*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 26 stycznia 2016

Zdębiałam.

Jakiś czas temu Wiking zorientował się, że jak nie umie czegoś zrobić, to musi z tym przyjść do nas. I na przykład dzisiaj dorwał się do termometru bezdotykowego. Bawił się nim dobre 20 minut. Chodził sobie trzymając go w rączce, oglądał z każdej strony, naciskał guziczki... W pewnym momencie otworzył klapkę z tyłu i wyleciały baterie. 
Wiking nadal ogląda urządzenie, naciska guziczki - a tu nic, zepsuło się. Nie chce się świecić, nie piszczy. Co tu robić? No wiadomo - do mamy. Podchodzi więc do mnie, wyciąga rączkę z termometrem i czeka aż go od niego wezmę. 
Biorę i mówię:
- Ale to nie będzie działało. Zobacz - naciskam guziczki - nie świeci się, bo nie ma baterii. Musisz przynieść baterie.
Ku mojemu zdumieniu, w tym momencie Wiking odwraca się, kuca i podnosi z podłogi baterię! Podaje mi ją, wkładam ją na miejsce i mówię, do Wikusia, że musi podać mi jeszcze drugą baterię. Podał. Termometr zadziałał, Dzieciak zadowolony.

Niezbyt długo jednak, bo po chwili znowu mu klapka odleciała i baterie potoczyły się po podłodze. Jak się okazało Wiking w ciemię bity nie jest i szybko się uczy. Podnosi baterię i próbuje włożyć na miejsce. Kombinuje, kombinuje, aż w końcu stwierdza, że nie da rady i podchodzi do Franka. Tym razem wyciąga do niego rączkę nie tylko z termometrem, ale i z jedną baterią. Franek bierze to od niego i mówi:
- A gdzie druga? - na te słowa Wiking robi w tył zwrot, rozgląda się, chwyta drugą baterię i oddaje tacie.

Naprawdę muszę przyznać, że zachowanie Wikinga wprowadziło mnie w stan totalnego zdumienia. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że roczne dziecko może już być na tyle kumate, że ewidentnie rozumie, co się do niego mówi! Jasne, że na pewno chodziło nie tylko o słowa, ale też o nasze gesty, czy intonację, jednak nie zmniejsza to mojego szoku. Tak, właśnie na takie momenty czekałam rok temu, kiedy patrzyłam na tamtą miniaturkę człowieka. Ale przyznam, że nie spodziewałam się, że nadejdą tak szybko :)

28 komentarzy:

  1. Noo to ja też jestem pod wrażeniem :) Ale mądry chłopiec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nie sądziłam, że na Tobie może to zrobić wrażenie, skoro masz styczność z takimi maluchami ;)

      Usuń
    2. A jednak ;D Wiem, że dzieciaczki w tym wieku są już kumate i z reguły wiedzą co się do nich mówi, żeby coś pokazały, przyniosły itd. i to mnie akurat nie zdumiało, ale bardziej to, czego dotyczyła ta kumatość Wikusia ;D No bo miś, kotek, piesek, klocek, butelka, smoczek - okej, ale baterie? :) To już wyższa technologia :)

      Usuń
    3. Haha, no tak, o tym nie pomyślałam :P Wiking w ogóle jest bardzo technologiczny :D Śmiejemy się, że źle nie będzie jak w przyszłości zostanie jakimś informatykiem albo gościem od nowoczesnych technologii (choć przypuszczam, że wszystkie dzieciaki się takimi rzeczami tak samo mocno interesują) - najlepsze zabawki to termometr elektroniczny, waga elektroniczna, zegarek elektroniczny - słowem wszystko, co piszczy i świeci i najlepiej jest na baterie(nie wspominam rzecz jasna nawet o telefonach tabletach i laptopach, ale tego staramy sie mu do ręki nie dawać)

      Usuń
  2. To zdumiewające, owszem, ale ja wiedziałam, że dzieci w tym wieku są takie :-) Dla mnie jako matki odkrywanie, że dziecko jest mądre bystre i ciekawe jest cudowne, jednak jest to pewnego rodzaju norma, szczególnie w tym wieku. Oczywiście, nie wszystkie dzieci takie bywają.
    Franek też nas podobnymi zachowaniami zaskakuje. Ostatnio nie wiedzieć skąd, słysząc naszą rozmowę o karmieniu kotów, podszedł do puszek z ich jedzeniem i swoim sposobem przytargał do kociej miski :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie ciekawe, że jeszcze Cię to zdumiewa :)
      Oczywiście, ja absolutnie nie twierdzę, że to nie jest normalne:) Tyle, ze ja zawsze powtarzałam, że dzieci to zdecydowanie nie moja bajka - z tymi w rodzinie i u bliskich znajomych pobawiłam się chwilę, ale niespecjalnie się im przyglądałam. Obce mogly dla mnie zupełnie nie istniec - podobnie zresztą jak dzieci poniżej 1,5 roku :) Takie (nawet te z rodziny) traktowałam trochę jak tło. Dlatego też jestem taka zaskoczona - ale zeby było jasne, nie uważam, że Wiking to jakiś wybitny przypadek i geniusz. Piszę o swoich odczuciach i przemyśleniach, ale bez odniesienia do reszty świata :)

      Usuń
    2. Bo mnie jako matkę zdumiewające na co dzień. Widzę jak małe i bezbronne było moje dziecko kiedy się urodziło, a po prawie 11 miesięcach jest nie do porównania. Pewnie to spostrzeżenia większości matek. Ale z drugiej strony, jako że z dziećmi miałam i mam do czynienia, trochę o nich wiedziałam, to fakt, że tak szybko się rozwijają nie dziwi z punktu widzenia czystej nauki. Pisałaś, że zaskakuje cię, że Wiking rozumie bardzo dużo bez szczególnej nauki, a ma dopiero rok. Tak, bo to właśnie domena takich dzieci :-) O to mi chodziło :-)

      Usuń
    3. No tak, bo zaskakuje, nawet jesli to norma i domena :)
      Chyba rozumiem, chociaż przyznaję, ze trochę mnie zakrecilas :)

      Usuń
  3. Dzieci...są mądrzejsze od nas:)
    P.S Niestety, nie piszę już:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę ich tempo rozwoju w pierwszym roku to zdecydowanie tak!
      Ps. Szkoda, myślałam że moze zaczęłaś znowu pod innym adresem. Ale fajnie, ze mimo to zaglądasz.

      Usuń
  4. Dobrze że jest już taki kumaty :)
    Alka, choć nadal gada po chińsku, też od ładnych kilku miesięcy rozumie absolutnie wszystko.. ;)
    Tak szybko jak teraz to one już chyba nigdy nie będą się uczyły i rozwijały..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dla mnie (jako dla matki, która zawsze podkreśla, że nie nadaje się a matkę niemowlaka)bardzo dobrze!
      No popatrz, Wiking też po chińsku, pewnie by się dogadali z Alą. Swoją drogą, kiedy się Wikuś urodził, Ala miała niecałe osiem miesięcy - wtedy wydawało mi się, że pewnie już biega i gada :P Teraz wiem, ze malutka była i ta przepaść między naszymi dziecmi już jest mniejsza - w końcu to tylko trochę ponad pół roku - za chwilę będą mogli się razem bawić.

      To prawda. Szkoda, ze ludzie potem zwalniają z tym tempem rozwoju :)

      Usuń
  5. A widzisz! Nie doceniasz małego spryciarza. Jeszcze nie raz Cię zaskoczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj przyznaję się bez bicia - zdecydowanie nie doceniam! A niech zaskakuje, byle w taki pozytywny sposób!

      Usuń
  6. Dzieci są bardziej kumate, niż nam się dorosłym wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Wiking jest na to żywym dowodem dla mnie :)

      Usuń
  7. Brawo dla Wikinga :) Madry chlopak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, przekażę. Pewnie jak krzyknę "brawo" to zacznie sam sobie klaskać :P Taki z niego skromniś :)

      Usuń
  8. :) U nas jest podobnie. W sumie Młody jak miał roczek kilka razy zobaczył jak robię pranie. Kiedyś powiedziałam Mu to jest brudne, trzeba zanieść do pralki wziął koszulkę i pobiegł do łazienki otwarłam Mu drzwi a On pakuje do pralki co trzeba. Od tego czasu robimy pranie razem. Tyle, że jeśli to jego pranie - czyli małe ciuszki warto wynieść je do Jego pokoju - większa frajda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pranie my też już od jakiegoś czasu robimy razem :) Wiking w ogóle lubi bawic sie różnymi szmatkami i jak tylko to wychwyciłam, to zaczęłam to wykorzystywać - w takim sensie, że coś co i tak musze zrobić, zamieniam na zabawę dla Wikinga. Dzięki temu on się nie nudzi i nie marudzi, że nie poświęcam mu czasu, a ja spokojnie nastawiam pranie - z jego pomocą oczywiście i pozwalam mu wyciągnąć ubrania z kosza na brudne rzeczy a potem wybrane wrzucic do pralki. Najgorzej jest u niego z segregacją, ale pracuję nad tym :)

      Usuń
    2. U nas segregacja prania też jeszcze nie idzie ;)
      Mądre te dzieciaki :)

      Usuń
    3. Haha, musimy ich lepiej przeszkolić :P

      Usuń
  9. Dzieci są bardzo mądre.
    Moja córka zadziwia mnie codziennie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie trudno sobie wyobrazić percepcję małego dziecka i przez to mam problem, kiedy chcę wybrać zabawkę albo grę, taką, żeby z jednej strony nie była zbyt skomplikowana i dziecko sobie poradziło, ale z drugiej żeby nie obrażała jego inteligencji. :P
    Jak widać, na pewno taki maluch uważnie obserwuje i szybko się uczy - fajnie widzieć, jak robi postępy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale wiem, co masz na myśli! Miałam zawsze dokładnie ten sam problem, kiedy nie tylko chciałam cokolwiek kupic takiemu dziecku, ale w ogóle się do niego odezwac i pobawic sie z nim :) Tez nie wiedzialam, na jakim poziomie to dziecko jest i wobec tego, jak się do niego odnosić. No ale to co innego, jeśli ma sie dziecko na co dzień i można obserwować na bieżąco jego rozwój. I to prawda, że obserwowanie tego jest fajne :)

      Usuń
  11. brawo :)

    my śmiejemy się, że Młody ekspresowo reaguje na dwie rzeczy, gdy mówimy "idziemy jeść", to natychmiast raczkując zmierza do krzesełka do karmienia, a gdy mówimy "kąpiel", to pierwszy jest w łazience :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no to Wiking w sumie podobnie reaguje, zwłaszcza na kąpiel :P

      Usuń