*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Sprawa najwyższej wagi :)

Mam trochę inaczej niż tak zwany "ogół społeczeństwa" :P, który podobno odkłada sobie tkankę tłuszczową w zimie a wiosną i latem gubi zbędne kilogramy i znowu jest młody i piękny :) Dla mnie najlepszy okres na chudnięcie to zima, za to kiedy nadchodzi wiosna, mogę być pewna, że przybędzie mi paru kilogramów. To trochę paradoksalne, bo przecież wiosną nareszcie mamy świeże warzywa i owoce, możemy pożegnać się więc ze smalcem, pasztetami, zupami z wkładką i tłustymi wędlinami na rzecz pysznych kanapek z sałatą i pomidorem, mizerii oraz fasolki szparagowej. To wszystko prawda. Tyle, że wiosną tyle jest tych pyszności, że jem bez umiaru :) Bo oczywiście, że fasolka szparagowa kaloryczna nie jest, ale przecież najlepiej smakuje z masłem i bułką tartą :) Od jedzenia truskawek człowiek pewnie nie przytyje, ale jak już sobie do nich dorzuci dwie łyżki śmietany kremówki, noo...
A ponieważ jeść naprawdę lubię, to sobie nie żałuję tych przysmaków :) Zajadam się też warzywami "niewskazanymi" - a więc zielonym groszkiem i bobem. Wspomniane kolorowe kanapeczki z sałatą, pomidorkiem, rzodkiewką i szczypiorkiem też nie zaszkodzą, wszak jedna kromka to zaledwie jakieś 100 kcal (nie używam żadnego smarowidła) - no, ale przecież trudno poprzestać na jednej :)
Później nadchodzi lato, a więc lody, kawy mrożone z bitą śmietaną i inne pyszne desery... A najgorzej jak się człowiek na wakacje wybierze. Dochodzą do tego gofry, fast foody i piwko :) No i arbuzy... pochłaniam je wręcz kilogramami :)
Więc się ani trochę nie dziwię, że w okresie od maja do września przybywa mi kilogramów a oponka rośnie :) A przecież na aerobik chodzę z taką samą częstotliwością - albo częściej. Do tego jeżdżę na rowerze i więcej spaceruję. Ale taka już moja uroda.

Na szczęście nadmiar kilogramów nigdy nie jest szczególnie dokuczliwy. A przynajmniej nie na tyle, żebym musiała z czegoś rezygnować. Wolę korzystać z sezonowych przysmaków a potem trochę zacisnąć pasa - dosłownie :) Zwracam uwagę na to co jem i na kilka tygodni wprowadzam moją sprawdzoną niskokaloryczną dietę. Zazwyczaj w ciągu miesiąca tracę nadwyżkę i gdy staję na wadze, odzyskuję czwóreczkę z przodu. Póki co jeszcze nie musiałam wymieniać garderoby :)

W tym roku jednak postanowiłam się poświęcić :) Co prawda wraz z początkiem wiosny sobie folgowałam, ale po powrocie z nad morza postanowiłam się nieco ograniczyć. Nie żeby sobie czegoś odmawiać, ale jeśli jadłam hot-doga, to nie tego samego dnia, co lody z bitą śmietaną :) Chciałam po prostu, żeby moje wymiary między pierwszą a drugą przymiarką sukni nie uległy zbyt dużym wahaniom. Cóż, nie wzięłam pod uwagę jednego... Tak bardzo bałam się, że przytyję, że w ciągu trzech tygodni schudłam trzy kilogramy - i zapewniam, że nie stosowałam głodówki. Mimo wszystko, nie sądziłam, że to będzie miało aż taki wpływ na moje ciało - byłam przekonana, że jak to zwykle bywa, pozbyłam się tylko trochę wody z organizmu. A jednak suknia okazała się nieco za duża. Krawcowa była trochę zaskoczona, ale jej się nie przyznałam, więc uznała, że pewnie po prostu ostatnim razem (bo już wtedy suknia była lekko za szeroka) za mało materiału zebrała. Biodra i talię zostawiłyśmy w spokoju, bo będzie można to w razie czego regulować wiązaniem, a tylko w biuście jeszcze suknia będzie zwężona.

W sumie to jestem zadowolona, bo zniknęła moja letnia oponka :) Tylko Franek stęka, że nie lubi jak jestem taka chuda (bez przesady! on chyba chudego nie widział!) i mówi, że jestem "chuda glista".
Przestraszyłam się jednak wczoraj, że jak tak dalej pójdzie to za miesiąc suknia znowu będzie za szeroka a moje obojczyki zbyt wystające (to mi się dzieje zawsze przy 47kg). Zaraz po przymiarce wybrałyśmy się więc z Alą na obiad i deser. Ona z pierwszego zrezygnowała i zaczęła od razu od lodów. Ja zamówiłam sobie sałatkę z kurczakiem i bekonem. Pyszna była! Ale porcja ogromniasta, ledwo ją zmęczyłam i na lody już miejsca nie wystarczyło :( (pocieszyłam się dziś Big Milkiem w czekoladzie) Najadłam się tak bardzo, że do końca dnia już nic nie tknęłam tylko litrami piłam herbatę (zawsze jak się objem, piję herbatę, zazwyczaj czerwoną, bo mam wrażenie, że mnie przepłukuje :P). To by było na tyle jeśli chodzi o pilnowanie obojczyków :)

Jest jednak jedna rzecz, z której w tym roku zrezygnowałam (nie bez bólu :P)... Normalnie o tej porze roku objadam się przecież słonecznikiem! Nad morzem "zdzióbałam" chyba cztery, a potem sobie zabroniłam. Twarda jestem i nie ruszają mnie piękne słoneczniki, które uśmiechają się do mnie z warzywniaków. Chociaż jak sobie pomyślę, że następna okazja dopiero za rok, to ślinka mi cieknie. Ale cóż, człowiek raz tylko bierze ślub, więc jak człowiek chce być na nim piękny, to musi poznać smak wyrzeczenia ;D To się chociaż tego jednego wyrzekę.
Bo już pal licho, że to sam tłuszcz - mogłabym przecież zrezygnować z obiadu :)) Ale przede wszystkim słonecznik oznacza katastrofę dla moich paznokci, które robią się czarne, a od ciągłego szorowania rozdwajają się i łamią. Muszę więc cierpieć do ślubu :) Chociaż Franek powiedział, że może jak będzie miał jakiś wolny dzień to się wybierze na targ i jakiś jeden ładny słonecznik dla mnie wybierze (chyba naprawdę się boi moich żeber i chce mnie utuczyć :P).
Noo, jeden to chyba moim paznokciom aż tak bardzo nie zaszkodzi... :)

59 komentarzy:

  1. Taak... Obrany słonecznik to już nie to, prawda? 47 kilo raz ważyłam, po wyjściu z 6-tygodniowego gipsu. To było jakoś z półtora roku przed ślubem. Ależ laska ze mnie wtedy była!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie to, w zasadzie nie jadam :))
      Ja się staram do tych 47 nie spadać, bo zdecydowanie robię się zbyt koścista :) Optymalna waga dla mnie to 48-51. Przy 52 robi mi się oponka :)

      Usuń
  2. Zeszłego lata schudłam bardzo, tego lata nie wytrzymałam katorgi i pojadłam trochę lodów i innych pyszności.
    W efekcie zaczynam być zmęczona nadmiarowymi paroma kg.
    Czeka mnie walka, ale odkładam ją z dnia na dzień, ciągle z innych powodów.
    Ale na ślub też bym się zacięła.
    Chociaż żebym ja schudła 3kg w dwa tygodnie, musiałabym być na totalnej diecie.
    No ale na pewno mamy inną budowę, bo ja nigdy za dorosłego życia nie ważyłam poniżej 58 kg, a najczęściej trochę powyżej 60.
    Teraz trochę za bardzo powyżej, a wystarczyłoby mi to przysłowiowe 60.
    No cóż, może w tym tygodniu mi się uda, jak już zjem moje ulubione kozie i holenderskie sery, których sobie przez ostatni tydzień nie potrafiłam darować! :)))
    Nie pamiętam Twojej daty ślubu, ale to już za chwileczkę chyba? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Iw, widocznie to nie jest dobry czas dla Twojego organizmu - czasami stosuje się diety i nic z nich nie wychodzi a innym razem nawet specjalnie nie trzeba sobie niczego odmawiać a się chudnie.
      Ja teraz bardzo szybko zrzuciłam te 3kg, choć wcale nie było to moim zamiarem. CHciałam tylko trzymać wagę a okazało się, że schudłam, mimo, że poza większą dbałością o to co jem nie stosowałam diety.
      No i na pewno budowa ma znaczenie - przede wszystkim ja jestem dość niska. Poza tym mam dość specyficzną budowę, bo właśnie jak tyję, to robi mi sie oponka, ktorej nikt nie widzi i wszyscy się dziwią, że ja na diecie jestem :) A ja sie po prostu źle czuję, jak mi ten brzuch urośnie i dla własnego komfortu psychicznego i fizycznego staram się tych 2 kg pozbyć.
      Tak, za miesiąc i dwa dni :) 15 września.

      Usuń
  3. Rany... nie przyznam się ile ważę :P Przed okresem dojrzewania była przeraźliwie chuda, skóra i kości. Potem, kiedy zaczęłam nabierać kształtów, pojawiło się ciałko tu i tam. Tak mam do dziś. Nie mam płaskiego brzucha, ale nie przeszkadza mi to na razie. Ale swałków też nie mam :D Ale ślub, to ja rozumiem... :) Każda panna młoda chce wyglądać w sukni zjawiskowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co porównywać wagi - każdy ma inny wzrost i inną budowę ciała. Mięśnie też więcej ważą. W ogóle tak naprawdę to wszystko jest indywidualne, wyobraź sobie, że mimo, że wyglądam szczupło, to wg różnych tabel wychodzi, że jeśli chodzi o zawartość tłuszczu w organizmie jestem na granicy otyłości! :P Widziałaś moje zdjęcie - może chudzizną nie jestem, ale otyła? :D:D Jestem po prostu słabo umięśniona.
      Ja też nie mam figury modelki, już ostatnio pisałam, co mi doskwiera :) Ale chwilowo wszystko mi odpowiada. To jest chyba po prostu dla mnie idealna waga.
      Aa, dodam jeszcze, że ja zupełnie na odwrót - przed okresem dojrzewania byłam grubaską :) Dopiero w piątej klasie zaczęłam się trochę wysmuklać :)
      Wiesz, mnie to nawet nie o tę zjawiskowość chodziło, bo się sobie podobałam w tej sukni tylko naprawdę się bałam, że tak jak zawsze latem przytyję :)

      Usuń
    2. Ja z tego wszystkiego, to aż to całe BMI sprawdziłam i wg. tego mam wszystko w normie. Wg. mnie jesteś szczupła, ale na tym zdjęciu miałaś jeszcze wierzchnie ubranie, a to troszkę zmienia.
      Na szczęście, na razie, Twoje obawy się nie sprawdziły :) a słonecznik możesz nadrobić w przyszłym roku, do woli!

      Usuń
    3. BMI ja też mam w normie, nawet blisko dolnej granicy, ja piszę o samej zawartości tłuszczu.
      Czyżbyś sugerowała, że moje wierzchnie ubranie miało za zadanie przykryć całą resztę ogromnej mnie? :)) Powtórzę - chudzizną nie jestem, ale do grubasek też bym siebie nie zaliczyła :)

      Ps. Dostałaś zdjęcie zaproszenia?

      Usuń
  4. Nie żartuj sobie i co ja teraz z tymi wszystkimi słonecznikami w ogrodzie zrobię?;P
    Słonecznik ma sporo tłuszczu, ale tego dobrego, który chyba bardziej pomaga niż szkodzi, argument z paznokciami bardziej mnie przekonał;)
    Tuż przed ślubem chudłam sama z siebie do okolic swojej optymalnej wagi (optymalnej w normalnych warunkach i normalnych ciuchach) miało to związek z tym, że maszerowałam codziennie do pracy pół godziny i ogólnie zmienił mi się tryb życia na bardziej regularny, z tym, że wtedy już istniało ryzyko, że mi biustu do tej sukni zabraknie;) Na szczęście ostatecznie trochę mi go zostało;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i pociekła mi ślinka :D Niee no, może się trochę przetrzyma ;)

      Mnie też zdecydowanie bardziej przekonały paznokcie. Gdyby nie to, pewnie bym się jednak nie powstrzymywała, ale po lipcowym weekendzie i tych kilku słonecznikach wyglądały fatalnie.
      Ale nie wiedziałam,że to ten dobry tłuszcz, dobrze wiedzieć :)

      Podobno zazwyczaj panny młode chudna przed ślubem ze względu na stres - ja się nie stresuję, więc mnie to nie grozi, bałam się więc, że przytyję - jak zawsze w okresie letnim. A tu niespodzianka. Ale właściwie to się nawet cieszę, mnie z kolei jakiś czas temu zupełnie nie wiadomo dlaczego, biust się powiększył, co mnie bardzo wkurzało, bo nagle staniki przestały być tak wygodne jak zawsze. A teraz wróciłam do normy :)

      Usuń
    2. Ma dużo NNKT i innych cennych witamin - jak niemal każde ziarno;)

      No w moim przypadku też nie o stres wtedy chodziło;)

      Usuń
    3. No tak, że ziarna mają dużo błonnika i innych dobrych rzeczy to ja wiedziałam, ale jakby nie było, słonecznik kojarzy mi się głównie z olejem :)

      Tak, ja wiem :)

      Usuń
  5. Mhmm. Chyba każdy ma taką zależność. Ja obżeram się przez cały rok! :D Kocham jeść. Choć są dni kiedy nic nie jadam. Mam taką huśtawkę jak gdyby. Za to moja waga nie zmienia się zbytnio. 5 lat męczyłam się żeby przytyć 3 km. Chyba już je straciłam przez moją pracę, ale boję się sprawdzić czy to prawda. Jedynie z brzuchem muszę coś zrobić, bo mięśni tam nie ma tylko skóra i coś czego nie określę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o którą konkretnie zależność Ci chodziło? :) Tak ogólnie jedzeniową, czy o pory roku? :)
      A nie to ja unikam takich wahań jeśli chodzi o dostarczanie pokarmu organizmowi - nienajlepiej to na niego wpływa. Staram się jeść posiłki regularnie - nawet niewielkie.
      Oczywiście przede wszystkim każdy musi poznać swój własny metabolizm :)

      Usuń
  6. Ja rozumiem te hot-dogi i desery, ale słonecznik jest tak bardzo kaloryczny? Czy mój ukochany arbuz? A wszyscy mi mówią, że to sama woda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, w 100 gramach słonecznik ma prawie 600kcal :) Jeden taki słonecznik może mieć i tysiąc.
      Arbuz nie jest kaloryczny - to jest 30kcal w 100gr. No ale ja naprawdę potrafię za jednym posiedzeniem zjeść pół kilo :) Niemniej jednak od tego raczej nie tyje, po prostu wymieniłam w poście rzeczy, którymi się objadam w porze wiosenno-letniej.

      Usuń
  7. Słyszałam 'legendy' o tym, że panny młode chudną dość szybko przed ślubem nie dbając nawet specjalnie o dietę. Może i Tobie się to przytrafiło? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale te legendy dotyczą zazwyczaj tych panien młodych, które chudna, bo zwyczajnie stres je zżera. U mnie nie ma o tym mowy.
      Zwłaszcza, że ja własnie dbałam o dietę - po prostu z obawy przed tym, że przytyję, jak zazwyczaj latem, pilnowałam się z tym co jem. Zawsze gdy zaczynam zwracać uwagę na ilość kalorii, którą zjadam, zazwyczaj chudne, bo wydaje mi się, że zjadam ich za duzo.

      Usuń
    2. Ja nigdy nie liczę kalorii. Uważam to za niepotrzebny wysiłek i zbytnie przywiązywanie wagi do tego co mało istotne. Nie jest dobrym rozwiązaniem. A nierzadko takie obliczanie pcha nas ku swoistej psychozie i przyprawia o zły humor, bo musimy z czegoś zrezygnować. Jeśli chce się schudnąć to trzeba się zdrowo, regularnie odżywiać i najlepiej dodać do tego trochę ruchu.

      Usuń
    3. Wiesz, mogę się założyć, że według Ciebie mnóstwo jest "mało istotnych rzeczy", do których zbytnio przywiązuję wagę :) Podobnie jak ja potrafiłabym wymienić przynajmniej kilka takich mało istotnych rzeczy, które są ważne dla Ciebie :)

      Dla mnie to nie jest niepotrzebny wysiłek a fajna zabawa. Zawsze powtarzam, ze lubię liczenie i konkrety. Ten sposób odżywiania (bo to dla mnie coś więcej niż zwykła dieta) natomiast ma bardzo ścisły związek ze zdrowym i regularnym odżywianiem się. I nie wymaga rezygnowania z niczego. Jem wszystko (wczoraj na obiad jadłam pizzę, nie odmawiam sobie słodyczy), po prostu zwracam uwagę, zeby nie przesadzać. O ruchu nawet nie wspominam, bo chyba wszyscy tutaj wiedzą, ze regularnie ćwiczę.
      No ładnie, ostatnio coś przegapiłam, przespałam i byłam bierna a dzisiaj sama pcham się ku psychozie i na własne życzenie mam zły humor:) Ido, coś co dla Ciebie nie jest dobrym rozwiązaniem, może być świetnym dla mnie. Jest mi dobrze z tym jak żyję i nie potrzebuję poprawek. Jeśli Tobie coś takiego nie odpowiada, nikt nie każe Ci tak postępować :)

      Usuń
  8. Ech... A ja miałam taką piękną oponkę po weselu! Teraz nie ma po niej śladu, a taka byłam z niej dumna :))) Chciałabym umieć tak tyć, jak chudnąć.

    Też uwielbiam dzióbanie słonecznika. Ostatnio jak się przyssałam, to cały poszedł. Mogę pochłonąć kilka w Twoim imieniu, jak chcesz ;))) Pomyśl sobie za to, że za rok możesz wsunąć pół pola słoneczników, żeby sobie odbić tegoroczne poświęcenie ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Cię zmartwić, ale to raczej nie była oponka :)
      Ja tam uważam, ze powinnaś po prostu wcinać dużo pączków i tłustego jedzenia. To matematyka - jak dostarczysz organizmowi więcej kalorii niż zdoła spalić, to się odłoży :) No a jeśli jakimś cudem tak się nie stanie - to nic tylko nadal się objadać i cieszyć z tego :P

      No tak, ale to cały rok jeszcze :( Już jeden czekałam.

      Usuń
  9. Margolka no podobnie jak reszta jestem w ciężkim szoku! 47?! To ile Ty masz wzrostu 145? ;-) To ja ważę sporo więcej (wiem, 2 miesiące temu urodziłam), 47 to chyba ważyłam jak miałam 15 lat ;-)
    A co do warzyw i owoców to uwielbiam latem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy 47 robię się koścista :) Teraz jestem w okolicach 49 i to jest dla mnie najlepsza waga. Mam 158 cm wzrostu, więc nie powinnam ważyć więcej - zawsze się uczyłam, że najlepsza waga w stosunku do wzrostu to -110kg :) Ale oczywiście są też różne budowy ciała.

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, między innymi o to mi chodziło :P

      Usuń
  11. ja przed ślubem sporo z nerwów schudłam i miałam suknię uszytą 2 tygodnie przed i pasowała jak ulał a w dniu ślubu mama mi musiała w spódnicy guzik o 2 cm przesunąć żebym jej nie zgubiła ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się póki co nie stresuję, więc jest szansa, ze mi to nie grozi :P

      Usuń
  12. Się zastanawiałam co ten biedny słonecznik zawinił, że tak od niego stronisz...;) Wydłubany (z miłością) przez Franusia, już by tak nie smakował, więc rozumiem, że dbałość o manicure górą!
    Też tak mam! Przybywa mnie latem, bo owoców z lodami jem TONY!Lody jem cały rok, bo kocham je ogromnie, ale sezon na owoce jest tak krótki, że jem masowo bez ograniczeń ...a tu jeszcze wspomniana fasolka, i bób, i smażone bakłażany i cukinie w różnych sosach i placuszki z kabaczka, ech...No nic nie robię tylko żrem i...paczę, że ciut mnie więcej, choć wciąż wchodzę w rzeczy, więc nie panikuję i się głodówkami nie katuję. Przytrafiła mi się musowa, przed badaniem i na drugi dzień lżejsza byłam o 1,5kg, więc w razie czego...
    A moja Tuśka przytyła przed ślubem ;) ale nie tyle by suknia była ciasna, choć minęło od ostatniej przymiarki prawie 2 miesiące...jednak ciut paniki było ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie smakowałby :)) No, ale cóż, poświęcę się tym razem. Wizja czarnych lub rozdwojonych paznokci mnie skutecznie motywuje :))

      Ja tez lody jem przez cały rok! Franek to się zawsze mi dziwi,że nawet zimą :)
      Właśnie ja też poki co w ubrania się mieszczę, chociaż zawsze gdy tylko zbliżam się do niebezpiecznych dla mnie 52 kg na tydzień czy dwa pasuję i potem już jest znowu dobrze :)

      Usuń
  13. spokojnie jeden słonecznik możesz wszamać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :) Ale musi być porządny wtedy :P

      Usuń
  14. Szczerze mówiąc ja jak już tyje to też właśnie latem, na wakacje dokładnie ;D I to za sprawą tych przysmaków a do tego dochodzi jeszcze to, że we wakacje później chodze spać, więc częściej jem wieczorem ;)) Ale zimą za to gubię, bo większości dnia przesypiam ;D

    A nawiązując do poprzednich notek (nie miałam internetu) , szczególnie o tej o ślubiieee, to po raz kolejny to powiem zazdroszcze,. Tak jak to opisałaś, ja też zawsze zastanawiałam się , marzyółam i marze jak to będzie z kim i kiedy i wydaje mi się to takie bajkowe, odległe.... ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wieczorne podjadanie w moim wypadku odpada, ale objadam się na całego :)

      No zobaczysz, jak to będzie za parę lat :D

      Usuń
  15. Kurczę, aż się zdziwiłam, że ktoś może być zadowolony z czwórki z przodu na wadze;P
    Ja bardzo chciałam po ciąży zatrzymać piątkę z przodu, nie udało się.. I też mam czwórkę, ale mi się to nie podoba! ;P Ale jak przeczytałam w którymś komentarzu, że nie ma co porównywać wagi - racja :) ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie ma co porównywać. To tak, jak ja bym się dziwiła, że komuś nie przeszkadza, że waży 60kg :)
      A ten ktoś ma zupełnie inną budowę ciała i jest wyższy.

      Usuń
  16. Drobinka z Ciebie, ale lepiej być szczupłym niż mocno przy kości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jestem drobna (choć mnie oczywiście trudno to obiektywnie stwierdzić), ale do anorektyczki mi daleko :))

      Usuń
  17. Ja zawsze powtarzam, ze ne rozumiem, jak ludzie chudną altem skoro to okres wakacji, czyli walsnie lodów, gofrów, wszelkich pizz, zapiekanek, a przede wszystkim okres grillowy, a nie czarujmy sie- wody mineralnej to sie na grill nie przyrzadza tylko kiełabaska, miesko, szaszłyki, a do tego ajaks sałatka, niekoniecznie tylko z sałaty:P Poza tym sie zastanawiam czy osobe twierdzace, ze chudna altem nie uelgaja pewnemu złudzeniu- otóz jak jest mega gorąco pocimy sie nieilosiernie, w zwiazku z czym tracimy wodę, co moze na wadze dac nawet 3 kg mniej, z tym, ze co to za schudniecie jak to nie tluszcz spalony a wyparowana wod ai jak tylko sie wroci do normlalnosci, to waga tez idzie w gore? Ale mniejsza z tym:)

    Ja tak tak jak Ty lubię jeść. Dla mnie jedzene to wielka przyjemność, nie wyobrazam sobie np że teraz pojedziemy nad morze, a ja miałabym liczyc kaloriei ze wszystkiego rezygnować, to ja dziekuje za taki wyjazd. Życie ma sie tylko jedno i szkod ami go na liczenie kalorii, wielkie wyrzeczenia jedzeniowe, by mieć 2 cm mniej w biodrach czy brzuchu. Mam swoją ulubioną wage i dopoki jej nie przekraczam czuje sie dobrze, a nawet jak przekraczam, to troche sie ograniczam, a nie zeby zaraz sie glodzic:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja myślę, ze głównie to wynika z tej większej motywacji - dziewczyny chcą dobrze wyglądać w strojach kąpielowych i przechodzą na dietę :PJa tam się nie przejmuję, jeszcze tak źle nie wyglądam, więc wcinam, jak mogę.
      No i z tą wodą też myslę, że masz rację.

      Tak, jedzenie to przyjemność i ja równiez nigdy na wakacjach się nie ograniczam - jeśli już to tuż przed "robię sobie miejsce" :P Ogólnie mam tak samo jak Ty - mam swoje wagowe widełki i dopóki ich nie przekraczam w żadną strone, to jest dobrze. Optymalnie dla mnie to 49-51. jak mam 52 to już mi zaczyna doskwierać coś tu i ówdzie, choć to jeszcze niewidoczne dla innych ;) Ale ważne, zeby samemu się dobrze czuć w swoim ciele - no i wtedy własnie wkracza do akcji moja "dieta" choć to raczej zmiana sposobu odżywianai się. W tej sytuacji liczę kalorie i lubię to, ale nawet wtedy nie odmawiam sobie niczego gdy np szykuje się jakaś impreza, czy grill :)

      Usuń
    2. ale litrówek narobiłam, masakra!

      wracajac do tematu- troche zle sie wyrzilam, ja czesto slysze jak ktos mowi, ze latem sie samo schudnie i tego nie rozumiem wlasnie przez te grille itd. bo wiadome, ze duza czesc kobiet wiosna zaczyna sie martwic o lato i bikini i ida na diete (choc tego też do konca nie kumam, bo ja bym nie wytrzymala):D

      Ja mam i wagowe widełki, ale bardzije ubraniowe, mam np 2 pary jeansw ulubionych i dopoki w nie wchodze jest dobrze. jesli chodzi o wage to mam 165 albo 4 i moja idealna waga to 54-55. wtedy czuje sie najlepiej i staram sie tego trzymac. na szczescie nie mam jakiejs tendencji do tycia i moge sobie pofolgowac i dopiero po dluzszym czasie przesadzania z jedzeniem waga idzie w gore:)

      Usuń
    3. Spoko :P Przyzwyczaiłam się, bo to Ci się zdarza :):)

      Aa, rozumiem :) No tak, tego to też nie rozumiem. Może też być jeszcze tak, że te osoby tak mowią,właśnie ze względu na to, że jest to sezon na owoce i warzywa a to przecież jest wszystko zdrowe i niskokaloryczne :)

      No tak, na ubrania oczywiście tez patrzę, choć to jest mniej miarodajne dla mnie.
      Podobnie jak Ty, raczej nie mam tendecji do tycia i dopiero po dłuższym czasie objadania się muszę się poprawić :)

      Usuń
    4. wiem, ze mi sie zdarza, ale nie aż tak jak dziś:D może powinnam za kazdym razem przed kliknieciem Opublikuj przeczytać co naskrobałam, ale tego nie robię i potem wychodzą takie klocki:d Ale jesteś inteligentna, wiec sie nie muszę martwić, że się nie rozczytasz:P

      Pewnie, ze to sezon na owoce i warzywa, ale te osoby albo jedzą je surowe albo nie wliczaja kalorycznosci bitej smietany czy majonezu:D

      Usuń
    5. To racja :)
      Spoko, daję radę :) Nie przeszkadza mi to szczególnie.

      Ani bułki tartej z masełkiem!!

      Usuń
    6. bułkę tartą z masełkiem i oczywiscie fasolką ubostwiam:D moglabym jesc tonami,s zkoda tylko, ze sezon trwa tak krotko

      Usuń
    7. Ja też uwielbiam! :)
      No właśnie, bardzo krótko, bo szybko ta fasolka robi się włóknista. Potem przechodzę na kalafior, ale to nie to samo

      Usuń
    8. doklandie, chyba ponad tydzien temu kupilismy fasolke i juz nie była dobra, szło się nią udusić dosłownie, i podobnie kalafior moze być, ale fasolka jest lepsza:D

      Usuń
    9. A niestety jedzenie takiej fasolki już przestaje być przyjemnościa i staje się męczące :)

      Usuń
  18. ja jak kiedys wazylam troszke mneij i pojawilam sie z kosciami obojczykowymi wyostrzonymi u mamy w pracy to jej kieroe\wniczka "Boze Malgosiu a co Tobie sie stalo ze wygladasz jak kosciotrup!"
    Ale albo zle zinterpretowalam notke albo bardzo szybko udaje Ci sie zmienic wage ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie jak kiedyś schudłam do 46-47 to wszyscy myśleli, że jestem chora :P Dlatego staram się pilnować również w tę stronę.

      Masz rację, ja nie mam problemów z chudnięciem. Jeśli tylko moja waga mi nie odpowiada, wystarczą mi dwa tygodnie i wszystko wraca do normy bez żadnej głodówki. Potem jeszcze dwa tygodnie stabilizacji i mam spokój na kilka miesięcy - do następnego lata zazwyczaj :P

      Usuń
  19. Ech czterdzieści siedem kilo to ja chyba w podstawówce ważyłam :) Ale ratuję się myślą, że pewnie jesteś ode mnie sporo niższa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisalam wyżej - naprawdę nie ma co się porownywać do innych. Ja nie mogłabym ważyć 60kg bo wyglądałabym jak pączek w maśle :P Mam niewiele mięśni, mam 158 cm wzrostu. Optymalna waga dla mnie to 49-51 kg :)

      Usuń
    2. Tak, po pierwsze wzrost się liczy, po drugie budowa ciała, a po trzecie chyba też kwestia przyzwyczajenia.
      168 cm wzrostu i powiem Ci, że przy wadze 68 kg czuję się i wyglądam naprawdę ok. Ale cały czas dążę, żeby ważyć sporo mniej, bo jestem po prostu ciekawa jak to będzie :)

      Usuń
    3. Tak, masz racje.
      Poza tym, najważniejsze to czuć się dobrze we własnym ciele :) Ja na przykład wiem, że już mniej niż 48 nie mogę, za to przy 53 już się czuję niekomfortowo :)

      Usuń
  20. Piszę nowy komentarz bo tam mi nie działa;/

    Arbuzy to ja też zjadam w mega ilościach. To mój ulubiony owoc. Tylko tutaj w Irlandii rzadko można znaleźć słodki;/ Pozostają mi więc chyba najbardziej kaloryczne banany;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na czym polega niedziałanie? Bo jesli chodzi o to, ze nie da się kliknąć "odpowiedz" to pewnie dlatego, że strona się do końca nie naładowała.
      Ale nie szkodzi :)

      Ja też ze wszystkich owoców najbardziej lubię arbuzy ;) No i własnie fajne w nich jest to, ze można się nimi niemal bezkarnie objadać, bo jak na owoce mają malo kalorii. Tylko sikać się potem chce :P ostatnio przez cały tydzień jadłam arbuzy na śniadanie :D

      No tak, banany i winogrona chyba to najbardziej kaloryczne owoce. Z drugeij strony banany szybko zaspokajają głód a jednocześnie nie obciążają żołądka. Zjadam jednego na szybko zawsze gdy po pracy od razu lecę na aerobik a jestem głodna :)

      Usuń
  21. Jak Franek może nie lubić żeber i obojczyków, ja się źle czułam, jak moje obojczyki się zaczęły chować :P
    Na moją wagę dobrze wpłynął miesiąc bezrobocia, mimo że na początku na odstresowanie jadłam sporo słodyczy. A teraz siedzę na delegacji, która trochę potrwa i miałam nadzieję, że schudnę jeszcze trochę, bo obiad robię wieczorem na szybko i niezbyt obfity, a w ciągu dnia aż tak nie mam ochoty, ale z drugiej strony boję się, że jak będę za mało jadła w ciągu dnia, to jeszcze mi się słabo zrobi gdzieś w fabryce na hali i będzie żenada :P
    Za to zimą byłam wiecznie głodna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, i ja go rozumiem, bo też nie podobają mi się kościste dziewczyny :) Ja sama bardzo nie lubię, gdy chudnę na tyle, że mam wystające kości - wyglądam po prostu niezdrowo.

      No to raczej niedobrze, ze nie jesz w ciągu dnia. Powinno się organizmowi dostarczać posiłków regularnie, a jeśli już to właśnie więcej jesć rano niż wieczorem :)

      Ja właśnie bardziej latem chodzę głodna :)) Więcej pokus! :)

      Usuń
  22. Mnie się za to podobają. Może nie zawsze obiektywnie wygląda to lepiej, ale tak już mam, a przynajmniej ja lepiej wyglądam, gdy jest mnie mniej :>
    Wiem, że niedobrze, czasami zanim się wróci, wejdzie po drodze po zakupy i zrobi coś ciepłego do jedzenia, jest dobrze po 20... Tylko że sumarycznie wychodzi mniej.

    OdpowiedzUsuń