*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 1 października 2015

Fortepianowe szaleństwo czas zacząć.

Doczekałam się! Po pięciu latach się doczekałam :)

Wczoraj widziałam świetną rozmowę z jakimś znawcą - nie wiem dokładnie nawet czego, bo wcześniej się nie przysłuchiwałam, ale zna się facet i na graniu na fortepianie i na teorii muzyki i na konkursie chopinowskim. Mówił o tym z jajem i podbił moje serce swoimi wypowiedziami, zwłaszcza, kiedy na pytanie, czy myśli, że Fryderyk Chopin miałby szansę w konkursie chopinowskim odpowiedział:
"Ja na jego miejscu bym nie startował" :D Rozwinął swoją wypowiedź i wyjaśnił, że wygrana w tym konkursie daje potężnego kopa w tym światku i można się naprawdę wybić, jeśli wcześniej się było kimś mało znanym. Ale gdy ktoś już ma na swoim koncie jakieś sukcesy i nie zostaje laureatem, to może się pogrążyć... 

No faktycznie kiepsko by było, gdyby taki Chopin się w konkursie swojego imienia nie popisał :P A z kolei, gdyby wygrał, to by wszyscy powiedzieli, że konkurs jest ustawiony :D

Ale później ten znawca mówił jeszcze coś w stylu, że w konkursie chopinowskim chodzi o to, żeby każdy grając choć na moment stał się Chopinem, czy też, żeby każdy miał coś z Chopina, a że Chopin miał wiele z Chopina, to miałby spore szanse :D 
Koleś wymiata ;)

Kiedy tak słuchałam tych informacji o tym, że już jutro/dzisiaj koncert inauguracyjny, czułam rosnące podekscytowanie! Franek popatrzył na mnie i powiedział - no widzę, że przez najbliższy miesiąc nic nie będzie można w telewizji obejrzeć... :) Ale odpowiedziałam mu, że to przecież jak Mundial - tego nie można przegapić :) I chyba zrozumiał, bo teraz sobie siedzimy i słuchamy.

***
A dzisiejsza data jest symboliczna - podwójnie. Ale chyba napiszę o tym następnym razem jednak, żeby nie potraktować tematu po macoszemu. Dzisiaj nie miałam czasu, bo pierwszy dzień miesiąca, mimo, że nie pracuję zawodowo, podobnie jak w pracy, tak w domu jest dla mnie dniem pracowitym :) Wszak domową księgowość prowadzę i przez pierwsze dni każdego miesiąca skupiam się na obliczeniach, przeglądaniu paragonów, podziale wydatków i oszczędności. I jestem w swoim żywiole - a jeśli robię to przy akompaniamencie koncertu fortepianowego A-moll Roberta Schumanna (to ten od wspomnianego przeze mnie przedwczoraj Marzenia), to podwójnie ;)

19 komentarzy:

  1. już przez moment byłam skłonna pomyśleć, że bierzesz udział w konkursie :D
    mnie tam gra na fortepianie do Ciebie bardzo pasuje, naprawdę ;)
    to ten miesiąc powinnaś być mega zrelaksowana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dlaczego? :) Przez mój entuzjazm? Jeśli tak, to do Mundialu tez byłam entuzjastycznie nastawiona, a nie znaczyło to, że mam zamiar sama wziąć się za kopanie piłki :)

      Ja nie wiem, czy pasuje, czy nie, bo się nigdy nad tym nie zastanawiałam, to było dla mnie coś tak oczywistego... Zdziwiłam się, że dla kogoś to może być dziwne ;)

      Hmm, może i tak, ale mnie się muzyka klasyczna wcale tak jednoznacznie nie kojarzy z relaksem. Tzn, nie chodzi o to, że nie relaksuje, tylko raczej o to, że to tylko ewentualny skutek uboczny jej słuchania.

      Usuń
  2. My przez.kilka miesięcy tez podliczalismy wszystko.i powiem ci,ze dużo rzeczy wtedy ograniczylismy. Dużo nam to dalo.do myślenia.

    A wydawalismy kase na głupoty. Teraz każde z.nas co.miesiąc dostaje na łepka po 1500 i żeby mialo.sie walić i palić ma to nam.starczyc.

    Ostatnio ze swoich przeslalam mężowi 400 zl,a.do.wypłaty 5 dni. I musimy sięgnąć do oszczędności....ale zapomnieliśmy ze przeciez mamy mieszkanie musimy oplacixlc,zanim je.sprzedamy...wiec połowa czynszu,gazu i prądu na pół z moja siostra...ehh


    Czas chyba powrócić do.dawnych nawykow.podliczania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam podliczać swoje wydatki odkąd poszłam na studia, czyli robię to już ponad 10 lat. Z biegiem czasu robiłam się coraz bardziej skrupulatna, potem wzięłam się za podliczanie również franka. Miałam pewne przerwy, ale stosunkowo niedługie i właściwie chyba od ślubu mam spisane wszystkie wydatki, chociaż takie porządne wyliczenia mam prowadzone od września 2013.

      To prawda, że takie podliczanie daje do myślenia i na pewno mozna znaleźć uciekające pieniądze. Poza tym ja po prostu lubię wiedzieć, co się dzieje z kasą, lubię mieć nad nią kontrolę :)

      To dobry nawyk :)

      Usuń
  3. Oj jak ja chciałabym podliczać wszystkie wydatki bo nie mam pojęcia gdzie ta kasa tak leci:/ Ale do tego trzeba niezłej skrupulatności a nam się czesto zdarza zapomnieć o paragonach:/ kiedyś miałam program do podliczania. Przez miesiąc tylko podliczałam, często zapominałam dodawać zakupów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, trzeba być skrupulatnym. I wytrwałym :) Sama miałam kiedyś przestoje, ale od kilku lat już wytrwale wszystko spisuję. Czasami robią mi się zaległości, ale ponieważ zbieramy kazdy paragon, to mam potem całą ich siatę, segreguję, wpisuję i nadrabiam :)
      Ale to fajna sprawa takie podliczanie, bo naprawdę wtedy widać na co się wydaje, więc polecam, może Ci się uda :)

      Usuń
  4. Dobre porownanie do tego Mundialu ;D

    Hm juz mnie ciekawi co znaczy ze ta data jest symboliczna i to podwojnie ;) bo na ta chwile nie kojarzy mi sie z zadnym wydarzeniem ;) ale no coz musze cierpliwie poczekac na wlasciwą notkę ;p

    Ja mimo ze zawodowo nie jestem księgowa i malo mam z nia wspolnego to tez robie regularną ewidencje naszych przychodow i wydatkow, z tym że u mnie okres rozliczeniowy trwa od 10tego do 10tego czyli jak dostajemy wyplaty i placimy za mieszkanie takze ja podsumowania robie 10 kazdego miesiaca ;p stworzyłam sobie tabelki w excelu i juz od jakiegos czasu od kiedy tak robie da sie zauwazyc ze takie kontrolowanie wydatkow, zbieranie paragonow i zapisywanie wszystkiego daje duzo wiecej oszczednosci niz takie wydawanie to tu to tam bez zadnej kontroli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się skojarzyło :)

      To nie żadne wazne wydarzenie, no ale napiszę o tym :)

      Ja właściwie tez księgowa nie jestem ;) A wydatki zaczęłam podliczać już na studiach, więc to chyba nie od zawodu zależy :) też korzystam z excela a ostatnio mój tato pomógł mi dopracować moje arkusze kalkulacyjne i trochę sprawniej mi to idzie. W każdym razie lubię właśnie mieć kontrolę nad wydatkami, oszczędnościami i w ogóle nad pieniędzmi.

      Usuń
  5. Lekko się zdziwiłam , że nie wiesz kto się wypowiadał. Po Twoich ostatnich wpisach na tematy muzyczne sądziłabym , że wiesz. To był Pan Waldemar Malicki .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podpisać się nie łaska? :/ Naprawdę nie lubię anonimów :/

      A niby dlaczego miałabym wiedzieć? Lubię słuchać muzyki klasycznej, ale nigdy nie twierdziłam, ze jestem jakimś ekspertem w tej dziedzinie. Nie mam wykształcenia muzycznego i nie szczycę się jakąś szerszą wiedzą na ten temat. Po prostu lubię klasykę. Jestem dociekliwa i jeśli mnie coś interesuje, to szukam i sprawdzam. Ale ta wiedza akurat mi potrzebna nie była (a sprawdzić pewnie bylo łatwo)
      Dzięki za nazwisko. Raczej nic mi ono nie mówi. Ale sprawdziłam co to za jeden i właściwie nadal nie wiem, dlaczego akurat to nazwisko miałabym znać.

      Usuń
    2. Nie wiem , czy łatwo, ja nie sprawdzałam . Pewne rzeczy się po prostu wie, jeżeli interesuje się muzyką tego gatunku. A Twój post zabrzmiał tak , jakbyś była nią zainteresowana. Zresztą ktoś wcześniej napisał , że napisałaś tak jakbyś sama miała brać udział w konkursie.
      Cóż , słuchać to jedno, a cokolwiek wiedzieć w tym temacie to drugie. A u Ciebie jak widać wiedza w tym temacie płyciutka,
      Małgorzata - podkarpackie.

      Usuń
    3. Wierze Ci na słowo, że nie sprawdzałaś... :)

      Ale to już nie mój problem Małgorzato, jak Ty sobie moje posty zinterpretowałaś. Gdybym się tu kreowała na znawcę - zarzut byłby na miejscu. Ale to, ze ja piszę, że bardzo lubię SŁUCHAĆ muzyki klasycznej to jak sama zauwazyłaś nie to samo, co pisać o tym, że WIEM SPORO na ten temat. Wiem tyle, ile akurat mnie interesowało. Na pewno wiem coś, czego z kolei nie wiesz Ty, to normalne, bo tak to w życiu po prostu jest. No chyba, ze jesteś wszechwiedząca, ale takich to ja jeszcze nie spotkałam.

      W sumie to nie rozumiem o co Ci chodzi i jaki był cel Twojego komentarza (przypuszczam, ze po prostu chodziło o jakąś szpileczkę), bo ja nie twierdziłam nigdy, że jestem ekspertem w dziedzinie muzyki klasycznej, więc tego rodzaju przytyk jest dla mnie po prostu bez sensu. Jak bym się tutaj rozpływała nad tym jak uwielbiam kuchnię dajmy na to japońską, to byłoby jednoznaczne z tym, że umiem przygotować każde (albo nawet jedno) danie po japońsku?? Przecież żeby je zjeść, nie trzeba umieć go gotować.

      A to że jestem entuzjastycznie nastawiona.. - no chyba mi wolno nie? :) Kurczę, nie wiedziałam, ze trzeba się kreować na alfę i omegę, jeśli coś się lubi :) Ja nie mam problemu, żeby przyznać się do tego, ze czegoś nie wiem. Nie bylo absolutnie żadnym problemem sprawdzenie tego, co to za jeden, ale po prostu nie było mi to do tej notki akurat potrzebne. Wybacz, ze tak Cię to ubodło ;)

      Usuń
    4. A, no i w sumie nadal nie wiem, dlaczego akurat TEGO PANA miałabym znać.. Owszem, jest wszechstronny, zabawny, coś założył, nad czymś pracuje, koncertuje... Jak wielu innych bardzo zdolnych pianistów. Nie ujmuję mu niczego, absolutnie! Wręcz przeciwnie, podziwiam, ale rzecz w tym, ze akurat nie miałam okazji go poznać i tyle. Prowadził podobno jakiś program w telewizji, tyle, ze wtedy byłam po prostu za mała, zeby mnie to obchodziło.
      Więc dlaczego akurat on?

      Usuń
  6. ciekawe takie podliczanie i zbieranie paragonów, ja kolekcjonuję tylko niektóre paragony jako pamiątki i wklejam do pamiętnika, wprawdzie niektóre z nich błyskawicznie wyblekają, ale część się trzyma i przypomina mi o niektórych fajnych zakupach z przeszłości:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też tak robiłam ;) Ale potem starałam się walczyć z moją tendencją, to zatrzymywania na pamiątkę kazdego "śmiecia" ;))) Ale doskonale Cię rozumiem :)

      Usuń
  7. Próbowałam nie raz podliczania wydatków, ale ni chu chu mi to nie wychodziło... a morał z tego taki, że pieniądze nam się dosłownie rozpływają i wiecznie pod koniec miesiąca jest ta sama śpiewka "na co?" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam już na studiach, więc ponad 10 lat temu, ale ja to po prostu lubię. Sprawia mi to dużą przyjemność, ale faktem jest, że chyba trzeba mieć pewne predyspozycje jeśli chodzi o cechy charakteru, żeby wytrwale się tym zajmować. Wiem, że nie kazdy ma cierpliwość no i nie jest tak drobiazgowy, jak czasami ta czynność tego wymaga.
      A to fajna sprawa, bo naprawdę można mieć kontrolę nad pieniędzmi :) No i można potem na to pytanie odpowiedzieć ;)

      Usuń
  8. A używasz jakiegoś programu do domowego budżetu? Czy po prostu excel?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Excel. Nawet nie wiem, czy są takie programy, choć sądząc po Waszych komentarzach - są ;)

      Usuń