Stwierdzam, że tymi moimi codziennymi notkami w ostatnim czasie rozpuściłam Was jak dziadowskie bicze :) A przynajmniej część z Was, tę najbardziej niecierpliwą.
Teraz w zasadzie też chętnie bym pisała więcej, ale ciągle jest coś do zrobienia, a poza tym tak bardzo pogrążam się we wspomnieniach ostatnich dni i delektuję się byciem żoną, że aż nie umiem o tym pisać :)
Zresztą, przecież wiecie, że nie lubię opisywać żadnych wydarzeń :) Choć, rzecz jasna, dla własnego ślubu na pewno zrobię wyjątek. Przygotujcie się na całą serię notek o tematyce nadal ślubnej, bo jeszcze trochę na ten temat do powiedzenia mam :)
A dzisiaj po prostu napiszę, że było pięknie. Ja wiem, że każda para młoda uważa swoje wesele za najlepsze, ale mnie nie o to chodzi - nie porównuję naszej uroczystości z innymi, ale po prostu lepiej nie mogliśmy sobie tego nawet wymarzyć :) Wszystko wspaniale się udało, goście dopisali, wszyscy bardzo dobrze się bawili - nawet kamerzystka i zespół stwierdzili, że mamy bardzo fajnych gości. Goście natomiast uznali wesele za bardzo udane - chwalili nasz zespół i zachwycali się jedzeniem. Moje koleżanki powiedziały, że przez kolejne dziesięć lat nie mają zamiaru wychodzić za mąż, bo tak wysoko postawiliśmy poprzeczkę, że najpierw wszyscy muszą zapomnieć o naszym weselu, a dopiero potem one mogą wyprawiać swoje :) Naprawdę nie spodziewałam się aż takich pochwał! Poza tym, że to było MOJE wesele, wydawało mi się ono zupełnie zwyczajne :) Po prostu takie, jakie powinno być. Chociaż... było chyba nieco lepiej, niż sobie wyobrażałam :) Bałam się, że będę czuła się chwilami skrępowana, że nie będę się bawiła tak dobrze, jak powinnam... Wszelkie moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Wcale się nie stresowaliśmy! W żadnym momencie - i dzięki temu wszystko szło nam jak z płatka. Byliśmy swobodni, spontaniczni i bawiliśmy się świetnie na własnym weselu :) Cieszyliśmy się każdą chwilą i byliśmy świadomi każdego momentu. Pięknie było, niczego bym nie zmieniła.
Nawet pogoda nam dopisała, choć obiektywnie rzecz biorąc idealna nie była. Ale jednak nam pasowała. Rano było pięknie, a później niebo całkiem się zachmurzyło i tylko chwilami się przejaśniało. Słoneczko czasami wyglądało zza chmur, ale przyznam uczciwie, że wcale nie miało to dla mnie tak dużego znaczenia, jak mi się wcześniej wydawało, że będzie miało :) A Flo. miała rację, kiedy pisała mi, że niezależnie od temperatury, mnie będzie ciepło. Nie dowierzałam, ale jednak okazało się, że to prawda! Wiele osób trzęsło się z zimna w swoich żakietach, a ja w sukience bez ramion i cienkim bolerku w ogóle nie czułam chłodu! Ani przez moment.
Gdy jechaliśmy z kościoła do restauracji, zaczęło lekko padać. Ot, taka mżawka. Ale nie przejęliśmy się tym, wręcz uczyniliśmy z tego nasz atut - opuściliśmy dach w samochodzie i rozłożyliśmy naszą białą, ślubną parasolkę. Kiedy goście zobaczyli nas wjeżdżających na podjazd usłyszeliśmy tylko brawa i zbiorowy okrzyk "wooow". Zrobiliśmy wrażenie :) Nie byłoby tego efektu bez tej mżawki, która zresztą za chwilę odeszła. Już po obiedzie, gdy wyszliśmy nad staw przy restauracji, żeby zrobić sobie profesjonalne zdjęcia nie było po nim śladu. A nawet wyszło piękne słońce - jak na zawołanie :) Tak więc pogodę naprawdę mieliśmy wspaniałą, taką naturalną i w swej niedoskonałości - doskonałą, bo przecież w życiu też nie wszystko jest idealne :) A kiedy następnego dnia żegnaliśmy się z gośćmi w pełnym słońcu, stwierdziliśmy, że jednak byłoby za gorąco.
Naprawdę, przyznać muszę, że chociaż czekałam na ten dzień bardzo długo, a w myślach przerabiałam tysiące scenariuszy i wyobrażałam sobie, jak to będzie, rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Zdecydowanie był to jeden z najwspanialszych dni w moim życiu.
Dodam jeszcze, że totalnie zaskoczyła mnie obecność Finansowego na ślubie! Warszawa słowem się nie zająknęła, że planują wysłać "delegację". Tego się nie spodziewałam! Finansowy w imieniu całej ekipy złożył nam życzenia i wręczył prezent, ale nie dał się zaprosić na obiad. Niemniej jednak to była ogromna niespodzianka. Bardzo miła zresztą :)
A skoro już jesteśmy przy pracy - gdy wróciłam wczoraj do biura, kolega stwierdził, że beze mnie ta firma nie funkcjonuje :P Jak tylko poszłam na urlop, wszystko się im posypało, a to raporty nie wychodziły, a to połączenia z internetem nie mieli, a to się zamówienia blokowały... :) Koniec końców jednak sobie poradzili, a ja zdołałam dziś nadrobić wszystkie zaległości. W poniedziałek natomiast szykuje mi się audyt. Ale przecież dobrze będzie, bo dlaczego ma nie być, skoro dobrze wykonuję swoją pracę? :))
Od pięciu dni jestem więc już Panią Frankowską. Miałam już okazję użyć mojego nowego nazwiska - podpisywałam się na fakturze i kupiłam nowy karnet na aerobik. Nie powiem, dziwnie mi :) Ale będę się przyzwyczajać.
Franek natomiast bardzo szybko wszedł w rolę zięcia :) Myślałam, że z naszej dwójki to właśnie on będzie miał większe opory przed zwracaniem się do moich rodziców "mamo" i "tato". Nic z tych rzeczy. Już w niedzielę można było usłyszeć: "niech mama zaczeka" albo "czy mógłby tata podać...?" :) Ja jeszcze nie miałam okazji sprawdzenia się w roli synowej :))
Ps. Na komentarze pod poprzednimi notkami cały czas odpowiadam :) Jest szansa, że już jutro będę z nimi na bieżąco :)
Super, że wszystko się udało:) Ja to się chyba nigdy nie przełamię i nie będę mówić do teściowej mamo czy do teścia tato. Zresztą jak zapewne wiesz lub nie uważam, że to nawet niewłaściwe.
OdpowiedzUsuńTo z niecierpliwością czekam na relacje i chociaż jakieś ogólne zdjęcia:)
Tak, wszystko było idealnie :)
UsuńPrzyznam, ze nie, nie wiedziałam, jakoś nigdy się nie doczytałam tego u Ciebie. Akurat myślę, ze słowo "niewłaściwe" jest przesadą :) Rozumiem, ze teściowie są rózni i nie do każdego chce się zwracać w ten sposób, dlatego wcale nie uważam, ze to powinna być zasada, jednak w "normalnych" okolicznościach myślę, że to jest po prostu wyraz szacunku i przywiazania. W końcu stajemy się w jakiś sposób rodziną, a nawet jeśli nie postrzega się tego w ten sposób, to trzeba pamiętać, że to są najbliższe osoby dla męża. Mnie byłoby przykro, gdyby Franek nie chciał się w ten sposób zwracać do moich rodziców.
Ogólne zdjęcia jak widać są :)
Ech, przypominasz mi tymi notkami piękne chwile :)) Niech moc będzie z Wami :))
OdpowiedzUsuńBędzie :))
UsuńPS. Delektuj się ile wlezie, masz teraz na to całe wspólne życie :))
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż i tak żal mi, że juz po wszystkim :)
UsuńBędę jednak się delektować :)
Dzięki Tobie poczułam się bardzo sentymentalnie..:-) Cieszę się, że było tak pięknie, niech całe Wasze życie takie właśnie będzie:-)! Nawet jeśli miałoby być takie jak ta sobotnia pogoda- ważne, że zawsze znajdujesz pozytywy w każdej sytuacji:-)
OdpowiedzUsuńA większą ilością notek w tej tematyce- nie pogardzimy, o nie!;-)
No, oby Wam się nie znudziło, bo naprawdę chyba tego będzie sporo - sądząc po tych wszystkich pomysłach na notki, które mi chodzą po głowie, bo jest sporo kwestii, które chciałabym poruszyć :)
UsuńByło naprawdę pięknie i gdyby takie właśnie było nasze życie, to nie mam nic przeciwko :)
Musiało byc naprawdę pięknie w tym dniu. Cieszę się :) Do nazwiska przyzwyczaisz się szybko :) Czekam więc na kolejne notki o ślubie. Ściskam! :*
OdpowiedzUsuńOj, było...
UsuńNie jestem pewna co do tego nazwiska, zwłaszcza, że w pracy mam rozdwojenie jaźni :P - raz podpisuję się jednym, innym razem drugim nazwiskiem, w zależności od sprawy.
Nie dziwię się, że wciąż wracasz do tych chwil, bo na pewno są cudowne i jedyne w swoim rodzaju ;) No i już prawie tydzień jesteś żoną! :))
OdpowiedzUsuńI już cały tydzień. Echhh, zleciało...
UsuńA wracam do nich - a właściwie wracamy oboje naprawdę często. Wspaniale było.
Wiedziałam, że Twój ślub i wesele będa idealne, inaczej być nie mogło ;) Czekam na kolejne notki, może nawet jakieś zdjęcie wrzucisz?!? ;)
OdpowiedzUsuńNo to teraz jesteś już w 100% Margolką Frankowską :)
Pozdrawiam.
Rzeczywiście było idealnie, chociaż z drugiej strony - nic nadzwyczajnego :) Ale najważniejsze, ze było pięknie.
UsuńA zdjęcia, jak widać, się pojawiły :)
Na to wygląda :)
bardzo, bardzo prosze choc o jedno zdjecie, da sie cos zrobic w tej materii? choc na maila:)
OdpowiedzUsuńCoś się da :) Jak widać, nawet tu coś wrzuciłam, ale myślę, ze dla Ciebie będę mogła znaleźć coś jeszcze :P
UsuńTak sobie myślałam w sobotę, że u Was pogoda musi być lepsza niż w moich stronach :)) zawsze tak jest, gdy u mnie pogoda nieciekawa, to w innych rejonachbardziej przyjazna :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko się udało i jesteś zadowolona :)
antylia
Haha, to zazwyczaj tak jest, że jak gdzieś jest brzydko, to w innym miejscu jest ładnie :P
UsuńW każdym razie u nas naprawdę nie było najgorzej - zwłaszcza po południu :)
Oj, bardzo zadowolona jestem - jesteśmy.
no i super, najwazniejsze, ze Wam pogoda pasowala :) Ale wiesz, cos w tym jest, ze rzeczywistosc przerasta nasze oczekiwania jesli chodzi o wlasny slub i wesele :) Mam dokladnie to samo :)))
OdpowiedzUsuńA moj B. tak samo jak Franek od niedzielnych poprawin lata za moimi rodzicami "mamo", "tato", a sam sie zarzekal, ze bedzie mu ciezko sie przyzwyczaic. Za to ja mam problem, zeby sie przelamac do swojej tesciowej :P No ale kiedys bedzie trzeba :P
Dziwnie jest przedstawiac sie nowym nazwiskiem, to prawda :)
No, może nie takie najważniejsze :P, ale na pewno ważne, że nie padało, bo nie byłoby tak przyjemnie. Ale naprawdę wszystko było lepiej, niż sobie wyobrażałam :)
UsuńU mnie to jest tak dziwnie, bo niby nic nie stoi na przeszkodzie, zebym tak się zwróciła do moich teściów - nie krępuję się, ani nic z tych rzeczy, ale dziwnie mi tak wyskoczyć z tym ni z tego ni z owego :P Zobaczymy ;)
Dziwnie - zwłaszcza, ze nie wszyscy z którymi współpracuję, wiedzą, ze jestem po ślubie i dziwnie mi tak nagle się podpisaćinnym nazwiskiem :D
No to jeszcze raz gratulacje. Bardzo się cieszę, że Wam się tak pięknie udało i będę cierpliwie czekać na resztę relacji :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję :)
UsuńAle naprawdę było pięknie! :)
no to się cieszę, że wszystko Wam się idealnie udało i, że się wybawiliście :)) natomiast co do zmiany nazwiska to ja miałam poważny kryzys tożsamości bo się długo nie mogłam przyzwyczaić, że się inaczej nazywam i nie reagowałam ;DDD
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście, wszystko było idealnie, a nie spodziewałam się nawet, ze na swoim weselu będę się bawić aż tak dobrze.
UsuńU mnie aż tak to może nie, reagować to ja reaguję, ale problem w tym, ze w pracy jeszcze czasami się posługuję starym, a czasami nowym nazwiskiem i to jest dziwne :) No i zmienianie go w różnych miejscach takich jak biblioteka na przykład :P
Ja jestem rok po ślubie bez 3 dni i ciągle wracam do tamtego dnia...nie wiem kiedy przestanę:)A to filmik obejrzę...
OdpowiedzUsuńMożna liczyć na jakieś zdjęcie?
Ja cierpliwa jestem i mogę poczekać:)
Ja też nie wiem, kiedy przestanę :)
UsuńA na film teraz czekamy z niecierpliwością, ale jeszcze trochę musimy poczekać...
Jak widać, zdjęcia się pojawiły w najnowszej notce ;)
czemu ta notka taka krótka?
OdpowiedzUsuńKrótka?? :))) Może wyszłam z wprawy :P Wystarczy i tyle, bo się boję, żeby Was nie znudzić :)
UsuńLubię czytać takie notki, mam gęsią skórkę wszędzie, gdzie się da :)) wiedziałam, że ten dzień będzie cudny, cieszę się, że miałam rację :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle żeby aż gęsia skórka? :)
Inaczej po prostu nie mogło być!;D
OdpowiedzUsuńWłasny ślub to niesamowite przeżycie;)
Zgadzam się, niesamowite :)
UsuńChociaż przyznam, ze naprawdę nie spodziewałam się, ze będzie aż tak pięknie!
Oj tak, ślub to jedno z najwspanialszych wydarzeń w życiu człowieka. Gratulacje do nowożeńców i dużo miłości na to wspólne życie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo :)
UsuńRzeczywiście to było jedno z najwspanialszych wydarzeń :)
Ja czekałam cieprliwie na relacje i nie poganiałam, ale to pytanie musze zadać : kiedy będzie fotka suknii ? ;D I jak zareagował Franek jak CIę zobaczył? Bo z tego co pamiętam mówiłaś, że do ślubu nie zdradzisz mu jak ma wyglądać ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko się pięknie udało i jakoś tak trudno mi uwierzyć, że to już po ;D Ale ten czas zleciał ;D NO cóż, w każdym razie jeszcze raz najlepsze życzenia ;)) I czekam na dalsze notki hehe ;)
Wicia
No to fotkę już zobaczyłaś :)
UsuńA Frankowi bardzo się podobało i do dziś powtarza, ze wyglądałam pięknie :))
Mnie też trudno uwierzyć, że to już po :( Smutno mi trochę z tego powodu, mimo, ze oczywiście cieszę się, że jesteśmy już po ślubie.
Dziękuje!
No ale ja tak lubię jak często piszesz, cóż poradzić :-p
OdpowiedzUsuńGratuluję parze młodej :-) my tez mieliśmy pochmurne niebo, ale tak jak piszesz - wtedy byłoby za gorąco, a jednak bycie w sukni i garniturze też robi swoje...
Skąd ja znam te audyty... ;-)
Ale nie zawsze się da :)
UsuńJa nie wiem, może pogoda mogłaby być lepsza, trudno mi powiedzieć, skoro ta, którą mieliśmy wydaje mi się idealna :)
Fajnie, że się udało. I pierwszy tydzień małżeństwa już prawie za Wami ;)
OdpowiedzUsuńJuż za nami.. Fajnie, ale szkoda, ze taki dzień jak poprzednia sobota juz się nie powtórzy..
Usuńczekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńjeszcze raz Wszystkiego Najlepszego na Nowej Drodze Życia :*
Jest więcej :) I będzie.
UsuńDziękujemy jeszcze raz :)
Miło czytać, "było pięknie" to ładne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńGratulacje i wszystkiego najlepszego!
Niektórzy znajomi pracowali (lub pracują) w audycie :P I słyszałam, że czasami ludzie się za bardzo ich obecnością stresują,ale za to niektórzy zakładają, że i tak ostatecznie musi wyjść na ich.
Dzięki :)
UsuńJa się nie stresuję samym audytorem, raczej tym zamieszaniem, jakie się zrobi, gdy przyjedzie. Teraz mamy mnóstwo pracy i ogromne ilości towaru do okiełznania, więc nie będzie łatwo pokazać mu to, co on będzie chciał zobaczyć. Traktuję to raczej jako uciążliwość, którą chcę mieć szybko za sobą, niż stresującą sytuację :)
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!!
OdpowiedzUsuń;))
OdpowiedzUsuń