*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 24 listopada 2015

"Trudne" dziecko?

Wspominałam ostatnio, że kiedy odwiedziliśmy ostatnio dwie pary, którym niedawno urodziły się dzieci, oboje z Frankiem stwierdziliśmy, że jednak Wiking był dzieckiem "wyjątkowym" :) W tym sensie, że zdecydowanie nie był noworodkiem typowym, tylko jakimś takim bardziej wrażliwym i wymagającym. 

Hania miała co prawda tylko 10 dni, ale przez całą naszą wizytę trwającą ponad dwie godziny ani razu nie zapłakała i ani razu się porządnie nie rozbudziła. Po prostu trochę się zaczynała kręcić, a wtedy tata lub mama brali ją na ręce, chwilę trzymali (tylko trzymali, nic więcej) a ona zasypiała z powrotem i odkładali ją do łóżeczka. Coś niemożliwego w przypadku dziesięciodniowego (i nie tylko) Wikinga! :) Tylko przez dwie, może trzy doby leżał spokojnie i przez większość czasu spał. Potem już tylko przysypiał na krótkie okresy, dość często się budził - co oznajmiał głośnym płaczem i tylko na rękach się uspokajał, choć też nie zawsze. Jeśli już gdzieś zasnął, to raczej nie można było go przenosić :) Poza tym tak długo jednym ciągiem to spał tylko w wózku po spacerze, w każdym innym przypadku się przebudzał dużo częściej. A w ogóle to najczęściej sypiał w jakichś dziwnych miejscach obok mnie (na przykład w poprzek kanapy, na moich kolanach, na bujaczku) :)
Jeśli chodzi o Helenkę z kolei, to Ala też przeszła z nią bardzo trudny psychicznie pierwszy miesiąc i myślę, że faktycznie pod względem temperamentu ta mała może być trochę podobna do Wikinga, ale jednak też spała grzecznie w łóżeczku przez całą naszą wizytę :) Ala mówiła, że nie zdarza jej się tak długo spać, ale tego dnia akurat nie spała od rana, więc pewnie nadrabiała. Niemniej jednak nawet takie odsypianie się Wikingowi nie zdarzyło nigdy :)

Kiedy porównujemy nasze doświadczenia z pierwszych miesięcy z Wikingiem z doświadczeniami innych rodziców, ewidentnie utwierdzamy się w przekonaniu, które nam wtedy towarzyszyło - mieliśmy przechlapane :) Oczywiście chyba wszyscy rodzice (i ich dzieci) mają gorsze dni, trudniejsze chwile i problemy różnego rodzaju, ale jednak rzadko spotykamy osoby, które miały podobne doświadczenie do naszego (choć na szczęście jednak się to zdarza! :) dobrze jest wtedy ze świadomością, że jednak nie jesteśmy jedyni:))- które opowiadałyby, że ich nowo narodzone dzieci bardzo mało spały i dużo płakały. Ala co prawda początki też wspomina źle i teraz też często opowiada o tym, że Helenka mało śpi, ale jednak jest już lepiej i z tego co wiem, nie płacze tak dużo.
Nie mam pojęcia z czego to może wynikać, możliwych przyczyn zapewne może być i sto :) Być może coś jest również w tym, że dziewczynki są jednak spokojniejsze od chłopców i trochę mniej z nimi problemów. Może w grę wchodzą jakieś problemy Wikinga z brzuszkiem na przykład. Może trudno było mu się przystosować do rzeczywistości poza moim brzuchem, może był nerwowy, bo ja przez większą część ciąży jednak bardzo się stresowałam naszą sytuacją życiową (zwłaszcza w pierwszych miesiącach, a to przecież bardzo ważny czas dla układu nerwowego płodu). A może najzwyczajniej w świecie my z Frankiem kiepsko sobie radziliśmy w nowej sytuacji, nie wiedzieliśmy co robić, nie zaspokajaliśmy potrzeb Wikinga tak, jak on sobie tego życzył? Ja mam nawet swoją własną teorię - że Wikuś się po prostu nudził jako takie małe niemowlątko i wkurzało go, że ani się ruszyć nie może, ani chwycić niczego, ani odezwać, ani popatrzeć porządnie :D W każdym razie, dziś się już tego nie dowiemy - takie dziecko nam się urodziło i nawet w najtrudniejszych chwilach nie pomyśleliśmy "dlaczego on taki jest??, dlaczego nie jest spokojniejszy*??", bo nie chcieliśmy innego :) Ale teraz ze zdumieniem przyglądamy się tym malutkim dzieciom, potem patrzymy na siebie i pytamy - to dzieci w pierwszych miesiącach życia naprawdę mogą się tak zachowywać?? :))
Przy czym muszę zaznaczyć, że wcale nie uważam, że Wiking należy do kategorii tak zwanych high-need baby. W ogóle jestem przeciwniczką takiego szufladkowania, ale już nawet nie o to chodzi, po prostu nie doszukuję się żadnych fachowych teorii :) Coś Wikingowi doskwierało w pierwszym okresie jego życia i już. Teraz za to jest bardzo fajnym, pogodnym dzieckiem i chociaż nadal jest niesamowicie ruchliwy, głośny, i energiczny (a jaki niby ma być po takich rodzicach? :P), to nie wydaje mi się, żeby sprawiał nam jakieś większe problemy. Prawdę mówiąc wydaje mi się, że jego zachowanie teraz w porównaniu z tym z pierwszych trzech miesięcy to istna sielanka! Jasne, że nadal mamy trudniejsze momenty i pojawiają się problemy, ale wydaje mi się, że Wikuś jest mimo wszystko dość ułożony i już nie taki trudny w obsłudze. Znam za to historie rodziców nieco starszych dzieci, kiedy to w pierwszych miesiącach niemowlaka jakby nie było a tatuś z mamusią nie wiedzieli co robić z wolnym czasem, za to kiedy się już do tego stanu rzeczy przyzwyczaili, to się dziecko opamiętało i postanowiło przypomnieć o swoim istnieniu bardzo dobitnie :) I już tak zostało przez następny rok na przykład. Wolę więc już chyba w tę stronę, jak to się u nas potoczyło :)

Oczywiście na pewno nie bez znaczenia jest to, o czym pisałam niedawno - że także my się zmieniliśmy i po prostu zupełnie inaczej odbieramy wiele rzeczy. Teraz mamy w sobie większy spokój a także więcej uczuć do Wikinga, którego już całkiem dobrze znamy, więc jest nam po prostu łatwiej radzić sobie i z nim i z naszymi emocjami rodzicielskimi. Koszmar pierwszych tygodni i miesięcy trochę się zaciera i może nawet kiedyś jednak pomyślimy jeszcze o drugim dziecku :D Bo muszę Wam powiedzieć, że wcześniej zawsze zakładaliśmy, że będziemy mieli dwójkę dzieci, a po narodzinach Wikinga nadszedł taki moment, że ja zapytałam Franka ze łzami w oczach - jak my będziemy mieli drugie dziecko? przecież ja nie dam rady drugi raz przez to wszystko przechodzić???. Franek natomiast stanowczo powiedział - jakie drugie dziecko? Nie ma szans :) Na naszą wyobraźnię dodatkowo jeszcze działały historie znajomych "podwójnych" rodziców - w każdym przypadku było tak, że to drugie dziecko było mniej spokojne, bardziej wymagające i trudniejsze od tego pierwszego! No więc jak niby mielibyśmy sobie poradzić z jeszcze trudniejszym?? :D Ale jak ostatnio mamie o tym mówiłam, to powiedziała mi, że u niej akurat było na odwrót i to pierwsze dziecko było zdecydowanie trudniejsze. Ha! Zgadnijcie, kto był tym pierwszym dzieckiem? :P Nie wyprę się Dzieciaka, nie ma co, nawet charakterek ma po mnie :) 

Ale żarty na bok - na razie o drugim dziecku jeszcze nie myślimy :) Póki co cieszymy się naszym Wikingiem, który raz jest spokojny i wesoły, innym razem urządza sobie (i nam przy okazji) Dzień Marudy. Zdaję sobie sprawę z tego, że przed nami jeszcze wiele etapów, pewnie będziemy musieli przeżyć niejeden bunt, niejedną zmianę zachowania i wiem dobrze, że jeszcze będzie nieciekawie :) Mam tylko nadzieję, że jakoś sobie z tym będziemy cały czas dawać radę, a co nas nie zabije, to nas wzmocni, tak jak w przypadku tych pierwszych trudnych miesięcy, bo naprawdę uważam, że jesteśmy teraz silniejsi dzięki tym trudnym chwilom na początku.

*Celowo nie używam słowa grzeczniejszy i w ogóle grzeczny w takim kontekście. Po prostu uważam, że przypadku niemowląt jeszcze nie może być mowy o grzecznych i niegrzecznych dzieciach, bo to sugerowałoby jakiś rodzaj świadomego zachowania, a takie maluchy przecież jeszcze wszystko robią raczej instynktownie.

17 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem czy ten jego temperament przełoży się na osobowość na dalszych etapach życia. Nie znam Franka, ale Ty wydajesz się być bardzo energiczną i zdecydowaną osobą. A ją Ci od pierwszych dni życia Wikusia powtarzam, że to Twoją krew :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzasz, powtarzasz :)
      Sama jestem ciekawa :) Chociaż nie miałabym nic przeciwko, bo uważam, że lepiej jest w życiu mieć właśnie silniejszą osobowość niż byc biernym i za spokojnym :) Franek ma trochę inny charakter niż ja i może jest energiczny trochę w inny sposób. Ogólnie lubi działać i też ma duży temperament i jest impulsywny, tylko chyba trochę mniej mu się chce niż mnie - ja mam w sobie wewnętrzna motywację, on potrzebuje takiej z zewnątrz.

      Usuń
    2. Jestem tego samego zdania, taka energiczność i przebojowość może mu tylko ułatwić życie.

      Usuń
    3. Byle to nie był tupet ;)

      Usuń
  2. Zdecydowanie coś mu dolegało i przy kolejnym dziecku wcale tak być nie musi:)

    Gratuluję samodzielnych kroczków!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi sie właśnie tak teraz wydaje z perspektywy czasu... Wiem, że nie musi tak być, ale już taki strach trochę zostaje - a co jeśli? :)

      Dziękujemy! :)

      Usuń
  3. Bardzo niewiele jest tak naprawdę mam, które z rozrzewnieniem wspominają ten początkowy czas macierzyństwa i chciałyby do niego wrócić. Zazwyczaj jest to, bez względu na dziecko, dość trudny czas dla wszystkich. Ja na przykład miałam bardzo książkowego i "grzecznego" syna przez te pierwsze 3 miesiące, a mimo to także patrzę na ten czas trochę jak na koszmar, horror, czy w ogóle zły czas. Najważniejsze jednak, że minął, a teraz nawet przy kryzysach nie jest już tak, jak na samym początku.
    Ja też nie myślę na razie o drugim. To znaczy myślę, ale w tym kontekście, że nie chcę. Na pewno na razie nie. Zawsze chciałam mieć dzieci z małą różnicą wieku, ale po porodzie mi się trochę zmieniło :D Był czas, że nabrałam większej ochoty, ale im dalej, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że muszę i chcę "odpocząć", zanim będę przeżywała to wszystko raz jeszcze. Chcę wrócić do normalności, osiągnąć pewną równowagę w życiu, bo tego mi brakuje teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trochę inne spostrzeżenia - tak się akurat zdarzyło, że w moim otoczeniu całkiem sporo znajomych, koleżanek czy kuzynek zostało mamami krótko po mnie lub kilka miesięcy po mnie. I w zasadzie nie spotkałam się z tym, żeby źle wspominały lub źle się czuły w tych pierwszych okresach macierzyństw, mimo, że z wiadomych względów szczególnie zwracałam uwagę na tę kwestię :). Nawet często trudno wytłumaczyć mi moje złe samopoczucie z tamtego czasu, bo one mają inne doświdaczenia i nie potrafią za bardzo tego zrozumieć. Tylko jedna koleżanka, o ktorej wspomniałam w notce miała trudne chwile, choć u niej i tak było trochę inaczej, bo kilka dni po porodzie musiała wrócić do szpitala i to na nią źle wpłynęło.
      Nie mam pojęcia, jak byłoby u mnie, gdyby Wiking zachowywał się bardziej "ksiażkowo". Wiem, że to właśnie jego częsty płacz i mało snu w ciągu dnia powodowały u mnie to ciągłe zestresowanie i dołek, ale pewnie mogły być tez inne przyczyny, które pojawiłyby się tak czy inaczej - nigdy się już tego nie dowiem :)

      No to ja też myślę w taki sposób, że chcę. Też kiedyś chciałam mieć dzieci z małą różnicą wieku - tak, jak chciałam zostać młodą mamą (tak zaraz po 20tce), ale to było dawno kiedy tak myślałam i szybko zrozumiałam, że to nie są oczekiwania na miarę tych czasów :) Oczywiście niektórym się to udaje, ale ja jednak nie miałam takich możliwosci. A jeśli chodzi o drugie dziecko - teraz bardziej myślę o tym, że i tak nie mogę sobie na nie pozwolić niż o tym, czy faktycznie chciałabym je już teraz mieć, więc nawet trudno mi powiedzieć czy potrzebuję takiego "odpoczynku" czy nie :)

      Usuń
  4. To ja muszę napisać że miałam przez pierwsze miesiące takie ksiazkowe dziecko. Spało,jadło,mało płakało,wynudzeni byliśmy jak mopsy.

    Bardzo zaczęłam być zmeczona,zdolowana,chcialam uciec do pracy,mimo wszystko ten pierwszy rok życia dziecka jest wyczerpujacy,chociaż zbytnich problemow nie mielismy,a moze.juz nie pamiętam?

    Teraz mając dwuipollatka w domu bycie z nim jest zupełnie inne,jestem mniej zmeczona,sprawia mi to zwyczajnie przyjemność.
    Pomiedzy dziećmi będzie dwa lata i 8 miesięcy roznicy. Znając siebie byłoby mi coraz ciężej sie zdecydowac na kolejne dziecko,a tak podjęliśmy decyzję w maju,a w czerwcu los.pokazal dwie kreski.
    Boje sie co to będzie ale podświadomie jestem bardziej spokojna niz z Filipem,wyciszona i na pewno dojrzalej podchodzę do wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to brzmi jak science-fiction, bo Wiking książkowy na pewno nie był i chyba nadal nie jest :)) Ale to mnie chyba trochę zahartowało i odżyłam później. Pierwsze trzy, cztery miesiące były naprawdę przełomowe, a tak prawidziwie cieszyć się macierzyńśtwem zaczęłam po półroku, kiedy Wiking stał się bardziej mobilny a za tym szła jego większa radość :)

      Rozumiem Twoje motywy, ja na razie myślę bardziej o tym, ze i tak nie mamy życiowych warunkow ku temu, żeby to drugie dziecko mieć, ale bardzo możliwe, że i u mnie byłoby tak (czy też będzie) że im dłużej będziey zwlekać, tym będzie trudniej. Zobaczymy za rok, może dwa - wtedy dopiero będziemy mogli stwierdzić jak faktycznie jest.

      Wszyscy mówią, że przy drugim dziecku jednak jest już inaczej i mimo wszstko łatwiej pod wieloma względami ;) Na pewno dasz sobie radę.

      Usuń
  5. moja mama nie zgodziłaby się z Twoją teorią spokojniejszych dziewczynek :) podobno obie z Młodą byłyśmy potworami przez 1 rok życia. W ogóle nie spałyśmy w nocy i non stop się darłyśmy. Obie tak samo. Ojciec powiedział, że na 3 dziecko nie ma co liczyć bo on się wykończył przy dwójce. Więc nie wiem od czego to zależy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ależ to żadna teoria, takie tam luźne dywagacje tylko :) Tak się po prostu złożyło, że wokół mnie są akurat takie spokojne dziewczynki. Moja teściowa też by się raczej z tym nie zgodziła, (a ma dwóch synów), ale z kolei ona chyba ma trochę skłonność do idealizowania tamtego czasu :) Moja mama z kolei często mówi, że ze mna było duzo problemów, ale z drugiej strony jednak WIking jest bardziej postrzelony nawet ode mnie :P

      Usuń
  6. To Patryk był taki jak Hania. Dał nam dużo spokoju na ten początek nowej drogi, jakby nie było:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie większość dzieci jest taka spokojna. Dlatego właśnie mi na początku było tak źle z tym wszystkim - nastawiłam się po prostu na zupełnie coś innego.

      Usuń
  7. Mnie zawsze bawiło, kiedy ktoś pytała czy nasza, wtedy np miesięczna córcia jest grzeczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo to jest dość zabawne w takim kontekście :)

      Usuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń