*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Świąteczne zakupy i wizytacja

W tym roku niestety nie udało nam się zrealizować naszego planu, żeby świąteczne zakupy mieć z głowy już na początku grudnia - po prostu za szybko nam ten czas zleciał :) W jeden weekend musieliśmy pojechać do Miasteczka, bo nie mieliśmy innego dogodnego terminu, a trzeba było stamtąd odebrać rzeczy, które dostaliśmy od brata Franka dla Tasiemca (moi rodzice zabrali je z Poznania, kiedy byli tam na urlopie - swoją drogą Tasiemiec będzie spał w łóżeczku, które przejechało przez pół Polski - z Poznania do Miasteczka a potem jeszcze do Warszawy :P). Później kiedy Franek miał wolne, to musiał jechać do Poznania do urzędu i tak nam zeszło. 

Kiedy chcemy kupić świąteczne prezenty, zazwyczaj zabiera nam to mniej więcej dwa-trzy dni. Najpierw robimy wstępny rekonesans (tak jeszcze w listopadzie) - oglądamy co w ogóle jest w sklepach, zaczynamy na ten temat myśleć, zbieramy pomysły i później mamy czas na to, żeby ewentualnie poszukać czegoś podobnego lub na przykład zamówić prezent w internecie. Najbardziej opłaca się to z książkami! Zamówiłam sobie jedną w Empiku, drugą w Matrasie - zaznaczyłam opcję odbioru osobistego w tych księgarniach, do których i tak bym zajrzała - w ten sposób zaoszczędziłam 20 zł!
Nasza druga wyprawa jest już zazwyczaj konkretna - po zakup tego, co sobie postanowiliśmy i ewentualnie rozejrzenie się za czymś jeszcze. A trzecia to już tylko dokupowanie ewentualnych brakujących elementów :)

Na rozpoznanie terenu rzeczywiście wybraliśmy się jeszcze w listopadzie. Dzięki jednodniowej wycieczce po sklepach urodziło nam się już w głowach kilka pomysłów, które później trzeba było tylko doszlifować. Szlifowanie miało się odbyć w czwartek, ale niestety Franek się rozchorował (jakieś żołądkowe problemy) i musiał wrócić. Mnie już było szkoda tego, że cały dzień sobie zorganizowałam pod kątem tych zakupów i zostałam, wędrując trochę po galerii, porównując ceny i szukając inspiracji. Myśleliśmy, że wczoraj uda nam się wszystko kupić, ale niestety pojechaliśmy do złej galerii handlowej :) To znaczy - wiedziałam już co chcę kupić, bo już to widziałam w sklepach, ale niestety w innych galeriach i okazało się, że w tej dzisiejszej nie było tego, co sobie upatrzyliśmy :/ Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) Kupiłam sobie za to przy okazji sweterek :) Taki długi, za pupę, wiązany. Będzie jak znalazł do legginsów i do mojej drugiej zimowej kurtki, która pomimo, że jest w rozmiarze XS, sięga mi aż do połowy uda i lepiej w niej wyglądam, gdy mam na sobie spódnicę albo właśnie legginsy i jakąś tunikę, tudzież długi sweter. Zakupy więc się nam udały. Ale dzisiaj musieliśmy się jeszcze wybrać do jednego sklepu. Poszło nam sprawnie i udało nam się już właściwie na dobre zamknąć temat prezentów świątecznych dla bliskich :) Pozostaje nam jeszcze tylko pakowanie. No, z jednym prezentem jest trochę więcej zachodu, bo postanowiłam go wykonać własnoręcznie, więc trochę to jeszcze potrwa, ale materiały mam, więc jestem dobrej myśli. Tylko zdolności manualnych trochę mi brakuje, ale mam nadzieję, że nadrobię czymś innym :)

W zasadzie to mamy teraz już zamknięty temat zakupów w ogóle, bo dla Tasiemca też już mamy prawie wszystko. Prawie, bo jeszcze musimy kupić materacyk do łóżeczka i potrzebujemy chwili do namysłu. Byliśmy dzisiaj w sklepie i w razie czego będzie można w każdej chwili po niego tam podjechać, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy się do końca, jaki rodzaj kupimy i czy przypadkiem nie zamówimy go przez internet.

Można więc powiedzieć, że nasz plan został zrealizowany - do świąt zostało nam półtora tygodnia, a my możemy się już skupić na tym, co w tym czasie najważniejsze, zamiast gorączkowo biegać po sklepach albo stresować się, że nie ma jeszcze tego albo tamtego dla Tasiemca :)
Aaaa, no, oczywiście, jedno jeszcze do załatwienia zostało ;) Mianowicie prezent dla Franka. Ale w czwartek jeszcze nie byłam pewna, co chcę mu dać, a w weekend z wiadomych względów nie mogłam mojego zamiaru zrealizować. We wtorek mam wizytę u lekarza, więc przy okazji się wybiorę do pobliskiego sklepu. Nie sama się wybiorę, tylko z Dorotą, bo się właśnie zapowiedziała na jutro :) Przyjeżdża przed południem i zostanie u nas do środy :)) Jak zwykle wszyscy się bardzo z tego cieszymy. Co prawda trochę krótko będzie, ale będziemy się starać namówić ją na jeszcze jedną wizytę w pierwszej połowie stycznia, a ona twierdzi, że jej do odwiedzenia nas namawiać szczególnie nie trzeba, więc jeśli tylko rozkład zajęć jej na to pozwoli, to przybędzie ponownie. Ale póki co cieszymy się z tej najbliższej wizyty :)

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na 21 stycznia (choć ani trochę nie wierzę, że to będzie faktyczny termin:)) A dlaczego pytasz??

      Usuń
  2. Szczęściarze! Nam się dziś pod kompleksem, który sobie zaplanowaliśmy, nie udało nawet zaparkować! Po dwudziestu minutach poddaliśmy się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznam, ze byłam wczoraj zdumiona ilością ludzi w galerii! A byliśmy już o 10:00, bo robiliśmy już tylko małe zakupy i szliśmy do konkretnego sklepu - po godzince stamtąd wyjeżdżaliśmy, ale to był chyba dopiero początek!

      Usuń
  3. A ja jak zwykle z prezentami na ostatnią chwilę... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja trochę się cieszę, że u mnie nie ma zwyczaju dawania prezentów pod choinkę. Nie muszę biegać po sklepach ;) ale miałam trochę zachodu z prezentem dla G. jedną książkę kupiłam taniej, dzięki zniżce mojej kuzynki, bo w Empiku pracuje, a drugą po prostu wstukałam w Google i wybrałam najtańszą opcję :D Ale ile się nagłówkowałam, co mu kupić! Tak samo mam z siostrzenicą. Jakoś nigdy nie mam pomysłu. Na szczęście w tym tygodniu mam zamiar mieć jego prezent już w domu, zapakować w szary papier (żeby mógł jak dziecko rozpakowywać :D) i czekać na 29 styczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznam, że sobie w ogóle nie wyobrażam tego, żeby nie dawać, czy też nie dostawać w tym czasie prezentów, bo jednak od zawsze mi się święta kojarzą również z tym :) Nie chodzi o sam fakt otrzymania czegoś, tylko o tę atmosferę oczekiwania na niespodziankę pod choinką, bo u nas w rodzinie tylko czasami składamy sobie zamówienia, a zazwyczaj jednak chodzi o to, żeby była niespodzianka :)
      Często mam problem, kiedy myślę wcześniej o tym, co komu kupić, ale jak potem się przejdę raz czy drugi po sklepach, to zazwyczaj jakiś pomysł mam :)
      Ale z Frankiem od pewnego czasu też mam duży problem, bo z jednej strony wiem, że on najbardziej to by chciał dostawać gry komputerowe, z drugiej - ma ich całe mnóstwo (ale to tak, jak ja książki, a nadal chcę je dostawać), a przede wszystkim nie wiem, jakie faktycznie go interesują.

      Usuń
    2. Pewnie dlatego, że ten zwyczaj był w Twojej rodzinie od zawsze :) to wszystko chyba kwestia przyzwyczajenia i tradycji. Mnie to nie przeszkadza, a w tym roku cieszę się faktem, że mogę coś G. kupić.
      To ja właśnie nie chodzę po sklepach w poszukiwaniu natchnienia. Te wszystkie kolorowe rzeczy bardziej mnie rozpraszają, a najlepsze pomysły na prezent wpadają tak po prostu do głowy.
      Ja bym G. gry komputerowej nie kupiła, bo nie mam pojęcia jaka by to miała być. Niby wiem, że wszystkie strategiczne/wojenne, ale wolałabym nie ryzykować. Znowu książka, to dla niego strzał w dziesiątkę. Również ma ich pełno, ciągle kupuje nowe, ale wiem, że będzie zadowolony, tak jak Ty ;) Na kupowanie mu ciuchów jeszcze nie dojrzałam.

      Usuń
    3. Na pewno trochę tak, ale z drugiej strony to też dlatego, że zewsząd się na ten temat słyszy :) Po prostu atmosfera jest wszechobecna :)To co w ogóle sobie prezentów nie dajecie? Tylko na urodziny?
      Mnie czasami też pomysł wpada sam z siebie wcześniej - czasami jest zresztą tak, ze już na wiosnę wiem, co komuś kupię pod choinkę. Ale jak nie mam akurat pomysłu to najczęściej jest tak, że zobaczę go po prostu w sklepie.
      I dlatego jedyne wyjście w moim wypadku to szukanie wskazówek u Franka. Nie chciałabym tego robić, bo wtedy nie ma takiej niespodzianki, ale muszę iść na taki kompromis, jeśli chcę dać mu coś, co on faktycznie na pewno chciałby dostać. Po prostu zawsze dorzucam coś jeszcze, co jest niespodzianką.

      Usuń
    4. Nawet na urodziny nie :) Ja dostaję od chrzestnego pieniądze. Tak jakoś mamy ;)
      Na wiosnę? Hahah nieźle :D jak mam komuś kupić prezent, to w sumie najwcześniej miesiąc przed o tym myśleć zaczynam. Teraz tylko jedną z książek kupiłam na początku listopada.
      Czyli pytasz go wprost? :) ja się wkurzam na G. bo mówi, czy nie szkoda mi pieniędzy itp. Wiem, że kokosów to ja nie zarabiam, ale chcę mu coś dać. Czasami z tymi facetami to więcej kłopotów jest ;)

      Usuń
    5. Nie?? O jaa, nie to nie dla mnie, za bardzo lubię dostawać prezenty :)) To jest dla mnie taka frajda, że nie umiem nawet tego opisać :) Z głupiego drobiazgu zawsze się cieszę :) I tak samo lubię dawać prezenty.

      Nie chodzi oczywiście o to, ze ja już wiosną się nad tym zastanawiam - po prostu kiedy akurat coś mi wpadnie do głowy albo ktoś na przykład wspomni, że coś jest mu potrzebne, to ja to sobie odnotowuję w głowie i później mi się to przydaje. Np. kiedyś moja mama czytała jedną książkę i bardzo jej się ona podobała. Ale z jakichś względów musiała ją oddać nie dokończywszy, zapamiętałam sobie to i kilka miesięcy później kupiłam jej ją w prezencie.
      To zależy - czasami po prostu kiedy chodzimy po sklepach (nawet te kilka miesięcy wcześniej) to obserwuję go i przyglądam się temu, na co on zwraca uwagę, zapisuję tytuły itd. A czasami po prostu mówię mu, żeby mi pokazał, jakie gry ewentualnie by go interesowały - zwłaszcza, jeśli on sam wprost mówi mi, że może być gra. To tak jak ja czasami robię mu listy ksiażek - choć nie tych, które chciałabym dostać, a raczej tych, które już czytałam. Oczywiście nie wszystkich, ale on zna moich ulubionych autorów i szuka ich książek, ale nie wie, które już czytałam, a które nie.

      Usuń
    6. Tak po prostu mamy :) prezenty dostają tylko dzieciaki u nas.
      Aaaa rozumiem :) takie kupowanie jest fajne. Człowiek już jedną rzecz ma z głowy i może spokojnie myśleć o następnym prezencie.
      Ja tak teraz z G zrobiłam. Słuchałam uważnie o jakich książkach mówił, o czym ogólnie wspominał i miałam łatwiej. On bardziej miał pod górkę, bo kiepsko zna się na moich babskich głupotach.

      Usuń
    7. No rozumiem :) Ale ja bym się nie odnalazła :P
      Dokładnie, poza tym fajnie, kiedy pomysł sam wpada do głowy :) Wiesz, że przy okazji dzisiejszych zakupów już mi przyszedł do głowy prezent dla jednego członka z naszej rodziny na kolejną okazję? :))
      Warto słuchać :)
      U nas o dziwo jest tak, ze Franek choć może nie słucha tak uważnie, jak ja jego, to jakoś wybitnie potrafi dobrać prezenty dla mnie :)

      Usuń
  5. Ja lubię robić prezenty świąteczne cały rok. To znaczy, jak mi się coś rzuci w oczy i wiem, że będzie super prezentem dla kogoś z rodziny, to robię zakup dużo wcześniej, a potem cieszę się, że już go mam i że jest tak trafiony (według mnie). A potem czekam z niecierpliwością na możliwość wręczenia, żeby zobaczyć czy rzeczywiście kupiłam coś fajnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      A to trochę jak ja :) Ja też właśnie potrafię już na wiosnę wpaść na jakiś "prezentowy" pomysł, z tym, ze zazwyczaj nie kupuję jeszcze nic, tylko sobie odnotowuję w głowie pomysł - no, chyba, że to coś unikalnego :) Ja też lubię z takim wyprzedzeniem, bo potem to już tylko formalność zakupienie takiego prezentu i też wydaje mi się, ze takie prezenty są zazwyczaj bardziej trafione, bo są kupione z rozmysłem i nie z konieczności bo już nie ma czasu :))

      Usuń
  6. U nas jeszcze jest przed takimi zakupami. Choć byliśmy już kilkukrotnie na zakupach i na dobrą sprawę moglibyśmy to mieć za sobą, ale jakoś to odkładamy, sama nie wiem czemu ;) Jakoś nie przerażają mnie te tłumy. Każdy zawsze robi wszystko, by ich uniknąć, a ja się zwyczajnie z tym godzę, że o tej porze roku tak już po prostu jest. Poza tym w tym czekaniu na ostatnią chwilę też można znaleźć kilka plusów, bo pod koniec tego okresu jest wiele promocji, podczas gdy w listopadzie czy nawet na początku grudnia większość rzeczy w regularnych cenach. No ale my nie na promocje czyhamy ;)
    W tym roku w mojej rodzinie po raz pierwszy mieliśmy losowanie prezentów. W sensie losowaliśmy osobę, której ten prezent się robi. Wspólnie ustaliliśmy kwotę, w której należy się zmieścić, a następnie kupujemy upominek tylko tej jednej osobie. Przyznam, że to ciekawe rozwiązanie, a na pewno bardzo oszczędzające czas i pieniądze. Tak musiałabym robić osobne prezenty co najmniej sześciu osobom (w samej mojej rodzinie), a tym sposobem robimy sobie wszyscy nawzajem i nie mamy większych problemów. W rodzinie M. nie ma tej tradycji (którą chcemy na stałe u nas wprowadzić) i trzeba zastanawiać się nad co najmniej dziewięcioma prezentami dodatkowo... Przy całym tym radosnym oczekiwaniu na prezenty i przyjemności z ich otrzymywania kupowanie ich tylu jest jednak sporym obciążeniem i dla wielu po prostu kłopotem. Dlatego cieszę się, że u nas w tym roku w końcu wyszło to losowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to my nie ze względu na tłumy robimy takie zakupy wczesniej (w weekendy i tak zawsze są tłumy), bo mnie też to specjalnie nie przeszkadza. Nie powiem, że uwielbiam tłok, bo oczywiście wolę jak jest mniej ludzi, ale nie jest to coś, co mnie zniechęca albo na co psioczę, bo również uważam, że to dość naturalne. Ale wolimy prezenty "załatwić" wcześniej, żeby mieć poczucie, że wszystkie są przemyślane i dopasowane do danej osoby. Lubię też mieć czas na spakowanie ich i w ogóle bardzo się zawsze cieszę, że zazwyczaj na tydzień/dwa przed świętami, już mamy wszystko zakupione i nie martwię się, że jeszcze dla kogoś muszę czegoś szukać :)

      U nas coś takiego raczej by nie przeszło :) Idea jest taka, że od każdej osoby podarunek ma nieco inny charakter i to w tym wszystkim chyba jest najpiękniejsze. U nas jest zawsze sporo prezentów pod choinką - choćby to były drobiazgi. Przyznam, ze nawet ja sama nie wyobrażam sobie kupić tylko prezent dla jednej osoby :) A prezentów robimy sporo, bo w mojej rodzinie jest ich tak 4-6 (w zależności od tego, czy np rodzicom kupujemy jeden większy czy dwa mniejsze) a u Franka 4-7 plus jeszcze prezent dla Franka. W tym roku kupiliśmy osiem prezentów i jeszcze chyba dodamy po drobiazgu dla dwóch osób, z którymi prawdopodobnie będziemy się w święta widzieć. Ale nie jest to dla nas żadnym problemem, jakoś tak zazwyczaj umiemy coś dla kogoś znaleźć i nie jest to dla nas jakimś dużym obciążeniem. Finansowo oczywiście zawsze to wychodzi więcej niż za jeden prezent, ale akurat w tym wypadku zawsze mamy odłożone pieniądze na ten cel - a też nie przesadzamy i nie kupujemy niczego bardzo drogiego. Przyznam, że takie losowanie kojarzy mi się tylko z mikołajkami w szkole, czy w pracy i jakoś tak niezbyt widziałabym to u siebie w rodzinie, bo każdy prezent ma swój niepowtarzalny charakter :)

      Usuń
    2. Fajnie jest robić komuś prezenty oraz je otrzymywać. I im więcej, tym lepiej. Ale czasami się nie da ogarnąć tylu ludzi. W tym roku akurat się tak u nas wszystkich ułożyło, że każdemu na rękę jest takie rozwiązanie. A żeby nie musieć całkiem rezygnować z tej tradycji zrobiliśmy losowanie i jedak dzięki temu każdy coś otrzyma. I mimo to prezent może mieć niepowtarzalny charakter :)

      Usuń
    3. Niby zawsze się mówi nie ilość się liczy, tylko jakość, ale ja przyznam, że jeśli chodzi o prezenty, to ja chyba wolę dostać więcej drobiazgów (tak jak np. na urodziny - książka, słodycze, kosmetyk itp) niż jeden duży prezent :) Oczywiście żadnym nie pogardzę :)
      Miałam na myśli to, że dla każdej osoby kupuję z inną intencją i z innymi myślami, a z kolei jak otrzymuję prezenty, to też wiem, że od każdego jest inny :)

      Usuń
  7. Ja też lubię mieć choć wstępny ogląd na sprawę, i tak też w tym roku się stało :) Jeszcze nie wszystko kupione, ale w ciągu najbliższych trzech dni będzie.
    A propos kupowania książek, ja zawsze nabywam je przez księgarnię internetową Bonito (nie podaję strony, żeby nie było, że to reklama :P ). Od cen regularnych jest zawsze 25% taniej, w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu jest darmowy odbiór osobisty, czasami jeszcze tego samego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to ja właśnie tak samo - dzisiaj właśnie będę miała już ostatni prezent dla Franka, bo czekam na przesyłkę i wybieram się do sklepu :)
      E, to nie reklama, tylko rekomendacja ;)) W końcu nikt Ci nie płaci. Ja zazwyczaj sprawdzam na ceneo i wybieram najtańszą opcję :) Ale akurat z książką, którą chciałam kupić się wycwanili i była tańsza aż o 20 zł, ale dopiero od 5 stycznia dostępna w sieci. Tylko w Empiku można było zamówić online - ale to i tak była oszczędność 10 zł :)

      Usuń
  8. Mam podobnie :) najpierw badam teren gdy konkretnej wizji brak i szukam jakiegoś natchnienia, a potem wracam i kupuję, czasem już w trakcie badania terenu nagle mnie olśni jak całkiem niedawni - po prostu wiedziałam, że tego szukam a idealnie motywem pasowało do reszty :) różnie z tym bywa, ale czasem patrząc na coś konekretną osobę mam przed oczami i problemu nie ma z zastanawianiem się czy też wiem kilka miesięcy wcześniej że z tego czegoś druga osoba się ucieszy. Książki tylko z odbiorem osobistym zamawiam i bardziej się opłaca hehe :P W tym roku jakoś te moje zakupowo-upominkowe łowy przeciągają się, bo spodobały mi prace manualne i trzeci już raz jechałam dokupić tasiemki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ja mam dokładnie tak samo :) Też raczej nie kupuję niczego od razu, jak zobaczę, co wiąże się z koniecznością robienia zakupów dwa razy, ale zawsze wolę się jeszcze zastanowić i przemyśleć sprawę.
      U nas też trochę się przeciągnęło, bo nie mieliśmy kiedy się wybrać, ale i tak nie jest źle :)

      Usuń
  9. Ja też mam już generalnie prezenty "z głowy", zostało jedynie dokupić po jakiejś małej słodkości do każdego prezentu i już :-) jakoś wyjątkowo szybko mi w tym roku poszlo, ale to chyba dlatego, że większość prezentów kupiłam przez neta, a poczta przed świetami wiadomo jak działa... więc trzeba się było sprężyć ;-) ponieważ ja jestem z tych co tłumów nie lubią o żadnej porze roku :-P No i już od września słuchałam jakie kto ma marzenie czy czymś się wyjątkowo zachwycił. Teraz pozostaje niecierpliwe oczekiwanie na wręczanie, co mnie mocno męczy, bo najchętniej co kupie, to odrazu bym dała, żeby ucieszyć drugą osobę :-) pozdrawiam cieplutko. Iskiereczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie też :) Dzisiaj przychodzi przesyłka z prezentem dla Franka i dzisiaj też jeszcze idę do sklepu bo jego drugą część :) Jestem jeszcze w trakcie przygotowywania ręcznie prezentu dla dziadka, ale już wszystko mam, więc to kwestia tego, żeby przysiąść i zrobić :)
      No, ja też coraz więcej już robię zakupów przez internet, ale staram się zazwyczaj szukać możliwości odbioru osobistego albo w paczkomacie. Nie zawsze się da i wtedy rzeczywiście trzeba liczyć się z tym, że może to potrwać..

      Ja to czasami nawet już wiosną wpadnę na pomysł świątecznego prezentu :P I potem się przydaje :)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  10. Ja prezenty zalatwilam juz dawno - przynajmniej te co poszly do Polski;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My wcześniej nie mieliśmy kiedy iść, ale i tak jestem zadowolona, że na ponad tydzień przed świętami mieliśmy wszystko kupione :)

      Usuń