*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 20 grudnia 2015

Idą święta.

Czuję to już od jakiegoś czasu. Być może od początku grudnia. Od kiedy czas przyspieszył, bo jakoś tak od kilku lat to był znak rozpoznawczy, że święta są coraz bliżej :)
Są oczywiście też inne - reklamy w radio i telewizji, świąteczne piosenki, kolorowe iluminacje, uliczne dekoracje, ozdobione witryny sklepów. Dobrze mnie to nastraja, nie przeszkadza mi, nie wkurzam się na kicz ani na tłumy w sklepach. Lubię tę atmosferę i zawsze ją lubiłam.
Święta na pewno mają inny smak co roku. Innych wrażeń dostarcza też ta przedświąteczna atmosfera, jako osoba dorosła mam inne przemyślenia niż jako dziecko albo nastolatka. Każdy rok oznaczał nowy bagaż doświadczeń, a więc i większe lub mniejsze zmiany we mnie, w moim odczuwaniu i postrzeganiu. Ale jedno się nie zmieniło - nigdy nie utraciłam zdolności odczuwania magii tego świątecznego okresu. Nigdy. Zawsze tej magii doświadczałam, zresztą wiele razy pisałam o tym na blogu. Czasami byłam bardziej zabiegana i trochę później docierało do mnie to, co dzieje się wokół, ale nigdy nie było tak, że wspominałam święta sprzed lat i myślałam - gdzie się podział tamten urok i czar? On zawsze był, nawet jeśli przybierał inne oblicza. Dla mnie więc święta nie były magiczne tylko wtedy, kiedy byłam dzieckiem. Prawdę mówiąc chyba nawet jest tak, że im jestem starsza, tym bardziej je doceniam i tym więcej ważnych drobiazgów dostrzegam. Od wielu lat, niezmiennie mniej więcej w okolicach dwudziestego grudnia zaczynam odczuwać przyjemne mrowienie w brzuchu na myśl o tym, że już za parę dni jest ten magiczny wieczór :) I w tym roku też mnie to dopadło.

Wiadomo, że tegoroczne święta będą inne. Spodziewałam się tego już rok temu i zastanawiałam się, jak to będzie. Będzie dobrze :) Jedziemy do Miasteczka na Wigilię :) Nie mogło być inaczej. Franek jak na razie buntuje się słabo, a może po prostu wie, że to jest coś, czego nie umiem odpuścić:) Do Poznania pojedziemy w drugi dzień świąt i zostaniemy tam i tak dłużej niż w Miasteczku.
Wiking rzeczywiście jest już kumaty, tak, jak się rok temu spodziewałam. Może jeszcze nie rozumie zbyt dużo, ale bardzo dużo odczuwa, wszystko uważnie obserwuje i na pewno trochę mu się ta świąteczna atmosfera udzieli. Nie spodziewałam się za to, że będzie już chodził :) Ciekawa jestem, jakie będą te pierwsze święta Wikinga i na ile inne będą one dla nas ze względu na jego obecność :) Te wszystkie refleksje pewnie jeszcze przed nami.

Tymczasem spakowałam już nas (jak ja tego nie znoszę!) i jutro rano wyjeżdżamy. Nie lubię tych wieczorów poprzedzających wyjazd, bo zawsze mam głowę pełną drobiazgów, która rano muszę dopakować (bo jeszcze będą potrzebne) i małych czynności, które muszę zrobić :) Odsapnę w samochodzie.

19 komentarzy:

  1. za rok w Święta będziemy przeżywać to co Ty teraz ... nasza Agata będzie już też świadoma :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak :) Już w ubiegłym roku się cieszyłam, że Wiking się nie urodził na przykład jesienią i że te pierwsze święta będziemy z nim mieli wesoło ;)

      Usuń
  2. Ciekawe, czy będzie zrzucał bombki z choinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, od pojawienia się dziecka jeszcze bardziej nienawidzę pakowania. Wcześniej jeszcze jakoś można było to przełknąć, ale teraz to logistyka w stopniu hard.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego nigdy nie znosiłam. A teraz rzeczywiście jest chyba jeszcze gorzej, nawet nie ze względu na logistykę (głupio byłoby gdybym akurat ja miała z tym problem :P) tylko na to ile czasu to wszystko zajmuje i że nie można niektórych rzeczy spakować od razu. W gruncie rzeczy to samo pakowanie Wikinga nie jest złe, bo wiem lepiej co dla niego spakować, niż dla mnie. Ale tak w sumie to wychodzi straszny galimatias.

      Usuń
  4. Gdy dzieci dorosną i jedzie się na Wigilię do nich, to też pakowania jest od groma... Ale co tam pakowanie wobec czekających radości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to jest "przyjemność" niezależna od wieku :)
      Fakt, spotkania z bliskimi wynagradzają te niedogodności.

      Usuń
  5. Ciekawe czy sypnie śniegiem, czy święta będą zielono-szaro-bure ;))) Dla mnie to, jak co roku, będzie kilka dni bez pracy, przedłużony weekend. Już się nie mogę doczekać tego odsypiania :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będą zielono-szaro-bure! Albo nawet i same szaro bure :) Akurat w święta brzydka pogoda mi nie przeszkadza, a już na pewno nie chcę śniegu :) Jestem konsekwentna jak nikt w nielubieniu zimy :)

      Usuń
  6. Zdrowych, spokojnych, oraz wesołych Świąt dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie zaczęłam swoją przerwę świąteczną i mimo kilku kłopotów ostatnio, to staram się wziąć w garść i poddać tej magii :) wróciłam dziś do domu i pachniało już ciastem :) znaczy, że święta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a co tam się dzieje u Ciebie? Coś przegapiłam, czy nie pisałaś? Ostatnią notkę kojarzę z ze zdjęciem Błażeja na końcu(które niestety się u mnie nie wyświetlało :() Mam nadzieję, że kłopoty nie zakłócą Ci świętowania i wkrótce znikną :)

      Usuń
    2. Drobne kłopoty finansowe, ale liczę, że w tym tygodniu wszystko wróci do normy. Własnie zauważyłam, że się nie wyświetla, naprawię :)

      Usuń
  8. a u nas w Krakowie nowoczesne Święta i miasto jako ozdoby wystawiło oprócz tradycyjnych wielkich bombek - święcące smoki
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jakoś jeszcze nie poczułam tej aury, ale to pewnie dlatego, że pogoda udaje listopad.

    OdpowiedzUsuń