No nie udało mi się wczoraj już niczego napisać, chociaż bardzo chciałam :( Chyba się zaczął mały kołowrotek - chociaż z drugiej strony może to wynika po prostu z tego, że dziś wyjeżdżamy z Poznania i musimy sporo rzeczy tu podomykać.
Przyjechali wczoraj moi rodzice i razem ze mną poszli po odbiór sukni. Przyznać muszę, że się tego nie spodziewałam, mimo dwóch przymiarek, które przecież już za mną :) Przeszło mi nawet przez myśl, że może nie będę ostatecznie zadowolona, ale nic z tych rzeczy. Suknia bardzo mi się podoba! Leży moim zdaniem świetnie, a ten półgolfik przy twarzy jest piękny i dodaje mi blasku (och ja nieskromna :P, ale tylko powtarzam słowa obserwatorów ;)). Suknia została wpakowana do bagażnika i teraz już czeka na mnie w Miasteczku. Już teraz mi żal, że będę ją miała na sobie tylko przez parę godzin :( Ale naprawdę warto :) Już się nie mogę doczekać miny Franka.
Z salonu sukien ślubnych pojechaliśmy do banku, bo jak na złość akurat teraz musiałam zapomnieć hasła do bankowości internetowej! No szlag by to - od kilku lat wszystkie transakcje robię przez internet i do banku właściwie nie zaglądam, ale tydzień temu Franek namówił mnie na zmianę hasła. Nie modyfikowałam go jakoś bardzo, po prostu trochę je umocniłam - ze średnio na bardzo silne. Okazało się, że zrobiłam je tak silne, że chroniło nawet przede mną :) Najlepsze jest to, że pamiętałam wszystkie składniki hasła, tylko nie mogłam sobie przypomnieć ich konfiguracji. A akurat wczoraj chciałam koniecznie zrobić przelew do USC.
Spędziłam w banku ponad pół godziny, takie były kolejki, ale najważniejsze, że hasło odzyskałam i więcej nie zamierzam go stracić :)
W czasie, kiedy z rodzicami załatwiałam te i inne sprawy, Franek pojechał do spowiedzi, spotkał się z Karolą i Dagą, z którymi mieliśmy "porachunki" ;) i pojechał po winietki. No i moja wtopa :( Wieczorem usiedliśmy, żeby sprawdzić, czy wszystkie są - ja czytałam nazwiska, Franek odhaczał je na liście. Kiedy doszłam do Marcina Jaskóły Franek popatrzył na mnie wzrokiem bazyliszka: "jaki Jaskóła?????" No tak, bo Marcin nie jest Jaskóła tylko Jaskólski! Podobnie jak jego brat :/ Ale czy to moja wina, skoro Franek zawsze o nich mówi Jaskóły??? Nawet w telefonie miał wpisanego Marcina Jaskółę, no i mi się zapomniało, odruchowo wpisałam na listę tak. Zadzwoniłam więc od razu do Juski po ratunek, poprawiła i odesłała do drukowania. Do babki od drukowania też zadzwoniłam po prośbie, czy da radę nam to na dziś druknąć. Da. :)
Przy okazji porozmawiałyśmy z Juską o kilku kwestiach, między innymi o dekoracji sali. Powiedziałam jej, że w czwartek pojadę do restauracji i dowiem się, kiedy możemy tam wejść, a ona mi na to, że jej mama już tam była, już się ze wszystkimi poumawiała, już wszystko pomierzyła i w ogóle mam sobie tym głowy nie zawracać. Przy okazji zwróciła mi jeszcze uwagę na kilka kwestii, o których musimy pomyśleć, co mnie tylko utwierdziło po raz kolejny w przekonaniu, że to właściwa osoba na właściwym miejscu :)
I tak minął nam cały dzień. Położyliśmy się więc spać. I nic! Chyba po raz pierwszy dopadł mnie lekki stres! Nie spałam przez pół nocy i ciągle miałam przed oczami siebie w sukni ślubnej. Rozmyślałam o różnych sprawach, również o tym, że to była moja ostatnia panieńska noc w Poznaniu :) Jednocześnie bardzo chciałam zasnąć, ale nie mogłam - po prostu czułam, że jestem strasznie podekscytowana! Bo to nie był taki stres paniczny - nie denerwowałam się, że coś nie wyjdzie albo, że jeszcze dużo spraw mamy do załatwienia, po prostu byłam pełna emocji - że to już i chyba po raz pierwszy poczułam, że to się dzieje naprawdę i że to za chwilę.
Rano wstałam i teraz to ja pojechałam do spowiedzi. Przede mną były tylko dwie osoby, ale jeden chłopak klęczał przy konfesjonale ponad 20 minut!!! Serio, sprawdzałam na zegarku, bo się bałam, że do pracy się spóźnię. Ale się nie spóźniłam, a aureolę nad głową już mam :) W ogóle wszystko dla księdza już mamy i możemy się jutro z nim spotykać :)
Ale ogólnie nie czuję się dziś szczególnie wypoczęta po tej nocce, zwłaszcza, że czeka nas jeszcze pakowanie i boję sie, że czegoś zapomnimy (najwazniejsze rzeczy takie jak obrączki już są w Miasteczku na szczęście).
A w dodatku aura dzisiaj mi nie służy i humor mam lekko skwaszony. Mam nadzieję jednak, że to chwilowe - i aura i humor :) Co do drugiego co prawda jestem trochę bardziej pewna, bo przypuszczam, że dzisiaj po pracy już mi się lepiej zrobi :) No ale o pogodę to się trochę boję. Zimno ma być w sobotę - a przynajmniej zimno jak na moje bolerko... Cóż, grunt żeby nie padało a na razie prognozy w tym względzie są optymistyczne. Na razie musze zaklinać pogodę :)
I jest jeszcze jeden powód, który niezbyt dobrze wpływa na mój nastrój, ale o tym się nie będę rozwodzić, bo i bez sensu :/
No nic, mam nadzieję, że do następnej notki mi się poprawi :)
Przyjechali wczoraj moi rodzice i razem ze mną poszli po odbiór sukni. Przyznać muszę, że się tego nie spodziewałam, mimo dwóch przymiarek, które przecież już za mną :) Przeszło mi nawet przez myśl, że może nie będę ostatecznie zadowolona, ale nic z tych rzeczy. Suknia bardzo mi się podoba! Leży moim zdaniem świetnie, a ten półgolfik przy twarzy jest piękny i dodaje mi blasku (och ja nieskromna :P, ale tylko powtarzam słowa obserwatorów ;)). Suknia została wpakowana do bagażnika i teraz już czeka na mnie w Miasteczku. Już teraz mi żal, że będę ją miała na sobie tylko przez parę godzin :( Ale naprawdę warto :) Już się nie mogę doczekać miny Franka.
Z salonu sukien ślubnych pojechaliśmy do banku, bo jak na złość akurat teraz musiałam zapomnieć hasła do bankowości internetowej! No szlag by to - od kilku lat wszystkie transakcje robię przez internet i do banku właściwie nie zaglądam, ale tydzień temu Franek namówił mnie na zmianę hasła. Nie modyfikowałam go jakoś bardzo, po prostu trochę je umocniłam - ze średnio na bardzo silne. Okazało się, że zrobiłam je tak silne, że chroniło nawet przede mną :) Najlepsze jest to, że pamiętałam wszystkie składniki hasła, tylko nie mogłam sobie przypomnieć ich konfiguracji. A akurat wczoraj chciałam koniecznie zrobić przelew do USC.
Spędziłam w banku ponad pół godziny, takie były kolejki, ale najważniejsze, że hasło odzyskałam i więcej nie zamierzam go stracić :)
W czasie, kiedy z rodzicami załatwiałam te i inne sprawy, Franek pojechał do spowiedzi, spotkał się z Karolą i Dagą, z którymi mieliśmy "porachunki" ;) i pojechał po winietki. No i moja wtopa :( Wieczorem usiedliśmy, żeby sprawdzić, czy wszystkie są - ja czytałam nazwiska, Franek odhaczał je na liście. Kiedy doszłam do Marcina Jaskóły Franek popatrzył na mnie wzrokiem bazyliszka: "jaki Jaskóła?????" No tak, bo Marcin nie jest Jaskóła tylko Jaskólski! Podobnie jak jego brat :/ Ale czy to moja wina, skoro Franek zawsze o nich mówi Jaskóły??? Nawet w telefonie miał wpisanego Marcina Jaskółę, no i mi się zapomniało, odruchowo wpisałam na listę tak. Zadzwoniłam więc od razu do Juski po ratunek, poprawiła i odesłała do drukowania. Do babki od drukowania też zadzwoniłam po prośbie, czy da radę nam to na dziś druknąć. Da. :)
Przy okazji porozmawiałyśmy z Juską o kilku kwestiach, między innymi o dekoracji sali. Powiedziałam jej, że w czwartek pojadę do restauracji i dowiem się, kiedy możemy tam wejść, a ona mi na to, że jej mama już tam była, już się ze wszystkimi poumawiała, już wszystko pomierzyła i w ogóle mam sobie tym głowy nie zawracać. Przy okazji zwróciła mi jeszcze uwagę na kilka kwestii, o których musimy pomyśleć, co mnie tylko utwierdziło po raz kolejny w przekonaniu, że to właściwa osoba na właściwym miejscu :)
I tak minął nam cały dzień. Położyliśmy się więc spać. I nic! Chyba po raz pierwszy dopadł mnie lekki stres! Nie spałam przez pół nocy i ciągle miałam przed oczami siebie w sukni ślubnej. Rozmyślałam o różnych sprawach, również o tym, że to była moja ostatnia panieńska noc w Poznaniu :) Jednocześnie bardzo chciałam zasnąć, ale nie mogłam - po prostu czułam, że jestem strasznie podekscytowana! Bo to nie był taki stres paniczny - nie denerwowałam się, że coś nie wyjdzie albo, że jeszcze dużo spraw mamy do załatwienia, po prostu byłam pełna emocji - że to już i chyba po raz pierwszy poczułam, że to się dzieje naprawdę i że to za chwilę.
Rano wstałam i teraz to ja pojechałam do spowiedzi. Przede mną były tylko dwie osoby, ale jeden chłopak klęczał przy konfesjonale ponad 20 minut!!! Serio, sprawdzałam na zegarku, bo się bałam, że do pracy się spóźnię. Ale się nie spóźniłam, a aureolę nad głową już mam :) W ogóle wszystko dla księdza już mamy i możemy się jutro z nim spotykać :)
Ale ogólnie nie czuję się dziś szczególnie wypoczęta po tej nocce, zwłaszcza, że czeka nas jeszcze pakowanie i boję sie, że czegoś zapomnimy (najwazniejsze rzeczy takie jak obrączki już są w Miasteczku na szczęście).
A w dodatku aura dzisiaj mi nie służy i humor mam lekko skwaszony. Mam nadzieję jednak, że to chwilowe - i aura i humor :) Co do drugiego co prawda jestem trochę bardziej pewna, bo przypuszczam, że dzisiaj po pracy już mi się lepiej zrobi :) No ale o pogodę to się trochę boję. Zimno ma być w sobotę - a przynajmniej zimno jak na moje bolerko... Cóż, grunt żeby nie padało a na razie prognozy w tym względzie są optymistyczne. Na razie musze zaklinać pogodę :)
I jest jeszcze jeden powód, który niezbyt dobrze wpływa na mój nastrój, ale o tym się nie będę rozwodzić, bo i bez sensu :/
No nic, mam nadzieję, że do następnej notki mi się poprawi :)
Na pewno się poprawi, w tej sytuacji innej opcji chyba nie ma;)
OdpowiedzUsuńTakie podekscytowanie to ja rozumiem, bo trudno tego nie odczuwać, gdy to już za chwilę;)
A temperaturą się nie martw, jestem niemal pewna, ze te emocje Cię rozgrzeją;D
Czyli to jeszcze nie ostatnia notka przed?;)
Też w to wierze, zwłaszcza, że wielu osobom zależy na tym, żeby bylo ładnie, więc pocieszam się tym, że pozytywne myślenie tylu osób musi pomóc :D Może głupie, ale czasami takie afirmacje pomagają.
UsuńPierwszy raz poczułam takie emocje :) Czułam tylko przyspieszone bicie serca i motyle w brzuchu, co mocno utrudnialo mi zaśnięcie.
Mam nadzieję, że będzie tak, jak piszesz i naprawdę emocje nas będą grzały, chociaż ja niestety mam tak, że jak jestem pod wpływem silnych emocji to się trzęsę jakby z zimna, nawet gdy jest ciepło :P
Według moich planów - nie :) prawdę mówiąc jeszcze o wielu rzeczach chciałabym napisać i i tak nie wiem, czy zdążę przed (najwyżej nadrobię po sobocie :P), ale na chwile obecną plan mam taki, zeby pisać do końca :P Mam nadzieję, ze się uda.
Jeju to już tylko 3 dni :) W sobotę chyba wszystkie będziemy myślami z Wami!
OdpowiedzUsuńHumor się poprawi, bo inaczej po prostu być nie może. Toż przecież najpiękniejszy dzień przed Tobą :)
Tak, tylko :))
UsuńBardzo mi miło, w takim razie, jeszcze pogodę pozaklinajcie ze mną :P
Tak, ja wiem, że humor się poprawi, przeciez inaczej być nie może. No ale dzisiaj jest tak średnio na razie ;)
no to co kochana... it's the final countdown :))) Te dni, ktore zostaly do Waszego slubu beda naprawde istnym kolowrotkiem, ale dacie rade. No bo kto, jak nie Wy? :)
OdpowiedzUsuńnie stresuj sie tam za bardzo, a aura sie nie martw. Bede czarowac, zeby sie poprawila i zebyscie mieli taka pogode jak my mielismy, a bylo naprawde cudnie :) Tylko powiedz ktory region Polski mam zaczarowac - okolice Poznania czy jakis inny? :)
Nie, nie, bardziej na południowy wschód od Poznania :) tak na opolszczyźnie :)
UsuńNo tak ładnie, jak Wy mieliście pewnie nie będzie (i tego nie wybaczę tegorocznemu wrześniowi, bo od paru lat był piękny, a w tym roku od początku jakoś kiepsko), ale żeby chociaż słońca trochę było i tak ze 20 stopni :)
Na pewno będzie sporo jeszcze zamieszania, ale i tak myślę, że ten kolowrotek najgorszy jest tu, w Miasteczku ogarniemy wszystko z większym spokojem, bedzie więcej ludzi i mniejsza presja czasu :)
Już za parę dni, za dni parę...możesz zacząć nucić: "Już mi niosą suknię z welonem" :)
OdpowiedzUsuńAno mogę :)
UsuńAle chociaż piosenka bardzo mi sie podoba, to nie do końca adekwatna do mojej sytuacji :)
Pogodą się nie martw Margolko, nawet jeśli nie będzie wymarzona. W dniu ślubu mojej koleżanki padało, było okropnie duszno i naprawdę nieprzyjemnie, ale to zupełnie nie miało wpływu na to, że ich wesele było najlepszym na jakim byłam i małżeństwem też sa najlepszym spośród tych jakie znam :) Po prostu po wyjściou z kościoła od razu wsiedli do auta, a życzenia były na sali. Mieli dzięki temu dłuższą chwilę zaraz po najważniejszym, żeby ze soba pobyć :) Myślę, że i Wam żaden deszcz nic istotnego nie popsuje.
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja ostatnio byłam świadkiem spowiedzi 50 minutowej, więc 20 nie robi na mnie wrażenia :)
Życzę Ci, żeby już więcej niespodzianek jak z tymi winietkami nie było i abyś mogła emocjonować się tylko pozytywnie :)
Tak, ja wiem, że przecież nie pogoda jest najważniejsza, ale chodzi nawet o względy czysto praktyczne - mam bolerko z króciutkim rękawkiem i boję się, że zmarznę. A deszcz mocno nam utrudni kilka kwestii. Ech.. mam nadzieję, że jednak nie będzie tak źle :)
UsuńPewnie, ja też się spotkałam z dlugimi spowiedziami, ale tym razem wjątkowo mi to dokuczyło, bo się spieszyłam do pracy.
Nawet ta niespodzianka z winietkami nie była taka najgorsza :)
Ja to chyba czasem mam ataki wybitnej empatii czy jak to nazwać, bo jak tak czytam o tych emocjach i lekkim stresiku, to mnie samej się udziela :)))
OdpowiedzUsuńSpokojnie Ken, ja już się przestałam denerwować - przynajmniej na razie :) Wczoraj, jak wsiadłam do samochodu z Poznania adrenalina trochę opadła :)
UsuńTak czy inaczej - pamiętaj, że to takie pozytywne podekscytowanie :) Jak już się wczuwasz, to uczciwie :P
No to zaczynamy zaklinać pogodę:-) W prawdzie jutro Twój nastrój z tym związany może byc jeszcze kiepski, bo czwartek ma być najbrzydszym i najbardziej deszczowym z najbliższych dni, ale w piątek na pewno będziesz czuła już tylko tą radość i podekscytowanie:-) A i pogoda powinna stać się łaskawsza..
OdpowiedzUsuńMyślami jestem i będę z Wami!:-) Trzymajcie się:-))
Zaklinaj Meg, pliis :)) Na razie zgadza się to, co piszesz - dzisiaj było paskudnie... A jutro ma być pięknie. Nieco gorzej z sobotą, ale mam nadzieję, że te fronty jescze się jakoś poprzesuwają - pozytywnie :)
UsuńJeeeeej :D to już za moment dosłownie :D
OdpowiedzUsuńA pogoda będzie...skoro zaczynam w ten weekend zajęcia, to będzie (zawsze jest super pogoda kiedy siedzę zamknięta na uczelni ;)). No i sukni jestem ciekawa :) I fajnie, że masz bolerko... tak jakoś nie podobają mi się młode z gołymi plecami, ramionami i dekoltem niczym nie zakrytym. Kościół to kościół :)
Dosłownie :))
UsuńNo Szczęściaro, mam nadzieję, że jakoś mi to tymi zajęciami załatwisz, żeby było ładnie :)
Co do sukni, jest szansa, że ją zobaczysz :) A jeśli chodzi o bolerko - zgadzam się z Tobą. Kościół to kościół, w dniu śubu też. Nie wypada w nim paradować z ramionami odkrytymi i cyckami na wierzchu :P
Ja niedawno otworzyłam drugie konto w związku ze zmianą telefonu i promocją, zmieniłam przy pierwszym logowaniu hasło na moje, a potem się wkopałam, bo zablokowali mi. Hasło szyfrowane, a ja całe wpisywałam :D ale na szczęście przez infolinię to załatwiłam, bo nie chciało mi się tracić czasu w oddziale banku, dałam radę przez telefon :D
OdpowiedzUsuńA wiesz co? Każdego dnia sobie w myślach powtarzam, że sobota blisko i to ten Wasz dzień i normalnie doczekać się nie mogę, a przecież przyjdzie nam blogowiczom czekać na jakieś zdjęcia, relację itp :))
antylia
Ja tego akurat nie mogłam niestety załatwić telefonicznie -chociaż właściwie to dobrze! No bo pomyśl - każdy, komu wpadłyby w ręce moje dane mógłby sobie zadzwonić i powiedzieć, że zapomniał hasła..
UsuńAntylko, bardzo mi miło, że tak czekasz razem ze mną :)
Teoretycznie tak jest, mimo tej weryfikacji, podawania peselu, adresu, nik-u... o coś jeszcze mnie babka pytała i tego nie wiedziałam, a wszystko przez to że miałam podsunięte pod nos gotowe papiery, kilka dni po podpisaniu umowy na nowy telefon i nie załatwiałam tego w banku. Początkowo miałam iść właśnie do banku, ale potem wpadłam na pomysł z infolinią :))
UsuńA pewnie, że czekam, a myślałaś, że co? :P
antylia
No, ale to właśnie nie do końca, bo w moim banku tak się właśnie nie da tego załatwić ;) I o ile wcale nie w smak było mi iść do banku, to w tym wypadku cieszę się, że nie dalo się tego załatwić telefonicznie :)
Usuń:)))
Witaj :)
OdpowiedzUsuńCzekam, ściskam i powodzenia :)
Buziaczki :)
Witaj Morgano, dziękujemy :)
UsuńUdzielił mi się chyba ten twój stres, gdy czytałam notkę. No nic, pozostało mi życzyć wam powodzenia i pięknej pogody w sobotę :) Myslami będę z Wami na pewno :)
OdpowiedzUsuńAle to taki pozytywny stres, więc nie zaszkodzi :)
UsuńNa wszelki wypadek może nie podziękujemy jescze :) Ale za myśli - jak najbardziej :)
Wszystkiego dobrego i oby wszystko się udało:)))
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać twojej poślubnej relacji :)
OdpowiedzUsuńTo już pewnie całkiem niedługo :)
UsuńTrzymam mocno kciuki!! Zobaczysz, wszystko pójdzie po Waszej myśli :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, w zasadzie tylko o pogodę sie trochę jescze martwię, bo to niezależne od nas :) Ale może będzie dobrze
UsuńDziś na Onecie był taki artykuł o księdzu, do którego współksięża (czy jak to nazwać) mieli pretensje, że za długo spowiada - może to ten Twój ;)
OdpowiedzUsuńA w sobotę na pewno wszystko będzie pięknie, więc życzę Ci, żebyś się przed wielkim dniem spała jak niemowlę.
:)) Może :) Ciekawie brzmi, szkoda, że nie widziałam tego artykulu :))
UsuńKolejne dwie noce już przebiegły całkiem spokojnie. Nie wiem, jak będzie dzisiaj :)
No to trzymam kciuki, za pogodę, za nastrój i za całokształt. A jak mi zdjęcia w sukni nie przyślesz, to Cię znajdę... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że coś się wymyśli z tym zdjęciem :))
UsuńA kciuki jeszcze przez chwilę potrzymaj proszę :)
trzy dni... jak to szybko zleciało... niedługo mam nadzieję zamieścisz swoje zdjęcia w sukni ślubnej...
OdpowiedzUsuńA teraz już jeden :)
UsuńZleciało bardzo szybko a wesele pewnie minie jeszcze prędzej.
Jakieś zdjęcie pewnie się znajdzie :)
Buty postaw na parapecie:) To na ładną pogodę podobno, u mnie w tygodniu chłodnawo było, w piątek buty na parapecie i od rana w sobotę słońce...:) Widać zresztą na filmiku:)
OdpowiedzUsuńFajny taki stresik...
Już nie mogę się doczekać relacji i zdjęć...
Tak, tak, słyszałam o tych butach i w dodatku słyszałam, że to skutkuje :P
UsuńMatko, to JUŻ?!!!
OdpowiedzUsuńJuż Zgago :)
UsuńMargolko strasznie fajnie się czyta o tych wszystkich przedślubnych emocjach. Już prawie zapomniałam jak to u mnie było :)
OdpowiedzUsuńPewnie jako panienki już cię nie skomentuje zatem: szczerze życzę żeby w sobotę wszystko poszło po waszej myśli, zabawa trwała do białego rana, wrażenia zostały niezapomniane, a potem no cóż, dalszych lat w takiej harmoni i zadowoleniu.
I oczywiście już czekam na relację ze ślubu/wesela najlepiej okraszoną chociaż jednym maleńkim zdjęciem :)
Ciebie to już za chwilę czekają emocje zupełnie innego rodzaju :)
UsuńOby było tak, jak piszesz :)
A relacja na pewno jakaś będzie :)
U mnie jest taki zwyczaj, że jeśli panna młoda nie chce żeby w dniu ślubu padało, to musi wystawić na parapet swoje pantofelki ślubne i zaklina tak pogodę:) Podobno działa:)
OdpowiedzUsuńTak, tak, znam to zaklinanie ;) I też słyszałam, że działa :)
UsuńMargolko, Trzymam kciuki za pogodę. Wszystko na pewno super się uda, a taki lekki stresik jest wręcz konieczny przed takim waznym dniem w życiu każdego człowieka. Powodzenia Kochana, ale to szybko minęło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Trzymaj Agnieszko, jeszcze chwilka, na razie jest duuużo lepiej, byleby się do jutra utrzymało :)
UsuńPewnie masz rację taka lekka adrenalinka jest wskazana :)
Pozdrawiam rownież!
pamietaj zeby ręka Twoja na wierzchu wylądowała tzn. Swoja połóż na Franka :) i nie daj się obrócić jak bedziecie odchodzić od ołtarza :) no miłość miłością ale solidarność jajników musi być :) kochana czekam na foto i relacje Ślubne :)
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję za rady :)))
UsuńWobrażam sobie Twoje emocje i w pełni je rozumiem. To podekscytowanie dodajmy, będzie trwało nie tylko do samego dniaśłubu, ale również długo po nim, zapewniam Cię :) Człowiek sam nie wierzy, że na takiej adrenalinie da się żyć :))
OdpowiedzUsuńMnie już trochę przeszło w środę po południu, kiedy siedzieliśmy w samochodzie do Miasteczka :) Oczywiście emocje jeszcze zostały, ale już są nieco mniej uciążliwe - przynajmniej spać mogę :)
UsuńAle takie nakręcenie to nawet pozytywne jest :)
Margolko, nie wiem, kiedy będę u Ciebie znów wiec juz dziś życzę wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia, mnóstwa dni wypełnionych miłością i wspólnym uśmiechem!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Nikki!
UsuńPrzegapię akurat, ale życzę Ci (wam) już teraz (i od dawna) dużo szczęścia:*
OdpowiedzUsuńOooo, kogóż my tu mamy? :P
UsuńNo szkoda, że Cię nie będzie, ale jakoś Ci to wybaczę :) dzięki!
o rany, to juz za chwile! super trafilas z ta juska, w ogole trafilas to zle slowo, wiedzialas kogo wybrac po prostu:) a ten chlopak to ciekawe jakie grzechy mial:DDDDDDD
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wiedziałam, od razu stwierdziłam, że Juska najlepiej się nadaję i to sie potwierdziło :))
UsuńHaha, nie wiem, nie słuchałam :P
Nie będę mogła w sobotę więc już dziś WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA I DUŻO SŁOŃCA W SOBOTE I NA CAŁE WSPÓLNE ŻYCIE :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo :)
UsuńTo już nie długo, będę chmury trzymała, żebyś słońce miała :D
OdpowiedzUsuńSłońce też było :)
UsuńZacznę od końca, czyli od ostatniej notki :)
OdpowiedzUsuńPanieński miałaś chyba idealny! Dziewczyny świetnie to zorganizowały, brawa im się należą.
Margolka nie mogąca zasnąć to chyba rzeczywiście Margolka podekscytowana :) ale jest czym, taki dzień zdarza się w końcu raz w życiu. Przeważnie :)
P.S. Pokażesz nam sukienkę? :)
P.S. Jak Ty znajdujesz czas na pisanie notek na kilka dni przed ślubem? :)
Jak dla mnie, to faktycznie panieński byl idealny, lepiej nie mogłam sobie tego nawet wymyślić :)
UsuńNa szczęście ten brak snu to mi się zdarzył tylko wtedy, później spałam już całkiem dobrze :)
Pewnie gdzieś na zdjęciu sie załapie.
Nie było z tym większego problemu, teraz po ślubie jest gorzej :)