*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 9 stycznia 2014

Nadzieje i plany w minorowym nastroju

Przyznaję, trudno mi się było zabrać za tę notkę. A to dlatego, że niestety po raz pierwszy jest tak, że ten nowy rok nie napawa mnie podnieceniem. Zawsze czekałam na przełom roku, czekałam na zmianę kolejnej cyfry w dacie. Czekałam z nadzieją i ogromną ekscytacją. Tym razem jest inaczej, choć nie do końca potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Ale wydaje mi się, że przyczyna tkwi w tym, że zbyt wiele spraw, które nie dają nam spokoju nadal nad nami wiszą. Nie da się więc tak po prostu wejść w nowy rok, zapominając o wszystkim i zaczynając od początku. 
Ale postanowiłam, że tradycji musi stać się zadość i notka o moich ewentualnych oczekiwaniach, nadziejach, czy planach jednak powstanie :)

Zacznę od jeszcze odrobiny retrospekcji - z moich obserwacji, a także z Waszych notek, czy komentarzy wynika, że ten 2013 był kiepski nie tylko dla mnie. Zmęczył wiele osób, przyniósł wiele trudności, niepokojów i smutku. Kiedy sobie o tym myślałam jakiś czas temu, stwierdziłam, że to jednak może być coś pozytywnego. Napisałam nawet u Poli w komentarzu, że w pewnym sensie świadomość tego, że rok był trudny dla wszystkich podnosi mnie na duchu, bo mam wrażenie, że zwiększa się prawdopodobieństwo tego, że w końcu się wszystko poukłada. Gdyby tylko mnie szło jak po grudzie, mogłabym uznać, że to jakiś pech, że coś robię źle, że los się na mnie uwziął... A tak wydaje mi się, że po prostu aura jest jakaś niesprzyjająca i to po prostu niemożliwe, żeby wszystkim się działo źle, przez długi czas! Musi się w koncu ponaprawiać.
Ale nie chodzi mi o to, że wszystko jest z góry zaplanowane (Polu, wtedy Ci nie odpowiedziałam, ale zawsze myślałam, że muszę jeszcze do tego powrócić i sie określić :)) - nie wierzę w to, że wisi nad nami jakieś fatum i że los człowieka jest przesądzony. Nie wierzę, że nie mamy absolutnie żadnego wpływu na to, co się wydarzy. Mam na myśli raczej jakiś ciąg przypadkowych zdarzeń, które się dzieją - lub które my wywołujemy. Tak się składa, że ostatnio te przypadki dla wielu osób nie były zbyt pomyślne - stąd moje myśli o ogólnie złym klimacie w roku 2013.
Dlatego pierwsze, czego życzyłabym sobie i Wam na ten nowy 2014 rok, to żeby się wszystko wreszcie poukładało! Żeby wróciło do normy. Wiadomo, że nigdy nie jest tylko dobrze albo tylko źle. Ale życzę nam wszystkim, żeby to co smutne, nie przyćmiewało tego radosnego i dobrego. Żeby trudno tylko bywało, a nie było!
Jeśli o mnie chodzi, chciałabym przede wszystkim, żeby pomyślnie zakończyło się całe zamieszanie w mojej pracy (które być może nie ma ogromnego wpływu na codzienne funkcjonowanie naszej firmy, ale jednak cały czas mam świadomość, że coś nad nami "wisi"). Już teraz mam przekonanie, że decyzja, którą podjęłam była trudna lecz słuszna, ale chciałabym, aby mogło to wreszcie oznaczać również to, że mogę znowu mieć plany i marzenia, że przyjazd tutaj nie oznacza życia w ciągłym zawieszeniu. Żeby tak było, ważne jest również, żeby Franek znalazł pracę. To jest chyba rzecz, która najbardziej mnie teraz martwi. Chwilami ogrania mnie całkowite zwiątpienie, że to się uda.
I to chyba tyle. Tego w tej chwili najbardziej pragnę na ten rok.
Oczywiście poza tym życzyłabym sobie tego co zawsze, czyli zdrowia dla nas i dla naszych bliskich. Dobrych relacji ze wszystkimi i czasu na ich pielęgnowanie. Odrobiny pomyślności i szczypty szczęścia...
To by było wszystko jeśli chodzi o oczekiwania.

Nadzieje? Trudno mi o nią, bardzo. Ale gdzieś tam w głębi serca jest coś na kształt nadziei -  a może już marzenia? Że Franek znajdzie pracę - taką, jaką będzie lubił i która nie będzie stresowała go ponad miarę. A ja dostanę ostateczną informację, że wszystko ma funkcjonować tak, jak dotychczas - lub ewentualnie ze zmianami, które nie dotkną mnie bezpośrednio. Tego potrzebujemy, a wtedy jestem pewna, że resztę sobie poukładamy. Nawet tutaj. I nie będziemy za dawnym życiem tęsknić a co najwyżej będziemy mieli do niego sentyment.

Co do planów - absolutny brak! Nie mogę kompletnie niczego teraz zaplanować, począwszy od urlopu a na jakiejkolwiek przeprowadzce kończąc. Nie planuję więc nigdzie wyjeżdżać, choć mam nadzieję, że jakieś wakacje dojdą do skutku. Nie planuję poważniejszych zakupów. Nie planuję żadnych kursów. Nie planuję niczego długoterminowo! A na najbliższe dni - planuję wybierać się z Frankiem na basen w poniedziałki, a w środy i czwartki prowadzić korepetycje z bachorkami.

Czy jest coś, co chciałabym postanowić? Tak naprawdę przychodzą mi do głowy same drobiazgi, nie jestem w nastroju, żeby zaprzątać sobie tym myśli. Bo tak naprawdę chyba powinnam sobie postanowić, że znajdę w sobie trochę więcej wiary i nadziei. Że uwierzę, że ten rok przyniesie nam jednak coś dobrego i pomyślnie zakończą się niektóre sprawy. I że będę szczęśliwa.
 
***

A na zakończenie słówko o wróżbie jajcarskiej. Na razie nie mam niestety zdjęć.
Ale Frankowi trafił się taki sam ludzik jak ten dwa lata temu, z tą różnicą, że tegoroczny jest mniej uchachany i nie jest zielony a żółto-czerwony. No i nie ma tych łapek tak wyciągniętych. Ma pędzelek na głowie a "siedzi" na dwóch barwnikach - żółtym i niebieskim. W instrukcji jest napisane, że ten pędzelek trzeba zamoczyć w wodzie i można tymi barwnikami malować - można na przykład pokolorować dołączony do jajka niespodzianki obrazek na którym jest morze i słoneczko :)

Mnie natomiast trafiła się czarna pantera. Do niej był dołączony taki papierek z namalowanymi drzewami i jak się go złożyło to wygląda tak, że ona sobie w tym lesie siedzi. Znalazłam zdjęcie w internecie (swoją drogą: serio?? ludzie takie rzeczy na Allegro sprzedają??)



No to co? Ma ktoś ochotę się pokusić o prognozę przyszłości na ten rok dla nas w oparciu o te -jak to się po poznańsku mówi - pamperki? :P 
Ciekawe co na to Wróżka Flo? Ty zawsze byłaś w tym dobra :P:)))

42 komentarze:

  1. czlowiekowi nawet jak sie wydaje, ze nie ma juz nadziei, to gdzies tam na dnie ona jest:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację.
      Ale za to zdecydowanie chwilowo cierpię na niedobór optymizmu.

      Usuń
  2. Nie wiem, co znaczy pantera, ale już to morze i słoneczko zapowiada się optymistycznie.

    A tak serio, nie będę Cię już pocieszać, bo widzę, że jesteś rzeczywiście zmęczona psychicznie i trucie o pozytywnym nastawieniu niewiele tu da. Znam życie w zawieszeniu, przerobiłam. Trwało prawie dwa lata. Ale każdy koszmar trwa skończona ilość czasu. Posyłam Ci ciepłe myśli i uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też żadnego pomysłu nie miałam, a co gorsza, w pierwszej chwili myślałam, ze to czarny kot! Na szczęście sprawdziłam i wyraźnie napisane było na obrazku, ze pantera :P

      Polu, wierz mi, że bardzo chciałabym mieć to pozytywne nastawienie, męczę się bardzo w tym całym smutku, który mnie dopadł, a niestety od jakichś trzech dni nie chce mnie opuścić. Teraz (późnym popołudniem i wieczorem) jest lepiej i od razu mi lżej, ale nie mam pojęcia, co będzie jutro rano. To silniejsze ode mnie i żadne afirmacje nie pomagają.
      Dziękuję

      Usuń
    2. Wiem, jak się czujesz, dlatego po prostu przytulam i gdybyś mnie potrzebowała, to jestem.

      Usuń
  3. Z pracą ciężko ja coś o tym wiem, ale trzymam kciuki aby Frankowi udało się znaleźć pracę taka która będzie go cieszyć:D Ja jutro mam kolejną rozmowę o prace i już się denerwuje. zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...
      A ja trzymam kciuki za jutrzejszą rozmowę..

      Usuń
  4. Franek bez względu na zaszłe zmiany (kolory ludzika) wciąż będzie malować margolkowy świat i to chyba na całkiem pozytywne kolory, bo żółty i niebieski to jak wypisz wymaluj słoneczne niebo:) Pamiętam że ten zielony ludzik kojarzył się też z pracą w zielonej firmie, nie wiem jaki kolor ma tego typu firma w Wawie, ale doszukiwałabym się wskazówki również w tym temacie;)

    Margolka w tym roku będzie szybka, zwinna i nieustraszona jak czarna pantera;) Nic w tym dziwnego w końcu jest właściwą osobą na właściwym miejscu, bo jak by nie spojrzeć pantera w lesie to to samo co ryba w wodzie;D

    Podoba się?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem pod wrażeniem ;)

      Usuń
    2. Flo. dzięęęękiii!!!! :):) Tak sobie napisałam, choć nie wiedziałam, czy w ogóle masz ochotę na wróżenie :) Ale wiem, że jesteś w tym dobra :D (to chyba znowu ta kreatywność, o której ostatnio Ci pisałam, ze nie mam jej za grosz :))

      Co do firmy w Wawie - uważaj... jest żółto-czerwona!! :D
      Przyszło nam to też do głowy, ale nie ubraliśmy tego tak ładnie w słowa, jak Ty. No i to słoneczne niebo.. Rzeczywiscie, to brzmi fajnie.
      Nie miałam za to pojęcia, co zrobić z panterą, a w pierwszej chwili nawet z przerażeniem pomyślałam, ze to czarny kot!

      Podoba się i to bardzo! Generalnie popoludniu nastrój mi się trochę poprawił, ale Twoja "wróżba", mimo, ze to tylko zabawa, chyba trochę podniosła mnie na duchu. Nie wiem, może po prostu muszę wszędzie doszukiwać się takich znaków i może po prostu potrzebuję osób, które będą mi powtarzać, że będzie dobrze??
      Jeszcze raz dzięki :*

      Usuń
    3. Motyl, pisałam, ze Flo. dobrze idzie przepowiadanie przyszłości ;)

      Usuń
    4. A wiesz, że bardzo mnie nie zdziwiło to, że barwy się zgadzają? ;) Nie wiem, nie sądzę abym widziała gdzieś warszawski autobus/tramwaj ale czasami moja intuicja mnie przeraża;D
      Nie mniej jednak pamiętaj, że warto wierzyć tylko w te wróżby, które nam odpowiadają wtedy są jak pozytywna afirmacja i się sprawdzają;)
      Do usług;)

      Usuń
    5. :))) Jeśli o intuicji mowa- dzisiaj w pracy usłyszałam w radio słowo "kopytko" wyjęte zupełnie z kontekstu i pomyślałam sobie, że zjadałabym sobie kopytka... 30 minut później zasiadłam do obiadu, który podał mi Franek. Na talerzu były KOPYTKA!! Zrobiłam ogromne oczy, bo w ogóle nie rozmawialiśmy o obiedzie, a Franek nigdy kopytek nie podawał! Dziwne to uczucie, więc wiem, co masz na myśli, chociaż mnie to chyba aż tak nie dotyka, bo intuicji może mi nie brak, ale powieważ często brak mi wyobraźni, to chyba nie zawsze to zauważam :)

      Dokładnie taką zasadę stosuję a ponieważ niektóre Twoje prognozy i interpretacje pokrywają się z moimi to od razu mi się raźniej zrobiło - bo jakoś tak mam, że jak ktoś widzi lub myśli tak samo jak ja (w takich okolicznościach), to od razu wydaje mi się to wiarygodne - i że tak po prostu musi być :)
      Będę więc starała się afirmować.. Zwłaszcza z tym ludzikiem - kiedy go zobaczyłam, od razu się ucieszyłam, bo nie pamiętałam co prawda jakie wtedy mieliśmy z nim skojarzenia, ale wiedziałam, ze to było coś pozytywnego.

      Usuń
  5. We własnej kwestii jestem optymistką, bo zaczyna się za moment rok Konia, a ja właśnie Koniem jestem. Twoją panterę interpretowałabym pozytywnie. Wszak to zwierzę wyjątkowo piękne, zgrabne, pełne wdzięku. A że drapieżne? Cóż, w dzisiejszym świecie odrobina drapieżności nie zaszkodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Bawołem :)
      Wyczytałam że w roku Konia nie czeka Bawoła żadne trzęsienie ziemi - zawsze to coś :)
      Jakoś sobie właśnie tej pantery zinterpertować nie umiałam, ale wiedziałam, co robię pytając Was ;)

      Usuń
  6. Kiedyś chyba pisałam, że moim zdaniem istnieje coś takiego, jak przeznaczenie. Oczywiście my też mamy jakiś tam wpływ na to co się dzieje. Jeśli stoimy na rozstaju i do wyboru mamy drogę A, lub B, to w zależności od tego co wybierzemy takie, a nie inne rzeczy nas spotkają. Zwyczajnie-ponosimy konsekwencje swoich decyzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, chociaż to właśnie dla mnie wyklucza istnienie tego przeznaczenia, bo tak naprawdę takich momentów, w których musimy podjąć decyzję jest nieskończenie wiele w naszym życiu, więc nie da się chyba stwierdzić, co jest nam przeznaczone, zakładając, że podejmujemy własne decyzje.

      Usuń
    2. Podam Ci na przykładzie: Wybrałaś studia w Poznaniu i poznałaś Franka, który został Twoim mężem. Znalazłaś pracę, gdzie w wyniku awansu przeniosłaś się do Warszawy.

      A mogłaś wybrać np. studia w Katowicach, czy Gdańsku, a może i od razu w Warszawie? Wtedy może poznałabyś jakiegoś Józka, czy innego Zenka, miałabyś inną pracę, innych znajomych itp.

      Właśnie konsekwencje pewnych decyzji podciągam pod to przeznaczenie.

      Usuń
    3. I moim zdaniem to wszystko jest doskonałym przykładem na to, że naszym życiem rządzi przypadek :)
      Przeznaczenie to coś, z góry zdetermionwane- niezależnie od tego, jakiego wyboru dokonamy, a więc gdybym na przykład wybrała studia w Katowicach a i tak została żoną Franka.
      A jak już wspomniałam, po drodze dokonuje się jeszcze tysiące innych mniej lub bardziej poważnych decyzji i każda ma jakiś wpływ na nas i zmienia nasz los.

      Usuń
    4. Moim zdaniem przeznaczenie ma jakiś związek z dokonywanymi decyzjami. Trochę na zasadzie: "widocznie, tak miało być", albo: "jak się ma coś stać, to się stanie".

      Usuń
    5. W takim razie jedno z drugim się w moim odczuciu wyklucza - bo skoro podejmujemy jakąś decyzjęA to konsekwencją jest konsekwencja A, a jeśli decyzję B to konsekwencja B. A z tego co piszesz wynika, że skoro włączamy w to przeznaczenie, to jakąkolwiek decyzję podejmiemy konsekwencja będzie taka sama - wyklucza to wpływ człowieka na jego własny los.

      Usuń
    6. Dodam jeszcze, że ja czasami myślę, że widocznie tak miało być, ale nie postrzegam tego jako przeznaczenie - czyli jako coś co z góry było ustalone i niezmienne, a raczej jako coś w rodzaju: "widocznie taka konsekwencja jest adekwatna do mojej decyzji i takie rozwiązanie ma być dla mnie dobre w tej konkretnej sytuacji", tylko, ze jestem osobą wierzącą i rozpatruję to w kontekscie działania Boga.

      Usuń
    7. Podam może taki dość kontrowersyjny i drastyczny przykład. W Kamieniu Pomorskim dwie rodziny zdecydowały się na spacer noworoczny. I wjechał w nich pijany kierowca. Jak to teraz nazwać? Mogli wybrać się wcześniej/później, mogli w ogóle nie wychodzić z domu.

      Moją sąsiadkę również zabił pijany kierowca. W dość podobnych okolicznościach. Jej córka powiedziała, że widocznie Stwórca chciał już ją zabrać do siebie, że tak widocznie miało być.

      Margola-również jestem wierząca, a Twoją wypowiedzieć odebrałam poniekąd jak atak na ateistkę ;)

      Usuń
    8. Jak to nazwać? Proste - PRZYPADEK. I nic więcej. Właśnie to, ze gdyby wyszli chwilę później lub chwilę wcześniej i nie zginęliby jest dla mnie oczywistym dowodem na to, ze to przypadek.
      W życiu nie powiedziałabym, że to przeznaczenie. Ich przeznaczeniem bylo to, ze mieli zginąć??

      Atak na ateistkę???? Proszę Cię!
      Po pierwsze - gdzie jest atak? Czy napisałam coś emocjonalnie lub obrażając Cię? Po drugie - dodałam to stwierdzenie, bo przeciez nie wiem, czy jesteś wierząca, czy nie a zakładam, ze nie każdy ma takie samo podejście i coś co dla mnie jest planem Boga dla kogoś inego może być zwykłym losem. Paradoksalnie napisałam o tym informacyjnie - żeby nie bylo że generalizuję i uważam, że wszyscy muszą w to wierzyć, tylko po prostu podkreśliłam, ze piszę to z perspektywy osoby wierzącej.
      W życiu nie pomyślalabym, że można to odebrać jako atak :/:/

      Usuń
    9. Aż się nie mogę pozbierać z niedowierzania, po tym zarzucie o atak :) Czytam i czytam moje własne slowa i nie potrafię się doszukać niczego, co mogłoby być atakiem.
      Kiedy wymieniam opinię z osobami o których nie wiem, jaki mają stosunek do wiary, to zawsze asekuracyjnie dodaję, że piszę to z perspektywy osoby wierzącej, żeby dana osoba nie pomyślała właśnie, że ją atakuję bo nie jest wierząca na przykład ( a ja jej narzucam pogląd albo generalizuję) A tu proszę, okazuje się, że można to zinterpretować zupełnie na opak.

      Usuń
    10. Ok, pewnie źle się wyraziłam. Przepraszam.

      Ale podtrzymuję swoje zdanie, że przypadek i przeznaczenie są ze sobą powiązane :)

      Usuń
    11. Ok, ja po prostu nie mogłam się doszukać tego, co w ten sposób odebrałaś, bo nie mialam zadnych złych intencji pisząc to.

      Ja Ciebie nie mam zamiaru przekonywac, ale po prostu dla mnie definicja przeznaczenia jest inna i nie pasuje do tego, o czym piszesz.

      Usuń
  7. A mi to sie kojarzy z piosenka "choc pomaluj moj swiat', wiec moze Franek pomaluje Wasz swiat na zolto i na niebiesko :) Wszak to bardzo pozytywne kolory! A do tego Ty bedziesz jak drapiezna pantera walczyc o Wasz spokoj? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że aż się dziwię sobie, że mnie to nie przyszło do głowy! Zwłaszca, że kiedyś, dawno, dawno, kiedy zakładałam tego bloga myślałam o tytule "choć pomaluj mój świat" - ze względu na tę piosenkę :)
      W takim razie mam nadzieję, że wywalczę :)

      Usuń
  8. Ja tam wierzę, ze najwięcej to od nas samych zależy. A kolory: żółty i niebieski zawsze mi się dobrze kojarzą :) Żółty ze słońce, łanami zbóż, a niebieski z niebem i morzem...sielsko- anielsko!
    Pantera to spryciula, więc z każdej opresji spadnie na cztery łapy i tego się trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też tak wydaje, chociaż czasami naprawdę los potrafi zaskoczyć i tego jakoś nie umiem pogodzić z tym, że o wszystkim decydujemy tylko my :)

      Brzmi całkiem nieźle.. Fajnie, gdyby było sielsko-anielsko i żebym na tych czterech łapach wreszcie wylądowała.. dzięki :)

      Usuń
  9. co do wróżby Twojej to uważam tak jak Flo :) a co do Franka to mnie się od razu skojarzyła stara piosenka może jej nie znasz 2 plus 1 i słowa lecą tak:

    Więc chodź, pomaluj mój świat
    na żółto i na niebiesko,
    Niech na niebie stanie tęcza
    malowana twoją kredką.

    I jak ??? dla mnie banalne. Franek będzie Cię czarował nadal i malował Twój świat i robił wszystko żeby na Twoim niebie codziennie była tęcza ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że znam! :) Kiedy zakładałam tego bloga kilka lat temu to nawet chciałam z niej uczynić motyw przewodni, ale ostatecznie zostałam bardziej kolorowa a nie tylko niebiesko-żółta ;) W każdym razie dziwię się, że nie wpadłam na to :)

      Brzmi wspaniale! :)

      Usuń
  10. Dla mnie też ten ubiegły rok był bardzo trudny. Może to "zasługa" tej magicznej trzynastki???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie.. coś nie tak było z tym rokiem. Trudno mi powiedzieć, czy o trzynastkę chodziło - nigdy nie wierzyłam w to, że przynosi pecha, ale może powinnam? :)

      Usuń
  11. Bardzo mądry i wyważony post. Sama nie wiem, czy wierzę w przeznaczenie - niby tak, niby nie, nie do końca. Czasem chyba faktycznie złe bioprądy, fluidy czy zawirowania losu sprawiają, że dopływa do nas więcej złego zamiast dobrego, ale później wychodzi słońce. Czasem trzeba na nie poczekać trochę dłużej.

    Mocno wierzę, że "14" będzie dużo lepsza. Dla nas wszystkich :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję :)
      Ja raczej nie wierzę, myślę, że w dużej mierze to my o wszystkim decydujemy. Ale jest coś jeszcze, co miesza trochę w tych naszych zamiarach, choć nie nazwałabym tego przeznaczeniem, a jeśli już to raczej przypadkiem.
      Mam nadzieję, że już nie będe musiała czekać zbyt długo.

      Oby!

      Usuń
  12. Faktycznie Nowy Rok to tylko zmiana cyferki, tak naprawdę wszystko zostaje, wszystkie problemy, nadzieje, marzenia. Przyznam, że sama nie planuję. Nie wiem jaki będzie ten rok, przede mną sporo wyzwań, przede wszystkim znalezienie pracy, co z moimi problemami zdrowotnymi może okazać się niezbyt łatwe, ale w końcu nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo ...

    Kochana, mam nadzieję, że i u Ciebie się wszystko poukłada po Twojej myśli i za rok będziesz mogła śmiało stwierdzić, że ten rok był dobry, tego też Ci życzę ;* Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy w ten sposób do tego nie podchodziłam, tym razem jest inaczej. I w zasadzie wolałabym, żeby było po staremu i chciałabym znowu uwierzyć w tę magię przełomu roku.
      Ja też nie mam pojęcia jak będzie wyglądał ten rok. Chciałabym, zeby po prostu był lepszy..

      Dziękuję i Tobie też tego życzę!

      Usuń
  13. Pantera kojarzy mi się z szybkością więc może ten rok będziesz miała na szybkich obrotach albo po prostu szybko ci zleci. Może to też zapowiedź tego, że będziesz musiała szybko podejmować decyzje omijając "drzewa w lesie" albo to zachęta do jakiegoś pikniku w lesie ciepłą porą, podczas którego powinnaś rozłożyć się na kocu jak kot albo mimo, że idzie zima spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu, np. w lesie bo trafił ci się dziki kot, a nie domowy piecuch...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy to jesteście jednak niezastąpione :) Nie wiem dlaczego, ale w ogóle nie mogłam tego powiązać :) Też mi się pantera z szybkością kojarzyła, ale jakoś nie umiałam tego zinterpretować :)
      W każdym, razie brzmi fajnie :) Dzięki!

      Usuń