Jak już wspominałam ostatnio, wydaje się, że dla Franka pozytywna reakcja jego rodziców była swego rodzaju katalizatorem.
Planował rozmowę z nimi i czekał na odpowiednią okazję. A to oni
wykazali się inicjatywą i w zasadzie można powiedzieć, że to, co się
dzieje ostatnio jest ich zasługą.
Do rozmowy doszło przypadkiem, i to w mojej obecności – rozmawialiśmy o tym, że… u siebie w mieszkaniu nie mam kanału TVP2
A skończyło się na dyskusjach o kredycie mieszkaniowym. Dowiedzieliśmy
się, że Franka rodzice już dawno rozmawiali o naszej przyszłości i
zastanawiali się jakie mamy plany, ale czekali na ruch z naszej strony i
na naszą deklarację. Franka obawy okazały się bezpodstawne, bo jego
rodzice nam bardzo kibicują i w razie potrzeby są gotowi nam pomóc. Jak
wiecie, program pomocowy zaczęli wdrażać już następnego dnia, bo
znaleźli nam mieszkanie na wynajem na niesamowicie korzystnych
warunkach.
Bardzo
mi się podoba, że oni niczego nie narzucają. W trakcie rozmowy padła
również propozycja, że w razie czego na jakiś czas mogłabym zamieszkać u
nich, ale od razu powiedziałam, że sobie tego nie wyobrażam, bo nie
czułabym się u siebie, nie miałabym swojego kąta a przede wszystkim zbyt
długo już mieszkam sama… Zrozumieli bez problemu i nie zarzucili mi
niewdzięczności. Nawet dodali od siebie, że młodzi muszą mieszkać sami…
Kiedy znaleźli to mieszkanie, spotkali się ze mną i powiedzieli, że to
ja mam zadecydować, czy chcę tam mieszkać z Frankiem – oni nie szukali
mieszkania dla swojego syna, ale podkreślili, że jeśli chcę się jeszcze
zastanowić, mogę zamieszkać tam na razie sama (co bardzo oburzyło Franka
;)) i nawet dodali, że w razie gdyby wspólne mieszkanie nam nie wyszło,
to on ma do czego wracać, a ja sobie tam mogę zostać. To daje mi duży
komfort psychiczny, że nie uzależniają mnie od siebie.
Pojechali
razem z nami oglądać mieszkanie. Byli pełni entuzjazmu, ale
jednocześnie dostrzegali moje obawy. Pani Mama (czyt. mama Franka ;)) w
pewnym momencie przytuliła mnie i powiedziała, żebym się nie martwiła,
bo na pewno się przyzwyczaję – że poukładam sobie tam wszystko po
swojemu i że jak będę chciała, to mam do niej zadzwonić i ona się
wybierze ze mną na jakieś zakupy „wyposażeniowe”. Pan Tata obiecał
Frankowi pomoc w „męskich” robotach. Są bardzo życzliwi i jednocześnie
dyskretni w swojej pomocy.
Ulica
na którym będziemy teraz mieszkać sąsiaduje z ulicą, na której mieszka
ciocia i wujek Franka oraz jego kuzynostwo. Poszliśmy więc po
oględzinach do nich z wizytą. Wszyscy mnie tam bardzo wspierali. Pani
Ciocia wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała, że rozumie wszystkie moje
obawy i wie, że ja jestem wrażliwa i dlatego tak to przeżywam. Bardzo
mnie wspierała, a potem zawołała Panią Mamę, nalała nam wina domowej
roboty i powiedziała, że za chwilę wszystko będzie lepiej wyglądało.
Normalnie nas spiła
Nie wiem czy to wino, czy może wszystkie miłe słowa, które usłyszałam
od rodziny Franka miały takie działanie, w każdym razie naprawdę zrobiło
mi się lepiej
O
rodzinie Franka mogłabym pisać bardzo wiele i pewnie jeszcze nie raz
napiszę. Naprawdę zasługują na to, żeby poświęcić im trochę uwagi, bo są
dla mnie zawsze bardzo życzliwi, podkreślają, że bardzo mnie lubią
(Pani Ciocia wręcz uwielbia ;)) i traktują mnie już od dawna jak członka
swojej rodziny. Wychowałam się w przekonaniu, że rodzina jest
najważniejsza i jest wartością samą w sobie. Bardzo cieszę się, że tak
samo został wychowany Franek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz