*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Horoskop.

Kiedy była u nas Dorota, tradycyjnie kupiłyśmy sobie na spółkę jakąś odmóżdżającą gazetkę. Dorota wzięła się za przeglądanie jej i przeczytała mi mój horoskop:
"Jeśli jeszcze nie znalazłaś satysfakcjonującej pracy, to w ciągu najbliższych dni może się to zmienić. Tylko nie pomijaj żadnej sensownej propozycji! Dobry dzień na negocjacje to wtorek"
Może czas zacząć wierzyć w horoskopy :P

Ps. Ze zdrowiem lepiej. Mnie przeszło już wczoraj, Frankowi dzisiaj. Tylko Wiking biedny jeszcze ma biegunkę, ale za to już nastrój dziś zupełnie nie chorobowy i zachowuje się, jakby nic mu nie dolegało. Chcieliśmy z nim pójść do lekarza, ale nie było już miejsc :/ Franek poszedł i bardzo stanowczo zażądał, żeby zapisali Wikinga wobec tego na jutro (normalnie nie można się tak zapisywać) i przeszło. Najwyżej pójdziemy, jeśli nadal mu nie przejdzie. Ale apetyt też już mu wrócił, znowu kradnie nam z talerzy, więc to dobry znak :)

4 komentarze:

  1. OOO, to jakie jutro negocjacje będziesz prowadzic?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pojmuję, jak można nie przyjąć małego dziecka z kilkudniową biegunką. I te zapisy. Paranoja. Zażądałabym odmowy na piśmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można. Mnie to nawet aż tak nie zbulwersowało, więc nie przyszło mi do głowy takie żądanie, poza tym rozmawiałam przez telefon, więc rozmowa i tak pewnie nagrana. Ogólnie liczyłam się z tym, bo wiem, że trudno jest dostać się do lekarza w tej przychodni, już parę razy nam się nie udało, a kiedy potrzeba była naprawdę pilna, wkręcaliśmy się między innych pacjentów (tam to normalne)

      Gdyby coś się z Wikingiem faktycznie działo, nie chciał jeść, inaczej się zachowywał - cokolwiek, to próbowalibyśmy się dostać do lekarza. Ale obserwowaliśmy go uważnie, dzisiaj zdecydowanie miał się lepiej,bawił się, szalał, nie miał żadnych objawów odwodnienia a popołudniu nawet już biegunka mu przechodziła więc zrezygnowaliśmy nawet z pomysłu ewentualnego skorzystania z opieki nocnej i świątecznej, która jest przy przychodni. Nawet nie wiem, czy ostatecznie jutro pójdziemy do tego lekarza.

      Usuń