się też tym nie martwić. Mam nadzieję, ze na kolejnym USG (które niestety dopiero za miesiąc) okaze się, ze dziecko rośnie normalnie i tylko mój tłuszczyk się wytapia :)

      Cieszę się, bo w tym roku nigdzie nie byliśmy... Potrzebujemy takich wakacji - choćby nawet na przełomie października i listopada :P

      Usuń
  6. polska państwowa służba zdrowia: czekanie, odsyłanie, olewanie, czasami jakieś badanie
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to podsumowałaś - nic dodać, nic ująć. W dodatku tak ładnie Ci się to zrymowało ;)

      Usuń
  7. Cieszę się, że jednak nie jest tak źle. Cały czas mam nadzieję, że to jednak fałszywy alarm, ale na zimne warto podmuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba nie jest, skoro na co dzień cukier jest raczej w normie. Ale przypuszczam, że trochę się muszę pilnować. Ale przynajmniej jest szansa, że po porodzie mi to przejdzie. Też mam nadzieję, że to fałszywy alarm i chyba to własnie mnie motywuje do tego dmuchania na zimne - żeby się nie doprawić, staram się trzymać dietę.

      Usuń
  8. Jakaś porażka... A na Twoje wyraźne życzenie nie powtórzą Ci tych badań? Ja wiem że dieta Ci nie zaszkodzi ale po co się martwić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej poradni to nawet nie miałabym gdzie sobie tego zażyczyć, tam naprawdę mało kto mnie słuchał :) Może trochę co innego w tej przychodni, w której mam abonament wykupiony, ale tak, jak pisałam już dziewczynom, teraz to już nic nie da, bo po pierwsze raczej nie zdążę z tym badaniem (żeby miało sens, trzeba je wykonać do 28. tyg) a po drugie i tak już w karcie ciąży mam zaznaczoną cukrzycę.

      Usuń
  9. witam serdecznie, gdyby Pani poszukiwała więcej informacji dotyczących cukrzycy ciążowej, zapraszam na naszą stronę internetową www.mamazcukrzyca.pl .
    Życzę duuuużo zdrowia i wszystkiego najlepszego :)

    Adam Hołubek
    Roche Diabetes Care Polska

    OdpowiedzUsuń