Nie rozumiem tego
całego zamieszania wokół koncertu Madonny. Dla mnie to jakaś paranoja.
Nosz naprawdę chyba sezon ogórkowy się zaczął, to i politycy, którzy na
wakacje nie wyjechali nie mają czego się czepiać.
Fanka Madonny ze mnie żadna. Ot, znam jej piosenki, bo chyba się nie uchował taki, co by nie znał. Niektóre mi się podobają, inne nie. Na koncert zamiaru iść nie miałam. Ani też nie miałam nic przeciwko temu, żeby się takowy odbył. Nie czaję, co jest nie tak z piętnastym sierpnia? Ja rozumiem, jakby tak chciała wystąpić w Środę Popielcową. Albo Wielki Piątek. To są jednak dni, które polskiemu społeczeństwu kojarzą się z umartwianiem się, zadumą, pokutą. Ale 15 VIII? Toż jakie to ascetyczne święto? Obraza Matki Boskiej? No, ale jaka obraza? Przecież koncert nie odbywa się w kościele. Jestem wierząca i to nawet praktykująca regularnie, ale nie oburza mnie to. Przecież jak ktoś będzie chciał to i do kościoła zdąży przed koncertem, a co złego w tym, że sobie pójdzie potem poskakać na koncercie idolki? Ja nie rozumiem w jaki sposób koncert ten obraża MOJE uczucia religijne? Ok, może i Madonna jest artystką prowokującą, ale jest taka zawsze, czy to piętnastego sierpnia, czy pierwszego grudnia… Poza tym, jeśli ktoś się czuje urażony, to po prostu na ten koncert nie idzie. Nikt mu nie każe iść. No to dlaczego innym się zabrania? No to zostawmy to ich sumieniu. I dlaczego na przykład osoba niewierząca miałaby zrezygnować z koncertu? Wniosek z tego taki, że pewnie data koncertu akurat posłużyła przeciwnikom gwiazdy jako pretekst do rozpętania burzy medialnej. Będą teraz dyskutować, przekonywać, kłócić się… No i oczywiście modlić się w intencji odwołania koncertu.
Współczuję wszystkim fanom Madonny, którzy na pewno bardzo długo i niecierpliwie czekali na to wydarzenie. A teraz się robi na nich jakąś nagonkę. Niejeden ksiądz z ambony takiego fana (przysłowiowego) Kowalskiego wyzwie, a to może być dla niego szansa, żeby po prostu spełnić swoje marzenie…
Fanka Madonny ze mnie żadna. Ot, znam jej piosenki, bo chyba się nie uchował taki, co by nie znał. Niektóre mi się podobają, inne nie. Na koncert zamiaru iść nie miałam. Ani też nie miałam nic przeciwko temu, żeby się takowy odbył. Nie czaję, co jest nie tak z piętnastym sierpnia? Ja rozumiem, jakby tak chciała wystąpić w Środę Popielcową. Albo Wielki Piątek. To są jednak dni, które polskiemu społeczeństwu kojarzą się z umartwianiem się, zadumą, pokutą. Ale 15 VIII? Toż jakie to ascetyczne święto? Obraza Matki Boskiej? No, ale jaka obraza? Przecież koncert nie odbywa się w kościele. Jestem wierząca i to nawet praktykująca regularnie, ale nie oburza mnie to. Przecież jak ktoś będzie chciał to i do kościoła zdąży przed koncertem, a co złego w tym, że sobie pójdzie potem poskakać na koncercie idolki? Ja nie rozumiem w jaki sposób koncert ten obraża MOJE uczucia religijne? Ok, może i Madonna jest artystką prowokującą, ale jest taka zawsze, czy to piętnastego sierpnia, czy pierwszego grudnia… Poza tym, jeśli ktoś się czuje urażony, to po prostu na ten koncert nie idzie. Nikt mu nie każe iść. No to dlaczego innym się zabrania? No to zostawmy to ich sumieniu. I dlaczego na przykład osoba niewierząca miałaby zrezygnować z koncertu? Wniosek z tego taki, że pewnie data koncertu akurat posłużyła przeciwnikom gwiazdy jako pretekst do rozpętania burzy medialnej. Będą teraz dyskutować, przekonywać, kłócić się… No i oczywiście modlić się w intencji odwołania koncertu.
Współczuję wszystkim fanom Madonny, którzy na pewno bardzo długo i niecierpliwie czekali na to wydarzenie. A teraz się robi na nich jakąś nagonkę. Niejeden ksiądz z ambony takiego fana (przysłowiowego) Kowalskiego wyzwie, a to może być dla niego szansa, żeby po prostu spełnić swoje marzenie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz