Nienawidzę
1 stycznia. Nienawidzę Nowego Roku. Nie dość, że zawsze jestem zmęczona
i nierzadko skacowana, to na dodatek tak naprawdę cały świat ma kaca.
Jest smętnie, szaro smutno i jeszcze człowiek niewyspany. Ja nie umiem
odsypiać. Położyłam się o 6:45, poddałam się o 8. Wstałam, włączyłam
telewizor – a tam same bajki. Pouczyłam się trochę i dopiero około 12
udało mi się na dwie godziny zdrzemnąć. Chociaż i tak budził mnie albo
papież pozdrawiający pielgrzymów z Polski, prezydent swoim orędziem albo
Małysz nieudanym skokiem. Telewizora wyłączyć nie mogłam, bo chyba bym
zwariowała przez tą ciszę, która panuje tylko w ten jeden jedyny
najgorszy dzień w roku. Przerywana jedynie wystrzałem jakichś
niedobitków petard… Nie muszę chyba wspominać, że przy tym wszystkim
miałam doła głębokości rowu mariańskiego…
Wiedziałam, że tak będzie. Co roku tak jest. Naprawdę nienawidzę tego Światowego Dnia Kaca i Odsypiania. Mówi się, że jaki Nowy Rok, taki cały rok. Oby nie… Chociaż w zasadzie u mnie Nowy Rok zawsze jest tak samo beznadziejny a cały rok już niekoniecznie.
W każdym razie ogólnie to jest do dupy. Dobranoc.
Wiedziałam, że tak będzie. Co roku tak jest. Naprawdę nienawidzę tego Światowego Dnia Kaca i Odsypiania. Mówi się, że jaki Nowy Rok, taki cały rok. Oby nie… Chociaż w zasadzie u mnie Nowy Rok zawsze jest tak samo beznadziejny a cały rok już niekoniecznie.
W każdym razie ogólnie to jest do dupy. Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz