Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości. Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma. Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę! Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)
Margolka ja też przez dwa tygodnie miałam taką apatię ale głównie blogową, a na szczęście wzięłam się w garść i ... wróciłam ;-) Tobie też tego życzę ;-)
Strasznie mi przykro z powodu psiaka... Bardzo dobrze Cię rozumiem, niestety też przeżyłam rozstania z ukochanymi czworonogami i wiem, jakie uczucia temu towarzyszą...
Żebym miała choć jeden dobry sposób na ten stan to bym Ci powiedziała. Nie ma niestety jednej recepty. Trzeba wziąć to na klatę jak mówią...kiedyś minie...oby szybko
Trzymaj się Margola :* Najlepszym lekarstwem po stracie psiego przyjaciela jest czas. Ja po mojej jamniczce ryczałam jak bóbr (chociaż ostał mi się jeszcze owczarek) i zaklinałam się, że już nigdy, żadnego psa. Do czasu, aż nie dostałam na otarcie łez Zuzki (sznaucerki).:D Na nic moje zaklinanie. I wiesz co? Obecność nowego psiaka znacznie przyspieszyła wyjście z żałoby. Mocne uściski.
sle pozytywne fluidy!
OdpowiedzUsuńI tak bywa! Mam tylko nadzieję, że to stan przejściowy?...
OdpowiedzUsuńEh, mnie chyba też...
OdpowiedzUsuńTo na pewno chwilowe...
OdpowiedzUsuńMargolka ja też przez dwa tygodnie miałam taką apatię ale głównie blogową, a na szczęście wzięłam się w garść i ... wróciłam ;-) Tobie też tego życzę ;-)
OdpowiedzUsuńPoczekam, aż minie, wszak przecież wszystko mija ;)
OdpowiedzUsuńChyba mam to samo:(
OdpowiedzUsuńżałoba a nie apatia ... przejdzie. Posmuć się trochę
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro z powodu psiaka... Bardzo dobrze Cię rozumiem, niestety też przeżyłam rozstania z ukochanymi czworonogami i wiem, jakie uczucia temu towarzyszą...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Margolciu :*
Trzymaj się ciepło. Ściskam Cię mocno :*
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie
OdpowiedzUsuńŻebym miała choć jeden dobry sposób na ten stan to bym Ci powiedziała. Nie ma niestety jednej recepty. Trzeba wziąć to na klatę jak mówią...kiedyś minie...oby szybko
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Margola :* Najlepszym lekarstwem po stracie psiego przyjaciela jest czas. Ja po mojej jamniczce ryczałam jak bóbr (chociaż ostał mi się jeszcze owczarek) i zaklinałam się, że już nigdy, żadnego psa. Do czasu, aż nie dostałam na otarcie łez Zuzki (sznaucerki).:D Na nic moje zaklinanie. I wiesz co? Obecność nowego psiaka znacznie przyspieszyła wyjście z żałoby.
OdpowiedzUsuńMocne uściski.
Niepokojąco długa ta apatia...
OdpowiedzUsuńSkarbek, trzymasz się? Ściskam gorąco i jestem z Tobą myślami :*
OdpowiedzUsuńjak sie czujesz?
OdpowiedzUsuńWracaj do nos:)
OdpowiedzUsuńhalo jest tu ktoś? taki długi urlop od blogowania....
OdpowiedzUsuńtęskno...
czy już lepiej? :*
OdpowiedzUsuń