*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Jadą goście, jadą!

Wstępną listę gości - póki co w naszych głowach - opracowaliśmy już kilka godzin po zaręczynach, siedząc w jednym z grzybowskich pubów przy piwie. Dokładnie rok temu, na spotkaniu z naszymi rodzicami lista przybrała już konkretny kształt.

Jasne było dla nas, że zapraszamy najbliższą rodzinę - a ta dla nas oznacza rodziców, rodzeństwo, dziadków oraz rodzeństwo rodziców z dziećmi, które zresztą są już w większości dorosłe i mają swoje rodziny :) Dlatego trochę tego wyszło.
Z rodziny dalszej zdecydowaliśmy się zaprosić kuzynkę taty i jej córkę z rodziną - bo jakoś tak ich lubimy, mają stosunkowo niedaleko no i my też byliśmy na weselu córki - znaczy się mojej kuzynki. Poza tym zaprosiliśmy też mojego stryjka z żoną oraz jego dwie córki, a więc kuzynki mojej mamy, z mężami. Nie utrzymujemy z nimi bieżących kontaktów, mimo, że mieszkają prawie w Miasteczku. Niegdyś jednak spędzaliśmy ze sobą wakacje i wszystkie święta, pomyśleliśmy, że będzie to dobra okazja, żeby się wreszcie spotkać - zwłaszcza, że ze strony mamy zapraszaliśmy tylko mojego wujka i dziadka.
Zaprosiliśmy też sporo znajomych... Ostatecznie wyszło nam około 90 osób, więc to było zdecydowanie za dużo. Wykreśliłam dwie koleżanki. Na tym etapie pozostało nam powysyłać zaproszenia i czekać na potwierdzenie przybycia :)

W zasadzie z góry założyliśmy, że odmówi nam około piętnastu osób i wiele się nie pomyliliśmy :) Wiedzieliśmy, kto nie przyjedzie ze strony Franka i tu w zasadzie nam się wszystko potwierdziło. Jeśli chodzi o moją rodzinę, byłam przekonana, że nie przyjedzie kuzyn z żoną i kuzynka z rodziną, którzy mieszkają w Walii. Przede wszystkim jednak byłam pewna, że nie przybędą, bo w czerwcu byliśmy na weselu tegoż kuzyna - nie sądziłam, że w przeciągu trzech miesięcy dadzą radę przylecieć drugi raz do Polski. Cóż, potwierdza się, że dla chcącego nic trudnego :)
Za zaproszenie podziękowali nam dość niespodziewanie stryjek i jego rodzina - ale nie poczułam się urażona. To naprawdę były osoby, z którymi nie czuję się teraz mocno związana i choć absolutnie nie zapraszaliśmy ich "bo tak wypadało" (na pewno by się nie obrazili, gdyby zaproszenia nie dostali), to ostatecznie pomyślałam sobie, że dobrze się stało.
Nie będzie też jednego mojego kuzyna z rodziną - ale w zasadzie zapowiadało się na to od samego początku. Oni nie odwiedzają nawet brata, który mieszka parę kilometrów od nich, więc nie mogliśmy się spodziewać, że ruszą ponad 300km w Polskę :D

Przede wszystkim lista gości w tym ostatecznym kształcie wzbudza w nas wiele pozytywnych emocji! Przyznaję, ze trochę się bałam jak to będzie, martwiłam się, że sporo osób nam odmówi (zwłaszcza ze względu na czerwcowe wesele), a nie ukrywam, że chyba po części traktowałam to jako sprawdzian lojalności... Oczywiście są sytuacje, kiedy ktoś naprawdę nie może przyjechać, ale bałam się, że ktoś odmówi bez konkretnego powodu. A tu taka niespodzianka - potwierdzili nawet ci, których "spisaliśmy na straty". Tak naprawdę osoby, które będziemy gościć we wrześniu to wszyscy, którzy są nam najbliżsi i z którymi utrzymujemy w miarę regularny kontakt (wiadomo, z niektórymi widujemy się raz na pół roku, z innymi co tydzień, ale jednak relacje są dość bliskie).

A teraz goście w liczbach :)

Chociaż do ostatniej chwili nie będziemy wiedzieli, czy przyjedzie jedna ciocia z rodziną (oni sami tego nie będą wiedzieli do ostatniej chwili), liczymy już wszystkich
i listę uznajemy za zamkniętą. Kilka osób przyjedzie bez dzieci lub bez osób towarzyszących i ostatecznie wychodzi nam łącznie z nami 68 osób oraz 5 osób z "obsługi" (zespół, fotograf itp), czyli 73 osoby. Jak dla nas wyszło wręcz idealnie!

Z mojej rodziny będzie 29 osób, z rodziny Franka 18, znajomych będzie 19 (o znajomych będzie osobna notka).
Przewidujemy czworo dzieci (z tego dwójka poniżej roczku, więc ich nie liczymy) i dwie nastolatki. Ciekawe jest to, że będzie tylko 20 osób powyżej czterdziestki. Cała reszta to ludzie w wieku 20-39, mamy więc nadzieje, że będą chęci na zabawę, bo to stosunkowo młode wesele :P
Oprócz moich rodziców, tylko pięć osób będzie z Miasteczka i okolic.
Tym bardziej cieszy, że wszyscy chcą przybyć! Dla mnie jednak o czymś to świadczy - przede wszystkim o tym, że te osoby chcą być z nami w tym dniu i że zależy im na nas.

Najbardziej obawialiśmy się, czy damy radę wszystkich przenocować - okazało się to jednak łatwiejsze niż się spodziewaliśmy i nie musimy nikogo umieszczać w domu. W restauracji, w której będzie wesele (5km od Miasteczka) jest osiem pokoi, które zmieszczą od 2 do 4 osób. Ja z Frankiem mamy pokój gratis :P. W pensjonacie obok wynajęliśmy cztery trzyosobowe pokoje. A całą moją przyjezdną rodzinę umieściliśmy w hoteliku w Miasteczku. Wszyscy się zmieścili a w razie czego będziemy mieli rezerwowe miejsca w domach.

Wiemy już mniej więcej kto gdzie będzie siedział. Pozostaje nam jeszcze obmyślenie kto z kim będzie jechał z kościoła do domu weselnego.

Generalnie muszę powiedzieć, że to "zarządzanie" gośćmi jest przyjemniejsze i łatwiejsze niż się spodziewałam :) Ale przede wszystkim patrzymy na tą listę i wiemy, że zaprosiliśmy właściwe osoby! Wszyscy bliscy, przy których będziemy sie czuć swobodnie, z którymi będziemy chcieli się bawić, z których obecności będziemy czerpać radość. Już nie mogę się doczekać!

81 komentarzy:

  1. Oj Margolka mi też wiele radości sprawiła lista gości i ich rozmieszczenie ;-) U mnie było 90 osób, odmówiło chyba 6. Rozmieściłam ich przy 9 okrągłych stolikach. Potem okazało się, że 4 pary nie do końca były zadowolone, a jedna przeniosła się zaraz po obiedzie. Wniosek? teraz rozmieściła bym ich trochę inaczej, ale chyba jakoś szczególnie nie zmieniała bym listy gości, no może troszeczkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas stoły będą ulożone w kształt litery U i nawet nie ma innej opcji ze wględu na układ i rozmiar sali.
      Myślę, że nie będzie dużego problemu z rozsadzeniem gości - znajomi będą siedzieć obok siebie, a w większości się znają. Później będzie kuzynostwo - a więc wiekowo przejdzie nam to płynnie :) a na końcu wszystkie ciocie i wujkowie - a więc starsza część rodziny. Na pewno parę razy się zawahamy, ale wiekszych problemów nie przewiduję.

      Usuń
  2. Ja to się strasznie boję, że mi nawet połowa odmówi oczywiście z mojej strony. Obym się myliła.
    Obsługa też je i się wlicza? Ciekawe jak to u mnie jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się też bałam i okazało się, że niepotrzebnie :) A pryznam, że bardzo wzięłabym to sobie do serca, bo to oznaczaloby poniekąd stosunek tych osób do mnie - przynajmniej w kilku przypadkach, bo oczywiście nie zawsze.

      Oczywiście :) Orkiestra też je i pije a nie przynoszą wałówy ze sobą :D Jeśli będziecie mieli kamerzystę czy fotografa to też - u nas fotograf będzie tylko przez chwilę, więc może jego niepotrzebnie liczymy, ale póki co trzeba.
      W każdym razie - nie wiem, jak to jest u Was, ale nam nawet manager restauracji zwrócił uwage na to, że trzeba ich liczyć jako gości. Na każdym weselu i na każdej studniówce na jakiej byłam, za orkiestrę też się płaciło :)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o orkiestrę i fotografów to wiem. Ale obsługa tzn. myślałam, że kelnerki?

      Usuń
    3. Wybacz niewyraźnie czytałam:) Teraz widzę nawias i cudzysłów:P

      Usuń
    4. Haha :):) Nie no tego to jeszcze nie widziałam, żeby kelnerzy siadali z gośćmi do jedzenia :)) Napisałam "obsługa" - spacjalnie w cudzysłowie :) a do tego jeszcze w nawiasie wysczególniłam o co mi chodzi ;) Myślałam, że to będzie wystarczająco czytelne, a nie miałam pomysłu na inną nazwę

      Usuń
    5. A propos jeszcze gości u mnie często jest tak, że jak zapraszam całą rodzinę to przychodzą 1-2 osoby "w imieniu" Dlatego się obawiam małej liczby gości.

      Usuń
    6. Rozumiem.. No u Franka jedna rodzina też tak robi - choć i tak spodziewaliśmy się, że nikogo nie będzie, ale to chrzestny, to pewnie dlatego :P

      W mojej rodzinie raczej wszyscy przyjeżdżają, nie tylko delegacja.
      Cóż, zobaczycie, na razie nie ma co gdybać - ja tez ciągle gdybałam i tylko mnie to denerwowalo :)

      Usuń
    7. Wyraźnie i czytelnie napisałaś to ja raczej za szybko czytałam. Przez chwilę pomyślałam, że musiałaś szybko dodać to w nawiasie i cudzysłów:D

      No właśnie na razie, to nie wiadomo czy dojdzie do tego ślubu, bo prędzej się pozabijamy przez te różne kwestie weselne;]

      Usuń
    8. Nie, niczego nie dodawałam :) Przyznałabym się do tego zresztą :)

      Wiem, czytałam (wrócę jeszcze z komentarzem),ale na pewno się dogadacie :)

      Usuń
  3. Hihi, takie ślubne statystyki to tylko u Ciebie można znaleźć ;)))) Powiem Ci, że mnie troszkę przeraża nasza lista gości z tego względu, że patrzę w nią i patrzę i nie mam pomysłu, kto mógłby nie przyjść! A okazuje się (ilekroć z kimś rozmawiam), że nigdy się nie zdarza tak, że wszyscy przychodzą. W związku z tym, że zaprosiliśmy same bliskie nam osoby, zastanawiam się kto nam odmówi, sprawiając nam tym samym zawód... No ale to jeszcze mnóstwo czasu, więc póki co nie mam się czym martwić ;-)

    Mogę wiedzieć, jak robicie z dojazdem z kościoła na salę? Lokujecie ludzi w autach gości, czy wynajmujecie jakieś samochody? Są kwestie organizacyjne, których ja nie ogarniam ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczby oznaczają konkret, a konkret to jest coś, co sobie najbardziej cenię :) Nie lubię żadnego chyba albo mniej więcej :)
      Ja przez chwilę się balam, że mamy za dużo gości, ale własnie od początku wiedzieliśmy, że ze strony Franka nie przyjedzie przynajmniej osiem osób - z różnych powodów, nie liczyliśmy na nich.
      Ode mnie też liczyłam około ośmiu osób, które odmówią i się nie pomyliłam, tylko że skład tej ósemki okazał się inny - ale dla nas to lepiej :) Tak naprawdę tylko na tego kuzyna liczyliśmy, że się może jednak zdecyduje, ale o rozczarowaniu mowy nie było, z czego bardzo się cieszę.

      Z tym, że liczymy sie z tym, że ktoś może zwyczajnie w ostatniej chwili nie dojechać.

      Raczej nie będziemy niczego wynajmować. Większość osób będzie miała samochod, więc wszystkich tak rozłożymy, żeby się pomieścili. Dopiero gdy się okaze, że brakuje miejsc zastanowimy się nad busem.

      Usuń
  4. O tak, pasuje mi to do Ciebie, Ty cyferkowcu :)) I była to chyba najbardziej interesująca statystyka, jaką dane mi było czytać w ostatnich latach ;)

    Ja miałam kilkudniową schizę, że jak wszyscy przyjadą, to na sali będzie ciasno, ale mama i właściciel restauracji mnie uspokoili, że sala jest idealna na te 80 osób :)

    No, to, że komus może coś wypaść w ostatniej chwili, jest nie do przewidzenia i w takich sytuacjach na pewno nie ma się o co obrażać. Choć życzę Wam i Waszym gościom uniknięcia wszelkich odwolanych lotów, pogorszenia pogody, nieprzejezdnych dróg i nagłych chorób!!

    Dzięki za odpowiedź :) nie wiem czemu, ale kwestia samochodów i noclegów najbardziej mnie przerażają :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, za cyferkowca się nie obrażę :P

      Nasza sala też jest niby na 80 osób, ale ja stwierdziłam, że jednak byłoby za ciasno, dlatego trochę się baliśmy :) Kiedy okazało się, ze odmówiło nam tyle osób, ile oczekiwaliśmy, trochę nam ulżylo.

      Oczywiście - to tak jak z Karoliną ostatnio, nie byłam zła, że może nie przyjechać, po prostu było mi trochę żal, bo już się nastawiłam, ze będzie, ale to nie do niej ten żal, tylko do losu. Ale okazało się, że jest ok :) Oby tak było do końca!

      Myślę, ze zupełnie niepotrzebnie - zwłaszcza teraz. Poczekaj aż będziesz miała konkrety (cyfry!! :P) i wtedy zaczniesz analizować i ewentualnie się martwic :)

      Usuń
    2. No i dobrze, że się nie obrazisz, bo to było takie...pieszczotliwe ;P poza tym coś w tym przecież jest ;)

      Dla mnie 80 osób to zawsze było tak idealnie, jeśli o wesela chodzi. Więcej, typu 120-130 osób to już dla mnie przesada i jakaś masakra, a mniej np. 45...to chyba nie odczułabym, że to wesele ;-) mam dość sporą bliską rodzinę i z tego się akurat cieszę :D

      Wiesz, z tymi cyferkami to nie do końca jest tak, że ich w ogóle nie ma - bo jak wstępnie liczylismy koszty wesela, to właśnie noclegi i samochody przyczyniły się do znacznego wzrostu kosztów ;P poza tym jestem na etapie szukania hosteli w Katowicach, więc temat jak najbardziej aktualny ;D

      Usuń
    3. :):) No jest :)

      Tak, jak napisałam w komentarzu poniżej - mi wesele kojarzy się z ilością gości 60-80. To jest dla mnie ideał :) No i można powiedzieć, ze nam udało się go osiągnąć. Setka to już za dużo - przede wszystkim byliby to już ludzie z dalszego otoczenia. Z kolei 40-50 oznaczałoby, że kogoś ważnego pominęliśmy.

      Ja wiem, ale widzisz, nam też się wydawało wszystko o wiele bardziej skomplikowane, zanim poznaliśmy dokładną liczbę gości. Później już konkretnie rozmieszczaliśmy wszystkich w pokojach i okazało się, że wszystko nam się ladnie poukładało. Pewnie tak samo będzie z samochodami - i u Was też :)

      Usuń
  5. Widać, że liczenie i statystyki to Twoja specjalność ;) nawet przedziały wiekowe przeanalizowałaś :)

    U mnie rodzina jest duża. Z bliskiej rodziny (rodzeństwo rodziców i ich dzieci czyli moje kuzynostwo z osobami towarzyszącymi) wyszłoby niecałe 40 osób, ale jeśli doliczyłabym do tego dalszą rodzinę plus znajomych, to wyjdzie około 90 tylko ode mnie ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to akurat tylko dlatego, ze ostatnio mama Franka zapytała, ile będzie "dorosłych" :P w sensie tych starszych właśnie. Normalnie pewnie bym nie pomyślała o tym, zeby to policzyć.

      Moja też jest duża - a w zasadzie po prostu rozrośnięta, no ale jednak nie aż tak, skoro zmieściliśmy się w 30 :)

      Usuń
  6. o ja pierdykam !!! 73 osoby ???????? ło matko ... u mnie było 47 i jeszcze miałam wrażenie, że za dużo ha ha ha ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam wrażenia że jest za dużo, ani za mało :) Jest wprost idealnie :) Mam dość dużą bliską rodzinę - a raczej rozrośniętą, bo z trójki osób zrobiło się dwadzieścia jak się wszyscy pożenili. Do tego naprawdę zależało nam na wszystkich znajomych - nie wyobrażamy sobie, zeby kogoś miało nie być.

      Kiedy myślę o weselu (niekoniecznie moim, tylko tak w ogole), od zawsze miałam w myślach liczbę gości 60-80, więc można powiedzieć, że to wesele wymarzone :)

      Usuń
    2. no faktycznie moja rodzina jest mała bo od strony taty w sumie nie ma nikogo. Ma jedną siostrę ale ona nie chodzi po imprezach bo jest Ś.Jehowy i mówi, że nie może. Poza tym na naszym weselu nie było naszych znajomych bo nie mieliśmy ich zbyt wielu a do tego moja najlepsza przyjaciółka z tamtego czasu wyszła za mąż tydzień przed nami i była w podróży poślubnej a mój ex ze swoim przyjacielem się pokłócił jakieś kilka miesięcy przed ślubem i go nie zaprosił ;D

      Usuń
    3. To u nas od strony mamy będą tylko dwie osoby - jej brat i tato, czyli mój wujek i dziadek. Cała reszta mojej rodziny jest od taty - i to ta naprawdę najbliższa :)
      Ale tak naprawdę, gdyby nie znajomi, to byłoby całkiem skromne wesele. Jednak to są bardzo bliskie nam osoby, które towarzyszą nam praktycznie od samego początku naszej znajomości :)

      Usuń
  7. Tacy goście to skarby-zwłaszcza ta Twoja koleżanka, która się musi nieźle natrudzić, żeby przybyć, ale widać, że jej bardzo zależy cieszyć się z Wami w tym szczególnym dniu :)

    Ja np. waham się nad pójściem na wesele i ewentualnym wymiganiem się, dlatego zastanawiam się, jak państwo młodzi reagują na odmowę. Bo moje wahanie już spowodowało obrazę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy nasi goście są nam naprawdę drodzy :) To fakt, ze opisałam akurat przypadek Karoliny, która musiała się wyjątkowo nakombinować, ale wszyscy goście muszą zrobić sporo kilometrów, żeby być z nami w tym dniu. Bardzo się cieszymy, że nie jest to dla nich przeszkodą.

      Trudno mi mówić za kogoś - my nie obraziliśmy się na nikogo, kto nam odmówił. Liczyliśmy się też z tym, że część gości, którzy ostatecznie potwierdzili nie dojadą, ale nie mielibyśmy do nich pretensji. Owszem, było mi trochę zal, gdy myślałam, ze Karoliny nie będzie, ale nie byłam obrażona.
      Wiele też zależy od sytuacji - gdyby na przykład Juska albo Dorota powiedziały, ze ich nie bedzie i nie podałyby konkretnego powodu, to dziwnie bym się poczuła - ale nie obraziła, po prostu byłoby mi bardzo przykro.

      Usuń
    2. A mogę zapytać ile macie gości z osobami towarzyszącymi? Zauważyłam, że teraz na weselach to bez pary,ani rusz.


      Usuń
    3. Nieprawda, na weselach, na które my chodzimy nie wszyscy są sparowani. My zaprosiliśmy z osobami towarzyszącymi tylko osoby które są w stałych związkach. Nie wiem ile razem będzie par ale bez osoby towarzyszącej zaprosiliśmy przynajmniej 15 osób.

      Usuń
    4. Czyli zapraszaliście bez standardowej formułki "z osobą towarzyszącą?". Dobrze zrozumiałam? Nie chcę, żeby znów było jakieś bezsensowne nieporozumienie między nami :)


      Usuń
    5. Zaproszenie z dopiskiem "z osobą towarzyszącą" wysłaliśmy czterem osobom, z czego trzy już nam potwierdziły, ze będą same. Nie wiem jeszcze jak moja kuzynka, ale do ostatniej chwili nie będzie wiadomo, czy w ogóle będzie.

      Dla nas to nie jest standardowa formułka - u nas w rodzinach zaprasza się pary, które są ze sobą na stałe ( a wtedy imiennie),a jeśli ktoś nie ma pary, to pytamy, czy chce przyjść z kimś albo zapraszamy bez osoby towarzyszącej.

      Usuń
  8. Wow, jakie liczbowe podsumowanie gości :)) Oby te młode towarzystwo dopisało, bo czasem jest tak, że siedzą za stołem i nie korzystają z wesela albo co chwilę wyjście na papieroska :/ tego ostatniego naoglądałam się w sobotę i mam dość ;))
    Można powiedzieć, że wesele, na którym byłam było podobne pod względem liczby gości czy ciut mniejsze, ale uważam je za udane. Takie koło 80-90 osób uważam za większe, ale okazało się, że te mniejsze było niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wiem, że tak czasami jest. Sama to widziałam na jednym weselu u Franka w rodzinie. Cóż, liczymy przede wszystkim na naszych znajomych :) A jeśli chodzi o rodzinę - nasze wesele jest ostatnim po stronie Franka a i w mojej rodzinie szykuje się dłuższa przerwa, więc jest szansa, ze każdy będzie chciał się wybawić :)

      Dla mnie idealne wesela to tak na 60-80 osób :)

      Usuń
  9. Im dłużej czytam te Twoje przedślubne notki, tym bardziej podziwiam Twoje zorganizowanie i dokładność. I tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że ja bym tego nie ogarnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę nie jest takie skomplikowane, jak się wydaje :) Prawdę mówiąc będzie mi tego brakowalo :)
      Tak czy inaczej, mam nadzieję, że Cię nie wykończę tą tematyką. Ale jeszcze tylko miesiąc ;))

      Usuń
  10. U mnie proszonych było 14o osób...najbliższa rodzina. Ostatecznie były 102 osoby... Odmówiła większość ze strony Męża - no bo jak się kogoś nie zna a się prosi na wesele bo Ciocia tak uważa to tak niestety jest;]

    Ale ten czas zaiwania! Miesiąc Wam został...fajny to czas:)

    Buziaki!!

    P.S. Wynik się nie zmienił:) 16 idę do lekarza to wtedy napiszę co i jak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to już spora gromadka :)) Dla nas to byłoby za dużo, bo salę mamy na 80 osób (a i tak wydawało mi się, ze może być ciasno). Ale racja, jak się zaprasza jakąś dalszą rodzinę, której się nawet dobrze nie zna, a ona Was to wychodzi tak, jak u Was.

      Potwierdzam, fajny :))

      No to będę czekać na wieści! :)

      Usuń
  11. Podziwiam Twój zapał w sprawach organizacyjnych :)!

    OdpowiedzUsuń
  12. 73 osoby??? Wow pokaźna grupka :)Ja bym pewnie zaprosiła ze 3 osoby na krzyż,albo i nie ;P
    A liczyłaś tych, którzy w tym dniu będą Wam towarzyszyć duchowo i wirtualnie? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale samych gości jest 66 :)
      Dla mnie wesele oznacza przynajmniej 60 gosci :) Tak do 80 jest optymalnie. Nie wyobrażam sobie mniejszej imprezy, a większa byłaby już uciążliwa, więc można powiedzieć, że wyszło idealnie.

      Jeszcze nie, bo nie wszyscy potwierdzili :P

      Usuń
  13. Margolka już nie mogę się doczekać kiedy zdasz relację z Twojego ślubu, kto wie czy to nie najbardziej oczekiwana impreza po Euro i Olimpiadzie ;-P mam nadzieje, że doczekam się też fotek paru znaczących elementów ;-) np. suknia, bukiet, stół itp ;-) Trzymam mocno kciuki by pogoda dopisała i cała reszta ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no przez nas jest na pewno najbardziej oczekiwana :D

      Myśle, ze jakieś zdjęcia się pojawią, ale zobaczymy jak to wszystko wypadnie. Boję się, czy znajdę na wszystko czas-nawet po ślubie :)
      O tak, ładna pogoda by się przydała:)

      Usuń
  14. Świetna ilość gości, nie za dużo nie za mało :) W sam raz :) U nas jest zaproszona setka... ja bym się chyba na takie duże (bo dla mnie, to duża ilość) wesele nie zdecydowała. Ciekawa jestem, ile wyjdzie w rzeczywistości, a powinno się to okazać najdalej za tydzień.

    Margolka! To już TYLKO miesiąc! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem! :))) Ale fajnie! :P

      Ja też myślę, ze taka liczba gości jest idealna. I też mam wrazenie, że 100 osób byłoby dla nas za dużo - no a przede wszystkim oznaczałoby to, że zaprosiliśmy osoby, które nie są już nam tak bliskie :)

      Usuń
  15. My na tą chwilę mamy 95 osób, razem z zespołem i fotografem + kamerzystą. Zakładając, że wszyscy się nie zjawią, liczymy na około 80 osób. Wydaje mi sie to liczba optymalna. Ostatnio przeraziła mnie koleżanka, która stwierdziła, że musi zaprosić ok. 200 osób. Ostatnio sami ciagle chodzą na wesela do znajomych, nawet takich dalszych i teraz chca ich wszystkich zaprosić w ramach rewanżu. :) To dopiero duża grupa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No my mieliśmy mniej więcej tyle licząc wszystkie dzieci i osoby towarzyszące - potem się okazało, ze wyszło mniej- i dobrze, bo to byłoby dla nas za dużo. Nawet miałam obawy co do 80, ale teraz wyszło nam idealnie, wiec jesteśmy zadowoleni.

      No 200 osób to już jest dla mnie abstrakcja :) Nie chciałabym mieć tylu gości bo to na pewno nie byłyby tylko najbliższe osoby, a poza tym trudno byłoby się z tymi gośćmi jakoś zintegrować - takie mam odczucia.

      Usuń
    2. Ja jestem podobnie jak Ty dumna ze swojej listy gości. Będą najbliżsi z rodziny i reszta to nasi znajomi, z którymi utrzymujemy stały kontakt. Znajomych z pracy planujemy zaprosić na sam slub w kościele (taką decyzję podjełam po pewnej rozmowie z koleżanka z pracy) i tak samo zrobimy z dalszymi znajomymi ze szkoły itp. Wyślemy im zawiadomienia. Jeżeli będą mieć życzenie to przyjadą, a potem my po weselu wstąpimy do nich z flaszeczką i jakimiś pysznościami, jak będzie trzeba :)

      Usuń
    3. To fajnie - moim zdaniem to bardzo ważne,żeby były osoby, na myśl o których już się cieszysz :) Będziesz się czuła swobodnie i będzie to okazja (niepowtarzalna!) żeby zebrać wszystkich w jednym miejscu.

      My nie zapraszamy nikogo z pracy - i tak będzie za daleko, a nie są to bliskie nam osoby. Ja tylko do Warszawy wysyłam zawiadomienie - to są akurat fajni ludzie, ale nie sądzę, zeby ktoś mógł przyjechać.

      Usuń
  16. gratuluję wspaniałej, profesjonalnej logistyki:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam kolejne wpisy i mam wrażenie, że organizacja wesela wymaga nie lada umiejętności organizacyjnych. ja mam to wszystko jeszcze przed sobą i jak tylko pomyślę ile to wybierania decydowania planowania to czuję się zmęczona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ee, ja bym nie powiedziałam, ze potrzebne są do tego jakieś umiejętności :) Czasami rzeczywiście trzeba coś rozplanować, usiąść, przedyskutować, ale w gruncie rzeczy to fajna rzecz :) Nie zniechęcaj się.

      Usuń
    2. Ja się nie zniechęcam, ja już jestem zniechęcona ;p
      Choć ostatnio mi przemknęło przez myśl, że może byśmy tak ślub wzięli. Wciąż jednak taki na końcu świata.

      Usuń
    3. :))) No to ja mniej więcej wiem - choćby z poprzednich komentarzy :)) Dlatego to nie Ciebie pocieszałam :P To znaczy pocieszałam, ale innym argumentem - że jeszcze tylko miesiąc :)

      Dla mnie ślub na końcu świata chyba jednak mijałby się z celem -nie tego szukam ;)

      Usuń
  18. Małogosia, chyba możesz zostać zawodową wedding planerką, bo to wszystko brzmi jak dobrze naoliwiona maszyna :)
    Najważniejsze, że będziecie się bawić w gronie bliskich Wam osób, bo nie ma nic gorszego, niż zapraszać jakąś nielubianą ciotkę (która Was potem obgada), bo inaczej nie wypada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy potrafiłabym dla innych organizować taką imprezę :) Przede wszystkim chyba za mało uwagi poświęcam pewnym szczegółom, na których punkcie inne panny młode wręcz głupieję :P

      Tak, zgadzam sie. U nas nie było ani jednej osoby zaproszonej, bo tak wypadało, wszyscy byli mile widziani, a ostateczna lista to są osoby, które są nam bliskie.

      Usuń
  19. My robiliśmy listę już kilka razy, bo po jakimś czasie trzeba było ją zweryfikować. Ale za każdym razem wychodzi nam 80 osób. Też sądzę, że to w sam raz. Mniej gości nie dawałoby chyba takiego odczucia, że to wesele, a więcej to już zbyt duży tłum. Jeszcze dogadujemy się z rodzicami co do gości, bo także nie chcę zapraszać kogoś 'bo tak wypada'. Na szczęście na to się nie zanosi. W kwietniu chcemy zacząć rozdawać zaproszenia, więc do ostatecznej listy jeszcze daleko.
    Jedyne na co zwróciłam uwagę u Ciebie to dosyć duża liczba znajomych. Jak dla mnie oczywiście. U nas wychodzi po 2 osoby z każdej strony + osoby towarzyszące. Ale wiadomo, skoro nie wyobrażacie sobie tego dnia bez tylu najbliższych przyjaciół i znajomych to normalne:)
    Aha, i jeszcze o jedno chciałam się zapytać - naprawdę nie zapraszacie wszystkich z osobą towarzyszącą? Bo właśnie ja nie wiem co robić w takiej sytuacji, jeśli ktoś nie ma żony czy narzeczonej. Bo przecież może mieć jakąś dziewczynę czy chłopaka, a my o tym po prostu nie wiemy. Co w takiej sytuacji? Poza tym chyba tak się przyjęło, że zaprasza się w parach. Nie chciałabym kogoś pozbawiać towarzystwa do zabawy. Wiadomo-można się pobawić z weselnikami, ale jeśli ktoś nie będzie miał pary może mu być zwyczajnie łyso tak samemu. Sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam te 66 osób (bo tyle wychodzi gości) pasuje idealnie, bo cały czas miałam obawy, ze przy 80 będzie tłok na sali.
      My tak naprawdę ostateczną listę stworzyliśmy dopiero, gdy już mieliśmy potwierdzenia od wszystkich :)

      My po prostu mamy dużo znajomych. To nie są jakieś tam przypadkowe osoby, z którymi spotkamy się od czasu do czasu na ulicy. Są to ludzie, z ktorymi mamy regularny kontakt, ktore są nam bardzo bliskie i z które były z nami w dobrych i złych chwilach - bo to osoby, ktore są z nami od początku naszego związku. Są nam bliżsi niż niejedna ciotka, czy kuzynka,których nie zaprosiliśmy :)

      Nic nie wiem na temat tego, ze się "przyjęło" że zaprasza się w parach :) Wręcz uważam za nietakt wymuszanie na gościach, zeby na siłę szukali sobie osoby towarzyszącej.
      W naszych rodzinach zaprasza się tylko stałe związki - imiennie. Zapraszamy tylko osoby na tyle bliskie, ze orientujemy się, czy kogoś mają, czy nie. Ewentualnie w razie wątpliwości pytaliśmy - a i tak z czterech osób, które na początku myślały, ze będą z kimś, trzy przyjdą same.
      Prawie wszyscy nasi znajomi są bez pary, a to oznaczałoby przynajmniej 10 zupełnie obcych dla nas osób na weselu więcej - nie było nam to w smak, a i ci znajomi musieliby szukać na siłę osoby towarzyszącej. Ostatecznie przynajmniej pięć koleżanek i sześciu kolegów będzie samych, więc nie martwimy się o to, ze będzie im "łyso" :)

      Usuń
    2. Przepraszam, mogę się wtrącić? Bo tutaj też mowa o tym, o co pytałam :)

      Akurat tak się przyjęło, że zaprasza się z osobą towarzyszącą. Ale fajnie jest, jak państwo młodzi są przytomni i podpytają gościa o ewentualnego towarzysza zabawy i na zaproszaniu wpisują np."Katarzyna Kowalska i Michał Nowak", zamiast "Katarzyna Kowalska z osobą towarzyszącą".

      Niestety moda na osoby towarzyszące już obejmuje gimnazialistów, jeśli nie przedszkolaków ;)

      Kiedyś ludzie przychodzili na wesela sami i w ten sposób mogli kogoś poznać. Obecnie większość, jeśli nie każdy przychodzi w parach i bawi się z tym z kim przyszedł zero integracji, dlatego niekiedy ta formułka "z osobą towarzyszącą" zmusza singla do szukania pary, bo może się zdarzyć, że będzie siedział, jak kołek przy stole i nawet nie wyjdzie na parkiet potańczyć, bo nie będzie z kim. Wg. mnie beznadziejna moda.

      Usuń
    3. Cóż, ja się w dalszym ciągu nie zgodzę z tym, ze tak się przyjęło ani, że taka jest moda. Wszystko zależy od pary młodej. Po raz kolejny powtórzę, że ani u mnie, ani u Franka w rodzinie, czy wśród naszych znajomych po prostu nie ma takiego zwyczaju. Nikt nikogo nie zaprasza na siłę z osobą towarzyszącą - zwłaszcza, ze zaprasza się ludzi bliskich, o których przecież się coś wie.
      W ciągu ostatnich kilku lat byłam chyba na dziesięciu weselach i osoby bez pary nie były niczym niezwykłym, dlatego żadnej mody w tym nie dostrzegam :) Podtrzymuję jednak zdanie, że jest to ze strony zapraszającej po prostu nietakt.

      Usuń
    4. Nietakt? To, że już zapraszając jesteś taka miła, że informujesz o możliwości przybycia na wesele z osobą, z którą gość będzie się dobrze czuł i bawił? Nie sądzę.
      Nie wiem jak tam u Was, ale u nas tak się przyjęło, że większość ludzi przychodzi z parą. I nie chodzi tu o nakazanie szukania kogoś na siłę. Bo jeśli ktoś nie ma ochoty to przyjdzie sam. Przecież na zaproszeniu nie ma mowy o przymusie.
      I oczywiście, zanim zacznę wypisywanie zaproszeń dowiem się kto jak się nazywa, by nie pisać 'wraz z osobą towarzyszącą'.
      Jak tak analizuję naszą listę to osoby, które nie mają pary to raptem 2 czy 3 'sztuki';p I właśnie głównie przez to byłoby im trochę łyso, podczas gdy dosłownie wszyscy inni mają parę.

      Usuń
    5. A ja sądzę :)
      Mam wrażenie, ze zdecydowanie źle zinterpretowałaś to, co napisałam.
      Podkreśliłam przecież, że zapraszamy osoby, o których coś wiemy - więc wiemy kto ma parę, kto chce przyjść z osobą towarzyszącą, a kto miałby problem ze znalezieniem takowej.
      Jeśli wiem, ze koleżanka niedawno się z kimś rozstała, albo że kolega od dawna ma doła z powodu tego, ze nie ma dziewczyny, to zaproszenie takiej osoby z osobą towarzyszącą jest w moim odczuciu nietaktem.
      Nie doczytałaś chyba tego, co napisała melanii - "niekiedy ta formułka "z osobą towarzyszącą" zmusza singla do szukania pary," - to fakt, tak właśnie czasami bywa i dlatego również uważam to za nietakt, tak jak wymuszanie czegokolwiek na gościach.
      Nie rozumiem niedowierzania w Twoim pytaniu, czy naprawdę nie zapraszamy wszystkich z osobą towarzyszącą. Mamy grupkę znajomych, różnej płci, którzy są bez pary i nie widzę w tym niczego niestosownego. Znowu - każda sytuacja jest inna i nie ma co generalizować. Zapytałaś co robimy w takiej sytuacji a ja napisałam Ci jak to wygląda u nas i jak się zachowaliśmy. Ty zrobisz przecież jak uważasz. To Twoi goscie.

      Usuń
    6. Obie macie w jakiś sposób rację.

      Margolka-Ty nie znasz zwyczaju, jak sama zresztą piszesz bywałaś na weselach, na których osoby bez pary nie były niczym niezwykłym.

      Z kolei Ida z doświadczenia wie, że jak są w większości pary, taki singiel może czuć się niezręcznie.

      Z moich obserwacji wynika, że rzeczywiście niekiedy tak jest. Single na weselu są traktowani, jak jakieś zjawisko, niekiedy współczująco, a czasem zazdrosne panie nie pozwalają zatańczyć, czy nawet porozmawiać partnerowi z taką singielką, bo a nuż się jeszcze zakocha! To jest chore!

      Poza tym zauważyłam pewną tendencję-faceci wychodzą z założenia, że drwa do lasu się nie wozi, zawsze znajdzie się jakaś panna do tańczenia, ale do zabawy wystarczy alkohol i koledzy, natomiast dziewczyna musi z kimś przyjśc, bo inaczej będzie się zwyczajnie nudzić. Znam też przypadki, że niektórzy idą, jako osoby towarzyszące niejako z litości, bo na weselu istotnie same pary, to ten zaproszony bez pary byłby wśród tych par, jak piąte koło u wozu.

      Widocznie, ja żyję w jakimś kosmosie, że bywam w większości na takich "sparowanych" imprezach-czy to wesele, czy inna zabawa.

      Usuń
    7. To nie o to chodzi, ze ja nie znam takiego zwyczaju - po prostu nie uważam tego za zwyczaj, bo tak jak napisałam - myślę, że wszystko zależy od pary młodej i tego, jak to sobie zorganizuje.

      Ja rozumiem, że ktoś bez pary może się czuć niezręcznie, jesli wokół wszyscy są w parze, tyle, ze u nas nie będzie takiej sytuacji, bo dużo osób będzie samych - a ja cały czas przecież odnoszę się do tego, jak jest u mnie.
      W każdym razie - właśnie dlatego, gdy mieliśmy wątpliwość, czy dana osoba nie będzie czuła się dziwnie, jeśli przyjedzie sama, pytaliśmy wprost. Gdybyśmy bez pytania zaprosili z osobą towarzyszącą lub na odwrót byłoby to pewnego rodzaju sugestią, o ile nie wymuszeniem - bo ktoś mogłby poczuć się urażony, ze nie może przyjść z kimś, albo z kolei musiałby szukać na siłę pary.
      Rzecz w tym, że dla mnie nie jest niczym dziwnym, że można kogoś zaprosić bez osoby towarzyszącej

      Usuń
    8. Dla mnie też to nie jest dziwne, ale dla niektórych/innych już tak. Bo pojawiają się różne aluzje i sugestie ze strony pary młodej (i niekiedy rodziny) typu: "Wpiszę Ci z osobą towarzyszącą, bo może do tego czasu kogoś sobie znajdziesz", albo już w trakcie wesela: "Trzeba było zaprosić, jakiegoś kolegę/znajomą".

      Dla mnie osoba towarzysząca to chłopak, albo świetny kumpel na którego zawsze mogę liczyć. Jeśli aktualnie takowego nie posiadam to idę sama. Bardzo proste prawda? Szkoda tylko, że niektórzy tego nie rozumieją.

      Fajnie, że z Frankiem macie takie normalne podejście do tej sprawy :)

      Usuń
    9. Otóż to - właśnie ze względu na to, co napisałaś w pierwszej części komentarza uważam, ze takie zaproszenie z osobą towarzyszącą naprawdę moze być nietaktem.
      Co to za przyjemność iść z kimś na wesele tylko dlatego, że trzeba było sobie kogoś znaleźć? Ani się człowiek nie czuje swobodnie, ani się dobrze nie bawi.

      Jeśli my pisaliśmy "z osobą towarzyszącą" to tylko dlatego, żeby dana osoba wiedziała, ze może z kimś przyjść, ale ponieważ rozmawialiśmy z nia wcześniej, wiedziała, ze nie musi.
      Poza tym naprawdę chcieliśmy uniknąć tuzina obcych osób, które znalazłyby się na naszym weselu niejako przypadkiem. A tak zakładamy, że nasze koleżanki i nasi koledzy będą się bawić razem :)(podkreślam, ze bez swatania)

      I tak melanii, ja uważam, ze to jest naprawdę proste...

      Usuń
    10. Uważam jak Melanii-jeśli ktoś nie ma pary a nie chcę na siłę kogoś szukać to niech nie szuka. Przecież może przyjść sama! A osoba towarzysząca kojarzy mi się właśnie z kimś mi bliskim, zaufanym z którym spędzę miło czas, a nie z kimś z ulicy byle by był. W ogóle na zaproszeniu do sinlgla zaznaczyłabym jakoś zręcznie, że ta osoba ma możliwość przybycia z kimś, a nie że 'Jan Kowalski z osobą towarzyszącą' i koniec kropka.
      A moje pytanie za bardzo odniosłaś osobiście. Po prostu się tak zapytałam bo u nas najczęściej dostaje się zaproszenie wraz z parą. I dlatego mnie to troszkę dziwi. Ale wiadomo-jak kto woli.
      M na przykład ma kolegę, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. I nigdy nie wiadomo czy jest z kimś czy właśnie zakończył ową znajomość. W jego wypadku pewnie będziemy musieli wręczyć zaproszenie + osoba towarzysząca, o ile nie będzie znał imienia i nazwiska ówczesnej wybranki.
      Kolejny przykład-moja przyjaciółka. Od wielu lat nie jest w stałym związku, ale wiem, bo znam ją na tyle, że na pewno źle by się czuła bez kogoś przy boku. Bo na wesela zawsze chodziła z kimś, najczęściej z kolegą. I jej także wręczymy zaproszenie z osobą.

      Usuń
    11. No tak, ale taka osoba, otrzymując zaproszenie "wraz z osobą towarzyszącą" niekoniecznie wie, ze nie musi nikogo szukać. Często jest tak, ze zapraszający wręcz spodziewają się, że przyjdzie z kimś (kolejny komentarz melanii) i presja niestety jest.
      My po prostu rozmawialiśmy z gośćmi i dlatego nie było potrzeby zaznaczania niczego w zaproszeniu (swoją drogą kompletnie nie miałabym na to pomysłu :))

      Ido, no odniosłam osobiście, bo zadałaś mi pytania :) Opisałam więc, jak to jest u nas. I jeszcze raz podkreślam - nie ma co generalizować. Być może u Was dostaje się zaproszenia wraz z parą, w moim otoczeniu raczej się zwraca uwagę na to, kogo można zaprosić z parą a kogo lepiej nie. To po prostu nie jest dla mnie zwyczajem - tylko kwestią organizacyjną.
      Przykłady, które przytoczyłaś są dla mnie oczywiste. Na tym właśnie polega personalizacja zaproszeń - zwraca się uwagę na to jakie zwyczaje ma dana osoba itp. Nietaktem, o którym wspomniałam, jest dla mnie zapraszanie z osobą towarzyszącą wszystkich jak leci, nie patrząc na to, że może to byc dla kogoś kłopotliwe.

      Usuń
    12. Dziewczyny myślę, że wszystko zależy od kwestii organizacyjnych, a głównie od rozumowania (a może mentalności?) młodych.

      Ja niestety w większości przypadków spotkałam się właśnie z ową presją. Zdarzyło się też usłyszeć: "No to szybko szukaj kawalera na tańce, bo zbliża się wesele". Poza tym niektórzy myślą, że w pewnym wieku nie mieć pary no to już w ogóle kaplica! Najgorsze, że taki singiel przyjdzie sam i nikt się nim nie zainteresuje, nawet para młoda, czy się dobrze bawi, czy ma towarzystwo.

      Moim zdaniem właśnie lepiej iść samemu, niż z kimś przypadkowym, kto mógły narobić nam niepotrzebnego obciachu. To już lepiej obciachowo być samym ;)

      Usuń
    13. melanii, całkowicie się z Tobą zgadzam - w zasadzie co do każdej kwestii, którą poruszyłaś.
      Tak, według mnie to właśnie zależy od pary młodej i od tego, jak to sobie wszystko poukładają (a inna kwestia, że jeśli zapraszają kogoś samego, to nie powinni zostawiać go samemu sobie - my zwracamy uwagę na to, czy osoby bez pary będą miały towarzystwo i czy będą miały z kim się bawić). I również uważam, ze przychodzenie z kimś przypadkowym mija się z celem.

      Usuń
    14. No i tu zgadzamy się wszystkie:))

      Usuń
  20. Elegancko Ci to wszytsko wyszło :)Ja jestem na etapie oczekiwania na odpowiedź i już nam kilka osób odmówiło. Muszę przyznać, że jest mi bardzo przykro, bo to właściwie jedni z najbliższych, a ich wymówki po prostu żenujące.
    A za Twoim przykładem zamierzam to sobie poukładać w cyferki i mieć wszystko pod pełną kontrolą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię. Wyobrażam sobie, jak mnie byłoby przykro, gdyby nam odmówiły te osoby, ktore ostatecznie będą. Jeśli chodzi o tych gości, którzy nie przyjadą, to naprawdę nie byli nam szczególnie bliscy, więc nie czuję rozczarowania (tylko ten kuzyn mógłby jednak przyjechać, ale spodziewałam się odmowy).
      Właśnie najgorsze, kiedy masz wrażenie, ze to tylko wymówka - żal gdy ktoś bliski nie chce przyjść. Mam nadzieję, ze nie będzie więcej takich osób i Was.

      Polecam te cyferki :) Naprawdę, wszystko jest wtedy bardziej przejrzyste i latwiej organizować pozostałe kwestie.

      Usuń
  21. Najważniejsze, że będziecie mieć u swojego boku bliskich, na którym Wam zależy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Lista gości to podstawa, najważniejsze żeby były na niej osoby które na prawdę są dla was ważne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dla nas również to właśnie jest najważniejsze. Będziemy czuli się swobodnie, a obecność tych osób będzie dla nas radością.

      Usuń
  23. Widzę, że już prawie wszystko gotowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwiłabym się, gdyby nie było - w końcu to już za miesiąc ;)

      Usuń
  24. To świetnie, że tak zgrabnie się ułożyło.
    Ale mnie by planowanie listy przeraziło, przeważnie w połowie planowania tracę zapał :P

    OdpowiedzUsuń