Przyznam, że pomimo moich ogromnych nadziei, miałam przeczucie, że tak będzie :( Poszliśmy dzisiaj na dodatkowe USG w 4D i już mamy potwierdzenie, że jednak chłopiec :(
Wiem, że moje odczucia mogą spotkać się z niezrozumieniem, choć jest mi przykro z tego powodu, bo ja też nic nie mogę poradzić na to, że tak właśnie czuję. Po prostu córeczka była moim ogromnym pragnieniem od dawna. Do tego stopnia, że nawet gdy zaczęliśmy rozmawiać o planach związanych z posiadaniem dzieci, nie mogłam się zdecydować na ten krok niekoniecznie dlatego, że mieliśmy niepewną sytuację itp. tylko właśnie dlatego, że bałam się, że się nie uda z tą dziewczynką.
Oczywiście, że najważniejsze jest, żeby dziecko było zdrowe! Absolutnie tego nie kwestionuję i nie śmiem nawet porównywać swojego "problemu" z autentycznymi zmartwieniami rodziców dzieci z jakimś schorzeniem albo osób, które dzieci w ogóle mieć nie mogą. Po prostu niejako oddzielam te sprawy - bo mają zupełnie inną rangę, więc nie da się tego porównać.
Ale niestety nie potrafię poradzić nic na to, że czuję się po prostu zawiedziona tym niespełnionym marzeniem o dziewczynce :( Walczę z tym, naprawdę, bo sama się wcale nie czuję z tym komfortowo, wolałabym, żeby było mi wszystko jedno... Oswajałam się zresztą przez ostatnie tygodnie z tą myślą, że to było 2:1 na chłopca. Starałam się. A jednak nie udało mi się dzisiaj powstrzymać łez.
Jasne, że się cieszę, że to dziecko będzie. Cieszę się ogromnie i odczuwam nie wyobrażalną ulgę, że wszystko jest z nim w porządku, ale mam w sobie tę wielką tęsknotę za dziewczynką, którą będę mogła czesać w warkoczyki, ubierać w kolorowe sukienki, nauczyć tylu kobiecych trików, z którą będę w przyszłości chodzić na zakupy, być może wymieniać się kosmetykami i ubraniami (jak ja z moją mamą), dla której będę najważniejszą powiernicą (bo przecież nie o wszystkim można pogadać z facetami) i z którą będę godzinami wisieć na telefonie...
Nie potrafię sobie wyobrazić po prostu, że będę umiała się z chłopcem porozumieć. Nie mam w sobie pierwiastka męskiego, chyba nie rozumiem facetów. Jak więc będę się bawić z nim samochodami, o czym będę z nim rozmawiać... Jest mi przykro, bo wyobrażam sobie, że to tata będzie zawsze autorytetem, no bo przecież co może wiedzieć jakaś tam baba, nawet jeśli jest własną matką... A ja będę sama na froncie.
Tak to sobie właśnie wyobrażam. Być może faktycznie przesadzam. Franek na przykład twierdzi, że zawsze był bardziej związany z mamą niż z tatą. Być może... Ale to wynika z tego, że zawsze miałam tak dobre relacje z moją mamą, że wydaje mi się to nie do powtórzenia z chłopcem.
Mam w sobie ogromny lęk przed tym, że nie będę umiała zbudować bliskiej więzi z synem, że nie będę się potrafiła z nim porozumieć, że będziemy nadawać na zupełnie innych falach... Nie wiem skąd się bierze ten strach, ale jest ogromny.
A do tego lęku dochodzi właśnie rozżalenie za tym, co stracę, nie mając córki. Wiecie, myślę sobie, że byłoby mi łatwiej, gdyby nie to, że wokół mnie zdecydowana większość par spodziewających się dziecka, dowiedziała się właśnie o dziewczynce. Rzadko się porównuję z innymi, ale tutaj nie potrafię pozbyć się myśli, że skoro to taka losowa sprawa, to dlaczego akurat im się ta dziewczynka trafiła, skoro było im (w większości) wszystko jedno...
Pewnie trudno Wam mnie zrozumieć - myślę, że nikt, kto tego nie odczuł, nie jest w stanie tego zrozumieć, bo obiektywnie rzecz biorąc, to jest jakaś bzdura, żeby przejmować się czymś takim. Większości rodziców jednak jest wszystko jedno, jakiej płci będzie ich dziecko. Dlatego nie oczekuję zrozumienia. Ale proszę też, żebyście mnie nie oceniały i bez tego jest mi trudno z tymi wszystkim emocjami.
ech...a ja mimo wszystko rozumiem, o czy Ci już pisałam. ja nie umiałabym tego tak ująć, jak Ty to zrobiłaś, ale mam dokładnie te same odczucia. Ogromne pragnienie córeczki. Z resztą - mój K. też. Gdy widzi moją siostrzenicę, to mnie się serce raduje, oczy mu się świecą aż, tak ją uwielbia i powtarza, że chce córcię. No to Mu powiedziałam, rób tak, żeby była córka, ale jak to zrobisz, to już nie wiem,, ale staraj się :D :) - oczywiście kiedyś tam, w przyszłosci - pewnie dalekiej
OdpowiedzUsuńMoja bratowa była nastawiona na córeczkę, usg to potwierdziło, później dziecko okazało się być chłopcem... też była zawiedziona, ale teraz kwituje to tak " nie wyobrażam sobie bez Niego życia! jest mój i idealny pod każdym względem. NIe mogłam sobie wymarzyć fajniejszego dziecka"
a kurczę, faktycznie fajny "facet" z Niego :))
więc i wiem, że Ty z czasem napiszesz to samo :))
Dzięki... Za wsparcie chociażby..
UsuńJa zawsze miałam takie pragnienie (a przynajmniej odkąd zaczęłam w ogóle na ten temat jakoś bardziej realnie myśleć), a teraz jest jeszcze inaczej, kiedy to już się stało rzeczywistością (nieodwracalną) i czymś co nie jest tylko teorią. Jest chyba trudniej...
Frankowi akurat od początku było wszystko jedno i ze względu na mnie trzymał kciuki za córeczkę. Ale teraz nie odczuwa tego tak, jak ja, bo dla niego to naprwdę było bez różnicy - nigdy nie snuł żadnych planów związanych z płcią dziecka.
Cóż, wiele osób mówi o tym, że ma podobne doświadczenia i chciałabym, zeby faktycznie i ze mną tak było. Chociaż znam też niestety kobiety, które nigdy sie tej upragnionej córki nie doczekały i tęskniły za nią całe życia..
Na chwilę obecną nie potrafię sobie wyobrazić, że będę umiała nie myśleć o tym, co tracę nie mając dziewczynki - i to już nie ma nic wspólnego z moim dzieckiem (w sensie tym na które teraz czekam), bo to nie jest kwestia tego, że go nie chcę, tylko tego, czego jeszcze bym chciała. Gdyby ktoś dał mi gwarancję, że tę dziewczynkę będę miała jako drugą, to w ogóle bym się nie smuciła w tym momencie, ale wiadomo, ze tego się nie da zagwarantować.
kurcze nie wiem jak ja bym zareagowała na Twoim miejscu myślę, że łzami raczej nie ale rozumiem o czym piszesz bo ja też jakoś nie widzę siebie jako mamy chłopca. Jakoś daleko mi do zajmowania się chłopcem, uczenia go sikać (ehmmm) i takie tam. Zajmowałam się 2 latkiem podczas studiów ale żałowałam wtedy, że to nie była dziewczynka. W sumie jak sobie myślę o dzieciach to też nie dopuszczam myśli, że miałabym mieć syna. Myślę więc, że bym nie płakała ale też bym mogła być zawiedziona jakbym była w ciąży z chłopcem. Mleczkowa z kolei mówi, że ona sobie nie wyobraża mieć córki. Ona się zajmowała zawsze chłopcami i też chciała mieć chłopca co jest dla mnie dziwne. Samochodami czy klockami nie jest problem się bawić, uwielbiam lego więc to jest ok, zresztą chłopcy też się bawią lalkami :) ale z kolei mnie przerażają przy chłopcach te czynności higieniczne no i w pewnym momencie z chłopcem już nie wypada chodzić do damskiej toalety ... no temat rzeka nie będę Cię dołowała bardziej ale rozumiem. Chyba mam to samo ....
OdpowiedzUsuńNo akurat łzy to pewnie jest indywidualna kwestia, jak ktoś w ogóle rzadko płacze, to trudno, żeby nagle go w tej sytuacji naszło. Ja się nigdy nie wzruszam, nie placzę ze szczęścia, ale jak jest mi źle albo jak się czuję rozczarowana (ba! nawet jak się mocno uderzę) to płaczę - w tej kwestii mam w sobie baaardzo dużo z dziecka :)
UsuńAle rzeczywiście widzę, że chyba mnie rozumiesz. Te kwestie faktycznie pominęłam, bo ogólnie to temat rzeka - pisałam pod wpływem emocji i stwierdziłam, ze nie będę się zastanawiać, tylko opublikuję to, co jest bez cenzury... Ale to prawda, o tym też myślałam, że nadejdzie w pewnym momencie taki moment, kiedy zostanę wykluczona przez własne dziecko z powodu tego, że jestem kobietą (co zresztą będzie zrozumiałe). Gdy tymczasem ja nie mam problemu z tym, żeby mama weszła mi do łazienki, kiedy się kąpię (i oczywiście co innego w przypadku taty)
Dorota też mówi, że bardzo chciałaby mieć chłopca i jeszcze się z nią nie podzieliłam tą nowiną (chyba dlatego, ze jest dla mnie w jakiś sposób przykra), ale pewnie się bardzo ucieszy, bo liczyła na tego syna u nas..
Margolko myślę, że nikt nie ma zamiaru ani wręcz prawa Cię krytykować. Każda z nas ma prawo do swoich uczuć.. A ja Cię rozumiem. Wiesz, w drugiej ciąży dość wcześnie lekarz zasugerował nam chłopca, a jako rodzice dziewczynki- było to dla nas spełnienie jakiegoś pragnienia;) Marzyłam o parce, mając córkę- bardzo chciałam tym razem zostać mamą chłopca i dać mężowi syna. A gdy kilka tygodni później okazało się, że to jednak dziewczynka- to choć wydawało mi się do tamtego momentu, że wszystko mi jedno, byle dziecko było zdrowe- tak po tej wiadomości czułam się zwyczajnie rozczarowana i domowym zaciszu łzy płynęły strumieniami. Czułam się rozżalona, zawiedziona i beznadziejna. Tak jakby ode mnie ta płeć zależała;) Wszyscy pukali się w czoło, jak mogę smucić się z takiego powodu, A. przytulał i zapewniał, że to nie ma znaczenia i że się cieszy, że za bardzo się nastawiłam.. Gdy ochłonęłam oczywiście mi minęło:) A dziś tej drugiej kobietki nie zamieniłabym na żadnego chłopca. Wiem, że to ostatnie w tym momencie kiepsko Cię pocieszy, ale jestem pewna, że gdy Wasze dziecko się urodzi Ty również zmienisz punkt widzenia. W końcu będziesz jego mamą od samego początku, budując powoli Waszą więź, relacje, kochając.. Co innego jakby nagle ktoś kazał Ci być mamą kilkuletniego chłopca;)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, zobaczysz. A na dziewczynkę może jeszcze przyjdzie czas?:)
Dziękuję Meg za podzielenie się swoją historią, bo naprawdę podnosi mnie na duchu to, że nie jestem aż takim dziwadłem i Ty również się borykałaś z takimi emocjami. Zwłaszcza, że pamiętam, że kiedyś na ten temat rozmawiałyśmy, tyle, ze w kontekście jakiejś innej osoby i miałam obawy, że może nie będziesz rozumiała, co mam na myśli (bo wtedy to była tylko czysta teoria)
UsuńNo właśnie, ja też wiem, że to ode mnie przecież kompletnie nie zależy... A mimo to, nie potrafię teraz się tak do końca z tym pogodzić. Wiesz, to nie chodzi o to, że ja tego chłopca nie chcę, tylko chciałabym wiedzieć, że tę dziewczynkę i tak będę miała, wtedy mogłabym po prostu na nią poczekać bez tych wszystkich emocji.
Mam nadzieję, że te moje odczucia zmienią się, jak już dziecko przyjdzie na świat i wszystko przyjdzie mi jakoś naturalnie, bo na razie naprawdę się boję, jak to będzie,.
Widzisz, ja jestem tak zahamowana;), że gdy się przespałam z tą wiadomością i zmusiłam do zmiany myślenia- to postanowiłam w ogóle nie pisać o tych moich emocjach i uczuciach.. Bałam się niezrozumienia ale też gdzieś tam w środku było mi wstyd. I przepraszałam moje nienarodzone jeszcze dziecko, że tak je witam- łzami..
UsuńAle! Masz prawo się tak czuć, każdy czuje w jakimś stopniu żal, gdy pragnienia rozmijają się z rzeczywistością, niezależnie czego sprawa dotyczy. Ale czuję też, że Twoje podejście się zmieni. Masz teraz czas by oswoić się z tą myślą. Wydaje mi się, że gorsza opcja rozczarowania byłaby, gdyby zmiana płci wyniknęła dopiero po urodzeniu dziecka..:)
Ja gdzieś głęboko w sobie nadal mam pragnienie synka, ale też tak sobie myślę, że gdyby ktoś dał mi 100% pewność, że będzie nim nasze trzecie dziecko, to pewnie bym się zdecydowała, choć zawsze myślałam tylko o dwójce. Ale tej pewności nie da nikt i pewnie już nie spróbuję.
Ale mam nadzieję, że Ty doczekasz się swojej dziewczynki już za drugim razem:)
Rozumiem to. Ja jestem co prawda trochę inna w tej kwestii (bardzo trudno mi przemilczeć różne sprawy - nie tylko jeśli chodzi o tematy na moim blogu, ale nawet gdzieś w czasie dyskusji w komentarzach, kiedy stwierdzam, ze lepiej się jednak nie odzywać, to prawie chodzę po ścianach, taką czuję potrzebę, zeby wtrącić swoje trzy grosze, ale wiem, ze niczego dobrego to nie przyniesie)), ale znam Cię (chyba :)) na tyle, żeby rozumieć Twoje intencje i nie doszukiwać się drugiego dna. Np. mogłabym w takiej sytuacji kogoś posądzić o to, ze milczy tylko dlatego, że nie chce się narazić innym i w związku z tym jest nieszczery, ale do Ciebie mi to absolutnie nie pasuje :) Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi w tym wywodzie :)
UsuńJa też mam wyrzuty sumienia z powodu tego smutku i naprawdę wolałabym, by było mi wszystko jedno...
O tak, zdecydowanie byłoby gorzej, gdyby się te nadzieje niepotrzebnie przedłużaly (np. aż do porodu) - dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na dodatkowe badanie, które sporo nas kosztowało. Ale jednak ta wiedza była dla nas ważna. Pewnie dla Franka z innego powodu, ale też mu zależało, zeby wiedzieć.
Świetnie rozumiem to, o czym piszesz w trzecim akapicie... Utożsamiam się z tym, mimo, że jestem o jedno dziecko do tyłu :), ale wiem, że myślałabym w taki sam sposób..
Ja raczej nie jestem nieszczera:), bo nie pisałam wówczas, jaka to jestem szczęśliwa, że noszę pod sercem dziewczynkę. Napisałam, jeśli pamiętasz, bardzo lakonicznie, że nastąpiła zmiana;) i że muszę się z nią oswoić. Po prostu nie mogłam się przełamać by wylać z siebie to wszystko co działo się wówczas w moim sercu. Ale na szczęście to szybko pozostało tylko wspomnieniem, ten mój żal i rozczarowanie.
UsuńPóźniej nawet lekko obawiałam się by przy porodzie nie okazało się że to jednak chłopiec, tak bardzo nastawiłam się już na drugą córkę:D Ach, ta pokrętna kobieca psychika.. Teraz traktuję to na prawdę z przymrużeniem oka, bo ta płeć ma mimo wszystko drugorzędne znaczenie.. Co nie oznacza, że nie mogę mieć swojego cichego, niespełnionego pragnienia:)
A tak na marginesie- badanie z tego co piszesz, było drogie więc dobrej jakości i dokładne- i rozumiem, że wszystko jest w najlepszym porządku tak?
Trzymaj się Gosiu:*
Cieszę się, że się rozumiemy:*
W zyciu bym nie pomyślała, że jesteś nieszczera :) Kto jak kto, ale Ty jesteś jedną z najbardziej poczciwych (w moim mniemaniu osób) jakie znam, do której w ogóle mi brak szczerości nie pasuje :))
UsuńRozumiem dlaczego o tym nie wspomniałaś i właściwie teraz tak sobie myślę, ze chyba jednak są sprawy, do których też tak podchodzę (pomimo tego co napisałam powyżej) i że czasami o czymś nie piszę, bo zwyczajnie muszę sama ze sobą dojść do porządku. Lub na przykład nie chcę wywoływać wilka z lasu - to zazwyczaj dotyczy jakichś moich niepokojów.
I pamiętam tamtą lakoniczną wypowiedź
Wiesz, ja się na tym tak bardzo nie znam i nie wiem na przykład, czy fakt, że zdziwiłam się od razu, że tak wyraźnie wszystko widać (w przeciwieństwie do ostatniego badania, ktore przecież było stosunkowo niedawno) wynikał z tego, że dziecko urosło, czy właśnie sprzęt był lepszy. Ale miałam wrażenie, że jednak jest dobrej jakości a ponadto, pomimo, ze z poprzedniego lekarza byłam bardzo zadowolona i do tego zapisałam się niejako przypadkiem na pierwszy wolny termin, to wydawało mi się, że dokładniej i dłużej wszystko sprawdzał i wszystkiemu się przyglądał. Franek po wyjściu też stwierdził (nawet jako pierwszy), że ten lekarz jakoś bardziej mu się podobał. Ogólnie wyszłam po raz pierwszy bez uczucia niedosytu i lekkiego niepokoju, czy aby na pewno wszystko zostało sprawdzone. A więc lekarz dwa razy powtórzył, ze wszystko jest w porządku. W dodatku jednak te trzy tygodnie temu też mieliśmy USG połówkowe i wtedy też lekarz mówił, ze jest ok, chociaż trochę narzekał na to, ze coś słabo widać (może za szybko to było), więc można powiedzieć, że mamy podwójną pewność.
Pewnie dlatego też mogę sobie pozwolić na niepokoje innego rodzaju, bo wiesz jak to jest - gdy pojawia się poważne zmartwienie, nagle to wszystko inne o czym wcześniej się myslało znika...
Ja też się bardzo cieszę :) I naprawdę umiem się wczuć w Twoją sytuację w tamtym czasie i w to, ze nie chciałaś o tym pisać, mimo, że to wczuwanie się nie zawsze jest łatwe przecież :)
Meg, pytałam już o to kiedyś na blogu Moniqi, ale zapytam raz jeszcze: czy mogłabym otrzymać dostęp do Twojego bloga ? Widuję Cię czasem na blogach innych bliskich mi osób i wydajesz mi się bardzo mądrą, wartościową kobietą, którą chciałabym lepiej poznać "blogowo". Kiedyś czytałam Cię na onecie. :)
Usuńwroblica@wp.pl
Margolka, dokładnie, niektóre sprawy i emocje chcę zostawić dla siebie w danym czasie, inne z siebie wyrzucić..
UsuńAle myślę, że ta wymiana myśli z nami tym razem trochę Ci pomogła, prawda?:)
Cieszę się, że z dzieckiem wszystko jest w porządku, że badanie było dokładne i że nie musicie martwić się o jego zdrowie:)
A ja tym razem potrafię wczuć się w Twoją sytuację:)
Melisa, dzięki za komplement, choć nie wiem czy nie na wyrost ;) i za podanie maila.
UsuńNapisałabym na niego, ale mam tylko jednego, prywatnego maila z moimi danymi, które automatycznie poznasz.
Nie miej za złe mi szczerości, ale po kilku przykrych sytuacjach związanych z blogowaniem aktualnie mam czytelniczki, którym ufam, znam je od lat.. Nie jest ich wiele ale czuję się dzięki temu komfortowo. Czy jest jakiś sposób, bym choć trochę mogła Cię poznać? Bo nie zamykam się na nowe znajomości.. Jak dasz mi chwilę na wzajemne poznanie się choć w jakimś stopniu to chętnie wyślę Ci zaproszenie:)
PS. Pisząc na onecie używałam innego nicka, jesteś pewna, że to mnie czytałaś?:)
Tak, masz rację. Co prawda blog i samo blogowanie rzadko mnie zawodzi (pewnie gdyby było inaczej, już dawno by mnie tu nie było :)), ale jednak czasami jakaś dyskusja zamiast przynosić ukojenie, nadszarpuje nerwy a problemy z przekazaniem swoich mysli irytują. Zwłaszcza, gdy temat poruszany jest trudny dla mnie lub ogólnie dość kontrowersyjny i zdaję sobie z tego sprawę.
UsuńPisząc często zależy mi na tym, żeby wyrzucić z siebie pewne emocje i je poukładać. Gdy jestem w złej formie, potrzebuję pewnego rodzaju wsparcia lub pocieszenia, tak bylo tym razem. I rzeczywiście te rozmowy z Wami bardzo mi pomogły. Bałam się, że będę musiała się tłumaczyć z tego co czuję, a nic takiego się nie wydarzyło - wręcz przeciwnie, dzielicie sie ze mną swoimi doświadczeniami i to jest dla mnie świetna terapia :) Poczułam to wsparcie a nawet zrozumienie i naprawdę bardzo poprawiło mi to humor. Po prostu mnie to pocieszyło :) Życzliwość jednak potrafi zdziałać cuda:)
Tak, ja też się cieszę. Dobrze, że poszliśmy na to dodatkowe badanie, bo przynajmniej mam pewność, że na tym etapie zrobiliśmy wszystko, co należy.
Cieszę się, bo to dużo dla mnie znaczy :)
Bardzo się cieszę, że lepiej się czujesz:)
UsuńTo jest właśnie to co przyciąga mnie do blogowiska przez tyle lat, niezmiennie mimo kryzysów- to, że po drugiej stronie jest żywy człowiek, z którym łączy mnie ta nić porozumienia, który czasem jest bardziej szczery i życzliwy niż nie jedna osoba z bliskiego otoczenia. Który dawno przestał być mi obojętny, w którego życie się zaangażowałam- mniej lub bardziej..
Ściskam Cię:) I nieśmiało jeszcze na marginesie zapytam- czy zdradzisz nam wybrane przez Was imię?:)
:)
UsuńTak, to prawda, to jest chyba największa wartość blogowiska. Przez te lata po prostu pewna grupa osób (bo wiadomo, że mimo wszystko nie ze wszystkimi nadaje się na tych samych falach, tak się po prostu nie da) stała mi się szczególnie bliska i cieszę się, że ciągle jest, bo to zawsze przykre, gdy ktoś taki odchodzi. Pojawiają się też nowe (w moim przypadku, bo jednak otwarty blog rządzi się trochę innymi sprawami) i zawsze jest szansa na ciekawą i fajną relację :)
Odściskuję :)
Jeszcze nie wiem... Na tę chwilę jakoś mi trudno zdecydować :) Imiona nie są jakąś wielką tajemnicą - wszyscy tu wiedzą, jak brzmi moje, a i imię Franka się tu parę razy przewinęło :) Ale jeśli chodzi o imię dziecka, to chyba poczekam, czy wpasuje mi się w konwencję tego bloga, czy może wynajdę na nie inne blogowe określenie :D
Jesli natomiast chodzi o konkretną notkę na ten temat, to naprawdę się waham. Oczywistym jest dla mnie, że różne są gusta a na temat imion to każdy ma jakąś opinię (ja też przecież:)) i nie wiem, czy mam ochotę czytać, ze się komuś to z trudem wybrane przez nas imię nie podoba :P Ale też się nie zarzekam ;)
Takie krótkie pytanie, a jaka odpowiedź - cała ja :D
Tak jestem pewna, że to Ty :)
UsuńNie chcę się narzucać. Rozumiem, że nie masz zaufania i boisz się o własną prywatność...
Rozumiem Cię bardzo. Moim marzeniem było aby drugie dzieciątko było dziewczynką. Jest drugi synus. Na początku bardzo to przeżywałam. Trzech facetów i ja. Jak to będzie. Do tej pory się zastanawiam ale na tę chwilę się bardzo cieszę. Szymi jest moim spełnieniem marzeń ( zawsze chcialam mieć chłopca pierwszego) a Mati będzie oczkiem w głowie ;) Moja mama ma bardzo dobru kontakt z moimi bracmi, więc myślę, że może i mnie się uda. Cóż nie wytłumaczę im męskich spraw ale naucze gotować, jak być romantycznym itp.
OdpowiedzUsuńZawsze może udać się przy drugim dzieciątku. Moją znajoma wylicza kiedy w danym małżeństwie można brać sie za robienie chlopca a kiedy za dziewczynkę. Ta metoda sprawdza się w jej rodzinie od lat i wśród znajomych również. I nam też się sprawdziło. Glowa do góry. Daj sobie czas na oswojwnie z ta wiadomością.
A i ja Ciebie rozumiem, bo moim problemem teraz właśnie nie jest to, że jest chłopiec, tylko to, że nie ma dziewczynki (jeśli wiesz, co mam na myśli). Wszyscy mnie pocieszają, że druga może być dziewczynka, a ja mówię, że nie mam na to zadnej gwarancji i nie będę mieć - gdybym miała już córkę, to byłoby mi wszystko jedno, jakiej płci będzie drugie dziecko, a tak obawiam się, że będę to samo przeżywać w drugiej ciąży i nie wyobrażam sobie nawet ogromu rozczarowania w przypadku gdyby się okazało, ze byłby drugi chłopiec. Twój przykład jest trochę pocieszający.. Że mimo wszystko udało Ci się z tego cieszyć. Choć myślę sobie, że mam trochę trudniej z tego względu, że nigdy nie miałam braci, a z chłopakami łączyły mnie raczej relacje "romantyczne"
UsuńW każdym razie dziękuję za Twoje słowa..
Wracając do sposobu na chlopca lub dziewczynkę mojej znajomej to ona na wyliczała, że będzie chłopiec a za "robienie" dziewczynki możemy sie zabrac dopiero na koniec 2015roku a na pewno będzie w 2016. Cóż nie wierzylam do końca ale się sprawdziło.
UsuńWiesz a może będziesz miala chrześnicę. Wiem że to nie to samo ale zawsze można z nią mieć bardzo dobre relacje. Może głupie to co piszę ale to, że ja mam takowa mala księżniczkę jest mi troszkę lżej. Kupować sukienki i lalki oraz czasami włosy uczesac mam komu ;)
No ja przyznam, ze jednak nie wierzę w takie rzeczy :) Uważam, że nie można podporządkowywać swojego życia takim wyliczeniom, bo to jednak zbyt poważna sprawa :)) Zresztą podobno są też inne sposoby - w sensie starania się w odpowiednim czasie cyklu, ale to też nie jest pewne, bo przecież tak na 100% nie wiemy, czy w danym cyklu wszystko będzie jak w zegarku :)
UsuńGeneralnie nie uważam wcale, że to bzdury - może coś w tym jest, tylko po prostu nie wierzę w to, że to może być praktyczne :))
No, to jednak zdecydowanie nie to samo. Zresztą prawdę mówiąc nie wiem, czy moja siostra będzie miała dzieci. Na razie z różnych powodów nie pali się do zakładania rodziny i nie wygląda na to, żeby to się miało zmienić. A poza tym miała pewne problemy zdrowotne i nie wiadomo czy z wiekiem nie będzie pod tym względem gorzej.
Franek ma chrześniaczkę, więc próbowałam właśnie na niej te swoje zapędy testować, ale z bratem Franka mamy dość skomplikowane relacje od jakiegoś czasu (a już zwłaszcza odkąd jestem w ciąży), a z tymi dziećmi jakoś nie potrafimy złapać kontaktu - myślę, ze to przez sposób wychowania, który dla nas jest trochę kosmiczny :) Już się lepiej dogadujemy z dziećmi kuzyna :)
Małgosiu jesteś wspaniałą i bardzo mądrą kobietą.Jestem pewna, że będziesz cudowną Mamą i zbudujesz ze swoim Synkiem głęboką więź. Nikt nie ma prawa Cię oceniać. Daj sobie trochę czasu i pozwól sobie na ten żal. Myślę, że nie jesteś pierwszą kobietą, która to przeżywa tak mocno jak Ty, ale wiele z nich wstydzi się tego typu odczuć i nie mówi o tym. Trzymam kciuki za Ciebie:) Twoja stała czytelniczka Dorota:)
OdpowiedzUsuńEch, aż mi się prawie łezka zakręciła (ale taka przysłowiowa, bo ze wzruszenia nie płaczę :P) w oku, bo sobie pomyślałam, że musisz być naprawdę stałą czytelniczką wiedzącą czego mi potrzeba :P W takim sensie, że zawsze kiedy jest mi źle i smutno, potrzebuję pogłaskania po głowie, dobrego słowa i najlepiej jeszcze pochwały, żeby trochę się podbudować. I dokładnie to od Ciebie w tym komentarzu otrzymałam. Naprawdę dziekuję :*
UsuńCieszę się, że tak to odbierasz, bo to rzeczywiście są odczucia, którymi raczej nikt chętnie się nie podzieli, bo nie są popularne, ale nie potrafiłabym udawać, że ich nie ma. Chyba naprawdę potrzebuję tego czasu na żal - nie z powodu tego, co będzie, a za tym, czego nie będzie.
I oby było tak, jak to opisujesz..
Qrczę, a ja Ciebie nie rozumiem! Skąd wiesz, że akurat jakby była dziewczynka wszystko wyglądało by tak idealnie, jak w Twoich marzeniach? Może drugie dziecko będzie dziewczynką? Ciesz się, że ciąża przebiega prawidłowo i, że dziecko jest zdrowe. A ewentualne pretensje to do Franka-w końcu to od faceta zależy płeć.
OdpowiedzUsuńAni trochę mnie to nie dziwi, bo gdybyś kiedyś napisała, że mnie rozumiesz, to chyba byłby koniec świata :) Jak dla mnie to my pochodzimy z innych planet i utwierdzam się w tym przekonaniu prawie zawsze :)
UsuńCo za głupie pytanie skąd wiem. Przecież nie wiem. Ja piszę o swoich tęsknotach i marzeniach! (chociaż chyba oczywistym jest, że chłopcu nie kupię sukienki, nie pójdę z nim na babskie zakupy ani do kosmetyczki)
Ta, jasne, będę miała focha na Franka bo się nie spisał (jakbym ja w ogóle miała pretensje do kogokolwiek..). To dopiero głupota :)
To prawda, że pochodzimy z dwóch różnych światów.
UsuńJa na hasło zakupy, czy fryzjer dostaję białej gorączki. Nie podnieca mnie latanie między wieszakami i przymierzanie kolejnych ciuchów. Na co dzień chodzę bez makijażu, a maluję się od wielkiego dzwonu. Do kosmetyczki chodzę również od święta i to jedynie na manicure. Nie jestem typem chłopczycy, ale nie lubię tych wszystkich babskich spraw, które Tobie się marzą, gdyby była dziewczynka.
Dla mnie to żadna nowość.
UsuńNo cóż, dla mnie właśnie to wszystko o czym piszesz nie jest powodem do chluby. Jestem dumna ze swojej kobiecości i jestem też dumna z innych kobiet, które potrafią o siebie zadbać i pokazać się od jak najlepszej strony, nawet gdy nie są specjalnie urodziwe (ale świetnie potrafią to ukryć) Bardzo nie podoba mi się, gdy kobieta o siebie nie dba, bo to dla mnie oznacza, że w pewnym sensie marnuje to, co zostało jej dane niszcząc swoją urodę.
A poza tym wszystko można robić z umiarem - jak słyszysz hasło zakupy, to już sobie wyobrażasz godziny w sklepie i przymierzanie setki ciuchów, duży błąd.
Dlaczego Twoim zdaniem nie dbam o siebie? Bo się nie maluję, czy nie odwiedzam salonu kosmetycznego?
UsuńDla mnie właśnie nakładanie tapety jest niszczeniem urody. Wbrew pozorom mężczyźni wolną naturalne kobiety, niż takie do których trzeba z dłutem podchodzić ;)
Owszem. Uważam, ze w pewnym wieku kobiety zwyczajnie powinny raz na jakiś czas zajrzeć do kosmetyczki lub chociaż stosować regularnie jakieś specyfiki typu maseczki, bo cera silą rzeczy, zwłaszcza w naszym środowisku się niszczy.
UsuńI podobnie uwazam, ze w pewnym wieku kobiety powinny się zacząć choć trochę malować (podkreślając rzęsy, czy usta), bo bez makijażu niestety wyglądają po prostu mdło. I piszę to mając na myśli konkretne osoby, więc to nie jest tylko jakaś tam wyssana z palca opinia dla samego poparcia mojego poglądu.
No właśnie - widzisz? :) To jest dokladnie to o czym napisałam. Ty popadasz w skrajności, dokładnie tak jak z tymi zakupami - kiedy słyszysz makijaż, to widzisz tapetę :) A tymczasem ładny makijaż jest przede wszystkim dyskretny i maskuje niedoskonalości, podkreślając urodę. Masz naprawdę jakieś wypaczone pojęcie na ten temat :) Znam bardzo niewiele kobiet, które faktycznie się oszpecają makijażem i uważam, ze jest to dokladnie tak samo szkodliwe jak brak makijażu w ogóle :)
Akurat mężczyźni z którymi ja mam kontakt potrafią docenić ładny makijaż :)
Może powinnam więc dodać, że nie maluję się też ze względu, że większość kosmetyków wywołuje u mnie reakcje uczuleniowe?
UsuńŻeby jednak nie wyjść na obdartuskę powiem Ci, że mimo, że nie stosuję maseczek, ani nie odwiedzam kosmetyczki to twarz myję żelem anty trądzikowym, ciało smaruję różnymi ładnie pachnącymi balsamami, a do włosów oprócz szamponu stosuję odżywkę. Domyślam się, że dla Ciebie to podstawy i oczekujesz od zadbanej kobiety czegoś więcej.
Temu akurat można zaradzić, też miałam problem z alergia, ale wystarczyło zmienić kosmetyk. Teraz jest dużo ekologicznych kosmetyków.
UsuńZaraz wyjdzie że jestem jakąś wypracowaną barbie,:), ale nie przejmuje się tym, bo to nieprawda:) Tak, jak pisałam, umiar jest kluczem do wszystkiego. Każdy ma jakiś mniejszy lub większy zestaw kosmetyków bez których nie może sir obejść, ale masz rację, te zabiegi pielęgnacyjne które wymieniłas to dla mnie raczej podstawa higieny i faktycznie mam trochę wieksze wymagania.
To jest naprawdę Twoja sprawa i ja od nikogo nie wymagam, żeby postępował tak, jak ja. Jeśli Ci z tym dobrze to ok, ale ja mam po prostu inne zdanie i zwracam na to uwagę u innych kobiet. Te zawsze bez makijażu i nie stosujące żadnych kosmetyków poza niezbędnul minimum po prostu rzucają mi się w oczy i niezbyt mi się podobają. Uważam że marnują swoją urodę
Nie chodzi o "idealnie", nawet i dwie córki nie zapewnią że Margolka zawsze będzie z nimi szczęśliwa, tylko o niespełnione marzenie które nie wiadomo czy sie spełni. A co do zdrowia Tasiemca - przecież od zawsze Margolka pisze że to podstawa i niekwestionowany priorytet...więc komentarz "ciesz się że dziecko zdrowe" jest jakby to ująć...mało empatyczny i bagatelizujący jej uczucia...
OdpowiedzUsuńDzięki gin. Lepiej bym tego nie ujęła, naprawdę! Dokładnie o to chodzi...
UsuńPs. Miło Cię widzieć u mnie, "znamy się" chyba z jakichś innych blogów wspólnych znajomych? MK?
Tak, MK :P
UsuńPotwierdzam:-)
UsuńMK, Ciebie też stamtąd kojarzę, chyba bywasz? :P
Usuńgin, :)) Ale sama nie piszesz?
Ahaha oplułam kawą monitor, no co za szalona Margolka :D
Usuń:)))
UsuńA czemu zawsze jak plujesz to kawą hę? :))
Nie smuć się Margolko :* mnie się wydaje, że Twoje nastawienie zmieni się po porodzie. Wyrosłaś na mądrą kobietę, masz wspaniałe relacje z mamą, więc wydaje mi się, że sama będziesz wspaniałą matką, niezależnie od płci dziecka (właśnie dzięki tej mądrości po mamie i od mamy) :) u mnie było odwrotnie (już o tym wspominałam) i tak jak Ty chciałabyś mieć córeczkę, aby powielić z nią relacje, które miałaś z mamą, tak u mnie jest odwrotnie. Bardzo duży wpływ mają na nas relacje z rodzicami, a Ty ze swoją osobowością będziesz fantastyczną mamą, bez względu na płeć dzieciątka :) trzymaj się ciepło :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńTak, pamiętam, że o tym wspominałaś kiedyś. I zgadzam się z Tobą, ze relacje z rodzicami na pewno mają duży wpływ na tego rodzaju odczucia. W moim przypadku ta szczególna więź z mamą i w ogóle te relacje miedzy nami kobietami w domu na pewno powoduje,że te emocje są silniejsze.
Ale mam nadzieję, że naprawdę będzie tak jak piszesz i te relacje z moimi rodzicami (obojgiem, bo tata też jest dla mnie autorytetem, tyle, że on był zawsze tym, który patrzył z boku na nasze dokazywania, taki nasz mentor) ukształtowały mnie tak, że i z synem będę umiała sobie poradzić..
Dziękuję za wsparcie, tego mi właśnie trzeba w takie dni jak dziś...
Nie przeżyłam wprawdzie jeszcze tego 'rozczarowania', ale czuję niestety, że i u mnie tak będzie. Ostatnio nie dało się określić płci, a ja tylko na samym początku miałam nadzieję na dziewczynkę. Im dalej, tym coraz bardziej całą sobą czuję, że to chłopiec. I choć nie będę przeżywać tych emocji tak bardzo, jak Ty, to myślę, że rozumiem, co możesz czuć.
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą notkę, bo byłam zwyczajnie ciekawa, co się okaże. Nie wiem czy powinnam się silić na 'pocieszenie', bo ponoć nie zawsze mi to wychodzi, ale chyba nie byłąbym sobą, gdybym tego nie zrobiła. Chodzi mi o to, że możesz jeszcze nawet o tym nie wiedzieć, że w przyszłości stworzysz piękną relację z synem, któej teraz nie potrafisz sobie wyobrazić.
Ja z kolei cały czas brałam pod uwagę tylko dziewczynkę, dopiero później zaczęłam odczuwać to inaczej i przeczuwać to nadchodzące rozczarowanie, ale to pewnie przez to, co powiedział mi lekarz. Chociaż sama nie wiem, chwilami mam wrażenie, jakbym od początku wiedziała, ze to się nie uda, tylko sama przed sobą się do tego nie przyznawałam. Na tym etapie już nie wiem, co było naprawdę, a co zdaje mi się teraz.
UsuńCóż, z kolei na "pocieszenie"Ciebie mogę powiedzieć tyle, że w moim otoczeniu niemal wszyscy spodziewają się dziewczynek - więc nie zdziwiłabym się, gdyby u Ciebie miałoby być inaczej. Dlaczego los miałby mi ułatwiać przeżywanie tego? :)
Mam nadzieję, że tak będzie, bo naprawdę nie umiem sobie tego wyobrazić. Liczę na to, że moje odczucia jednak znikną, jak dziecko będzie już na świecie.
A w ogóle co do pocieszania to ja nie wiem, jak to co piszesz, czy mówisz działa na innych, bo być może trafiasz w punkt. Ja swego czasu odnosiłam się tylko do swojej sytuacji.
W moim otoczeniu jest całkiem odwrotnie - niemal sami chłopcy! Dlatego może i mnie się wydaje, że nas los jednym obdarzy. Poza tym mnóstwo ludzi mi go 'wróży', ale to już inna kwestia.
UsuńChyba nie będziesz zwracała na mnie uwagi podczas gdy okaże się dziewczynka w kwestii przeżywania swojej sytuacji? Nie gadaj...:P
Wiem o czym mówisz, ja pocieszać bardzo lubię i zawsze staram się robić to dość przemyślanie, biorąc pod uwagę wszelkie czynniki, na pewno nie na zasadzie rzucenia - 'będzie dobrze, nie martw się'. Jednak zauważyłam, że wiele osób nie potrafi lub nie chce przyjmować pocieszenia w trudnych sytuacjach, o czym się kilkukrotnie w ostatnim czasie przekonałam, więc i w Twoim przypadku wolałam się troszkę asekurować :) W każdym razie cieszę się bardzo, że moich słów nie wzięłaś za złe, np. że roztaczam już wizje Twojej przyszłości z synem, podczas gdy teraz absolutnie o tym nawet nie chcesz myśleć. Ale to chyba już nie na temat ;p
Ja bym akurat to rozpatrywała jako dobry znak.
UsuńMyślę, że pewnie będę. Tak samo jak było mi przykro, gdy dowiedziałam się, że córkę będzie miała szwagierka mojej siostry albo moja koleżanka. Kiedy widzę, ze innym dookoła się w tej kwestii "poszczęściło" z mojego punktu widzenia, to jest mi trudniej i zastanawiam się, czemu akurat ja nie trafiłam.
Wydaje mi się, ze jednak nie do końca rozumiesz o co mi chodzi, bo już pisałam, ze mnie pocieszanie jest zazwyczaj bardzo potrzebne i nie dość że nie jest tak, ze go nie chcę, to wręcz go oczekuję. Tylko wiele zależy od tego w jakiej formie występuje. Starałam się wyjaśnić Ci to w mailu, ale nie wiem, czy mi się udało. Po prostu coś co działa na innych może niekoniecznie działać na mnie.
No i nie mam na myśli komentarza pod tą notką - coś takiego, o czym teraz napisałaś, nie przyszłoby mi do głowy, co trochę świadczy właśnie o tym, że nie do końca się wyczuwamy :)
Ja nie jestem dobra w odczyywaniu takich znaków ;) Ale zobaczymy.
UsuńRozumiem, że takie trochę porównywanie się jest naturalne w pewnym sensie i to odczuwanie także. Moje zdziwienie wynika raczej z tego, że jendnak najczęściej porównujemy się z bliskimi osobami, a ja raczej do takich nie należę. No ale mówimy tu o zupełnie hipotetycznej sytuacji ;)
A co do ostatniego akapitu - cóż, mogę powiedzieć tylko tyle - (w zasadzie dwie rzeczy) - przykro mi i trudno... :(
No ja też ich raczej nie odczytywałam, tylko po prostu coś tam sobie wmawiałam :)
UsuńA to akurat zależy od sprawy. Ja w ogóle rzadko się do kogoś porównuję. Chociaż tak sobie myślę, ze jeśli już to do bliskich jeszcze mniej, bo znam je tak dobrze, ze odbieram je jako oddzielne byty, więc nawet nie umiem ich porównywać do swojej sytuacji :) W każdym razie akurat w tej kwestii właśnie porównuję się do otoczenia w ogole - szwagierka mojej siostry to nie jest w żadnym wypadku dla mnie bliska osoba. Nawet jej nie lubię.
A ja myślę, ze niepotrzebnie, bo każdy jest inny i to zrozumiałe, ze są rzeczy, w których pewne osoby się rozmijają pomimo dobrych intencji. I nie myślę, zeby to było coś złego :) Zdecydowanie nie ma sensu tego rozpamiętywać :)
Emocje nie zawsze są zrozumiałe dla otoczenia, ale masz prawo je przeżywać i tyle :)
OdpowiedzUsuńOj ale czemu mówisz że "nie będziesz mieć córki"? Przecież nie mieszkasz w Chinach żeby dzieci na kartki były. Przecież możesz mieć jeszcze córkę :)
OdpowiedzUsuńPs. Jak chcesz to ci podeślę mojego sąsiada, który cholernie chce mieć syna i jego żona jest właśnie w ciąży... z piątą córką ;)
Tak wiem, ale chodzi o to, ze teraz jeszcze zawsze mogłam myśleć, że mam dwie szanse, a teraz już tylko jedną (bo zakładam dwójkę dzieci, nie więcej) i dużo trudniej jest mysleć o tym, ze jak się i teraz nie uda (bo gwarancji nie mam żadnej) to już się to marzenie nie spełni...
Usuń:)) Ech, zeby to było takie łatwe ;) problem polega właśnie na tym, ze wcale nie mam ochoty tego dziecka które już prawie mam wymieniać na inne, a jednocześnie chcę, zeby było dziewczynką :)
a może Bóg uznał, że najlepiej sprawdzisz się właśnie w roli mamy synka i ta rola jest Ci pisana ? :) I od razu jakoś tak lżej na sercu, prawda ?
OdpowiedzUsuńJa całe życie marzyłam o tym, by mieć syna/synów... Teraz jednak osiągnęłam chyba taki stan, kiedy jest mi to już prawie obojętne :) Jedyne chyba czego bym nie chciała to dwóch córeczek, ale o ile nie będę mamą bliźniaczek, po prostu poprzestanę na tej jednej, jedynej córeczce :)
Myślałam o tym. Wiele razy o tym myślałam i staram się w ten sposób pocieszać... Zwłaszcza, ze nawet był moment, kiedy modliłam się o tę dziewczynkę i o to, aby w pracy sytuacja zakończyła się pomyślnie. Kiedy w tej drugiej kwestii zaczęłam mieć złe przeczucia, powiedziałam Bogu, że jeśli dwie rzeczy to za dużo, to w takim razie poproszę o tę pracę i dziewczynkę poświęcę.. Więc potem jak się okazało, że z pracą koniec, to liczyłam na to, że może to właśnie był koszt tej córeczki.. No ale się pomyliłam, więc jakiś sens musi w tym być.
UsuńWiem, ze to wszystko brzmi dziwnie i absurdalnie, ale wierz mi, w trakcie modlitwy się takie nie wydawało :)
Fajnie masz, że jest Ci prawie obojętne :) Serio też bym tak chciała, byłoby mi dużo łatwiej.. :)
No a ja z kolei nie chciałabym dwóch synów.
Rozumiem Cię doskonale...
OdpowiedzUsuńJa jako dziecko zawsze powtarzałam, że będę mieć córkę, najlepiej dwie.
Po ślubie, w planach mieliśmy Franka, tak miał być Franio.Oboje bardzo chcieliśmy syna. Gdy zaszłam w ciążę, do brzucha mówiliśmy Franio...(my, rodzina i znajomi, którzy wiedzieli że jestem w ciąży) ,nawet pojedyncze ubranka zaczęłam kupować dla chłopca, byłam, byliśmy tak bardzo pewni syna... w 20 tyg na USG okazało się, że to DZIEWCZYNKA. Mina Adama- nigdy tak zawiedzionego Go nie widziałam. Całą drogę powrotną zastanawialiśmy się, jak to możliwe że córka...jechaliśmy w milczeniu. ja na początku nie potrafiłam się przestawić i mówić do brzucha inaczej - gdy mówiłam Frania - Adam spuszczał głowę. Zapytałam się go wprost czy sie nie cieszy z Córki - 'ciesze się' - ale tak bez tej radości w głosie. Ja się cieszyłam, że zdrowa i ogólnie...
Mela się urodziła, cieszyliśmy się oboje. Całkiem niedawno Adam mi powiedział, że cieszy się, że ma Córkę - bo przecież syn takich buziaków by mu nie dawał. Amelka niedługo skonczy 18 miesiecy - nie wiem po jakim czasie On się pogodził z tym że będzie, że jest córka i prawdopodobnie syna miał nie bedzie - nie planujemy drugiego dziecka.
Ja długo siebie winiłam, że bedziemy miec córkę. to że adam 'nie zadowolony'...
Jak mu mówili ze bedzie Coreczka Tatusia i że swiata poza nią nie bedzie widział to nie wierzył, a teraz... widzę to, że się cieszy.
Zobaczysz, z Synem będzie podobnie. Synuś Mamusi będzie.
Imię już wybraliście?:)
Pozdrawiam:))))
Ja się cieszę, że Frankowi aż tak nie zależało, a wręcz trzymał kciuki (właśnie przed chwilą mi się przyznał) przez całe badanie, żeby była ta dziewczynka, ale ze względu na mnie... Jednak on się nie rozczarował, bo jemu od początku było obojętne i przynajmniej z tego się cieszę, bo jakbym jeszcze miała poczucie, że jego w jakiś sposób rozczarowałam (co oczywiście jest absurdalne, no ale wiadomo..) to byłoby mi jeszcze trudniej...
UsuńNo, zobaczymy :) My nigdy nie byłyśmy córeczkami tatusia, więc nie do końca wierzę w te córeczki tatusia i synusiów mamusi, ale się okaże..
Dla dziewczynki mieliśmy już daaawno temu, nawet dwa. A dla chłopca był bardzo duży problem. Dopiero po pierwszym stwierdzeniu lekarza, że 2:1 będzie chłopiec zaczęliśmy trochę nad tym myśleć i z wielkim trudnem w końcu zupełnie przez przypadek wpadł nam do głowy jeden pomysł i tak już zostanie, bo raczej wszystkim odpowiada.
Pozdrawiam również :)
Nie rozumiem facetów, którzy będą źli bo nie mają syna....jest to absurdalne, niedojrzałe zachowanie. Dobrze, Margolko, że Franek wykazał się dojrzałością :)
UsuńKasia
Ja rozumiem jeśli mają pragnienie posiadania syna z takich pobudek jak moje - wynikające po prostu z jakichś tam marzeń. Ale rzeczywiście złość z tego powodu jest dla mnie już absurdalna, tak jak dla Ciebie. Podobnie nie potrafię zrozumieć tego pragnienia syna z powodu dumy. Nie ogarniam tego gadania o przedłuzeniu rodu itd, to mi się wydaje strasznie pierwotne....
UsuńCieszę się bardzo, że Frankowi na tym punkcie nie odbiło, a wręcz przeciwnie, chciał, zeby było tak, jak ja tego pragnę.
Dzięki Kasiu, przekażę mu Twoje słowa, on lubi, jak czasami coś miłego o nim powiecie, ma wtedy taką fajną minę, jak kot, który zjadł kanarka ;))
Ja nie napisałam, ze był zły dlatego że urodzi się córka. Oboje nastawieni bylismy na syna, a tu niespodzianka! Ja oswoiłam się z Nią szybciej, jemu zajęło to więcej czasu. Tez miał jakieś tam plany i marzenia związane z synem - jak prawie, nie mówię każdy, facet.
UsuńPaula, ja wiem, ze u Ciebie mąż nie był zły, tylko raczej rozczarowany i tak jak napisałam, rozumiem, kiedy to rozczarowanie wynika z podobnych pobudek, jak moje..
UsuńA co do zlości to pisałam tak ogólnie, że też tego nie rozumiem, ale nie odnosiłam się do Twojego przypadku tylko to była luźna refleksja trochę w obrębie tematu :)
najwazniejsze to dobrze wychowac a to nie jest takie proste
OdpowiedzUsuńJasne, nikt tego nie kwestionuje.
UsuńChyba miałabym podobne emocje w sobie wiedząc, że urodzę (kiedyś tam) córkę. I jak wiesz, rozumiem to Twoje pragnienie jej ;)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, widzę po Błażku i siostrze, że można stworzyć więź z synem. On bardzo lgnie do siostry, uwielbia się przytulać itp. Myślę, a przynajmniej mam taką nadzieję, że Twoje obawy po porodzie miną.
A zabawy samochodami są fajne ;)
Tak, wiem :) Od początku się w tej kwestii rozumiałyśmy.
UsuńJa właśnie nie mam za bardzo takiego odniesienia, żeby obserwować taką więź matki z synem. Kuzyn Franka ma dwójkę fajnych dzieci - chłopca i dziewczynkę i te relacje tam są takie po prostu poprawne (dla mnie to byłoby za mało) - zwyczajne, ale autorytetem dla tych dzieci jest tylko ojciec, mamy w ogóle nie słuchają.
Też mam nadzieję, że miną :)
No mnie właśnie jakoś wcale nie kręcą :)
Ja jakoś nigdy nie pojmę jak dziecko słucha tylko jednego rodzica, a drugiego nie, ale to dyskusja na dłuuuuugi czas ;)
UsuńMnie się wydaje, z tego, co obserwuję, że nawet Błażej ma lepszą relację z siostrą niż Olka, więc naprawdę nic straconego ;)
To wiesz co, ja mogę kiedyś wpaść i pobawić się z waszym dzieckiem autami :D mnie to akurat kręci strasznie. Strzelać i walczyć na np. tłuczki do ziemniaków też lubię ;)
No ja też nie... Ale u nich tak bylo od początku i kuzynka zdaje sobie sprawę z tego, że jest po prostu zbyt łagodna... Ogólnie to są bardzo fajni ludzie i świetnie radzą sobie ze swoimi dziećmi, ale ta jedna rzecz im nie bardzo wyszła...
UsuńHaha, no to Cię zaproszę ;)) Dorota też deklaruje, ze się zajmie chlopięcymi zabawami. Ja jakoś z tego wyrosłam. Bo jak byłam młodsza to i owszem, po drzewach też biegałam :P Ale teraz brak mi chyba wyobraźni na te strzelanki i wyścigi :)
Wydaje mi się, że póki ich dzieci mają szacunek do matki, to nie ma tragedii :)
UsuńChętnie przyjadę :D ja uwielbiam te zabawy. Nie znosiłam znowu malować z Olką, bawić się lalkami itp. czyli to coś, co by Ciebie kręciło :) i zawsze mam problem z prezentem dla niej, a dla małego nigdy. Milionowy samochód zawsze spoko :D
No tak, z tym to na pewno masz rację :)
Usuń:)) To jakoś się nad tym zastanowimy :P
Wiesz, nie wiem, czy by mnie to kręciło, bo się do tego nie palę jakoś specjalnie, ale rzecz bardziej w tym, że po prostu bardziej to czuję :) Zabawy samochodami wcale, ale lalkami już tak :) No i właśnie jesli chodzi o prezenty - dziewczynce po prostu kupuję to, co samej mi się podoba (bo naprawdę mam w sobie duuużo dziecka) lub pamiętam, co sama lubiłam robić. A jeśli chodzi o chłopca to nie mam pojęcia...
Generalnie nie wiem skąd mam takie przekonanie w sobie, że chłopcy są mniej inteligentni i gorzej się uczą (wiem, że to tak nie jest, ale skądś się to u mnie wzięło), więc na przykład nie ma sensu kupować im zabawek edukacyjnych (które bardzo lubię i cenię), bo nie będą ich chcieli...
I znowu rozumiem, bo ja bardziej czuję chłopięce klimaty. Pamiętam, jak się cieszyłam kiedy siostra powiedziała, że będzie chłopiec. Od razu miałam przed oczami tonę aut :D A to, że masz w sobie dużo dziecka, to atut moim zdaniem. Dorośli często zapominają, mając własne dzieci, o uczuciach ze swojego dzieciństwa i mogą swoich pociech nie rozumieć. Wydaje mi się, że Ty nie będziesz miała z tym problemu ;)
UsuńOj zobaczysz, że jest sens! ;) Dzieci uwielbiają główkować i takie zabawki są dla nich bardzo fajne (oczywiście oprócz sprzętów domowych :D). Poza tym, Margolka, jesteście z Frankiem inteligentnymi ludźmi, więc wasze dziecko ma po kim dziedziczyć! Zobaczysz, że będzie mózgiem cyferkowym :D
No popatrz, jesteśmy idealnym przykładem na to, że można mieć kompletnie odmienne zdanie czy odczucie i jednocześnie doskonale się rozumieć :P Można nas stawiać za wzór :D
UsuńMnie się też wydaje, że nie będę miała z tym probemu (choć oczywiscie róznie może być :)). Franek to często do mnie mówi - "przestań zachowywać się jak mała dziewczynka", no to chyba coś musi być na rzeczy :)
Pewnie masz rację. Ja zawsze takie zabawy lubiłam, ale właśnie byłam dziewczynką, a to moje przekonanie, o którym pisałam wynika chyba z tego, ze zawsze jak chodziłam do szkoły, to właśnie dziewczyny były lepszymi uczennicami, a chłopakom się zazwyczaj po prostu nie chciało.
Zresztą z Frankiem jest podobnie - on jest kumaty i czasami zaskakiwał mnie swoją bystrością, podobnie moich rodziców (bo byliśmy trochę skażeni tym stereotypowym myśleniem, ze jak nie ma wykształcenia, to dlatego, że nie jest wystarczająco inteligentny, a tymczasem Franka po prostu szybko ciągnęło do konkretnego zajęcia i do pracy), ale w szkole to z nim było tak, ze jak mu się chciało to miał same czwórki i piątki. Problem w tym, ze z reguły mu się nie chciało, a jak nie lubił jakiegoś przedmiotu to po prostu mu się nie chciało starać. No i chyba trochę właśnie przez to wszystko jestem lekko skrzywiona... Mój tato zresztą też nie lepszy (choć akurat jest po studiach) - to jest totalny mózg jeśli chodzi o przedmioty ścisłe, w wieku 50 lat przeszedł jakąś bardzo skomplikowaną procedurę awansu i teraz jest specjalistą w danej dziedzinie prawie że na cały kraj - ale w szkole to samo, zawsze o nim mowili: zdolny, ale leń!
Chłopczyk jest cudowny i po czasie powiesz , że "jak mogłam tak myśleć". Pierwsza mialam córę i druga wszyscy chcieliśmy dziewczynkę. Dosłownie wszyscy. Jak się dowiedziałam że będzie chłopiec to wpadłam w depresję. Nie wyobrazalam sobie, jak dam radę wychować chłopca....Teraz wiem, że inaczej być nie mogło. Choć targały mna uczucia takie jak Twoje i doskonale Cię rozumiem. Mój chłopczyk jest cudny. Wesoły, daje nam mnóstwo radości, zadowolenia i morze miłości. Nie wiem co to fochy, smutek jak u dziewczynek to bywa. Wiem jedno, syna z matka łączy niesamowita więź, sama się o tym przekonasz......Głowa do góry
OdpowiedzUsuńCześć monia,
Usuńna tę chwilę nie umiem sobie wyobrazić, że mogłabym przestać marzyć o tej dziewczynce a więc i stwierdzić, że "jak mogłam tak myśleć", no ale z pewnością wyszłoby mi to na dobre :)
Dziękuję za podzielenie się Twoim doświadczeniem, to zawsze jest pocieszające i mam nadzieję, ze u mnie będzie podobnie. Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
Ja miałam mieszane odczucia jak usłyszałam, że ma być dziewczynka, później gdy usłyszałam że chłopiec. Też mam obawy co do relacji z dzieckiem ale wierzę, że będzie to wielka przygoda i Tobie też tego życzę!
OdpowiedzUsuńOj, ja to bym się chyba załamała w podobnej sytuacji - gdy już się nastawiłam na tę ukochaną dziewczynkę, a tu nic z tego...
UsuńDziękuję :) No i wzajemnie :)
Jestem mamą od dwóch tygodni i od początku myślałam, że będę miała syna ( przeczucie). Kiedy okazało się, że to jednak dziewczynka, do samego końca nie wierzyłam i dopiero jak pojawiła się na świecie i usłyszałam, że jest wszystko dobrze, to ze szczęścia łzy mi poleciały i teraz nie wyobrażam sobie już, że mogłabym mieć chłopca. Kiedy patrzę na męża, który tuli swoją małą księżniczkę, wiem, że córeczką tatusia będzie zawsze ( zawsze przy nim momentalnie się uspokaja), a mama ( ja) jestem potrzebna i kochana, ale aż czasami zazdrosna jestem o tą niesamowitą więź, która ich łączy. Mam nadzieję, że moja słowa choć trochę pomogą.Nasze emocje, uczucia i pragnienia - odczuwamy je bardzo silnie i mamy do tego całkowite prawo, nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Pozdrawiam cieplutko. Karina
OdpowiedzUsuńW takim razie na wstępię gratulacje dla świeżo upieczonej mamy :)
UsuńDziękuję, pewnie, każde takie doświadczenie, którym się ze mną dzielicie jest dla mnie ważne i w jakiś sposób mi pomaga, bo widzę wtedy z Waszej strony wsparcie i zrozumienie. To naprawdę podnosi na duchu. Cieszę się, że o tym piszecie, miło poczytać o tych różnych historiach..
Tak, zgadzam się z Tobą, też mi się wydaje, że mamy prawo swoje emocje po prostu przeżyć, ale jednak kiedy się pisze coś publicznie (zwłaszcza coś takiego, co nie jest opinią popularną), to jest jakaś tam obawa, że ktoś potępi - ot, choćby dla samego potępienia. A poza tym często po prostu trudno jest przekazać swoje myśli tak, aby być dobrze zrozumianym. Cieszę się więc, że Wasze komentarze są życzliwe i wspierające, bo po tym wczorajszym niezbyt udanym dniu to był balsam na duszę :)
Dziękuję i pozdrawiam również!
Ja rozumiem jak boli zawiedziona nadzieja, niespełnione pragnienie...
OdpowiedzUsuńI choć nie w tej samej dziedzinie, to myślę, że jednak odczucia są podobne...
Margolko, a czy Wy nie planujcie więcej dzieci poza tym obecnym? Bo ja tak sobie myślę, że przecież możesz urodzić jeszcze niejedną dziewczynkę, jeszcze nic nie jest przesądzone na całe życie. Teraz urodzisz chłopca, żeby Frankowi się nie nudziło :-) a potem dziewczyneczki, by te wszystkie pragnienia się realizowały. Podoba Ci się taki plan? :-)
A tak zupełnie poważnie, to jestem przekonana, że sprawdzisz się świetnie również w roli mamy chłopca, boisz się, bo po prostu nie masz wzorca takiej relacji, ale wszystkiego się nauczysz, nie z takimi wyzwaniami już sobie radziłaś...
No tak, bo właśnie to najbardziej chodzi o to niespełnione marzenie - a to w każdej dziedzinie odczuwa się tak samo..
UsuńZawsze myślałam o dwójce dzieci (no ale raczej nie więcej, uważam, że niestety nie ma na to warunków) - rzecz w tym, że teraz to już będzie moja ostatnia szansa.. Gdyby teraz się udało z dziewczynką, to byłabym spokojniejsza i to drugie dziecko byłoby mi obojętne, jeśli chodzi o płeć A tak boję się tego ogromnego rozczarowania, że dziewczynki nie będę miała już nigdy.
WIesz, plan jest fajny ;) Tylko szkoda, ze nikt nie może mi dać na to gwarancji :)
Tak, masz rację, boję się bardzo i prawdopodobnie wynika to właśnie z tego, o czym piszesz.. No ale mam nadzieję, że będzie właśnie tak, że ostatecznie wszystko okaże się prostsze niż sobie wyobrażam..
Kojarzę CIę z bloga Flo i Kobiety w sukience
OdpowiedzUsuńPiszę bo ja miałam identyczne myśli i odczucia gdy w 22 tc dowiedziałam się, że urodzę syna. Byłam zawiedziona, a gdy przekazywałam wiadomość mamie o płci płakałam jak bóbr.
Tymczasem moje dziecko urodziło się najpiękniejsze w całym szpitalu, jest całym moim światem...A kiedy leżałam z Nim na sali, a wokół mnie na małych łożeczkach były same dziewczynki (!) śmiałam się z tych swoich wcześniejszych obaw- ani przez sekundkę nie pomyślałam już, że żałuję bo Oliwier nie okazał sie dziewczynką.
Mam najlepszego 4 letniego aktualnie Synka na świecie i choć warkoczyków mu nie zaplatam to kucyka nosi :P bo natura obdarzyła go takimi mocnymi włosami jakich nie widziałam u żadnej dziewczynki :P no i sam jest fanem takich włosów. To tak na marginesie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Ewelka,
Usuńoczywiście ja też Cię kojarzę, bo zdaje się, że od kilku ładnych lat wędrujemy po tych samych blogach ;) Miło mi więc gościć Cię u siebie, fajnie, że wpadłaś i podzielilaś się swoim doświadczeniem.
No mi też łzy z tego powodu pociekły, w dodatku w miejscu publicznym, więc to już naprawdę było silniejsze ode mnie, bo zazwyczaj pilnuję się, zeby tego nie robić :) Cóż, teraz pozostaje mi już na dobre oswajać się z sytuacją.
Mam nadzieję, ze będzie tak jak u Ciebie i kiedy dziecko już będzie na świecie, to nigdy nie pomyślę, że wolałabym, żeby było kimś innym, bo to byłoby bardzo krzywdzące... Zresztą już teraz przecież myślę o tym, że tak czy inaczej wolę to jedno własne dziecko niż żadnego lub jakąś inną dziewczynkę z wymiany :)
No to zobaczymy, jakie włosy będzie miał nasz synek :) Moja teściowa wczoraj powiedziała to samo na pocieszenie :P
Pozdrawiam również :)
Ps. Chętnie zrewanżuję się rewizytą u Ciebie, jeśli oczywiście masz na to ochotę, bo od dawna już nie jesteś dla mnie taką całkowicie anonimową osobą na blogowisku z racji tego, że czytywałam Twoje komentarze :) jeśli więc masz ochotę na moje towarzystwo, to mój maile: margolka.frankowska@gmail.com
Już któryś raz jestem u Ciebie, ale w końcu zdecydowałam się odezwać, tym bardziej, że mam podobne doświadczenia i naprawdę wszystko się dobrze i szczęsliwie zakończyło :)
UsuńMiło, że odpisałaś ;-) dodaję Cię do mojej skromnej listy blogów i jeszcze skromniejszej listy czytelniczek :) Jest ich naprawdę garstka (chyba 7), ale ponieważ i dla mnie Ty już nie jesteś od dawna anonimowa (jeszcze blog Meg chyba też nas łączy? :)) to zaproszenie wysłane.
Cieszę się, że się odezwałaś w takim razie :)
UsuńMiło mi to czytać, pocieszające jest to dla mnie na przyszłość :
Dziękuję bardzo za zaufanie w takim razie :) Na pewno wpadnę. Tak, masz rację, jeszcze blog Meg :)
Masz jeszcze 20 tygodni na oswojenie rzeczywistości :) (bo to chyba półmetek?)
UsuńA to naprawdę sporo.
Wierzę, że po porodzie będziesz bardzo szczęsliwa.
Bardzo proszę :) Czytając Twoje posty odbieram Cie bardzo pozytywnie ;)
Troszkę za półmetkiem (koniec 24go tygodnia) - zostało mi więc jeszcze 16 na oswajanie się :) To też dużo, powinno wystarczyć :)
UsuńDzięki, i ja staram się w to głęboko wierzyć. W zasadzie mimo wszystko nie przyjmuję do wiadomości innej opcji...
Bardzo mi miło, mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję :)
Ja dowiedziałam się w 22, a dodam, że miałam wybrane wyłącznie żeńskie imiona. Nad męskimi kompletnie się nie zastanawiałam, aż do tego momentu gdy poznałam prawdę :P
Usuń;-) Dobrze się Ciebie czyta, zaraz postaram się udać w głąb Twojego bloga i zobaczć nieco przeszłości.
Oj, my tak samo - imiona dla dziewczynek mieliśmy już wybrane w zasadzie parę lat temu :) A dla chłopca nic nam się za bardzo nie podobało, a że to były rozważania teoretyczne, to je zostawiliśmy..
UsuńPod koniec 12 tyg lekarz się porwał na stwierdzenie (bo myślę, ze to jednak było za wcześnie, mimo, że trafił), że obstawia 2:1, że będzie chłopiec i wtedy zaczęliśmy o tym męskim imieniu myśleć. W końcu z trudem i trochę przypadkiem coś znaleźliśmy.
Zapraszam ;) Ja też często tak robię kiedy trafiam na nowego bloga, bo jednak notki archiwalne pozwalają jeszcze lepiej poznać daną osobę, mimo, że oczywiście zawsze biorę poprawkę na to, że z biegiem czasu ludzie się zmieniają.
Moja kuzynka marzyła o córeczce...Mówiła: będę miała jedno dzecko, nie chcę syna, chcę córkę. Każdy to mówił.
OdpowiedzUsuńJak dowiedziała sie, że syn, poszła do innego lekarza, potwierdził, że chłopiec.
Płakała, nawet mówiła, że nie chce tego dziecka, że woli oddać do adopcji, że chce in vitro i sobie wybierze płeć.
Dziś jje synek ma 2 latka. Jest w nim totalnie zakochana, mówi, że syn jest dla niej wszystkim, ze nie wyobraza sobie miec teraz corki. Jest znowu w ciazy, mowi, ze chce drugiego synka...
Nie wiem, chyba jak juz dziecko sie pojawia to wtedy przestaje miec znaczenie czy to chlopiec czy corcia..
Ja jakos od poczatku wiedzialam, ze bedzie corka, nawet przez mysl nie przeszlo, ze moze byc chlopiec, ale pamietam jak pojechalismy do Marcina siostry, bo urodzila. Jak zobaczylam jej synka stwierdzilam, ze to naprawde bez znaczenia...:)
Ja co prawda płakałam, choć jednak przebiega to u mnie w łagodniejszej formie. Owszem, czuję żal, nawet duży żal i od wczoraj sporo myślę o tym wszystkim, co mnie ominie, ale to jest taki żal za tym, czego nie będzie a nie z powodu tego, co będzie, więc na pewno tego dziecka nie oddałabym, nie zamieniła i nadal je chcę.
UsuńAle w takim razie pocieszające jest, że nawet po takich gwałtownych emocjach Twojej kuzynce się odmieniło.. :) W każdym razie mam ogromną nadzieję - naprawdę liczę na to, że kiedy dziecko jest już na świecie to płec przestaje mieć znaczenie.
Ja też mam synka, zawsze byłam nastawiona na córkę. Bardzo jednak tego nie przeżywałam, gdy w 17tyg okazało się, że chłopak. Po prostu przyjęłam do wiadomości i już. Teraz myślę, że nie wyobrażam sobie na jego miejscu córki. Czasem jednak myślę o drugim dziecku (Młody ma już 2 lata i prawie 4 miesiące) i nie ukrywam, że jak pomyślę, że mógłby być drugi syn, to robi mi się ...hmmm smutno?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się zdrowo Margolko :)
tincturkaa
Myślę, że jest całkiem sporo osób - mam, którym jest obojętna płeć dziecka, a jeśli nie, to i tak się jakoś szczególnie do tego swojego pragnienia nie przywiązują. Ze mną faktycznie od samego początku było zupełnie inaczej, bo odkąd pamiętam chciałam tylko córeczkę i stąd te moje emocje :(
UsuńNo i oczywiście liczę na to, ze kiedy nasze dziecko będzie na świecie, to nigdy nie pomyślę, że wolałabym, żeby było inne..
Rozumiem.. Mnie właśnie też na ten moment najbardziej martwi to, że za drugim razem będę przeżywać to tak samo, bo to już będzie moja ostatnia szansa na dziewczynkę..
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :) Cieszę się, że dałaś znać ;)
Nic nie dzieje się bez powodu :) wierzę, że jeszcze nie raz będziesz dziękowała za to, że to chłopiec
OdpowiedzUsuńPróbuję się przestawić na takie myślenie :)
UsuńMargolus, ja jestem z tych, ktorym plec byla absolutnie obojetna. Wewnetrznie od samego poczatku czulam, ze Junior jest chlopcem i sie nie pomylilam. Gdy mysle o drugim dziecku ta plec jest mi nadal obojetna, a gdyby to mial byc drugi chlopiec, chyba bylabym zadowolona, choc parka to tez fajna sprawa :) Nie wiem co czujesz, moge sie jedynie domylac i nie mnie, ani nikomu innemu to oceniac, bo to Twoje osobiste subiektywne odczucia, do ktorych masz pelne prawo. Jako mama juz prawie rocznego chlopczyka powiem Ci tak - nie martw sie o trudnosci w nawiazaniu wiezi z synkiem. Bedziesz przebywac z nim od samego poczatku przez 24 godziny na dobe. Wasza wiez kazdego dnia bedzie sie nawiazywac sama i zobaczysz, ze bedziesz cudowna mama chlopczyka. No i nikt nie mowi, ze bedziecie sie bawic samochodami :P Junior na autka nawet nie chce patrzec, a jego ulubione "zabawki" to garnki i foremki do pieczenia :P
OdpowiedzUsuńMusisz przetrawic w sobie swoje uczucia, poukladaj je sobie w glowie i czekaj na tego swojego synka :) zobaczysz, ze kiedy juz sie urodzi, jego spojrzenie wynagrodzi Ci wszystkie smutki, ktore teraz przezywasz i bedziesz kochac to swoje "male gowienko" (nawiezujac do przedostatniej notki :P) najbardziej na swiecie :) A twoj synek bedzie miec wspaniala mame i ciocie Dorote :P
No, to teraz uszy do gory, kalendarz w dlon i szukaj imienia dla swojego krolewicza :) a pozniej rob liste rzeczy do kupienia na wyprawke, bo juz blizej niz dalej i pora zaczac sie zajmowac kwestiami technicznymi :) W razie czego, sluze rada, pisz na maila jakby cos :)
Fajnie miałaś z tym, że było Ci zupełnie wszystko jedno :) Uważam, ze to wiele ułatwia :)
UsuńA dla mnie to zupełna abstrakcja...
W każdym razie dziękuję za wsparcie i dobre słowo :) Jak najbardziej rozumiem, że ktoś może nie wiedzieć, co czuję i nie mam absolutnie tego za złe, jeśli tylko szanuje moje odczucia :) No i dziękuję za pocieszenie, mam nadzieję, że będzie właśnie tak, jak to opisujesz i ta więź bez problemu się jednak pojawi i będzie silna...
Już od jakiegoś czasu starałam się pogodzić z myślą, że może niekoniecznie będzie tak, jak chcę, a teraz na pewno muszę pogodzić się też z tym, że to już jest pewne. Mam nadzieję, że mi się to uda i do stycznia oswoję się całkowicie z nową sytuacją :)
Imię już mamy - dla dziewczynki (a nawet dwóch) mieliśmy wybrane imiona już dawno temu, ale z chłopcem zawsze był problem. Dopiero po drugim USG trochę się nad tym zastanawialiśmy i z dużą trudnością, ale udało nam się wreszcie zupełnie przypadkiem znaleźć jakieś imię - no i w zasadzie inne nie wchodzi w grę, bo nam się nie podobają.
Ale co do wyprawki i rzeczy, to w ogóle mnie to jeszcze nie kręci :) Nawet nie patrzę w tym kierunku w sklepach :) Mam jeszcze sporo czasu, bo jeszcze trzy pełne miesiące (no i oczywiście większa część stycznia), więc kiedy poczuję się na to gotowa, to się pewnie za to zabiorę tak, ze nie będzie to na ostatnią chwilę, ale na razie zdecydowanie nie mam takiej potrzeby i wręcz nie mam na to ochoty (i to akurat niezależnie od tego, że dowiedziałam się o płci)
Dziękuję, będę pamiętać, miło, ze w razie czego będę miała się do kogo zwrócić :)
A jesli kiedys bedziesz miec ta wymarzona corke, to bedzie miala fajnego starszego brata, a tym samym fajnych starszych kolegow :P
UsuńNoo, myślałam o tym też :) To jest oczywiście bardzo fajna opcja - pod warunkiem, że się uda z tą dziewczynką :)
UsuńJako osoba, która - przynajmniej na razie - nie może mieć dzieci, choć bardzo chce, powinnam się teraz oburzyć i napisać Ci, że to przecież wszystko jedno i grzeszysz takim podejściem :P Ale oczywiście tego nie zrobię, bo...wcale tak nie uważam. Powiem szczerze, że przy naszych przejściach myślę, że naprawdę mnie by było wszystko jedno, ale jednak, gdybym mogła mieć jakiś wybór, wolałabym dziewczynkę. Przeraża mnie już sama opieka nad chłopcem, pielęgnacja siusiaka w okresie niemowlęctwa, a później wszystko to, o czym wspomniałaś w notce. Po przeczytaniu Twoich słów zastanowiłam się chwilę i ze zdumieniem stwierdziłam, że jak myślę o ciąży/dziecku, to podświadomie w mojej głowie pojawia się obraz dziewczynki i dziewczęcych gadżetów. Jako niania opiekowałam się najpierw 4,5 letnim chłopcem, a później Dziewczynami i ta druga praca podobała mi się zdecydowanie bardziej, a z Polą i Olgą dogaduję się milion razy lepiej, niż z własnym Chrześniakiem. Boję się, że jeśli kiedykolwiek uda mi się mieć wlasne dziecko, to będę czuć podobne rozczarowanie i podobne emocje, z tym, że będę mieć przy tym ogromne wyrzuty sumienia, wiedząc, że powinnam cieszyć się z tego, co mam... To będzie masakra. Dlatego, choć nie byłam i nie jestem w Twojej sytuacji, sądzę, że w większości rozumiem Twoje emocje. I chciałam jeszcze tylko dodać, że niestety miałam jakieś niefajne przeczucie od pewnego czasu i martwiłam się o Ciebie, bo czułam, że będzie chłopak i że się rozczarujesz :(
OdpowiedzUsuńAleż bym się zdziwiła, gdybyś coś takiego napisała i gdybyś się tak oburzyła! :) Zupełnie by mi to do Ciebie nie pasowało :)
UsuńWiesz, tak, jak napisałam, ja nawet tych dwóch kwestii nie zestawiam ze sobą, bo jestem przekonana, że gdyby był jakiś problem w naszym wypadku z zajściem w ciążę, to wtedy (choć marzenia pewnie bym miała) byłoby dla mnie dużo ważniejsze, zeby to dziecko w ogóle się pojawiło i chłopiec też by mnie ucieszył. Dlatego też wydaje mi się, że gdy Twoje marzenie o dziecku się spełni, to wbrew Twoim obawom, będziesz jednak skupiała się na tym, że ono już jest, bo będziesz pamiętała, jak długo na nie czekałaś i jak wiele Cię to marzenie kosztowało... Tak to widzę i tak mi się właśnie wydaje...
W każdym raize miło mi, że mnie rozumiesz mimo wszystko i nie potępiasz - właśnie głównie dlatego, że wiesz, jak odległe może być takie "zmartwienie", jakie ja w tym momencie mam.
No ja przyznam, ze ja też miałam takie przeczucia. W dodatku raz mi się przyśnił chłopiec i Frankowi też... Dziewczynka nigdy. Co prawda odsuwałam od siebie te przeczucia, ale jednak coś w tym było...
Dziękuję, cieszę się, że to by do mnie nie pasowało :))) nie chciałabym taka być :D
UsuńTak uważasz? Ja się właśnie obawiam, jak to będzie, jeśli się już kiedyś uda...boję się trochę swoich odczuć i tych skrajnych emocji, choćby związanych właśnie z płcią dziecka... Ale jakoś to będzie ;) Jeśli w ogóle będzie.
Jeden plus w tym wszystkim jest taki, że jeszcze Ci trochę tej ciąży zostało, więc masz czas, żeby się psychicznie nastawić na syna. Wiem, że łatwo nie będzie i że ten żal i tęsknota za pierworodną córką pewnie zawsze gdzieś tam w Tobie będzie, ale zobaczysz, z synem też będzie fajnie :) A co do tej relacji między rodzicem a dzieckiem to myślę, że nie jest to aż tak strasznie powiązane z płcią. Znam chłopaka, który został stylistą i chodzi z mamą na zakupy ciuchowe, żeby Jej doradzić, co jest modne ;-)
Ostatni akapit mnie przeraził...mnie się wczoraj śniły buraki!! :P (to tak żartem :D)
Też bym nie chciała, zebyś taka była :P
UsuńTak mi się po prostu wydaje... A gdyby jednak, to cóż, powiem Ci, że to mimo wszystko nie jest koniec świata - wiem to z własnego doświadczenia :D
Dlatego właśnie zależało mi żeby jednak tę płeć poznać, a nie łudzić się do końca. No i tez mi się wydaje, że ta tęsknota we mnie jednak pozostanie.. :( Mam tylko nadzieję, że nie będę o tym za wiele myśleć przy tym synku :)
O, taki to by mi się przydał - choć wolałabym, zeby jednak nie był gejem (bo styliści się zazwyczaj tak kojarzą :)
Oj, żebyś Ty wiedziała, co się mnie czasami śni - gdyby to bylo prorocze, to nie byłoby dobrze :D
Ja zawsze chciałam mieć fajnego sstarszego brata który będzie mnie kryl prZed rodzicami będzie mial tajnych kolegów i ogólnie będę miała z nim super kontakt. Dlatego mi sie marzył najpierw chłopczyk a potem dziewczynka by moja córką miała super rodzeństwo (nie narzekam na swoje siostry i braci :) w każdym razie mi też poleciała lezka jak dowiedziałam się że to dziewczynka a pani doktor myślała chyba że to że wzruszenia. A już widziałam że będę go ubierać w podobne ciuchy do tych co nosi P. Jak razem grają w piłkę, jak mi pomaga nosić zakupy i jak opiekuje się młodszą siostra. No i jedno zdanie i po marzeniach ;/ dodatkowo P. mówi że jemu jedno dziecko starcZy a nawet jak się rozmyslli za kilka lat to nikt mi nie da gwarancji że będzie chłopak;/ i jakoś nie sądzę by Korniszon chciał się opiekować młodszym bratem który odgrywa głowę jej latkom. No bo teraz tylko takie mam czarne wizję ;/
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie powiem Ci że dziecko będzie kochać Cię najbardziej na swiecie i jestem pewną że będziesz miała z nim dobry kontakt,
Ja kiedy byłam młodsza też myślałam, ze fajnie byłoby mieć starszego brata, ale w zasadzie to było chwilowe i szybko mi przeszlo. Od dawna już w ogóle nie mam takich tęsknot..
UsuńNo to ja mam teraz bardzo podobnie. Ty miałaś wizję małego ubranego w podobne ciuchy co P., ja już widziałam te kolorowe spinki i sukienki i to jak sobie plotkujemy... Teraz niestety dużo myślę o tym, co mnie ominie... Poza tym pomimo, że kochasz swojego Korniszona, to marzenie o synku w Tobie pozostało.
Ja mam tak samo i też myslę o tym, że nikt nie da mi gwarancji, ze za drugim razem się uda..
Dzięki :) mam nadzieję, ze tak będzie.
Fajnie, że się rozumiemy, bardzo miło jest wymienić się tymi poglądami i choć miałam lekkie obawy przed publikacją tej notki, to teraz cieszę się, ze to zrobiłam
Ufff, przebiłam się przez te wszystkie komentarze! :))) Przeczytałam je uważnie, tak jak i cały post. Hm, to kolejny temat, w którym w zasadzie (chyba) nie powinnam się wypowiadać, bo co ja wiem, w nogach śpię ;))) ale powiem Ci, że jakoś wielkiego oburzenia nie czuję. Masz takie a nie inne marzenie - i tyle.
OdpowiedzUsuńTaka dygresja. Gdybym kiedykolwiek chciała mieć dziecko, to tylko i wyłącznie chłopca. Miałby na imię Łukasz, rzecz jasna ;))) Dziewczynka miałaby u mnie przerąbane, bo tak do 18-tki trzymałabym ją przypiętą do kaloryfera.
Też sobie czasami lubię komentarze poczytać, zwłaszcza jak mnie temat wciągnie ;)
Usuńale dlaczego nie powinnaś? Bo dzieci nie masz? To bez sensu, uważam, że nie tylko mamuśki mają prawo się wypowiadać na temat dzieci, czy też nawet wychowania czy odczuć na ten temat, bo jakąś opinię zazwyczaj się ma - ze względu na własne doświadczenia, cz obserwacje (no chyba, ze akurat nie)
Mimo, ze raczej ten temat nie zdominuje mojego bloga, to siłą rzeczy będzie go sporo, mam więc nadzieję, że jak tylko będziesz miała coś na ten temat do powiedzenia, to jednak powiesz, mimo, żeś taka nieupoważniona :P
Hehe, schlebiasz Frankowi :P No trochę to też rozumiem :P W sumie to jest jakiś tam plus - chłopaka jednak pilnować trzeba trochę w inny sposób :)
I mnie sie zdarza oglądac za slicznymi sukienkami, których, siłą rzeczy, kupić nie mogę. Masz praow dot akich odczuć, masz tez odwagę, by o tym napisać:)
OdpowiedzUsuńAno właśnie... Urodę ciuszków dla dziewczynek dostrzegam, a tych chłopięcych jakoś nie bardzo..
UsuńHaha, mówisz, że taka odważna jestem? :) Może i trochę tak, bo faktycznie to jest dość niepoprawne polityczne tak pisać :)
Innym ludziom pozostaje tylko zaakceptować Twoje odczucia, a Tobie życzyć, żeby z synem też się dobrze układało. Albo żeby pojawiła się później również córka :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tak trudno dogadywać z synem czy nawet być dla niego autorytetem, ale jednak opieka nad chłopcem i jego wychowanie wydają mi się trudniejsze. No i kiedy już podrośnie to nie to samo, co druga kobieta - ale to nie znaczy, że nie ma się udać mieć dobrych relacji. Chociaż w kwestii trudności, jak patrzę na siebie i brata, to on był i jest bardziej stabilny emocjonalnie :)
No to ostatnie życzenie jest najlepsze :)
UsuńMam nadzieję, że tak będzie z tym dogadaniem się.. Co do wychowania i opieki.. - po prostu teraz to jest dla mnie totalna abstrakcja, więc nawet nie wiem, czy jest trudniejsze czy łatwiejsze, bo w ogole wydaje mi się kosmicznie trudne :D
Noo, jednak mnie się wydaje prawdą, że córkę wychowuje się dla siebie a syna dla innej kobiety...
Będziesz wspaniałą mamą Margolko! I to nie ze względu na to, czy będziesz umiała bawić się samochodami, czy czesała warkocze. Szczęście posiadania potomstwa i dawanie mu miłości jest takie samo, bez względu na płeć. Ważny jest sam fakt oczekiwania (i posiadania) dziecka. Dla mnie to milowy krok. Dla mnie oznacza to, że życie przebiega właściwym rytmem. Kontakt z dziećmi bliskich osób utwierdza mnie w przekonaniu, że dziecko to ogromna część kobiety. A patrzenie jak miłość małego rośnie razem z nim i poczucie, że twoja miłość jest przelewana we 'właściwe' miejsce (kogoś kto to odwzajemnia) rekompensuje wszystko.
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi, ze tak we mnie wierzysz :)
UsuńPewnie masz rację i to co piszesz brzmi bardzo rozsądnie, logicznie no i wiarygodnie.. Mam nadzieję, ze praktyka potwierdzi teorię.
Ładnie to wszystko ujęłaś.
Będzie super, zobaczysz! Powodzenia życzę.
UsuńDzięki :)
UsuńWydaje mi się, że rozumiem Twoje obawy, ale teraz nie pozostaje Ci nic innego jak nastawiać się psychicznie na syna. A z drugiej strony może to jest Starszy Brat i następna będzie dziewczynka :) Z doświadczenia powiem, że fajnie mieć starszego brata. We wszystkim jest ukryty jakiś plan.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, nie pozostaje mi nic innego..
UsuńOj, bardzo bym chciala, żeby ten plan na tym właśnie polegał... :)
Ale jeszcze wszystko przed Wami ;) być może doczekasz się córci. Poza tym ja myślę, że nic nie dzieje się bez powodu i szybko nie będziesz umiała sobie wyobrazić, że mogła to być dziewczynka.. i pomysl, co bys czula, gdby ta ciaza przyszła Ci z trudem.. choć ja wiem, że ktoś, kto przez to nie przechodzi, nie jest w stanie tego zrozumieć.
OdpowiedzUsuńBardzo bym tego chciała, naprawdę.. I oczywiście liczę na to, że jak dziecko będzie już na swiecie, to faktycznie tak będe czuła.
UsuńNie, dlaczego? wydaje mi się, że pomimo wszystko jestem w stanie to zrozumieć, bo w tym wypadku chyba wiele zależy od empatii... Zresztą właśnie dlatego nawet nie zestawiam ze sobą tych dwóch kwestii, bo mają tak różny kaliber, że nie da się tego porównać. Powyżej pisałam w komentarzu do Młodej Kobiety, że wydaje mi się, ze wtedy się do tego inaczej podchodzi, gdy to dziecko jest takie wyczekane i tego się trzymam. Choć jak wynika z kolei z treści jej komentarza, okazuje się, ze nawet gdy się coś takiego przeżywa, to obawy tego rodzaju nie są całkowicie abstrakcją, więc chyba wiele po prostu zależy od rodzaju i siły tych pragnień
Ja Cię rozumiem i wiem, co teraz czujesz. Gdy dowiedziałam się, że M. jest dziewczynką byłam bardzo mocno zawiedziona, kilka dni chodziłam i zastanawiałam się, jak ja sobie poradzę z córką (dziś wiem, że to było głupie), a teraz nie oddałabym jej za żadne skarby świata. Tym razem natomiast chciałam córkę, a lekarz wspomniał o synku i też nijak mi z tym po drodze. Uważam, że najważniejsze by Maleństwo było zdrowe, ale jeszcze gdzieś mi tli się nadzieja, że na połówkowym lekarz powie, że poprzednim razem się pomylił.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że o tym wspominałaś... Mam więc nadzieję, że i ja będę miała podobne doświadczenia, choć w drugą stronę...
UsuńJa żyłam taką nadzieją przez ostatnie dwa i pół miesiąca i niestety się zawiodłam (choć chyba w duchu miałam jednak te "złe" przeczucia), ale życzę Ci, zeby w Twoim wypadku było inaczej :) I masz rację, zdrowie najważniejsze!
Mnie trochę żal, że nie mam wnuczki...Chłopaczki są wspaniałe, ale... Jeśli Asia w końcu zdecyduje się na dziecię, na pewno urodzi się chłopak, bo w rodzinie Zięciunia od pokoleń zawsze tylko jeden syn! I przez to cała rodzina jego w kraju liczy aktualnie ,,aż'' cztery osoby! Rodzice MIśka oraz on sam i Asia...
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem ten żal..
UsuńRodzice Franka się cieszą, bo mają już dwie wnuczki, więc teraz będzie odmiana, no i "przetrwa nazwisko" (ten argument do mnie w ogóle nie przemawia :)). Moja mama mnie rozumie, bo zawsze chciała mieć dziewczynkę (i spełniło jej się razy dwa). W sumie sama jestem ciekawa, jak będzie się czuła w roli babci chlopca.
A może się Zięć wyłamie z tradycji rodzinnej i będzie niespodzianka? :)
Mi się wydaje, że to całkiem naturalne, co czujesz. I większość ludzi tak ma, tylko część o tym nie po prostu nie mówi. Bo nie wierzę w to, że kobieta, która jest w ciąży, nie snuje planów i wyobrażeń na temat przyszłości i tam właśnie po raz pierwszy ta płeć się pojawia. Ja od pewnego czasu marzyłam o córeczce. Nie chciałam mieć syna. Tylko ja nie bałam się tego, że nie nawiążę z nim relacji, a wręcz odwrotnie. Nie od dziś wiadomo, że kobiety inaczej traktują synów niż córki i bałam się tego, że mnie też to czeka. Ale los zdecydował inaczej, mamy synka, choć kiedy lekarz potwierdził płeć, długo oswajałam się z tą myślą i nie byłam w pełni usatysfakcjonowana. Teraz się cieszę, bo nasz Franek to najwspanialszy malec na świecie (wiadomo ;)) i jestem pewna, że Twój synek też taki będzie i we wszystkim się odnajdziesz, tylko daj sobie trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńniunia-mario.blogspot.com/, jeśli chciałabyś zajrzeć do mnie, napisz: kochanymail@gmail.com, chętnie wyślę zaproszenie :)
Witaj Kasiu,
UsuńTeż mi się czasami wydaje, że to niemożliwe, żeby tak wszystkim było wszystko jedno. A że to dość niepopularne przyznawać się do rozczarowania tego rodzaju, to milczą...
Jeśli chodzi o te szczególne relacje kobiet z synami, to ja tego nie zauważyłam w swoim otoczeniu, dlatego nie mam tego rodzaju myśli. Podobnie zresztą jak nie widzę córeczek tatusia (sama też taką nie jestem), a wręcz przeciwnie, ja i moje najbliższe koleżanki mają świetny kontakt z mamą właśnie, więc pewnie moje myślenie jest ukształtowane tymi obserwacjami...
Dziękuję za słowa otuchy i mam nadzieję, ze rzeczywiście w naszym przypadku będzie dokładnie tak samo :)
Dziękuję, na pewno się odezwę! Zwłaszcza, ze kojarzę Cię z blogosfery ;) Chyba chodzimy po tych samych miejscach :))
Moja siostra ma 2 synków i stwierdziła po sporej liczbie obserwacji kuzynek i swoich koleżanek, że jednak nie chciałaby mieć dziewczynki (choć miała nadzieję jak Ty, że za drugim razem to będzie dziewczynka). Mówi, że dziewczynki trudniej wychować :-D ja jej wierzę i trochę Ci zazdroszcze, bo zdecydowanie wolałabym mieć synka. I chyba trochę dlatego, że z płcią to taki los na loterii też ciężko mi się zdecydować na dziecko... Choć to oczywiście nie jedyny powód, a warunki finansowe i mieszkaniowe to zupełnie inna kwestia. Pozdrawiam sedrecznie. Iskiereczka.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest z kwestią wychowania - może i racja, że dziewczynki trudniej pod pewnymi względami wychować. Chociaż ja na tę chwilę nie potrafię wyobrazić sobie właśnie wychowania chłopca :) Nie mam na to żadnego wzorca i nie wiem, jak zrobić, żeby nie popadł w żadne skrajności..
UsuńDoskonale Cię rozumiem! Miałam własnie dokładnie tak samo, że bałam się na serio pomyśleć o dziecku, bo wiedziałam, ze nie mam żadnego wpływu na płeć, a wiedziałam czego chcę.. No wiadomo, że inne czynniki też mają znaczenie, ale na tamtym etapie serio właśnie o tym myslałam najwięcej.
Pozdrawiam również :)
Przykro mi, że spotkało Cię rozczarowanie, ale jak widzisz wiele dziewczyn ma podobne odczucia, ale raczej nie mówi się o tym głośno. Nie jesteś jakimś wybrykiem natury :)
OdpowiedzUsuńNa pociechę powiem Ci, że jako że posiadasz siostrę, to nie obserwowałaś nigdy z bliskiej perspektywy relacji matka-syn. Ja mam brata i muszę Ci powiedzieć, że jest to naprawdę wyjątkowa więź. Nie wiem, czy nie silniejsza, niż ta matki z córką. Na pewno inna i na pewno bardzo wartościowa. Niedługo sama się dowiesz :)
Dzięki.. :)
UsuńTo prawda nie obserwowałam takiej relacji. I prawdę mówiąc w moim bliskim otoczeniu nie było nigdy przykładu ani córeczki tatusia ani synka mamusi :) Franek mówi, ze zawsze trzymał bardziej z mamą, ale nie widzę, żeby ta jego relacja była jakaś szczególna - na pewno mamę szanuje i dużo z nią rozmawia, ale jest to raczej zdrowe (pewnie dobrze dla mnie :)))
Mam nadzieję, że się dowiem o wyjątkowości tej relacji... :)
Jestem mamą dwóch chłopców i zapewniam Cię, że nie musisz się martwić. Chłopcy kochają swoje mamy na zabój. Patrzą w nie jak w obrazek, do nich przychodzą ze zdartym kolanem i nas przytulają najmocniej.
OdpowiedzUsuńSama mam bardzo dobry kontakt ze swoją mamą i siostrą, zawsze mi trochę żal, że nie mam córki więc cię doskonale rozumiem. Tego nie da się uniknąć.
Witaj Meg:) dziękuję za odwiedziny i pokrzepiający komentarz. Bo rzeczywiście sytuację masz bardzo podobną - poza tym, że ja póki co oswajam się z jednym synkiem. Ale wyobrażam sobie, ze ten żal/tęsknota za córeczką zostaje... Jednak fajnie, że posiadanie synka nie wyklucza tych uczuć, o których wspomniałaś na początku :) Dzięki, dobrze o tym czytać.
Usuń