To nie jest tak, że nie mam teraz czasu pisać. Znalazłoby się go trochę - a już na pewno tyle, żeby napisać jedną notkę przynajmniej na dwa dni. Rzecz w tym, że jakoś nagle zupełnie opuściła mnie wena :) Nie wiem, dlaczego wydawało mi się, że moje życie było nudnawe, kiedy siedziałam z dzieckiem w domu, bo mam wrażenie, że teraz jest zdecydowanie bardziej nudne :P Wstaję rano, potem wychodzę do pracy, wracam pod wieczór, niedługo potem kładziemy Wikinga spać i mam jeszcze jakieś dwie godziny, zanim nie położę się spać. Dni są do siebie tak podobne, że zaczynają mi się zlewać. W każdym razie, pomimo tego, że praca przecież ciągle jeszcze jest nowa i jest dużą zmianą w moim życiu, to mam wrażenie, że nic ciekawego się u mnie nie dzieje i nie mam o czym pisać :P W dodatku nagle jakoś wywietrzały mi wszystkie pomysły na notki, a przecież wcześniej miałam ich na pęczki.
Myślę, że to wszystko wina tego, że chwilowo czuję się cały czas jeszcze jakoś wyrwana z mojej bezpiecznej codzienności i chociaż pojawiła się już nowa rutyna, to ciągle czuję się w niej trochę nie na miejscu. Jakbym trafiła do jakiegoś innego świata, a tamten oglądam tylko z boku a w nim nie uczestniczę. A przecież wcale tak nie jest. wiem, jak długo to jeszcze potrwa, ale wolałabym, żeby minęło szybko, bo strasznie mi z tym dziwnie :)
Poza tym mam wrażenie, jakbym totalnie wypadła z blogowego obiegu - i skąd wzięło mi się to poczucie, to już w ogóle nie mam pojęcia. Do Was zaglądam tak samo często, a i mój blog przecież jednak pajęczynami nie zarasta, bo trzy dni przerwy to jeszcze nie tak długo :) A z jakiegoś powodu wydaje mi się, jakbym nie zaglądała tutaj całymi tygodniami. To zapewne kwestia tego, że muszę sobie wszystko w głowie poukładać.
Generalnie, to bardzo mnie to wkurza! Do takiego właśnie wniosku doszłam pisząc tę notkę :) Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do siebie - że będę znowu sobą niezależnie od tego, w jakiej będę rzeczywistości :) Że przeskoczę jakoś te ostatnie dwa tygodnie, przypomnę sobie, co zaprzątało mnie wtedy, wrócę do tematów, które chciałam wtedy poruszyć. A także stwierdzę, że da się to wszystko jakoś tak ogarnąć rozumem, że jednak nie trzeba będzie tych dwóch rzeczywistości rozdzielać, tylko da się je jakoś łączyć. Przecież one się naturalnie przenikają, tylko ja w swojej głowie, nie wiedzieć czemu, tworzę jakiś sztuczny podział.
Przepraszam za te brednie, ale widzicie, nawet sklecić rozsądnej notki nie potrafię :P
Myślę, że to wszystko wina tego, że chwilowo czuję się cały czas jeszcze jakoś wyrwana z mojej bezpiecznej codzienności i chociaż pojawiła się już nowa rutyna, to ciągle czuję się w niej trochę nie na miejscu. Jakbym trafiła do jakiegoś innego świata, a tamten oglądam tylko z boku a w nim nie uczestniczę. A przecież wcale tak nie jest. wiem, jak długo to jeszcze potrwa, ale wolałabym, żeby minęło szybko, bo strasznie mi z tym dziwnie :)
Poza tym mam wrażenie, jakbym totalnie wypadła z blogowego obiegu - i skąd wzięło mi się to poczucie, to już w ogóle nie mam pojęcia. Do Was zaglądam tak samo często, a i mój blog przecież jednak pajęczynami nie zarasta, bo trzy dni przerwy to jeszcze nie tak długo :) A z jakiegoś powodu wydaje mi się, jakbym nie zaglądała tutaj całymi tygodniami. To zapewne kwestia tego, że muszę sobie wszystko w głowie poukładać.
Generalnie, to bardzo mnie to wkurza! Do takiego właśnie wniosku doszłam pisząc tę notkę :) Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do siebie - że będę znowu sobą niezależnie od tego, w jakiej będę rzeczywistości :) Że przeskoczę jakoś te ostatnie dwa tygodnie, przypomnę sobie, co zaprzątało mnie wtedy, wrócę do tematów, które chciałam wtedy poruszyć. A także stwierdzę, że da się to wszystko jakoś tak ogarnąć rozumem, że jednak nie trzeba będzie tych dwóch rzeczywistości rozdzielać, tylko da się je jakoś łączyć. Przecież one się naturalnie przenikają, tylko ja w swojej głowie, nie wiedzieć czemu, tworzę jakiś sztuczny podział.
Przepraszam za te brednie, ale widzicie, nawet sklecić rozsądnej notki nie potrafię :P
nawet notka o niczym w twoim wydaniu jest fajna:)
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Dzięki:) Choć ja nie jestem do niej przekonana,ale to miłe z twojej strony:)
Usuńwidzę ze notką nie pisana bezpośrednio na blogu tylko kopiowania z jakiego edytora tekstu :p mi się też wtedy takie białe tło robi :)
OdpowiedzUsuńmnie monotonia dobija przez pogodę :p bardzo po pracy nie mam gdzie się ruszyć zwłaszcza ze znów mam support
Ja dosyć często pisze w taki sposób, bo nieraz jest tak, że mam dostęp do komputera ale nie mam dostępu do Internetu. Ale nie zawsze robią mi się takie dziwne rzeczy.
UsuńA pogoda to swoją drogą, też już cały czas myślę tylko o tym kiedy wreszcie dni będą dłuższe. Mam wrażenie że wtedy będzie wszystko lepiej wyglądało.
Margolka to normalne ;D zmieniłaś lekko swoją rzeczywistość ale wrócisz prędko jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńBTW to podkreślenie tekstu tak ma byś ???
No niby normalne ale ja się wcale normalnie nie czuję :) strasznie denerwuje mnie to dziwaczne uczucie. Mam nadzieję że rzeczywiście dość szybko wszystko wróci do normy łącznie z moją osobą :)
UsuńNie nie ma tak być, ale często pisze notki w Wordzie, Bo nie mam dostępu do Internetu w danym momencie, Wtedy bywa że jest problem z edycją tekstu. A teraz w ogóle pisałam w pages czyli w takim odpowiedniku Worda na applu I nie umiałam pozbyć się tego tła.
aha rozumiem ... zdziwiłam się bo u Ciebie zawsze taki porządeczek a tu podkreślony tekścik ...
UsuńAle ten podkreślony tekścik to już mi się zdarzył parę razy na blogu. A jak nie on to na przykład rozbieżności w czcionkach :) Nie ze wszystkim potrafie sobie poradzić, jeśli chodzi o edycję tekstu :)
UsuńO, ale tym razem nawet się udało :)
Usuńbrawo Ty ! :)
UsuńAle nie powiem, zeby mnie to jakoś wyjątkowo denerwowało, jak się zdarza od czasu do czasu :)
UsuńSwoją drogą denerwuje mnie to powiedzonko z reklamy plusa :)
Myślę, że to normalne. Niebawem świat blogowy wróci do normy. A czasem potrzebny jest taki reset. Mam nadzieję, że niedługo wróci "stara" Margolka ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Jak w pracy? Oswojona?
Być może normalne ale mnie jest z tym dziwnie. Nawet nie chodzi o świat blogowy, tylko bardziej o realny. To jak się czuję odbija się również na blogowaniu. Ale nie chodzi o reset, tylko raczej o to ze wydaje mi się ze nie mam o czym pisać. Choć wiem ze to złudne bo przecież napisałam w tym miesiącu 12 notek, z czego jedna trzecia już pracując:)
UsuńTak, dość szybko mi to przyszło.
A jakieś drobne szczegóły o pracy? Czujesz się tam dobrze?
OdpowiedzUsuńPewnie napisze na dniach jakąś notke, w której trochę będzie na ten temat. Ogólnie nie jest zle, ale inaczej niż dotychczas. Muszę się do wielu rzeczy jeszcze przyzwyczaić i poznać lepiej sposób funkcjonowania firmy.
UsuńKochana wszystko sie unormuje wkrotce :) Daj sobie troche czasu, a my poczekamy.
OdpowiedzUsuńPewnie się unormuje, ale ja w tej kwestii dość niecierpliwa jestem:) Tak, wiem że poczekacie, to nawet nie chodzi o to że.się Wam tłumaczę, tylko sama się dziwię swoim odczuciomi nie umiem dojść z nimi do ładu
UsuńCzasem tak jest... mój blog też powoli pajęczyną zarasta, ale ja też nie mam takiej potrzeby już częstego pisania, piszę to co najważniejsze i warte zapamiętania :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że wracam do pracy... a w zasadzie byłam już na dwóch dniach próbnych, wyszło to tak całkowicie spontanicznie, bo przecież miałam wrócić od marca, no ale... cieszę się, że tak wyszło, kolejny raz dowodzi to temu, że lubię swoją pracę :)
Z ta pajęczyna bym nie przesadzala, bo jednak pisze nadal dużo, tytule że już nie codziennie a co dwa, trzy dni. Ja z kolei potrzebe pisania mam, tylko nagle nie umiem siebie samej przyporzadkowac do żadnej kategorii i przez to tematy mi pouciekaly i żadnego nie umiem ugryzc. Ale mam wrażenie że to się już zmienia powoli.
UsuńO to faktycznie o miesiąc wcześniej, nie żałujesz tego ostatniego miesiąca? Tylko tak z ciekawości pytań, bo wiem że często po prostu człowiek poddaje się temu ci ku życie daje.
Troszkę na pewno tak... ale trafiła mi się fajna praca, 4 razy w tygodniu, za fajne pieniądze, nie męcząca tak jak w szpitalu, z dobrym dojazdem... więc grzech było nie skorzystać... A psychicznie byłam do tego powrotu już na stawiona, więc wiedziałam, że prędzej czy później to się stanie... :)
UsuńNo tak, z okazji trzeba korzystać. A jak cztery razy w tyg, to jest cały etat jeszcze?
UsuńJa tez wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wrócić do pracy, ale chociaż jeszcze rok temu myślałam że zacznę szukać pracy dużo wcześniej, poczekalam właściwie nas ostatnia chwilę, żeby nie tracic nic z urlopu, bo tak się do niego przywiazalam:)I tak jestem zaskoczona że udało mi się tak na styk bo myślałam że jeszcże w styczniuposiedze z Wikingiem. W każdym razie mnie jednak nawet nadal jest żal że już pracuje, mimo że oczywiście cieszę sie se pracę mam.
Tak, to jest pelny etat...:) No zal jest, zal... ale co poradzic? Ja musialam wracac bo z jedna pensja meza bysmy sobie nie poradzili :( Cale szczescie ze mama z Ola zostaje :)
UsuńCzyli troche więcej godzin niż osiem?
UsuńNo u nas też bylo od początku wiadomo, że będę musiała wrócić do pracy.
My mamy nianię i bardzo sobie chwalimy to rozwiązanie :)
Jeśli Ty czujesz że wypadłaś z obiegu to ja nawet lepiej zamilknę w tym temacie.. ;) Ale tak naprawdę chyba nie da się złapać wszystkich srok za ogon.. Chociaż, może Tobie się uda :)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, ja wcale nie czuję na ten moment, że trzymam za duzo srok za ogon. Mam wrażenie, że nie do końca dobrze mnie zrozumiałyście, bo nie chodzi o to, że ja fizycznie nie mam czasu albo chęci na pisanie, tylko mentalnie nie umiem się trochę odnaleźć w nowej sytuacji i przez to mam wrażenie, jakbym nie miała o czym pisać :) Jeśli chodzi o to "wypadnięcie z obiegu" - rzecz w tym, ze przez ostatnie miesiące blogowałam bardzo intensywnie, codziennie siadalam przynajmniej na chwilę i pisałam notkę, nawet jeśli danego dnia nie udalo mi się jej opublikować, poza tym bardziej żylam blogowaniem, teraz żyję tez innymi sprawami i to powoduje, że mam wrazenie, jakby nie bylo mnie tu dużo dłużej niż jest w rzeczywistości. Ale to sa tylko odczucia, bo przeciez pisanie co dwa, trzy dni to wcale nie jest rzadko - i o to mi chodzi :)
Usuń