*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Zostało półtora miesiąca.

Miałam Wam napisać o tym, jak Tasiemiec się wreszcie ujawnił! No, najwyższy czas, w końcu to już prawie połowa ósmego miesiąca - jakieś 6-7 tygodni do końca, wypadałoby, żeby wreszcie ktoś zaczął widzieć tę moją ciążę :)
Już ostatnio pisałam, że mam wrażenie, że brzuch się stopniowo, ale zdecydowanie zaokrągla i po prostu nie da się go pomylić z żadnym innym niż ciążowy. Co prawda dwa tygodnie temu, kiedy szukałam w sklepie dla ciężarnych kurtki zimowej ekspedientka powiedziała mi, że "na początek taka kurtka wystarczy, bo być może zanim zima się skończy, to brzuch nie zdąży mi aż tak bardzo urosnąć" i oczy wyszły jej z orbit, kiedy powiedziałam, że na całą zimę to ja rzeczywiście ciążowej kurtki nie potrzebuję, bo już zdążę urodzić... A później spotkałam koleżankę i też się nie zorientowała. Ale wydaje mi się, że przez te dwa tygodnie jednak sporo się zmieniło i wreszcie w piątek miałam tego dowód!

Doczekałam się nareszcie, że po raz pierwszy osoba postronna dopatrzyła się mojej ciąży i nawet dzięki temu skorzystałam z przywileju ominięcia kolejki :P Nie, nie, absolutnie nie za sprawą współczekających - ci to zawsze są lub chcą być mało spostrzegawczy, bo przecież każdemu się spieszy :) 
Ale od początku: Jechałam w piątek rano na badania. W autobusie oczywiście musiałam odstać swoje, bo w zimowej kurtce (wcale nie dla ciężarnych, tylko tej samej, w której chodzę od dwóch lat - spokojnie się zapina) nie widać nic. Później weszłam do przychodni i zobaczyłam, że kolejka do rejestracji składa się już z około dziesięciu osób (normalnie prawie się nie czeka, ale to było tuż po otwarciu, a w dodatku chyba system im nawalił, bo każda osoba była bardzo długo obsługiwana). Rozebrałam się więc, przygotowałam dokumenty i siebie do tego, że tak sobie postoję jeszcze jakieś pół godziny minimum... Było chwilę po siódmej, i przychodnia zaczęła dopiero pracę, więc wszystko się powoli rozkręcało i po korytarzu kręciło się sporo personelu. W pewnym momencie tak po prostu podeszła do mnie jakaś pani ubrana w firmowe barwy, powiedziała "proszę ze mną" i zaprowadziła mnie do okienka dla klientów VIP, gdzie od razu zostałam obsłużona a potem skierowano mnie do gabinetu zabiegowego zupełnie bez kolejki :) Dzięki temu zdążyłam akurat na autobus, którym planowałam wrócić do domu i o ósmej byłam już z powrotem :)
Nie podejrzewam, żebym stała się nagle strategicznym klientem dla tej firmy, więc jednak tę łaskawość przypisuję temu, że ta jedna pani z personelu zwróciła na mnie uwagę i zauważyła moją ciążę :) Więc może jednak jest szansa na to, że pod sam koniec, jeszcze się przez chwilę będę cieszyć tego rodzaju "rozpoznawalnością" - choć szkoda, że jest zimno, bo i tak przez większość czasu jestem zakamuflowana:

 
To są najbardziej aktualne zdjęcia zrobione pod koniec 33go tygodnia. Przepraszam za jakość, ale coś mi się poprzestawiało w aparacie i wyszło fatalnie :/

Oczywiście wrzucam tradycyjnie zdjęcie w "weselnej" sukience

Tym razem to już  chyba jednak tego Tasiemca nie da się nie zauważyć - zwłaszcza na ostatnim zdjęciu. Wszystkie są robione tego samego dnia, więc niech Was nie zmyli to, że czasami widać, bardziej, a czasami mniej :) Tak naprawdę wiele jeszcze zależy od tego, jak się akurat ustawię. Co tylko potwierdza, że jak się odpowiednio "wypnę" :P to i brzuch sobie powiększę :) Nawet mnie to ostatnie zdjęcie zaskoczyło, bo w lustrze takiego nie mam :))
Poza tym wszystkim, o czym pisałam przedwczoraj, nadal prawie nic mi nie dolega. Swoją drogą pomiary cukru znowu mam idealne - tylko jak się okazuje, to nie jest mój jedyny problem :(Cały czas jem, głodna nie chodzę, ale widocznie moja glukoza jest zbyt ciężkostrawna :/Ale dzwoniłam dzisiaj na oddział i pani doktor, z którą się konsultowałam, powiedziała, żebym najpierw zrobiła jeszcze raz badanie moczu. Poza tym trochę mnie uspokoiła, bo powiedziała, że to niekoniecznie oznacza, że mój organizm jest cały czas niedożywiony - może to kwestia tamtego jednego dnia. Akurat kurczę nie pamiętam, co wtedy zjadłam przed snem - na pewno cztery koreczki śledziowe, ale nie pamiętam, czy z kromką pieczywa chrupkiego, czy zwykłego... Pani doktor zaproponowała mi, żebym zjadała jeszcze więcej na noc - na przykład dwie kromki zamiast jednej. To już w ogóle dla mnie straszne, bo ja już teraz często jem na siłę i zamykającymi się oczami :/ Ciekawa też jestem, jak to wpłynie na pomiar cukru, ale nie wiem, czy będę w stanie to sprawdzić, bo musiałabym jeszcze godzinę odczekać, zanim pójdę spać, a nie wiem, czy mi się to uda.

Chyba na razie przestałam chudnąć ;) Moja waga spadła jeszcze o pół kilograma, a potem wzrosła o 0,3kg i się zatrzymała. Od tygodnia jest niezmienna. Ale już się tym nie martwię, bo jak się znowu pomierzyłam, to wyszło, że moje obwody wszędzie się zmniejszyły w stosunku do tych z kwietnia - nogi, ramiona, szyja, nawet biust (miesiąc temu jeszcze był o cm większy), biodra zostały bez zmian. Oczywiście zwiększył mi się obwód w brzuchu i talii :) Ale to nieprawda, że w ciąży można zapomnieć o czymś takim jak talia (bo tak wszyscy mnie straszyli) - moja się zachowała. Nawet się zdziwiłam, że ubyło mi w niej o jeden centymetr w stosunku do poprzedniego miesiąca. Generalnie to się z tego wszystkiego ucieszyłam, bo to oznacza, że Tasiemiec ukradł mi trochę tłuszczyku :) Przynajmniej widzę, gdzie się podziały te kilogramy, których mi nie przybyło i przestałam się tak niepokoić.

Tylko mam trochę problem z ubraniami. Swetrów i bluzek nie muszę wymieniać, bo się we wszystko mieszczę bez problemu. Ale musiałam zmienić spodnie, bo z moich zostały mi tylko jedne (te ze zdjęcia), inne były na guziki i za bardzo mi się wpijały w ciało. W Orsayu kupiłam fajną spódnicę z wełny z dodatkiem lycry, więc idealną na ten czas. Spodni nie mogłam znaleźć na siebie w zwykłych sklepach, więc udałam się do tego z odzieżą ciążową. Powiem Wam, że ciuchy są tam moim zdaniem naprawdę piękne! Żadne tam szerokie worki, tylko naprawdę stylowa i elegancka garderoba. Choć ceny niestety też są "stylowe" - zwłaszcza jeśli chodzi o "górę", bo wydaje mi się, że za spodnie i spódnice w innych sklepach płaci się podobnie. 
Ale moim problemem jest to, że trudno znaleźć na mnie rozmiar! Niestety, wygląda na to, że producenci takiej odzieży wychodzą z założenia, że kobieta w ciąży robi się duża wszędzie i rozmiarówka jest mocno zawyżona. Normalnie nosiłam zazwyczaj rozmiar 36, czasami 38. Czyli tak S/M. A teraz tylko rozmiar XS od biedy na mnie pasuje i takie też spodnie sobie zakupiłam. Ale już rajstop dla siebie w żadnym wypadku znaleźć nie mogłam, bo wszystkie ciążowe dostępne w sklepach zaczynają się od rozmiaru M i niestety są za duże. Być może z takich bardziej luksusowych coś bym znalazła, ale nie będę przecież wydawać kilku dych za rajstopy, w których znając życie, bo jednym albo dwóch razach poleci mi oczko (sprawdzone wielokrotnie - im droższe rajstopy tym większy pech i szybciej są do wyrzucenia :P). Chodziłam po tych sklepach z mamą i tak się zastanawiałyśmy, że skoro ja mam problem, to co mają powiedzieć osoby, które mają taką budowę jak ona - jest jeszcze drobniejsza ode mnie i normalnie nosi rozmiar 34/36. No, mama w ciąży już raczej nie będzie, ale przecież jest wiele dziewczyn drobniejszych ode mnie i ciekawa jestem, jak one sobie radzą z garderobą.

A na koniec tylko jeszcze Wam napiszę, że przez weekend mi się zdecydowanie poprawiło. W piątek naprawdę byłam mocno sfrustrowana i zdołowana, ale od sobotniego poranka nastrój miałam coraz lepszy i potem przestałam o tym myśleć. Pozwoliłam sobie nawet na parę "grzeszków" jedzeniowych - zjadłam na przykład trochę galaretki z owocami na deser, a wracając z Miasteczka wstąpiłam nawet na hot doga w grahamce... Cukier - 91 (norma do 120) - kto wie, może gdybym jadała na śniadania hot dogi, to i glikemia byłaby doskonała, i organizm nie byłby głodujący... :)

54 komentarze:

  1. tak czytam o cukrze i jestem wystraszona, ponieważ mnie w najbliższym czasie czeka właśnie ta krzywa cukrowa czy jak się to tam zwie i boję się, co wyjdzie na wynikach.. rzeczywiście jest znacząca różnica w wielkości brzuszka i wcale się nie dziwię, że zostałaś obsłużona bez kolejki :) u nas niestety tego nie ma, a szkoda - trzeba odczekać swoje i zdarzało mi się zasłabnąć :( a odnośnie ciuchów, to mam jedno spodnie dżinsowe, jedne dresowe i jedną spódnicę, a znaleźć coś ciążowego, ładnego i taniego graniczy z cudem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież zupełnie nie musisz się obawiać, bo to, że ja mam tę cukrzycę ani trochę nie zwiększa prawdopodobienstwa, że Ty będziesz ją miała. To ja jestem dziwakiem :)
      No, wreszcie mi się w tym ósmym miesiącu brzuch pojawił :) Liczyłam na to, bo jakoś tak głupio byłoby, gdybym całą ciążę przechodziła bez rozpoznania :P I tak się czasami czuję poszkodowana, kiedy stoję w gronie innych ciężarnych, bo zazwyczaj one myślą, że jestem mniej zaawansowana a tymczasem czasami mam termin nawet o miesiąc bliższy niż one.
      Ja się wczesniej też nie spotkałam z tym, żeby ktokolwiek mi ustąpił albo zasugerował, że powinnam być obsłużona bez kolejki. To był wyjątek. Zobaczymy jak będzie później :)
      No jednak w dużym mieście jest łatwiej.. Ja jedne spodnie znalazłam w Warszawie a drugie w Poznaniu i to mi wystarczy. Ale współczuję Ci, bo naprawdę się naszukałam i wiem, jakie to frustrujące.

      Usuń
  2. Masz racje z tym cukrem. Mam w domu cukrzyka i czasami jak zje coś niedozwolonego jestem pewna, że będzie wysoki wynik a tu psikus i jest piękna norma. Trochę to dziwne...

    A co do zdjęć... Hm jak dla mnie Twoją ciążę widać, może dlatego, że mam na co dzień kontakt z Ciężarnymi? Niemniej jednak nikt mi nie wmówi, że to nie ciążowy brzuszek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale domyślam się, ze nie piszesz o cukrzycy ciążowej? Bo moja cukrzyca to jest jednak inny typ - też mam porównanie i doskonale widzę, jak bardzo różni się moja dieta i normy (są niższe) od diety "normalnych" cukrzyków. No i ja nie biorę żadnych tabletek.

      Właśnie o to chodzi, że w końcu zaczęło być widać :) Długo na to czekałam. Jeszcze w połowie listopada moja ciąża była zazwyczaj niezauważana, ale teraz miałam wreszcie pierwszy przypadek, kiedy to się zmieniło.

      Usuń
  3. ja pierniczę, za chwilę rodzisz a ja tu na ostatnim dopiero coś widzę :))) masakra gdzie to dziecko siedzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jak się ładnie wypięłam na tym ostatnim? :P Trochę to niezdrowe dla kręgosłupa, ale może czasami się przydawać :)))
      Mnie jest trochę trudno być obiektywną, bo wiem jak wyglądałam wcześniej i widzę siebie bez ubrania, więc wiem, że na pewno ten brzuch mam - ale mnie się tak wydawało już dwa miesiące wcześniej, a dopiero teraz pierwszy raz ktoś coś zobaczył :) Choć, jak czasami stoję wśród innych ciężarnych, to się czuję nieco poszkodowana, że wyglądam na taką mniej zaawansowaną niż jestem ;))

      Usuń
  4. O! Ty rzeczywiście jesteś w ciąży :) A jednak :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak :)Ósmy miesiąc mnie nie zawiódł ;) Szkoda tylko, że jest za zimno, żeby w takich sukienkach chodzić, bo w niej chyba widać najlepiej :) W autobusie to raczej się nikt nie zorientuje, bo rozpinać się nie będę - nie posiedzę sobie :P

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. W końcu ;)
      Generalnie zdecydowanie wolę swoją sylwetkę sprzed miesiąca, czy dwóch :P, ale cieszę się, że chociaż przez chwilę może będzie dane mi się poobnosić z Tasiemcem w brzuchu :)

      Usuń
  6. Z tymi rajstopami to zawsze tak jest... im więcej się uważa, tym szybciej oczko leci, też to dokładnie znam :D
    Ja póki co też jeszcze mieszczę się w swoją zimową, długą kurtę i tak się zastanawiam "ciekawe ile jeszcze?" bo chyba jednak do końca ciąży nie pociągnę w niej... mam większy brzuszek od Twojego :)
    No ale nie ma co, Twój też już widać, w końcu :P Na widok mojego, dziewczyny dzisiaj w pracy były uradowane i każda jednogłośnie z uśmiechem na buzi powtarzała "no wreeeszcie widać :)". Jednak to też faktycznie zależy od tego co się ma na sobie i też jak się Maluch ułoży i w jakiej pozycji się stanie :)
    Co do cukrów to może spróbuj raz obudzić się o 3-3:30 i zmierzyć cukier. Pamiętam, że jak pracowałam na OIOKu to zawsze o tej godzinie mierzyłyśmy pacjentom cukry... najpierw o 22:00 przed snem i podawałyśmy insulinę długodziałającą, a potem ok. 3:30 żeby sprawdzić poziom, czy wszystko jest w porządku... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - a im droższe, tym bardziej się uważa.. a i tak oczko leci już przy pierwszym ubieraniu ;)

      Ja się nawet w swój płaszcz zapinany na guziki mieszczę, ale się rozciąga, więc nie będę go nosić na razie, dlatego kupiłam sobie jeszcze jedną kurtkę oprócz tej czerwonej - taką za pupę ;)) bo czasami ta czerwona jest mi za krótka na duże zimno.
      Hehe,, coś mi się zdaje, że mieć większy brzuszek od mojego nie jest szczególnie trudne :P Ale dobrze, że chociaż w ogóle coś widać :) I masz rację, wiele zależy od tego, co napisałaś.

      Wiem, ze czasami niektórzy lekarze zlecają te badania w nocy i cieszę się, że ja tego robić nie muszę ;) - ale nie bardzo wiem, co by mi to dało? W sensie - gdybym się obudziła i zmierzyła, to jaki wynik powinnam mieć, żeby cokolwiek mi to powiedziało? Możesz mi napisać? Ogólnie o tej godzinie nie wstawać, bo to jest taka pora, że jak się obudzę, to niestety już zazwyczaj do rana nie mogę zasnąć :( Ale w ramach wyjątku przecież mogłabym poprosić Franka, zeby mnie obudził, jak będzie wychodził do pracy i bym zmierzyła - tylko wtedy jaki musiałby byc wynik, żeby było ok?

      Usuń
    2. Jeśli lekarz nie zalecał takiego pomiaru to nie musisz robić, ja chyba dla swojego świętego spokoju przy okazji jakby udało mi się zbudzić koło 3:00 to bym sobie zmierzyła ten cukier, gdybym sama osobiście miała cukrzycę... Dokładnie nie wiem ile powinien wynosić ten poziom rano, bo zawsze to konsultowałyśmy z lekarzami i zazwyczaj nic nie robiliśmy z tym, oznaczany był dla wiadomości lekarzy, jak organizm reaguje na dawki insuliny...

      Znalazłam coś takiego:
      Najniższy poziom cukru we krwi u człowieka występuje około 3:30 nad ranem. Natomiast około 5 rano zaczynają działać hormony przeciwstawne do działania insuliny i poziom cukru zaczyna się podnosić, nawet jeśli przyjmujemy doustne leki przeciwcukrzycowe czy insulinę. Dlatego najlepiej jest zaczynać dzień śniadaniem około 7:00 rano. Im wcześniej, tym lepiej. Na poziom porannego cukru we krwi ma też wpływ nocna wątrobowa nadprodukcja glukozy. Bardzo duże znaczenie ma też fakt, o której i co jemy na kolację, a także, czy siedząc wieczorem przed telewizorem dodatkowo pojadamy owoce, paluszki, herbatniki, dmuchany ryż itp.

      W sumie to może już się wtrącać nie będę do tej Twojej cukrzycy, bo w końcu Twój lekarz wie co robi... ja się uczyłam o cukrzycach typu 1 i 2, o ciążowej były tylko wzmianki, a być może to jednak leczy się inaczej...

      Usuń
    3. Ja bym sobie zrobiła ten pomiar nie tyle dla świętego spokoju, co z ciekawości po prostu. Tylko, że ja nie wiem, jaka powinna być o tej godzinie norma i co byłoby niepokojące, a co nie.
      Tak, jak napisałam - Franek wstaje w okolicach tej godziny i staram się nie rozbudzać wtedy, bo mam później problem z zaśnięciem, a do rana jeszcze daleko... ale tak jednorazowo mogłabym to zrobić. Tylko wobec tego ten pomiar chyba mi nie wiele powie, bo nikt mi nie podał żadnych norm na tę godzinę :(

      Tak, ja wiem, że poziom cukru najbardziej wtedy spadać i wiem też, że własnie dlatego następuje odbicie i problem z porannymi pomiarami. Ale ja u siebie go nie zaobserwowałam, bo na czczo wyniki mam zawsze w normie i mniej więcej na tym samym poziomie - diabetolog powiedziała, że moje pomiary wskazują na to, że organizm nie głoduje. No ale to było dwa tygodnie temu - od tamtej pory pomiary mam takie same, a wyniki badań niedobre, więc nie wiem, o co chodzi.
      Ja zjadam śniadanie (zawsze tak było) najpóźniej 30 minut po wstaniu - a wstaję codziennie między 6 a 6:40 (dlatego tak trudno mi znieść tę kolację w okolicach 22, bo żeby nie zasnąć, muszę się czymś zająć i czasami mocno mnie to męczy :P)
      Podjadać to raczej nigdy nie podjadałam (głównie dlatego, że wyznawałam zasadę - nie jadam nic po godzinie 18tej/19tej :)), więc teraz tym bardziej mi się nie zdarza. A na kolację jadam to, co miałam w zaleceniach od dietetyka - ale teraz kazali mi zwiększyć porcję. Ale przyznam, że to jest dla mnie bardzo, bardzo dużo! Dwie kromki chleba?? :)) Się czuję objedzona jak smok! :)

      To, że się leczy inaczej, to jest fakt - wiem o tym, bo mój tata ma cukrzycę 2 i po prostu i dieta jest w dużej mierze zupełnie inna, i ewentualne odstępstwa od niej, i sposób dokonywania pomiarów i nawet normy... Poza tym ja nie biorę żadnych leków, w przeciwieństwie do "normalnych" cukrzyków. Ale nie myślałam, że się wtrącasz. Po prostu dopytywałam, bo choć czytałam sporo na ten temat i częściowo robię się ekspertem :P, to pewnie z racji specyfiki swojego zawodu orientujesz się trochę lepiej.

      Usuń
  7. Tasiemiec woli do kręgosłupa się przytulać i nei chce do przodu za bardzo wychodzić ;) Może niesmiały jest ? ;)
    Ja kupiłam sobie w ciąży getry ciążowe z taką wielką torbą na brzuchu jak dla kangurzycy ;) Jednak teraz za zimno na nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może :)) I może właśnie dlatego tak mi ciągle łazi po brzuchu, bo się fajnie o kręgosłup opiera i ma większą siłę nacisku :P
      A to nie widziałam takich :) A nawet fajne by były (ocieplane:)), bo właśnie problem z tymi spodniami mam taki, że trochę te nogawki za luźne są na mnie.

      Usuń
  8. No brzuszek naprawdę okazały się zrobił :-) Się Tasiemiec teraz eksponuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy okazały to nie wiem :) Bo jednak wydaje mi się, że inni mają większe. Te trzy pierwsze zdjęcia najlepiej oddają to, jak się na co dzień prezentuję, ale dobrze, że w ogóle widać ;)

      Usuń
  9. Zdecydowanie na ostatnim zdjęciu najlepiej widać ten Twój wreszcie-ciążowy-brzuszek :D na pozostałych zdjęciach...cóż, można się pomylić, że przytyłaś, bo np. piłaś za dużo piwa :D :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że to ostatnie zdjęcie wrzuciłam w ostatniej chwili - miałam tego nie robić, bo od razu wydało mi się bardzo nienaturalne - robiłam je samowyzwalaczem, jakoś od dołu wyszło no i jak je zobaczyłam, to stwierdziłam, że tak, to na pewno nie wyglądam (Franek też tak stwierdził :P) - ale w zasadzie pomyślałam, że jeśli mam pokazać ten brzuch, to chyba ono będzie najlepsze :D

      Usuń
  10. Tasiemcu albo Tasiemcze! Ciocio-babcia Zgaga Cię pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tasiemiec (jak co rano ;)) właśnie podkopuje, więc zapewne odpozdrawia! :)

      Usuń
  11. No tylko na ostatnim zdjeciu widac:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że je w ogóle wrzuciłam :P Bo miałam tego nie robić i znowu byłoby, że gdzie ten Tasiemiec :P

      Usuń
  12. Widac, widac, ale pomyslec mozna, ze to 5-6 a nie 8 miesiac ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się właśnie wydaje, bo choć nie jestem do końca obiektywna, to mam wrażenie, że inne dziewczyny w ciąży mają trochę większe brzuchy - ale ja tam jestem zadowolona ;))

      Usuń
  13. Matko, ja taki miałam chyba w czwartym miesiącu

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm... w tej sukience to masz calkiem pokazny brzuch, ale w sweterku... ekhm... ja taki w 5 miesiącu miałam :P ale co tam, skoro z Tasiemcem wszystko ok, to tylko się cieszyc, urodzisz i sladu na Tobie nie będzie, ze w ogole w ciąży bylas :)
    Ciesze się, ze nastroj i pomiary Ci się poprawily, oby tak już zostało. Ciekawa jestem, co Ci dziś Pani doktor powie.
    A co do spodni na gumke, to ja miałam na to sposób - przewlecz sobie gumke recepturke przez dziurke w spodniach i zaczep ja o guzik :)) będzie trzymać, sprawdziłam na sobie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sukience na tym drugim zdjęciu - ale wiesz, że miałam go na początku nie wrzucać, bo ono mi się wydawało bardzo nienaturalne ;) Jakoś tak się ustawiłam, że faktycznie tam widać bardzo - dlatego w końcu stwierdziłam, że je dodam :) Bo normalnie to jest tak, jak na tych pozostałych zdjęciach. W ogóle takie najbardziej wiarygodne to jest to pierwsze zdjęcie w swetrze, bo tam ustawiłam się całkiem bokiem, a jak trochę pod innym kątem staję albo wysuwam nogę do przodu to też bardziej widać :)
      Ale mnie te spodnie na gumce akurat właśnie nie spadają ;) To są spodnie, które kupiłam sobie na wiosnę i chyba się razem ze mną rozszerzają, bo nie mam z nimi problemu ;) Te, które kupiłam też są ok, bo mają wysoki stan, tylko nogawki mają za luźne i na przykład na tyłku mi trochę wiszą : / Ale trudno, nie jest aż tak źle :)

      Usuń
    2. hmm... no to jak będziesz potrzebowala, żeby brzuch było bardziej widać, to się wypinaj tak jak na ostatnim zdjęciu, wtedy na pewno nikt nie przeoczy :P
      Mi się w ogole wydaje, ze to tez jest trochę tak, ze Ty inaczej widzisz brzuch ze swojej perspektywy, a inaczej on wygląda na zdjęciach. Ja na przykład nie uwazalam, ze miałam duzy brzuch, a jak ostatnio zobaczyłam swoje zdjęcia na z początku 38 tygodnia to mało się nie przewrocilam, jak zobaczyłam jaki był wielki.

      Usuń
    3. No tak, ale porównaj sobie te wszystkie zdjęcia :) - one są robione dokładnie tego samego dnia, więc to nie jest tak, ze widzę to z innej perspektywy - bo jednak na innych tak wyraźnie tego nie widać. Po prostu to ostatnie było robione trochę od dołu, inaczej się ustawiłam i dlatego tak wyszło. Poza tym w sukience też jest inaczej, bo ona odstaje i przez to optycznie powiększa brzuch (ze spódnicami jest podobnie)
      Owszem, ja na pewno widzę to inaczej - bo mnie się już od dawna wydawało, że ten brzuch mam a inni go nie widzieli :) Także to nie jest tak, że ja uważam, ze nie mam dużego brzucha (jak dla mnie to on jest bardzo duży ;P 12 cm więcej w obwodzie to masakra :D), tylko raczej taka jest opinia osób postronnych - ale ja się cieszę, że w ogóle widać :) I żebyś wiedziała, ze tak robię, że są momenty, kiedy staram się np. ubrać bardziej "niekorzystnie" (np w szerokie ubrania, bo wbrew pozorom, to właśnie w nich widać bardziej brzuch, niż w tych obcisłych) :)

      Usuń
  15. Ależ ten czas szybko leci...
    Tuśka podczas ciąży nosiła normalną garderobę, jedynie spodnie kupowała...Właśnie dlatego, że była drobna i rozmiar przed ciążą to 32/34...W ciąży sporo przytyła, ale nie na tyle by nosić typowo ciążowe ciuchy. Zresztą obecnie moda oversize temu sprzyja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko. Ale jak zwykle właściwie się z tego cieszę ;) Nie wiem dlaczego upływ czasu mnie nie przeraża :)
      No to ja też noszę normalne ubrania. Spodnie musiałam wymienić, bo akurat uciskały mnie w brzuchu, więc kupiłam sobie takie z szerokim pasem - i są fajne, bo później też będzie można je nosić :)

      Usuń
  16. Gdzie Ci się ten bobofrut mieści? Maleńki ten brzuchol:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie kwestia perspektywy :) Niektórzy uważają, że duży :P Ja subiektywnie też uważam, że duży (no bo jak patrzę jaki był fajny i płaski, to ten jest ogromny :P) a obiektywnie - porównując się do innych, że niewielki raczej ;)
      Ale gdzieś się jednak mieści :) Widocznie sobie jakąś miejscówkę wynalazł :)

      Usuń
    2. Sprytnego dzieciaka będziecie mieć;)

      Usuń
  17. Faktycznie jak na ten etap ciąży to masz malutki brzuszek :) Przynajmniej nie będziesz miała potem problemów ze zrzuceniem zbędnych kilogramów - zawsze to jakiś plus ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jest szansa, że nie będzie nawet żadnych zbędnych kilogramów, bo przytyłam mniej niż waży dziecko, więc może nawet osiągnę wagę poniżej 50 kg po porodzie, do której kiedyś dążyłam :P Ale zobaczymy, w końcu jeszcze przez te czterdziesci parę dni może się wiele zmienić ;)

      Usuń
  18. Oooo nareszcie widać brzuszek :)) masz rację, wiele zależy od ustawienia i wypięcia brzuchola i bardzo ładnie, zgrabnie wyglądasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIdać :) Moim zdaniem nie ma co do tego wątpliwości - tylko szkoda, że trzeba chodzić w kurtce :/
      Tak, wiele od tego zależy, bo jednak wszystkie zdjęcia są przecież "prawdziwe" i nie poprawiane przeze mnie.
      Dziękuję, to miłe :) Chociaż pomimo tego, ze się cieszę, ze coś już widać, to mojej wcześniejszej sylwetki też mi brakuje - ot, taki paradoks :)

      Usuń
  19. Noo, teraz to faktycznie widać, że to brzuszek typowo ciążowy :) fakt, że nie wygląda na ósmy miesiąc, ale myślę, że to nawet lepiej (mniejszy zapewne nie przeszkadza i nie "męczy" tak bardzo). Swoją drogą 1,5 miesiąca to bardzo mało :) mam wrażenie, że dopiero co mówiłaś nam o ciąży a tu już końcówka :)
    P.S. Bardzo ładnie wyglądasz w ciąży :) zachowałaś zgrabną i kobiecą sylwetkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że widać i miałam tego potwierdzenie nareszcie :)) Kiedy na siebie patrzę w domu, wydaje mi się, że ten brzuch jest naprawdę spory, a potem jak stanę wśród innych albo zrobię zdjęcie (no, chyba, ze wyjdzie tak, jak to ostatnie :)) to stwierdzam, że jednak jest mniejszy. Ale chyba masz rację - przynajmniej nie jest mi jakoś bardzo ciężko, nie mam większych dolegliwości itd.. To prawda, naprawdę zostało już niewiele, sama się temu dziwię ;) Zwłaszcza, jak sobie pomyślę, że w przyszłym miesiącu dziecko już będzie na świecie...
      Ps. Naprawdę? Dziękuję, bardzo mi miło! :) Jestem łasa na tego rodzaju komplementy, bo mnie się mimo wszystko wydaje, że wyglądam jakoś tak grubo - zawsze byłam trochę na tym punkcie zafiksowana, choć nie zakompleksiona.

      Usuń
    2. Naprawdę :) bardzo dużo kobiet przybiera w ciąży "po całości", a Ty wyglądasz super :) bardzo kobieco i nie ma mowy o żadnej grubości :) brzuszek musi być, to wiadome, a cała reszta prezentuje się naprawdę świetnie :) podejrzewam, że po ciąży nie będzie widać, że w ogóle w niej byłaś :)

      Usuń
    3. Więc jeszcze raz dziękuję :) Czuję się podbudowana ;)
      Ja chyba ogólnie trochę mam wypaczone spojrzenie na siebie, bo na przykład są osoby, które uważam za bardzo zgrabne i szczupłe, a potem się okazuje, że ważą tyle samo co ja, bądź mają mniej więcej te same proporcje. A siebie za szczupłą na pewno nie uważam :) Za grubą też nie - tylko za taką zwyczajną. Nie mam kompleksów na tym punkcie i nie wstydzę się siebie, ale ciągle mam wrażenie, że muszę nad sobą pracować :)
      Mam nadzieję, ze będzie właśnie tak, jak piszesz, bo zawsze się martwiłam, jak to będzie, kiedy zajdę w ciążę i jak później będę wyglądać. Wyobrażałam sobie, że chyba przytyję ze 20 kg i nigdy tego nie zrzucę! Ale okazało się, że pod tym względem moje ciało mnie miło zaskoczyło - a i Tasiemiec spisuje się na medal i dba, żebym za dużo nie zjadła, zgarniając wszystko dla siebie :P

      Usuń
    4. A proszę bardzo :)j jeśli kiedyś będę w ciąży, to chciałabym w taki sposób się "powiększać" :) coś czuję, że u mnie nie będzie tak pięknie, bo skoro po ślubię tak się powiększam, to co dopiero będzie kiedyś tam w ciąży.
      Ja z kolei zawsze uważałam się za zbyt szczupłą i miałam głód kilogramów :P chciałam przytyć i w końcu się to ziściło, tyle, że teraz moja waga nie chce się zatrzymać... Powinnam ćwiczyć, ale póki co robię wszystko, by tego nie robić :P a można wiedzieć ile przytyłaś w ciąży? Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj :)

      Usuń
    5. ;))
      Ale widzisz, ja też tak czułam, a jednak się pomyliłam :) A po ślubie też przytyłam, bo pojechaliśmy w podróż poślubną na all inclusive i tak się tam rozbestwiłam, że potem też nie mogłam się zatrzymać ;) Ale jakoś się zmotywowałam wreszcie.
      Nie ma problemu, pisałam o tym tutaj parę razy, więc to nie tajemnica ;) W ogóle waga nie jest dla mnie tematem tabu :)
      Przytyłam dokładnie 1,8 kg (stan z dzisiaj rana). Na samym początku schudłam kilogram, a potem mi stopniowo, choć nie wiele kilogramów przybywało. W piątym miesiącu trochę więcej przytyłam - łącznie to było już 3,5 kg, ale potem przez tą cukrzycę przestałam jeść zupełnie słodycze i niektóre rzeczy i schudłam znowu prawie 2 kg.

      Usuń
  20. Brzuszek jest widać a jest taki malutki... Jakbyś była w 3 miesiącu. A w sukience weselnej bardzo ładnie go widać.
    Co powiedziała twoja pani doktor???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że widać :P
      Właściwie nic nie powiedziała - tyle, że czasami tak się zdarza i dobrze, że jestem na diecie, to wystarczy.
      Badanie moczu do powtórzenia, ale tak rutynowo, nie dodatkowo - mam je przynieść na następną wizytę za dwa tygodnie, kiedy już będę musiała mieć posiew pobrany. Konsultuję się z różnymi lekarzami i żaden nie bije na alarm, podchodzą do tego raczej na luzie, nie zalecają insuliny, więc może naprawdę to nic takiego. Sporo jeszcze na ten temat czytałam i może naprawdę to było tak, że jakiś taki gorszy tydzień miałam, bo poziomy cukru naprawdę miałam niskie, jadłam niedużo (choć głodna nie byłam)...

      Usuń
    2. najważniejsze, że wszystko dobrze

      Usuń
    3. To prawda... Ja chyba po prostu też mam tendencję do tego, żeby podważać opinie lekarzy - właściwie zawsze. Chyba prawda jest taka, że żadnemu do końca nie ufam. Nie wiem skąd mi się to wzięło.

      Usuń
  21. jedynie na ostatniej fotce widać. Ja bym Ci miejsca w autobusie nie ustąpiła :) co najwyżej pomyślałabym, że to bratnia dusza co kocha jedzenie i słodkości ponad wszystko jak ja :))

    OdpowiedzUsuń