Zgodnie
z postanowieniem, że postaram się wprowadzić w życie skupianie się nie
tylko na tych gorszych chwilach w naszym związku, dzisiaj też będzie
miło
Odkąd nie mieszkam z Dorotą, Franek trochę częściej u mnie bywa.
Chociaż przez te jego kursy i pracę, wcale się tego nie odczuwa. Bo może
i częściej, ale za to mniej. Bo wpada jak po ogień. Ale okazało się, że
w poniedziałek nie miał kursu. Sam o tym nie wiedział, więc ja też nie
spodziewałam się, że wrócę do domu a tu on właśnie otworzy mi drzwi.
Miła to była niespodzianka, bo spodziewałam się samotnego popołudnia –
Eli więcej nie ma w Poznaniu, niż jest. Mało tego, że mi otworzył, to od
razu poleciał do kuchni, bo właśnie coś mu się przypalało. A właściwie
nie coś, tylko obiadek dla mnie.
Zimne
jesienne popołudnie spędziliśmy wspólnie w ciepłym mieszkanku zajęci
każde swoimi sprawami. Ja pisałam pracę, on uczył się do swojego
egzaminu. Później ja czytałam książkę, on zajął się swoją ulubiona
rozrywką, czyli, jak na faceta przystało, grą komputerową. I może w
mieszkaniu wcale nie było tak ciepło. Ale ciepła była ta atmosfera,
która panowała w pomieszczeniu. Nawet nie siedzieliśmy obok siebie, bo
ja przy stole, on na łóżku. Niewiele rozmawialiśmy ze sobą. Czasami
tylko spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem. Czasami on powiedział , że
miło jest siedzieć tak razem, czasami ja mu odpowiedziałam . Ale nie
musieliśmy ze sobą rozmawiać ani odczuwać fizycznej bliskości, żeby
czuć, że jesteśmy razem. Wieczorem przytuleni obejrzeliśmy serial
(Franek się czasem skusi i ogląda ze mną, a potem nawet komentuje :))).
Wczoraj spędziliśmy podobny dzień.
To
nic takiego, zwykła codzienność. Ale ja takiej wspólnej codzienności
właśnie nie mam każdego dnia. Dlatego delektuję się każdą chwilą. I
myślę sobie, że może za jakiś czas… Że może tak właśnie będzie. Czasami
zastanawiam się, jak miałoby wyglądać nasze wspólne życie. Jeśli właśnie
tak, to nie mam nic przeciwko. Ja jestem domatorką (choć lubię wyjść od
czasu do czasu), więc chwile spędzone wspólnie w domu są dla mnie
bezcenne. Miło jest wiedzieć, że on jest obok, mimo, że myślami jest w
swoim świecie. Przyjemnie jest, kiedy wracam do domu, gdzie on czeka.
Fajnie jest dzielić się obowiązkami. Miło jest patrzeć na siebie w
dowolnej chwili.
Od
dzisiaj wracamy każde do swojej codzienności. Ale może jeszcze trochę.
Może za miesiąc już się skończą te kursy? Może za jakiś czas on będzie
gdzie indziej pracował. Może w końcu pomyślimy o czymś wspólnym. Zobaczy
się. Na razie trzeba żyć, tak jak można.
Aha, wczoraj Franuś poszedł mi te szyby drapać Tyle, że akurat nie było przymrozku nad ranem
Ale może w piątek będzie miał szansę, bo zdaje się, że zima się
zaczęła – dzisiaj pierwszy raz w tym sezonie zobaczyłam śnieg w
Poznaniu.
A następnym razem cofnę się w czasie o 12 lat i wreszcie napiszę kim był Marcin…
Ps. Jak to jest, że zawsze chcę napisać krótką notkę, a wychodzi jak zwykle? :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz