W każdym tygodniu ciąży zapisuję sobie moje spostrzeżenia i uwagi na ten temat. Czasami jest to raptem kilka zdań, czasami trochę dłuższe refleksje. Porównuję moje samopoczucie z tym, co napisane jest w książkach lub w internecie. Wszystko mam na blogu, choć tylko naszkicowane, ale kto wie, być może opublikuję te moje zapiski jakoś hurtowo :)
Tym razem piszę "na żywo", bo oto właśnie znajduję się na półmetku. W tym tygodniu skończyliśmy z Tasiemcem 20. tydzień ciąży.
Cóż mogę napisać w tym temacie? Przede wszystkim to, że wcale się nie czuję, jakbym była w ciąży :P (chociaż niby porównania nie mam ;)) I tak było od samego początku. Wszelkie dolegliwości właściwie całkowicie mnie ominęły, a jeśli nawet nie, to zrzuciłam je na karb stresu, zepsutego jedzenia, gorszego dnia, pełni księżyca itd... :) Po prostu nie potrafię przypisać żadnej przypadłości do mojego odmiennego stanu. No, może poza tym, że często sikam i gorzej śpię (co zazwyczaj idzie ze sobą w parze :)) Generalnie w moim wypadku po prostu nastawienie psychiczne naprawdę zdziałało cuda.
Generalnie, gdyby nie to, że nie można pić alkoholu, to mogłabym być w ciąży zawsze, bo to całkiem fajny stan. Zwłaszcza dla moich włosów! Pamiętacie, że zawsze pisałam, że nie lubię myć głowy? A musiałam to robić regularnie co trzeci a czasami nawet co drugi dzień, bo włosy szybko mi się przetłuszczały. Teraz jest bosko! W ogóle się nie przetłuszczają i cały czas wyglądają świeżo! Czasami po pięciu dniach dopiero przypominam sobie, że dawno włosów nie myłam :)
Jak widziałyście przy okazji zdjęć sprzed dwóch tygodni, brzucha za
bardzo mi nie widać. Od tamtej pory niewiele się zmieniło i nadal ludzie
nie wiedzą, że jestem w ciąży. Chwilami mnie to nawet
irytuje - na przykład kiedy czekam na pobranie krwi przed drzwiami z
napisem "kobiety ciężarne bez kolejki" pośród babek z widocznym brzuchem
- mimo, że są w ciąży o 4-5 tygodni mniej zaawansowanej ode mnie
(zapuściłam żurawia w kartę ciąży). No bo niby z jakiej racji mam je
przepuszczać? :) Albo kiedy lekarka, u której byłam przedwczoraj
dowiedziawszy się o półmetku mojej ciąży krzyczy "Jezu nic nie widać!".
No więc dziwnie jest.
Niemniej jednak centymetr pokazuje, że
trochę ten brzuszek jednak mi wyrósł, bo mam około 6 cm więcej w
obwodzie niż miałam w maju (tak mniej więcej 6, bo nigdy nie jestem
pewna, czy mierzę w dobrym miejscu :P). No ale okazuje się, że to
jeszcze za mało, żeby ludzie posądzali mnie o ciążę oraz na to, żeby
wymieniać garderobę - bo cały czas chodzę w tych samych spodniach i
spódnicach a bluzki i kamizelki dopinają mi się do ostatniego guziczka,
czego nie omieszkała skomentować ostatnio moja szefowa (która jak
twierdzi, w szóstym miesiącu ciąży wyglądała, jak by była w
piętnastym:)) Ale to mnie akurat cieszy, lubię swoje ubrania :P
Jednak gdy się w lustrze przyglądam to widzę, że ten brzuch
jest większy - tylko jak się ubiorę to zazwyczaj znika :) No i nie jest
taki typowo ciążowy. Cóż, muszę się pogodzić z tym, że nie będę
"dziewczyną z piłką" :) Ale zamelduję Wam, kiedy wreszcie zacznie się
dziać coś konkretnego - no bo chyba wreszcie musi prawda? W przeciwnym
wypadku ludzie będą się w styczniu dziwili, skąd ja wzięłam tego
noworodka ;)
A tak jako ciekawostkę dodam, że wyczytałam (a moja
lekarka na wizycie mi to potwierdziła), że mały brzuch w ciąży może
oznaczać, że kobieta ma po prostu bardzo silne mięśnie brzucha i
stawiają one opór powiększającej się macicy, a poza tym dziecko układa
się wtedy prawie na płasko i nawet w szóstym lub siódmym miesiącu da się ciążę
zamaskować. I to by się zgadzało, bo ja przecież od dawna regularnie
ćwiczę a tak się złożyło, że przed samą ciążą przez ponad miesiąc
codziennie ćwiczyłam a6W.
Dzisiaj ważę dokładnie 0,5 kg więcej niż ważyłam przed ciążą, choć
waga dość mocno mi się waha - jeszcze tydzień temu było 0,5 kg mniej za
to przedwczoraj więcej o 1 kilogram. No ale w najbliższych tygodniach
powinnam chyba przytyć trochę więcej, bo jak wyczytałam, Dzieciak
zaczyna obrastać tłuszczem :P Może więc na wadze coś mi przybędzie. Byle
tylko to był tłuszcz Tasiemca a nie mój :D Zazwyczaj jadam normalnie a czasami nawet trochę mniej niż zwykle, bo po prostu nie mam apetytu - co stoi całkowicie w opozycji z tym, co piszą różne mądre artykuły :) Na początku było inaczej - zresztą wspominałam Wam o tym, że miałam ataki okropnego głodu, który natychmiast musiałam zaspokoić (choćby suchym chlebem w środku nocy), bo nie pozwalał mi on normalnie funkcjonować. Ale to się skończyło już dość dawno temu i teraz wcale nie jestem głodna częściej niż bywałam przed ciążą a czasami nawet mam wrażenie, że wcale nie chce mi się jeść. W dodatku mam uczucie, jakbym cały czas była najedzona! Moim zdaniem jest to efekt tego, że mój brzuch zamiast na zewnątrz rośnie do wewnątrz i tym samym Tasiemiec miażdży mi pęcherz moczowy i żołądek, do którego mieści się dużo mniej niż wcześniej :P
W każdym razie Tasiemiec ma się raczej dobrze, bo ostatnio słyszałam bicie jego serca, no i rośnie - bo urósł już na tyle, żeby wierzgać. Ruchy Dzieciora czuję mniej więcej od trzech tygodni, choć oczywiście na początku nie byłam pewna, czy to to. I na pewno nie porównałabym tego ani do bulgotania ani do łaskotek :) Raczej mam wrażenie, jakby na brzuchu chwytał mnie taki krótki, bezbolesny skurcz. Macie czasami tak, że mimowolnie drga Wam powieka? No to ja właśnie mam identyczne odczucie, tyle, że w brzuchu, kiedy Tasiemiec się rusza. Podobno w tym tygodniu cykl snu i czuwania dziecka staje się coraz bardziej regularny. No i coś w tym chyba jest, bo zaobserwowałam, że nasze budzi się najczęściej po godzinie 10 i po 18 a najbardziej aktywne jest po 21 - na tyle, że nawet Franek już te ruchy wyczuł i oficjalnie został skopany. Nie wiem jak to jest w nocy, bo wtedy śpię. Ale budzę się czasami po czwartej i wtedy nieraz czuję, że się Tasiemiec rusza. A jak się nie rusza, a ja nie mogę zasnąć z powrotem i zaczynam się nudzić to go budzę stukając w brzuch i wkrótce odpowiada mi puknięciem :)
Nie mam żadnych zachcianek - a przynajmniej nie bardziej niż zwykle :) Bo zachcianki to ja miewałam od zawsze! Nie czuję się w ogóle senna ani zmęczona - wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że potrzebuję mniej snu niż zwykle, co mnie irytuje, bo przecież wszędzie trąbią, że mam się wyspać na zapas! Nie mam problemów z trawieniem ani z żołądkiem. Zaliczyłam co prawda trzy poranne wizyty w toalecie nad kibelkiem, ale nie były poprzedzone nudnościami. Ot po prostu już wiem, że Tasiemcowi nie posmakowały: arbuz (chyba mógł być już lekko nadpsuty), lekko czerstwy chleb (jak on śmierdział! to znaczy moim zdaniem, bo Franek czuł zapach zwykłego chleba) i śledzie w sosie śmietanowym (ale widzę, że Franek znowu je kupił, jutro przetestuję:P)
Nadal ćwiczę i mam się po tych ćwiczeniach bardzo dobrze. Wyniki badań moczu i krwi mam tylko lekko poniżej normy (limfocyty) a ciśnienie nieco bardziej (65/100, 60/110 a nawet 60/90) ale to akurat jest moja norma, choć pielęgniarki patrzą na mnie, jakbym się zaraz miała przewrócić :P
Podsumowując - mamy się w tej ciąży całkiem dobrze. Myślę, że duża tego zasługa jest też w tym, że po prostu nie traktuję siebie w tym stanie jako okazu pod ochroną* i funkcjonuję normalnie (oczywiście zachowując wszelkie granice zdrowego rozsądku - nie pcham się tam, gdzie coś może ciężarnej zaszkodzić), a to powoduje, że moja psychika jest w dobrej kondycji (pomijam tu obecne problemy) a więc wysyła też pozytywne sygnały do mojego ciała. Tak to sobie właśnie wyobrażam - jako sprzężenie zwrotne, wszak wiadomo, że w zdrowym ciele zdrowy duch - i na odwrót :)
*rzecz jasna piszę o normalnej, zdrowej ciąży; wiem, że są różne przypadki i czasami po prostu zdarzają się poważne problemy zdrowotne, absolutnie nie o tym tutaj piszę; jak trzeba leżeć to trzeba! ale jak nie trzeba, to się nie kładźmy, nie? :)
Brawo! :) Popieram pogląd bardzo.
OdpowiedzUsuńCzytając notkę oczywiście porównywłam wszystko do siebie i mogę stwierdzić, że w niemal wszystkich kewstiach mam niemal tak samo. Nie zgadzało się tylko samopoczucie, bo przez jakiś czas czułam się jakbym umierała i to przez dzień i noc. Na szczęście to się skończyło (? chyba, odpukać!) i teraz właśnie też czuję się jakbym nie była w ciąży. Zwiększony apetyt też mi minął a jem także mniej niż przed ciążą. Niestety zdarzają się kłopoty z trawieniem, ale mam nadzieję, że to także minie. Też gorzej śpię ale nie jestem bardziej zmęczona niż wcześniej. Na razie nie przytyłąm wcale, a wręcz schudłam 2,5 kg, co podobno widać. Brzucha oczywiście nawet jeszcze nie wypatruję, ale szczerze mówiąc jakoś w napięciu na niego nie czekam :P Jak będzie to będzie. Ale jednak chyba mnie wybałuszy szybciej, bo ja mam słabe mięśnie brzucha, oj słabe. I wierzę, że to z mocnymi mięśniami to prawda - mocno trzymają, więc nie ma co wychodzić ;) Zazdroszczę motywu z włosami, bo u mnie w tej kwestii nic się nie zmieniło i nadal muszę myć codziennie/co 2 dni. Poza tym od początku cera zrobiła mi się straszna, gorzej niż kiedykolwiek. Ale...chyba powoli przechodzi, mam nadzieję ;) Mój lekarz mówił, że wyniki badań mogą być coraz gorsze, a to norma przy ciąży, więc nie ma się co przejmować.
Jestem równo 10 tygodni za Tobą :)
Hehe, dzięki :)
UsuńJa apetytu nie miałam od początku - tylko właśnie głodna byłam i wtedy musiałam coś jeść, mimo, że wcale mi się nie chciało :) Brzmi jak sprzeczność, ale tak właśnie było - nie odczuwałam takiej zwykłej ochoty na jedzenie, która zwykle towarzyszy głodowi, tylko sam fizjologiczny głód :)) Ale potem mi przeszło. Teraz mam tak, że zdarza mi się, że mam na coś ochotę, ale generalnie apetyt mam mniejszy i prawie cały czas, zwłaszcza popołudniu czuje się najedzona. Ale kłopotów z trawieniem w ogóle nie miałam.
Mnie akurat problemy ze snem dość denerwują, bo wieczorem kładę się jak zawsze (nie jestem w stanie dłużej siedzieć, bo zasypiam), a budzę się po 6h snu np. o 4, kiedy jest za wcześnie na wstawanie i nie mogę zasnąć. Zaczynam robić się znowu senna przed 6, kiedy już czas wstawać i czuję się rozbita. Denerwuje mnie to trochę, ale na szczęście też nie zdarza się codziennie.
To chyba częste, że się chudnie przy złym samopoczuciu i wymiotach na początku ciąży. Przynajmniej tak czytałam. Zastanawiam się tylko dlaczego w takim razie schudłam ja :P no ale w zasadzie rozwiązanie jest proste - Tasiemiec mnie podgryza od środka :) Po mnie tez podobno widać. Koleżanka mi na początku ciąży mówiła, że schudlam, a wczoraj przyjechała Dorota, z którą nie widziałam się 2 miesiące i od razu powiedziała, że znowu schudłam (co na tym etapie już jest mocno dziwne, zwlaszcza, że waga już mi wróciła, ale możliwe, że poszło mi w biodra i brzuch, a reszta się zmniejszyła :))
Ja nie wpadłam na to, ze mięśnie brzucha mogą mieć jakiś wpływ, ale kiedy o tym przeczytałam to faktycznie brzmi to bardzo logicznie i myślę, że faktycznie w moim przypadku może to być przyczyną tego, że brzucha nie widać.
Z cerą na szczęście nigdy nie miałam problemów i teraz też się do mnie nie przyczepily. Ale włosy naprawdę bardzo sobie chwalą ten stan :) A co do wyników badań - prawie wszystkie parametry oprócz limfocytów mam w normie, więc się tym nie przejmuję. Nigdy nie byłam panikarą jeśli chodzi o te sprawy, nawet gdy potrafiłam przypisać sobie objawy dziwnych chorób :))
A skąd wiesz, że równo? :))
Tak, to odczucie głodu doskonale rozumiem. A kiedy dopadły mnie te najgorsze mdłości i wymioty, to ciężko o aptetyt, a jeść koniecznie trzeba było :P
UsuńTo zrozumiałe, że kiedy się wymiotuje to się chudnie, ale ja te 2,5 kg zgubułam zanim dopadło mnie to 'cholerstwo' i tak już się utrzymuje, co też mnie dziwi.
Równo, bo piszesz, że kończysz 20 tydzień, a ja kończę 10 - jutro zaczynam 11 :)
Aha, ale ja nie dzisiaj kończę ten 20. tydzień, już trwa 21. :) Napisałam, że w tym tygodniu, ale to wtorki są u mnie wyznacznikiem - po prostu notkę opublikowałam akurat dzisiaj :)
UsuńMyślałam, ze pisałam z Tobą już na ten temat i nie pamiętałam, stąd moje pytanie.
U mnie w piątki zaczyna się nowy tydzień, tak więc różnica między nami to 10 tygodni i 3 dni, jak już mamy być takie akuratne ;)
UsuńNie no ja akurat nie muszę wcale tego liczyć:) tylko zastanawiałam się, skąd wiesz, że równo -no i chciałam sprostować, że notkę opublikowałam dzisiaj, ale nie jest ona "co do dnia" :)
Usuń;) Podałaś wyraźnie 20 tygodni w notce, a o swoim zaawansowaniu oczywiście wiem, więc odjęłam jedno od drugiego i wyszło 10 :)
Usuń:) No właśnie wydawało mi się, że wyraźnie napisałam, że w "tym tygodniu" minęło 20,nie podając konkretnego dnia :) Nie myśl, że się czepiam, bo nie jest to aż tak istotne dla mnie tylko po prostu skoro już mamy być precyzyjne w tej kwestii (no bo słowo "równo" wskazuje na precyzyjność), to po prostu zależy mi na tym, żeby była jasność :)
UsuńJak czytam o tym brzuszku, to przypomina mi się moja koleżanka ze studiów. Do szóstego miesiąca w ogóle być nie powiedziała, że jest w ciąży. A potem brzuszek pojawił się praktycznie z dnia na dzień. Ciekawa jestem, jak będzie u Ciebie. Dużo zdrówka :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa :) Na razie jestem właściwie zadowolona z tego, ze nic nie widać, (choć są sytuacje, kiedy denerwuje mnie, że muszę się z tego tłumaczyć - jakby było widać, to wszystko byłoby jasne ;)), ale tak jak napisałam, w końcu ten brzuch musi się pojawić, przecież nie mogę przechodzic całej ciąży bez niego ;))
UsuńDokladnie te ruchy to jaki taki skurcz, np powieki, lepien tego nie można ująć:))
OdpowiedzUsuńNo! A nie żadne tam motyle w brzuchu :) Jakbym czekała na łaskotanie, to bym do teraz nie wiedziała o co chodzi :P
UsuńModyle w brzuchu to sie ma jak sie czlowiek zakocha:)
UsuńWłaśnie :) A z takim porównaniem też często się spotkałam
UsuńJa do 6 misiąca chodziłam w swoich ciuszkach więc też mało kto wiedział,że jestem w ciąży, dopiero później nagle wyskoczyłami taka piłka :P
OdpowiedzUsuńObyś czuła się tak dobrze do końća ciąży :)) grunt to nastawienie :)
I właściwie to ma bardzo dużo pozytywów :)
UsuńDokładnie, pomijając jakieś realne problemy natury medyczne, też myślę, że nastawienie jest kluczowe. Jak się nie będzie nad sobą trzęsło jak nad jajkiem, to się pewnie nic złego nie wydarzy :)
Tez mialam tak niskei cisnienie ale podobno to lepiej niz wysokie; pPrzy pobieraniu krwi po 4 razy pytaly sie czy dobrze sie czuje;p A pijesz kawe?
OdpowiedzUsuńNo nadciśnienie raczej nam nie grozi, a to zawsze dobrze ;))
UsuńMnie też się o to pytają - zawsze, bo nie tylko w ciąży mam takie ciśnienie :)
Nie, nie piję - nie lubię i źle się czuję w ogóle po kawie. Czasami mam ochotę na taką rozpuszczalną 3w1 i zdarzy mi się raz na parę miesięcy wypić dla smaku, ale właśnie potem źle się czuję - to chyba najlepszy dowód na to, ze mój organizm świetnie funkcjonuje z tak niskim ciśnieniem i nie potrzebuje żadnych dopalaczy :)))
aż miło poczytać - każda moja ciąża wygląda inaczej;)
OdpowiedzUsuńuściski;)
No fakt, Ty masz porównanie :)))
UsuńŁadnie to tak dziecku w spaniu przeszkadzać? :P
OdpowiedzUsuńHaha, mniej więcej tak samo powiedziała moja mama :):)
UsuńNo i super, że się tak fajnie macie w tej ciąży :)
OdpowiedzUsuńNo nie narzekamy póki co ;)
UsuńJa ciążę też przeszłam bezobjawowo, tylko że ja miałam MEGA brzuch...:) Jeszcze nikomu nie mowiłam, że jestem w ciąży a już wszyscy wiedzieli...od razu byłam napuchnięta...cała. W sumie przytyłam 36kg...w 4 mce schudłam 40kg...no i skóra na brzuchu została niestety;/ A jak leżałam w szpitalu, to ludzie (lekarze, położne i inne pacjentki) na pierwsze spotkanie" a pani to ma bliźnięta czy więcej...' ?! :) Włosy w ciąży też miałam super, jak nigdy, ale po ciąży wychodziły garściami...została na głowie garstka - ale odrastają:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dobrą drugą połowę z Tasiemcem:) Znasz już płeć?
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, violetowe.blogspot.com - wróciłam:)
Fajnie, że wróciłaś :)
UsuńNo wiem, że tak bywa. Ale kiedy się tyje aż tyle to zazwyczaj wynika to z tego, że organizm ma w sobie dużo wody - moja szefowa też przytyła 35 kg w obu ciążach, a wygląda świetnie.
Moje włosy ogólnie się nie zmieniły, tylko, że własnie się nie przetłuszczają, a to dla mnie świetna sprawa :))
Nie znam na 100%. I boję się tego, czego wkrótce się dowiem, bo nie chciałabym stracić nadziei.. :)
Dzięki!
Miałam podobnie w obu ciążach, jednak przybierałam zdecydowanie więcej. Najbardziej lubiłam czas między czwartym a szóstym miesiącem... Śmiałam się, że tak mogłoby mi zostać na zawsze. Z Aśką w ósmym miesiącu poznałam zjawisko pt. (nomen-omen) zgaga! To nie było przyjemne... Pomagała gorzka czekolada...
OdpowiedzUsuńNo to ja na razie jeszcze mieszczę się w tym ulubionym dla Ciebie czasie :)
UsuńJeśli chodzi o zgagę, to wcześniej przytrafiła mi się ona tak może dwa, trzy razy w zyciu, więc już ją znałam. Teraz pojawia się od czasu do czasu, ale przypuszczam, ze to musi być jakas bardzo łagodna forma, bo nie przeszkadza mi specjalnie i dość szybko mija.
Chyba kazda ciezarna chcialaby przechodzic ciaze jak Ty :)
OdpowiedzUsuńTego im życzę :)
UsuńPozazdrościć takiego samopoczucia :) Życzę Ci, żebyś resztę ciąży tak doskonale się miała :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak wczesną wiosną odwiedziłam jedną ciężarną w szpitalu. Razem z nią na sali leżały, jak to opisałaś "dziewczyny z piłkami". Ale, żeby to były piłki, to były ogromne balony! Same kobiety miały spuchnięte nogi i ręce, liczne rozstępy i te ogromne piłki przed sobą. Do jednej ciężarówki przyszedł mąż i chodzili sobie za rękę po korytarzu. Pamiętam, że później płakałam wśród znajomych mówiąc: "żeby mnie tak ktoś kochał, jak będę w ciąży i będę wyglądać, jak opasły wieloryb" ;)
Dzięki, też sobie tego życzę :)
UsuńNo fakt, te brzuchy są czasami naprawdę ogromne. Na to się po prostu nie ma często wpływu. Wiem, że wielu ludzi postronnych to rozczula albo po prostu przyjmują to za coś naturalnego, ale przyznam, ze mnie nigdy takie brzuchy ładnie nie wyglądały.. Jakoś wzbudzały we mnie niezbyt miłe emocje - i nie chodzi mi o kobiety, które dużo przytyły, tylko o sam rozmiar brzucha właśnie, dlatego póki co się cieszę i mam nadzieję, że w ostatnich miesiącach z tym moim rozmiarem też nie będzie najgorzej.
No, to akurat wydaje mi się zupełnie naturalne, że facet kocha swoją kobietę niezależnie od tego jak wygląda - zwłaszcza w ciąży :)
Przywracasz wiarę w normalne funkcjonowanie podczas ciąży :) I zachowanie - jako tako - sylwetki. Nie wydaje mi się, żebyś teraz nagle miała przytyć te powiedzmy 12 kg. Ja chyba zacznę więcej ćwiczyć i wzmacniać mięśnie brzucha - tak na wszelki wypadek ;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Wam życzę i dobrego samopoczucia mimo wszystkich przeciwności losu.
No to się ciesze, bo między innymi taki miałam zamysł :)
UsuńWiesz, sylwetka w ciąży w duzej mierze niestety nie leży w naszej gestii, ale można się przynajmniej postarać, żeby nie przeginać, no i warto ćwiczyć :) Gwarancji nie mam, że to na pewno jest wpływ mojej aktywności fizycznej, ale wiele na to wskazuje, więc polecam :))
A co do pzybierania na wadze - właśnei tak zastanawiam się, ile przytyję, bo wszędzie jest napisane, ze teraz właśnie przybiera się najwięcej i już sie boję ile to najwięcej będzie - w każdym razie mam nadzieję, że łącznie to nie będzie więcej niż 9 kg, bo absolutnie nie chcę przekroczyć 60 kg! :)
Dziękuję! A właściwie dziękujemy :)
:) No i super, oby tak dalej z samopoczuciem:) Ja tez mialam podobnie,w polowie nikt sie nie domyslal choc juz powoli przestalam sie miescic w moje spodnie;) No i dlugo bylam aktywna.
OdpowiedzUsuńWlosy mi tez sie poprawialy, za to teraz wypadaja garsciami!
Kiedy bedziesz miala polowkowe usg?:)
Własnie, oby :) Choć oczywiście nawet nie dopuszczam do siebie myśli, ze mogłoby być gorzej! :) Ja na razie jeszcze w spodnie się mieszczę, ale np. w niektórych rajstopach (pewnie takich bardziej obcisłych) już mi się robi trochę niewygodnie po dłuższym noszeniu.
UsuńJa póki co cały czas stawiam na aktywność fizyczną, dużo się ruszam, choć oczywiście mniej i inaczej niż przed ciążą. Ale liczę na to, ze to zaprocentuje - zwłaszca, że dobrze robi mi na głowę :)
A co do włosów - moje własciwie chyba się nie poprawiły specjalnie jeśli chodzi o wygląd, gęstość itd, ale właśnie przestały się przetłuszczać i to jest świetna sprawa :))
W poniedziałek.
Super, że tak przechodzisz ciażę :) Może ja też w przyszłości nie będę miec takiego wielkiego brzucha, bo ćwiczę dużo ;) mam nadzieję :) A powiedz mi, jakie ćwiczenia teraz wykonujesz? Pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńTeż się z tego cieszę i mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Nie przyjmuję do wiadomości, że mogłoby być inaczej! :P
UsuńWiesz, gwarancji niby nie ma i ja też nie mam pewności, ze ćwiczenia mi pomogły, ale jednak wiele na to wskazuje. A tak czy inaczej świetnie się czuję przy ćwiczeniach, warto więc je kontynuować.
Bardzo różnie ćwiczę (napiszę jeszcze notkę na ten temat) - raz w tygodniu chodze na basen, a w domu, od stretchingu poprzez lekki aerobik (ale taki bez podskoków i podnoszenia tętna) po wzmacnianie - to ostatnie najczęściej. Ćwiczę sporo na nogi, pośladki i ręce, ale też na mięśnie grzbietu. Staram się też nie omijać cakowicie mięśni brzucha, choć oczywiście to są zupełnie inne ćwiczenia niz przed ciążą. W internecie naprawdę można znaleźć bardzo dużo filmików lub tekstów instruktażowych na ten temat :)
Kurde... to ja chyba wrócę na serio serio do tych ćwiczeń skoro mam mieć za ileś lat mały brzuch :D to jest motywacja!
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to super, że bez kłopotu przechodzisz ciążę :) widać, że dbasz o siebie, ale nie przeginasz w tę złą stronę. Rozsądek zawsze i wszędzie ;)
Tylko wiesz, ja niczego nie gwarantuję :P Pewności nie mam, ze to to, no ale wiele mogłoby na to wskazywać :))
UsuńTak, ja też się bardzo z tego cieszę. No i z tego, ze nie dałam się zwariować. No wiesz, ja jestem zdecydowanie rozważna, nie romantyczna, więc muszę iść z rozsądkiem pod rękę :)
co do wlosow to naprawde super sprawa, ale przygotuj sie na ostra rownie pochyla w dol kilka tygodni po ciazy. U mnie jakies 6 tygodni po porodzie wlosy zaczely wypadac garsciami i tak wypadaly przez rowne 3 miesiace, wiec to co mi sie w ciazy pieknie poprawilo, wylecialo w trymiga. Ale za to teraz (odpukac) jest super, mam mnostwo odrastajacych wlosow i nie wypadaja ani troche, sa wrecz ladne :)
OdpowiedzUsuńco do sikania, to wyobraz sobie co bedzie w 8-9 mies :) to jest dopiero jazda bez trzymanki :P
a co do zachcianek, to ja w sumie tez nie mialam zadnych, nie liczac tego, ze odrzucilo mnie totalnie od wedlin i jadlam sery wszelkiej masci (oprocz camemberta, bo nie wolno w ciazy, czego nie moglam przezyc). No i na sam koniec ciazy wsuwalam mnostwo winogron, ale w sumie i teraz bez ciazy tez tak mam, wiec nie wiem czy to wtedy ciazowe bylo :P
Oj tam, nie strasz, nie strasz:) Kazdy musi przeżyć to sam, dla mnie to logiczne, że jakieś skutki uboczne po ciąży zawsze będą :) Ale ogolnie mi wlosy się wcale nie poprawily - w sensie nie zgęstniały ani nie wyglądają lepiej, po prostu się nie przetłuszczają, a to mnie cieszy, bo nie lubię myć głowy :) Ale przeciez wiem, ze to nie na zawsze.
UsuńJa myślę, że ja teraz dużo więcej sikam niż przeciętne ciężarne na tym samym etapie ciąży, bo wszędzie jest wręcz napisane, że w I i III co chwilę się biega do toalety, a w II nie bardzo, a ja mam zupełnie inaczej. Więc tak, jak napisałam uważam, ze u mnie ma znaczenie to, ze ten brzuch troche inaczej mi rośnie :)
Mnie od niczego nie odrzuciło ani niczego nie jem jakoś szczególnie więcej (objadam się słonecznikiem, ale to jak co roku w okresie lipiec-sierpień:) Każda ciąża jest inna - tak jak i każda kobieta jest inna:)
masz racje, kazda ciaza jest inna i absolutnie nie twierdze, ze bedziesz miala takie same objawy jak ja. Pisze to tylko po to, zeby pokazac jak bylo akurat w moim przypadku :)
UsuńJak najbardziej rozumiem to, że dzielisz się swoimi doświadczeniami, bo wydaje mi się to naturalne, ze kazda kobieta która była już w ciąży przy takim temacie wspomni o tym, jak to było u niej (zresztą komentarze o tym świadczą:)) i wcale mi to nie przeszkadza - a wrecz przeciwnie:) Ale po prostu kiedy ktoś używa słów "przygotuj się.." albo "zobaczysz jak.." lub "niedługo będziesz...", to ja to odczytuję tak, ze zakłada, że u mnie będzie tak samo, a przecież to wcale nie jest powiedziane - a wręcz jak na razie, to wszystko mam na odwrót niż inni - nie zauważam u siebie pewnych typowych uciążliwych objawów, które mieli inni, za to widzę inne, których inni nie zaobserwowali :) I podobnie jest w przypadku jakichś pozytywnych nowości
Usuńciesze sie, ze rozumiesz moje intencje, bede starala sie uzywac innych sformulowan :)
UsuńCiebie o jakieś złe intencje, czy złośliwości na pewno bym nie podejrzewała :) Czasami po prostu trudno być precyzyjnym w języku pisanym - a jeszcze trudniej odczytać czyjeś intencje, stąd może właśnie tak to odebrałam :) Ale i tak niczego zlego się nie doczytywałam:)
Usuń