*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 18 lipca 2014

Razowy terrorysta z kminkiem

Powoli udaje mi się wreszcie uporządkować moje linki. Przy okazji - zajrzyjcie na zakładkę "Malują ze mną" i jeśli Was tam nie ma, a powinnyście być, to proszę od razu mi to zgłosić :) A poza tym zapytanie - kto ma dostęp do bloga Nikki? Kto ma, niech da znać w komentarzu, proszę.

***
No i znowu będzie o jedzeniu :P Słowo daję, to nie było planowane :) Franek postanowił jakiś czas temu, że będziemy jeść razowe pieczywo. Jak dla mnie razowe pieczywo zazwyczaj jest bleee (naprawdę trudno trafić na smaczne :( ), ale wiem, że zdrowe, więc się godzę z tym reżimem i wcinam tego razowca już drugi tydzień. I w tym tygodniu, słowo daję, zaczął mi ten chleb już rosnąć w gardle. Na samą myśl, że dzisiaj do pracy znowu sobie będę musiała zrobić kanapkę z tego zdrowego, ale charakterystycznego w smaku (ach ten zakwas :)) chleba zrobiło mi się niewyraźnie i postanowiłam, że sobie ten jeden raz pofolguję! I po drodze kupię jakąś dobrą bułeczkę z ziarnem. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Weszłam do piekarni i upewniwszy się, że bułka nie zawiera kminku (tego to już nie znoszę! jak dobrze, że nie mieszkam w Krakowie, moja siostra mówi, że tam bardzo trudno dostać dobry chleb bez kminku!), wzięłam sobie taką ze słonecznikiem. Kiedy już za nią zapłaciłam, stwierdziłam, że podejrzanie ciężka jest.
Zgadnijcie co? RAZOWA! Nosz myślałam, że się rozpłaczę :P A podobno wszędzie sprzedają tylko oszukane, pofarbowane karmelem bułki "z ziarnem". :) Na pocieszenie kupiłam sobie jogurt pityny z  brzoskwinią i marakują w innym sklepie. A bułkę i tak zjadłam. No zdrowa w końcu, nie.... ?
I będę dzisiaj na kolanach błagać Franusia, żeby na ten tydzień odpuścił i żebyśmy kupili jakiś biały chleb! Najlepiej Baltonowski. Franek to taki terrorysta jedzeniowy czasami jest, zwłaszcza, jak mu się włączy tryb zdrowego odżywiania. A już szczególnie-zwłaszcza gdy włączy mu się tryb zdrowego odżywiania ciężarnej żony!  Ale może się nade mną ten raz zlituje :)

A propos kminku, przypomniała mi się taka sytuacja, gdy jechałam kiedyś za czasów licealnych pociągiem na kurs przygotowawczy do egazminów wstępnych na studia do Wrocławia. Za towarzystwo miałam jakichś znajomych ze szkoły - niespecjalnie bliskich, raczej takich "na cześć". Ale że się znaliśmy, to głupio było usiąść z kimś obcym obok. Chłopak częstował jakimiś ciastkami. Rano byłam, więc głodna chętnie skorzystałam. I okazało się, że to nie ciastka tylko takie suchary wojskowe! Takie właśnie obsypane kminkiem na każdym milimetrze. Ugryzłam i stanęło mi w gardle. Ale z grzeczności nie chciałam nic dać po sobie poznać. Tylko zaczęłam myśleć - co ja zrobię z tym sucharem! Przecież go nie zjem! A już na pewno nie wyrzucę na ich oczach! A tu jeszcze jakieś 70 km wspólnej podróży... Trzy pary oczu mnie "pilnowały", więc łatwo nie było, ale wreszcie skorzystałam z jakiegoś chwilowego rozkojarzenia towarzyszy podróży i schowałam suchara do kieszonki sweterka (jak dobrze, że miał kieszonki!). Uff, udało się :)

Pamiętacie, że uwielbiam słonecznik? Niniejszym ogłaszam, że w tym tygodniu otworzyłam sezon i zdziobałam już dwa :) Biedne moje paznokcie. I biedny Franek, który będzie się denerwował, że znowu naśmieciłam :P Ale w sumie na własne życzenie, bo taki niby terrorysta, ale wie, że tak lubię słoneczniki i przywiózł mi dzisiaj dwa ogromne :P

***
A tymczasem znowu weekend! :) Właśnie jedziemy na dworzec po moją siostrę, która przyjeżdża z Polskim Busem z Krakowa. A jutro z samego rana przyjeżdżają moi rodzice. Się cieszymy, bo lubimy, jak ktoś nas odwiedza :)
Miłego weekendu!

71 komentarzy:

  1. Też nie przepadam za chlebem z kminkiem ale nawet w Krakowie nigdy nie miałam problemu z kupieniem bez :) Uwielbiam za to chleb z lidla drwalski czy tam chłopski. Nawet nie wiem czy ma kminek w sobie czy nie. Może mieć, jest wyśmienity i napakowany różnościami łącznie ze słonecznikiem, który też uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz, kluczowym słowem jest tutaj "dobry" :)) Jak wiadomo, jeśli chodzi o smak, to pojęcie względne - ja i moja siostra jesteśmy przyzwyczajne do nadzwyczaj smacznego, prawdziwego pieczywa z prawdziwych piekarni, które można dostać u nas w Miasteczku. Bardzo trudno jest znaleźć równie smaczny - lub choć dobry w stopniu zadowalającym chleb w dużym mieście - czy to w Poznaniu, czy w Krakowie, czy w Warszawie :)

      Nie do końca jestem przekonana do chlebów z takich marketów :( One na pewno są smaczne, ale technologia wypiekania chyba do najzdrowszych nie należy.

      Ja kminek wyczuję na kilometr :) Nawet jeśli pieczywo ma całe mnóstwo innych ziaren, kminek zawsze poczuję i od razu takie pieczywo staje się dla mnie niezjadliwe :)

      Usuń
  2. Te suchary to na pewno były słynne ,,bieszczadzkie''. Uwielbiałam w młodości, bo ja przecież jestem wielkim kminkożercą... A chleb drwalski rzeczywiście jest pyszny i bardzo przypomina ten z własnego wypieku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam, że Ty bardzo lubisz kminek :) Ja zupełnie inaczej, to właciwie jedna z niewielu rzeczy, których nie tknę w żadnych okolicznościach.

      Usuń
  3. Jeee, a ja właśnie wolę razowy, najlepiej, żeby było czuć ten zakwas :))) Białe pieczywo szybciej mi się nudzi. Dobre w smaku są też takie chlebki z dodatkiem orkiszu czy gryki. Albo bułeczki grahamki, albo z ziarnami, tylko czasami trafia się taka chamsko pokolorowana, że wolałabym normalną kajzerkę bez zbędnych dodatków :/
    Do kminku nic nie mam (ale gdyby był w każdym chlebie, to już by mi się nie podobało), ale wyobrażam sobie niezręczność sytuacji w pociągu - gdyby mnie ktoś dał coś dla mnie niejadalnego, nie wiedziałabym, co z tym zrobić... a są rzeczy, niby normalne i lubiane przez ludzi, które mi przez gardło nie przejdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę powiedzieć, że chyba nie jestem w stanie znudzić się białym pieczywem :) Chocbym jadła je codziennie, to się nie przejem, a już ciemnym tak.
      Pieczywo pełnoziarniste lubię, ale takie jakie można dostać u mnie w Miasteczku, w dużych miastach neistety jest mi bardzo trudno dostać dobry chleb w ogóle, a już o razowym to mogę zapomnieć, bo właśnie jest taki, którego nie lubię :(

      Ja mam kilka rzeczy, których nie lubię, ale zjem, a są też takie, których nie tknę w żadnych okolicznosciach i to właśnie taki przypadek :)

      Usuń
  4. Też nie lubię razowego, choć na dobry biały tak samo trudno mi trafić jak Tobie na razowca. Gumowaty i tracący świeżość właściwie z godziny na godzinę - jak to z supermarketu.

    Słoneeeczniiik! Przypomniałaś mi o mojej drugiej wielkiej letniej miłości (zaraz po smażonej cukini)! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mi też trudno trafić na dobry biały - i moja siostra w Krakowie też na to narzeka. W Poznaniu po kilku latach wreszcie mi się to udalo a tutaj ciągle to co kupujemy jest takie sobie :( Już najlepszy jest ten Baltonowski. My wychowałyśmy się na pysznym chlebie z Miasteczka, więc tym bardziej trudno sprostać naszym oczekiwaniom.

      Ja na słoneczniki zawsze czekam z niecierpliwością :):)

      Usuń
    2. Baltonowski? Muszę sprawdzić :)))

      Co wchodzę, to robię sobie ochotę na tego słonecznika. Chyba trzeba będzie iść na jakieś polowanie ;)))

      Usuń
    3. Sprawdź :) Chociaż moja siostra się kiedys skarżyła, że w Krakowie trudno go dostać :( Ale może to się zmieniło? :)

      Ja w okresie lipiec-wrzesień ciągle chodzę na takie polowania :) Albo Franek się tym zajmuje ;)

      Usuń
  5. Kochana łącze sie z toba w bólu. ja nie lubie razowego pieczywa i mam je z głowy bo nie moge jesc pieczywa razowego, zbożowego tylko białe:D ze względu na moja chorobe... Franek cię pilnuje i staara sie dbac to sie chwali:D zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a białe możesz? Myślałam, ze też nie, tylko jakieś specjalne. No to można powiedzieć "szczęściara", ale oczywiście nie do końca serio, bo jednak zdrowie jest najwazniejsze...
      No, ale trochę przesadza czasami z tym pilnowaniem :)

      Usuń
  6. Też nie lubię kminku, i nie rozumiem jak można tą ohydą przyprawiać chleb, czy mięso :D Jak widzę coś z kminkiem- nie ma zmiłuj- nie zjem. Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie tak samo :) Są rzeczy, których nie lubię, ale od biedy zjem, ale potrawy z kminkiem nie tknę choćby niewiadomo co :))

      Usuń
  7. Po pierwsze - gratuluję tych 8 wspólnych lat i życzę jeszcze co najmniej 10 razy tyle w szczęściu, miłości i zdrowiu ;-)

    Po drugie - ja kupuję od kilku miesięcy dla siebie chleb razowy i powiem szczerze, że w smaku nie widzę większej różnicy, smakuje mi, problem polega na tym, że bardzo szybko się psuje, kupuję mały bochenek, kroję na 3 części, a czasem i tak nie udaje mi się zjeść całego kawałka nim zacznie pleśnieć :(

    Po trzecie - kminku w chlebie to chyba jeszcze nie widziałam :D Nie przepadam za kminkiem i w sumie akceptuję go tylko w kapuśniaku, ale w śladowych ilościach. W domu takiej przyprawy nie posiadam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam miało być, że kroję ten chleb na 3 części i 2 mrożę :P

      Usuń
    2. Bardzo dziękujemy :))

      Ale masz na myśli, że nie widzisz różnicy między razowym i białym? Naprawdę? :)) Oo, to ja mam zupelnie inne odczucia :)) My zawsze kupujemy jednorazowo kilka bochenków (przynajmniej trzy) - obojętnie, czy to białego, czy ciemnego chleba, krojonego i zamrażamy. Wieczorem wyciągamy z zamrażarki tylko tyle chleba, ile potrzba nam na następny dzień i dzięki temu właściwie nam się nie psuje - co najwyżej wysusza czasmi, ale wtedy mielimy go na bułke tartą :)

      Ja już kiedyś się z tym w Miasteczku spotkałam, a w Krakowie to podobno norma :) Ale bardzo często kminek jest dodawany do bułek z ziarnami.
      Ja tego nie zjem w żadnej potrawie i w żadnej ilości :))

      Usuń
  8. Ja mam w półce jakiś chleb biovital, z maaasą słonecznika i siemienia lnianego, z którym ostatnio eksperymentuję ;) Ale bardzo często kupujemy własnie Baltonowski, smakuje mi ;) A kminek mi jakoś nie przeszkadza :D za to ziele angielskie do szału mnie doprowadza, a mama daje je do wielu dań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi z kolei ziele angielskie nie przeszkadza (bylebym go nie rozgryzła :)) - i też je dodaję, choć nie do wielu potraw - tyko do niektórych zup i sosów. Ale kminek wyczuję na kilometr i go nie tknę :)

      Usuń
  9. Każdy chleb, nawet z kory drzewnej i paździerzy da się zjeść, jak go na chwilę wrzucisz do tostera. Ja od lat kupuję taki prawdziwy razowy, nie ten farbowany, kroję na kromki, zamrażam i codziennie mam z tostera chrupiący i pachnący prawdziwym chlebem na drożdżach.
    Bułeczki niestety na ogół składają się z kukurydzianej tuczącej skrobi i chemii. Sztuka udawania prawdziwych bułek opanowana do perfekcji, to fakt. Ale ja po tym jestem natychmiast głodna, i wręcz czuję, jak mi komórki tłuszczowe od tego szajsu narastają...:(
    Mówię ci, zainwestuj w prosty toster.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie zgodzę się z Tobą, że każdy chleb da się zjeść :) To znaczy - w sumie to masz rację, zjeść to się zawsze da, ale nie ze smakiem, a to dla mnie jednak istotne:))
      Mnie właśnie ten prawdziwy razowy chleb najzwyczajniej w świecie nie smakuje w jakiejkolwiek formie i zmuszam się trochę do jedzenia go.
      Nie musimy nawet inwestować w toster, bo mamy - do tego jeszcze dwa opiekacze, więc grzanki i tosty jemy stosunkowo często, ale te z chleba razowego są po prostu niedobre :)

      A co do bułek - wlaśnie ta, którą ostatnio kupiłam była prawdziwa i dlatego właśnie byłam taka zawiedziona, bo miałam ochotę na taką z polepszaczem :) Mój głód takie pieczywo zaspakaja i nie czuję się jakoś bardzo gruba po zjedzeniu go, więc od czasu do czasu chętnie sobie na coś takiego pozwalam ;)

      Usuń
  10. Mozemy sobie podac rece,ja tez nie znosze kminku i uwielbiam slonecznik;-) Ale najchetniej jem juz taki luskany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie wyciągam rękę :))
      Ja taki łuskany też lubię, ale jednak ten świeży "z kwiatka" jest dla mnie najlepszy i to łuskanie właśnie ma swój urok :)

      Usuń
  11. ja tam w sumie kminek lubie, ale razowego chleba niet. Lubie rozne wieloziarniste, ale razowe odpadaja w przedbiegach. Biedna jestes Margolcia z tym frankowym zdrowym odzywianiem. Do konca ciazy jeszcze troche zostalo, a pozniej (nie zebym Cie straszyla) karmienie piersia (o ile bedziesz karmic), a i wtedy zdrowe odzywianie jest jak najbardziej wskazane :)
    a tak a propos ciazy, myslalas moze nad szkola rodzenia? Bo jesli chcialabys sie zapisac, to powinnas juz, bo pozniej miejsc moze nie byc. Przynajmniej u nas tak bylo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię chleby wieloziarniste (pod warunkiem, że nie mają kminku :)), ale razowe naprawdę trudno mi się je i raczej zjadam je bez apetytu :)
      Franek zawsze taki był, więc teraz tylko po prostu doszedł mu kolejny argument, ale tak naprawdę to ja wcale mu się tak łatwo nie daje i jak mi się już coś znudzi, to się upieram i jem po swojemu :)
      Na razie właśnie tylko myślałam, bez jakichś konkretnych wniosków, ale z tego co się orientowałam, to powinnam mieć jeszcze na to jakiś miesiąc - wszędzie zalecają zainteresowanie się tym dopiero około 20 tygodnia. Nie wiem, na razie nie bardzo nawet mam jak się tym zająć z pewnych względow, ale też wydaje mi się, że w Warszawie jest tak dużo tego rodzaju miejsc, że nie powinnam mieć dużego problemu ze znalezieniem miejsca. W każdym razie dzięki :)

      Usuń
  12. my też mamy towarzyski weekend. Wczoraj spotkaliśmy się z przyjaciółmi Lu którzy od lat mieszkali w USA a teraz przenieśli się do Kanady bo wpadli na 3 tygodnie do Polski, dziś idziemy do znajomych którzy byli z nami pierwszy raz w Toskanii bo kupili mieszkanie i chcą pokazać a jutro spotkanie u mojej mamy na pourlopowe pogaduchy i zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie miałaś równie intensywny weekend, jak my :) Lubię takie :)

      Usuń
  13. masz rację, że typowo razowy chleb jest okropny, kwasny i strasznie dziwnie po nim w buzi jest. NIe lubię również, ale te oszukane 'razowe' bułki, ze słonecznikiem, siemieniem i innymi, to już tak :))
    kmin lubię, w niektórych potrawach, te suchary wojskowe kiedyś mój brat (zawodowy żołnierz) nam przytargał do domu..o fuj :D
    p.s Nikki już nie pisze na Nikki, tylko na Misce - wejdź u mnie w linkach (Miska) i zobacz czy masz dostęp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja mam dokładnie tak samo jak Ty ;) Ten razowy chleb mi nie podchodzi, ale bułki pszenne z ziarnem, również ciemne, mi smakują :)
      Ale kminku to ja nie tknę w żadnej potrawie :))

      Ps. Dzięki! Mam dostęp :) Ale wchodziłam tam zawsze właśnie przez blog nikki, więc nie miałam teraz adresu, odkąd nie mogłam wejść na ten stary blog :)

      Usuń
  14. O, możemy sobie podać rękę :) Też nie przpadam za razowym chlebem. Musi być naprawdę dobry i nie ciągnąć tym kwasem, nie być farbowabym itd. Uwielbiam białe pieczywo - bułeczki, chleb - tylko świeże. Oczywiście mam świadomość, że są mniej zdrowe niż ciemne pieczywo, ale mając wybór zazwyczaj wybieram białe :) Poza tym tak naprawdę pieczywa jem bardzo mało, bo tylko na śniadanie i to max 2 kromki, więc chyba aż tak sobie nie szkodzę ;)
    A kminku nie cierpię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w Miasteczku można dostać pieczywo ciemne, wieloziarniste i razowe, które jest naprawdę smaczne, ale gdzie indziej mam z tym duży problem. I własnie też uwielbiam białe pieczywo :) I też nie sądzę, zeby faktycznie miało mi niewiadomo jak zaszkodzić, skoro dziennie zjadam kromkę na śniadanie i na drugie sniadanie - więc tez łącznie dwie dziennie lub czasami tylko jedną nawet.

      Usuń
  15. A ja mam różne fazy: raz na razowy, raz na biały. Na szczęście w piekarni koło bloku jest wybór takiego i takiego. I kminek lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, takie fazy też miewam na różne jedzenie, ale akurat chleba chyba to nie dotyczy i jednak biały lubię najbardziej :) Ciemny też, ale ten razowy, który mamy teraz naprawdę mi nie smakuje. Ja mam neistety problem, żeby dostać naprawdę dobry chleb - zarówno biały jak i ciemny :(
      A kminku to nie tknę :)

      Usuń
  16. Ja bez białego chleba sobie życia nie wyobrażam :) Razowy od czasu do czasu zjem, ale to nie to samo... Kminku nie znoszę i wyczuję go w każdej potrawie, nawet w małych ilościach :D Za to słonecznika uwielbiam, a w tym roku nie miałam jeszcze okazji go zjeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też nie :) Również nie mam nic przeciwko, zeby od czasu do czasu zjeść inne pieczywo (choć ten ostatni chleb naprawd mi nie podchodzi), ale białe musi być :)
      I z kminkiem mam tak samo - od razu go wyczuję i dalej nie jem :)

      Co do słonecznika - sezon dopiero się zaczyna, więc jeszcze masz czas :))

      Usuń
  17. Za chlebem razowym jakoś nie przepadam, za białym w sumie też nie, ale to ze względu na to, że mocno ograniczyłam mąkę pszenną;) Jak już to z ziarnami np słonecznika czy dyni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem przekonana do tego sposobu odżywiania się, który ogranicza lub wręcz eliminuje spożycie produktów z mąką przenną - no, chyba, że faktycznie są ku temu wskazania zdrowotne. Dlatego też z tego pszennego chleba jednak nie zrezygnuję :)

      Usuń
  18. łączę się z Tobą w bólu bo i ja z tego typu chlebem nie przepadam - jest dla mnie poprostu kwaśny ;/

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojj, ja też tylko białe pieczywo lubię ;) U mojej mamy włączył się kiedyś właśnie tryb "zdrowego jedzenia" i w domu tylko razowe pieczywo było, szłam na noc do mojego chłopaka i tak sobie myślałam po drodze, że wreszcie sobie biały chlebek zjem (wyszło jakbym tam szła dla tego chleba :D), jakież było moje zdziwienie gdy na kolację dostałam kanapki z razowym :(
    Słonecznik! <3 Jak dawno go nie jadłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to też miałaś podobne "szczęście" jak ja :))
      U mnie w domu też jest często wieloziarniste i razowe pieczywo, ale tam akurat jest dobra piekarnia i ten chleb jest naprawdę dobry!

      Usuń
  20. Kminku też na pieczywie nie lubię a pieczywo razowe w aktualnym stanie wywołuje u mnie mega zgagę więc odpadło mimo iż raz na czas lubiłam zjeść coś "innego"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ostatnio po tej bułce poczulam cos w rodzaju zgagi - ale to było dość lekkie odczucie i zupelnie nie uciążliwe, więc niespecjalnie zwróciłam na to uwagę, ale faktem jest, że pojawiło się właśnie po zjedzeniu tej bułki razowej, więc może muszę tego argumentu użyć przeciwko Frankowi :P

      Usuń
    2. Możliwe, że to zgaga, mnie też początkowo tylko coś tam piekło, ale jak przez dwa dni jadłam "ciemne" pieczywo to efekt był taki, że nie mogłam później spać bo tak mnie piekło w przełyku, że myślałam, że zwariuję. Treaz tylko białe pieczywko :) które bardzo lubię :)

      Usuń
    3. Ja wiem, co to jest zgaga i jakie to uczucie, bo ze dwa czy trzy razy w życiu zdarzyło mi się ją mieć, kiedy wcale w ciąży nie byłam :) Ale nigdy nie było to jakoś szczególnie uciążliwe dla mnie, bo nie nawracało, a teraz to w ogóle było tylko lekkie uczucie dyskomfortu przez krótki czas.

      Usuń
  21. A ja już od białego chleba odwykłam. Czasem upiekę jakieś pszenne bułki, ale chleb głównie żytni, razowy albo graham... Piekę na zakwasie, ale przygotowuję wcześniej tzw. bigę, aby nie było czuć kwasu i wszyscy się dziwią, jak ja ten chleb robię, że on nie jest kwaśny. Więc da się :-)
    Dużo ziaren tak, ale kminku też nie lubię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się da, bo i u mnei w Miasteczku jada się głównie chleb razowy i graham i są naprawdę bardzo dobre. Ale te, które teraz jedliśmy naprawdę mi nie smakują :)

      Ja też ziarna lubię, ale kminek wykluczam całkowicie :)

      Usuń
  22. Bardzo lubię kminek, zwłaszcza w pieczywie;p Ulubione moje obwarzanki krakowskie to właśnie te oprószone solą i kminkiem;) Chleb razowy też lubię zwłaszcza na zakwasie, ale od miesięcy żadnego nie jadam, bo nie ma w nim nic co służyłoby mojemu zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnei znalazłoby się trochę rzeczy, których nie lubię, ale zjem, natomiast kminek należy do takich, których nie tknę, jak tylko poczuję. Nie zjem tego w żadnej postaci i to jedna z najgorszych "jedzeniowych" rzeczy dla mnie :)
      Chleb razowy bywa zmaczny, ale ten, który mamy nie smakuje mi wcale - za bardzo czuję ten zakwas :/

      Usuń
  23. Także kminku nie ruszę. Sam jego widok mnie odrzuca, jak jakaś zaraza:P

    OdpowiedzUsuń
  24. Kminek ble ble ble nie znoszę i jak tylko wyczuję pluję na odległość. A zamiast chlebka razowego zajadam się zwykłym z ziarnami (na szczęście bez kminku jest).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo :)) I chleb z ziarnami - o ile tylko jest bez kminku - też lubię :)

      Usuń
  25. Margolko, nie mam czasu na pisanie komentarzy ale śledzę co u Was na bieżąco. Moje gratulacje, To cudowne uczucie być w ciąży i macierzynstwo.
    Co do razowego chleba, lubię ale ten zakwas działa na mnie zle, bardzo często powoduje zgagi. W stanie odmiennym :) jak to brzmi, może powodować refluks. jak Franek nie może się obejść bez razowego, to polecam ciemne pieczywo ale nie razowe:). Mniej zgagowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lui i rozumiem :) Mam bardzo podobnie - często zaglądam do Was "przy okazji" to znaczy, kiedy akurat robię coś innego, albo przez telefon i wtedy nie zostawiam komentarzy.
      Franek może się obejść bez chleba razowego, tylko ostatnio ma taką fazę ;) Ja poniekąd go popieram, bo wiem, że to zdrowe, ale myślę, że wystarczy raz na jakiś czas :)
      Ja przez cały tydzień jadłam to pieczywo na zakwasie i nic mi nie było, ale po tej bułce piątkowej miałam zgagę przez chwilę - na szczęście było to ledwo zauważalne :)

      Usuń
  26. Nienawidzę kminku. A już na pewno w chlebie.
    Kiedyś mi mama opowiadała, jak w przedszkolu nie chciała jeść kaszy, to chowała po kieszeniach. I tak chodziła, aż nauczycielki zauważały, że ma mokre od żarcia ubranie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nienawidzę w niczym :P
      No, na szczęście suchar był suchy :D

      Usuń
  27. Jaki świetny blog! Nie obiecuję, że przeczytam go w całości, ale taki zamiar jest! :D
    Za ciemnym pieczywem też nie przepadam, chociaż w końcu znalazłam taki, który jest smaczny, bez konserwantów, na naturalnym zakwasie i w rozsądnej cenie. :)
    I kminku również nienawidzę!! Zawsze go wyczuję, bleee!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję, bardzo mi miło :)
      Ciemne pieczywo też może być dobre, ale jakoś na razie na takie tutaj nie trafiliśmy. Fajnie, że Tobie się udało :)
      Ja też wyczuję kminek na kilometr :)

      Usuń
  28. A ten kawałek suchara, który ugryzłaś, też znalazł się w kieszeni czy jakoś go przełknęłaś? ;)
    Bidulko, tak jak piszesz, łatwo nie było, ale ich przechytrzyłaś ;P

    Wszystkiego najlepszego z okazji Twoich Urodzin! :)
    Spełnienia najskrytszych pragnień serca, szczęścia, zdrowia, wiele Miłości i wszelkich Łask, których potrzebujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam, żebym czymś pluła, więc chyba jakoś musiałam przełknąć :P Wyparłam z pamięci to traumatyczne przeżycie! :))

      Bardzo Ci dziękuję za pamięć, to bardzo miłe :* :)

      Usuń
  29. Ja też nie lubię chleba na zakwasie, przeszkadza mi ten charakterystyczny smaczek. Właśny robię na drożdżach i jest o niebo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo razowy chleb własnie może być dobry, tylko wszystko zależy od tego jak i na czym się go robi :)
      Franek mówi, że jak już będziemy mieli własne mieszkanie (tiaaaa) to będziemy mieli maszynę do pieczenia chleba i będziemy go piec ;)

      Usuń
    2. Pieczcie tak jak ja, w piekarniku. Jest szybko i prosto. Ale malakser jest nieodzowny, żeby nie trzeba było samodzielnie zagniatać.

      Usuń
    3. Hihi, powiem Frankowi ale wątpię, żeby mu się chciało :) A ja się za to raczej nie wezmę, bo mi to się na pewno nie chce - a to był w końcu jego pomysł i to jemu zależało :D
      No, malaksera to nie mamy.

      Usuń