*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 5 sierpnia 2015

Urodziny na okrągło.

Jak część z Was już wie, podczas pobytu w puszczy, nieco się zestarzałam :) Przy okazji - jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za życzenia smsowe, mailowe tudzież w innej formie! I przepraszam te z Was, którym jeszcze nie zdążyłam za nie indywidualnie podziękować, ale na pewno wkrótce to zrobię!

Stuknęła mi ta rzekomo straszna trzydziestka. Pamiętam kilka lat temu, gdy miałam jakieś 24/25 lat, pracowałam z koleżanką starszą od siebie o osiem lat i ona wspominała, jak ogromną traumą były dla niej trzydzieste urodziny. Mówiła, że cały dzień przepłakała. Nie mogłam tego zrozumieć, a ona mówiła, że może zrozumiem za parę lat, w dniu swoich trzydziestych urodzin. No więc nadal nie rozumiem :) Nie mam żadnych kompleksów na punkcie swojego wieku, nie czuję się stara, nie czuję też upływu lat, a więc nie mam też powodów, aby rozpaczać z powodu tego, że lat mi przybywa. Jest to dla mnie naturalna kolej rzeczy po prostu, a dzień urodzin niezmiennie jest dla mnie moim świętem i jednym z ulubionych dni w roku :) Czuję się dobrze - ani stara, ani młoda, po prostu jestem sobą, a rok w te czy wewte nie robi mi różnicy. Można powiedzieć, że ja sobie a metryka sobie :)
Przyznam, że trochę mnie nawet drażni, kiedy ktoś dzwoniąc do mnie z życzeniami (na przykład szwagier :)) podkreśla, jakie to straszne, że ten czas tak leci i że się starzejemy i żebym się cieszyła, tą trzydziestką, bo za moment już będzie znowu gorzej itp :P Mam wrażenie, że bardziej przeżywa to, że się starzeję, niż ja :P

W każdym razie mnie cieszy mimo wszystko ta trzydziestka. Jest taka okrągła i w sam raz. Łączy w sobie pewną dojrzałość i zdobyte doświadczenia ze świeżością, nadzieją na dobrą przyszłość i poczuciem, że nadal wszystko jeszcze przede mną. Ale nie czuję absolutnie, że przekroczyłam jakąś granicę albo że osiągnęłam jakiś konkretny punkt w życiu. Mimo wszystko tegoroczna inwentaryzacja już nie wypada dla mnie tak pomyślnie jak ta z roku ubiegłego. Niestety na stronę tego, czego nie mam przeszła moja ukochana praca, więc teraz nie mam nie tylko mieszkania i psa, ale także zatrudnienia... Nadzieja i wiara też jakby nieco mniejsze, choć nadal są, bo bez nich to pewnie i mnie by nie było ;) No i kilka kilka kilogramów również straciłam, ale to akurat jest pozytywna strata ;)
Nie mam też Tasiemca, ale za to mam Wikinga, a to przecież bardzo dużo. I cieszę się, że w ten trzydziesty rok życia weszłam już razem z nim - zawsze będzie łatwiej liczyć :D Reszta się na szczęście nie zmieniła i wciąż mam wokół siebie sporo życzliwych ludzi, którzy pamiętali o mnie w tym szczególnym dla mnie dniu, a w sobie sporo energii i nadal jeszcze pozytywnego myślenia. Tradycyjnie wzbogaciłam się też o parę drobiazgów :)



Kosmetyki, biżuteria, kwiatek do posadzenia i ciasto do zrobienia (to to kolorowe :)). Nie mogło się też obejść bez książki od Franka, która została jednak w Podwarszawie. A prawdziwą wisienkę na tym urodzinowym torcie stanowi prezent od męża, jakim jest popołudnie w SPA! Franek mówi, że na ten prezent miał już chrapkę w grudniu, ale się wstrzymał. I całe szczęście, bo teraz jest mi on potrzebny o niebo bardziej niż przed porodem! Oczywiście wtedy też byłby do wykorzystania przez cały rok, ale to właśnie teraz prezent w postaci świadomości, że któregoś dnia będę mogła sobie pójść na jakiś relaksujący masaż albo inny przyjemny zabieg kosmetyczny, zostawiając chłopaków samych, jest szczególnie budujący! Tylko mam wyrzuty sumienia, że prezent do tanich nie należy. Ale w sumie to tym bardziej - bo wiadomo, że sama bym go sobie na pewno nie zasponsorowała :) Już się nie mogę doczekać! Jeszcze nie wiem kiedy, ale nadejdzie pewnie taki smutny, szary, dobijający czas, kiedy moje akumulatory będą na gwałt potrzebowały doładowania i wtedy wyciągnę asa z rękawa w postaci tego bonu podarunkowego właśnie :)
Co ciekawe, nigdy tego rodzaju prezenty nie robiły na mnie większego wrażenia. Do kosmetyczki chodziłam sama i nie potrzebowałam prezentu w takiej postaci. Teraz jednak to się trochę zmieniło, bo taki prezent jest dla mnie zarazem obietnicą czasu spędzonego jedynie w swoim własnym towarzystwie. Kiedyś tego nie potrzebowałam. Teraz kiedy mam przy sobie takiego zewnętrznego Tasiemca, każda taka chwila jest na wagę złota. Jakiś czas temu, chyba jeszcze w tym najtrudniejszym okresie przeszło mi raz, czy dwa przez myśl, że fajnie byłoby taki prezent dostać. I nie doceniłam chyba swojego męża, bo uczciwie przyznam, że nie spodziewałam się, że sam mógłby na taki pomysł wpaść - wydawało mi się to nie w jego stylu (to trochę takie pójście na łatwiznę, kupno "gotowca" a on zawsze lubił się trochę bardziej wysilić). W tym wypadku jednak absolutnie łatwizną to nie jest, bo Franek doskonale wpasował się w moje potrzeby na chwilę obecną, bo bardzo możliwe, że na przykład dwa lata temu ten prezent nie ucieszyłby mnie aż tak bardzo jak w tym roku. Jak zwykle okazało się, że ma świetne wyczucie jeśli chodzi o prezenty...

40 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę że tak pozytywnie minęła Ci ta 30stka, że masz do tego takie zdrowe podejście;-)
    A urlop mieliście rzeczywiście bardzo udany! Za mną też chodzi taka agroturystyka, zwłaszcza, że Amelka przechodzi etap fascynacji tematem wiejskiego gospodarstwa;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każde urodziny zawsze mijają mi pozytywnie :) W każdym razie naprawdę się dziwię, dlaczego wiele osób ma takie obawy w związku z upływem czasu i obsesję na punkcie starzenia się. A już kompletnie nie rozumiem, czym się różni ukończenie 30 lat od np. 29 :)

      W takim razie naprawdę polecam takie rozwiązanie. Wiking jeszcze za mały, żeby faktycznie z tego coś rozumieć a i tak się zainteresował, że jakieś dziwne stwory się kręcą w pobliżu :)

      Usuń
  2. A ja akurat sie boję tej 30stki, która czeka mnie za 3,5 roku, bo to chyba jednak jest jakas tam granica, czas podsumowań itd. Niemniej jednak dobrze, ze Ty z tego poowdu nie zalapalas dola:) wszystkego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle nie wiem, jak można z takiego powodu łapać doła, naprawdę :) Przecież upływ czasu to coś naturalnego, a zresztą w moim odczuciu często dobrego.
      A już zupełnie nie rozumiem tych granic, które rzekomo jakiś wiek wyznacza :) No bo czego granicą jest ta trzydziestka na przykład? Nic się nie zmieniło. To już więcej przełomów w moim życiu było kiedy miałam lat 27-29. No i nawet podsumowanie większe zrobiłam rok temu niż teraz :)
      Dzięki!

      Usuń
    2. Pewnie, że naturalnego, ale zkażdym rokiem zbliżamy się ku śmierci. Kolejne lata na licziku to nie tylko zmarszczki czy siwe włosy, ale przede wszystkim zbliżanie się ku końcowi. Poza tym zawsze chyba jednak szkoda młodych lat:)

      Usuń
    3. O matko, kompletnie o tym nie myslę :) Ani trochę!

      No i póki co nie jest mi szkoda młodych lat. Owszem, jest mi szkoda niektórych zdarzeń z przeszłości, ale nie z młodości własnie, tylko z przeszłości - za dziesięć lat będę żałowała czegoś, co się dzieje teraz itd, itp

      Usuń
  3. wszystkiego najlepszego po urodzinach raz jeszcze (nie wiem czy składałam czy nie). Natomiast co do traumy związanej z 30-tką to powiem Ci jako socjolog i psycholog w jednym dlaczego ona Ciebie nie dotyka a innych tak. Otóż dlatego, że najczęściej (ale nie tylko) kryzys ten dopada po pierwsze osoby samotne które nie znalazły nadal swojej połówki, osoby które mają kłopot ze znalezieniem pracy i nadal mieszkają z tych lub innych powodów z rodzicami, no i tych którzy już od dawna są w związkach a nie mają dzieci. Ty prócz pracy i mieszkania (ale z rodzicami nie mieszkasz) wszystko powyższe posiadasz więc kryzysu nie ma i być może nawet przy 40-tce szczęśliwie Cię ominie. Ja tej zmiany cyferek też nie odczułam w ogóle ale wiem już, że z 40-tką niebawem już tak niestety nie będzie. Pewne rzeczy stają się powoli dla mnie nieosiągalne i zapewne będzie to smutne przekroczenie pewnej umownej granicy.

    Poza tym zobacz na swoje prezenty :) myślisz, ze na 20 urodziny kupuje się komuś kremy albo balsamy do ciała ??? czy nawet to Frankowe SPA (uważam, że prezent ekstra żebyśmy się dobrze zrozumiały sama bym skorzystała z takiego) ale raczej nie słyszałam o takim prezencie na 20 urodziny :) sama więc widzisz, niby zmiana nieodczuwalna ale tak na prawdę ja ją co roku dostrzegam w zmieniających się prezentach. Kremów i balsamów oraz jakichś masek na włosy i odżywek do twarzy przybywa niestety czy używam czy nie, takie dostaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Trochę racji na pewno masz, ale myślę, że absolutnie nie można ignorować cech osobowościowych danego człowieka. Ja na przykład w zasadzie nigdy nie przejmowałam się upływem czasu i wiekiem. A znam osoby, które już jako dwudziestokilkulatki na przykład panikowały, że są stare (zawsze bawiło mnie, kiedy taką opinię wyrażały dziewczyny ode mnie młodsze) W ogóle od wielu lat spotykam się z młodszymi ode mnie, które nie do końca wpisują się w schemat o którym piszesz bo i domy mają i mężów i dzieci nawet, a o starości mówią dużo częściej niż ja.
      Pewnie masz rację z tym, że pewne rzeczy stają się nieosiągalne, ale i tak uważam, że największe znaczenie ma to, jak się człowiek czuje we własnym ciele i z własnym duchem.

      Natomiast co do prezentów, to powiem Ci, że w życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby tak to interpretować - nawet jeśli to prawda :) I tu znowu okazuje się, że to kwestia tego, jak się temat potraktuje. No bo nigdy bym nie pomyślała, żeby traktować inną formę prezentu jako oznakę tego, że się starzeję. Co najwyżej, że dorastam (a to moim zdaniem co innego) Przecież w którymś momencie przestajemy otrzymywać zabawki, prawda? :) To jest dla mnie samo w sobie tak naturalne, że w ogóle nie wpadłam na to, żeby właśnie tak o tym mysleć - żeby w ogóle podchodzić do kwestii prezentów tak refleksyjnie. Myślę, ze w dużej mierze wynika to u mnie z absolutnego braku kompleksów na punkcie mojego wieku czy też upływu czasu w ogóle (bo nawet go lubię).

      Ale wiesz, ja kosmetyki dostaję już od dawna! :)Już na osiemnastkę dostałam ich sporo, a najbardziej pamiętam taki ogromny zestaw domowego SPA, który dostałam na dwudzieste pierwsze urodziny... Więc jak widzisz u mnie ta teoria akurat nie znajduje potwierdzenia - chociaż generalnie myślę, że w pewnym sensie jest słuszna. W ogóle to ja wszem i wobec zawsze ogłaszam, że lubię dostawać książki i kosmetyki. Co do tych drugich to się zawsze cieszę, jak mam po Bożym Narodzeniu spory ich zapas i nie musze robić zakupów :)
      I na pewno masz rację też z tym sprezentowanym SPA - chociaż ja akurat właśnie nie kojarzę tego z tym, że skończyłam trzydziestkę i stąd ten prezent, tylko urodziłam dziecko i potrzebuję tego czasu dla siebie mniej lub bardziej symbolicznego.

      Trochę się rozpisałam, ale podsumowując - nie mogę napisać, że się z Tobą nie zgadzam, tyle, że mam kilka zastrzeżeń do tego co napisałaś i mam wrażenie, że generalnie nie wszystko do mnie pasuje właśnie ze względu na to, że mam taką mentalność (myślę, ze mam ją po dziadku i rodzicach, w zyciu nie słyszałam, żeby mówili, że się starzeją! co najwyżej w formie zdystansowanego żartu), że kwestia wieku nigdy dla mnie problematyczna nie była. Ogólnie więc chyba masz rację, tylko ja jestem trochę inna :) I od razu podkreślam, że nie wiem, co będzie za dziesięć lat, ale jeśli będę tego bloga nadal pisać, to o ewentualnym kryzysie czterdziestki na pewno się dowiecie :)

      Usuń
    2. nie no wiadomo, że nie u wszystkich jest tak jak napisałam bo oczywiście pominęłam pesymistów, którrzy co roku mają kryzys urodzinowy znam i ja też takich :)

      A co do kremów to miałam na myśli minn mój własny przykład. Ja nie znoszę kremów, generalnie używam jednego do twarzy od niespełna roku i tylko dlatego, że mi się zaczęła skóra twarzy suszyć. Kremów do rąk wręcz nienawidzę, stronię od maseczek a włosy tylko myję szamponem. Czyli taki typ anty kremowy od zawsze. I u mnie wszyscy o tym wiedzą bo ja to wszem i wobec zawsze mówię a na urodziny i tak odkąd skończyłam dwadzieścia kilka lat dostaję wszystko co wymieniłam powyżej. A wolałabym ubrania, biżuterię czy nawet książki jakiekolwiek. A tu niestety uparcie niektórzy kupują chemię ... no masakra. Kremy do rąk rozdaję koleżankom w pracy, do twarzy zbywam mamie a maseczki czasem siostrze. Jedynie mi się olejki do kąpieli przydają albo balsam po kąpieli. Więc może ja to tak zauważam bo tego po prostu nie lubię a od ponad 10 lat jestem skazana na takie prezenty.

      Co do SPA wiadomo, że niektórzy lubią w każdym wieku. Ja bym teraz skorzystała a 15 lat temu raczej nie. Wiadomo, że każdy dostrzega inne sprawy :)

      Myślę, że u mnie kryzys będzie dotyczył kilku spraw jedne które się już nie udadzą a inne na które nie mam odwagi a bym mogła coś z nimi zrobić. Czuję, że to będzie mieszanka wybuchowa :D

      Usuń
    3. No tak, faktem jest, że ja chyba głównie o takich osobach myślałam, bo dotychczas chyba nie spotkałam się z kimś, kto normalnie nie liczy sobie lat a w takie okrągłe urodziny nagle panikuje. Ale może zdarza się i tak, co nie zmienia faktu, że ja po prostu na ten moment nie do końca potrafię się w to wczuć, zeby zrozumieć :)

      Aa, no to w sumie wiele wyjaśnia, skoro masz taki a nie inny stosunek do kosmetyków. Ja kosmetyków kolorowych zaczęłam używać dość późno i do dziś używam ich bardzo oszczędnie, ale jeśli chodzi o wszelkiej maści kremy i balsamy to zawsze lubiłam i stosuję od dawna - już od nastolatki. Nie tyle ze względu na ich właściwości, co po prostu zawsze lubiłam popachnieć :) Dlatego też ja te prezenty traktuję jako praktyczne i pozwalające mi oszczędzić (bo i tak bym kupiła, choć może trochę gorszej jakości). A wiesz, że krem do rąk to u mnie kosmetyk numer jeden i używam go chyba z pięć razy dziennie minimum - mam ich chyba z siedem, bo muszę mieć zawsze pod ręką - w każdej szufladzie, pomieszczeniu i torebce :P
      Ale teraz rozumiem skąd u Ciebie może być takie postrzeganie tego tematu.

      A jeśli o SPA chodzi, to ja na pewno bym się z takiego prezentu nie ucieszyła jeszcze nie dawno. Nawet nie tyle dlatego, że nie lubię takich atrakcji, bo kiedyś wygrałam masaż w SPA (jakieś pięć lat temu chyba, no i wiedziałam co jest nagrodą, więc wzięłam udział w tym konkursie swiadomie) i bardzo mi się podobało - po prostu uważałabym, że to strata pieniędzy i żałowałabym, że Franek nie wydał ich na coś, co ucieszyłoby mnie bardziej... Ale jak widać myślenie zmieniło mi się wraz z pojawieniem się WIkinga, bo dla mnie to naprawdę piękna świadomość, że będę miała czas tylko dla siebie. Podobnie czuję się, kiedy jadę do lekarza na jakąś kontrolę i WIking zostaje z Frankiem, a wiadomo, że jednak SPA to przyjemniejsza alternatywa :D

      Rozumiem. Dlatego też sie nie zarzekam, bo nie wiem jak się moje życie ulozy i jaką osoba będę za 10 lat.

      Usuń
  4. 30 to ładna liczba, ale przez to, że taka okrągła, wydaje się przełomowa. Osobiście mam tylko ustalone dwa cele, które chciałabym przed tym wiekiem osiągnąć.
    Franek ma talent do prezentów, nie tak łatwo idealnie trafić we właściwy moment :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ładna i okrągła, ale jakoś właśnie nie wydaje mi się przełomowa. Może jedynie odczuwam jeden symbol - że przed trzydziestką urodziłam, choć to trochę oszukane, bo rocznikowo nie przed :D ALe to tylko dlatego, że często komentuje się to, kiedy ktoś ma pierwsze dziecko
      A jakie są Twoje dwa cele? Zdradzisz?
      To prawda, zawsze mnie zadziwia tym, że trafia w punkt

      Usuń
    2. Nic takiego szczególnego i nie wiem, czemu akurat postawiłam taką granicę :) Jeden to własne mieszkanie (albo chociaż wyprowadzka, bo hmm... ciągle się nie wyprowadziłam z domu) - na to mam nadzieję już niebawem. A drugi: kiedyś sobie wymyśliłam, że chciałabym w tym wieku zarabiać określoną kwotę - myślałam, że to realne, ale teraz już taka pewna nie jestem.

      Usuń
    3. Rozumiem :) No czasami to właśnie dobrze sobie wyznaczyć jakąś granicę oraz cele do osiągnięcia, więc to całkiem fajne :) Wobec tego życzę Ci osiągnięcia tych celów!

      Usuń
  5. mnie też w tym roku stuknęła 30, także witaj w klubie:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy sobie podać trzydziestoletnią rękę ;)

      Usuń
  6. Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i osiągnięcia celów!
    Franek jest Ci bliską osobą, więc nic dziwnego, że potrafi trafić z prezentem :)
    Znam osoby, które bardzo przeżywają takie okrągłe urodziny. Nie wiem czy bierze się to z tego, że od 16 lat jestem już przeterminowana, ale ja się cieszę każdym kolejnym urodzinowym rokiem:) A tak serio: nigdy nie przeżywałam, że mam już tyle czy tyle lat, bo nie o liczbę chodzi, tylko o odczuwanie, sprawność i radość z życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Tak, to prawda, ale mimo wszystko - różnie to bywa. A Franek naprawdę wybitnie potrafi w mój gust trafić i w dodatku ma naprawdę dobre wyczucie czasu!

      Ja też znam takie osoby, choć niewiele. I zazwyczaj to są osoby, które przeżywają w ogóle każde urodziny.

      No własnie ja też nigdy nie przezywałam tego, że się starzeję a więc i w tym roku dobrze się czuję z tym, że jestem troche starsza - albo inaczej - po prostu na to nie zwracam uwagi. Zgadzam się, że chodzi o odczuwanie.

      Usuń
  7. Wszystkiego najlepszego Margolko! Wielu pięknych i radosnych chwil w życiu!
    Anissa

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgoś, gratulacje i najlepsze życzenia! 30-tka nie była dla mnie straszna, dopiero ta druga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Zgago.
      No, nie wiem, jak będzie za kolejne trzydzieści lat... Czas pokaże.

      Usuń
  9. Wiele osób z pewnymi kluczowymi wydarzeniami życiowymi, chciałoby zdążyć przed 30 :) Tobie się udało książkowo :))) Ja z niektórymi zdążyłam, lub jeszcze zdążę, a niektóre przekładam na właśnie po 30 :P

    Kochana moc najlepszych życzeń dla Ciebie :*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie tak książkowo, bo jednak ani pracy, ani mieszkania.. :) Ludzie bardzo często właśnie od tego zaczynają :) Za rodzinę się nie biorą dopóki własnego kąta nie mają, a my tak od drugiej strony :D

      Dziękuję bardzo!

      Usuń
    2. jeśli chodzi o mieszkanie to są jeszcze tacy, którzy mieszkają z rodzicami, więc jednak w porównaniu z tymi, Wasz wynajem wygląda nieco inaczej :)) Niestety, w dzisiejszych czasach ciężko wystartować w dorosłość

      Usuń
    3. No tak, to prawda. Ja się z domu wyprowadziłam mając 19 lat, więc nawet nie pamiętam jak to jest mieszkać z rodzicami. Ale wiem, ze bywa też inaczej.

      Usuń
  10. Czy mogę powiedzieć, młoda pupo Ty? :)
    Najlepsze życzenia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jeśli masz na to ochotę to proszę bardzo ;)

      Usuń
  11. Ciasto ze słoika, dobrze widzę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze :)
      Napisałam, ze to to kolorowe, ale w sumie chyba na zdjęciu tego aż tak nie widać.

      Usuń
  12. I to jest najważniejsze, że czujesz się dobrze czy masz 27 czy 30 lat i że nie przejmujesz się upływem czasu, bo i po co zaprzątać sobie tym myśli ;))
    Właśnie zastanawiałam się co jest w tym słoiczku jak zobaczyłam to zdjęcie, ale później doczytałam, ciekawy prezent hehe, ale męża masz kochanego rzeczywiście wiedział doskonale czego możesz potrzebować, gratuluje mu pomysłu. ;)

    Hmm... W sumie nie wiedziałam czy Ci o tym napisać czy nie, ale nie chcę, żeby Ci było przykro, że nie pamiętałam o Twoich urodzinach. Pamiętałam ;)) Tylko, że mi uciekłaś na wakacje! ;)) Miałam nadzieję, że dostaniesz moją kartkę 21.07 akurat w dniu swoich urodzin, żebyś miała niespodziankę, ale właśnie w dniu, w którym już ją wysłałam to przeczytałam, że wyjeżdżasz ;p
    Myślałam, że wracasz za tydzień, ale skoro jeszcze wakacjujesz to.. Margolciu mnóstwo uciechy z życia, wszystkiego co najlepsze! Resztę życzeń doczytasz jak wrócisz do domu ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja tez myślę, że najważniejsze jest co się czuje i na ile się człowiek czuje. A ja to się w ogóle nie czuję na ileś tam lat tylko nawet o tym nie myślę, przynajmniej na razie, bo może za jakiś czas to się zmieni ;)

      Pierwszy raz widziałam takie ciasto :P Ciekawa jestem, jak będzie smakowało!. A gratulacje Frankowi przekażę, bo naprawdę doskonale się wpasował w sytuację :)

      :))) Dziękuję bardzo :) I przepraszam, ze uciekałam hihi :) Ale faktem jest, że tylko ja mam klucze do skrzynki, więc nawet Franek poczty nie wyciagał.

      Usuń
  13. Dzisiaj Twoja kartka do mnie wróciła, bo już 2 tyg minęło, ale po niedzieli wyślę jeszcze raz, także nie fatyguj się na pocztę jak coś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, no to przykro mi, że naraziłam Cię na koszty :( Ale dziękuję, ze mnie uprzedziłaś, dzisiaj wyjmę pocztę ze skrzynki, to będę wiedzieć, że awizo nieaktualne...

      Usuń
    2. No coś Ty, nie ma problemu, przecież to nie Twoja wina, nie zrobiłaś tego spacjalnie. ;)) A ja też mogłam wysłać zwykłym listem, ale chciałam, żeby Ci akurat doszła na 21go i wolę poleconym, żeby zawsze wiedzieć, co się z moją wysyłką dzieje, bo kiedyś wysłałam do koleżanki zwykłym i nie doszło, także mam traumę hehe Ale już w poniedziałek poszła drugi raz, więc mam nadzieję, że tym razem się uda ;)

      Usuń
    3. Udało się, dziękuję bardzo za życzenia :))
      Ale powiem Ci, że przeboje były niezłe, jakaś pechowa ta przesyłka! Lisonosz przyszedł w środę, wpuściłam go domofonem, po czym okazało się, że nie mogę otworzyć drzwi, bo nie mogę znaleźć klucza (a Franek mnie zamknął gdy wychodził do pracy)! WIęc musiał wypisać awizo i wrzucić do skrzynki :/ Poprosiłam Franka, zeby podjechał na pocztę po pracy, ale mu nie wydali, bo nie miał awizo, a przesyłka nie na niego. No to wybrałam sie wczoraj - mimo, że gorąco i winda szwankuje :) Poszłam, wzięłam awizo, ale nie wzięłam dowodu! Bo u nas w Miasteczku nigdy nie chcieli dowodu tylko awizo wystarczało i nie pomyślałam... Ale jakoś babkę uprosiłam, no i mam.

      Usuń
  14. ;))
    O kurcze.. ;o No coś Ty, to nieźle, więcej zachodu Ci tym sprawiłam niż przyjemności ;p Hehe, rzeczywiście pechowa, aż nieprawdopodobne te zbiegi wydarzeń akurat i wtedy i teraz ;))
    Ważne, że już masz, dobrze, że babka wydała i nie musiałaś lecieć jeszcze raz... Następnym razem chyba będę wysyłać już normalnie, przynajmniej na pocztę nie trzeba będzie iść jak coś ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) No tak się złożyło jakoś przy tej przesyłce, bo przecież ostatnio nie było problemu, kiedy wysyłałaś ubranka. Rano kurier zadzwonił, odebraliśmy i po sprawie :) A tu jakoś pechowo było. Ale nie szkodzi, i tak było mi bardzo miło i bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
  15. Bardzo spóźnione, ale jak najszczersze życzenia wszystkiego najlepszego z całego serca :*

    OdpowiedzUsuń