Miesiąc temu dokonaliśmy pierwszego tasiemcowego zakupu, czyli wózka. Parę dni później dojrzałam wreszcie do tego, żeby usiąść na spokojnie i zrobić listę wyprawkową. Najpierw przejrzałam kilka dostępnych mi źródeł. Później wzięłam średnią z tego wszystkiego co wyczytałam i w moim specjalnym zeszyciku (w którym swego czasu zapisywałam ślubne wydatki i sprawy do załatwienia) zrobiłam swoją własną listę. A właściwie kilka, bo jedna dotyczyła rzeczy dla mnie, inna rzeczy dla dziecka, przy czym były one jeszcze podzielone na kilka kategorii - między innymi na zakupy pilne i mniej pilne, ubrania i kosmetyki, akcesoria większe i mniejsze.
Dopiero w trakcie trwania ósmego miesiąca ciąży wybraliśmy się na pierwsze zakupy "dzieckowe" i dojrzeliśmy do tego, żeby przejrzeć ubrania, które dostaliśmy w spadku po Chrześniaczce i jej siostrze. Szybko nam poszły te zakupy. Ubrania kupowaliśmy w Pepco, Tesco i Lidlu, bo było po prostu najtaniej. W większość akcesoriów i kosmetyków zaopatrzyliśmy się w Tesco, ale zakupy robiliśmy też w Carrefour. Resztę zamówiliśmy w internecie. Zaczął się już dziewiąty miesiąc i my mamy już wszystko z głowy, łącznie ze spakowaniem toreb do szpitala. No, niemal wszystko, bo pisałam Wam, że materaca do łóżeczka jeszcze nie mamy, ale moglibyśmy mieć, tylko świadomie ten zakup odłożyliśmy. Jeszcze nie zdecydowaliśmy się do końca na rodzaj materaca ani na to, czy kupimy go przez internet, czy w sklepie. W okresie świątecznym chcemy po prostu zajrzeć jeszcze do jednego sklepu w Poznaniu i wtedy ostatecznie zdecydować - a przez internet na razie nie ma sensu zamawiać, bo nie będzie nas w domu przez tydzień, a więc byłby problem z odbiorem od kuriera. Niemniej jednak temat wyprawki traktujemy jako zamknięty, bo ten materac to już w zasadzie drobiazg - można go kupić w każdym momencie.
Nie licząc wyprawy po wózek, ograniczyliśmy się do trzech wypadów na zakupy plus jednego wirtualnego, uważam więc, że poszło nam to naprawdę bardzo sprawnie i nie zdążyło nas to zmęczyć :) Lubię konkrety - a więc nie było za wiele łażenia, oglądania, zastanawiania się ani rozwlekania w czasie. Jak wiecie zaczęłam od przygotowania miejsca w szufladach, gdy już było, powstała lista, z którą udaliśmy się na zakupy. I załatwione :) Jestem naprawdę zadowolona, bo cel został zrealizowany. Zakładałam, że przed świętami będziemy mogli już zapomnieć o temacie i w zasadzie się udało. Nawet już wszystko wyprałam i wyprasowałam.
A na koniec jeszcze dodatek dla chętnych, tudzież wersja obrazkowa dla leniwych, którym nie chce się czytać notki:)
Tasiemcowe ciuszki: - rozłożone to te, które kupiliśmy sami, bądź które zakupiła moja mama, w której też obudził się babciny instynkt (o dziwo stało się to również dopiero w połowie ósmego miesiąca mojej ciąży :) wiadomo, że sroce spod ogona nie wypadłam :)). Reszta to ubrania, które dostaliśmy od brata Franka po jego córeczkach - oczywiście dokonaliśmy selekcji i to, co różowe zostało kategorycznie przez Franka odrzucone jako niegodne :) Swoją drogą strasznie mnie wkurzają te głupie kolorystyczne podziały. Staram się wybierać ubrania w kolorze innym niż niebieski, ale czasami nie jest to łatwe. Jednak znaleźliśmy ostatnio sklep, w którym były ciuchy w pięknych kolorach (takich kolorowych :P) i nie kojarzących się jednoznacznie z płcią, więc na urodziny coś tam jeszcze Tasiemcowi kupimy, bo jest jednak trochę drożej. (albo powiemy dziadkom, gdzie są fajne ubranka dla Tasiemca, gdyby mieli dużą ochotę na jakiś prezent :P)
Tutaj jeszcze raz to samo, ale w wersji złożonej. Nadmienię, że to jeszcze przed praniem i prasowaniem. Po tych czynnościach udało się upchnąć w dwóch małych szufladach :)
Wszystko razem wzięte - garderoba plus kosmetyki i inne akcesoria. To duże pudło to bujaczek, który również dostaliśmy od brata i bratowej.
A tu się Tasiemiec suszy:
Niestety dziecię nasze nie będzie w gronie tych szczęśliwców, którzy mają własny pokój. Dostał w przydziale tylko tyle miejsca plus jeden segment z pięcioma szufladami. Musi się tym zadowolić. Sorry Młody, ale przestrzeń przydzielana jest wprostproporcjonalnie do wzrostu. Taki mamy klimat, czy jakoś tak... Czyli, że nie mamy klimatu dziecięcego pokoju. Ja też nie miałam własnego pokoju, z łóżeczka miałam widok na regał z książkami mojego wujka historyka. Na złe mi to nie wyszło.
Łóżeczko i przewijak również sprezentowane. Miejsce do spania skręcił Franek razem z moim tatą, który był u nas dwa tygodnie temu w delegacji. Znaczy się w delegacji to był w ministerstwie, u nas tylko spał :) I skręcał łóżeczko...
Myślałam, że będzie mi bardziej przeszkadzało, ale okazało się, że między łóżkiem a łóżeczkiem jest wystarczająco dużo przestrzeni, żebym nie poobijała sobie do cała piszczeli i generalnie tasiemcowe łoże służy nam chwilowo za graciarnię (choć staram się nad tym odruchem wrzucania tam tego, co popadnie panować :)) Ale chyba już się o dziwo przyzwyczailiśmy do nowego mebla. Ciekawe jak długo zajmie nam przyzwyczajanie się do jego zawartości. Późniejszej, nie teraźniejszej, bo to, co tam widać to wanienka, dwa prześcieradła, dwa kocyki i jeden ręcznik.
I jeszcze resztka wyprawki - razem z opisanym ostatnio monitorem oddechu, a także jedynym impulsywnie zakupionym ubrankiem, bo akurat w Pepco było za 5 zł i nie było niebieskie :D
Dziękuję za uwagę, więcej tasiemcowych zakupów nie przewidujemy do momentu pojawienia się rzeczonego na świecie. Jak już będzie to nam powie, czego sobie życzy :D
Dużo tego..... przeraził mnie ten widok, ile takie maleństwo potrzebuje a to przecież dopiero początek. Wyprawki dla niemowlaków zawsze mnie przerażają
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to pieluchy robią sztuczny tłok :) A poza tym tam tez jest trochę rzeczy, które będą potrzebne mi np. do porodu. Ale generalnie i mnie się wydaje, że to dużo, chociaż jak widziałam, ile mają inne blogerki, oczekujące narodzin to zwątpiłam :P My pewnie jeszcze będziemy dokupywać w miarę potrzeb, bo to na pewno nie wystarczy :)
UsuńMam nadzieje, że nie "znielubisz" mnie za to swierdzenie, ale słodkie to wszystko jest takie malusie. Gdybym patrzała na to wszystko to nie mogłabym się chyba doczekać aż już małe będzie z nami.
OdpowiedzUsuńA co do pokoju to ja też swojego nie miałam, chyba gdzieś do 7 roku życia. Bo mieszkaliśmy u dziadków, więc miałam jeden pokój z rodzicami i małym bratem, który urodził się jak miałam 5 lat ;p więc nie jest jeszcze tak źle, Tasiemiec na pewno wam wybaczy ;)
Nie no bez przesady, ja nie jestem jakaś przewrażliwiona na tym punkcie :) Sama może w taki sposób nie piszę, ale to nie znaczy, że mi nie pasuje, jak inni coś takiego napiszą i nie mam uczulenia na takie słowa. Sama zresztą też ich używam, chociaż przyznam, że chyba "słodki" prędzej powiem o piesku niż o dziecku :))
UsuńJa chyba przede wszystkim jestem ciekawa, ale nie niecierpliwa. Nie dłuży mi się, a wręcz przeciwnie, nawet jestem trochę przerażona faktem, że to już niedługo i myślę o tym, ile nie zdążę zrobić :)
My też mieszkaliśmy u dziadków - było nas siedmioro w jednym mieszkaniu i moi rodzice z nami mieli jeden pokój i jakoś przeżyliśmy :) Przy tym Tasiemiec będzie miał luksus :)
Ufff... to kamień z serca hehe ;) No powiem Ci, że jak tam czytam te Twoje notki to szybko zleciało rzeczywiście, niedawno nam oznajmiłaś tę wieść a tu już początek 9 miesiąca... Znając Ciebie Margola to wszystko zdązysz ;) a na początku dziecko i tak prawie ciągle śpi (chyba) więc jeszcze zdążysz coś "dorobić".
UsuńOoo no pewnie ;) Nas też było siedmioro w domu ;)
No cóż, zobaczymy jak to będzie :) Święta trochę mi komplikują sprawę, bo będę miała dwa tygodnie wyjęte z życiorysu :) Ale jakoś dam radę :)
UsuńDobrze, że już macie wszystko co chcieliście kupić :-) My chyba mieliśmy mniej ale.z czasem się wszystko 'rozmnożyło' ;)
OdpowiedzUsuńMiałam jeszcze skomentować poprzednią notkę ale będzie tutaj... o monitorze oddechu nawet nie pomyślałam. Teraz kończymy 3 miesiąc więc chyba nie zakupimy choć w głowie mam ten temat i rozważam. Dzięki za zwrócenie na to uwagi.
Ściskamy
Tak, wszystko mamy :) Łącznie z chwilowym świętym spokojem z wyprawką :)) Mnie się tez wydaje, że to dużo, choć widziałam, ze inni i tak mają więcej a pewnie i u nas będzie właśnie tak, że na bieżąco będziemy dokupować.
UsuńNie ma za co ;) Swoją drogą ja myślę, że byłoby mi trochę łatwiej, gdybym nawet o tym nie pomyślała :))
hahaha ;-) widzę, że humor dzisiaj przedni :)) opisałaś to z humorem i kilka razy się w głos zaśmiałam :P Sory Młody - taki mamy klimat :D Matkę będziesz mieć wariatkę :D :D :D a tak na serio, to zakupy konkretne i bez rozwięzłości w czasie :) konkretnie i szybko :)
OdpowiedzUsuńa mnie widok tych ubranek jakoś rozczulił jednak :-)
:) Dzisiaj? Niee, normalny humor miałam :) po prostu czasami ton notki jest taki, a czasami inny :) Nawet nie zamierzałam być szczególnie zabawna, bo to raczej nie jest moją domeną ;)
UsuńNo ale że matka normalna nie jest to akurat wiadomo, bo mało matkowata chyba. A konkretnie i szybko to ja bardzo lubię :)
Niektóre z tych ubranek są rozczulające:)
Podkladow poporodowych Bella MAMA polecam zakupic przynajmniej 2 paczki do szpitala i co najmniej 2 do domu. Schodza raz dwa, ja co chwila wymienialam. I polecam tez kupic takie podklady na lozko bo latwo jest "przecieknac" a nieprzyjemnie jest lezec na brudnym prześcieradle a w szpitalu nie sa zbyt chetni na wymiane. I podklady na przewijak dla Małego tez szybko schodza. I duuuuuuza ilosc recznikow papierowych. Przydatne przy przewijaniu i dla Ciebie do higieny po porodzie.
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytałam w internecie opinie, ile tego potrzeba i były bardzo różne. Okazuje się, ze wszystko po prostu zależy od osoby - niektórzy zużywali jedno opakowanie za drugim, u innych skończyło się nawet na jednym.. Pewnie tak, jak z okresem - niektóre dziewczyny mają obfite krwawienia i miesiączki trwające siedem dni, u mnie zawsze były to góra trzy dni i tylko w pierwszy dzień używałam więcej niż jedną podpaskę. Dlatego wyszłam z założenia, ze nie będę kupować na zapas. Oprócz tych z Belli mam jeszcze inne podkłady, które bardziej mi odpowiadają (nie wiedziałam, ze te z Belli nie są przyklejane :/ jak dla mnie porażka) - dwie paczki mi wystarczą na początek no i po prostu w razie czego Franek mi po prostu dokupi i przyniesie.
UsuńNad podkładami też się chwilę zastanawialiśmy, ale były drogie i z opinii wynikało, że właśnie nie zawsze są potrzebne. Wzięłam po prostu dodatkowy ręcznik, którego nie będzie mi szkoda.
Mam jedną paczkę ręczników papierowych, bo tyle było wymienionych na stronie szpitala. Ja myślę, że w ogóle wiele właśnie od szpitala zależy, bo w niektórych wszystko po prostu jest (np. bratowa Franka mówiła, ze ona praktycznie niczego nie zabierała, wszystko jej dali). Nie chcę brać za dużo, bo i tak mam problem, żeby się zmieścić w tę jedną torbę. Wychodzę z założenia, że jak coś będzie naprawdę niezbędne, to trzeba będzie dokupić.
Ale ten kącik dla małego to chyba tylko tymczasowo?:)
OdpowiedzUsuńJak to tymczasowo? A później gdzie go przeniesiemy??
UsuńTzn. miałam na myśli czy zakładasz że dziecko przez kilka lat będzie mieszkać z Wami w pokoju? Chyba że ten kącik jest w innym pokoju.
UsuńPatryk przez 4 lata mieszkal z nami w jednym pokoju i... żyje:P Teraz ma swój pokój, ale genralnie myślę, że dalej dalibyśmy radę w tym jendym, choc teraz oczywiscie jest fajniej i wygodniej, ale genralnie- da sie:)
UsuńIvone, a co mamy zrobić?? Nie każdy ma luksus posiadania własnego kilkupokojowego mieszkania. My mamy tylko dwa pokoje, w dodatku wynajmowane, więc nie mamy możliwości swobodnego rozporządzania tym, co się w nich znajduje. Tak, jak napisałam, łożeczko znajduje się w sypialni, a więc ten kącik jest dokładnie w tym samym pokoju, w którym my śpimy i mamy swoje ubrania na przykład. Przebywamy tam mniej, bo po prostu nie ma tam miejsca.
UsuńNie ma innego wyjścia. Nie wyobrażam sobie przygotować tam pokoju dla dziecka - a z naszymi rzeczami co byśmy zrobili?? Gdzie byśmy spali? Kiedyś to było normalne, teraz się ludziom wydaje chyba, ze każdego stać na duże własne mieszkanie, a tymczasem my nie mamy możliwości, żeby takie kupić nawet na kredyt (jak?? jestem przecież bezrobotna)
Nie wiem, co będzie za kilka lat, ale równie dobrze może się okazać, że będziemy musieli się przeprowadzić np. do teściów i będzie jeszcze ciaśniej. A tymczasem dziecko będzie miało do dyspozycji po prostu tyle miejsca co my - jeden pokój w którym śpimy i drugi, w którym spędzamy większość czasu.
Przyznam, że nieco mnie zaskoczył Twój komentarz. No bo po prostu nie wiem, co innego moglibyśmy zrobić?
Iza, ja jako dziecko mieszkałam z rodzicami i z siostrą w jednym pokoju i też przeżyłyśmy. Ktoś powie, że to inne czasy. I rzeczywiście wtedy, to było normalne, a teraz nagle sobie ludzie wyobrażają, że każdy ma wielki dom z ogródkiem, a tymczasem przecież wcale tak nie jest, bo sporo osób jest w takiej sytuacji, jak my. Przyznam, ze czasami przykro mi trochę, kiedy ktoś z własnym mieszkaniem patrzy z góry, na tych, którzy go nie mają lub nie mają nawet widoków na nie (rzadko się zdarza, ale zdarza). Przecież to nie ode mnie zależy.
UsuńA myślisz, ze nam niektórzy nie gadali, że dziecko MUSI mieć swój pokój, że jak my tak mozemy itd? A w zasadzie było podobnie do Was- spalismy w jednym pokoju, ale mielismy ten np duzy korytarz i strych do trzymania roznych rzeczy, niemniej jednak spalismy w jednym pokoju i niektórzy nie wiedzieli jak tak można żyć. Hm,, można....
UsuńJak ja jeszcze mieszkałam z rodzicami, to bylo tak: dwa pokoje, gdzie mieszkalismy mama, tata, babcia, ja i Daria, co oznacza, że nie mialam swojego pokoju. I przeżyłam tak 21 lat, poki się nie wyprowadziłam. Nie przeszkodziło to jakoś w moim rozwoju, nigdy nie miałam problemów w szkole itd.
Nie kazdy ma willę z ogródkiem i najlepiej basenem. My teraz niby jesteśmy na swoim, choc ja uważam że nasze to bedzie po splacie ostatniej raty kredytu. No i mimo 2 pokoju to i tak male mieszkanie, 40 metrów szalu nie robi.
Ale mi nie chodzi o to że dziecko musi mieć swój pokój koniecznie. Zawsze pisałaś o dziecku jako odrębnej istocie dlatego myślałam że przetransportujecie go od razu do drugiego pokoju stąd pytanie:) Po prostu się spytałam. Nie miałam nic złego na myśli.
UsuńJa też przez długi czas mieszkałam w pokoju z siostra i żyłam:)
UsuńIza, wyobrażam sobie, że tak właśnie było :) Ludzie uwielbiają oceniać innych i doradzać im, myśląc, że ich recepta na życie jest najlepsza :)
UsuńMy się potem przeprowadziliśmy - do małego mieszkania, bo miało ledwo 30m, ale miałyśmy z siostrą swój pokój. Kiedy kończyłam podstawówkę to rodzicom udało się kupić mieszkanie obok naszego i je połączyć i od tego czasu miałam swój pokój :)
Zdecydowanie nie każdy. 40m to rzeczywiście nie jest tak dużo - my na przykład przyzwyczailiśmy się do trochę większego metrażu i teraz jak wynajmujemy mieszkania, to nie schodzimy poniżej tych 44m, bo po prostu wiemy, że się nie pomieścimy - zwłaszcza teraz. Ale ważne, że własne. To dużo.
Ivone, nie podejrzewałam Cię o złe intencje ;) po prostu nie wiedziałam, jak się właściwie do tego odnieść. To, co piszę Izie w komentarzach nie odnosi się do Ciebie tylko dotyczy ogólnych obserwacji.
UsuńOczywiście, że to jest odrębna istota. Cały czas tak do tego podchodzę. Ale gdzie mielibyśmy go ulokować, w kuchni? :)) Nie mamy tego drugiego pokoju - bo oba są przez nas cały czas wykorzystywane, tyle, że jeden w ciągu dnia, drugi w nocy. Nie byłoby więc żadnej możliwości, żeby położyć dziecko w niezależnym miejscu.
Właśnie, a przecież Ty i siostra to też odrębne osoby :) Po prostu warunki zmuszają często do pewnych rozwiązań.
Ja bym chciala, byśmy mieli 3 pokoje, bo wtedy można by zrobić sobie sypialnę, a teraz nie ma takiej możliwości. No ale wszystko przed nami. I przed Wami też:)
UsuńKiedy my szukaliśmy dwa lata temu mieszkania do kupienia to właśnie tylko trzypokojowych - nawet z metrażem 47m, ale jednak z trzema pokojami, bo wtedy jest więcej możliwości, więc doskonale Cię rozumiem.
UsuńEch, ja już chyba naprawdę zwątpiłam w szansę na swoje mieszkanie. Kiedy byliśmy już tak blisko, to teraz się wydaje, że to już jest nieosiągalne..
Dlaczego nieosiagalne? Jesli Franek by miał umowe na stałe to już jakieś szanse by były... A jak Ty znajdziesz prace, a znajdziesz na pewno jako ktoś z duzym doswiadczeniem, to już w ogóle.
UsuńSerio? Da się upchać na 47m2 trzy pokoje? OO, wow. My mamy sypialnię, łazienkę kuchnię otwartą na jadalnie i salon na 73m2 i nie potrafię sobie wyobrazić gdzie by można było upchnąć jeszcze jeden pokój...(mieszkania z dwoma pokojami w tym budynku mają tylko 12m2 więcej dlatego się kiedyś nad tym zastanawiałam).
UsuńIza, przy dochodach Franka nikt nam nie da zdolności kredytowej (zwłaszcza, że będziemy już z dzieckiem i przy cenach mieszkań w stolicy i okolicach) - nie mówiąc już o tym, że sama zdolność nie wystarcza - gdybyśmy tak do tego podchodzili, to mogliśmy kuć żelazo póki gorące i już półtora roku temu sobie kredyt załatwiać, tylko co by nam to przyniosło oprócz stresu, że go nie spłacimy, bo najpierw Franek nie miał pracy, teraz ja jej nie mam...
UsuńA z tą moją pracą to naprawdę nie wiem, jak bedzie :( Nie jestem taką optymistką w tym aspekcie i na razie po prostu staram się o tym nie myśleć.
Kropka, myślę, że zaczynasz myśleć już innymi kategoriami :) Za oceanem jest jednak zupełnie inaczej, ja pozostaję przy naszych realiach i doskonale wiem, że jak najbardziej jest to możliwe. Zresztą przez pierwsze lata wraz z rodzicami mieszkałyśmy właśnie u dziadków w mieszkaniu, które miało metraż powyzej 40m2 i było trzypokojowe.
UsuńByc moze nie wyobrazam sobie tego bo nigdy w bloku nie mieszkalam nie liczac studiow a i tam mialam mieszkanie 80m2. Dostawalam tam klaustrofobii na poczatku... brrr
UsuńTak Ci powiem, że sporo tego :)
OdpowiedzUsuńNie ma innego wyjścia :)
UsuńTo zielone body w paseczki mnie urzekło! :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie będę ukrywać... ale w porównaniu z naszą wyprawką, to jest tego mniej... no ale my mnóstwo ciuszków dostaliśmy... w sumie to osobiście kupiłam mniej od Ciebie :)
Ja mam 3 paczki Bella Mamma z czego jedną dostałam od koleżanki bo jej zostały i 2 paczki podkładów z Canpolu (z tego też 1 paczkę od koleżanki), te z Canpolu są o wiele cieńsze i mają przylepiec... myślę, że po domu będą super, Bella Mamma chyba jednak będą z kolei lepsze zaraz po porodzie bo są grubsze... :)
Co do ręczników dla Malucha to polecam mieć dwa, chyba że masz jeden z kapturkiem a drugi np. zwykły, tak też można, bo w końcu to ręczniczki jak każde inne... bo Maluchy często po kąpieli lubią się w owy ręczniczek zsiurać :D
Wiem, stąd właśnie było moje "łał" jak zobaczyłam ile tego macie. No a co do kupowania - cóż, skądś musieliśmy wziąć te rzeczy, więc sklep to był kierunek dość oczywisty :) Chociaż wydaje mi się, że aż tak dużo nie kupiliśmy, wyobrażałam sobie, ze będzie tego więcej, wyobraź sobie, ze kupiliśmy tak naprawdę tylko dziesięć sztuk odzieży (plus zielone body) - niektóre z nich to były po prostu komplety. Wydaje mi się, ze to naprawdę niewiele - po prostu spodziewałam się, że będę musiała kupić więcej.
UsuńTe z Canpolu to były pierwsze, które kupiłam i raczej ich sie będę trzymać, bo kiedy zamawiałam Bellę, to nie wiedziałam, że jest bez przylepca - dopiero po rozpakowaniu to zobaczyłam i raczej mi to nie odpowiada.
Mamy dwa ręczniki. Po prostu w łóżeczku akurat był jeden. Drugi jest na zdjęciu z całą resztą. Poza tym dwa to mamy z kapturkiem, a ogólnie ręczników mamy całą masę, bo dużo dostaliśmy w prezencie ślubnym, więc na pewno nam nie zabraknie :)
No ja gdyby nie to, że tyle dostałam to pewnie też trochę więcej bym kupiła, ale nie było takiej potrzeby. Czekam jeszcze na dwa kimbinezoniki zimowe od koleżanki, ale ostatnio byłam w Smyku, są tam teraz mega fajne promocje i upolowałam fajny kombinezonik polarowy za 25zł i śliczną wiosenną czapeczkę :) Takiego właśnie szukałam jak zacznie się robić cieplej i będzie za ciepło na te zimowe... :) Niby powiem Ci że sporo tych ciuszków mamy, jest mnóstwo bodziaków i śpiochów oraz pajaców ale np. nie ma żadnego sweterka który by się przydał np. na jakieś wyjście, czy tym podobnych ciut grubszych ubranek... ale za to mam mnóstwo leginsów, są tak urocze, że napatrzeć się na nie nie mogę! A butów moje dziecko ma więcej niż ja :D I to wszystko prezenty od cioteczek :) Jednak nic już nie kupuję, bo pewnie w połowie nawet Mała nie przechodzi, więc szkoda tracić pieniążki... :) A jak coś będzie potrzeba to zawsze można dokupić, sklepów pod nosem mamy dużo :)
UsuńI wcale się nie dziwię - przecież też bym nie kupowała, gdybym dostała :) Zresztą właśnie dlatego zanim udaliśmy się na zakupy, zrobiliśmy przegląd tego, co dostaliśmy, żeby wiedzieć, co trzeba dokupić.
UsuńMy właśnie jeszcze kombinezonu zimowego nie mamy - ale taki grubszy mam na myśli, bo polarowy owszem. Zastanawiamy się, czy w ogóle go kupimy, bo przecież jeśli dziecko się urodzi w terminie, to przez jakiś czas i tak nie będziemy z nim wychodzić na dłuższe spacery. Potem się zrobi końcówka lutego i zima będzie się kończyć, więc nie jest, czy jest sens kupować gruby (drogi) kombinezon na miesiąc..
Wiem, widziałam te buty :)
No właśnie, zawsze można dokupić. My też kupiliśmy tylko naprawdę takie minimum - body, śpiochy, pajacyki. Resztę po prostu można dokupić w miarę potrzeby, teraz to naprawdę nie problem.
Ja bym kupiła... bo nigdy nie wiesz jaka zima będzie... a jak potrwa dłużej? Poza tym na pewno po miesiącu na szczepienie trzeba będzie pojechać... a taki kombinezonik można kupić tanio używany nawet albo poczekaj do stycznia i na pewno będą przeceny... ;)
UsuńA jak nie? :) To tylko teoretyzowanie :)
UsuńWłaśnie w tym rzecz, że to można kupić w każdym momencie. I oczywiście, ze trzeba będzie gdzieś jechać z dzieckiem, ale mamy polarowy kombinezon, sweterek, gruby śpiworek i kocyk. Jeśli zima będzie taka jak w ubiegłym roku (a na to liczę, bo nie znoszę tej pory roku i jak na razie wszystko idzie po mojej myśli, dokładnie tak, jak rok temu, a nawet lepiej, bo w grudniu już sypnęło śniegiem :)) to bez sensu jest taki zakup. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to już będzie końcówka lutego, a wtedy duże mrozy są już naprawdę rzadkością.
Szukałam używanych, ale nie podobały mi się. Poza tym my jeśli już to myśleliśmy o takim łączonym ze śpiworkiem, a te są drogie (używanych nie ma) Po prostu nie wiem, czy jest sens kupować coś, co w marcu już będzie prawdopodobnie niepotrzebne.
Zrobisz jak zechcesz :)
UsuńWłaśnie ;) O to w tym wszystkim chodzi, że kązdy przygotowuje się do tego, a później wychowuje dzieci na swój sposób.
UsuńJa w ogóle jestem typem osoby, która gdy potrzebuje rady, to o nią prosi, ale często potrafię sobie sama znaleźć rozwiązanie - lub wystarczy mi rozmowa albo narada z bliskimi :)
Właśnie zauwazylam... tak wiec nic juz nie radze bo i tak zrobisz po swojemu :)
UsuńNo, ale to chyba naturalne? :) Nie wiem, może są osoby, które potrzebują takich rad, czują się niepewnie itd, ale wydaje mi się, że jednak większość osób postępuje zgodnie ze swoimi przekonaniami, zwyczajami itd. Nie widzę z tym nic złego:)
UsuńNie mam też raczej w zwyczaju nieproszona takich rad udzielać, ale nie mam nic przeciwko zwykłej wymianie doświadczeń i przemyśleń - każdy może się wypowiedzieć co się sprawdza u niego, a co nie i jakie jest jego zdanie. To mi się wydaje naturalne i korzystne dla obu stron. Ja często biorę pod uwagę takie głosy i potem porównuję ze swoimi doświadczeniami. Ale rzecz w tym, że rzeczywiście robię tak, jak uważam to za słuszne... ale Ty chyba też? :))) Jak każdy :)
No, tak szybko to nie powie :P :)))
OdpowiedzUsuńŚpiochy imitujące garnitur są zabójczo genialne! :D
Fajna ta wyprawka i rzeczywiście sprawnie Wam poszło :)
Trudno, to nic nie dostanie, dopóki nie powie :P
UsuńTeż mi się strasznie podobają :)) W ogóle Tasiemiec będzie z nami biedny, bo my z Frankiem oboje wyznajemy raczej styl sportowo-elegancki, a więc np. Franek zawsze nosi koszule i Tasiemiec też będzie musiał, koniec kropka! :) Oczywiście nie do piaskownicy, ale na pewno będziemy chcieli mu przekazać, że warto wyglądać po prostu dobrze - schludnie i w miarę elegancko :)
Bardzo sprawnie, co mnie bardzo cieszy! Uwinęliśmy się dokładnie w miesiąc (licząc od zakupu wózka), a przecież nie myśleliśmy o tym każdego dnia :)
Eh, kiedy to ja szykowałam tak wyprawke....:)
OdpowiedzUsuńCzas płynie szybko :))
UsuńMogłabyś do tego wrócić, ale Ci tego nie życzę, bo wiem, ze nie chcesz :P
Ja niedługo bede kompletować wyprawkę do szkoly:P
UsuńFaaajnie! Też bym tak chciała ;)
UsuńSzybko zleci:)
UsuńPewnie masz rację :)
UsuńOj, kiedy to ja w przaśnych czasach komuny usiłowałam skompletować... Teraz tylko kasę mieć i można nabyć wszystko!
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedyś czasy były inne. Teraz jest właśnie łatwiej, bo można w każdej chwili coś dokupić. Ale z drugiej strony - mamy dylemat z tym materacem i tak sobie rozmawialiśmy, że kiedyś to było fajnie, bo się człowiek nie zastanawiał, tylko brał co było i też było dobrze :))
UsuńDużo - niedużo, ja myślę, że nie ma co tak tego oceniać. To są po prostu rzeczy potrzebne do przyjścia i, powiedzmy, eksploatacji dziecka ;)) Co z tego, że będzie małe. To kolejna, odrębna osoba, która potrzebuje, równie jak my, różnego rodzaju rzeczy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że szybko i sprawie Wam poszło z tymi zakupami. Na pewno warto się trochę nad nimi zastanowić, szczególnie nad takimi strategicznymi, ale też nie ma co przesadzać, bo jest tyle opcji, że zwariować można. Mam nadzieję, że i nam sprawnie pójdzie. Na razie mamy tylko tą pakę ubranek. I dobrze, bo latanie za każdym kaftanikiem czy body już odpada ;)
My, choć mamy możliwość zorganizowania Małemu osobnego pokoju od razu, to nie zdecydowaliśmy się na to. Będzie z nami w sypialni przez jakiś czas. Jaki? Nie mam pojęcia i nie planuję tego dokładnie. Po prostu jak przyjdzie na to czas, to się rozdzielimy. Nie uważam, by posiadanie odrębnego pokoju dziecka w takim wieku było niezbędne, a wręcz przeciwnie - specjaliści raczej są za tym, by niemowlęta były bliżej rodziców.
Oczywiście, choć ja myślę, że nikt nie ocenia, tylko raczej stwierdza fakt, zwłaszcza, jak sobie wcześniej nie zdawał sprawy z tego, jak to wygląda. Mnie się z jednej strony to wydaje dużo, a z drugiej i tak myślałam, że będzie sporo więcej. Ale właśnie wiadomo, że trzeba coś dla takiego dziecka mieć.
UsuńMy się za długo nie lubimy zastanawiać - to znaczy nigdy nie kupujemy pod wpływem chwili, ale zazwyczaj i tak dość szybko nam przychodzi decyzja. Jak coś nam idzie trudniej to po prostu dajemy sobie czas - jak z tym materacem. Odczekamy i zobaczymy, może samo nam przyjdzie do głowy.
Co do ubran - my właściwie w dwa dni zrobiliśmy te zakupy, wybraliśmy się do dwóch sklepów i mieliśmy z głowy :) Bo takie kupowanie na raty by mnie wykończyło.
Mnie się też wydaje, ze na początku to w ogóle wygodniej mieć dziecko w tym samym pokoju. Ale tak czy inaczej, my nie mamy możliwości nawet w późniejszym czasie zaoferować mu niczego więcej. Nic na to nie poradzę, taką mamy sytuację. I przyznam, że czasami jestem zdziwiona, że moi rówieśnicy naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że nie kazdego stać na własne, duże mieszkanie.
Ludziom nie będącym 'w temacie' właśnie najczęściej się wydaje, że tyyyyyyyyle rzeczy to jest przesada. Tymczasem ograniczając je do minimum jest tego trochę, no ale co zrobić.
UsuńJeśli sama miałabym kupować ubranka, to też zdecydowałabym się na te sklepy, co Wy. Nie ma sensu chodzić i szukać czegoś szczególnie specjalnego na ten pierwszy okres.
Jeszcze przed ciążą wyobrażałam sobie, że nasze dziecko właśnie od razu będzie miało swój pokój. Ale teraz nie wyobrażam sobie musieć biegać do niego co 2 godziny tylko po to, by nie mieć łóżeczka w sypialni. To tylko pozorny spokój. De facto im dziecko bliżej, tym wygodniej. Nie wiem, tak myślę :P
Z tym mieszkaniem to chyba wynika z tego, że może Twoi rówieśnicy zakładają najpierw właśnie doprowadzić do posiadania takiego lokum, a potem zabierać się za dzieci. Nie wiem, bo w moim otoczeniu nie zauważyłam takiego nastawienia.
Wcale się im nie dziwię, bo to może się tak wydawać.
UsuńJa nie wiem, jak by było, gdybyśmy mieli inne możliwości. Trudno mi teraz gdybać. Ale na razie i tak po prostu nie mamy innego wyjścia.
Nie wiem z czego to wynika. Ja wśród osób mi najbliższych też się z tym nie spotkałam, ale tak ogólnie to różnie bywa. I zdecydowanie się zdarza - może znowu jest tak, jak z tym becikowym, że po prostu problem Cię nie dotyczy, więc nie zwracasz na to uwagi. Mnie się już kilka razy zdarzyło z tym spotkać.
Tak, każdy chciałby mieć taki plan i isć zgodnie z nim, że najpierw studia, potem dobra praca, potem ślub, awans, mieszkanie i dzieci. Tylko, ze życie tak nie działa.
o a ja bardzo lubię dokumentację obrazkową ale czytać też czytam :) moja ciocia miała taki system że jak sie urodził mój kuzyn to też nie chciała go ubierać na niebiesko. To było 22 lata temu i z kolorowymi rzeczami był mały problem wiec ubierała go tylko i wyłącznie na biało-granatowo :)
OdpowiedzUsuńI tak w sumie trzeba było najpierw przeczytać, żeby się dowiedzieć, że jest też wersja dla leniwych :P Ja też lubię dokumentację obrazkową, ale nie lubię jej robić, bo nigdy mi się nie chce robić i obrabiać zdjęć :)
UsuńJa niebieski kolor lubię i to bardzo, ale irytuje mnie to, że jest taki sztywny podział - że jak ubranko ma filoetowe elementy, to już się człowiek zastanawia, czy to dla chłopca może byc. Przegięcie jak dla mnie :)
aha i jeszcze chciałam napisać, że ja też nigdy nie miałam własnego pokoju. Jak się urodziłam mieszkaliśmy w 1 p z kuchnią, potem dopiero jak miałam już siostrę i miałam jakieś 8-9 lat zamieniliśmy mieszkanie na 2 p z kuchnią i wtedy miałyśmy już osobny pokój z Młodą ale jeden wspólny. Potem kolejna przeprowadzka na 3 p z kuchnią ale rodzice uznali, że chcą mieć własną sypialnię i salon więc nadal miałam z Młodą wspólny pokój i tak się kulało aż do mojej wyprowadzki. Dopiero jak poszłam na swoje Młoda zyskała własny pokój tylko dla siebie ale miała już wtedy grubo po 20-tce :))
UsuńCzy to było dobre ??? w zasadzie nie wiem ale muszę przyznać, że bardzo uciążliwie w czasie kiedy dorastałyśmy i każda chciała randkować i umawiać się z koleżankami i kolegami. W pewnym wieku jednak powinno się mieć własny kąt ...
Ja miałam od 14go roku życia. Choć nie zdążyłam z niego za dużo pokorzystać, bo w liceum mieszkałam u dziadka, a potem przyszły studia ;) Ale był i jest nadal :)
UsuńTrudno oceniać, czy to dobre, czy złe - wiadomo, że lepiej, jak każdy ma swój pokój, ale warunki często to zwyczajnie uniemożliwiają więc raczej nie można tu mówić, że ktoś robi źle pakując dwójkę swoich dzieci do jednego pokoju. Ale to zrozumiałe, że od pewnego wieku powinno się mieć własny pokój - nam się udało. A Frankowi na przykład już nie.. Po prostu na to nie ma większego wpływu. A Twoich rodziców też rozumiem, że chcieli mieć swoją sypialnię - ja też chciałabym, żebyśmy z Frankiem mieli swój pokój i przypuszczam, ze gdybym miała mieszkanie 3pokojowe to też bym dzieci ulokowała w jednym, a ten trzeci byłby wspólny.
no i super, dobrze mieć takie sprawy z glowy wcześniej i mieć spokojna glowe, zwłaszcza, ze zaraz swieta, a później nie znasz dnia ani godziny :)
OdpowiedzUsuńTakie body z mucha jakie widze na pierwszym zdjęciu Junior miał do chrztu :) do tego jasnoszary sweterek i granatowe spodenki, a na wierzch identyczny kombinezon jaki suszy się u Ciebie na wieszaczku na zdjęciu numer 5 :)
Widze, ze kupiliście pieluchy i Pampers, i Dada. My tez probowalismy obu rodzajow i u nas sprawdzily się bardziej Pampersy. Roznica cenowa to u nas tylko 10 złotych na paczce, ale u jak dla mnie te Dada sa mniej chłonne niż Pampersy i więcej ich u nas szlo niż Pampersow, wiec tak naprawdę na jedno wychodzilo. I do dziś używamy tylko Pampersow.
Tak, ja się bardzo cieszę, że przez święta już nie będę musiała w ogóle na ten temat myśleć, tylko wszystko mamy już gotowe :)
UsuńNo my też planujemy, że może właśnie coś takiego będzie akurat do chrztu :)
Kupiliśmy jeszcze pieluchy z Tesco. Po prostu będziemy wszystkiego wypróbowywać i zobaczymy co się u nas najbardziej sprawdza. Wśród naszych znajomych Dada robi zazwyczaj furorę i wszyscy raczej po nią sięgają, ale nie wiem, jak u nas będzie. Biedronki nie mamy pod nosem, więc nie wiem, czy to będzie dla nas wygodnie jeździć specjalnie do tego sklepu po pieluchy. Ale po prostu musimy się przekonać jak będzie :)
No to macie jzu to z glowy ;) Swoja droga pewnei jescze duzo rzeczy dostanecie ;) Ja najbardziej cieszylam sie z pieluch; pZawsze sie przydadza ;)
OdpowiedzUsuńTak i bardzo mnie to cieszy :) Nie wiem, czy dostaniemy jeszcze dużo, bo na razie jakoś się nikt nie kwapi, żeby obdarowywać swojego przyszłego wnuka na przykład :P:P Ale nie doskwiera nam to, może rzeczywiście coś dostaniemy, a na pieluchy to oczywiście liczę - kiedy my szliśmy z wizytą do jakiegoś noworodka to właśnie z pieluchami :)
UsuńPamiętam jak my kompletowaliśmy podobną wyprawkę :) MAm wrażenie jakby to było wczoraj :) Dzis jego akcesoria/rzeczy zajmują jakieś hmm osiemdziesiąt razy tyle co było na początku :P częśc z nich przeprowadziła sie do salonu, w kuchni parkuje swoje pojazdy. Do sypialni wpuściłam jedynie książeczki i kilka poduch :)
OdpowiedzUsuńOliwierek nie miał swojego pokoju przez 3,5 roku i nikt nie narzekał :)
Czas szybko leci :P
UsuńOj tak, domyślam się, ze nim się obejrzymy, rzeczy Tasiemca zagarną nam więcej przestrzeni, niż się spodziewamy, dlatego staram się już teraz zabezpieczać i przeglądam wszystkie nasze rzeczy, zastanawiając się, czego ewentualnie mogę się pozbyć, a co można gdzieś upchnąć.
No właśnie, myślę, że my też nie będziemy - przyzwyczaimy się, a co będzie za parę lat, to się okaże. Przecież chyba liczy się to, ze to dziecko po prostu już będzie..
Jakie urocze są takie małe ubraneczka. A małe buciki to już po prostu sama słodycz :)
OdpowiedzUsuńChyba masz rację :) Wiesz, że ostatnio, mimo, że zapowiedzieliśmy już koniec zakupów, byliśmy w Tesco i skusiliśmy się właśnie na jedną parę butów niemowlęcych, bo akurat były przecenione na 9 zł, a wyglądały naprawdę słodko :P Będą pasować do tych granatowych ogrodniczek ;)
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPrzybywam dziś do Ciebie z serdecznościami świątecznymi :)
Wigilia to nie jest czas,
gdy jest prezentów moc
Wigilia to nie jest czas,
gdy potraw sto na stole
Wigilia to przepiękny czas,
Bożonarodzeniowy czas,
Gdy siedzimy wszyscy w kole,
i MAMY bliskich przy stole.
Spokojnych i zdrowych Świąt dla Ciebie i bliskich !
Witaj Morgano, dziękuję bardzo i Tobie oraz Twoim bliskim również życzę pięknych świąt!
UsuńNo teraz po obejrzeniu tych zdjęć czuje, że Wasz dzidziuś już faktycznie przyjdzie niedługo na świat :)
OdpowiedzUsuńMy też dopiero od niedawna zaczynamy to czuć ;)
UsuńAleż ten czas leci, dopiero co pisałaś o ciąży, a tu już wyprawka, wanienka, łóżeczko i w ogóle przygotowania pełną parą :)))
OdpowiedzUsuńPowodzenia i informuj na bieżąco, jak się czujesz.
I uściski świąteczne dla Was!
To prawda, strasznie szybko leci ten czas :) A przygotować się już jednak czas najwyższy, bo lada moment ciąża będzie donoszona, a wtedy to różnie może być ;)
UsuńNa pewno będę pisać w miarę możliwości!
Dziękujemy i odściskujemy :)
No cudne to wszystko, no... Zwlaszcza ta bluzeczka (albo bodziak, bo nie widze dokladnie) z kamizelka :) Dobrze, ze macie juz wszystko i bezproblemowo udalo Wam sie to skompletowac. Teraz tylko oczekiwanie zostalo, bo to w koncu juz tak niewiele zostalo, a i w swieta pewnie czas bedzie szybciej mijal.
OdpowiedzUsuńMnie się też te "eleganckie" ciuszki bardzo podobają :) To jest taki kaftanik, czy też bluzeczka właśnie :)
UsuńTeż się cieszę, że mamy wszystko i nie musimy sobie zawracać głowy. Właśnie dlatego chcieliśmy zdążyć przed świętami, bo wtedy i czas inaczej płynie i o innych sprawach się myśli.
Pozostaje czekać i cieszyć się z nowego. Największa radość, gdy powiesz-:
OdpowiedzUsuńNo, pasuje:)
Wesołych Świąt i przyjemności oczekiwania narodzenia
kredkimargaretki.blogspot.com
Właśnie, teraz jest czas na to, żeby po prostu usiąść, czekać i się cieszyć :)
UsuńDziękuję i Tobie również wesołych świąt!
Czy to dużo czy mało, to lepiej nie będę wypowiadać się i oceniać jako że doświadczona w tym temacie nie jestem :) ale czy sens ma magazynowanie worów z ciuszkami w tonach i ciekawe ile z tego faktycznie dziecko skorzysta, z czasem (pewnie szybciej niż później ;) wyrośnie z tych ciuszków początkowych i pojawią się na te miejsce kolejne rozmiarki, a na pewno trochę ciuszków przybędzie Wam po narodzinach :))
OdpowiedzUsuńNawet mnie się trudno wypowiadać, bo z jednej strony to może się wydawać dużo z perspektywy tego, ze jeszcze przed chwilą tego nie było :) Z drugiej - jak na jedną osobę to wcale nie tak wiele, zwłaszcza, że naprawdę wyobrażałam sobie, że będzie tego na początek dużo, dużo więcej.
UsuńAle faktycznie staraliśmy się ograniczyć ilość ubrań, bo nie wiemy, jak szybko dziecko będzie rosło i jak długo pochodzi w każdej z tych rzeczy.
Człowiek nie zdaje sobie sprawy, ile to wszystko miejsca zajmuje, dopóki nie poukłada wszystkiego razem i okazuje się, że całkiem spora sterta się zebrała. A ile jeszcze dojdzie z czasem, to głowa mała ;) A dzisiaj właśnie rzuciłam okiem na Dzień Dobry TVN, gdzie mówiono o wyprawce dla niemowląt, ale takiej zawierającej tylko to, co faktycznie jest niezbędne przy dziecku i jedną z pierwszych pozycji był... podgrzewacz do chusteczek ;) Nie powiem, trochę się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńI tak przyznam, że jestem dość mile zaskoczona, że wystarczył ten jeden segment, który od początku sobie założyłam, że bedzie Tasiemca :) Na pewno później ta przestrzeń siłą rzeczy się rozrośnie, ale na razie jest ok :)
UsuńHaha, no to dobrze, że ja tego nie widziałam (a mogłam, bo akurat siedziałam w poczekalni szpitalnej, gdzie włączony był telewizor na DD TVN, ale wolałam poczytać), bo bym się może zirytowała, a może przestraszyła, jakich to cudów nie mamy :))
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń