* z przymrużeniem oka
Mam wreszcie zdjęcie frankowej wróżby jajcarskiej, więc wrzucam, cobyście wiedziały, na podstawie czego wróżyłyście :)) Spisałyście się rewelacyjnie, wiedziałam, że mogę na Was liczyć w tej kwestii :)
A tu jeszcze moja panterka:
Podsumowując, chłopek być może nie ma ewidentnej pozycji siedzącej, tak jak tamten zielony, ale nawiązując do tego, co było, przyjmujemy, że ma on coś wspólnego z przyszłą pracą Franka. Zielona Firma w Warszawie jest nie zielona a czerwono- żółta, więc same rozumiecie :)
Pamperek jest może mniej wyszczerzony, ale uśmiecha się, a to najważniejsze. Pędzelek na łepetynie oznacza, że Franek będzie sprawiał, że mój świat będzie cały czas kolorowy. A najwięcej będzie w nim żółtego i niebieskiego - czyli bardzo pozytywnych kolorów kojarzących sie z niebem, słońcem, morzem... Jedynym słowem - latem :) A w ogóle to ten chłopek ma na czole odciśnięte słoneczko, więc może wreszcie zaświeci dla nas słońce?!
Tylko co oznacza to koło ratunkowe?? :)
Kiedy zobaczyłam swoją figurkę, w pierwszej chwili pomyślałam, że to może czarny kot! Na szczęście doczytałam, że to pantera. Czyli będę sprytna, zwinna, szybka i odrobinę drapieżna - żeby walczyć o swoje ;) I ostatecznie spadnę na cztery łapy.
Same dobre rzeczy, nieprawdaż? :) Teraz trzeba się tego tylko trzymać.
***
A skoro już w tej sferze jesteśmy... Kojarzycie coś takiego jak "oko proroka"? Dostałam parę lat temu taką pamiątkę od teściowej, która wróciła z wycieczki w Turcji. Nosiłam ją jako breloczek do kluczy. Znałam ten "symbol", choć nie wiedziałam, że ma specjalną nazwę i generalnie nie przywiązywałam do tego żadnej wagi. Ot, taka ozdoba. Wygodna, bo dobrze mi się klucze wyciągało z torebki ciągnąc za to kółeczko :)
I ostatnio kiedy wyciągałam te klucze, to mi upadły na ziemię i pawie oczko (bo tak sobie je w myślach nazwałam) mi się połamało, (czy też stłukło, zwał, jak zwał:)) Żal mi się trochę zrobiło, bo się do niego przywiązałam, a w dodatku to upominek. Ale dopiero po chwili zastanowiłam się, czy to przypadkiem nie jest jakiś symbol. Nie wiem skąd mi to do głowy przyszło akurat wtedy, skoro przez trzy lata się nad tym nigdy nie zastanawiałam? :)
Poszukałam w internecie i znalazłam! O dziwo okazało się, że nosiłam przy sobie talizman :P chroniący przed "złym spojrzeniem", zawiścią, zazdrością, czy nieszczęściem, który ewentualne złe życzenia pod moim adresem odbijał i kierował do nadawcy. Okazało się, że kiedy takie oko proroka pęka, to znaczy, że wypełniło swoje zadanie i ochroniło mnie przed czymś wspomnianym wyżej, o czym nawet mogłam nie mieć pojęcia :D
Tak na serio nie wierzę w takie rzeczy :) Ale stosuję je czasami jako swego rodzaju afirmację. Ubieram coś "na szczęście", zabieram ze sobą coś w tym samym celu, podnoszę się na duchu tym, co napisano w horoskopie (oczywiście "wierzę" tylko w to, co dobre:P) albo odprawiam jakiś mały rytuał (np. przed ważnymi egzaminami spałam z notatkami pod poduszką a na śniadanie jadłam jajko i Snickersa:P) Może nie wierzę w to, że coś faktycznie może mi przynieść szczęście albo że jak coś jest napisane w horoskopie, to na pewno się wydarzy. Ale wierzę w moc swoich własnych myśli i wierzę w to, że pozytywne myśli przyciągają pozytywne wydarzenia. A wokół siebie staram się szukać dowodów potwierdzających to moje pozytywne myślenie :)
Tak czy inaczej, wniosek z tego taki, że teraz to już naprawdę wszystko musi iść dobrze, skoro wszelkie uroki odpędzone a jajcarska wróżba jak zwykle pozytywna.
Kolo ratunkowe oznacza ze wokol siebie bedziecie miec wiele ludzi ktorzy beda Wam sluzyc pomoca;)
OdpowiedzUsuńO! Dziękuję :) To brzmi rozsądnie i bardzo pasuje do ogólnej wizji :P
UsuńCzyli wszelkie znaki wskazują, że teraz już może być tylko lepiej :)))
OdpowiedzUsuńKiedyś sobie kupiłam takie kolczyki i dopiero kolega mi uświadomił, że to jakieś oko proroka, tylko nie wiedział, o co w tym chodzi, więc mnie początkowo zniechęcił. :)
Tak jest :) Teraz pozostaje jeszcze w to uwierzyć i sie tego trzymać, bo to wcale nie takie oczywiste :)
UsuńJa też nie miałam pojęcia o co w tym chodzi, a generalnie z tego co wyczytałam, to jak się w to nie wierzy to i tak chyba nie ma "mocy". Ale to dla mnie fajna ciekawostka ;)
Ja nie mogłam się doczekać, aż się dorwę do internetu i sprawdzę, bo źle się czułam mając w uszach symbol, o którym nie miałam pojęcia, co znaczy, a nazwa brzmiała niepokojąco :) Ale też uważam, że jeśli się nie przywiązuje żadnej wagi do magicznych właściwości przedmiotu, szczególnie jakiegoś masowo wyprodukowanego (bo co innego gdyby to dostać od jakiegoś nawiedzonego szamana), ani nawet nie ma o nich pojęcia, to nic strasznego. Ozdoba, pamiątka i tyle.
UsuńA działanie drobiazgów "na szczęście" od kogoś rozumiem w taki sposób, że po prostu ktoś mi dobrze życzy.
Teraz sobie czegoś poszukałam i przy okazji znalazłam, że weneckie maski przynoszą pecha, a ja mam jedną w szafie, i to kocią, a to chyba jeszcze gorzej... :P
Wcale się nie dziwię, też bym się zaniepokoiła ;) Ale cieszę się, że nic na ten temat nie wiedziałam i był to dla mnie po prostu zwykły przedmiot bez jakichś mocy specjalnych :)
UsuńO właśnie, dobrze to ujęłaś - tego mi właśnie brakowało w tłumaczeniu posiadania czegoś "na szczęście" - nie chodzi o to, że to dana rzecz ma to szczęście przynieść a po prostu życzenia i intencje od tej osoby, która nam ją daruje ;)
Powiedz jeszcze, że czarną, to już będzie koniec :P
W kraciasty wzorek: beżowy, czarny i złoty, ale czarny nie dominuje :D
UsuńJa też wolałam nie wiedzieć, że moje kolczyki coś znaczą, bo ładne były, a takie znaczenie jednak trochę zniechęca.
Wcale się nie dziwię - ja też się cieszę że dla mnie to była tylko pamiątka od teściowej
UsuńKoło ratunkowe to bezpieczeństwo w nagłych, kryzysowych sytuacjach, czyli musi być dobrze;)
OdpowiedzUsuńPasuje mi to! :) teraz muszę się jeszcze tego trzymać :)
UsuńW końcu takiego koła należy się trzymać;)
UsuńDodam coś od siebie do tej dyskusji na samym dole. Wydaje mi się, że jeśli ktoś wie w co naprawdę wierzy, to nie musi się obawiać niewinnej zabawy we "wróżby" czy inne talizmany, bo te przedmioty mogą mieć negatywną moc jeśli człowiek im ją da poprzez swoją wiarę w nie. Jasne, nie każdy musi to rozumieć, ale demonizowanie takiej zabawy jest dla mnie trochę jak natankowe stwierdzenie, ze gdy pomaluję paznokcie na czarno (czy jakoś tak), to znaczy, że diabeł się mną interesuje;p Oczywiście nie chcę obrażać czyiś uczuć religijnych, bo szanuje każdy pogląd, zakładając, że każdy ma swoją definicję wiary, ale wydaje mi się, ze akurat Ciebie w dodatku z okazji notki o takim charakterze nie trzeba nawracać na właściwa drogę, a już na pewno nie na blogu;)
Tak, ja też myślę, że chociaż czujności nie należy tracić nigdy, to jeśli wierzy się świadomie i pewnie, to wszystko o czym napisałam powyżej może pozostawać w sferze zabawy i żartu po prostu.Bo podejście danej osoby ma przecież kluczowe znaczenie - i absolutnie zgadzam się z Tobą, ze dopóki jakiejś rzeczy, czy też zdarzeniu nie przypisuje się jakiejś mocy albo szczególnego znaczenia, to jest to tylko rzecz lub zdarzenie. Trzeba też uważać, żeby nie popadać w paranoję, bo jeśli na przykład bardzo lubię jakąś bluzkę a w dodatku zakładam ją w ważnych dla mnie momentach życia (nawet jeśli rzekomo "na szczęście"- przecież chodzi raczej o komfort psychiczny niż faktyczną wiarę w to), to przecież nie oznacza, że uważam, że to jakaś magiczna bluzka. A jeśli nie wszystko pójdzie po mojej myśli, to jej przecież nie wyrzucę, bo rzekomo straciła swą moc ;) Nigdy mi się nie zdarzylo, żebym jakiś przedmiot obwiniała za jakieś niepowodzenia ;)
UsuńZ Twojego komentarza wnioskuję, że podobnie do tego podchodzimy :)
Życzę, żeby ta wróżba okazała się pozytywna. Też mam swoje oko proroka, chyba dostałam w prezencie, albo kupiłam je gdzieś daleko podczas urloppu na tureckim bazarze ...
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
UsuńWyczytałam, że to najczęstsza pamiątka przywożona z tamtych stron :)
Margolko, ostatnio nie komentuję, bo mam wrażenie, że moje komentarze Cię drażnią, a nie jest to moim celem. Jednak dzisiaj czuję się w obowiązku napisać. Wspominałaś niejednokrotnie, że jesteś bardzo wierząca, zatem daję sobie prawo do zwrócenia uwagi na ten temat.
OdpowiedzUsuńTe wszystkie wróżby, noszenie talizmanów, czy innych rzeczy na szczęście, wiara w horoskopy, małe rytuały (jak to nazywasz) i tego typu sprawy to łamanie pierwszego przykazania Bożego. I nawet jeśli nie wierzysz w to jakoś bardzo, to i tak ma to wszystko znaczenie.
Ja rozbicie tego oka interpretuję inaczej - być może Bóg chciał Ci przypomnieć, że to On jest Twoim Bogiem i chce być Jedynym dla Ciebie? Może dopomina się, abyś to w Nim pokładała nadzieję, Jemu ufała, że się o Ciebie troszczy i Cię strzeże przed rzucanymi urokami, czy złymi życzeniami? Pewnie pragnie byś to Jemu powierzała wszystkie trudy i radości, ważne i mało istotne, bo chce być blisko, jak najbliżej Ciebie, w Twoim życiu, Twoich sprawach,
Twoim sercu, we wszystkim (dosłownie) co przeżywasz. Pamiętaj, że jest Bogiem zazdrosnym.
To oko i wszystkie inne znane talizmany są niebezpieczne szczególnie, ponieważ poświęcone zostały mocom sprzeciwiającym się Bogu. Bardzo dobrze dla Ciebie, że się zbiło. Mogłaś wyrządzić sobie dużą krzywdę noszeniem go przy sobie.
Oczywiście, że jako osoba wierząca doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w takie rzeczy wierzyć nie należy (choć celowo nie napisałam o tym w notce)
UsuńTo nie jest tak, że ja nie wierzę w to "jakoś bardzo" - ja w to po prostu nie wierzę :) I choćby po to dodałam gwiazdkę do tytułu, żeby jasno dać wyraz temu, że notka jest w tonie żartobliwym. Zwróć tez uwagę na cudzysłów, który zastosowałam wielokrotnie, żeby nadać odpowiedni ton mojej wypowiedzi. Bo czy można "wierzyć"? :)
Jeśli chodzi o cały ten "talizman" to napisałam, ze nie miałam pojęcia, że to ma jakiekolwiek znaczenie (a więc wyklucza to jakąkolwiek wiarę). Niemniej jednak był to upominek dla mnie od teściowej, a więc osoby, która jest mi bliska i dlatego zrobiło mi się trochę szkoda - tak, jak zrobiło mi się szkoda, gdy zerwała mi się bransoletka, którą dostałam kiedyś od Franka. I tak naprawdę interpretuję to tylko w ten sposób, ze byłam trochę niezdarna, upuściłam breloczek (po raz kolejny zresztą), który w konsekwencji się rozbił, bo w końcu musiał - wszak to tylko przedmiot, który się niszczy :)
Nigdy do żadnej rzeczy nie podchodzę w ten sposób, że jeśli coś mi się nie powiedzie, to dlatego, że np. nie założyłam majtek w odpowiednim kolorze. Nie jestem przesądna. Ale mam taką naturę, że powtarzanie niektórych czynności w niektórych sytuacjach mnie uspokaja i podnosi na duchu - nie wynika to z jakiejś wiary w działanie sił zewnętrznych.
Właściwie to trudno jest mi to wytłumaczyć, bo przecież to są sprawy, które sądzi się we własnym sumieniu. Ściśle wiąże się to ze sferą duchowości, emocji i uczuć, a o tym czasami naprawdę trudno pisać, bo niektórych rzeczy nie da się tak po prostu wytłumaczyć - zwłaszcza na piśmie, na blogu.
Twoje pierwsze zdanie wprawiło mnie w lekkie osłupienie, bo nie wiem skąd ten wniosek. Ja w każdym razie nie przypominam sobie żadnej "dziwnej", czy też drażniącej sytuacji z Twoim udziałem. Ale przyznam, że w kontekście tego co napisałaś zaczęłam się zastanawiać, dlaczego akurat teraz skomentowałaś:)
Bo akurat teraz czułam, że muszę się wypowiedzieć :) Sprawa zbyt dużej wagi jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOdniosłam takie wrażenie kiedy ostatnio pisałam, ale może mylne, w końcu miałaś wtedy zły czas i denerwować mogło Cie wszystko. Albo wcale Cię nie denerwowało, a ja dopuściłam się nadinterpretacji. A jeśli to tylko nieporozumienie, to tym fajniej :)
Rzeczywiście niełatwo o tym pisać, choć przyznam, że trudno mi było podejść do Twojego posta z przymrużeniem oka, potraktowałam sprawę poważnie, bo wiem że i konsekwencje tych niby niewinnych wierzeń są poważne.
Twój komentarz nieco mnie uspokoił (w sensie takim, że martwię się mniej :) ), ale i tak jestem przekonana, że najlepiej zachować dużą ostrożność i nie igrać z tym, co może być iebezpieczne, zgodnie z zalecieniem św. Pawła "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła."
A powodzenia, szczęścia, stabilizacji i wszystkiego, czego pragniesz jak najbardziej Ci życzę!
Wydaje mi się, że pamietam, kiedy ostatni raz komentowałaś, ale kompletnie nie pamiętam, zeby Twój komentarz wzbudził we mnie jakieś negatywne emocje, czy żeby mnie zirytował :), a zawsze pamiętam takie rzeczy - a co więcej od razu je wyjaśniam w komentarzu, albo nawet mailowo. Owszem, mogłam być obcesowa, ale nie dlatego, że miałam ochotę wyżyć się na kimkolwiek (nie zdarza mi się to) z powodu "złego czasu", tylko po prostu nie byłam w nastroju, zeby silić sie na uładzone słowa i byłam bezpośrednia - ale nie agresywna. Jeśli tak to odebrałaś to przepraszam, ale nie za to co napisałam, (bo naprawdę nie miałam złych intencji, więc nie myślę, że to coś złego), a za to, że wywołałam w Tobie takie emocje :)
UsuńNatomiast nie rozpisując się już, wczoraj chodziło mi o to, że trochę szkoda mi się zrobiło, że świadomie postanowiłaś nie komentować i nie odzywałaś się w innych okolicznościach
Wracając do tematu - na pewno konsekwencje mogą być poważne, gdy ktoś jest nieświadomy, niepewny swojej wiary lub wręcz w nią wąpi. Mnie to jednak nie dotyczy i notka była napisana absolutnie jako żart :)
Przy okazji dodam jeszcze, że kiedy tak szukałam w internecie informacji, przypomniało mi się, że jest lista tzw "złych symboli" dla katolika (o których ludzie często nie mają pojęcia, że mają znaczenie antykatolickie) i od razu ją przejrzałam, żeby poszukać na niej tego "oka". Ale nie znalazłam. Dlatego myślę, że tym bardziej spokojnie mogłam traktować to jako zwykłą pamiątkę , bo dla mnie to był tylko breloczek - a przedmiot zawsze jest tylko przedmiotem, dopóki samemu nie nada mu się jakiegoś specjalnego znaczenia :)
W kazdym razie naprawdę myślę, że możesz być spokojna i nie masz się czym martwić :))
I bardzo dziękuję! :)
Tak, świadomie, ale intencje miałam dobre :) Masz jednak rację, że najlepiej takie nieporozumienia wyjaśniać od razu.
UsuńPewnie :)
UsuńOd razu bym Ci powiedziała, że wszystko ok, a tak przez tyle czasu myślałaś, że "mam coś do Ciebie", a tymczasem ja byłam tego zupelnie nieświadoma, bo nawet przez myśl mi to nie przeszło :)
Owszem, zauważyłam, że się nie odzywałaś, ale i ja nie byłam jakoś mocno aktywna na blogowisku, a poza tym wcale nie uważam, że komentowanie to "mus", więc nie doszukiwałam się drugiego dna - zwłaszcza, ze już kiedyś był czas że było Cię mniej a potem wróciłaś :)
tego oka proroka to księdzu na kolędzie lepiej nie pokazuj :)
OdpowiedzUsuń;) Wiesz, może on nawet nie zwróciłby na nie uwagi, bo tak jak napisałam powyzej, nie znalazłam go na liście "złych symboli", więc możliwe, że on nie ma żadnego drugiego dna - poza tą turecką legendą, o której przecież nie miałam do niedawna pojęcia :)
UsuńAle tak w ogóle to ksiądz po kolędzie w naszej okolicy już chodził, ale nas to ominęło, bo nie byliśmy przygotowani, a poza tym póki co w ogóle nie czujemy się związani z tą parafią, bo z reguły chodzimy do innego kościoła :)
drugie dno jest zawsze i ja znalazłam wklejam link :)
Usuńhttp://www.niedziela.pl/artykul/101611/nd/Szkielko-wiary
i jeszcze tutaj:
http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/zagrozenia/amulety-i-talizmany/141-amulety-i-talizmany.html
Niestety dla katolika pułapki są wszędzie :0 Co do kolędy my też chodzimy do innego kościoła niż należymy bo jeździmy w ogóle do innego miasta ale kolędę wpuszczamy :)
BTW: moja teściowa/nie teściowa też jest katoliczką i nosi od lat na szyi krzyż celtycki uważając go za super wisiorek ... za cholerę nie rozumie, że nie powinna :)
Możliwe :)
UsuńTeraz już wiem, że to w ogóle ma jakieś znaczenie, ale przez cały ten czas nie wiedziałam i to była dla mnie tylko najzwyklejsza w świecie rzecz. I generalnie myślę, że takie przedmioty moc mają tylko wtedy, jeśli sami im ją nadamy (i tak naprawdę tyczy się to każdej rzeczy, bo ze wszystkiego można zrobić "bożka"), a już na pewno większym grzechem jest wierzenie, ze coś przynosi szczęście, czy pecha, niż posiadanie danej rzeczy :)
My po prostu czekamy aż wreszcie "osiądziemy", tu ledwo się wprowadziliśmy, wiec jakoś w ogóle nie czuliśmy tego, zeby przyjmować w domu zupełnie obcego księdza. Po prostu jakoś mija mi się to z celem. Chociaż akurat w tym wypadku to po prostu było tak, ze nie wiedzieliśmy, ze jest kolęda, bo dopiero wróciliśmy po świętach :)
Ps. Dzięki za linki :)
UsuńJak to dlaczego koło ratunkowe? Po prostu będzie Was ratował ze wszystkich opresji :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też nie wierzę we wróżby, ale kiedyś dostałam długopis od teściowej i zaczęło mi się sypać na wszystkich polach (teściowa mnie nie znosi), więc go wyrzuciłam. Nie wiem, czy to pomogło, ale ja poczułam się lepiej.
Myślę, że jest tak, jak piszesz, dużo zależy od naszego nastawienia, a taki niewinny zabobon pomaga czasami myśleć bardziej pozytywnie.
To też dobrze brzmi :) Naprawdę jesteście w tym dobre ! :D Oby tak było.
UsuńTak, pamiętam, opowiadałaś mi o Waszej relacji. Może coś w tym jest i przedmiot, który od niej dostałaś w pewien sposób naładowany był jakąś złą energią - nie w sensie fizycznym, ale choćby emocjonalnym i po prostu źle to odbierałaś. Właściwie Ci się nie dziwię, ja tez nie lubię trzymać u siebie upominków od osob, za którymi nie przepadam (choć na szczęście raczej bardzo rzadko się coś takiego zdarza :))
Tak, przede wszystkim wszystko zależy od tego, jakie mamy podejście :)
To jak musi być dobrze to bedzie:P zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję! :)
UsuńTen żółty kolo kojarzy mi się z jogą i pozycją kwiatu lotosu-jakby się do niej przymierzał.
OdpowiedzUsuńŁadne to oko proroka, fajnie mieć przy sobie talizman odganiający złe moce.
Ostatnio usłyszałam fajną historię: Dziewczyna rozstała się z chłopakiem. Zezłościła się na św. Antoniego, który miał jej pomóc znaleźć nową miłość. Taka zezłoszczona wyrzuciła figurkę św. Antoniego przez okno. Akurat ulicą przechodził przypadkowy przechodzień. Widział zdarzenie, więc postanowił zwrócić zgubę (myślał, że może jakieś dziecko podczas zabawy wyrzuciło figurkę z okna). Oddał figurkę, dziewczyna powiedziała dlaczego tak zrobiła i tak się zagadali, że...dzisiaj są małżeństwem :)
Może rzeczywiście :) ale to nie są jego nogi, tylko właśnie to koło ratunkowe :)
UsuńTeż myślę, że ładne dlatego fajnie mi się je nosiło jako breloczek do kluczy, ale nie traktowałam go absolutnie jako jakiś talizman ;) Przyznam, że przez myśl mi to nie przeszło przez te wszystkie lata.
Ciekawa opowieść :)
Dopiero teraz zauważyłam, że to rzeczywiście koło ratunkowe.
UsuńNatomiast wydaje mi się, że pantera się szczerzy, jakby szykowała się do ataku.
W końcu to drapieżnik :)
UsuńJa nie mam chyba żadnych talizmanów, w horoskopy nigdy nie wierzyłam, nawet ich nie czytam :D Ale co kto woli :))
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca doczytałaś ;) Bo ja też z założenia nie mam żadnych talizmanów - to była po prostu pamiątka, którą dostałam z wakacji teściowej i nosiłam przy sobie kilka lat. Dopiero teraz doczytałam, że to niby jakiś "talizman" :)
UsuńDo horoskopów podchodzę z dużym rozbawieniem, bo wiem, jak najczęściej powstają :)zazwyczaj czytam je po fakcie.
A jednak jakoś chroniło XD. Fajne wróżby :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy chroniło, bo w ogóle na to nie zwracałam uwagi :P
UsuńAle raczej w to nie wierzę :)
Ja sobie sama stwarzam amulety. Znaczy się noszę np pierścionek, który sama kiedyś zakupiłam i uważam go za nie wiem jaki talizman, ale źle się czuję gdy go nie mam :)
UsuńJeszcze noszę pewien breloczek do mojego plecaczka (porzuciłam torebki), uważam, że jak gdzieś wychodzić to tylko z tym brelokiem XD
Mnie raczej amulety po prostu nie są potrzebne i na pewno nie przywiązujęsię w taki właśnie sposób do przedmiotów:)
Usuńteż kiedys sypialam z zeszytami a nawet calymi ksiazkami, srednio wygodne t bylo, ale coz:D
OdpowiedzUsuńAle poczucie, ze samo wlezie do głowy było przemożne nie? :P
Usuńtak i czlowiek spokojnie szedl spac:))
UsuńOtóż to :)
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mile i powodzenia życzę :) dla Franka także:)
Witaj, przyda nam się na pewno! :)
UsuńJa to raczej nie w ogóle nie wierzę w takie rzeczy :D
OdpowiedzUsuńZwracam również Twoją uwagę na fakt, że post napisany był w formie żartu, o czym poinformowałam nawet dwa razy :)
Usuń