*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 7 grudnia 2014

Przymusowy odwyk

Wczoraj zostawiłam telefon w samochodzie. Musiał mi wypaść z kieszeni albo po prostu odłożyłam go na chwilę i później zapomniałam. A zapomniałam na długo, bo dopiero kiedy już się wybierałam do spania, zorientowałam się, że nie mam komórki. Franek już spał, ja byłam w piżamie i w ogóle stwierdziłam, ze nie będę po nocy do garażu zjeżdżać. Franek jechał do pracy jak zawsze bardzo wcześnie i niby mówił, że mi rano przyniesie ten telefon, ale nie bardzo w to wierzyłam (i specjalnie mi na tym nie zależało nawet) i rzeczywiście rano po prostu zapomniał.
Byłam więc przez prawie cały dzień bez telefonu. I chociaż wczoraj w ogóle jego braku nie zauważyłam przez kilka godzin, to później już się czułam, jak bez ręki :) Przede wszystkim nie mogłam sprawdzać godziny, kiedy przebudziłam się w nocy albo nad ranem :) Nie mam w pokoju żadnego świecącego zegarka, a jak się budzę, to po prostu zawsze muszę sprawdzić, która jest godzina. 
No a poza tym to po prostu dziwnie mi było, że nie mogłam sobie zadzwonić w każdej chwili do kogo tylko bym chciała :) Na przykład z mamą rozmawiam codziennie. O różnych porach i na różne tematy - ot tak sobie po prostu dzwonię i gadamy - czasami pięć minut, innym razem pięćdziesiąt. Robię coś i nagle mi się przypomina, że miałam coś mamie powiedzieć albo o coś zapytać, chwytam za telefon i dzwonię. A dzisiaj nie miałam takiej możliwości.
Nie mogłam też pogadać z Frankiem - choć tu jest trochę inaczej, bo to nie ja do niego dzwonię, tylko on do mnie, wtedy, kiedy akurat ma taką możliwość, czyli podczas jakiejś przerwy. Zadzwonił tylko z samego rana - mógł to zrobić, bo odkupiłam sobie mój służbowy telefon i chociaż numer jest już nieaktualny, to mam ustawione przekierowanie i jak ktoś długo dzwoni pod mój prywatny numer, to się przełącza na ten aparat. Więc ja dzwonić nie mogę, ale ostatecznie odebrać się da. Dzięki temu przynajmniej wiedziałam mniej więcej, o której mogę się go w ogóle w domu spodziewać. Ale normalnie i tak zawsze jesteśmy umówieni, że dzwoni tak mniej więcej 15-30 minut przed przyjazdem, żebym nastawiła obiad. A dzisiaj nie wiedziałam dokładnie, kiedy będzie i już się doczekać nie mogłam.
W dodatku akurat dziś moja mama chciała się o coś zapytać, więc dzwoniła. Nie odebrałam raz - ok. Spróbowała za chwilę. Ale jak już drugi raz po dłuższym czasie nie odebrałam, to już się zaczęła zastanawiać, co się dzieje ;) Zadzwoniła więc do Franka, żeby się zapytać o co chodzi :)

Może i ten telefon to smycz jest, ale jak dla mnie bez tej smyczy, to jak bez ręki :) Wiem, że kiedyś doskonale się funkcjonowało bez tego - przecież sama świetnie pamiętam te czasy! Ale jednak to jest niesamowite udogodnienie :) Technologia górą! Fajnie, że teraz można wszystko na bieżąco ustalić, w razie potrzeby natychmiast o czymś poinformować, utrzymywać bieżący kontakt... Mam zwykły telefon - i to mi wystarcza. A przecież teraz to prawie wszyscy mają smartfony :) Ten mój służbowy to jest smartfon, ale na razie właśnie bezużyteczny, bo nie mam żadnej karty do niego kupionej. Ale przyznam, że czasami, kiedy jestem na mieście to już mi dziwnie jest, kiedy nie mogę czegoś sprawdzić na szybko w internecie (i nie mam na myśli poczty, czy bloga, tylko jakichś praktycznych informacji - adresu, czy połączenia komunikacyjnego) Do dobrego człowiek się jednak przyzwyczaja :)

Ale pocieszające jest to, że uzależniona też nie jestem, bo jednak już sobie miesiąc bez tego internetu w telefonie radzę. A i spać mogłam spokojnie przez całą noc, gdybym była uzależniona, to chyba bym nawet nago poleciała po ten telefon, nie? :)) Tak więc miałam mały odwyk i przeżyłam. Ale dobrze jednak mieć komórkę cały czas pod ręką :)

16 komentarzy:

  1. Rzeczywiście trudno już sobie wyobrazić choćby dzień bez komórki... Że się Mama zaniepokoiła, dobrze rozumiem, w końcu córka na tzw. ,,ostatnich nogach''. Gdyby mnie zniknęło urządzenie na dzień, na pewno bym wtedy miała milion niezbędnych absolutnie spraw do załatwienia. I co z tego, że czasem przez 3 dni nikt się do mnie nie odzywa, ani ja do nikogo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno.. Bo rzeczywiście jest tak, jak piszesz - nawet jak się nie używa go wcale tak dużo, to nagle się okazuje, że jak go nie ma pod ręką, to milion spraw do załatwienia się przypomina :)
      No, ja się mamie też nie dziwię - zwłaszcza, że różnie ze mną może być :) Ale kiedy ja dzwonię i ona nie odbiera zbyt długo, to ja też się już zastanawiam o co chodzi i dzwonię do taty albo na stacjonarny (bo jeszcze mają, choć nieużywany raczej) Trochę inaczej jest z moją siostrą, bo ona to często nie odbiera - albo nie słyszy, albo zajęte i to norma jest, ale ja odbieram niemal zawsze od razu lun szybko oddzwaniam, więc się mama zdziwiła :)

      Usuń
  2. Mam tak samo, jak zostawię gdzieś telefon, czy nie wezmę go ze sobą, to czuję się jak bez ręki :) Nawet jeśli nikt w tym czasie nie zadzwonił, to jednak świadomość tego, że mógłby, jest strasznie denerwująca ;) U mnie telefon spełnia wiele funkcji, począwszy właśnie od wspomnianego przez Ciebie zegarka, po telefon i właśnie okna na świat w postaci internetu.
    Kiedyś były jeszcze popularne telefony stacjonarne, dziś już są trochę zapomniane i szczerze to nie pamiętam kiedy ostatni raz z takiego korzystałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - dopóki ja nie wiedziałam, ze nie mam telefonu, to mi to nie przeszkadzało, ale jak zauważyłam jego brak, to od razu zaczęłam się zastanawiać kto do mnie dzwonił lub smsował w tym czasie :)
      Dokladnie, teraz większość osób ma właśnie takie wielofunkcyjne telefony - bez nich to już w ogóle trudno :) Ja mam jeszcze taki starego typu, bo trochę niewygodne są dla mnie te dotykowe. Ale smartfona też mam.
      Ja też stacjonarnego nie używam.. U moich rodziców jest, ale to dlatego, ze oni potrzebuję go do internetu, bo też nie dzwonią.

      Usuń
  3. Ojej... gdybym zgubiła telefon to byłby to dla mnie olbrzymi problem, bo mam tam kontakty, terminarz, budzik, odtwarzacz mp3 i wiadomo podręczną pocztę mailową, bieżące wiadomości, latarkę, kalendarz miesiączkowy nawet i jeszcze parę bardzo pożytecznych i ciężko uzależniających aplikacji.
    Aż strach pomyśleć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie byłaby niewielka strata, bo telefon stary i sfatygowany (i mam w razie czego inny - nowszy), ale właśnie kontaktów byloby szkoda, karty itd.
      Mam smartfona i używałam go stosunkowo często, kiedy jeszcze miałam pracowniczy abonament, ale teraz jakoś mi nie spieszno, żeby sobie kupić jakiś starter. Myślałam, ze od razu pobiegnę to zrobić, bo będzie mi brakowało internetu w telefonie- i brakuje, ale jakoś tak do przeżycia.

      Usuń
  4. Teraz chyba nikt nie moze sobie wyobrazic zycia bez telefonu. Ja choc rzadko go teraz uzywam (odwrotnie kiedy jestem w PL), to dziwnie sie czuje kiedy nie mam go przy sobie :)
    A karty mozesz sobie zamienic i uzywac nowego telefonu zamiast starego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak jest :) No i dobrze, bo telefony to jednak fajna sprawa - nawet nie tylko do dzwonienia :)

      Wiem, że normalnie jest taka możliwosć :) Ale ja nie mogę, bo po pierwsze tamten telefon ma simlocka a ja mam prywatny tel w innej sieci a po drugie wcale nie chcę. Bo nie znoszę np pisać smsów na telefonie dotykowym - tamten mój telefon ma już chyba3 albo 4 lata to jest model Nokia xpress music, więc stary, ale bardzo sobie go cenię, bo teraz to wszystko już właśnie są smartfony denerwujące :) Najwygodniej było mi z dwoma telefonami - tym moim zwykłym do dzwonienia i codziennego użytku i tym drugim do internetu :)

      Usuń
  5. to się musiała mama niepokoić! kiedy pisałaś o swoim codziennym dniu, zastanawiałam się, jak teraz wygląda Twoje życie towarzyskie i domyślałam się, że spędzając czas w domu spotykasz się z najbliższymi wirtualnie, na skype lub po prostu rozmawiając przez tel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim dziwne było dla niej to, ze nie odebrałam albo nie oddzwoniłam wkrótce, bo to do mnie niepodobne ;) Inaczej byłoby z moją siostrą, która często nie odbiera i to jest taki standard, że się do niej przez cały dzień nie można czasami dodzwonić.

      Moje życie towarzyskie nie różni się specjalnie od tego, które prowadziłam przez ostatnie kilka lat ;) Lubię się spotykać z ludźmi, robię to dość regularnie, ale zazwyczaj jest to jakieś spotkanie średnio raz na dwa tygodnie. Umawiam się z koleżanką albo kiedy jestem z Frankiem to spotykamy się z większą grupą znajomych. Ale tak na co dzień, to ja zawsze jednak integrowałam się głównie z Frankiem (wyjątkiem były czasy, gdy chodzilam z Dorotą na aerobik:)), a z pozostałymi osobami rozmawiałam głównie przez telefon :) i czasami mailowo. Skype w zasadzie używam tylko "do pracy" (korepetycje)

      Usuń
    2. U mnie, jak u Twojej siostry, też jest taki standard - dodzwonić się do mnie to cud :D Ciekawe, czy ona też czasem się nasłucha: "po co ci telefon, skoro i tak nie odbierasz?" ;)

      Usuń
    3. No, ode mnie się na pewno nasłucha! :) Jak mnie wkurza, kiedy ktoś nie odbiera telefonów! Ja rozumiem od czasu do czasu - jest akurat zajęty, czy nie słyszy, a potem oddzwania. Ale u niej to jest tak że na 10 telefonów odbierze 1. Szlag mnie wtedy trafia! Podobnie jest z innymi, do których nie mogę się dodzwonić. Ja naprawdę nie rozumiem, po co im telefony :)
      Chociaż akurat jeśli chodzi o moją siostrę to wiem po co - do zabawy!

      Usuń
  6. Nie wyobrażam sobie dnia bez telefonu i nie o dzwonienie mi chodzi tylko właśnie o internet. Internet w telefonie być musi i koniec:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja prędzej bez internetu wytrzymam, niż bez dzwonienia (co nie znaczy, że dobrowolnie internet bym oddała :)). A w telefonie to mi w sumie nie jet aż tak potrzebny - chociaż przyznaję, że bardzo przydatny i gdyby jest taka możliwość, to korzystam

      Usuń
  7. No to wyobraź sobie, że ja wczoraj wracając od rodziców zgarnęłam - oczywiście przez zupełny przypadek - telefon mojej mamy :-) Naiwnie myślałam, że wytrzyma te 2 tygodnie do kolejnej mojej wizyty ale się nie dało. Zorganizowaliśmy więc dziś transport i rano przekazałam telefon do oddania :-)
    Ja kiedyś zapomniałam telefonu do pracy - gdy wróciłam do domu po 10 godzinach miałam 61 nieodebranych rozmów!
    Ale za to jaki spokój w pracy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Mnie się tak nei zdarzyło, ale zdarzyło mi się zostawić w Poznaniu telefon i zawracaliśmy z autostrady.. - tzn wiadomo, że na kolejnym zjeździe dopiero :) Na pewno bym nie wytrzymała! Gdybysmy byli już dalej, niz bliżej, to jednak pewnie też organizowałabym transport..

      O jaa :) No to jakiś rekord! :) To ja miałam tylko cztery połączenia i dwa smsy :)))

      Usuń