Grudzień to zdecydowanie nie jest miesiąc na blogowanie :( Na pewno nie dla mnie. Usiłuję napisać notkę od ubiegłego poniedziałku! Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że ten czas tak szybko leci, ale okazało się, że nie znalazłam ani chwili, żeby wreszcie coś napisać. A przecież ciąg dalszy relacji jeszcze mnie czeka :)
W każdym razie, w pracy odliczamy już dni... Za tydzień ostatnia wysyłka. Potem już po prostu MUSI być luźniej. A więc jeszcze pięć dni w biurze... W zasadzie dla mnie cztery, bo w piątek jadę do Warszawy, na spotkanie przedświąteczne z resztą teamu. I może chociaż w pociągu uda mi się napisać parę słów. Albo w hotelu, bo zostaję do soboty...
A tymczasem, w ubiegły poniedziałek, chciałam napisać, że - teraz oficjalnie jestem już Margolką Frankowską. Odebrałam swój nowy dowód osobisty. Musiałam zostać z tego powodu dłużej w Miasteczku, bo oczywiście urząd w soboty nieczynny, ale okazało się, że to nie było problemem - nawet pomimo tego, że mamy tyle pracy. Nie musiałam brać urlopu - wzięłam po prostu ze sobą komputer i w poniedziałek rano włączyłam go tak, jakbym była w biurze. Fajna sprawa, muszę przyznać ;)
Ale miało być o nowej tożsamości :) Naprawdę zaczynam się przyzwyczajać. Podpis już mam wyćwiczony - głównie dzięki fakturom, które wystawiam w pracy :) Ale ostatnio się pomyliłam podczas rozmowy telefonicznej - dużo się działo, byłam zaaferowana i kiedy ktoś po drugiej stronie się odezwał, przedstawiłam się starym nazwiskiem :) Ale idzie mi coraz lepiej.
Zresztą - polubiłam to nowe nazwisko, bo nareszcie nie muszę go literować :) Wystarczy, że raz powiem i każdy wie, jak ma być - nawet przez telefon. Z drugiej jednak strony, kiedy zakładałam nowego maila, okazało się, że takowy już istnieje! Doprawdy, nie jestem do tego przyzwyczajona! :(
Wszystko ma więc swoje dobre i złe strony. Jedno jest pewne - wygląda na to, że Frankowską pozostanę już do końca życia :)
Ps. Rozmawiałam ostatnio z koleżanką z pracy z Warszawy i usłyszałam ciekawą anegdotkę na własny temat. Współpracujemy z call center, ale odbywa się to głównie na zasadzie kontaktu mailowego. W adresie mailowym nie mam zmienionego nazwiska na nowe - ale gdy wysyłam maila, pod którym się podpisuję lub kiedy dzwonię, używam nowego. W którymś momencie pracownicy call center zgłupieli i przy okazji rozmowy z moimi współpracownikami z Warszawy zapytali, jak to jest, że odzywają się teraz do nich dwie panie Małgorzaty w tej samej sprawie :) I której mają słuchać? :P:P Swoją drogą, mogliby być bardziej domyślni :)
Ja też mogłam przestać literować panieńskie po zamążpójściu...
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę ulga :)
UsuńNazwisko prawdę Ci powie :)
OdpowiedzUsuńOgarnięcia grudniowych spraw Margola!
Pytanie, jaką :)
UsuńDzięki,przyda się
siejesz dezorientacje w pracy,wstydz sie:P
OdpowiedzUsuńA niech się trochę podezorientują :D
Usuńja co prawda nowe nazwisko mam juz od 4 miesiecy, ale tez jakos jeszcze do konca sie nie przestawilam. Nie mam co prawda problemu z podpisywaniem sie nowym nazwiskiem, czy przedstawianiem sie "ustnie", ale jak przez prawie 27 lat mialo sie wczesniejsze nazwisko, to to nowe poczatkowo brzmi jakos tak dziwnie :) Przyzwyczaimy sie :)
OdpowiedzUsuńJa muszę przyznać, że dość dobrze mi to idzie, chociaż glowy nie dam, że jakby mnie w środku nocy zapytali, to bym już odpowiedziała nowym :)
UsuńAle jeśli chodzi o odpowiadanie na pytanie to raczej nie mam z tym problemu bo od razu myślę sobie - teraz nie musze już dopilnowywac, żeby dobrze zapisali :P gorzej, gdy się tylko przedstawiam, wtedy odruchowo wychodzi mi stare :)
Z tym mailem miałam podobnie, ale chciałam założyć nowego na moje jeszcze panieńskie nazwisko. Niestety, okazało się, że wśród wielu konfiguracji nie mogę zająć nazwy takiej, jaką bym chciała. Szybko więc przyszło mi do głowy, by sprawdzić dostępność nazw pod tytułem: moje imię+przyszłe nazwisko. Okazało się, że też jest już zajęte! Szybko zmieniłam kolejność na: przyszłe nazwisko+imię i było dostępne! Niewiele myśląc zaklepałam ten adres już dla siebie:) Przez 7 miesięcy mail będzie na mnie czekał spokojnie:)
OdpowiedzUsuńA ja własnie nigdy nie miałam problemu z tym, żeby moje panieńskie nazwisko się gdzieś powtórzyło, bo było na tyle rzadkie, że maile mogłam konfigurowac dowolnie. Moje obecne nazwisko jest stosunkowo popularne, więc mogłam sie tego spodziewać. Niestety. W żadnej konfiguracji nie jest dostepne (chociaż ucieszyło mnie nawet, że nazwisko.imie jest zajęte, bo nie lubię w takiej formie widnieć gdziekolwiek :)
Usuńa u mnie imie.nazwisko bylo wolne i panienskie, i obecne, choc panienskie mialam tez dosc popularne :) Wstrzelilam sie w luke ;)
UsuńNo ja wiedziałam, że nazwisko Franka jest dość często spotykane,mogłam się więc tego spodziewać. Ale mam teraz problem z tym mailem, bo nie wiem za bardzo co zrobić, adresy z jakimiś cyferkami bardzo mi się nie podobają i wyglądają wg mnie nieprofesjonalnie. Nie mówiąc już o jakichkolwiek zdrobnieniach.
Usuńa zamiast imienia nie mozesz napisac na przyklad pierwszej literki imienia? :)
UsuńNo właśnie to też mi się nie bardzo podoba. Tego rodzaju maila zazwyczaj używam w mailach formalnych a więc wolałabym żeby wyglądalo to jak najbardziej oficjalnie. Jak jest litera to nawet nie wiadomo, czy chodzi o kobietę, czy mężczyznę.
UsuńMnie by litera nie przeszkadzała, ale niestety swojego mala mogłam założyć tylko z cyferkami, a to mi się już bardzo nie podobało, wtedy jest taki jeden z tysiąca. I w końcu zrobiłam coś takiego, że po imieniu dopisałam jeszcze jedno "a", żeby nie kłuło w oczy - ale dziwne jest to, że wygląda jak pierwsza litera drugiego imienia, którego nie mam, no i już się zdarzyło komuś pomylić i wysłać na adres bez tego dodatkowego "a"...
UsuńMój były szef miał problem nawet z mailem służbowym, bo był jeszcze jeden facet o takim samym imieniu i nazwisku i czasami się myliły adresy :)
o, to ja mam na mailu pierwszą literkę imienia i się śmieję, że mogę się dzielić nim z Mate ;)
UsuńNo mnie cyferki właśnie też się nie podobają. Teraz zrobiłam podobnie i po prostu ostatnią literę napisałam dwa razy - ale to tylko dlatego, że potrzebowałam tego maila na szybko. Muszę wymyślić coś innego, bo chodzi o to, żeby nie było żadnych wątpliwości, jaki to adres, a tak trzeba zawsze się upewnić, że dana osoba zwróciła uwagę na podwojoną literę... No i właśnie, mogą się zdarzyć pomyłki.
UsuńMadlen,co do pierwszej litery imienia - jak napisałam wyżej, nie przemawia do mnie ten pomysł :)
Moje panieńskie również sprawiało wielu osobom kłopot, zawsze się pytali czy "f" czy "w" i "i" czy "j", za to ten kto się z nim już wcześniej spotkał to od razu wiedział, że to córka tego ojca :)Nazwisko znane w pewnej branży i na dodatek niepolskie a spolszczone, więc właściwie poza rodziną niewystępujące, szczególnie,że nawet rodzony brat taty miał inne( oryginalne) w dokumentach...
OdpowiedzUsuńNo, a po OM choć również spolszczone to jednak bardziej popularne, a i tak co niektórzy mają kłopot z pierwszą literą gdy się przedstawiam...
Także Margol śmiem sądzić, że sporo funkcjonuje nazwisk, które są trudne dla innych w pisowni ze słuchu ;)
Tak tylko wspomnę, że u mnie nagroda czeka...
UsuńDziękuję, zajrzę :)
UsuńNie no oczywiście, ja wcale nie uważam siebie za jakiś unikatowy przypadek :) Wiem, że dużo jest takich nazwisk, które są dla innych trudne, ale nie zmienia to faktu, że była to dla mnie codzienność trudna do zaakceptowania mimo wszystko :) Dlatego teraz odczuwam ogromną ulgę, bo dotychczas musiałam podkreślać pisownię aż trzech liter, a teraz tak fajnie jest, ze każdy od razu wie, jak ma zapisać :)
zmiany na lepsze zawsze są lepsze ;P
UsuńMogły się te osoby domyślić no ale widać to było dla nich za trudne:P zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńMogłyby :)
Usuńach te nazwiska...
OdpowiedzUsuńMnie bardzo cieszy perspektywa posiadania nazwiska M. Jeśli chodzi o moje to zawsze tylko muszę mówić czy pisze się przez ,,Ch" czy ,,H" ale to żaden problem. Z nazwiskiem M. będzie prościej :)
OdpowiedzUsuńJa muszę podawać aż trzy informacje na temat pisowni mojego panieńskiego nazwiska, więc zdecydowanie jest mi teraz dużo lepiej :)
UsuńA, to ja mam odwrotnie. Moje "nowe" (już ponad siedmioletnie :) ) nazwisko często muszę powtarzać, bo ilekroć je komus podaję to jest "jak?!". Ale mimo to jest lepsze od starego, bo tamto jest po prostu śmieszne i nigdy go nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńW takim razie najważniejsze, że swoje nowe nazwisko lubisz bardziej :)
UsuńTa akcja z call center to nie jest taka niecodzienna sprawa. Często mi się zdarza, że klientki składają u mnie zamówienie pod jednym nazwiskiem, a kontaktują się mailowo pod zupełnie innym bez słowa wyjaśnienia, że chodzi o tę samą osobę. Nie znoszę tego.
OdpowiedzUsuńAcz z drugiej strony, ja klientek mam setki, a oni Małgorzatę jedną, więc faktycznie, powinni się domyślić.
Wiesz Polu, to jednak jest zupełnie inna sytuacja - przede wszystkim w kontaktach z obcymi ludzmi, którzy np świadczą dla mnie jakieś usługi od razu mówię, że zmieniłam nazwisko, albo po prostu posługuję się starym - tak czy inaczej, jestem konsekwentna.
UsuńNatomiast w pracy to nie było tak, ze ja wszystkich chciałam zrobić w konia i nie tłumacząc tego nikomu zmieniłam maila :) - rzecz w tym, ze mail jest ten sam, a więc w nim nazwisko jest to samo. Tylko kiedy się podpisuję używam nowego nazwiska, ale chyba można się domyślić, ze nikt się na moją skrzynkę nie włamał, tylko po to, zeby napisać w tej samej sprawie :) Albo telefon - numer się nie zmienił, głos też nie, więc o co chodzi? :)
No to faktycznie, jak mail ten sam, to jednak trochę ćwoki są ;)
UsuńBardzo są. Zwłaszcza, ze pracuję z nimi na co dzień - to wiem :) Masakra, czasami są totalnie bez pomyślunku, więc nawet mnie to szczególnei nie zdziwiło :)
UsuńSkoro pod starym adresem podpisujesz się nowym nazwiskiem, to faktycznie można się domyślić, a tak była zagadka :) Ale chyba dwie Małgorzaty nie miały sprzecznego zdania? :P
OdpowiedzUsuńNie, pisałam zawsze konsekwentnie :)
UsuńTak, gdybym wiedziała, ze tak trudno będzie się domyślić, to może pokusiłabym się o słowo wyjaśnienia :P
Niedawno wychodziła za mąż znajoma z pracy. Podarowaliśmy jej między innymi nową "artystyczną" plakietkę - z nowym nawiskiem - do noszenia w pracy. Koleżanka zdecydowała się na opcję dwóch nazwisk łączonych myślnikiem. Plakietka bardzo jej się spodobała, szczególnie, że (jak zauważyła) drugi człon nazwiska zawsze można sprawnie odciąć ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie wyobrażam sobie pozbycia się mojego rodowego nazwiska. Może banał, ale zbyt wiele dla mnie znaczy, zbytnio jestem związana z rodziną, no i na to nazwisko od lat pracuje... Tak jak napisałaś - to zmiana tożsamości. Nie wyobrażam sobie takiej rewolucji
A jak jeszcze dochodzi do tego zmiana tyyylu dokumentów, danych kontaktowych itp...
Na temat samej zmiany nazwiska pisałam 4 lipca, więc jeśli masz ochotę, możesz przeczytać, bo nie chciałabym się teraz powtarzać; w każdym razie dla mnie zmiana nazwiska nie oznacza wcale jakiejś zmiany tożsamości. Pisząc o nowej tożsamości zdecydowanie nie piszę poważnie :)Tak naprawdę nic się nie zmieniło. I na pewno nie jest to żadna rewolucja :) Wymienianie dokumentów też mi jakoś nie przeszkadza i z reguły dzieje się to trochę przy okazji.
UsuńPrzywiązanie do rodowego nazwiska jest naturalne, ale w moim wypadku pozostawienie go nie wchodziło w grę. A zmiana tak naprawdę wyszła mi na dobre. Nie uważam też, że fakt, ze zmieniłam nazwisko oznacza,brak przywiązania do mojej rodziny - właściwie każdy, kto mnie zna, wie, że to bzdura, bo mało jest osób tak bardzo związanych z rodziną, jak ja :) No i muszę jeszcze szczerze przyznać, że mnie nie bardzo podoba się moda ostatnich czasów, że kobieta nie zmienia nazwiska po ślubie :) Chyba jestem w tym wypadku za bardzo przywiązana do tradycji :) Tak czy inaczej, uważam, ze nazwisko nazwiskiem, a człowiek człowiekiem :)
Ps. Pomysł z plakietką uważam za bardzo fajny :) Niestety u mnie w pracy by się nie sprawdził, bo takie plakietki nie są nam potrzebne :)
Już nadrobiłam lekturę z 4 lipca :) I przyznam, że osobiście niezmiennie pozostaję przy zachowywaniu nazwiska własnego. Ewentualnie doczepce męża po myślniku... ale podobnie jak w Twoim przypadku - dwóch imion i dwóch długich nazwisk nie zniosłyby żadne urzędowe rubryczki ;)
UsuńNie mam dwóch imion (z czego bardzo się cieszę, bo nie widzę w tym sensu), ale po prostu mam długie imię i długie obydwa nazwiska.
UsuńJa przyznam, ze po prostu nie bardzo rozumiem ten koncept z utratą tożsamości :) przecież w ogóle się nie zmieniłam, jestem sobą, niezależnie od nazwiska. Dlatego moje przywiązanie do rodziny niekoniecznie oznacza, że nie mogę rozstać się z nazwiskiem :)
Pewnie chcieli się tylko trochę ponabijać i tyle ;) Chociaż jak moja koleżanka wyszła za mąż i już jakiś czas przedstawiała się nazwiskiem nowym, a raz z jakiejś przyczyny jej się zapomniało i powiedziała stare, to też nagle wszyscy zgłupieli, jakby pamięć stracili ;) Ale dzięki temu przynajmniej jest wesoło :)
OdpowiedzUsuńNie, na pewno nie chcieli się ponabijać. Nie znamy się na tyle, i w ogóle relacje między nami są takie, ze nabijanie się w tym wypadku w ogóle nie wchodziło w grę - zwłaszcza, ze przecież nie zadzwonili do mnie a do Warszawy.
UsuńU mnie na szczęście zamieszania nie ma, kiedy się pomylę :)
Z okazji zbliżających się świąt życzę Wam wszystkiego najlepszego. I uciekam, bo pora jechać :)))
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńWesołych świąt!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńZ racji tego, żę nie będzie mnie tu już raczej do świąt, już teraz życzę wam Wesołych świąt ! ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń