*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kalendarium Wikinga

Czy ja wspominałam, że Wiking po mamusi jest przekorny? Ano nie raz :P No i mamy potwierdzenie - uparł się i powiedział, że nie da nam tej satysfakcji i na dzisiejszym ważeniu nie będzie 6,5 kg. Jest 6495 g :D
Mam zagwozdkę jeśli chodzi o długość... Ten pomiar u takich dzieci w ogóle jest mało precyzyjny, a u nas to jeszcze było tak, że Wiking był mierzony w różnych przychodniach (choć zawsze w wyproście) plus pomiary, których dokonywaliśmy w domu. I nie wiem teraz czego się trzymać. Mi w domu wychodzi około 68cm. Tak też wypadałoby sądząc po tempie jego wzrostu, wg pomiaru w jednej z przychodni, do których już nie chodzimy. Ale w naszej przychodni wychodzi 64 cm (centymetr jest na stałe umocowany na przewijaku) - na własne oczy widziałam. Dwa miesiące temu wychodziło 62 i myślałam, że to błąd, ale może jednak nie. Więc w sumie to nie wiem, ile Wiking mierzy :) W każdym razie część ubranek ma w rozmiarze 62 a część 68. Może i rzeczywiście jest taki malutki :) Wcale mnie to nie martwi.
Pani doktor nie bardzo wie, co z nim zrobić, bo z jednej strony przybiera w normie, (a w ostatnim czasie nawet sporo, bo 400 gramów w 2 miesiące to dużo jak na niego)- z drugiej ledwo się mieści w siatce centylowej, bądź nawet z niej wypada... Ostatecznie, kiedy zobaczyła, że nie umie usiedzieć w miejscu i że ja też do potężnych nie należę, stwierdziła, że chyba taka jego uroda i na razie nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Obserwujemy po prostu. Będziemy chodzić co 4-6 tygodni do ważenia (to już moje postanowienie), bo ze szczepieniami mamy spokój na najbliższe pół roku.

A tymczasem Wiking żyje sobie już na tym świecie siedem miesięcy. Z perspektywy tego, czego nauczył się w tym okresie, było to bardzo długich siedem miesięcy. Czasami usiłuję sobie przypomnieć, kiedy Wikingowi udało się coś po raz pierwszy i bywa, że przychodzi mi to z trudem. Dlatego też postanowiłam zebrać w jedno te mniej lub bardziej przełomowe momenty w jego rozwoju - tak ku potomności ;) Żebym kiedyś mogła opowiedzieć o tym samemu Wikingowi lub zwyczajnie komuś, kto o to zapyta :) Zwłaszcza, że niektóre umiejętności Wikuś posiadł dość szybko - za miesiąc/dwa wszystko się wyrówna, ale teraz z pewnych rzeczy mogę być dumna i dlatego właśnie chciałabym to utrwalić :)

WAŻNE - miesiące i tygodnie, które podaję, są tymi, które się rozpoczęły. 
Kiedy się mówi o wieku tak małego dziecka, nietrudno o nieporozumienia, bo jedna osoba mówi o tym, że dziecko przewracało się na brzuszek mając trzy miesiące, a druga, że w czwartym miesiącu. Chodzi o to samo, a wydaje się, że drugie dziecko zaczęło później :) Więc jeśli ja piszę na przykład, że Wiking w 5 miesiącu (21 tygodniu) zaczyna pełzać, to znaczy, że miał wtedy skończone 4 miesiące (a 20 tygodni). To tak gwoli ścisłości :)

1. miesiąc życia
Wiking od samego początku był bardzo silny i niemal od początku mocno trzymał główkę! Prawdę mówiąc nie pamiętam, kiedy tej główki faktycznie nie trzymał, bo od pierwszych dni profilaktycznie ją jednak podtrzymywaliśmy, ale np. kiedy myliśmy mu pupę pod kranem albo kąpaliśmy go, to ze zdumieniem stwierdzaliśmy, że zadziera ją do góry :)
3. tydzień - trzyma główkę na zdjęciu - więc to już jakiś dowód :P
4. tydzień - po raz pierwszy naprawdę uważnie rozgląda się po pokoju, przygląda się "zabawkom" które mu narysowałam i wycięłam

2. miesiąc życia (skończony 1)
5. tydzień - Wiking reaguje na dźwięk grzechotki
6. tydzień - wodzi wzrokiem za zabawką, pojawia się coś na kształt pierwszego uśmiechu
7. tydzień - leżąc na brzuszku po raz pierwszy podnosi główkę i przekręca ją z prawej strony na lewą; dłonie nie są już zaciśnięte w piąstki, zaczynają chwytać
8. tydzień - wydaje z siebie pierwsze dźwięki (nie licząc płaczu rzecz jasna :P)

3. miesiąc życia (skończone 2)
9. tydzień - jesteśmy już pewni - to nie grymas, tylko uśmiech! w dodatku jako reakcja na konkretny bodziec :); Wiking podnosi się w leżeniu na brzuszku na przedramionach oraz przypadkowo przewraca się z brzuszka na plecy

4. miesiąc życia (skończone 3)
12. tydzień - niezgrabnie chwyta w rączkę podaną mu zabawkę w odpowiednim kształcie postawiony w pozycji pionowej np. na naszych kolanach, prostuje nóżki
13. tydzień - pierwszy głośny śmiech! od tej pory można już go do niego prowokować; zaczyna przyjmować pozycję do pełzania
17. tydzień - Wiking po raz pierwszy zupełnie samodzielnie przekręca się z pleców na brzuszek oraz wkłada zabawkę do buzi

5. miesiąc życia (skończone 4)
18. tydzień  - po raz pierwszy sam chwyta zabawkę, którą mu podajemy, lub która wisi w zasięgu jego wzroku; przewraca się z pleców na brzuszek i z powrotem na plecy, zdecydowanie krzyczy aaaa, eeeeee, podczas zabawy najczęściej słychać u,u,u,u
19. tydzień - staje się prawdziwym wiercipiętą! zwłaszcza w nocy - od tej pory we śnie przekręca się na brzuszek i nie chce spać w inny sposób, "wędruje" po łóżku; podnosi się na ramionach
20. tydzień - Wiking dostaje po raz pierwszy do zjedzenia pokarm z łyżeczki - najpierw kaszkę, później pierwsze warzywa;
21 tydzień. - zaczyna pełzać i przyjmować pozycję do raczkowania

6. miesiąc życia (skończone 5)
22. tydzień - chyba po raz pierwszy słyszymy z ust Wikinga dźwięk inny niż samogłoska, coś w rodzaju ebwuuuu, od tej pory ciągle tak buczy;
25. tydzień - Wiking swobodnie przemieszcza się, żeby dosięgnąć zabawki leżącej w oddali

7. miesiąc życia (skończone 6)
27. tydzień - odkrywa, że dzięki czołganiu się można się przemieszczać nie tylko po pokoju, ale i po całym mieszkaniu
28. tydzień - Wiking siada i siedzi samodzielnie!, tego samego dnia samodzielnie wstaje, chwytając się za szczebelki łóżeczka; od tego tygodnia swobodnie raczkuje i na wszystko próbuje się wspinać
29. tydzień - bez większego problemu wstaje przy wszystkich meblach lub przy ścianie
30. tydzień - nauczył się uginać nóżki przy upadaniu, dzięki czemu upada na pupę a nie na głowę :); wymachuje rączką, w której trzyma zabawkę, bądź "wali nią" o stolik na przykład :)

8. miesiąc życia (skończone 7)
31. tydzień - teraz już nie tylko ebwuuuu, ale również aba, awa, ała a nawet bababa i bała!, od czasu do czasu mruczy jak mały samochodzik 
32. tydzień - mam już pewność, że Wiking zauważa, ze wychodzę z pokoju, zagląda za mną i głośno się śmieje, gdy wracam, teraz można się już z nim w ten sposób bawić :)


To na razie tyle :) Będę uzupełniać. Żałuję, że nie wpadłam na pomysł, żeby sobie na bieżąco te postępy notować. Teraz musiałam się trochę do tego przyłożyć - czytałam archiwum, przeglądałam zdjęcia i filmiki, kojarzyłam fakty i zdarzenia, żeby jak najbardziej precyzyjnie określić co kiedy miało miejsce. Kiedy tak się nad tym wszystkim zastanawiałam, to musiałam obiektywnie stwierdzić, że zdecydowanie bardziej skupiałam się na ruchu i postępach w tym kierunku. Jakoś mniej na rozwoju mowy. Tylko kilka momentów pamiętam dokładnie, takich najbardziej znamiennych. Może to dlatego, że ruch łatwiej zauważyć, a może dlatego, że na tym bardziej mi zależało, choć jak tak o tym teraz myślę, to przecież też mi zależy, żeby się z młodym szybko dogadać ;)


20 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się takie zestawienie. Szkoda, że sama nie wpadłam na taki pomysł, bo rzecz jasna o wszystkim już nie pamiętam. Mooooże jakbym mocno wytężyła umysł, to przypomniałabym sobie pewne rzeczy, ale musiałoby to się odbywać w oparciu właśnie o zdjęcia czy rozmowy z rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze odnośnie wagi - to Franek już przegonił Wikinga ;) Niecały tydzień temu było 6640 ;) I długość też nie bardzo wiadoma, ale 69 miał prawie miesiąc temu po krzywiznach, w wyproście ma około 65. O ubrankach w rozmiarze 62 możemy już pomarzyć, dawno się z nimi pożegnaliśmy. Teraz jedynie w grę wchodzi 68 i to tak najczęściej na styk, najlepiej jest mu w 74.

      Usuń
    2. Ida, ale przecież ja to napisałam u Ciebie raptem trzy dni temu -
      "My w poniedziałek idziemy na ważenie i mierzenie. Ciekawa jestem, jak Wiking wypadnie, ale wydaje mi się, że teraz to już na pewno Franek jest większy :)"

      Asekurowałam się trochę, gdyby się nagle okazało, ze jakiś cud się stał (nie lubię się potem czuć łyso), ale byłam przekonana, że Franek jest już większy. Może jestem dziwną matką, ale muszę powiedzieć, że bardzo cieszy mnie, ze wszystkie dzieci naszego Wikinga przerastają, a on pozostaje nadal malutką kruszynką i ludzie tylko dlatego myślą, że jest starszy, bo to niemożliwe, żeby czteromiesięczne dziecko raczkowało (sytuacja z wczoraj u lekarza) ;) Ja po prostu od dawna miałam bzika na punkcie małego i drobnego. Inni rodzice pewnie cieszą się, ze dziecko im rośnie, wiec wszyscy są zadowoleni :) W każdym razie póki co Wiking rozwija się wspaniale i małe gabaryty raczej mu w tym pomagają niż przeszkadzają, więc się nie martwię tym, ze ubranka 74 założymy pewnie w okolicach Bożego Narodzenia :P

      Co do zestawienia - w takich wypadkach moja doskonała pamięć do szczegółów i umiejętność łączenia faktów z wydarzeniami bardzo się przydaje.
      A Ty zawsze możesz zacząć - tak czy inaczej będziesz dwa miesiące do przodu :)

      Usuń
    3. Ale ogólnie co do długości, to stwierdzam, ze tu się naprawdę nie da nic określić. Jednego dnia może wyjść tak, drugiego inaczej i różnica może wynosić nawet 2 cm. Więc ja cały czas operuję słowem "około". Przypuszczam, że Wiking ma około 65 cm ( co może oznaczać równie dobrze 62 co 68 :)

      Usuń
    4. Tak, no przecież pamiętam o tym. Tylko teraz znów przy Twojej notce mi się przypomniało i po prostu o tym napisałam ;)
      Mnie nie wiem czy tak bardzo cieszy jego rośnięcie, bo teraz to trochę mi żal za tym czasem kiedy ważył niespełna 3 kg :P Obecnie też nie jest jakimś grubasem cz pulpetem, na moje oko jest normalny, a dla mnie nawet dość chudy. Cieszy mnie natomiast, że wyraźnie rośnie "wzwyż" a nie "wszerz" :) Poza tym chyba nie byłam przygotowana na tak szybkie tempo jego gabarytowego rozwoju, bo za mało miałam tych większych ubranek. Tych na 62 nawet sporo miałam, ale bardzo szybko z nich wyrósł i niedawno trzeba było po prostu dokupić większe.

      Usuń
    5. Właśnie się zdziwiłam, bo zabrzmiało tak, jakbyś zapomniała :)

      Wiking też zdecydowanie rośnie wzwyż. Moim zdaniem urósł od urodzenia przynajmniej 15 cm (sądzę to po różnych sprzętach na przykład) tylko, że po prostu zaraz po urodzeniu był źle zmierzony (jeszcze w szpitalu to na pewno po krzywiznach, który to pomiar w ogóle wypacza wynik, ale później w przychodni tez chyba był źle zmierzony). Już kiedy miał dwa miesiące, wydawało mi się, że urodził się jednak mniejszy, niż ma to zapisane. W końcu ubranka 50 były na niego nawet nieco za duże i nosił je przez ponad miesiąc. A dopiero w czwartym miesiącu zaczął wyrastać z 56.
      My z kolei najwięcej ubranek mamy w rozmiarach 62-80, bo w rodzinie takich malutkich dzieci, zwłaszcza chłopców nie było. Dlatego te najmniejsze mieliśmy w większości nowe. I tych w rozmiarze 74 też mamy najwięcej nowych, bo wszyscy nam już od jakiegoś czasu dają w prezencie ubranka właśnie w tym (zapewne bezpiecznym :)) rozmiarze. Ale zazwyczaj są to dresiki, więc akurat będzie jak znalazł na chłodniejszy czas.

      Usuń
  2. Margolko,
    ależ dusza księgowej wyszła z Ciebie w tym wpisie:P
    A jak tak zapytam z całkiem innej beczki:czytasz jakieś dzieciowe blogi?
    Ja w sobotę znalazłam całkowicie przez przypadek bloga pewnej młodej dziewczyny i z jednej strony jestem zachwycona jej postawą, ale są rzeczy, które mnie w niej przerażają (''bo ja muszę mieć wszystko zaplanowane''). Jakbyś miała chwilkę, to koniecznie zajrzyj do niej i napisz kilka słów swoich refleksji. Interesuje mnie zwłaszcza Twoje podejście do edukacji Wikusia bo ta laska ma chyba totalnego fioła na tym punkcie.

    Buziaki:)
    adres bloga:http://www.panna-swawolna.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta dusza jest we mnie wieczna :) Często muszę zrobić jakąś listę i wyliczankę (a nie wszystkimi się z Wami dzielę :)) bo inaczej się uduszę!

      Nie, nie czytam. A przynajmniej nie dlatego, ze są "dzieciowe", tzn, parentingowe, bo przecież to się ładnie nazywa ;) Czytam oczywiscie blogi dziewczyn, które mają dzieci (zwykle znałam je wcześniej) i od czasu do czasu też wpadnę na coś nowego przypadkiem. Ale tak jak nie czytam podręczników, tak raczej nie zaglądam na blogi parentingowe, bo wkurza mnie wszechwiedza tych matek i skłonność do pouczania innych (choćby nie wiem jak się zarzekały, że tego nie robią). Nie lubię porównywać swojego dziecka do innych, bo wiem, że jest wyjątkowe (tak, jak każde inne dziecko, bo każde jest indywidualnością) , nie lubię też zafiksowania na żadnej metodzie i postępowania według ściśle określonych zasad. Nie chcę wrzucać wszystkich do jednego wora, bo oczywiście nie u wszystkich matek tak jest (choć mam wrażenie, ze im bardziej się któraś stara, tym bardziej tak wychodzi, najlepsze są takie, gdzie ktoś po prostu jest sobą, a nie matką)
      Ale zajrzałam ;) Tak się złożyło, ze wczoraj nie mogłam zasnąć, więc trochę przez telefon poczytałam, a dzisiaj Wiking zrobił sobie pierwszą, trwającą aż dwie godziny drzemkę już o ósmej, więc miałam trochę czasu i przejrzałam pobieżnie, acz dokladnie czytajac to, co mnie zainteresowało.
      Rzeczywiście, przystępny. I nie narastał we mnie bunt, bo wszystko jest napisane w miarę z głową. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale generalnie też dobrze było poczytać o tym, że ktoś ma takie dziecko jak Wiking (a chwilami nawet cieszyłam się, ze w niektórych aspektach Wiking jest spokojniejszy) - bo dotychczas najczęściej spotykam się z dziećmi spokojnymi, nie nudzącymi się tym, ze można leżeć i gapić się w sufit, poukładanymi i takimi, że jak w pierwszym miesiącu życia zaczęły zasypiać o 11 to tak już zostało przez następny rok :P
      Tak, jak napisałam, nie ze wszystkim się zgadzam i nie jestem taka sama, jak autorka bloga. Ale z drugiej strony na wiele rzeczy mam podobny pogląd. Natomiast jeśli chodzi o edukację Wikinga... Cóż, w teorii to ja może trochę też takie podejście mam, ale jeślichodzi o praktykę, to raczej chciałabym mieć takiego fioła, niż mam ;) A tymczasem chyba trochę mi brakuje chęci poświęcenia siebie - to na pewno wynika z charakteru dzieci, bo wygląda na to, że córka autorki potrzebuje aby poświęcać jej cały czas, a Wiking umie się bawić sam. I kiedy bawi się sam, to ja wolę zająć się sobą, niż na przykład mu czytać :P A potem to on już jest zmęczony i znudzony wszystkim. Generalnie najbardziej podoba mi się to, że autorka tak bardzo dba o to, żeby dziecko kochało książki. Jakże też bym chciała, aby Wiking miłością do czytania pałał! Ale książeczek mam dużo, dużo, duuuużo mniej ( i choć bibliteczka Róży jest imponująca, to jednak wydaje mi się, że za dużo jest tego)
      To tak po krótce, bo w sumie pewnie mogłabym napisać więcej, ale nie wiem, co konkretnie Cię interesuje :)

      Usuń
  3. Moja z kolei z wagą wychodziła z górnych granic i lekarka kazała mi jej nie karmić. Tylko jak miałam jej nie karmić skoro domagała się :/ teraz już jak się rusza to jej oponki zniknęły :) każde dziecko rozwija się w swoim tempie i jeszcze Wiking może Cię zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę zdumiewają mnie takie bzdury! No jak można nie karmić dziecka? :/ Albo z kolei karmić go jeszcze więcej - jak na przykład Wikinga, bo on przecież je nawet co dwie godziny i więcej po prostu nie chce.

      No, ja mam nadzieję, ze zaskoczy - grubaskiem to nie chcę, zeby był, więc tu niech nie zaskakuje, ale niech będzie wysoki ;)

      Usuń
  4. Wiking po Tobie drobny:) Ale moim zdaniem lepiej tak niż grube, ledwo ruszajace sie dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, że geny tutaj się odezwały po prostu :) Ale zgadzam się z Tobą, ja się zawsze bałam, że moje dziecko będzie miało problem z otyłością. Zresztą nawet teraz mam obawy, czy jak Wiking dorośnie to nie będzie małym grubaskiem :) Wiem, ze to głupie, ale tyle pokus teraz jest w postaci niezdrowego jedzenia.. Sama mam problem, zeby się temu oprzeć, a co dopiero dziecko. No ale na takie zmartwienia dopiero przyjdzie czas, na razie karmimy Wikinga stosunkowo często i nie tyje ;)

      Usuń
  5. Wróciłam i nadrabiam zaległości :)
    Bardzo fajny pomysł z tym kalendarium. W sumie opisujesz istotne z punktu widzenia rozwoju rzeczy, szkoda byłoby, żeby przepadły w mrokach niepamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem, bo ostatnio nie próżnowałam jeśli chodzi o notki ;) ALe miło mi, że Ci się chciało.
      Właśnie, w pewnym momencie stwierdziłam, ze naprawdę niektóre fakty i zdarzenia zacierają mi się w pamięci i szkoda mi tego było, bo wiem, że będzie jezcze gorzej. Postanowiłam więc to uwiecznić.

      Usuń
  6. Takie kalendarium to fajna pamiątka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na mowę się doczekasz już niedługo, a potem przyjdzie taki moment, że Cię Wikuś na amen zagada...

    OdpowiedzUsuń