Bo już kiedyś pisałam notkę pod takim tytułem - była to ostatnia świąteczna notka przed ślubem :)
Tasiemiec ma trochę przechlapane, że się nie załapie już na prezenty w tym roku, za to my jeszcze mieliśmy o jeden prezent mniej :P Oj tam, wystarczy tych prezentów, bo przecież w ostatnim miesiącu sporo nowych rzeczy dostał :)
Tak, czy inaczej, kolejne święta będą już na pewno zupełnie inne, bo dołączy do nas zupełnie nowy członek rodziny. W dodatku będzie nim dziecko, dla którego wszystko będzie nowością i to przecież od tych wspomnień, które będzie zbierał co roku, będzie zależało w dużej mierze to, jakie później będzie miał podejście do świąt i tradycji.
Tasiemiec za rok będzie już nawet całkiem kumaty. Nie tak, jak bym chciała co prawda ;), ale coś tam już sobie w tej swojej małej łepetynce będzie kodował pewnie, choć będzie to jeszcze proces nieuświadomiony. Ciekawa jestem bardzo tych przyszłych świąt. A przede wszystkim tego, gdzie je spędzimy, bo boję się, że się kiedyś Franek zbuntuje i będzie chciał na Wigilię pojechać do swoich rodziców, podczas gdy dla mnie jest to w tym momencie coś zupełnie nie do pomyślenia - a już zwłaszcza myśl, że moje dziecko nie miałoby uczestniczyć w takiej Wigilii, jakiej ja zawsze doświadczałam.
Przyznam, że nawet przez chwilę chodziła mi po głowie myśl, żeby może wobec tego w tym roku pojechać najpierw do Poznania, a później do Miasteczka. Po pierwsze dlatego, że i tak w tym roku za bardzo sobie nie pojem, więc brak typowych wigilijnych potraw (tych dla mnie) nie byłby aż tak dokuczliwy i jakoś bym to inne miejsce i dziwne jedzenie przeżyła. Po drugie - ponieważ, jeśli miałabym już wybierać, to wolałabym pierwszą Wigilię Tasiemca spędzić w Miasteczku kosztem tej, podczas której siedzi jeszcze "w gnieździe", jak to Franek określił. Powstrzymywała mnie tylko myśl, że naprawdę nie mam pojęcia, co będzie za rok, gdzie będziemy wtedy żyli, czy i gdzie będziemy pracowali i czy będziemy mieli w ogóle możliwość wyjazdu. A jeśli nie? To byłabym stratna aż dwie Wigilie :)
Franek rozwiał moje wątpliwości, bo powiedział, że nie będziemy już nic kombinować i jedziemy najpierw do Miasteczka. A gdy go zagadnęłam o przyszły rok, odpowiedział: "ale za to na Wielkanoc musielibyśmy być w Poznaniu" Spoko! Na taki kompromis to ja mogę iść :) Święta Wielkanocne są dla mnie mniej rodzinne i mniej tradycyjne. Ważniejsza jest wtedy dla mnie ta sfera duchowo-kościelna i akurat wszystko mi jedno, do którego kościoła pójdę na czuwanie, święcenie pokarmu, czy uroczystą Mszę Wielkanocną :) Mam więc nadzieję, że oboje będziemy zadowoleni.
A tymczasem dopiero przyszły rok pokaże, jak faktycznie będzie, bo życie wielokrotnie już mi udowodniło, że nie ma co się zastanawiać i martwić takimi sprawami, bo wszystko się rozstrzyga w ostatniej chwili.
Teraz więc skupiam się na tych ostatnich świętach bez Tasiemca. Kiedy wciąż jeszcze należę do najmłodszego pokolenia i kiedy prezenty dla swoich rodziców podpisuję "dla mamy" i "dla taty". Za rok wszystko będzie już wyglądało inaczej i jestem tego bardzo ciekawa, ale jednocześnie na pewno zapamiętam Wigilię tegoroczną. Choćby dlatego, że jestem na tej głupiej diecie :P Za rok sobie odbiję ;)
A tymczasem:
Życzę Wam Wigilii przepełnionej ciepłem i radością. Ciekawych, pełnych refleksji i życzliwości rozmów przy wigilijnym stole i poza nim przez kolejne dni. Niech ta magia Świąt Bożego Narodzenia urzecze i poniesie każdego - niezależnie od tego, w jakiej sytuacji życiowej się znajduje i przed jakim zakrętem stoi. Zwolnijcie, zapomnijcie o całej reszcie, skupcie się na świątecznym tu i teraz pod kolorową choinką ;)
Wesołych Świąt !
U mnie choinki brak, świątecznej atmosfery też, ale podłapię to zwolnienie, zapomnienie o całej reszcie i spokój :)))
OdpowiedzUsuńOdpoczywajcie, cieszcie się sobą i celebrujcie ten czas. Bo potem tylko siup do sylwestra i już nowy rok :)))
No i najważniejsze, żeby każdy znalazł coś dla siebie :P
UsuńDzięki :) Ano zleci, zleci!
fajna choinka, taka kolorowa:))
OdpowiedzUsuńMargolkowa;p
UsuńWesołych świąt, takich jak ta choinka!;*
A jakżeby inaczej? :)))
UsuńDziękuję, wzajemnie :) :*
Przy bardzo małym dziecku prezenty i tak są bardziej dla rodziców niż dla niego, nie wiem jak z rocznym, już może mieć wymagania :P
OdpowiedzUsuńKiedy próbuję sobie przypominać swoje święta z dzieciństwa, to sięgam pamięcią może do szóstego-siódmego roku życia, wcześniejsze mam na zdjęciach i w nagraniach na kasecie (np. relację z ubierania choinki - teraz to jakoś nikogo tak nie cieszy :)). Z wiekiem mam większą tolerancję na odstępstwa od znanych mi tradycji, ale gdybym miała dziecko, też chciałabym, żeby znało święta i wigilię w "moim" stylu - coś bym jeszcze dopracowała, ale trudno byłoby mi się zgodzić na niektóre zwyczaje (np. ten, że kolacja to zupa, ziemniaki, ryba i kapusta, jak na co dzień, plus jeszcze deser może).
Tak, masz rację. A jeśli chodzi o takie roczne dziecko, to wydaje mi się, że już można kupić mu coś, co w jakiś sposób je zainteresuje, czy też pomoże rozwinąć jakieś umiejętności - przynajmniej ja się tym kieruję wybierając prezent dla dzieci w tym wieku :)
UsuńJa pamiętam wiele świąt z dzieciństwa i nawet trudno jest mi określić, z jakiego to czasu, ile miałam wtedy lat i ile z tego pamiętam rzeczywiscie, a ile dzieki opowieściom, czy zdjęciom... Ale ja wręcz przeciwnie - im jestem starsza, tym ta moja tolerancja jest mniejsza...
Życzę Ci, żebyś te ostatnie takie święta mogła wspominać jako wspaniały czas :) Zdrówka i spokoju dla Was :**
OdpowiedzUsuńJak na razie wszystko idzie tak, jak powinno ;)
UsuńDziekuję i wzajemnie!
Wesołych, rodzinnych i prawdziwie Bożonarodzeniowych Świąt!
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Dziękuję! :)
UsuńWesołych świąt Droga Margolko, w przyszłym roku faktycznie będzie to już zupełnie inna rodzina, z dzidziusiem :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak zupełnie inna to nie :) Bo rodzina będzie ta sama, tyle, że nieco większa :)