Nie mówcie tego Frankowi (choć pewnie sobie prędzej, czy później sam przeczyta :P), ale powiem Wam, że mam wspaniałego męża. Niby już wcześniej o tym wiedziałam, ale ostatnio przekonuję się o tym każdego dnia.
Pisałam wiele razy, że zawsze mogę na niego liczyć jeśli chodzi o domowe sprawy - wyręczał mnie w wielu domowych pracach, których nie znosiłam, kiedy pracowałam, zawsze wracałam do domu a na stole już czekał na mnie obiad. Do tego doskonale rozumiał, jakie potrzeby ma kobieta - sam proponował mi ubraniowe zakupy od czasu do czasu, doradzał, namawiał do kupna kolejnej kurtki, w której wyglądałam ładnie. Wiele razy słyszałam od niego zdania typu: "jesteś kobietą, musisz mieć dużo butów" :) Potrafił docenić, kiedy się dla niego (albo i nie :P) wystroiłam, często komentuje pozytywnie mój wygląd, nie zapomina o komplementach.
Ale w ostatnim czasie jest dla mnie jeszcze większym oparciem. Nie dość, że był przy mnie, kiedy musiałam być w szpitalu to jeszcze doskonale spisał się przy porodzie - będę o tym pewnie jeszcze pisać, ale naprawdę, bez niego chyba nie dałabym rady... Dał mi ogromne wsparcie, był przy mnie w jednym z tych najważniejszych momentów w życiu i chyba nigdy mu tego nie zapomnę - ani tego, jak się wtedy zachowywał (mimo, że wcześniej mnie wkurzył! :P) Ale odkąd jesteśmy w domu, niemal w każdym momencie Franek uświadamia mi swoim zachowaniem, że nie mogłam trafić lepiej. Zajmuje się właściwie wszystkimi domowymi sprawami - nawet kiedy chcę pozmywać albo pozamiatać, to mówi, że on się tym zajmie. Gotuje, w dodatku robi mi śniadania, obiady i kolacje. Kiedy karmię małego, on zajmuje się resztą - w dodatku ze względu na to, że ruchowo jestem trochę ograniczona, przynosi mi wszystko, czego potrzebuję. Pomaga mi też przy Wikingu. Niby to oczywiste, ale przecież różnie bywa. A tymczasem on kąpie go razem ze mną, przewija go, zajmuje się nim, gdy ten płacze.
Staram się zawsze umyć zanim będziemy kąpać Wikinga, bo potem muszę go nakarmić i położyć spać, więc sama chcę już być ogarnięta. Normalnie wieczorna toaleta przebiega u mnie w tempie ekspresowym - (zawsze wystarczał blok reklamowy przy "Na wspólnej" :)), ale dzisiaj byłam w łazience aż 20 minut. W tym czasie Franek zabawiał Dzieciaka. Wyszłam i mówię: "Przepraszam, że tak długo, dzisiaj trochę mi zeszło, bo jeszcze goliłam nogi a potem smarowałam się tym i tamtym..." Na co Franek odpowiedział po prostu: "Nic nie szkodzi, dobrze, że zajmujesz się sobą i o siebie dbasz". A najważniejsze dla mnie było to, że w jego ustach naprawdę zabrzmiało to jako coś tak oczywistego, że absolutnie nie mam żadnych wyrzutów sumienia z powodu tego, że zajmowałam się sobą zamiast dzieckiem albo mężem :)
I oby więcej takich mężczyzn :))) To jest przykład odpowiedzialnego faceta :) Niestety są jeszcze mężczyźni ( i które na to się godzą...), którzy uważają, ze oni są od zarabiania, decydowania, a kobieta ma sama zajmować się dzieckiem/domem. A zatem Panowie pamiętajcie, że wasz proces wychowawczy nie kończy się tylko na wpuszczeniu plemnika w komórkę jajową ;)
OdpowiedzUsuńI super Margolko, że nadal pozostajesz sobą, że chcesz miec ogolone nogi, ktoś pomyśli to tylko nogi, ale jednak jest to ważne, jest to sygnał, że nie tylko jesteś mamą, ale też i przede wszystkim kobietą :)
KAsia:)
Oby :) Jak najbardziej się z Tobą zgadzam, że są właśnie faceci z takim podejściem, że ich zadaniem jest zarabianie pieniędzy. Cieszę się, że Franek do nich nie należy, bo zwyczajnie nie czułabym się dobrze mając męża, który poświęca się absolutnie pracy i nie ma już czasu na rodzinę.
UsuńMasz rację - niby to tylko nogi, a jednak z takich drobiazgów właśnie przecież składa się wiele elementów naszej codzienności, również dbanie o siebie. Wczoraj nogi, dzisiaj pomalowane paznokcie, jutro może maseczka albo jeszcze coś innego i już się można poczuć lepiej we własnej skórze a i mąż zadowolony, że ma zadbaną żonę :P Dla mnie rzeczywiście ważne jest to, zeby pozostać przede wszystkim kobietą a nie tylko matką.
miało być: i kobiety które się na to godzą
OdpowiedzUsuńKAsia :)
Domyśliłam się :)
UsuńI tu trafiłaś w sedno, bo rzeczywiście przecież często kobieta doskonale wie, kogo sobie wybrała na życiowego partnera. Niektóre się na to godzą i w ogóle im to nie przeszkadza - i w porządku, mnie nic do tego, ale ja w taki sposób bym żyć nie mogła. Potrzebuję partnera w pełnym znaczeniu tego słowa - który będzie ze mną dzielił te ważne momenty w życiu i który będzie wiedział o czym mówię, gdy się "poskarżę" (kiedy już skończy mu się urlop i będzie chodził do pracy), że mały przez pół dnia płakał.
Ale są też takie kobiety, które się na to godzą, choć wcale im się to do końca nie podoba, są sfrustrowane i chciałyby, żeby było inaczej, ale trochę za późno już, żeby cokolwiek zmieniać.
Hehe dobrze się.spisuje ;) oby mu tak zostało;) my z P. zajmujemy się Młoda na zmianę i na zmianę chodzimy spotkać się wieczorem że znajomymi lub idziemy na zakupy (czasami z mała zostaje moja siostra jak chcemy razem wyjść) i też nie mamy z tego powodu wyrzutów sumienia :) chwilę la siebie i chwilę we dwoje też są ważne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze ;)) Myślę, ze mu tak jednak zostanie - przynajmniej na to wskazują wszelkie znaki na niebie i ziemi :P Jak wróci do pracy to oczywiście będę musiała sobie radzić przez większość czasu sama a i potem będzie musiał odpocząć, ale jednak świadomość, że mogę na niego liczyć pozostanie.
UsuńMy na razie wypadów tylko we dwoje chyba jeszcze przez dłuższy czas nie zaliczymy.. Nie ma niestety ani cioć ani dziadków, ale może za jakiś czas jakoś to sobie ułożymy...
Czy wspominałam już kiedyś, że z opisów tego typu sytuacji widzę ogromne podobieństwo naszych mężów? Na pewno wspominałam. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAż się człowiekowi japka uśmiecha przy czytaniu :)))
OdpowiedzUsuń:)) Mnie się też uśmiechała przy pisaniu :) Dobrze mieć takie wsparcie :)
UsuńWłaściwy facet na właściwym miejscu :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuńi tak powinno być :)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślę ;)
UsuńOj wiem o czym piszesz :) Ja pewnie miałabym mnóstwo chwili zwątpienia i nie umiałabym czerpać tyle radości z macierzyństwa, gdyby nie wsparcie mojego męża. Mariusz na początku bał się, że może zrobić Frankowi krzywdę, ale już w szpitalu przekonał się, że tak nie jest. Od tej pory wiedziałam, że mogę na niego liczyć, a to jest naprawdę ważne, kiedy życie zmienia się o 180 stopni, a przy tym hormony nadal szaleją ;)
OdpowiedzUsuńTak, ja też myślę, że byłoby mi dużo, dużo trudniej... Brakowałoby mi choćby zrozumienia, a to dla mnie bardzo ważne. Ale oczywiście ta fizyczna pomoc, to odciążenie również. Istotne jest dla mnie to, że mogę przez chwilę zająć się sobą.
UsuńMój mąż też na początku trochę się bał chwycić małego, ale szybko mu przeszło ;))
Bo matka to nie tylko matka, służąca, mleczarnia (tak znajoma na siebie mówi), ale matka to przede wszystkim kobieta i ma prawo, a nawet bym rzekła, że musi o sobie myśleć :) nie może o tym zapominać :)
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgadzam! Ja również uważam, ze matka, nadal po pierwsze pozostała kobietą i bardzo ważne jest, zeby o tym nie zapominała.
UsuńMargolko, to nie dla wszystkich jest oczywiste;P Mój to kiedy byłam w zagrożonej ciąży i musiałm leżeć, a trzeba było pozmywać, proponował, że... przyniesie mi stołeczek żebym mogła sobie przy zmywaniu usiąść:)))) Taki dobry był:) Musiałam go przycisnąć, żeby mi pomógł mi i sam pozmywał:) Także doceniaj swojego Mężczyznę jak możesz, zasłużył na to :)))
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie napisałam, że różnie bywa i dlatego też w ogóle ta notka powstała :)
UsuńI oczywiście, że doceniam - własnie dlatego nie traktuję tego tak do końca jak oczywistość, tylko o tym myślę a nawet piszę, żeby się z Wami swoimi refleksjami na ten temat podzielić :)
Niektórych mężów rzeczywiście trzeba trochę przycisnąć - ale grunt, że się dają, gorzej, gdy są niereformowalni, bo przecież i tak się zdarza.
sa mezowie co pracuja od 7 rano do 20 wiec trudno z garami czekac caly dzien ,trzeba sobie radzic samemu nieraz
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie Anonimowy (czyżby? numer IP dziwnie znajomy, ups..., tylko czemu zabrakło odwagi na to, zeby się podpisać tym razem? :))), że nie raz a nawet i nie dwa sobie radzę sama i to doskonale.
UsuńSęk w tym, że zwyczajnie nie muszę, bo mam męża, dla którego rodzina jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Ty sobie wybrałaś takiego, który pracuje cały dzień - ja z takim bym się dobrze nie czuła, bo zwyczajnie nie miałabym pociechy z faceta, którego oglądam raptem dwie godziny przed snem.
Masz super faceta i najważniejsze że umiesz go docenić i to okazać.
OdpowiedzUsuńStaram się ;)
UsuńMoj mąż nie wykazuje tych wszystkich cech z początku posta, tych z konca jeszcze nie mieliśmy okazji przetestować, bo tak a nie inaczej nam się życie układa..ale tez uważam, ze lepiej nie mogłam trafić. Margolko, to jest po prostu miłość ;) fajnie, gdy facet pokazuje to takimi gestami i na pewno to dodatkowo umacnia związek. Nie bez znaczenia jest też, że potrafisz to doceniac ;)
OdpowiedzUsuńNo i najważniejsze, że tak uwazasz :) Każdy facet jest inny, tak jak każda z nas jest inna, co powoduje, że mamy inne potrzeby i priorytety, skutkiem czego i związki są różne :) Najważniejsze, żeby czuć, że tak właśnie powinno być :)
UsuńZdecydowanie staram się to doceniać.
takich facetów powinno się obowiązkowo klonować:)
OdpowiedzUsuńJutrzenka
:)) Dobra myśl właściwie ;)
UsuńGratuluję Frankowi i Franka ;)
OdpowiedzUsuńDziekuję w imieniu swoim i Franka :P
UsuńJakbym czytała o Krzychu, też jak wracam do domu z pracy, a on jest to obiad na stole, do tego posprzatane, zakupy zrobione... Przy porodzie tez był, od razu też zajmował się Patrykiem, nigdy nie usłyszałam, że on przy nim czegoś nie zrobi bo sie boi/ brzydzi czy cokolwiek. Wstawał w nocy, robił mleko, przewijał, kąpal- robił bez problemu wszystko. Może tez dlatego nigdy nie czułam się zmęczona, bo owszem, przez 9 godzin dziennie byłam sama z Patrykiem, ale miałąm też czas dla siebie, bo wiedziałam, ze on skoczy po zakupy czy zrobi kolację. I tak powinno być, ale niestety nie zawsze tak jest, nadal zdarzaja sie faceci, którzy za nic w swiecie nie zmienia pieluchy! Serio- sama znam takich;/
OdpowiedzUsuńMamy szczęście z tymi naszymi facetami :) Bo rzeczywiście, Franek się zachowuje tak samo jak Krzychu. I masz rację, że to wcale niekoniecznie jest taką normą. Może nie znam osobiście takich facetów - przynajmniej nie w najbliższym otoczeniu - ale wiem doskonale, że zdarzają się takie egzemplarze, o ktorych piszesz.
UsuńDobrze mieć takie wsparcie w Mężu, bo i kobiecie jakoś wtedy łatwiej i przyjemniej :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńDobrze, że są na świecie tacy mężczyźni:)
OdpowiedzUsuńTak, mnie to bardzo cieszy :))
UsuńTaki facet to skarb, na szczęście mi też trafił się własnie taki egzemplarz ;)
OdpowiedzUsuńNo to obie mamy szczęście ;)
UsuńSuper! Rzeczywiście udany egzemplarz, jest czego zazdrościć ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) ;)) Gratulacje i Frankowi też możesz powiedzieć, że jest suuuper ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Zmieniłam sobie nick i trochę profil, ale raczej wiesz, że ja to ja ;D
Haha, dzięki, przekażę:)
UsuńPewnie, że wiem ;)
Gdzie Ci się trafił taki egzemplarz i czy jeszcze takie produkują?! :D
OdpowiedzUsuńMnie się trafił zupełnie przez przypadek :P Daleko szukać nie musiałam, wystarczyło, że wyszłam na balkon :D A czy produkują? Hmm, straciłam zainteresowanie tematem, więc nie jestem za bardzo na bieżąco :P
UsuńTez mam taki w domu :-)
OdpowiedzUsuńNo to super, wiesz o czym piszę :)
UsuńPrzybij więc piąteczkę! ;)
OdpowiedzUsuńPrzybijam! Dobrze, ze jest takich facetów całkiem sporo!
UsuńGratulacje, taki partner to skarb :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To prawda :)
UsuńCudnownie, że możesz liczyć na swojego Męża w każdej sytuacji :-) taki Mąż to prawdziwy skarb. Nie jeden mógłby się od Franka uczyć :-) Pozdrawiam. Iskiereczka
OdpowiedzUsuń