No
to wyruszamy. Kierunek Włocławek. (Szczególne pozdrowienia dla Moniki w
tym momencie;) Pierwszy raz z Frankiem jedziemy razem sami. Zawsze albo
wesele było w Poznaniu (jego rodzina) albo jechaliśmy do mnie i razem z
moimi rodzicami pakowaliśmy się do jednego auta i jechaliśmy razem
gdzieś w Polskę (moja rodzina). Ale teraz będziemy jechać z zupełnie
innych stron, więc nie ma sensu żebyśmy gdzieś się po drodze z moimi
rodzicami spotykali. No i jedziemy sami. Wreszcie rozwiązaliśmy problem,
który zawsze się pojawia w takich sytuacjach:) Zawsze się kłócimy o to,
kto ma prowadzić, bo oboje chcemy
Ostatecznie stanęło na tym, że ja jadę tam a on z powrotem. Podział
obowiązków wyszedł nam bardzo sprawnie – ja brałam długą kąpiel, on
pojechał umyć samochód, ja malowałam paznokcie, on pastował buty, ja
sobie siedzę i piszę on robi śniadanko;) Ale żeby nie było – prasowanie i
pakowanie należy do mnie, więc też się narobiłam, zwłaszcza, że tego
nie znoszę ;)Znaczy się pakowania, bo prasować to lubię.
No to podnieść tyłek, bo czas goni. Jeszcze po drodze o fryzjera musimy zahaczyć. Życzcie nam spokojnej podróży przede wszystkim i do napisania po weselu
No to podnieść tyłek, bo czas goni. Jeszcze po drodze o fryzjera musimy zahaczyć. Życzcie nam spokojnej podróży przede wszystkim i do napisania po weselu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz