No to trochę się zregenerowałam :) Jeszcze w sobotę do południa trochę mnie muliło i musiałam się nawet na chwilę położyć, ale później zdecydowanie odżyłam! I przed 18 wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na Noc Muzeów!
Bardzo mi się podoba ta impreza. Za czasów poznańskich ten dzień zazwyczaj spędzałam z Juską, bo ona to taka artystyczna dusza i lubiłam z nią chodzić na przykład po Muzeum Narodowym, bo się mogłam ciekawych rzeczy od niej dowiedzieć. A później zwykle szłyśmy na jakiś koncert.
Rok temu już byłam tutaj. Właśnie minął mój pierwszy samotny tydzień w stolicy i Franek przyjechał do mnie "w odwiedziny". W piątek pracował do późna, więc przyjechał dopiero w sobotę, a więc nie miał juz zbyt wiele siły, żeby łazić po muzeach - poszliśmy tylko do Muzeum Techniki, bo było najbliżej i bez kolejki. Ale w tym roku trochę sobie odbiliśmy i wróciliśmy do domu dopiero o drugiej. Kiedy kładliśmy się spać, stwierdziłam, że się czuję nienaturalnie, bo chyba jeszcze nigdy nie wracałam w weekend z miasta o tej godzinie zupełnie trzeźwa :P
Ja i tak czuję lekki niedosyt, bo chciałam wyjść jeszcze wcześniej, ale Frankowi się nie chciało i nie dał się przekonać, żeby pojechać wcześniej do Fabryku Wedla, która była otwarta dla odwiedzających już od 12 - no a później była bardzo duża kolejka, więc poszliśmy gdzieś indziej. Swoje odstaliśmy w innej kolejce - ale tam to było bardziej naturalne, bo to była kolejka do muzeum życia w PRL :P No i jesteśmy z Frankiem sławni, gdyż można nas było zobaczyć w głównym wydaniu Wiadomości na TVP, nic to, że tylko w migawce ;)
Poza tym byliśmy jeszcze na przykład w Ministerstwie Edukacji Narodowej (trochę przez przypadek, bo nie zauważyliśmy, że tam też jest kolejka i weszliśmy jakoś bokiem nielegalnie :P), które to mieści się na Alei Szucha, a więc w dawnej siedzibie Gestapo. Widzieliśmy też cele, w których przetrzymywano więźniów i trzeba przyznać, że to było dość wstrząsające... Na razie Pawiak sobie podarowaliśmy.Zaliczyliśmy jeszcze zmianę warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza i spacer Krakowskim Przedmieściem. Tak naprawdę chciałoby się zobaczyć dużo więcej, ale kolejki są tak ogromne, że nie ma sensu za wiele planować, bo i tak nie wystarczy czasu.
Niektórych zresztą pewnie te kolejki i tłumy zniechęcają, ale mnie się ten klimat nocnego zwiedzania jednak podoba :) Raz na jakiś czas można zaszaleć. Nawet przeżyłam to, że w jednej kolejce staliśmy podczas totalnego oberwania chmury - ale jakimś cudem tak się z Frankiem przytuliliśmy pod naszą małą parasolką, że on miał mokry tylko jeden rękaw (lewy) i ja jeden (prawy) :D
Niedziela była pogodna i leniwa. Wszystko nam szło bardzo powoli - wstawanie, msza, obiad i spacer :) Ale wczoraj czułam się już bardzo dobrze, więc można uznać, że regeneracja zakończyła się pomyślnie :)
Raz bylismy z Krzychem w Poznaniu na Nocy Muzeów, fajna sprawa:)
OdpowiedzUsuńMnie się tez podoba :)
UsuńŻałuję, że nigdy nie udało mi się porządnie pozwiedzać w trakcie Nocy Muzeów :(
OdpowiedzUsuńAle wynikało to z tego, że nie miałaś okazji, zabrakło Ci czasu, czy jeszcze czegoś innego?
UsuńDla mnie Noc Muzeów mogłaby być trochę częściej, niż tylko raz do roku. Bardzo lubię to wydarzenie. W zeszłym roku byłam nie pocieszona, bo akurat musieliśmy jechać na wesele. Ale było to wesele mojej przyjaciółki, więc wybór był oczywisty, choć nie bezbolesny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - też myślę, że to ogólnie trochę za krótko, no i może być tak, że komuś termin nie przypasuje, a jakby była jeszcze okazja w ciągu roku, to mógłby skorzystać :)
UsuńJa też bardzo lubię to wydarzenie, ma fajny klimat :)
Ja nigdy nie byłam, jakoś mnie to wszystko "nie jara" :P Ale cieszę się, że się zrelaksowałaś i wracasz do swojej margolkowatości :D :*
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo to wydarzenie podoba, panuje wtedy fajna atmosfera i w ogóle podoba mi się pomysł zwiedzania nocą :)
UsuńMnie ogólnie do zwiedzania nie ciągnie, tzn. jak jestem w obcym mieście/kraju to tak, ale gdybym miała tu na Śląsku zwiedzać nocą...no nie wiem, muzea mnie nigdy nie przekonywały, wolę inne formy poznawania historii i kultury :D
UsuńMuzea często kojarzą się ludziom z jakimiś nudnymi eksponatami i obrazami... Za taką formą zwiedzania ja też nie przepadam (choć nie wykluczam jej całkowicie, bo to zależy z kim i po co). Ale w trakcie nocy muzeów trochę inaczej to wygląda, bo jest sporo dodatkowych atrakcji i udostępniane są obiekty, normalnie zamknięte. Warszawa miała tak bogatą ofertę, że wydaje mi się, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie :)
UsuńIdea Nocy Muzeów jest bardzo fajna, ale ja jednak wolę zwiedzać muzea w ciszy, spokoju i względnym skupieniu. We Wrocławiu jest zbyt dużo chętnych na zwiedzanie, żebym mogła spokojnie kontemplować zbiory muzealne. Byłam raz, kilka lat temu, i jak na razie nie wybieram się powtórnie....
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, to zależy jakie muzea - w Noc Muzeów zazwyczaj odwiedzam takie, które oferują coś wyjątkowego lub w ogóle nie są udostępniane normalnie. No i jednak wstęp jest darmowy. Poza tym wtedy często organizowane są dodatkowe warszataty i inscenizacje, których przy normalnym zwiedzaniu by nie było i to jest dla mnie ta szczególna atrakcja.
UsuńNiesamowite, że podczas gdy normalnie muzea nie są specjalnie okupowane, to na nocne zwiedzanie są kolejki... Dziś miałam okazję rozmawiać ze znajomą muzealniczką. Twierdzi, że dla nich akurat to trochę dopust boży, bo opłata za nockę symboliczna, a koszty spore. Cóż, punkt widzenia itp...
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to dlatego, że jednak nocne zwiedzanie ma swój niezwykły urok, a poza tym w ten dzień organizowanych jest wiele dodatkowych warsztatów, wykładów itp - mnie to w szczególności przyciąga. No i część miejsc jest tylko wtedy udostępniona zwiedzającym, a z kolei inne są za darmo.
UsuńMyślałam o pracownikach muzeów i domyślałam się, że niewiele mają z pracy w ten dzień i pewnie go nie lubią.
Ech, a ja nigdy nie byłam na nocy muzeów. Kolejki trochę zniechęcają, ale z drugiej strony tłum ludzi tworzy klimat, więc może to i ciekawe, no i zawsze jest jakaś okazja i mobilizacja, żeby się gdzieś ruszyć. W Warszawie byłoby gdzie wejść, u mnie nawet nie wiem. Za to byłam raz na Industriadzie, też są kolejki, do niektórych obiektów nie ma po co iść, lepiej normalnie (i normalnie zapłacić...), ale w niektórych miejscach całkiem fajnie.
OdpowiedzUsuńMnie się w ogóle podoba ten klimat który panuje w tę noc na mieście :) Bo jeśli normalnie też jest sporo ludzi, to zazwyczaj są to grupki pijanej młodzieży, a w tę noc atmodfera jest zdecydowanie inna.
UsuńI masz rację, jest to jakaś motywacja do tego, zeby wyjść, zwłaszcza, że organizowane są dodatkowe atrakcje.
Ale fakt, że to raczej impreza większych miast.
Mnie nie było jakoś podrodze. A szkoda bo w Bydzi też są fajne muzea. Może za rok się uda...
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa - ale właśnie, może za rok się uda :)
UsuńMieliśmy w planach pozwiedzać muzea.. Ale wyszło jak wyszło, że tak się rozpadało i niedotarliśmy. Niestety. Ale może w przyszłym roku sobie odbijemy? ;-)
OdpowiedzUsuńNo czasami się po prostu nie składa :) Nam akurat deszcz nie przeszkadzał, ale byliśmy już na mieście, gdyby zaczęło lać zanim wyszliśmy z domu, to nie wiem, czy wyciągnęłabym Franka (bo ja byłam zdeterminowana, żeby iść :))
UsuńAle na szczęście organizują to co roku.
My w tym roku odpuściliśmy noc muzeów ale wszystkie wcześniejsze mamy zaliczone :)
OdpowiedzUsuńJeszcze będziesz miała kolejne okazje, żeby się wybrać :)
UsuńSzkoda, że Franek nie chciał się wybrać do fabryki Wedla , sama chętnie bym odwiedziła hehe ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi to wszystko bardzo interesująco ;D Zawsze jakaś rozrywka na weekend. Cieszę się, że już odżyłaś, czasami tak jest, może to wina stresu (te objawy z brzuchem itd., o których pisałaś to moja mama zawsze mówiła "dziecko, Ty to jakąś nerwice chyba masz" hehe ) a może też całej tej pogody i aury z zewnątrz o której pisałam u siebie ;p ale najważniejsze, że już to wszystko minęło ;)
On chciał, tylko nie tak wcześnie :) Nie spodziewał się, że później będzie taka kolejka, no i już odpuściliśmy.
UsuńDla mnie to naprawdę fajna sprawa i lubię tę imprezę :)
A brzuch zawsze mnie w stresie bolał i boli :) Teraz już większość rzeczy faktycznie minęła. Reszta jest znośna :)
Ale super, u mnie dwa muzea na krzyż to nawet nie ma takich imprez...;/
OdpowiedzUsuńNo niestety to jest wydarzenie, które w mniejszych miastach się nie sprawdza :( Wiem coś o tym, bo przecież z takiego pochodzę...
Usuń